Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Tak banderowcy uczą dzieci

Tak banderowcy uczą dzieci

Data: 2016-08-27 02:08:06
Autor: Mark Woydak
Tak banderowcy uczą dzieci



Tak uczą dzieci: ,,UPA, walcząc z Niemcami doszła do Renu"
Aleksander Szycht

Absurdy wtłaczane do głów ukraińskich dzieciaków biją kolejne rekordy.
Napisać bzdury o walkach UPA z Niemcami i jednocześnie chwalić się tym, że
rekruci OUN wyrośli z 14 dywizji Grenadierów SS - można? Można!

O kuriozalnym elementarzu banderowskim słyszało już wielu. Niewielu jednak
słyszało szerzej o tyleż dramatycznej, co budzącej politowanie treści. Jest
o czym opowiadać pomimo że coraz bardziej znane staje się fałszowanie
historii OUN-UPA. O wiele więcej Polaków niż przed dekadą wie, iż
wymienieni zbrodniarze dokonując ludobójstwa wymordowali 135 tysięcy
polskich cywilów (bez względu na płeć i wiek). Niestety także strona druga,
jeśli chodzi o dezinformację na Ukrainie - nie pozostaje bierna. Oczywiście
fałsze dokonywane przez nacjonalistów ukraińskich (choćby mówiące o
wielotysięcznej [?!] historii Ukrainy i Ukraińców) budziły wśród osób,
które się o nich dowiadywały mieszankę uczuć. Wzbudzały często w tym samym
stopniu śmiech i politowanie, co oburzenie. Przeto treść książeczki dla
dziecka, uczącego się czytać, w teorii nie powinna być zaskoczeniem. Jest
ona dowodem, że nie istnieje nigdy w kwestii nacjonalizmu ukraińskiego
ostateczne, pewne i stabilne dno.

Przeczytawszy w elementarzu, iż powstał on po to, by odchodzące pokolenie
OUN-UPA przekazało młodym bezcenną pałeczkę w sztafecie pokoleń - można
byłoby się uśmiać, ale to w gruncie rzeczy śmieszne wcale nie jest. Przy
literce A mamy sposobność przeczytać, że UPA jest tak dobra, jak rodzona
matka (Sic!). Zdanie, które jest na tyle absurdalne dla maluchów (obliczone
na psychikę w tym wieku), iż bez większego trudu można tu zobaczyć kopię
retoryki sowieckiej. Litera B - to dość ciekawy obrazek kantoru wymiany
walut. Mowa tam o wspieraniu UPA przez ludność, o uczciwym banderowcu
przekazującym [zrabowaną ofiarom] zdobycz do bunkra UPA. Ciekawe, komu i w
jakich okolicznościach odebrano tę ,,zdobycz" i czy z właścicielem zdobyczy
nadal wszystko w porządku? Cytując literkę W: ,,Wołyń - powstańczych sił
kolebka, gdzie dla podziemia prawdziwy raj". Raj jak wiadomo polegał na
tym, iż za jedynych przeciwników UPA miała bezbronnych cywilów, w
większości kobiety i dzieci, czyli hulaj dusza piekła nie ma.Alarmyk

Oglądając literę H można zobaczyć salę szkolną i uczniów w wieku ok. 6-7
lat w mundurach. Na ścianie wisi portret Bandery. Oni zaś chłoną wiedzę o
stopniach wojskowych w UPA, natomiast ich ulubiona lektura to opis czynów
hajdamackich atamanów Gonty i Żeleźniaka. O tym, co tych dwóch wyczyniało i
w czym stanowili dla UPA wzór - dzieci jeszcze teraz się nie dowiedzą.
Można przypuszczać, że wiedza na ten temat zostanie im przekazana w
momencie, kiedy podrosną i sami będą musieli wykonywać rozkazy. Wtedy
łatwiej już, jako kultywujących zbrodniarzy - nauczy się ich, iż cel
uświęca środki. Zresztą literka H wymieniona jest dwa razy. Za drugim uczy
się dzieci grypsery oraz faktu, iż rozkaz nie może się dostać w ręce wroga.
Nie bez kozery bardzo często - cynicznie i właściwie idiotycznie -
nacjonaliści ukraińscy żądają, by Polacy pokazali im rozkaz Szuchewycza do
wymordowania ich przodków. Czynią to niczym znany negacjonista i wielbiciel
Adolfa Hitlera - David Irving. On też żąda, by pokazać rozkaz Adolfa na
piśmie oraz informuje, że mógł o Holocauście nie wiedzieć.

Gdy przyjdzie kolej na literę D zobaczymy słowo dekalog, ale nie chodzi tu
o dekalog chrześcijański, lecz ukraińskiego nacjonalisty. Oczywiście nie
dowiemy się, że jedno z przykazań mówiło: ,,Nie zawahasz się uczynić
największego zła, jeśli będzie tego wymagać dobro nacji.". Względnie
innego: ,,Nienawiścią i podstępem przyjmiesz wroga swojej nacji". Literka E
jest okazją na zapoznanie dzieciątek ze ,,sławnym" dowódcą ,,Enejem", który
miał ponoć nawet zmuszać polskie dzieci do zjedzenia fragmentów ciał swoich
zamordowanych rodziców. Wiadomo na pewno, że jego oddziały dokonywały
straszliwych bestialstw na podobnym poziomie. Tutaj o tym się jednak nie
mówi, lecz wspomina że wymierzał ,,straszne" kary dla zdrajców i ,,janczarów"
(co mógł czynić wobec sprawiedliwych Ukraińców oskarżonych o ratowanie
polskich dzieci w czasie banderowskiego ludobójstwa). Ilustracja jest
również ciekawa - z Ukrainy w panice uciekają niedoszłe ofiary ,,Eneja" i
chyba trudno się im dziwić.

Litera Je - to okazja do wpajania dzieciom kłamstwa o wielonarodowej UPA, w
której służyli Białorusini, Azerzy, Osetyńcy i Gruzini. Polaków i Żydów na
szczęście nie wymieniono. A ponieważ wcześniej takie kłamstwa się pojawiały
- można je uznać za propagandę na potrzeby zewnętrzne. Jednak edukując
dzieci, nie ma co wzbudzać w nich sympatii do Polaków, czy Żydów. Na
ilustracji widzimy przybyszów z Kaukazu w UPA. Nie wspomniano, co się potem
z nimi stało. Przeważnie zniknęli, choć tworzono z nich wcześniej oddziały,
które wyparowały (!). Podobnie było z lekarzami innej narodowości, którzy
zostali wcieleni do UPA - rozpłynęli się. Pytanie, dlaczego ludzie innego
pochodzenia, którzy w UPA byli nie zgłaszają się z wojennymi relacjami,
jako świadkowie. Jeśli wschodnich Ukraińców przyjętych do UPA
niejednokrotnie mordowano - jako niepewnych, to czy upowcy nie mogli tego
uczynić wobec obcych?

Alarmyk2Także płeć piękna ma co do roboty w UPA, na co wskazuje litera Ż.
Tu właśnie dowiemy się o kobietach w zbrodniczej organizacji. Ilustracja to
niewinne kobietki z kwiatami na łące. Donosicieli, którzy przyczyniali się
do mordowania ludności cywilnej wychwala litera Z. Cóż, oczywiście w ten
sposób nie jest to powiedziane. Mówi się o ,,obserwatorach" OUN-UPA, oczach
[i uszach] dowódcy UPA. Co zobaczyli, pilnie donosili. Żaden Lach nie miał
prawa się uratować? Litera Y jest okazją, by wyrazić życzenie, aby wolna
Ukraina graniczyła bezpośrednio z państwami narodów Kaukazu. Ciekawe, co by
zrobili z cywilną ludnością rosyjską: kobietami, dziećmi i starcami. Raczej
nie zachowaliby się rycersko jak Polacy wobec Rosjan po 123 latach zaborów,
przyjmując ich uciekających od bolszewików do Polski. Znając praktyki
OUN-UPA, pewnie woleliby ich wymordować mimo że Kaukaz ukraiński nigdy nie
był.

Litera Ji to opowieść o rzekomej walce UPA z Niemcami, jako okupantami. Na
Wołyniu UPA pomyliła oczywiście Niemców z polskimi wieśniakami. Nie może to
jednak dziwić, gdyż Litera J informuje o tym, jak to Hitler i Stalin
dostali ,,łomot" od UPA (Sic!). A teraz ,,łomot" od UPA dostanie lili-Putin.
Nie miała szans przeciwko tym dwóm nawet 300 tysięczna Armia Krajowa, ale
30 tysięczna UPA posiadała najwyraźniej zdolności rodem z powieści J.K.
Rowling (dla niekojarzących autorka Harrego Pottera). I o ile literka K,
będzie wychwalała zalety podziemnych schronów UPA czyli bunkrów, które
rzeczywiście istniały, to przy literze Ł - to nie żart, dowiemy się o
lotnikach-pilotach UPA (!). Mieli oni dostarczać ładunki i meldunki
zbrodniczej organizacji. Cóż nawet 10-krotnie większa AK takich nie miała,
a mając kontakty z Londynem zdana była na Brytyjczyków. Zaraz, zaraz,
czyżby mieli na myśli pilotów Luftwaffe, przerzucających broń i amunicję
oraz oddziały UPA na tyły Armii Sowieckiej? Cytat: bohaterski lotnik UPA,
który stał się żywą legendą". Zaiste, legenda to.

Literka M pokazuje coś, za co wielu szaleńców gotowa kult rzeźników z UPA
na Ukrainie nie tylko akceptować, ale i usprawiedliwiać. Przy okazji
rozpalania nienawiści do Rosjan oraz wieszczenia, że przywódcy rosyjscy
zginą z rąk UPA tak samo jak sowiecki generał Watutin - pojawia się super
smaczek - ilustracja: UPA wyrusza zdobywać Kreml. To zresztą równej klasy
perełka, co fragment prelekcji rosyjskiej doktorantki (autentyk), że upowcy
zsyłani do obozów pracy w Rosji sowieckiej (akurat ich nie żal) mogli to
wykorzystać, by sobie dorobić. Najwyraźniej jechali tam na saksy. Jednak
propaganda neobanderowska w ilości produkowanych głupot bije nonsensy
zasłyszane z Rosji w cuglach. Wydaje się, że dzieje się tak ze względu na
postulowany przez lata stopień tolerancji ,,ukraińskiej" (neobanderowskiej)
,,wrażliwości".

Litera N to kolejna okazja, by znów przypomnieć sadystycznym o ,,Eneju."
Warto zacytować: ,,Enej prowadzi niezłomnych bojowników, których zrodził
Nachtigall". Cóż, nie tylko Nachtigall, o wiele większą kuźnią kadr UPA
była pomocnicza policja ukraińska w służbie niemieckiej, uczestnicząca w
Holokauście. Ci ludzie po prostu nie wstydzą się kolaboracji z Niemcami, a
Nachtigall jest tego najbardziej dobitnym symbolem. Ilustracja pokazuje
oddział UPA pod czerwono-czarnym sztandarem, maszerujący wśród falujących
dojrzałych zbóż. Można sobie zadać pytanie: Czyżby wymarsz 11 lipca 1943
roku na Lachów, Krwawa Niedziela?

Litera O informuje nas o szkole oficerskiej UPA w Karpatach, gdzie bohater
Alfabetu Powstańczego, Alarmik, wstępuje, jakżeby inaczej, do OUN.
Natomiast literka P, jak ,,przysięga", pokazująca stojących w szeregu i
przysięgających upowców jest dla bystrych obserwatorów subtelnym dowodem na
łączność z totalitarną ideologią. Tu pojawia się po raz pierwszy wódz,
,,prowydnyk", któremu to jako jedynemu winien być posłuszny każdy bojówkarz
UPA. Prowydnyk (tak jak słowo przewodnik, czyli przewodzący) jest
odpowiednikiem ,,führera", znanego z nazizmu niemieckiego i ,,duce" z
faszyzmu włoskiego.

A teraz hit, o którym wspominaliśmy w tytule - litera R. Otóż ,,żołnierze"
UPA tak dzielnie ,,rajdowali", że doprowadzili III Rzeszę do ruiny, i w
natarciu (na Berlin?) tak się zapędzili, że dotarli do Renu i umyli sobie
buty w tej rzece... (Sic!) Ilustracja: żołnierze UPA siedzą przy ognisku nad
brzegiem Renu, czyszczą broń, odpoczywają. W tle widać ruiny niemieckiego
miasta, z kontekstu i treści bez wątpienia wynika dla dzieci, że tak oto
UPA ukarała III Rzeszę za okupację Ukrainy. Owszem upowcom i galicyjskim
esesmanom zdarzało się docierać w różne miejsca w Niemczech czy we
Włoszech, ale w trakcie ucieczki przed sowietami, nie natarcia.
Przeglądając dalej, znów trafimy na sugestię międzynarodowości UPA, jako
strony walczącej w II wojnie światowej (weterani ludobójców domagają się
uznania tego od lat). Aby nie być gołosłownym litera S opowiada nam o
sotennym UPA o pseudonimie ,,Swan", Hiszpanie służącym w UPA. Czyżby
banderowiec narodowości hiszpańskiej także mordował polskie dzieci? Tutaj
się o tym oczywiście nie pisze, natomiast wysławia się zasługi sotni
(kompanii) ,,Swana" przy likwidacji ,,zdrajców" (czyli Ukraińców np.
służących pod przymusem w oddziałach sowieckich).

Litera T to wysławianie ,,Tarasa Czuprynki", czyli Romana Szuchewycza,
głównego dowódcy ludobójców. To ,,niezapomniany, najwyższy dowódca UPA",
,,prowydnyk" i ,,ideał", brakuje tylko północnokoreańskiego zwrotu
,,najukochańszy przywódca". Jeszcze trochę takiej edukacji i na pewno
znajdzie się jego kultywowany następca. Sprzeciw się raczej nie pojawi. Nie
będę pisał truizmów, że o ludobójstwie Polaków, przy okazji wspominania
Szuchewycza ani słowa. To oczywiste. Litera U stanowi próbę propagowania
wśród dzieci pseudonimów dowódców ,,uderzeniowych" sotni UPA - ,,Chryń",
,,Kryłacz", ,,Burłaka", ,,Bajda". Był to rzekomo najlepszy świat partyzantki,
nadzieja i obrona wszystkich Ukraińców aż po - uwaga Polacy (!) - rzekę
San. ,,Hromenko", który działał w granicach współczesnej Polski to ,,rycerz
sławny", który ,,tak umiejętnie zwycięstwo UPA zaprezentował, że uznał ją
wolny świat". Konsekwencje tego bełkotu mogą być całkiem poważne.

Pokazaniu radości życia upowców służy literka F - tutaj wojacy UPA po walce
pięknie tańczą... Litera Ch z kolei - to opowieść o kolejnym ,,heroju
Ukrajiny" - chorążym - pseudonim ,,Chmiel", członku ludobójczej UPA. Literka
C ma treść podobną - to wspomnienie o składach broni oraz amunicji UPA,
przy okazji prezentacji zbrojmistrza tej organizacji. Litera Cz jak czota,
to część sotni UPA, inaczej pluton. Na ilustracji ,,wspaniały" czotowy,
pseudonim ,,Czumak", pod nazistowskim sztandarem UPA. Następna literka Sz -
pokazuje heroizm nawet rannych upowców. Dowiemy się o szpitalach UPA, gdzie
ranni, w razie potrzeby, po trzykrotnym nazistowskim okrzyku ,,Sława
Ukrainie!" (w OUN obowiązywało przy tym podniesienie prawego ramienia w
górę w rzymskim, czyli nazistowskim pozdrowieniu) ruszali do szturmu.
Oczywiście o wymordowanych żydowskich lekarzach w UPA dowiedzieć się tutaj
ze względów oczywistych nie możemy.

Litera Szcz powie nam o pamiętnikach ,,żołnierzy" UPA (nota bene trzeba
zwalczać stosowanie słowa ,,żołnierze" w stosunku do członków UPA), którzy
szczerze pragnęli, aby te notatki, (spisywane pomiędzy wymordowaniem piątej
i szóstej polskiej wioski?), trafiły do rąk kilkuletnich dzieci. Litera
tzw. miękki znak to kolejna okazja, by dać dowód na wzorowanie się na
sowieckiej propagandzie. Powstaniec UPA to wzorzec zwycięstwa, to ideał, to
bojownik, to Ukrainiec, to bohater, upowiec, dzielny, mądry banderowiec, a
UPA - to wyspa wolności i prawdy. Litera Ju to opowieść o junactwie, czyli
hodowli janczarów przez OUN. De facto młodocianej formacji i w praktyce
mięsa armatniego dla UPA. Ci młodzi ludzie zwiedzeni bowiem często przez tę
organizację, nie wspominając o tym, że musieli czynić złe rzeczy, to
jeszcze do tego kończyli marnie. Jeśli ktoś boi się wychowania następnego
pokolenia, które działałoby tymi metodami jak ich zbrodniczy idole, to ma
do tego pełne podstawy - tu zostało to powiedziane wprost: banderowska
zmiana.

Litera Ja to przypomnienie pisarza UPA ze wspomnieniem jego pseudonimu
,,Jarema". Dostajemy nawet cytat z tego niezwykłego mędrca: ,,Ukraińcy -
wolni ludzie, my wszyscy wstępujemy do UPA". Dzieciaki nie dowiedzą się, że
wstąpieniu do tej bojówki (dobrowolnym?) totalitarnej organizacji OUN nie
wolno było mieć własnego zdania, lecz tylko słuchać ,,wodza". De facto
oznaczało to niewolnictwo? Nie szkodzi, zaprzeczanie samemu sobie nigdy nie
było elementem, którego się banderowska i neobanderowska propaganda bała.
Przy okazji należy podkreślić, iż czerwono-czarna nazistowska flaga UPA na
ilustracji pojawia się po raz jedenasty. Książeczka bowiem jest
instrumentem, która oswaja małe dziecko z widokiem banderowskich flag -
zaraz obok ukraińskich. Wydawnictwo dla najmłodszych zamyka słownik pojęć i
terminów, przeważnie z rodowodem banderowskim, niechaj pouczą się także
rodzice. Można by powiedzieć pranie mózgu Ukraińcom na całego.

Najbardziej jednak przeraża, że celem są dzieci. Każdemu bowiem wiadomo jak
uczą małych islamiści. Ten fanatyzm cywilizowane społeczeństwo zna i
potępia, wie jednak znacznie mniej o czymś, co mają dosłownie pod nosem.
Oddałaby to tylko jakaś odwrotność powiedzenia ,,Cudze chwalicie swego nie
znacie", bo Ukraińcy, czy też ich przodkowie Rusini współegzystowali z nami
od zawsze, ale nie od zawsze czyniono z nich krwawych fanatyków. Warto
poświęcić chwilkę refleksji jakiego spustoszenia może dokonać taki
elementarz w głowach małych dzieci. Jeśli z tej treści się śmiać, to tylko
przez łzy.

Tak banderowcy uczą dzieci

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona