Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Ten sie nie zna, Szczyglo to ekspert.

Ten sie nie zna, Szczyglo to ekspert.

Data: 2009-05-25 06:30:29
Autor: cirrus
Ten sie nie zna, Szczyglo to ekspert.
# Pomysły prezydenta Lecha Kaczyńskiego to krok w stronę gospodarki centralnie sterowanej - mówi w rozmowie z "Polską" amerykański ekonomista Tad DeHaven z Instytutu Cato.
Prezydent Rzeczypospolitej w orędziu na forum parlamentu dał polskiemu rządowi za wzór m.in. Stany Zjednoczone, które - jego zdaniem - "usiłują ożywiać procesy rozwojowe poprzez stymulowanie popytu inwestycyjnego i konsumpcyjnego". Co Pan na to?
Zupełnie nie zgodziłbym się z tym stwierdzeniem. I nie polecałbym nikomu korzystania z recepty administracji obecnego prezydenta Stanów Zjednoczonych. W skrócie polega na podwyższaniu podatków, wprowadzaniu interwencji państwowej w gospodarkę na bardzo szeroką skalę i zaciąganiu kolejnych długów. Eksperci, którzy zaproponowali to rozwiązanie, wyobrażają sobie, że uzdrowienie gospodarki polega na upuszczeniu czy nawet wyssaniu z niej krwi. Większość antykryzysowych programów Obamy nie promuje wzrostu.

Prezydent Kaczyński wyraźnie sugerował też, że polski rząd powinien wzorem zachodnich przygotować pakiet antykryzysowy.
Któż jak nie Polska powinien pamiętać o swoim doświadczeniu niewydolnej i centralnie sterowanej gospodarki socjalistycznej? Wątpię, czy Polacy chcieliby powrócić do tych czasów. Reformy zaproponowane przez kraje zachodnie niestety tylko na chwilę poprawiają sytuacją, ale na dłuższą metę przedłużą kryzys, bowiem zwiększają deficyt budżetowy. Bo i tak podatnicy będą musieli go sfinansować.

Jeden z doradców prezydenta w ramach koncepcji załatania ewentualnej dziury w polskim budżecie zaproponował, żeby podwyższyć stawkę podatkową nawet do 50 procent.
To byłoby gospodarcze samobójstwo. Polska powinna skorzystać z kryzysu i wprowadzić jak największe udogodnienia podatkowe dla inwestorów rodzimych i zagranicznych, poczynając od zwolnień podatkowych na dłuższy czas. Opodatkowanie powinno sprzyjać innowacji i sukcesowi. USA niestety na razie zmierzają w drugim kierunku. Oto przykład. Od 2011 r. nowojorczyk, którego dochód roczny wynosi 200 tys. dol., będzie musiał zapłacić 60 proc. podatku. To więcej niż we Francji czy w Niemczech, gdzie podatki pokrywają opłaty szkolne i opiekę zdrowotną na przyzwoitym poziomie. I co się dzieje? Młode talenty wyjeżdżają do Wielkiej Brytanii czy Szwajcarii.

Ale skutkiem kryzysu jest likwidacja miejsc pracy. Także w tej sprawie państwo powinno być powściągliwe?
Podstawowe pytanie brzmi, kto tworzy miejsca pracy: czy sektor państwowy, czy sektor prywatny? Amerykańskie media chwaliły polski rząd za wolnorynkową politykę, która nie doprowadziła do takiego kryzysu, jaki jest gdzie indziej. Niestety, administracja Baracka Obamy stoi na stanowisku, że to publiczne przedsięwzięcia, a nie prywatne, są podstawą gospodarki. To błąd, który popełnili socjaliści. W Ameryce nie było jeszcze socjalizmu, ale wy go mieliście. I zdajecie sobie sprawę, że prowadzi on do sytuacji, w której państwo bohatersko walczy z problemami, które samo tworzy. To złudzenie, że państwo może uratować miejsca pracy. #
Wiecej na:
http://tnij.org/dgh0

--
stevep

Ten sie nie zna, Szczyglo to ekspert.

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona