Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Teskniacym za PRL-em

Teskniacym za PRL-em

Data: 2011-01-25 14:59:01
Autor: (heÂŽsk)
Teskniacym za PRL-em


Tatus pracowal w hucie im. Lenina, mamusia w PGR  "Swietlana
przyszlosc" wiec jako przedstawiciele wladzy robotniczo-chlopskiej
mielismy wszystko za darmoche. Kazdy na poczatku roku dostawal
nowiutkie ksiazki do szkoly, a nie tak jak u zgnilych kapitalistow,
kupowal od kogos ze starszej klasy. Najwazniejszy tytul to "Jak
hartowala sie stal..." zaczytywalismy sie w niej od "deski do deski".
Kapital, to chlopaki znali na pamiec. To na wypadek gdyby w okolicy
pojawil sie wrogi element z zachodu. Moglismy go wtedy przygwozdzic
argumentami, cytujac faceta z broda albo faceta co to wiecznie zywy.
Dlatego ci kapitalisci bali sie przyjezdzac do PRL-u... Dorosli,
ktorzy wyjezdzali na zachod w delgacje sluzbowa byli przez tych
kapitalistow porywani, by wycisnac z nich cala wiedze o wyzszosci
socjalizmu nad kapitalizmem. Malo kto wracal... W TV byly b.ciekawe filmy. Glownie produkcji bliskich bratnich krajow.
Niektore byly bardzo ciekawe. Zwlaszcza te nadawane w dniu koscielnego
swieta -  Boze Cialo. Do kina chodzilismy rowniez za darmo. Cala
klasa. Pani dostawala bilety na wlasciwy film np. "Dwaj w stepie",
saga o dazeniu narodu bratniego do stworzenia raju na ziemi.  Ciekawy
byl rowniez film takiego jednego co to nosil medale na mundurze i
pizamie. Film mial tytul "Mala ziemia". Trwal cos okolo 3-4 godzin.
Siedzielismy w kinie wpatrzeni w ekran z wybaluszonymi oczami...
Rambo to male piwo w porownaniu z tym facetem. Sam sobie przyznawal
medale i w koncu nie wiedzial, ktory za co.     Byla tez sztuka. Do teatru brali z "lapanki". Bilety tez byly za
darmo. Na ciekawa sztuke chodzily cale zaklady, razem z rodzinami.
Bilety zalatwialy zwiazki zawodowe. Byl tylko jeden wlasciwy wiec nie
bylo problemu z walka o prawa robotniko-chlopo-inteligenta. Zwiazki
te organizowaly wyjazdy na grzyby, w listopadzie lub grudniu wyjazdy
do dobrze zorganizowanych osrodkow gospodarczych o nazwie PGR.
Zbierano wtedy ziemniaki. Bylo ich tyle, ze w normalnym czasie ich
nie potrafiono zebrac. Nie ma cos sie dziwic. Polecenia rozpoczecia
prac polowych wydawane byly z takiego jednego centralnego miejsca.
Facet pisal pismo do wszystkich "chlopy siac..."  I "chlopy" siali i
sadzili. To nic, ze na poludniu zielenila siec trawa, a w suwalskim
lezal jeszcze snieg. Centrum wiedzialo lepiej.

W rozliczeniu za socjalistyczne i "pryncypialne" podejscie do
problemow rolnictwa przydzielano te ziemniaki zbierajacym.  Komu
trafily sie niezbyt zmarzniete pial z zachwytu nad madroscia
robotniczo-chlopskiego przywodcy. Np. gdy byl nieurodzaj, to nic.
Przeciez te, ktore nie urosly, to przeciez i tak by zgnily. Albo jak
byl nieurodzaj burakow cukrowych to mowiono, ze za to jest w nich
wiecej cukru. Zadawono sobie b.madre pytania. Np. Ile jest cukru
w cukrze ? I niektorzy na ten temat nawet pisali prace doktorskie...
Fajne byl zabawy w zgadywanke. To taka kulturalno-oswiatowa zabawa. Np. Ile swinia ma ogonow ? Albo: Do czego sluza haki
w sklepie miesnym ? Naciekawsze bylo to, ze ten ktory znal prawdziwa odpowiedz byl nazywany wrogiem ludu. Licznie odwiedzajacy
nasz kraj obywatele bratnich krajow mysleli, ze te haki to szatnia w
teatrze... Jeszcze za darmo byly wycieczki  np. do Bulgarii. Cala
klasa robotniczo-chlopska placila skladki zwiazkowe, by ich
przedstawiciele jezdzili latem poznawac rewelacyjne metody gospodarcze
w Zlotych Piaskach albo na Krymie. By na biezaco sledzic te
osiagniecia co roku jezdzily te same osoby. Nawet z rodzinami.
Wszystko za darmo.

Byly wymiany kulturalne z zagranica. Taka wielka orkiestra jak pojechala na zachod to wracalo dwie-trzy osoby. Reszta dala sie omamic "jarmarczna tandeta". Dlatego jezdzono glownie
tam gdzie byl dobrobyt i ludzie oddychali prawdziwa wolnoscia.

Wszystko bylo za darmo. Nawet niektorzy pracowali za darmo.
Nazywalo sie to czyn spoleczny albo partyjny. Zwykle bylo to
w niedziele. W pierwszym wypadku ludzie w ciagu dwu-trzech
godzin robili tyle, ile przez caly tydzien. Umozliwialo to wykazanie
sie wielkim zrywem robotniczym. Polak potrafi... Czy partyjny byl
tez w niedziele, ale tylko czasem. Przewaznie w normalny dzien
w czasie normalnych godzin pracy. Pokazywano wieczorem w DTV
jak nasi "ojcowie narodu" sadzili np. drzewka albo kopali rowek.
Nowiutkimi szpadlami... w nowiutkich kaskach na glowie...
Cala Polska wstrzymywala oddech... Nauka byla oczywiscie tez za darmo. Jeden facet facet ogladajac DTV nauczyl sie nawet
spawac. Pokazywano go w telewizji jako dowod, ze jednak mozna.

Wszystko bylo "fundowane". Glownie piwo na pochodzie 1-majowym.
Dlatego na pochody walily tlumy. W sklepie piwo i napoje chlodzace
byly glownie zima. To dlatego, ze nie trafiono z produkcja. Zadzialal
wrogi element. Nikt nie spodziewal sie lata i upalow. Zima zawsze zaskakiwala drogowcow. Zreszta bylo wtedy malo samochodow. Popularnym autem byla "Pobieda" czyli "Warszawa". Ludzie pracy natomiast woleli wygodne srodki komunikacji miejskiej zwane
autobusami. Masowo stali na przystankach i kazdy chcial jechac tym samym autobusem. Chec przejazdzki byla tak silna, ze wyrywano drzwi... Tam gdzie byly silniejsze osrodki robotnicze jezdzily
tramwaje.  Kazdy tez chcial  jechac tramwajem. Ludzie wisieli na
klamkach i zderzakach. Takie zjawisko nazywano winogronami
Ludzie nie bardzo wiedzieli jak wygladaja prawdziwe, bo niby skad. U nas nie rosly. Tak jak nie rosly cytryny i pomarancze. O bananach nie wspomne. Pomarancza  byla tak egzotyczna, ze obdarowywano sie jedna sztuka z okazji swiat.
Bylo ich bardzo malo, bo przewaznie zgnily w czasie transportu.
Oczywiscie wine ponosily wiadome sily i przeciwne wiatry. Gazety tez byly za darmo. Placilismy tylko symboliczne pieniadze by wspierac w ten sposob walczacy, bohaterski narod gdzies tam w Azji. Itd. itp. To byly czasy... Trybyny Ludu. Trybuna chyba jeszcze istnieje?

--

"Nieprawdą jest, jakoby Internet był ziemią niczyją
 i terytorium darmowego opluwania innych."
* My personal opinions are just mine.(Art. 54 Konstytucji RP)

Data: 2011-01-25 16:19:13
Autor: jadrys
Teskniacym za PRL-em
W dniu 2011-01-25 14:59, "(heÂŽsk)" pisze:

[...]

Cytujesz, czy sam wymyślasz te bzdyry?

--
Kapitalizm jest chorobą (zarazą) z którą należy walczyć..
Instalując Linuksa na swoim komputerze robisz pierwszy krok w tym kierunku..

Data: 2011-01-25 07:41:24
Autor: Hans Kloss
Teskniacym za PRL-em
On 25 Sty, 16:19, jadrys <andrzej...@op.pl> wrote:

Cytujesz, czy sam wymyślasz te bzdyry?
 Jakie bzdury jadrys, przecież tak właśnie było. Orkiestra jak batorym
do US of A pojechała to wróciła w składzie o polowe mniejszym. Potem
już jeździła taka złożona z samych esbeków, niestety ponoć  fałszowała
okrutnie. Na wrocławskiego fulla jeszcze za edziogierka urządzało się
istne polowania, jak "rzucili" do sklepu to sie w 15 minut rozchodził.
Na czyn społeczny zaganiali ludzi raz do roku bo to wicierozumicie,
centrala przydzieliła zakładowi pieniądze na podwyżki, no ale żeby
dostać podwyżkę to się trzeba zaangażowaniem wykazać...A ile razy mnie
zapędzali ze szkoły do kina (na sowiecki film) opery czy innej
filharmonii to nie zliczę. I obecność była obowiązkowa! Na obowiązkowe
zbieranie ziemniaków jeździliśmy z liceum każdej jesieni, wiosną na
obowiązkowe sadzenie lasu. I tak dalej i tym podobne...
Ty emigrant z Mongolii jesteś czy pamięć aż tak krótka?
J-23y

Data: 2011-01-26 12:44:46
Autor: jadrys
Teskniacym za PRL-em
W dniu 2011-01-25 16:41, Hans Kloss pisze:
On 25 Sty, 16:19, jadrys<andrzej...@op.pl>  wrote:

Cytujesz, czy sam wymyślasz te bzdyry?
  Jakie bzdury jadrys, przecież tak właśnie było. Orkiestra jak batorym
do US of A pojechała to wróciła w składzie o polowe mniejszym. Potem
już jeździła taka złożona z samych esbeków, niestety ponoć  fałszowała
okrutnie. Na wrocławskiego fulla jeszcze za edziogierka urządzało się
istne polowania, jak "rzucili" do sklepu to sie w 15 minut rozchodził.
Na czyn społeczny zaganiali ludzi raz do roku bo to wicierozumicie,
centrala przydzieliła zakładowi pieniądze na podwyżki, no ale żeby
dostać podwyżkę to się trzeba zaangażowaniem wykazać...A ile razy mnie
zapędzali ze szkoły do kina (na sowiecki film) opery czy innej
filharmonii to nie zliczę. I obecność była obowiązkowa! Na obowiązkowe
zbieranie ziemniaków jeździliśmy z liceum każdej jesieni, wiosną na
obowiązkowe sadzenie lasu. I tak dalej i tym podobne...
Ty emigrant z Mongolii jesteś czy pamięć aż tak krótka?
J-23y

Ja w odróżnieniu od ciebie Hans, pamiętam nie tylko lata kryzysu.  I tak nawiasem - dziwie się tym muzykom z Batorego. Oni pływali na statku, a więc mieli płacone dodatki dewizowe, nie wspominając już o tym że jako muzycy zarabiali więcej niż 5-ciu górników dołowych z nadgodzinami. I po co uciekli? - żeby zmywać w USA gary w knajpach za parę dolców? A możwe jankesi płacili takim jak oni "uciekinierom" jakieś premie za ucieczki?

--
Kapitalizm jest chorobą (zarazą) z którą należy walczyć..
Instalując Linuksa na swoim komputerze robisz pierwszy krok w tym kierunku..

Data: 2011-01-26 17:08:37
Autor: Hans Kloss
Teskniacym za PRL-em
On 26 Sty, 12:44, jadrys <andrzej...@op.pl> wrote:

Ja w odr nieniu od ciebie Hans, pami tam nie tylko lata kryzysu.
Kryzys w prylu trwał nieprzerwanie od 45 do 89 roku. A to oznacza ze
pamiętasz jeszcze czasy przed WWII...
 I po co uciekli? - eby zmywa w USA gary w knajpach za par dolc w?
Ty chyba sobie kpisz. To wszystko byli fachowcy po konserwatoriach.
muzycy z najlepszych polskich filharmonii. Idę o zakład że rozeszli
się tam ja cieple bułeczki a jak nawet który trafil do knajpy to grać
a nie zmywać. Za parę dolców powiadasz? Moja koleżanka ze studiów
wyjechała trafem (rodzinę tam miała ) na trzy miesiące do US of A a po
powrocie za zarobione tam przy opiece nad małym dzieckiem "parę
dolców" kupiła swojej rodzinie mieszkanie! Ja nie dałem rady pracując
w prylu przez 5 lat.
A mo we jankesi p acili takim jak oni "uciekinierom" jakie premie za ucieczki?
Masz pojęcie o "jankesach" rodem z jakiegoś stalinowskiego
propagandowego chłamu. Oni nie muszą nikomu płacić za "ucieczki"
wystarczyłoby aby znieśli wizy a już mieliby pól świata u siebie.
J-23

Data: 2011-01-26 23:23:02
Autor: robertbig
Teskniacym za PRL-em
On 27 Sty, 02:08, Hans Kloss <mrdevi...@gmail.com> wrote:

Ty chyba sobie kpisz. To wszystko byli fachowcy po konserwatoriach.
muzycy z najlepszych polskich filharmonii.

Znasz słowo sprzeczność ?
Chyba nie .
Skad oni sie wzieli w PRL-u ? Partia ich nauczyła ?
Ta partia co wszytko spierdoliła ?
To jak to było w tym PRL w końcu.
Było cos wartosciowego czy tylko syf i tektura ?

Data: 2011-01-27 09:13:10
Autor: Azor jest kapusiem
Teskniacym za PRL-em
Użytkownik "robertbig"  napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:5b017300-517a-4256-8eef-ccf4ee3473a5@v16g2000vbq.googlegroups.com...

On 27 Sty, 02:08, Hans Kloss <mrdevi...@gmail.com> wrote:

Ty chyba sobie kpisz. To wszystko byli fachowcy po konserwatoriach.
muzycy z najlepszych polskich filharmonii.

Znasz słowo sprzeczność ?
Chyba nie .
Skad oni sie wzieli w PRL-u ? Partia ich nauczyła ?
Ta partia co wszytko spierdoliła ?
To jak to było w tym PRL w końcu.
Było cos wartosciowego czy tylko syf i tektura ?

http://miniurl.pl/wyborcza_raport
Do niedawna mówił, iż premier  Tusk spiskował z Putinem.  Do momentu
ogłoszenia raportu rząd nie miał
prawa ujawniać tego co dzieje się w sprawie katastrofy.
No tak, bo debile zazwyczaj są zdrowi psychicznie, he, he, he! Nie
kompromituj się trans, tylko starym zwyczajem zdejmuj portki, załóż
stringi, mimiówkę, szpilki i na miasto. Tylko uważaj, żeby ci jądra ze
stringów nie wypadły. he, he, he! Dobre!


Przemysław Warzywny

--

"Prezydent wszedł do kabiny załogi i zapytał: "Panowie, kto jest
zwierzchnikiem sił zbrojnych?". "Pan, panie prezydencie" - padło w
odpowiedzi. "W takim razie proszę wykonać polecenie i lądować w
Tibilisi" - tak, według relacji jednego z pilotów, wyglądała pamiętna
podróż Lecha
Kaczyńskiego do Gruzji w 2008 roku." Za niewykonanie polecenia PiS
nazwał pilota tchórzem. Prokuratura
przyznała pilotowi rację.

Data: 2011-01-27 11:11:05
Autor: Hans Kloss
Teskniacym za PRL-em
On 27 Sty, 08:23, robertbig <robert...@wp.pl> wrote:

Znasz słowo sprzeczność ?
Chyba nie .
Skad oni sie wzieli w PRL-u ?
Wiesz durniu skąd sie wzieli w latach 60-tych doświadczeni, nierzadko
wybitni muzycy klasyczni tacy jak Wiłkomirska czy Bacewiczowa?
Odlicz sobie  30-35  lat od 1968 r (ta masowa ucieczka zdarzyła się ,
o ile mnie pamięć nie myli., właśnie w 68) to się dowiesz kiedy
kończyli konserwatoria i co z ich wykształceniem miała tzw. "partia"
wspólnego
To jak to było w tym PRL w końcu.
Było cos wartosciowego czy tylko syf i tektura ?
Była na przykład cała masa wartościowych ludzi, przedwojennych
jeszcze  inżynierów, naukowców, nauczycieli i lekarzy których
komuszeria przez zaniedbanie nie zdążyła pognębić albo zamordować. .
Dopóki oni uczyli w szkołach to szkoły te (muzyczne też) trzymały
jakiś poziom, sam się załapałem na przedwojennego jeszcze chemika w
liceum i kilku przedwojennych jeszcze profesorów na studiach więc wiem
co piszę.
Ale z fachowością i wysokim poziomem moralnym tych ludzi cała ta twoja
zasrana "partia" nie miała nic zupełnie wspólnego, sama będąc
zbieranina durniów, chamów, kmiotów i platfonsów.
J-23

Data: 2011-01-27 22:41:24
Autor: JBP
Teskniacym za PRL-em
Użytkownik "Hans Kloss" <mrdevilyn@gmail.com> napisał w wiadomości news:ffd6c545-495b-453c-91b0-794837f08deab8g2000vbi.googlegroups.com...
On 27 Sty, 08:23, robertbig <robert...@wp.pl> wrote:
Skad oni sie wzieli w PRL-u ?
Wiesz durniu skąd sie wzieli w latach 60-tych doświadczeni, nierzadko
wybitni muzycy klasyczni tacy jak Wiłkomirska czy Bacewiczowa?
Odlicz sobie  30-35  lat od 1968 r (ta masowa ucieczka zdarzyła się ,
o ile mnie pamięć nie myli., właśnie w 68) to się dowiesz kiedy
kończyli konserwatoria i co z ich wykształceniem miała tzw. "partia"
wspólnego

Tylko w kwestii formalnej (za wikipedią):

"Wanda Wiłkomirska, właśc. Jolanta Rakowska[1] (ur. 11 stycznia 1929 w Warszawie) - polska skrzypaczka i pedagog, córka Alfreda Wiłkomirskiego, siostra Marii, Kazimierza i Józefa, pierwsza żona premiera Mieczysława Rakowskiego, z którym ma dwóch synów. [.....]
W 1947 ukończyła studia w Państwowej Wyższej Szkole Muzycznej w Łodzi w klasie Ireny Dubiskiej, od 1949 była uczennicą Ede'a Zathureczky'ego w Akademii Muzycznej im. Ferenca Liszta w Budapeszcie, jej pedagogami byli także Eugenia Umińska i Tadeusz Wroński w Warszawie oraz Henryk Szeryng w Paryżu.  [....]
Po 13 grudnia 1981 roku, w stanie wojennym, wyjechała z kraju. Wróciła w 1990 roku. Przez 22 lata była solistką Filharmonii Narodowej w Warszawie, towarzysząc orkiestrze w jej podróżach, bywała też zapraszana na tournée przez inne orkiestry polskie i zagraniczne.  [....] "

"Grażyna Bacewicz (ur. 5 lutego 1909 w Łodzi, zm. 17 stycznia 1969 w Warszawie) - polska kompozytorka i skrzypaczka.
Urodziła się w polsko-litewskiej rodzinie o tradycjach muzycznych. Jej ojciec i brat Vytautas (Witold) używali nazwiska Bacevičius, drugi brat to Kiejstut Bacewicz. Oprócz braci miała jeszcze siostrę Wandę. Mężem jej był lekarz internista - Piotr Andrzej Biernacki. [....]
Po wojnie kontynuowała działalność koncertową do 1953 roku. Dawała recitale w Belgii, Czechosłowacji, ZSRR, Rumunii, na Węgrzech i we Francji.
Równocześnie w 1945 roku podjęła pracę w Państwowym Konserwatorium Muzycznym (obecnie: Akademii Muzycznej) w Łodzi, gdzie wykładała przedmioty teoretyczne i prowadziła klasę skrzypiec. W latach 50. poświęciła się prawie wyłącznie kompozycji i nauczaniu. Od 1966 roku (od 1967 jako profesor zwyczajny) aż do śmierci pracowała w Państwowej Wyższej Szkole Muzycznej w Warszawie, prowadząc klasę kompozycji. Ponadto często brała udział - jako juror - w konkursach skrzypcowych i kompozytorskich, m.in. w Liege, Paryżu, Moskwie, Neapolu, Budapeszcie, Poznaniu i Warszawie. W latach 1955-57 i 1960-69 pełniła również funkcję wiceprezesa Związku Kompozytorów Polskich. " [...] "

Jak widać, życiorysy obu Pań były nieco odmienne od wspomnianych przez przedpiścę. W każdym razie rok 1968 niczego u nich nie zmienił. Nie ulega kwestii, że obie były wybitnymi artystkami, a partia czy ogólnie władza jeśli nie pomagała, to przynajmniej im nie przeszkadzała w karierze.
JBP

Data: 2011-01-27 16:49:23
Autor: Hans Kloss
Teskniacym za PRL-em
On 27 Sty, 22:41, "JBP" <to...@os.pl> wrote:
Nie ulega
kwestii, że obie były wybitnymi artystkami, a partia czy ogólnie władza
jeśli nie pomagała, to przynajmniej im nie przeszkadzała w karierze..

A czy ja napisałem że 68 coś mienił u Bacewiczowej? W 68 jedynie dała
dyla połowa orkiestry Batorego, być może jej część uczyniła to z
powodu tzw. "wydarzeń marcowych". Z czego jakiś grupowy komuch wysnuł
wniosek że  pryloskie szkoły  fantastycznych muzyków wyszkoliły, LOL.
Przywołałem wiec postaci dwóch najwybitniejszych powojennych polskich
muzyków klasycznych. Przypadkiem się złożyło ze obaj byli płci
żeńskiej a na ile ich umiejętności były spowodowane panowaniem w prylu
przodującego ustroju i jedyniesłusznej partyi to niech już sobie każdy
sam rozstrzygnie. Wedlug mnie żadna z nich swoich umiejętności w
najmniejszym stopniu nie zawdzięczała prylowi. A sugestia że
ktokolwiek winien jest wdzięczność  komuszerii za to ze mu kariery nie
złamała  zakrawa na kpinę, choć w istocie komuchy uwaliły mnóstwo
zdolnych ludzi żeby na ich miejsce powsadzać swoich głupków chamów i
kmiotów- za to partyjnych. Niestety/na szczęście w muzyce się nie dało
bo nawet najbardziej niewprawne ucho od razu wyczułoby że delikwent
grać nie umie
J-23

Data: 2011-01-28 09:36:24
Autor: Polok Prawdziwy
Teskniacym za PRL-em
Am Thu, 27 Jan 2011 16:49:23 -0800 (PST) schrieb Hans Kloss:

On 27 Sty, 22:41, "JBP" <to...@os.pl> wrote:
Nie ulega
kwestii, że obie były wybitnymi artystkami, a partia czy ogólnie władza
jeśli nie pomagała, to przynajmniej im nie przeszkadzała w karierze.

A czy ja napisałem że 68 coś mienił u Bacewiczowej? W 68 jedynie dała
dyla połowa orkiestry Batorego....

Nieośmisej siem jus HITRELOWCU, boś TRUTEń, CIMNIOK i WUŁPLAMISTY
jest...!!!

I niedziw siem, ześ ruzumem łogranicony jest - edukułacjem w PERELu
końcyłeś, awis pseca, ze wuwcas CIMNE I SAREMASY produkowano...

Gdybyś skoły w KAPITULIźmie końcył, noto coinksego, bybyło - YMTELYGENTEM
zzałozenia byśbył, atak...
- śWIATŁYś, jak KACAPSKOŁONUCA jest...!

Data: 2011-01-28 04:01:22
Autor: Hans Kloss
Teskniacym za PRL-em
On 28 Sty, 09:36, Polok Prawdziwy <Baca_nowoce...@patryjot.pl> wrote:

Nieośmisej siem jus HITRELOWCU,
Wypierdalaj cepeliowski beblaku ;)
J-23

Data: 2011-01-28 13:11:05
Autor: Polok Prawdziwy
Teskniacym za PRL-em
Am Fri, 28 Jan 2011 04:01:22 -0800 (PST) schrieb Hans Kloss:

On 28 Sty, 09:36, Polok Prawdziwy <Baca_nowoce...@patryjot.pl> wrote:

Nieośmisej siem jus HITRELOWCU,
Wypierdalaj cepeliowski beblaku ;)

PROWDA boli, noni...?

Data: 2011-01-28 07:02:38
Autor: Hans Kloss
Teskniacym za PRL-em
On 28 Sty, 13:11, Polok Prawdziwy <Baca_nowoce...@patryjot.pl> wrote:

PROWDA boli, noni...?

Nie tylko Prawda ale też Izwiestia. I nie boli tylko śmieszy...czyli
wszystko się się zgadza jak w radiu Erewań.
J-23

Data: 2011-01-28 10:17:52
Autor: cyc
Teskniacym za PRL-em

Użytkownik "JBP" <topaz@os.pl> napisał w wiadomości news:ihsoq2$7hn$1node1.news.atman.pl...
Użytkownik "Hans Kloss" <mrdevilyn@gmail.com> napisał w wiadomości news:ffd6c545-495b-453c-91b0-794837f08deab8g2000vbi.googlegroups.com...
On 27 Sty, 08:23, robertbig <robert...@wp.pl> wrote:
Skad oni sie wzieli w PRL-u ?
Wiesz durniu skąd sie wzieli w latach 60-tych doświadczeni, nierzadko
wybitni muzycy klasyczni tacy jak Wiłkomirska czy Bacewiczowa?
Odlicz sobie  30-35  lat od 1968 r (ta masowa ucieczka zdarzyła się ,
o ile mnie pamięć nie myli., właśnie w 68) to się dowiesz kiedy
kończyli konserwatoria i co z ich wykształceniem miała tzw. "partia"
wspólnego

Tylko w kwestii formalnej (za wikipedią):

"Wanda Wiłkomirska, właśc. Jolanta Rakowska[1] (ur. 11 stycznia 1929 w Warszawie) - polska skrzypaczka i pedagog, córka Alfreda Wiłkomirskiego, siostra Marii, Kazimierza i Józefa, pierwsza żona premiera Mieczysława Rakowskiego, z którym ma dwóch synów. [.....]
W 1947 ukończyła studia w Państwowej Wyższej Szkole Muzycznej w Łodzi w klasie Ireny Dubiskiej, od 1949 była uczennicą Ede'a Zathureczky'ego w Akademii Muzycznej im. Ferenca Liszta w Budapeszcie, jej pedagogami byli także Eugenia Umińska i Tadeusz Wroński w Warszawie oraz Henryk Szeryng w Paryżu.  [....]
Po 13 grudnia 1981 roku, w stanie wojennym, wyjechała z kraju. Wróciła w 1990 roku. Przez 22 lata była solistką Filharmonii Narodowej w Warszawie, towarzysząc orkiestrze w jej podróżach, bywała też zapraszana na tournée przez inne orkiestry polskie i zagraniczne.  [....] "

"Grażyna Bacewicz (ur. 5 lutego 1909 w Łodzi, zm. 17 stycznia 1969 w Warszawie) - polska kompozytorka i skrzypaczka.
Urodziła się w polsko-litewskiej rodzinie o tradycjach muzycznych. Jej ojciec i brat Vytautas (Witold) używali nazwiska Bacevičius, drugi brat to Kiejstut Bacewicz. Oprócz braci miała jeszcze siostrę Wandę. Mężem jej był lekarz internista - Piotr Andrzej Biernacki. [....]
Po wojnie kontynuowała działalność koncertową do 1953 roku. Dawała recitale w Belgii, Czechosłowacji, ZSRR, Rumunii, na Węgrzech i we Francji.
Równocześnie w 1945 roku podjęła pracę w Państwowym Konserwatorium Muzycznym (obecnie: Akademii Muzycznej) w Łodzi, gdzie wykładała przedmioty teoretyczne i prowadziła klasę skrzypiec. W latach 50. poświęciła się prawie wyłącznie kompozycji i nauczaniu. Od 1966 roku (od 1967 jako profesor zwyczajny) aż do śmierci pracowała w Państwowej Wyższej Szkole Muzycznej w Warszawie, prowadząc klasę kompozycji. Ponadto często brała udział - jako juror - w konkursach skrzypcowych i kompozytorskich, m.in. w Liege, Paryżu, Moskwie, Neapolu, Budapeszcie, Poznaniu i Warszawie. W latach 1955-57 i 1960-69 pełniła również funkcję wiceprezesa Związku Kompozytorów Polskich. " [...] "

Jak widać, życiorysy obu Pań były nieco odmienne od wspomnianych przez przedpiścę. W każdym razie rok 1968 niczego u nich nie zmienił. Nie ulega kwestii, że obie były wybitnymi artystkami, a partia czy ogólnie władza jeśli nie pomagała, to przynajmniej im nie przeszkadzała w karierze.
JBP

Gdyby dbalosc dzisiejszej wladzy o artystow , sztuke , czy ogolnie rzecz biorac o kulture w kraju , tylko w 1/10 byla taka jaka za PRL-u , to dzisiaj nie byloby tylu koltunow z pochodniami w rekach i ogladaczy brazylijskich seriali . Nie da sie ukryc faktu , ze sztuka miala priorytety ideologiczne i glownie ta byla promowana , nie mniej trzeba zauwazyc , ze ta niezalezna rowniez funkcjonowala calkiem niezle . Artyscu , ludzie sztuki fonkcjonowali w ten sposob , ze dzialali dwutorowo . Jeden nurt byl oficjalny i zgodny z oczekiwaniami partii co pozwalalo im normalnie zyc , drugi to reazlizacja swoich artystycznych wizji . Ten drugi model byl sztuka prawdziwa . Calkiem podobnie funcjonowala kultura w tym szerokim pojeciu .
To z czym mamy dzisiaj do czynienia , to zbrodnia na narodzie , zbrodnia polegajaca na usytuowaniu nas w zakresie kultury na poziomie rownie prymitywnym , jak w murzynii lub conajwyzej w Ameryce , Ameryce slamsow a dostep do niej jest jeszcze gorszy .

cyc

Data: 2011-01-28 14:50:40
Autor: jadrys
Teskniacym za PRL-em
W dniu 2011-01-27 02:08, Hans Kloss pisze:
On 26 Sty, 12:44, jadrys<andrzej...@op.pl>  wrote:

Ja w odr nieniu od ciebie Hans, pami tam nie tylko lata kryzysu.
Kryzys w prylu trwał nieprzerwanie od 45 do 89 roku. A to oznacza ze
pamiętasz jeszcze czasy przed WWII...

Wcale nie 70-te lata które pamiętam dość dobrze wydawały się być bezkryzysowe. Czekolada, kawa, szynka czy motocykl WSK były dostępne bez stania w kolejkach. I ludzie mieli na to pieniądze.


  I po co uciekli? - eby zmywa w USA gary w knajpach za par dolc w?
Ty chyba sobie kpisz. To wszystko byli fachowcy po konserwatoriach.
muzycy z najlepszych polskich filharmonii. Idę o zakład że rozeszli
się tam ja cieple bułeczki a jak nawet który trafil do knajpy to grać
a nie zmywać. Za parę dolców powiadasz? Moja koleżanka ze studiów
wyjechała trafem (rodzinę tam miała ) na trzy miesiące do US of A a po
powrocie za zarobione tam przy opiece nad małym dzieckiem "parę
dolców" kupiła swojej rodzinie mieszkanie! Ja nie dałem rady pracując
w prylu przez 5 lat.

Daj spokój Hans, - ludzie po gruntownych wykształceniach mzycznych raczej nie grywali na statkach "do kotleta".  Tal, rozeszli sie po rożnych knajpkach w USA gdzie w dzień zmywali garyb a wieczorem dorabiali sobie przygrywając również "do kotleta"..

Tak, oczywiście - szło zarobić więcej w USA ale tylko że tam pracując a w Polsce wydając. Natomiast pracujący muzyk uciekając z Polski i myjąc gary w knajpach USA i mieszkając tam na stałe na pewno nie podniósł sobie poziomu życia.

A mo we jankesi p acili takim jak oni "uciekinierom" jakie premie za ucieczki?
Masz pojęcie o "jankesach" rodem z jakiegoś stalinowskiego
propagandowego chłamu. Oni nie muszą nikomu płacić za "ucieczki"
wystarczyłoby aby znieśli wizy a już mieliby pól świata u siebie.
J-23

To prawda, ale dla ludzi zapatrzonych w Hollywood i Brodway. Po przyjeździe na miejsce przekonają się że na miano raju USA jednak nie zasługują. Część z płaczem będzie chciała wracać.

--
Kapitalizm jest chorobą (zarazą) z którą należy walczyć..
Instalując Linuksa na swoim komputerze robisz pierwszy krok w tym kierunku..

Data: 2011-01-28 06:59:46
Autor: Hans Kloss
Teskniacym za PRL-em
On 28 Sty, 14:50, jadrys <andrzej...@op.pl> wrote:

Wcale nie 70-te lata które pamiętam dość dobrze wydawały się być
bezkryzysowe. Czekolada, kawa, szynka czy motocykl WSK były dostępne bez
stania w kolejkach.
Z tą szynką trochę pojechałeś ale co do pozostałych rzeczy to zgoda-
mniej więcej do roku 1976-7. Sześć(!)  lat względnego dobrobytu na
kredyt, oto co "zawdzięczamy" edziogierkowi.Za koniec nadmuchanej
sztucznie prosperity i początek kryzysu uznać można wprowadzenie
"kartek" na cukier.
I ludzie mieli na to pieniądze.
A to już zależy od tego jacy ludzie. Na wsiach bywało bardzo biednie,
stosunkowo najlepiej w dużych miastach przemysłowych.
Daj spokój Hans, - ludzie po gruntownych wykształceniach mzycznych
raczej nie grywali na statkach "do kotleta".
Żarty sobie stroisz? Idę o zakład że za jeden dwutygodniowy rejs
(granie + sprzedaż zakupionego na zachodzie towaru)  taki muzyk z
Batorego zarobił więcej kasy niż grając przez cały rok w kraju. Tam
była walka o każde miejsce a nie fochy w rodzaju "do kotleta nie
zagram".
Tak, oczywiście - szło zarobić więcej w USA ale tylko że tam pracując a
w Polsce wydając. Natomiast pracujący muzyk uciekając z Polski i myjąc
gary w knajpach USA i mieszkając tam na stałe na pewno nie podniósł
sobie poziomu życia.
 Życie w US of A jest (pomijając metropolie) relatywnie tanie. Nawet
teraz zdecydowana większość towarów jest tańsza niż u nas przy
kilkakrotnie większych średnich zarobkach. W latach 70tych Polak
wracając "stamtąd" po roku pracy przywoził ze sobą  ok. 10 tysięcy
dolarów oszczędności. Wtedy to wystarczało na zakup mieszkania i
samochodu na wolnym rynku, co nieco jeszcze zostało na czarną
godzinę.
przyjeździe na miejsce przekonają się że na miano raju USA jednak nie
zasługują. Część z płaczem będzie chciała wracać.
 Z kilkudziesięciu moich znajomych którzy tam wyjechali nie wrócił
NIKT. Z kilkunastu, z którymi mam jakiś kontakt, większość mieszka tam
sobie w domku z ogródkiem (tam nie jest to żaden wyznacznik luksusu
tylko norma!)  na takim poziomie materialnym którego nie daliby rady
osiągnąć u nas do końca życia. Pewnie że US of A to nie jest raj- tam
żyją dostatnio tylko ci którzy pracować chcą i (to bardzo ważne)
UMIEJĄ. Lewusy i lenie przymierają głodem, im znacznie lepiej będzie w
socjalizmie.
J-23

Data: 2011-04-07 21:03:20
Autor: jadrys
Teskniacym za PRL-em
W dniu 2011-01-28 15:59, Hans Kloss pisze:
On 28 Sty, 14:50, jadrys<andrzej...@op.pl>  wrote:

Wcale nie 70-te lata które pamiętam dość dobrze wydawały się być
bezkryzysowe. Czekolada, kawa, szynka czy motocykl WSK były dostępne bez
stania w kolejkach.
Z tą szynką trochę pojechałeś ale co do pozostałych rzeczy to zgoda-
mniej więcej do roku 1976-7. Sześć(!)  lat względnego dobrobytu na
kredyt, oto co "zawdzięczamy" edziogierkowi.Za koniec nadmuchanej
sztucznie prosperity i początek kryzysu uznać można wprowadzenie
"kartek" na cukier.

Absolutnie nie, - z opowiadań starszych ludzi wynika Ĺźe szynka była dostępna bezproblemowo juĹź pare lat po wojnie, i do lat 80-tych leĹźała w sklepach czkając na klientĂłw. Co mogę po części potwierdzić w stosunku do lat 70-siątych.  Mieszkałem nad sklepem rzeĹşnickim.

I ludzie mieli na to pieniądze.
A to już zależy od tego jacy ludzie. Na wsiach bywało bardzo biednie,
stosunkowo najlepiej w dużych miastach przemysłowych.

Wszystkich było stać na chleb, czynsz, szynkę czy motor WSK.

Daj spokój Hans, - ludzie po gruntownych wykształceniach mzycznych
raczej nie grywali na statkach "do kotleta".
Żarty sobie stroisz? Idę o zakład że za jeden dwutygodniowy rejs
(granie + sprzedaĹź zakupionego na zachodzie towaru)  taki muzyk z
Batorego zarobił więcej kasy niż grając przez cały rok w kraju. Tam
była walka o każde miejsce a nie fochy w rodzaju "do kotleta nie
zagram".

Oj, chyba sobie Hans nie zdajesz sprawy ile w PRL-u zarabiali wzięci muzycy czy artyści. - Znacznie więcej niż aktyw partyjny.



--
Kapitalizm jest chorobą (zarazą) z którą należy walczyć..
Instalując Linuksa na swoim komputerze robisz pierwszy krok w tym kierunku..

Data: 2011-01-25 17:48:21
Autor: Kaczysta
Teskniacym za PRL-em

Użytkownik ""(he®sk)"" <€.big.brednie@interia.pl> napisał w wiadomości news:0cltj61f713cjp1p3bklde34k0fmiiji994ax.com...


Tatus pracowal w hucie im. Lenina, mamusia w PGR  "Swietlana
przyszlosc" wiec jako przedstawiciele wladzy robotniczo-chlopskiej
mielismy wszystko za darmoche. Kazdy na poczatku roku dostawal
nowiutkie ksiazki do szkoly, a nie tak jak u zgnilych kapitalistow,
kupowal od kogos ze starszej klasy. Najwazniejszy tytul to "Jak
hartowala sie stal..." zaczytywalismy sie w niej od "deski do deski".
Kapital, to chlopaki znali na pamiec. To na wypadek gdyby w okolicy
pojawil sie wrogi element z zachodu. Moglismy go wtedy przygwozdzic
argumentami, cytujac faceta z broda albo faceta co to wiecznie zywy.
Dlatego ci kapitalisci bali sie przyjezdzac do PRL-u... Dorosli,
ktorzy wyjezdzali na zachod w delgacje sluzbowa byli przez tych
kapitalistow porywani, by wycisnac z nich cala wiedze o wyzszosci
socjalizmu nad kapitalizmem. Malo kto wracal...

W TV byly b.ciekawe filmy. Glownie produkcji bliskich bratnich krajow.
Niektore byly bardzo ciekawe. Zwlaszcza te nadawane w dniu koscielnego
swieta -  Boze Cialo. Do kina chodzilismy rowniez za darmo. Cala
klasa. Pani dostawala bilety na wlasciwy film np. "Dwaj w stepie",
saga o dazeniu narodu bratniego do stworzenia raju na ziemi.  Ciekawy
byl rowniez film takiego jednego co to nosil medale na mundurze i
pizamie. Film mial tytul "Mala ziemia". Trwal cos okolo 3-4 godzin.
Siedzielismy w kinie wpatrzeni w ekran z wybaluszonymi oczami...
Rambo to male piwo w porownaniu z tym facetem. Sam sobie przyznawal
medale i w koncu nie wiedzial, ktory za co.

Byla tez sztuka. Do teatru brali z "lapanki". Bilety tez byly za
darmo. Na ciekawa sztuke chodzily cale zaklady, razem z rodzinami.
Bilety zalatwialy zwiazki zawodowe. Byl tylko jeden wlasciwy wiec nie
bylo problemu z walka o prawa robotniko-chlopo-inteligenta. Zwiazki
te organizowaly wyjazdy na grzyby, w listopadzie lub grudniu wyjazdy
do dobrze zorganizowanych osrodkow gospodarczych o nazwie PGR.
Zbierano wtedy ziemniaki. Bylo ich tyle, ze w normalnym czasie ich
nie potrafiono zebrac. Nie ma cos sie dziwic. Polecenia rozpoczecia
prac polowych wydawane byly z takiego jednego centralnego miejsca.
Facet pisal pismo do wszystkich "chlopy siac..."  I "chlopy" siali i
sadzili. To nic, ze na poludniu zielenila siec trawa, a w suwalskim
lezal jeszcze snieg. Centrum wiedzialo lepiej.

W rozliczeniu za socjalistyczne i "pryncypialne" podejscie do
problemow rolnictwa przydzielano te ziemniaki zbierajacym.  Komu
trafily sie niezbyt zmarzniete pial z zachwytu nad madroscia
robotniczo-chlopskiego przywodcy. Np. gdy byl nieurodzaj, to nic.
Przeciez te, ktore nie urosly, to przeciez i tak by zgnily. Albo jak
byl nieurodzaj burakow cukrowych to mowiono, ze za to jest w nich
wiecej cukru. Zadawono sobie b.madre pytania. Np. Ile jest cukru
w cukrze ? I niektorzy na ten temat nawet pisali prace doktorskie...
Fajne byl zabawy w zgadywanke. To taka kulturalno-oswiatowa
zabawa. Np. Ile swinia ma ogonow ? Albo: Do czego sluza haki
w sklepie miesnym ? Naciekawsze bylo to, ze ten ktory znal
prawdziwa odpowiedz byl nazywany wrogiem ludu. Licznie odwiedzajacy
nasz kraj obywatele bratnich krajow mysleli, ze te haki to szatnia w
teatrze... Jeszcze za darmo byly wycieczki  np. do Bulgarii. Cala
klasa robotniczo-chlopska placila skladki zwiazkowe, by ich
przedstawiciele jezdzili latem poznawac rewelacyjne metody gospodarcze
w Zlotych Piaskach albo na Krymie. By na biezaco sledzic te
osiagniecia co roku jezdzily te same osoby. Nawet z rodzinami.
Wszystko za darmo.

Byly wymiany kulturalne z zagranica. Taka wielka orkiestra
jak pojechala na zachod to wracalo dwie-trzy osoby. Reszta
dala sie omamic "jarmarczna tandeta". Dlatego jezdzono glownie
tam gdzie byl dobrobyt i ludzie oddychali prawdziwa wolnoscia.

Wszystko bylo za darmo. Nawet niektorzy pracowali za darmo.
Nazywalo sie to czyn spoleczny albo partyjny. Zwykle bylo to
w niedziele. W pierwszym wypadku ludzie w ciagu dwu-trzech
godzin robili tyle, ile przez caly tydzien. Umozliwialo to wykazanie
sie wielkim zrywem robotniczym. Polak potrafi... Czy partyjny byl
tez w niedziele, ale tylko czasem. Przewaznie w normalny dzien
w czasie normalnych godzin pracy. Pokazywano wieczorem w DTV
jak nasi "ojcowie narodu" sadzili np. drzewka albo kopali rowek.
Nowiutkimi szpadlami... w nowiutkich kaskach na glowie...
Cala Polska wstrzymywala oddech... Nauka byla oczywiscie
tez za darmo. Jeden facet facet ogladajac DTV nauczyl sie nawet
spawac. Pokazywano go w telewizji jako dowod, ze jednak mozna.

Wszystko bylo "fundowane". Glownie piwo na pochodzie 1-majowym.
Dlatego na pochody walily tlumy. W sklepie piwo i napoje chlodzace
byly glownie zima. To dlatego, ze nie trafiono z produkcja. Zadzialal
wrogi element. Nikt nie spodziewal sie lata i upalow. Zima zawsze
zaskakiwala drogowcow. Zreszta bylo wtedy malo samochodow.
Popularnym autem byla "Pobieda" czyli "Warszawa". Ludzie
pracy natomiast woleli wygodne srodki komunikacji miejskiej zwane
autobusami. Masowo stali na przystankach i kazdy chcial jechac
tym samym autobusem. Chec przejazdzki byla tak silna, ze wyrywano
drzwi... Tam gdzie byly silniejsze osrodki robotnicze jezdzily
tramwaje.  Kazdy tez chcial  jechac tramwajem. Ludzie wisieli na
klamkach i zderzakach. Takie zjawisko nazywano winogronami
Ludzie nie bardzo wiedzieli jak wygladaja prawdziwe, bo niby skad.
U nas nie rosly. Tak jak nie rosly cytryny i pomarancze.
O bananach nie wspomne. Pomarancza  byla tak egzotyczna,
ze obdarowywano sie jedna sztuka z okazji swiat.
Bylo ich bardzo malo, bo przewaznie zgnily w czasie transportu.
Oczywiscie wine ponosily wiadome sily i przeciwne wiatry.

Gazety tez byly za darmo. Placilismy tylko symboliczne pieniadze by
wspierac w ten sposob walczacy, bohaterski narod gdzies tam w Azji.

Itd. itp.

To byly czasy... Trybyny Ludu. Trybuna chyba jeszcze istnieje?
Jedyna dobrą rzeczą w PRL było dla mnie to, że byłem młody i nie miałem tego poczucia, co teraz, że już mam z górki, że wiele rzeczy spaprałem, że nie wykorzystałem swoich szans, a naprawić się już tego nie da.
AZ

Data: 2011-01-27 21:30:16
Autor: Azor jest kapusiem
Teskniacym za PRL-em
UĹźytkownik ""(heÂŽsk)""  napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:0cltj61f713cjp1p3bklde34k0fmiiji99@4ax.com...



Tatus pracowal w hucie im. Lenina, mamusia w PGR  "Swietlana
przyszlosc" .............



Od razu widać kim jstes, kundlu
http://miniurl.pl/wyborcza_raport
No tak, bo debile zazwyczaj są zdrowi psychicznie, he, he, he! Nie
kompromituj się trans, tylko starym zwyczajem zdejmuj portki, załóż
stringi, mimiówkę, szpilki i na miasto. Tylko uważaj, żeby ci jądra ze
stringów nie wypadły. he, he, he! Dobre!


Przemysław Warzywny

--

"Prezydent wszedł do kabiny załogi i zapytał: "Panowie, kto jest
zwierzchnikiem sił zbrojnych?". "Pan, panie prezydencie" - padło w
odpowiedzi. "W takim razie proszę wykonać polecenie i lądować w
Tibilisi" - tak, według relacji jednego z pilotów, wyglądała pamiętna
podróż Lecha Kaczyńskiego do Gruzji w 2008 roku." Za niewykonanie
polecenia PiS
nazwał pilota tchórzem. Prokuratura
przyznała pilotowi rację.

Teskniacym za PRL-em

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona