Grupy dyskusyjne   »   pl.rec.film   »   Terminator: Ocalenie - bez Sary to nie to samo, ale...

Terminator: Ocalenie - bez Sary to nie to samo, ale...

Data: 2009-07-25 14:06:00
Autor: schizoidalna
Terminator: Ocalenie - bez Sary to nie to samo, ale...
.... podobnie jak część 3, choć scena z trumną pełną "gadżetów" na chwilę przywołała tę nietuzinkową postać. Bo to kim ma się stać John wiadomo od początku, bo kim są terminatory - toż to jasne. A sama Sara? Wiemy tylko, że matka. Pełna determinacja zmieniła ją z części na część.

Czy tylko mi się wydaje, że w 4 części Sara przewija się przez cały film (nie tylko jako głos z taśmy)?

Data: 2009-07-29 15:21:54
Autor: Seoman
Terminator: Ocalenie - bez Sary to nie to samo, ale...
schizoidalna wrote:
[...]

Wiem, że post nie o tym zupełnie, ale nie mogę się powstrzymać: Jak, na Odyna, można było zrobić taki zły film??? Boże! Czy ktoś przeczytał dialogi przed zatwierdzeniem scenariusza? Czy ktoś w ogóle pomyślał o fabule? o obsadzie?? Do licha, poszedłem na Star Treka, myśląc "ok, to taki zły film, który obejrzę przed dobrym Terminatorem". Star Trek mi się podobał całkiem, a w porównaniu do T4 był arcydziełem sztuki filmowej. Po T4 obejrzałem Transformers 2 - i też było lepsze, mimo ogólnie nie najwyższego lotu. Jestem zawiedziony nawet bardziej, niż po trójce.

W ciągu całego filmu był jeden udany żart - ten, w którym Bale powtarza słynną kwestię Arnolda w zupełnie innym kontekście.

Skoro jedna mała bateria była minibombą jądrową, to nie można było w Marcusa włożyć takiej bomby i wysłać go gdzie bądź?

Pozdrawiam,
Seoman

Data: 2009-07-29 17:52:50
Autor: Tiber
Terminator: Ocalenie - bez Sary to nie to samo, ale...
Silly, silly Seoman nabazgrału:

Skoro jedna mała bateria była minibombą jądrową, to nie można było w
Marcusa włożyć takiej bomby i wysłać go gdzie bądź?

Mówisz to, czym wysadzono centrum Skynetu na końcu filmu? Przecież to była bomba zrobiona z zylionów baterii do T-800, a nie ludzi. Poza tym: pytałeś Marcusa o zdanie? ;)

--
tbr

Data: 2009-07-30 08:39:38
Autor: Seoman
Terminator: Ocalenie - bez Sary to nie to samo, ale...
Tiber wrote:
Mówisz to, czym wysadzono centrum Skynetu na końcu filmu? Przecież to
była bomba zrobiona z zylionów baterii do T-800, a nie ludzi. Poza
tym: pytałeś Marcusa o zdanie? ;)

Z siedmiu. On raptem kilka obwiązał kabelkiem.

Pozdro,
Seoman

Data: 2009-07-30 10:38:41
Autor: Tiber
Terminator: Ocalenie - bez Sary to nie to samo, ale...
Silly, silly Seoman nabazgrału:

Mówisz to, czym wysadzono centrum Skynetu na końcu filmu? Przecież to
była bomba zrobiona z zylionów baterii do T-800, a nie ludzi. Poza
tym: pytałeś Marcusa o zdanie? ;)

Z siedmiu. On raptem kilka obwiązał kabelkiem.

Ta, siedem połączył bezpośrednio, ale baterii w fabryce było dużo więcej, więc przy początkowej fazie eksplozji na pewno się przyłączyły do zabawy.

--
tbr

Data: 2009-07-30 13:13:37
Autor: Seoman
Terminator: Ocalenie - bez Sary to nie to samo, ale...
Tiber wrote:
Ta, siedem połączył bezpośrednio, ale baterii w fabryce było dużo
więcej, więc przy początkowej fazie eksplozji na pewno się przyłączyły
do zabawy.

No właśnie nie sądzę. Przypuszczam, że te "nuklearne baterie" nie wybuchają od eksplozji, tylko trzeba im przesłać jakiś impuls - który właśnie wziął się z tego kabla. Bo inaczej wystarczyłoby tam zostawić laskę dynamitu, a nie kombinować z jakąś instalacją... Inna rzecz, że na widoku bylo kilka baterii, tak, jakby były cholernie cennym elementem, co sugerowałoby, że nie są masowym produktem, i posłużą do zasilenia kilku wybranych maszyn.

Tak, czy owak - film był bez sensu.

Pozdro!
Seoman

Data: 2009-07-30 14:33:11
Autor: Tiber
Terminator: Ocalenie - bez Sary to nie to samo, ale...
Silly, silly Seoman nabazgrału:

Ta, siedem połączył bezpośrednio, ale baterii w fabryce było dużo
więcej, więc przy początkowej fazie eksplozji na pewno się
przyłączyły do zabawy.

No właśnie nie sądzę. Przypuszczam, że te "nuklearne baterie" nie
wybuchają od eksplozji, tylko trzeba im przesłać jakiś impuls - który
właśnie wziął się z tego kabla. Bo inaczej wystarczyłoby tam zostawić
laskę dynamitu, a nie kombinować z jakąś instalacją...

Zapewne masz rację. Jak się T-800 topił w dwójce, to nie było żadnych fajerwerków. No, chyba że uszkodzenie tej głównej baterii całkowicie rozbraja ją.

Inna rzecz, że
na widoku bylo kilka baterii, tak, jakby były cholernie cennym
elementem, co sugerowałoby, że nie są masowym produktem, i posłużą do
zasilenia kilku wybranych maszyn.

Myślę, że to już jest nieco za daleko posunięte założenie, ale nawet jeśli, to nie zmienia to faktu, że do eksplozji użyto bateryjek T-800 i nie wiemy, czy Opornicy dysponowali własnymi bombami.

Tak, czy owak - film był bez sensu.

Tutaj zgoda. Był mniej drażniący niż typowy Bay, ale jednak oczekiwałem więcej. Chyba trójka jednak fajniejsza.

--
tbr

Data: 2009-08-02 20:48:36
Autor: Ajgor
Terminator: Ocalenie - bez Sary to nie to samo, ale...
Użytkownik "Seoman"  napisał w wiadomości news:h4rvba$3hd$1inews.gazeta.pl...

Tak, czy owak - film był bez sensu.

Hehehe.. Żart stulecia. A przesylanie ludzi i maszyn w czasie, bunt maszyn pod dowodztwem komputera szachowego,
robienie z jednego chłopaka (Connora) jakiegoś guru, jak by on sam miał zniszczyć wszystkie maszyny itp ma sens?
Od pierwszej części nie było sensu. Takie filmy w ogóle nie mają sensu, i dlatego nazywają się "sience fiction",
czyli FIKCJA naukowa :) Tego się nie ogląda dla sensu, tylko dla rozrywki.
Ja się na nim bawiłem i nie szukałem sensu, logiki, odniesień do życia, itp. Po co? Żeby zacząć zaraz marudzić jak Wy?
Dla mnie to był po prostu Matrix 0 :)

Data: 2009-08-02 22:12:13
Autor: Tiber
Terminator: Ocalenie - bez Sary to nie to samo, ale...
Silly, silly Ajgor nabazgrału:

Tak, czy owak - film był bez sensu.

Hehehe.. Żart stulecia. A przesylanie ludzi i maszyn w czasie, bunt
maszyn pod dowodztwem komputera szachowego,
robienie z jednego chłopaka (Connora) jakiegoś guru, jak by on sam
miał zniszczyć wszystkie maszyny itp ma sens?
Od pierwszej części nie było sensu. Takie filmy w ogóle nie mają
sensu, i dlatego nazywają się "sience fiction",
czyli FIKCJA naukowa :) Tego się nie ogląda dla sensu, tylko dla
rozrywki. Ja się na nim bawiłem i nie szukałem sensu, logiki,
odniesień do życia, itp. Po co? Żeby zacząć zaraz marudzić jak Wy?
Dla mnie to był po prostu Matrix 0 :)

O rany, ale to jest osłabiające.

--
tbr

Data: 2009-08-02 23:37:04
Autor: Ajgor
Terminator: Ocalenie - bez Sary to nie to samo, ale...
Użytkownik "Tiber"  napisał w wiadomości news:h54rut$tau$1news.onet.pl...

O rany, ale to jest osłabiające.

Iście naukowy argument. Tak głęboki, że pewnie sam go nie rozumiesz :)

Data: 2009-08-02 23:41:51
Autor: Tiber
Terminator: Ocalenie - bez Sary to nie to samo, ale...
Silly, silly Ajgor nabazgrału:

O rany, ale to jest osłabiające.

Iście naukowy argument. Tak głęboki, że pewnie sam go nie rozumiesz :)

A jaki jest sens z argumentowaniem przeciw bzdurom? Naprawdę nie zauważyłeś, że przedmówcy do mankamentów fabularnych wcale nie zaliczają sztafażu sf?

--
tbr

Data: 2009-08-03 12:23:05
Autor: Seoman
Terminator: Ocalenie - bez Sary to nie to samo, ale...
Ajgor wrote:
Hehehe.. Żart stulecia. A przesylanie ludzi i maszyn w czasie, bunt
maszyn pod dowodztwem komputera szachowego, [...]

Z tą różnicą, że pierwszy Terminator był bardzo dobrym filmem, drugi - niezłą rozwałką. Ubawiłem się na obu i jakoś byłem w stanie odwiesić poczucie rzeczywistości na haczyk. Tylko tyle i aż tyle.

Pozdro,
Seoman

Data: 2009-08-19 10:57:52
Autor: Jaros/law Sakowski
Terminator: Ocalenie - bez Sary to nie to samo, ale...
"Ajgor" <niepod@m.pl> writes:

Hehehe.. Żart stulecia. A przesylanie ludzi i maszyn w czasie, bunt maszyn pod dowodztwem komputera szachowego,
robienie z jednego chłopaka (Connora) jakiegoś guru, jak by on sam miał zniszczyć wszystkie maszyny itp ma sens?
Od pierwszej części nie było sensu. Takie filmy w ogóle nie mają sensu, i dlatego nazywają się "sience fiction",
czyli FIKCJA naukowa :) Tego się nie ogląda dla sensu, tylko dla rozrywki.
Ja się na nim bawiłem i nie szukałem sensu, logiki, odniesień do życia, itp. Po co? Żeby zacząć zaraz marudzić jak Wy?
Dla mnie to był po prostu Matrix 0 :)

"2001 Kosmiczna Odyseja" to też taki bzdet? Bez jaj.
Jest parę byków ale nie jest to bzdet. A książki: 2001, 2010, 3001, 2063 (chyba tego nie znam o wstydzie)
czytałeś? "Solaris", "Stalker", "Niezwyciężony" (podobno jest).

"I Terminator" zrobił na mnie bardzo duże wrażenie bo oglądałem w
połowie lat 80 w jakiś dziwnych okolicznościach, w sobotę rano,
oczywiście wideo nie było moje itp. Wtedy człowiek leciał na takie
nowinki z zachodu bo był młodszy i w ogóle PRL było bardzo szare i
nudne. Nie zwracało się uwagi na rzeczy być może ważne i miłe. Za to
sceny przemocy czy strzelanin robiły swoje, technika też. II widziałem
już z kasety u kumpla (nie miałem jeszcze swojego wideo), kupiliśmy w
supermarkecie taśmę na wieczór, no taki tam sobie, widziałem go z
opóźnieniem iluś tam lat (u mnie w filmach tradycja), pamiętam jak
nabijaliśmy się z początkowych scen (muzyczka, park dziecinny i palące
się huśtawki po nuklearnym ataku :) III to chyba na Allegro zakupiłem
czy mi dodali do czegoś, katastrofa a nie film, nawalają się i nawalają
i z czasem chece (raz coś w wydarzeniach przyszłości można zmienić a raz
nie - chodzi o odcinki kolejne). Nawet mi się nad tym myśleć nie
chciało, zobaczyłem może połowę. IV widziałem jako zwiastun w sklepie z
komputerami przy okazji zakupów, jeszcze lepsze terminatory, czerwone
oczka, ktoś tam pociągnął po dżungli napalmem czy czymś podobnym,
komandosi silni chłopcy z jajami, wyskoki, wykopy, trzepaczki do jajek,
wojskowe wrzaski (chyba - nie było fonii włączonej) itp. Nawet mi się
nie chce na to patrzeć a iść do kina - w życiu. Nie byłem już
zresztą w kinie 17 lat, trzeba podtrzymywać tradycję :)) Zresztą teraz
mam psa (nareszcie, przerwa była strasznym błędem), do kina mnie nie
wpuszczą z takim, zresztą w Lesznie nie ma chyba kina jeszcze, kto by
zresztą gapił się na jakąś sieczkę zamiast sobie spacerek sensowny
zaliczyć. A na spacer nie bierze się przecież filmów (chociaż maniaków
co oglądają bzdety z jakiś takich małych odtwarzaczy to w autobusie
widziałem), co najwyżej laptopa pod wierzbę jak się chce targać (mój ma
naturalnie za mała moc obliczeniową na odtwarzanie pliku nie mówiąc o
napędzie). A najlepiej książkę jak już.

Ale są dla mnie filmy (ja wyłącznie SF i horror) co zobaczyć warto. --
JS

Data: 2009-08-19 18:38:30
Autor: Ajgor
Terminator: Ocalenie - bez Sary to nie to samo, ale...

Użytkownik "Jaros/law Sakowski" napisał w wiadomości news:87ab1wji3z.fsfjsprv.eu...

"2001 Kosmiczna Odyseja" to też taki bzdet? Bez jaj.
Jest parę byków ale nie jest to bzdet.
A książki: 2001, 2010, 3001, 2063 (chyba tego nie znam o wstydzie)
czytałeś? "Solaris", "Stalker", "Niezwyciężony" (podobno jest).

Kompletnie pomyliły Ci się pojęcia. To, że coś jest historią bez sensu, nie oznacza, że jest bzdetem. Cała literatura SF i Fantasy
tak na prawdę z naukowego punktu widzenia nie ma sensu. A czy to znaczy, że jest zła? Wiedźmin też jest bez sensu. A przxynajmniej
magia i potwory. A mimo to ja jestem jego wielkim fanem (może z wyjątkiem filmu).

Data: 2009-08-19 22:13:48
Autor: Jaros/law Sakowski
Terminator: Ocalenie - bez Sary to nie to samo, ale...
"Ajgor" <niepod@m.pl> writes:

Użytkownik "Jaros/law Sakowski" napisał w wiadomości news:87ab1wji3z.fsfjsprv.eu...

"2001 Kosmiczna Odyseja" to też taki bzdet? Bez jaj.
Jest parę byków ale nie jest to bzdet.
A książki: 2001, 2010, 3001, 2063 (chyba tego nie znam o wstydzie)
czytałeś? "Solaris", "Stalker", "Niezwyciężony" (podobno jest).

Kompletnie pomyliły Ci się pojęcia. To, że coś jest historią bez sensu, nie oznacza, że jest bzdetem. Cała literatura SF i Fantasy
tak na prawdę z naukowego punktu widzenia nie ma sensu. A czy to
znaczy, że

Ciekawe. Np. "Sledztwo" czy "Katar" Lema? "Park marzeń" Nivena.
"Opiekunowie" Koontza (to z innej beczki ale zaneguj istnienie telepatii
tak totalnie :)) "Fabryka os" Banksa.
jest zła? Wiedźmin też jest bez sensu. A przxynajmniej

Osobiście Wiedźmina nie trawię. W całokształcie (film, książki, komiksy,
grafika).

magia i potwory. A mimo to ja jestem jego wielkim fanem (może z wyjątkiem filmu).

Gdzie w klasycznym SF masz magię i potwory?

--
JS

Data: 2009-08-20 00:00:57
Autor: Ajgor
Terminator: Ocalenie - bez Sary to nie to samo, ale...

Użytkownik "Jaros/law Sakowski" <js252__spamprecz__@o2.pl> napisał w wiadomości news:873a7no937.fsfjsprv.eu...
"Ajgor" <niepod@m.pl> writes:

Użytkownik "Jaros/law Sakowski" napisał w wiadomości
news:87ab1wji3z.fsfjsprv.eu...

"2001 Kosmiczna Odyseja" to też taki bzdet? Bez jaj.
Jest parę byków ale nie jest to bzdet.
A książki: 2001, 2010, 3001, 2063 (chyba tego nie znam o wstydzie)
czytałeś? "Solaris", "Stalker", "Niezwyciężony" (podobno jest).

Kompletnie pomyliły Ci się pojęcia. To, że coś jest historią bez sensu, nie
oznacza, że jest bzdetem. Cała literatura SF i Fantasy
tak na prawdę z naukowego punktu widzenia nie ma sensu. A czy to
znaczy, że

Ciekawe. Np. "Sledztwo" czy "Katar" Lema? "Park marzeń" Nivena.
"Opiekunowie" Koontza (to z innej beczki ale zaneguj istnienie telepatii
tak totalnie :)) "Fabryka os" Banksa.

Lema czytałem za dzieciaka, czyli za głębokiej komuny. Prawdę mówiąc mało pamiętam.
Przynajmniej z tych książek. Opekunowie to nie tylko telepatia, ale też potwór i pies mądrzejszy od ludzi :)
Fabryki os nie czytałem.

Gdzie w klasycznym SF masz magię i potwory?

W Gwiezdnych wojnach? :)
Ja tu podałem I SF I Fantasy....

Data: 2009-08-20 02:50:59
Autor: Tiber
Terminator: Ocalenie - bez Sary to nie to samo, ale...
Silly, silly Ajgor nabazgrału:

Gdzie w klasycznym SF masz magię i potwory?

W Gwiezdnych wojnach? :)

"Gwiezdne wojny" to w najmniejszym stopniu nie może uchodzić za "klasyczne SF". To jest typowe fantasy, tyle, że z lekką otoczką science fiction.

Ja tu podałem I SF I Fantasy....

A to swoją drogą...

--
tbr

Data: 2009-08-20 08:05:47
Autor: Rais
Terminator: Ocalenie - bez Sary to nie to samo, ale...
Tiber pisze:
Silly, silly Ajgor nabazgrału:

Gdzie w klasycznym SF masz magię i potwory?

W Gwiezdnych wojnach? :)

"Gwiezdne wojny" to w najmniejszym stopniu nie może uchodzić za "klasyczne SF". To jest typowe fantasy, tyle, że z lekką otoczką science fiction.

Bardzo lekką. W ogóle niezauważalną.

--
pzdr

Data: 2009-08-20 16:54:34
Autor: Tiber
Terminator: Ocalenie - bez Sary to nie to samo, ale...
Silly, silly Rais nabazgrału:

Gdzie w klasycznym SF masz magię i potwory?

W Gwiezdnych wojnach? :)

"Gwiezdne wojny" to w najmniejszym stopniu nie może uchodzić za
"klasyczne SF". To jest typowe fantasy, tyle, że z lekką otoczką
science fiction.

Bardzo lekką. W ogóle niezauważalną.

Czy niezauważalną to można by się sprzeczać, ale generalnie masz rację.

--
tbr

Data: 2009-08-20 16:58:47
Autor: Rais
Terminator: Ocalenie - bez Sary to nie to samo, ale...
Tiber pisze:
Silly, silly Rais nabazgrału:

Gdzie w klasycznym SF masz magię i potwory?

W Gwiezdnych wojnach? :)

"Gwiezdne wojny" to w najmniejszym stopniu nie może uchodzić za
"klasyczne SF". To jest typowe fantasy, tyle, że z lekką otoczką
science fiction.

Bardzo lekką. W ogóle niezauważalną.

Czy niezauważalną to można by się sprzeczać, ale generalnie masz rację.


I zapomniałem dodać, że zupełnie nieistotną.

--
pzdr

Data: 2009-08-20 17:17:32
Autor: Tiber
Terminator: Ocalenie - bez Sary to nie to samo, ale...
Silly, silly Rais nabazgrału:

W Gwiezdnych wojnach? :)

"Gwiezdne wojny" to w najmniejszym stopniu nie może uchodzić za
"klasyczne SF". To jest typowe fantasy, tyle, że z lekką otoczką
science fiction.

Bardzo lekką. W ogóle niezauważalną.

Czy niezauważalną to można by się sprzeczać, ale generalnie masz
rację.

I zapomniałem dodać, że zupełnie nieistotną.

A to już zależy czy priorytetem by miała być oryginalność, czy nieeklektyczność.

--
tbr

Data: 2009-08-20 11:36:41
Autor: Seoman
Terminator: Ocalenie - bez Sary to nie to samo, ale...
Tiber wrote:
Silly, silly Ajgor nabazgrału:

Gdzie w klasycznym SF masz magię i potwory?

W Gwiezdnych wojnach? :)

"Gwiezdne wojny" to w najmniejszym stopniu nie może uchodzić za
"klasyczne SF". To jest typowe fantasy, tyle, że z lekką otoczką
science fiction.

A dla mnie SF. I co mi Pan teraz zrobi?

Pozdro,
Seoman

Data: 2009-08-20 11:40:28
Autor: Jaros/law Sakowski
Terminator: Ocalenie - bez Sary to nie to samo, ale...
"Seoman" <rao17.usun@to.op.pl> writes:

A dla mnie SF. I co mi Pan teraz zrobi?

Nic. Ale to kwestia definicji, SW to jest wg mnie baśń.
Definicje muszą jakeis być podczas rozmowy bo się ta zamieni w bełkot.

--
JS

Data: 2009-08-20 14:06:27
Autor: Seoman
Terminator: Ocalenie - bez Sary to nie to samo, ale...
Jaros/law Sakowski wrote:
Nic. Ale to kwestia definicji, SW to jest wg mnie baśń.
Definicje muszą jakeis być podczas rozmowy bo się ta zamieni w bełkot.

A proszę bardzo. Moją definicję spełnia, a nie zamierzam się jej wyrzekać :)

Takie ogólne przemyślenie przychodzi mi do głowy - są ludzie, którzy strrrasznie lubią szufladkować, kategoryzować, znakować. Tym bardziej podniecające wyzwanie, im trudniej coś zaszufladkować. Kończy się to zazwyczaj przydzieleniem do supernieintuicyjnej kategorii, poparte "logicznym" wykładem, albo na stworzeniu zupełnie nowego, niszowego działu, pośród miliona innych. Dopiero wtedy taki umysł może odpocząć i przygotować się na atak ludzi, którzy potrafią stwierdzić, że dana rzecz zupełnie mieści się w kilku innych, ogólniejszych kategoriach, i nie musi mieć półki specjalnie dla siebie.
Nie lubię tego.

Pozdro,
Seoman

Data: 2009-08-20 14:34:40
Autor: Jaros/law Sakowski
Terminator: Ocalenie - bez Sary to nie to samo, ale...
"Seoman" <rao17.usun@to.op.pl> writes:

Jaros/law Sakowski wrote:
Nic. Ale to kwestia definicji, SW to jest wg mnie baśń.
Definicje muszą jakeis być podczas rozmowy bo się ta zamieni w bełkot.

A proszę bardzo. Moją definicję spełnia, a nie zamierzam się jej
wyrzekać :)

To trudno. Skoro sie upierasz to co ja tu mogę :)

Takie ogólne przemyślenie przychodzi mi do głowy - są ludzie, którzy
strrrasznie lubią szufladkować, kategoryzować, znakować. Tym bardziej
podniecające wyzwanie, im trudniej coś zaszufladkować. Kończy się to
zazwyczaj przydzieleniem do supernieintuicyjnej kategorii, poparte
"logicznym" wykładem, albo na stworzeniu zupełnie nowego, niszowego
działu, pośród miliona innych. Dopiero wtedy taki umysł może odpocząć
i przygotować się na atak ludzi, którzy potrafią stwierdzić, że dana
rzecz zupełnie mieści się w kilku innych, ogólniejszych kategoriach, i
nie musi mieć półki specjalnie dla siebie.
Nie lubię tego.

Nie o to chodzi.Mnie interesują filmy hard SF i z tego powodu interesuje
mnie klasyfikacja. Uważam tez że takie poważne hard SF to nie tylko
rozrywka klasy bzdura (jak jakiś facet z łbem w czjniku ganiający z
dziwacznym superlaserem po stacji kosmicznej). SW nie lubie, te nowe
widziałem bardzo pobieżnie i juz bez efektu "zachód to jest top" (jak
pierwszy odcinek w komunie jeszcze znaczy się 4 sagi). Chociaz nawet na
tym 4 to mnie jakoś nie wzieło specjalnie a każdy następny to jest
gorszy. Te 3 pierwsze co szły teraz to dodatkowo wywołały u mnie niesmak
marketingowy i to mocny.  Rozbudowany konsumpcjonizm też ma wady. Przy
okazji "Człowieka przeciążonego " Ballarda znasz?


A jak nie chcesz "poważne hard SF" to wstaw sobie "film niosący jakieś
treści" (bo zaraz będzie że "Ostatni brzeg" jest nierealny
socjologicznie i wątpliwy fizyczniew sensie takiego powolnego
postepowania skażenia.

--
JS

Data: 2009-08-20 15:36:06
Autor: Rais
Terminator: Ocalenie - bez Sary to nie to samo, ale...
Jaros/law Sakowski pisze:

Nie o to chodzi.Mnie interesują filmy hard SF i z tego powodu interesuje
mnie klasyfikacja.

Możesz rzucić jakaś listą?
Jakoś niewiele takich NAPRAWDĘ SF filmów jestem w stanie sobie przypomnieć.

--
pzdr

Data: 2009-08-20 17:12:02
Autor: Jaros/law Sakowski
Terminator: Ocalenie - bez Sary to nie to samo, ale...
Rais <raistand@poczta.onet.pl> writes:

Możesz rzucić jakaś listą?
Jakoś niewiele takich NAPRAWDĘ SF filmów jestem w stanie sobie przypomnieć.
Bo ich naprawdę niewiele jest a szkoda.

Kosmiczna Odyseja 2001 i 2010
Nasienie szatana
Gattaca
Fahrenheith 453
Raport mniejszosci
Opiekunowie
Andromeda znaczy śmierć
Sledztwo
Katar
Stalker
Crash
ExistenZ
Wideodrom
Człowiek przyszłości
Ostatni brzeg Gry wojenne


ze słabszych  (słabszych w szerokim sensie) ale warto zobaczyć
Milcząca gwiazda (wg Lema "Astronauci")
Powrót z gwiazd (podobno jest film, ja nie widziałem - wg Lema naturalnie)
Solaris
Ikaria 4b (czy jakos tak, ja nie znam, wg Lema "Obłok Magellana")
Dzień w którym Ziemia zamarła (ten z lat 50 naturalnie)

Tak na początek może być?
--
JS

Data: 2009-08-20 17:20:30
Autor: Rais
[spoiler]Re: Terminator: Ocalenie - bez Sary to nie to samo, ale...
Jaros/law Sakowski pisze:

Nasienie szatana

Zapuściłem google bo tego nie widziałem i wypluło mi taką recenzje:

"Ogólnie opowiadał o maszynie wymyślonej przez jakiśtam naukowców która miała mózg (myślała jak człowiek, była nawet mądrzejsza baaaaa...wszystkowiedząca, nie miała tylko ciała). No i ta genialna maszyna przejęła panowanie nad komputerami i uwięziła pewna kobiete (żonę swojego twórcy) w domu. No i ją tam gnębił, zabił pare osób a na koniec...zapłodnił kobiete żeby dała mu potomka który zapanuje nad światem..."

To ten film? ;)

Tak na początek może być?

Te to właściwie już widziałem. No ale to moja wina.
Nie doprecyzowałem, że chodzi mi o "nowe" produkcje. Powiedzmy 1990+

--
pzdr

Data: 2009-08-20 17:49:43
Autor: Jaros/law Sakowski
[spoiler]Re: Terminator: Ocalenie - bez Sary to nie to samo, ale...
Rais <raistand@poczta.onet.pl> writes:

Jaros/law Sakowski pisze:

Nasienie szatana

Zapuściłem google bo tego nie widziałem i wypluło mi taką recenzje:

"Ogólnie opowiadał o maszynie wymyślonej przez jakiśtam naukowców
która miała mózg (myślała jak człowiek, była nawet mądrzejsza
baaaaa...wszystkowiedząca, nie miała tylko ciała). No i ta genialna
maszyna przejęła panowanie nad komputerami i uwięziła pewna kobiete
(żonę swojego twórcy) w domu. No i ją tam gnębił, zabił pare osób a na
koniec...zapłodnił kobiete żeby dała mu potomka który zapanuje nad
światem..."

To ten film? ;)

Ten. Recenzja do chrzanu.  AI nie była wszystkowiedząca tylko lepsza od
człowieka (możliwe teoretycznie), masz piękny przykład i to z lat 70
jeszcze zagrożeń pochodzących od braku zabezpieczeń i nadmiernie
rozbudowanej automatyzacji (fałszowanie danych wideo w celu skłonienia
do określonych zachowań, możliwość uwięzienia w zautomatyzowanym
środowisku, konstruowanie niebezpiecznych broni w takim, bardzo ciekawy
inkubator oparty o aktywne płytki, niebezpieczne operacje mózgu i
inne). Przegięte było dziecko rodzące sie w miesiąc, to mało
prawdopodobne jednak. Biologiczny komputer (dziecko było kontynuacją)
nie był raczej skłonny panowac nad światem bo niby jak?

Te to właściwie już widziałem. No ale to moja wina.
Nie doprecyzowałem, że chodzi mi o "nowe" produkcje. Powiedzmy 1990+

Nowe niestety kiepskie. Jakies Babilony, gwiezdne sagi (nie SW, inne
takie, nie znam), zagubieni nie wiadomo gdzie i po co, lecą na słońce
jak ciamajdy i lekkko nie w pełnym rozumie, Solaris z USA to kompletna
katastrofa, jakieś roboty - zabawki - składaki wypowiadają wojne Ziemi,
Wachowscy pukneli 3 odcinki groźnych maszn w wirtualu nie wirtualu co
ich może załatwic jakis supermen Neo (dobrz że chociaż Neostrady nie mam
:) ale weszło w kulturę, supermen i Batman tez chyba kolejny
jest, jakiś taki inny supermen też i cos tam jeszcze równie durnego
jest. No i 1,2,3 odcinek GW, router i modem w jednym do Neo na własne
oczy ustylizowane na czajknik Wadera w salonie TPSA widziałem, szok !!!

Jest pare z robotami wg Asimova ale to już nuszę w domu poszukac
tytułów, jakoś mi nie podeszły i nie pamiętam, jeden jest o buncie
robotów (najlepsze było upgradowanie OS, znam to z II pracy na szczęście
tylko :)) i drugi o chłopczyku robocie i misiu, taki troche dziecinny
choć krytyka piała.
1992 chyba to jest "Mindwarp" - piękne VR z przesłaniem, brutalne i
ostre, polecam.

--
JS

Data: 2009-08-20 16:56:01
Autor: Tiber
Terminator: Ocalenie - bez Sary to nie to samo, ale...
Silly, silly Seoman nabazgrału:

Gdzie w klasycznym SF masz magię i potwory?

W Gwiezdnych wojnach? :)

"Gwiezdne wojny" to w najmniejszym stopniu nie może uchodzić za
"klasyczne SF". To jest typowe fantasy, tyle, że z lekką otoczką
science fiction.

A dla mnie SF. I co mi Pan teraz zrobi?

Nie zgodzę się, co innego mógłbym zrobić?

--
tbr

Data: 2009-08-20 18:23:25
Autor: Ajgor
Terminator: Ocalenie - bez Sary to nie to samo, ale...

Użytkownik "Tiber" napisał w wiadomości news:h6i6lk$5g2$1news.onet.pl...

Gdzie w klasycznym SF masz magię i potwory?

W Gwiezdnych wojnach? :)

"Gwiezdne wojny" to w najmniejszym stopniu nie może uchodzić za "klasyczne SF". To jest typowe fantasy, tyle, że z lekką otoczką science fiction.

Jest też Diuna :) Moim skromnym zdaniem lepsza od SW :)

Data: 2009-08-20 08:04:52
Autor: Rais
Terminator: Ocalenie - bez Sary to nie to samo, ale...
Ajgor pisze:
Użytkownik "Jaros/law Sakowski" <js252__spamprecz__@o2.pl> napisał w wiadomości news:873a7no937.fsfjsprv.eu...
"Ajgor" <niepod@m.pl> writes:

Użytkownik "Jaros/law Sakowski" napisał w wiadomości
news:87ab1wji3z.fsfjsprv.eu...

"2001 Kosmiczna Odyseja" to też taki bzdet? Bez jaj.
Jest parę byków ale nie jest to bzdet.
A książki: 2001, 2010, 3001, 2063 (chyba tego nie znam o wstydzie)
czytałeś? "Solaris", "Stalker", "Niezwyciężony" (podobno jest).
Kompletnie pomyliły Ci się pojęcia. To, że coś jest historią bez sensu, nie
oznacza, że jest bzdetem. Cała literatura SF i Fantasy
tak na prawdę z naukowego punktu widzenia nie ma sensu. A czy to
znaczy, że
Ciekawe. Np. "Sledztwo" czy "Katar" Lema? "Park marzeń" Nivena.
"Opiekunowie" Koontza (to z innej beczki ale zaneguj istnienie telepatii
tak totalnie :)) "Fabryka os" Banksa.

Lema czytałem za dzieciaka, czyli za głębokiej komuny. Prawdę mówiąc mało pamiętam.

Wstyd!

--
pzdr

Data: 2009-08-20 10:29:34
Autor: Jaros/law Sakowski
Terminator: Ocalenie - bez Sary to nie to samo, ale...
"Ajgor" <niepod@m.pl> writes:

Ciekawe. Np. "Sledztwo" czy "Katar" Lema? "Park marzeń" Nivena.
"Opiekunowie" Koontza (to z innej beczki ale zaneguj istnienie telepatii
tak totalnie :)) "Fabryka os" Banksa.

Lema czytałem za dzieciaka, czyli za głębokiej komuny. Prawdę mówiąc mało pamiętam.

Nie widzę związku "głębokiej komuny" z czytaniem powieści.  Było dużo
czasu wtedy i pomijając szarość i trudności bytowe tamtego okresu dla
literatury SF a zwłaszcza Lema nie był to najgorszy czas (oczywiście
lata druga połowa 70 w górę zresztą wcześniej to jakoś nie pamiętam za
bardzo).  Brak znajomości Lema przy przyznawaniu się do SF to mi za to
na bardzo ciężką herezję i odstępstwo wygląda. Winne być one karane
przymusowym, długotrwałym odosobnieniem na bazie Plutońskiej z czytaniem
książek i sprawdzianem ze zrozumienia treści :)) Poważnie.
Tak parę nowszych na zachętę:

"Pokój na Ziemi" Nanotechnika i zdalniki - sterowanie robotem przez
swoisty skafander odbierający sygnały z mięśni i dający wrażenia
zwrotne, jest przegięcie z precyzją sterowania (bo tak jak pisze to by
się dało chyba przez rdzeń wyłącznie) ale reszta może być. Zdalniki
bywają też sproszkowane (nano górą :)) Socjologia społeczeństw,
rozwiązanie problemu wojen poważnych i reszta to już do poczytania i
dyskusji.

"Wizja lokalna" Wizytacja planety na której wyeliminowano agresję
(inaczej niż w "Powrocie z gwiazd" ten to mi się po nocach w koszmarach
śnił, tak jak "Fahrenheit 453"). Ciekawy tekst, na początku niezłe
jazdy z komputerami (biblioteka i tłumaczenia socjologi) choć ten
początek nieco nudny, rozkręca się toto gdzieś od połowy.

"Fiasko" podróż do gwiazd, już z wygwizdem, przytupem i doczytaniem się
co do sieci i reszty [1] (grawitechnika, specjalne zjawiska i
inne). Teoria gier, dużo matematyki (nie całki w książce naturalnie
tylko jako swoisty "duch tekstu"). Najbardziej pesymistyczna powieść
Lema chyba (z tych co znam a znam prawie wszystko).

Przynajmniej z tych książek. Opiekunowie to nie tylko telepatia, ale też potwór i pies mądrzejszy od ludzi :)

Pies miał IQ porównywalne z ludzkim i nie jest to niemożliwe technicznie
(udowodnij że nie można). Normalny pies też z Tobą będzie rozmawiał
(zwłaszcza własny jakiejś konkretnej rasy) tylko na poziomie psa (Border
Collie to przeliczeni owo 3 letnie dziecko, Dogi też zadziwiająco
wrażliwe i inteligentne jak zauważyłem). Trzeba się tylko nauczyć to
czytać (sygnały uspokajające i inne takie).

Przeciwnik to nie był to potwór tylko zmutowana małpa. Wg mnie w miarę
realne. Można się czepiać poziomu znajomości genomu, precyzji zmian,
czasu trwania projektu, powtarzalności, stabilności itp. ale reszta jest
możliwa. Nie ma przegięć we wzroście, regeneracji tkanek, potworek
działa z zaskoczenia, szczęka i pazury nie przeszkadzają w
funkcjonowaniu typowego organizmu. Telepatia jest możliwa potencjalnie,
przewidywanie przyszłości w ograniczonym zakresie też (ja sam miałem w
życiu parę dziwnych zdarzań i cokolwiek mi tu napiszą fachowcy to swoje
wiem).  Telepatia to możliwe do zajścia w określonych warunkach zjawisko
fizyczne a nie (za przeproszeniem) bajki dla dzieci zwane religiami (a
ilu ludzi i to dorosłych w to wierzy, nadziwić się wręcz nie można).
Zauważ też że nie było żadnych szaleństw typu drastyczne zapłodnienia i
wyklucia z efektami po dobie (czy po połowie czasu ciąży - to z jakiegoś
horroru książkowego) i innych zjawisk łamiących biofizykę organizmu
białkowego na dzień dobry.

Fabryki os nie czytałem.

Polecam.  Jakby to napisać żeby nie popsuć pointy i reszty. Wspomnienia
dziewczyny która jest wychowywana przez ojca w odosobnionym domku (nie w
izolacji zupełnej ale tak raczej pod kontrolą ojca i jego lekkim
dyktatem). Bohaterka mająca zapewniony byt i dużo wolnego czasu wymyśla
coś w rodzaju własnej religii/systemu filozoficznego opartego o
przewidywanie zdarzeń przyszłych (i ewentualnie próbie ich korekty
poprzez składanie ofiar i inne działania) przy czym to przewidywanie
jest wykonywane poprzez realne doświadczenia w swoistym urządzeniu -
labiryncie (tytułowej Fabryce os). Część zdarzeń sprawdza się
faktycznie. Bardzo delikatne SF z naciskiem na socjologie i psychologie.

Gdzie w klasycznym SF masz magię i potwory?

W Gwiezdnych wojnach? :)

Czasem klasycznym Informatykiem nie jesteś?

Bo SW to coś popularne w tych kręgach (ja też po części Informatyk
zarządzający siecią i serwisant dodatkowo do głównej pracy ale pierwotnie
to Fizyk a poza tym ortodoks Open Source). Tak to przynajmniej zdołałem
zaobserwować na spotkaniach (jak jeszcze młodego z pracy na te spędy
wysyłać się nie dało i bywałem :)) Jakieś telewizory super drogie na całą
ścianę czy coś podobnego, subwoofery i SF na full, później na spotkaniach
Informatyków opowiadają wrażenia ... No jak ktoś lubi to proszę bardzo,
ja odpadam na wstępie. Książka, terminal, sieć lokalna obowiązkowo,
oczywiście Open Source, jakaś grafika pod X11 do zdjęć czy science
danych to może być ale film? Już się wykruszam z tego medium, video to
jeszcze czasami. Głównie sceneria bo to na mnie działa, duchy mniej.

Ja tu podałem I SF I Fantasy....

Z Fantasy to może cykl smoczy z Pernu (to tak do końca Fantasy nie jest
za bardzo, nie wiem gdzie Borisa Viana zakwalifikować, niektóre Le
Guin). Walter de La Mare ("Katedra wszystkich świętych"), Algernon
Blackwood ("Wierzby" to potęga), niektóre Tanith Lee (mało znam, krótkie
formy dark fantasy mi podchodziły kiedyś bardzo - klimat i sceneria).
Ogólnie to SF rządzi u mnie. Bardzo chciałbym poznać wszystkie powieści
Hubert Jean-Pierre (znam tylko "Obszar marzyciela" a sądząc z opisu te
nieprzełożone są lepsze).

[1] U Lema jest z sieciami i resztą dziwne zjawisko. Stara powieść
"Młot" zawiera wszelkie niuanse usieciowania i zagrożeń (pomijając
nieszczęsne pomiary z ekranu chociaż to niekoniecznie musi totalna bzdura
być) a później to niestety często robił w tym zakresie irytujące błędy
(dużo jest np. w "Niezwyciężonym").

--
JS

Data: 2009-08-20 18:50:39
Autor: Ajgor
Terminator: Ocalenie - bez Sary to nie to samo, ale...

Użytkownik "Jaros/law Sakowski" <js252__spamprecz__@o2.pl> napisał w wiadomości news:87bpma7us1.fsfjsprv.eu...
"Ajgor" <niepod@m.pl> writes:

Ciekawe. Np. "Sledztwo" czy "Katar" Lema? "Park marzeń" Nivena.
"Opiekunowie" Koontza (to z innej beczki ale zaneguj istnienie telepatii
tak totalnie :)) "Fabryka os" Banksa.

Lema czytałem za dzieciaka, czyli za głębokiej komuny. Prawdę mówiąc mało
pamiętam.

Nie widzę związku "głębokiej komuny" z czytaniem powieści.

Bo też mi nie chodziło o związek, tylko o czas. O wykazanie, że czytałem bardzo dawno temu. Równie dobrze mogłem napisać,
że w połowie lat 70-tych.
Normalnie potraficie się przyczepić najmniejszego słówka. Tak, jak na początku Wejścia smoka. Nie patrzecie na palec,
bo przeoczycie księżyc :)

Brak znajomości Lema przy przyznawaniu się do SF to mi za to
na bardzo ciężką herezję i odstępstwo wygląda. Winne być one karane
przymusowym, długotrwałym odosobnieniem na bazie Plutońskiej z czytaniem
książek i sprawdzianem ze zrozumienia treści :)) Poważnie.
Tak parę nowszych na zachętę:

Mogę więc z czystym sumieniem powiedzieć, że czytałem chyba wszystko jego :)
No.. Golem XIV z tego co pamiętam mi bardzo ciężko wchodził. Za dużo filozofowania.
Ale takie na przykład Bajki robotów, Katar śledztwo i wiele innych pamiętam, że połykałem :)

"Cyprian cyberotoman cynyk ceniąc czule czarnej córy cesarskiej cud ciemnego ciała..." :)

Hehehe. Do dziś to pamiętam.

Albo
"Wybiła godzina.
Ścina się rodzina
Brat brata lub ciotkę
A kuzyn kuzyna..."

Przynajmniej z tych książek. Opiekunowie to nie tylko telepatia, ale też
potwór i pies mądrzejszy od ludzi :)

Pies miał IQ porównywalne z ludzkim i nie jest to niemożliwe technicznie
(udowodnij że nie można). Normalny pies też z Tobą będzie rozmawiał
(zwłaszcza własny jakiejś konkretnej rasy) tylko na poziomie psa (Border
Collie to przeliczeni owo 3 letnie dziecko, Dogi też zadziwiająco
wrażliwe i inteligentne jak zauważyłem). Trzeba się tylko nauczyć to
czytać (sygnały uspokajające i inne takie).

Rozumiem, że Collie potrafi pisać na maszynie? Bo ten potrafił :)

Fabryki os nie czytałem.

Polecam.  Jakby to napisać żeby nie popsuć pointy i reszty. Wspomnienia
dziewczyny która jest wychowywana przez ojca w odosobnionym domku (nie w
izolacji zupełnej ale tak raczej pod kontrolą ojca i jego lekkim
dyktatem). Bohaterka mająca zapewniony byt i dużo wolnego czasu wymyśla
coś w rodzaju własnej religii/systemu filozoficznego opartego o
przewidywanie zdarzeń przyszłych (i ewentualnie próbie ich korekty
poprzez składanie ofiar i inne działania) przy czym to przewidywanie
jest wykonywane poprzez realne doświadczenia w swoistym urządzeniu -
labiryncie (tytułowej Fabryce os). Część zdarzeń sprawdza się
faktycznie. Bardzo delikatne SF z naciskiem na socjologie i psychologie.

Lubię takie rzeczy. Pomyślę :)

Gdzie w klasycznym SF masz magię i potwory?

W Gwiezdnych wojnach? :)

Czasem klasycznym Informatykiem nie jesteś?

Nie jestem :) Chociaż nie chwaląc się całkiem nieźle się rozumiemy z komputerami :)

Bo SW to coś popularne w tych kręgach

Mam dwóch synów, którzy kiedyś - jak byli młodsi (teraz są już dorośli) mieli totalnego szmergla
na punkcie SW :) Ja - prawdę mówiąc - jak widziałem 10-20 raz w ciągu tygodnia któryś odcinek SW, to myslałem,
że dostanę torsji :) Ale już mi przeszło. Teraz to dla mnie po prostu jeden z wielu
niezłych filmów SF (no.. cykl filmów).

Jakieś telewizory super drogie na całą
ścianę czy coś podobnego, subwoofery i SF na full, później na spotkaniach
Informatyków opowiadają wrażenia ...

A do tego nie trzeba informatyków. Ja też uważam, że lepszy sprzęt = lepsze wrażenia.
Mam całkiem fajne kino domowe. Nie ściągam żądnych pirackich filmów, bo żaden Divx
nie jest w stanie oddać tych wrażeń, co oryginalny nagrany w Dolby Digital...
I w pracy - chociaż nie pracuję między informatykami, też czasem o tym rozmawiamy :)

Data: 2009-08-21 08:30:05
Autor: Jaros/law Sakowski
Terminator: Ocalenie - bez Sary to nie to samo, ale...
"Ajgor" <niepod@m.pl> writes:

początku Wejścia smoka. Nie patrzecie na palec,
bo przeoczycie księżyc
:)|||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||

Patrz niżej.



Albo
"Wybiła godzina.
Ścina się rodzina
Brat brata lub ciotkę
A kuzyn kuzyna..."
To jest dobre. A ja jestem z wcześniejszytch zakochany w "Młocie".
"Bajki robotów"jakos mi nie podeszły/


wrażliwe i inteligentne jak zauważyłem). Trzeba się tylko nauczyć to
czytać (sygnały uspokajające i inne takie).

Rozumiem, że Collie potrafi pisać na maszynie? Bo ten potrafił :)

3 letnie dziecko nie potrafi przecież (ale się czepiasz).
Nie jest niemożliwe rozbudowanie mózgu psa. Ekran dotykowy moga psy
obsługiwać. Alfabetu nie, tak jak 3 letnie dziecko nie potrafi. Na
razie. To nie hop siup jesteśmy w bardzo dalekiej galaktyce gdzie można się
uchylac przed promieniem lasera, wojne gwiezdną prowadzi się ala 1/2
światowa (nad oceanem z samolotami), mają klony ale gościa robią za
cyborga, dźwięk rozchodzi sie w prózni, fala gazowa uderzeniowa też,
możn wylądowac w żoładku jakiejś dźownicy gdzie jest normalne ciśnienie
atmosferyczne i dużo tlenu a póxniej wylatuje się przez paszczę i nic nie ma, żadnej dekompresji  i inne takie.

Utrzymanie reżimu globalnoalaktycznego w sytuacjo gdy każdy lata gdzie
chce (masz obszar nieskończony do ekspansji w opozyycji do planety) to
pomijam zupełnie.  Ale nie martw się, jakis profesorek (dane z wiki ale
zawsze) strzelił tezę o szacunku energii wydawanej przez cywilizację GW,
to dopieroteza jest.


Lubię takie rzeczy. Pomyślę :)

Polecam jeszcze raz. WWczesny Banks wymiata.


A do tego nie trzeba informatyków. Ja też uważam, że lepszy sprzęt = lepsze wrażenia.

Ja akurat nie. Wideo starcza. Treść sie liczy. Po Gattacy to się
wystraszyłem, 453 Fahrenheit też niezła wizja. Equalibrum nieprzyjemne
też mimo ewidentnych bzdur w fabule (środek medyczny kasujący agresję jest nierealny socjologicznie, resztę ala Bruce Lee pomijam) a
scena z pasmi to w ogóle koszmar.
Mam całkiem fajne kino domowe. Nie ściągam żądnych pirackich filmów,
bo żaden Divx nie jest w stanie oddać tych wrażeń, co oryginalny
nagrany w Dolby Digital...

E. tam, jak jest sieczka to jest sieczka. Nic tego nie zmieni.
Ja nie sciągam bo poza naukowymi animacjami nie za bardzo uznaje te nowe
nośniki, a to jakieś c w kółku a to kodek na unix nie pasuje i inne
takie. --
JS

Data: 2009-08-25 09:31:23
Autor: Rais
Terminator: Ocalenie - bez Sary to nie to samo, ale...
Jaros/law Sakowski pisze:

"Ajgor" <niepod@m.pl> writes:

Rozumiem, że Collie potrafi pisać na maszynie? Bo ten potrafił :)

3 letnie dziecko nie potrafi przecież (ale się czepiasz).

Nie wydaje mi się, żeby było problemem znalezienie trzylatka
potrafiącego pisać na maszynie (klawiaturze).

To nie hop siup jesteśmy w bardzo dalekiej galaktyce gdzie można się
(...)
nie ma, żadnej dekompresji  i inne takie.

A Superman nie może latać.

--
pzdr

Data: 2009-08-25 11:01:38
Autor: Jaros/law Sakowski
Terminator: Ocalenie - bez Sary to nie to samo, ale...
Rais <raistand@poczta.onet.pl> writes:

3 letnie dziecko nie potrafi przecież (ale się czepiasz).

Nie wydaje mi się, żeby było problemem znalezienie trzylatka
potrafiącego pisać na maszynie (klawiaturze).

Jak ja siebie pamiętam to nie potrafiłem.  3 lata przeliczeniowo to nie
jest moja teza tylko z jakiegos tam uniwerku. Nie ma zdecydowanego
dowodu na niemożliwość totalną ewolucji intelektu u psów z dużym skokiem
w górę i to jest mój punkt bieżący. W opozycji do innych SW,
Terminatorów (ewidentne sprzeczności logiczne pomiędzy odcinkami) czy
Supermenów.


To nie hop siup jesteśmy w bardzo dalekiej galaktyce gdzie można się
(...)
nie ma, żadnej dekompresji  i inne takie.

A Superman nie może latać.

Supermana to nie trawie, widzałem chyba jeden odcinek (ten co się
zaczynał sceną księżycową z Apollo gdzie ktoś tam kopniaka od jakiejś
takiej też podrasowanej babki dostał, typowe).

--
js

Data: 2009-08-25 11:41:16
Autor: Rais
Terminator: Ocalenie - bez Sary to nie to samo, ale...
Jaros/law Sakowski pisze:




To nie hop siup jesteśmy w bardzo dalekiej galaktyce gdzie można się
(...)
nie ma, żadnej dekompresji  i inne takie.
A Superman nie może latać.

Supermana to nie trawie, widzałem chyba jeden odcinek (ten co się
zaczynał sceną księżycową z Apollo gdzie ktoś tam kopniaka od jakiejś
takiej też podrasowanej babki dostał, typowe).



Ale to jest totalne fiction, bez grama science.


--
pzdr

Data: 2009-08-25 11:10:56
Autor: Mario
Terminator: Ocalenie - bez Sary to nie to samo, ale...

możn wylądowac w żoładku jakiejś dźownicy gdzie jest normalne ciśnienie
atmosferyczne i dużo tlenu

tlenu nie było, nosili maski tlenowe.
Gdybyś oglądał to byś wiedział :-P

pozdrawiam
mario

Data: 2009-08-25 14:20:39
Autor: Jaros/law Sakowski
Terminator: Ocalenie - bez Sary to nie to samo, ale...
Mario <camaro94@spam.onet.pl> writes:

możn wylądowac w żoładku jakiejś dźownicy gdzie jest normalne ciśnienie
atmosferyczne i dużo tlenu

tlenu nie było, nosili maski tlenowe.
Gdybyś oglądał to byś wiedział :-P

Komuś tam maska spadła i nic mu się nie stało (gieroje to swoją drogą
mocne są ale zawsze) Strasznie dawno to widziałem :)) Poza tym dowolny
gaz obojętny musiał być (w sweterkach chodzili więc ani chlor ani coś
bardziej konkretnego to nie było) a to nie tłumaczy braku dekompresji.

--
JS

Data: 2009-07-30 14:12:18
Autor: tumek
Terminator: Ocalenie - bez Sary to nie to samo, ale...
W ciągu całego filmu był jeden udany żart - ten, w którym Bale powtarza
słynną kwestię Arnolda w zupełnie innym kontekście.

ale zaraz..... po co żart w terminatorze??? co to komedia jest?
Wystarczajaco glupia i denna byla trójka = dno dna. T4 calkiem fajnie
wyszedl , choc groze moglby siac duzo wieksza.
tumek

Data: 2009-07-31 13:40:15
Autor: Seoman
Terminator: Ocalenie - bez Sary to nie to samo, ale...
tumek wrote:
ale zaraz..... po co żart w terminatorze??? co to komedia jest?
Wystarczajaco glupia i denna byla trójka = dno dna. T4 calkiem fajnie
wyszedl , choc groze moglby siac duzo wieksza.

Sorry, nie oczekuję po każdej części filmu, żeby była taka sama, jak poprzednia. Jak ktoś się zdecyduje z "Koszmaru z Elmstreet" zrobić dramat psychologiczny o dorastaniu młodzieży - będę się dobrze bawił, ale pod warunkiem, że będzie to dobry film. Generalnie - wkurza mnie, jak niektóre całkiem dobre filmy obrywają w recenzjach, bo nie są tym, czego spodziewali się widzowie. Tak było na przykład z Death Proofem czy Spiritem.

Co do T4 - przepraszam, że tak brutalnie, ale był durny. Fabuła była tak naciągana, że bardziej się nie da. Dialogi - potworne, nie ustępowało mi poczucie zażenowania. Aktorstwo... Kurczę, przecież Bale, Ironside, czy paru innych, są do dobrego wykorzystania, a w tym filmie byli pogrzebani. Czułem się, jak bym oglądał tani postapokaliptyczny film z lat 80', w którym generalnie trzeba pokazać dużo przemocy - i tyle. Obowiązkowo Bale dostał w przydziale ciężarną kobietę o krowich oczach. Nie no... jak już na trailerach miałem złe przeczucia, tak film mnie załamał. Każda kolejna scena była małym gwoździkiem do trumny mojego zadowolenia z T4.

Pozdrawiam,
Seoman

Data: 2009-08-02 20:51:26
Autor: Ajgor
Terminator: Ocalenie - bez Sary to nie to samo, ale...
Użytkownik "Seoman" napisał w wiadomości news:h4ul97$ke8$1inews.gazeta.pl...

Sorry, nie oczekuję po każdej części filmu, żeby była taka sama, jak poprzednia. Jak ktoś się zdecyduje z "Koszmaru z Elmstreet" zrobić dramat psychologiczny o dorastaniu młodzieży - będę się dobrze bawił, ale pod warunkiem, że będzie to dobry film. Generalnie - wkurza mnie, jak niektóre całkiem dobre filmy obrywają w recenzjach, bo nie są tym, czego spodziewali się widzowie. Tak było na przykład z Death Proofem czy Spiritem.

Co do T4 - przepraszam, że tak brutalnie, ale był durny. Fabuła była tak naciągana, że bardziej się nie da. Dialogi - potworne, nie ustępowało mi poczucie zażenowania. Aktorstwo... Kurczę, przecież Bale, Ironside, czy paru innych, są do dobrego wykorzystania, a w tym filmie byli pogrzebani. Czułem się, jak bym oglądał tani postapokaliptyczny film z lat 80', w którym generalnie trzeba pokazać dużo przemocy - i tyle. Obowiązkowo Bale dostał w przydziale ciężarną kobietę o krowich oczach. Nie no... jak już na trailerach miałem złe przeczucia, tak film mnie załamał. Każda kolejna scena była małym gwoździkiem do trumny mojego zadowolenia z T4.

Proponuję "Modę na sukces". Powinieneś być zadowolony.

Data: 2009-08-02 22:23:15
Autor: Habeck Colibretto
Terminator: Ocalenie - bez Sary to nie to samo, ale...
Dnia 29.07.2009, o godzinie 15.21.54, na pl.rec.film, Seoman napisał(a):

<ciach>

Spokojnie. Będzie piątka.

--
Pozdrawiam,
*Habeck*
/Każda rzecz ma dwie strony. Fanatycy widzą tylko jedną/
- Schutzbach

Terminator: Ocalenie - bez Sary to nie to samo, ale...

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona