Tak się wozi nasz premier

Każdy z pasażerów ma super wygodny skórzany fotel. Podgrzewany jak chłodno i z osobistą strefą klimatyzacji, jak słonko przygrzeje. Można go też ustawić w najwygodniejszej pozycji, by plecki nie rozbolały. Żadnej tam wspólnej twardej kanapy. W dowolnej chwili na specjalnych ekranach można pooglądać kanał informacyjny, czy choćby mecz. A w razie potrzeby sięgnąć po napój, który jest zawsze schłodzony. To nie samolot prezydenta USA - Air Force One. To limuzyna premiera Donalda Tuska


Wnętrze auta, którym jeździ szef naszego rządu, to jeden z najpilniej strzeżonych sekretów. Biuro Ochrony Rządu nigdy nie wyraża zgody na fotografowanie swoich samochodów, którymi wozi najważniejsze osoby w państwie. Funkcjonariusze nie zawsze jednak są tak czujni i Faktowi udało się podejrzeć, jak wygląda środek limuzyny Donalda Tuska.

Wystarczy jeden rzut oka i już wiadomo, że to nie jest zwykły samochód. I to nie tylko z powodu luksusowego wyposażenia. Przede wszystkim widać pancerne zabezpieczenia. Drzwi audi A8, którym jeździ szef rządu, są dwa razy grubsze niż w normalnych samochodach. Do tego oczywiście szyby z pancernego szkła, zaopatrzone w specjalne kotary, które pasażer może w dowolnej chwili opuszczać lub podnosić.

Premier nie siedzi z tyłu na tradycyjnej kanapie, a w super wygodnym skórzanym fotelu. Jego oparcie i siedzenie jest automatycznie regulowane i podgrzewane. Jak wiadomo, premier musi być na bieżąco ze wszystkimi informacjami. Dlatego, gdy na przykład jedzie w długą trasę, w każdej chwili może sobie włączyć mini telewizor, który znajduje się na siedzeniu przed nim. Do tego na środku, między fotelami, jest specjalny podłokietnik, gdzie leżą gazety i dokumenty, a na jego przedłużeniu jest miejsce na napoje.
Skoro tu takie luksusy, to dlaczego premier do domu lata samolotem? Bo tam ma jeszcze większe...

http://www.fakt.pl/Limuzyna-Donalda-Tuska-Jak-wyglada-limuzyna-Donalda-Tuska-Co-jest-w-limuzynie-Donalda-Tuska-,artykuly,162547,1.html


--

"Główną motywacją mojej aktywności publicznej była potrzeba władzy
i żądza popularności. Ta druga była nawet silniejsza od pierwszej,
bo chyba jestem bardziej próżny, niż spragniony władzy. Nawet na pewno..."

- Donald Tusk: Gazeta Wyborcza, 15–16 października 2005

Użytkownik "Przemysław W" <"BroDmy RP przed pisem"@gazeta.pl> napisał w wiadomości news:jr6kbq$psn$1dont-email.me...

Tak się wozi nasz premier

Każdy z pasażerów ma super wygodny skórzany fotel. Podgrzewany jak chłodno i z osobistą strefą klimatyzacji, jak słonko przygrzeje. Można go też ustawić w najwygodniejszej pozycji, by plecki nie rozbolały. Żadnej tam wspólnej twardej kanapy. W dowolnej chwili na specjalnych ekranach można pooglądać kanał informacyjny, czy choćby mecz. A w razie potrzeby sięgnąć po napój, który jest zawsze schłodzony. To nie samolot prezydenta USA - Air Force One. To limuzyna premiera Donalda Tuska


Wnętrze auta, którym jeździ szef naszego rządu, to jeden z najpilniej strzeżonych sekretów. Biuro Ochrony Rządu nigdy nie wyraża zgody na fotografowanie swoich samochodów, którymi wozi najważniejsze osoby w państwie. Funkcjonariusze nie zawsze jednak są tak czujni i Faktowi udało się podejrzeć, jak wygląda środek limuzyny Donalda Tuska.

Wystarczy jeden rzut oka i już wiadomo, że to nie jest zwykły samochód. I to nie tylko z powodu luksusowego wyposażenia. Przede wszystkim widać pancerne zabezpieczenia. Drzwi audi A8, którym jeździ szef rządu, są dwa razy grubsze niż w normalnych samochodach. Do tego oczywiście szyby z pancernego szkła, zaopatrzone w specjalne kotary, które pasażer może w dowolnej chwili opuszczać lub podnosić.

Premier nie siedzi z tyłu na tradycyjnej kanapie, a w super wygodnym skórzanym fotelu. Jego oparcie i siedzenie jest automatycznie regulowane i podgrzewane. Jak wiadomo, premier musi być na bieżąco ze wszystkimi informacjami. Dlatego, gdy na przykład jedzie w długą trasę, w każdej chwili może sobie włączyć mini telewizor, który znajduje się na siedzeniu przed nim. Do tego na środku, między fotelami, jest specjalny podłokietnik, gdzie leżą gazety i dokumenty, a na jego przedłużeniu jest miejsce na napoje.
Skoro tu takie luksusy, to dlaczego premier do domu lata samolotem? Bo tam ma jeszcze większe...

http://www.fakt.pl/Limuzyna-Donalda-Tuska-Jak-wyglada-limuzyna-Donalda-Tuska-Co-jest-w-limuzynie-Donalda-Tuska-,artykuly,162547,1.html

Poprzedni premierzy jeździli konnymi furmankami. A wiadomości były przekazywane tam-tamami. A te mniej pilne dostarczali konni posłańcy!

--
Donald Tusk - "wolałbym się nie urodzić, niż na grobach zmarłych budować swoją karierę polityczną".

Poprzedni premierzy jeździli konnymi furmankami. A wiadomości były
przekazywane tam-tamami. A te mniej pilne dostarczali konni posłańcy!

A u was murzyna biją? A może ktoś go zmuszał aby kłamał obiecując
tanie państwo? Zawsze masz jakieś wygodne usprawiedliwienie dla
swojego ukochanego, w drugą stronę jakoś ci to nie wychodzi.

1.
W ciągu pięciu ostatnich miesięcy Donald Tusk z tzw. funduszu dyspozycyjnego premiera wydał ponad 338 tys. zł – podało wczoraj „Rz” Centrum Informacyjne Rządu. To więcej niż premier Jarosław Kaczyński przez ponad dwa lata (w 2006 r. 153 tys. zł, w 2007 r. ponad 148 tys. zł).

Co roku szef rządu ma w ramach tego funduszu do dyspozycji 1 mln 670 tys. zł (kwota nie zmieniła się od pięciu lat). Na co są wydawane te pieniądze? Głównie na organizację posiedzeń Rady Ministrów, spotkań i konferencji. Z funduszu kupowane są też upominki wręczane przez premiera i wicepremierów podczas oficjalnych wizyt. Korzystają też z niego ministrowie z Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Nie mają bowiem służbowych kart kredytowych.

Wydatki Kancelarii Premiera rosły dynamicznie w czasie, gdy – jak deklaruje Centrum Informacyjne Rządu – ministrowie zmniejszyli średnio o niemal jedną czwartą swoje wydatki ze służbowych kart. CIR podaje, że gabinet Donalda Tuska ma w stosunku do poprzedniego rządu o połowę mniej kart (dokładnie o 54 proc.). Obecni ministrowie miesięcznie wydają o ok. 24 proc. mniej niż poprzednicy (średnio każde ministerstwo o 14 tys. zł). Więcej wydały tylko dwa resorty: sprawiedliwości i spraw zagranicznych.


2.
Premier Donald Tusk weekendy często spędza w swoim gdańskim, rodzinnym domu. Jego środkiem lokomocji z reguły jest rządowy embraer 175. Godzina lotu w jedną stronę to koszt 11 tys. zł. W ciągu ostatnich 9 tygodni premier odbył 11 lotów.

Dwa brazylijskie samoloty embraer 175 zostały wyczarterowane przez MON od PLL LOT w czerwcu 2010 r. w celu obsługi VIP-ów. Koszt umowy wynosi 25 mln zł rocznie. Embraer może zabrać na pokład 70 osób. Jeden z nich jest w weekendy wykorzystywany przeważnie do przelotów premiera Tuska na trasie Warszawa - Gdańsk.

Jak ustalił reporter rmf24.pl w ciągu ostatnich 9 tygodni Donald Tusk odbył 11 rejsów. Koszt jednego to 11 tys. zł. Łączny koszt wyniósł więc 120 tys. zł. W ramach obowiązków służbowych premier podróżował rządowym samolotem tylko 3 razy: do Marsylii i Brukseli, do Strasburga oraz do Kopenhagi. Ten ostatni rejs był dwuetapowy. Embraer najpierw poleciał do Werony, gdzie premier spędza urlop, by dowieźć go do Danii na przekazanie prezydencji. Następnie znów poleciał do Werony i już pusty wrócił do Warszawy.

RMF FM zastanawia się czy nawołujący do oszczędności premier Tusk nie mógłby korzystać z alternatywnych możliwości weekendowych wyjazdów do domu i wyliczył, że:

- korzystając z samolotu rejsowego koszt przelotu wyniósłby 2860 zł,
- premier mógłby skorzystać z rządowego śmigłowca. Co prawda podróż trwałaby pół godziny dłużej, ale jej koszt to 3700 zł,
- premier mógłby jeździć samochodami. Dwie rządowe limuzyny z ochroną potrzebowałyby na przejazd ok. 3-3,5 godz., ale koszt wyniósłby 1100 zł,
- premier mógłby też skorzystać z ekspresu i gdyby nawet zajął cały przedział pociągu, podróżując z 5 ochroniarzami, koszt wyniósłby niecałe 1000 zł.
Wyżej wymienione, alternatywne środki transportu, jak dywaguje RMF FM, w niczym nie uwłaczałyby randze szefa rządu, a przyniosłyby znaczne oszczędności, do których szukania premier nawołuje na każdym kroku.


--


"Główną motywacją mojej aktywności publicznej była potrzeba władzy
i żądza popularności. Ta druga była nawet silniejsza od pierwszej,
bo chyba jestem bardziej próżny, niż spragniony władzy. Nawet na pewno..."

- Donald Tusk: Gazeta Wyborcza, 15–16 października 2005

Użytkownik "Przemysław W" <"BroDmy RP przed pisem"@gazeta.pl> napisał w wiadomości news:jr6nc6$6u4$1dont-email.me...

Poprzedni premierzy jeździli konnymi furmankami. A wiadomości były
przekazywane tam-tamami. A te mniej pilne dostarczali konni posłańcy!

A u was murzyna biją? A może ktoś go zmuszał aby kłamał obiecując
tanie państwo? Zawsze masz jakieś wygodne usprawiedliwienie dla
swojego ukochanego, w drugą stronę jakoś ci to nie wychodzi.

1.
W ciągu pięciu ostatnich miesięcy Donald Tusk z tzw. funduszu dyspozycyjnego premiera wydał ponad 338 tys. zł – podało wczoraj „Rz” Centrum Informacyjne Rządu. To więcej niż premier Jarosław Kaczyński przez ponad dwa lata (w 2006 r. 153 tys. zł, w 2007 r. ponad 148 tys. zł).

Co roku szef rządu ma w ramach tego funduszu do dyspozycji 1 mln 670 tys. zł (kwota nie zmieniła się od pięciu lat). Na co są wydawane te pieniądze? Głównie na organizację posiedzeń Rady Ministrów, spotkań i konferencji. Z funduszu kupowane są też upominki wręczane przez premiera i wicepremierów podczas oficjalnych wizyt. Korzystają też z niego ministrowie z Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Nie mają bowiem służbowych kart kredytowych.

Wydatki Kancelarii Premiera rosły dynamicznie w czasie, gdy – jak deklaruje Centrum Informacyjne Rządu – ministrowie zmniejszyli średnio o niemal jedną czwartą swoje wydatki ze służbowych kart. CIR podaje, że gabinet Donalda Tuska ma w stosunku do poprzedniego rządu o połowę mniej kart (dokładnie o 54 proc.). Obecni ministrowie miesięcznie wydają o ok. 24 proc. mniej niż poprzednicy (średnio każde ministerstwo o 14 tys. zł). Więcej wydały tylko dwa resorty: sprawiedliwości i spraw zagranicznych.


2.
Premier Donald Tusk weekendy często spędza w swoim gdańskim, rodzinnym domu. Jego środkiem lokomocji z reguły jest rządowy embraer 175. Godzina lotu w jedną stronę to koszt 11 tys. zł. W ciągu ostatnich 9 tygodni premier odbył 11 lotów.

Dwa brazylijskie samoloty embraer 175 zostały wyczarterowane przez MON od PLL LOT w czerwcu 2010 r. w celu obsługi VIP-ów. Koszt umowy wynosi 25 mln zł rocznie. Embraer może zabrać na pokład 70 osób. Jeden z nich jest w weekendy wykorzystywany przeważnie do przelotów premiera Tuska na trasie Warszawa - Gdańsk.

Jak ustalił reporter rmf24.pl w ciągu ostatnich 9 tygodni Donald Tusk odbył 11 rejsów. Koszt jednego to 11 tys. zł. Łączny koszt wyniósł więc 120 tys. zł. W ramach obowiązków służbowych premier podróżował rządowym samolotem tylko 3 razy: do Marsylii i Brukseli, do Strasburga oraz do Kopenhagi. Ten ostatni rejs był dwuetapowy. Embraer najpierw poleciał do Werony, gdzie premier spędza urlop, by dowieźć go do Danii na przekazanie prezydencji. Następnie znów poleciał do Werony i już pusty wrócił do Warszawy.

RMF FM zastanawia się czy nawołujący do oszczędności premier Tusk nie mógłby korzystać z alternatywnych możliwości weekendowych wyjazdów do domu i wyliczył, że:

- korzystając z samolotu rejsowego koszt przelotu wyniósłby 2860 zł,
- premier mógłby skorzystać z rządowego śmigłowca. Co prawda podróż trwałaby pół godziny dłużej, ale jej koszt to 3700 zł,
- premier mógłby jeździć samochodami. Dwie rządowe limuzyny z ochroną potrzebowałyby na przejazd ok. 3-3,5 godz., ale koszt wyniósłby 1100 zł,
- premier mógłby też skorzystać z ekspresu i gdyby nawet zajął cały przedział pociągu, podróżując z 5 ochroniarzami, koszt wyniósłby niecałe 1000 zł.
Wyżej wymienione, alternatywne środki transportu, jak dywaguje RMF FM, w niczym nie uwłaczałyby randze szefa rządu, a przyniosłyby znaczne oszczędności, do których szukania premier nawołuje na każdym kroku.

Mógłby także jeździć wozem drabiniastym zaprzężonym w jednego konia i obyć się bez woźnicy i sam powozić. Ochrona biegłaby obok wozu trzymając się drabinek. Napęd owsiany, jakże tani. Jaka to byłaby oszczędność! A jaka to byłaby sensacja i reklama - na cały świat!

--
Donald Tusk - "wolałbym się nie urodzić, niż na grobach zmarłych budować swoją karierę polityczną".

Mógłby także jeździć wozem drabiniastym zaprzężonym w jednego konia

Szkoda mi czasu na te twoje bzdety powtarzane tutaj kaĹźdego dnia.


--


"Główną motywacją mojej aktywności publicznej była potrzeba władzy
i żądza popularności. Ta druga była nawet silniejsza od pierwszej,
bo chyba jestem bardziej próżny, niż spragniony władzy. Nawet na pewno..."

- Donald Tusk: Gazeta Wyborcza, 15–16 października 2005

Użytkownik "Przemysław W" <"BroDmy RP przed pisem"@gazeta.pl> napisał w wiadomości news:jr6pdl$fl1$1dont-email.me...

Mógłby także jeździć wozem drabiniastym zaprzężonym w jednego konia

Szkoda mi czasu na te twoje bzdety powtarzane tutaj kaĹźdego dnia.

Ja tylko komentuję twoje paściarskie bzdety i podrzucam pomysły godne tych bzdetów. A może moje pomysły są lepsze od tych bzdetów i dlatego się irytujesz?

--
Donald Tusk - "wolałbym się nie urodzić, niż na grobach zmarłych budować swoją karierę polityczną".

Ja tylko komentuję twoje paściarskie bzdety i podrzucam pomysły godne
tych bzdetów. A może moje pomysły są lepsze od tych bzdetów i dlatego
się irytujesz?

To sobie komentuj, ja nie mam czasu na przepychanki ze zdziecinniałym
emerytem. Żeby ci się nie nudziło:



Przez ostatnie miesiące premier Donald Tusk (54 l.) mówił w kółko o zaciskaniu pasa. Najwyraźniej jednak szefa rządu i jego najbliższych ta zasada nie dotyczy! Wczoraj za jego zgodą rządowa limuzyna woziła po Warszawie chłopaka Kasi Tusk (23 l.) Staszka Cudnego (23 l.). Potem rządowym, luksusowym samolotem młodzieniec wrócił z córką premiera i jej tatą do Gdańska. Panie premierze, dlaczego mamy płacić za lot chłopaka pańskiej córki?


Godz. 11.45. Piątek. Kasia Tusk ze swoim chłopakiem wychodzi z Instytutu Reumatologii w Warszawie. W szpitalu Staszek Cudny spędził kilka dni na oddziale reumaortopedii i przeszedł niegroźny zabieg chirurgiczny. - Miał operowane kolano. Odezwała się dawna, niewyleczona kontuzja. Narzekał ostatnio na ból, który przeszkadzał mu w jeździe na nartach - mówi nam bliski znajomy rodziny Tusków.

Razem ze Staszkiem do Warszawy przyjechała Kasia Tusk, córka premiera. Pojawiła się z nim w szpitalu, później niecierpliwie czekała na zakończenie operacji i czuwała przy jego łóżku.

Na Tuskównę i Cudnego pod szpitalem czeka już służbowa limuzyna z Kancelarii Premiera oraz funkcjonariusze Biura Ochrony Rządu. Skoda superb wiezie ich do rządowej willi przy ul. Parkowej. Niedługo później pojawia się tam premier Donald Tusk. Ma za sobą ciężkie ostatnie godziny: sejmową awanturę z posłami PiS oraz debatę nad wotum zaufania dla szefa MSZ Radka Sikorskiego. Szef rządu szybko przebiera się i wskakuje do limuzyny. Rusza w asyście Biura Ochrony Rządu na lotnisko Okęcie. W tej samej kolumnie jedzie Kasia Tusk i jej chłopak.


Więcej
http://www.se.pl/wydarzenia/kraj/donald-tusk-wozi-przyszego-ziecia-staszka-cudnego-rzadowym-samolotem-zdjecia_218678.html

--


"Główną motywacją mojej aktywności publicznej była potrzeba władzy
i żądza popularności. Ta druga była nawet silniejsza od pierwszej,
bo chyba jestem bardziej próżny, niż spragniony władzy. Nawet na pewno..."

- Donald Tusk: Gazeta Wyborcza, 15–16 października 2005

Użytkownik "Przemysław W" <"BroDmy RP przed pisem"@gazeta.pl> napisał w wiadomości news:jr6qs7$n5j$1dont-email.me...

Ja tylko komentuję twoje paściarskie bzdety i podrzucam pomysły godne
tych bzdetów. A może moje pomysły są lepsze od tych bzdetów i dlatego
się irytujesz?

To sobie komentuj, ja nie mam czasu na przepychanki ze zdziecinniałym
emerytem. Żeby ci się nie nudziło:



Przez ostatnie miesiące premier Donald Tusk (54 l.) mówił w kółko o zaciskaniu pasa. Najwyraźniej jednak szefa rządu i jego najbliższych ta zasada nie dotyczy! Wczoraj za jego zgodą rządowa limuzyna woziła po Warszawie chłopaka Kasi Tusk (23 l.) Staszka Cudnego (23 l.). Potem rządowym, luksusowym samolotem młodzieniec wrócił z córką premiera i jej tatą do Gdańska. Panie premierze, dlaczego mamy płacić za lot chłopaka pańskiej córki?


Godz. 11.45. Piątek. Kasia Tusk ze swoim chłopakiem wychodzi z Instytutu Reumatologii w Warszawie. W szpitalu Staszek Cudny spędził kilka dni na oddziale reumaortopedii i przeszedł niegroźny zabieg chirurgiczny. - Miał operowane kolano. Odezwała się dawna, niewyleczona kontuzja. Narzekał ostatnio na ból, który przeszkadzał mu w jeździe na nartach - mówi nam bliski znajomy rodziny Tusków.

Razem ze Staszkiem do Warszawy przyjechała Kasia Tusk, córka premiera. Pojawiła się z nim w szpitalu, później niecierpliwie czekała na zakończenie operacji i czuwała przy jego łóżku.

Na Tuskównę i Cudnego pod szpitalem czeka już służbowa limuzyna z Kancelarii Premiera oraz funkcjonariusze Biura Ochrony Rządu. Skoda superb wiezie ich do rządowej willi przy ul. Parkowej. Niedługo później pojawia się tam premier Donald Tusk. Ma za sobą ciężkie ostatnie godziny: sejmową awanturę z posłami PiS oraz debatę nad wotum zaufania dla szefa MSZ Radka Sikorskiego. Szef rządu szybko przebiera się i wskakuje do limuzyny. Rusza w asyście Biura Ochrony Rządu na lotnisko Okęcie. W tej samej kolumnie jedzie Kasia Tusk i jej chłopak.


Więcej
http://www.se.pl/wydarzenia/kraj/donald-tusk-wozi-przyszego-ziecia-staszka-cudnego-rzadowym-samolotem-zdjecia_218678.html

Coś mi się zdaje, że ustawowo jest chroniona rodzina premiera. Proponujesz, by córka premiera siedziała w domu i na krok się z niego nie ruszała?
To jest niewybaczalna Tuska. Ma dzieci. I te dzieci ustawa każe chronić. Gdyby był bezdzietny jak Kaczyński to byłoby O.K?

Bzdety!!!!!!!!!
--
Donald Tusk - "wolałbym się nie urodzić, niż na grobach zmarłych budować swoją karierę polityczną".

W dniu 2012-06-12 07:33, Przemysław W pisze:

Tak się wozi nasz premier

Każdy z pasażerów ma super wygodny skórzany fotel. Podgrzewany jak chłodno i z osobistą strefą klimatyzacji, jak słonko przygrzeje. Można go też ustawić w najwygodniejszej pozycji, by plecki nie rozbolały. Żadnej tam wspólnej twardej kanapy. W dowolnej chwili na specjalnych ekranach można pooglądać kanał informacyjny, czy choćby mecz. A w razie potrzeby sięgnąć po napój, który jest zawsze schłodzony. To nie samolot prezydenta USA - Air Force One. To limuzyna premiera Donalda Tuska

A czym jeździł jego odpowiednik w czasie PRLu, choćby Jaroszewicz? - Fiacikiem 132 albo wołgą na resorach od czołgu... Tak, tacy jak Tusk mieli po co "obalać komunę".