sobota, 10 kwietnia 2010 19:38. carbon entity 'Woland' <tzva.adonai1@lycos.com>
contaminated pl.soc.polityka with the following letter:

... tak twierdzą moi rosyjscy znajomi z islamskiego kanału RusNetu,
którzy dowodzą, że to rosyjski rząd zlecił morderstwo części polskiej
klasy politycznej, która była niewygodna dla Kremla...

Zapis fragmentu rozmowy: http://paste.org.ru/?jscvh0

Kupa, to była karma, a nie morderstwo.

Jako panujący utracił mandat nieba, pomimo że był dobrym człowiekiem, ale charyzma, władza, to co Persowie nazywają farr umykało mu z każdym dniem z rąk. Nie mógł tego utrzymać, wszystko się dokoła rozprzęgało, naród podzielony na dwie połówki. Ja się nie zdziwiłem, że się to rozprzęgło ostatecznie, ktoś popełnił decydujący błąd. Przewidywałem po cichu już od dawna, że ta napięta atmosfera dostarczy okazji do jakiegoś krwawego rosładowania, "bum", tragedii greckiej. Węszyłem entropię, jak to jedengość określił. Więc się nie zdziwiłem tym, co się stało, jako buddysta zawsze oczekuję, że wszystko, co złożone musi się rozpaść. Mój smutek więc pomniejszony zdeczka o ulgę, że doszło "tylko" do katastrofy, a nie do wojny domowej, zamachu stanu, rewolucji. że podwójny kolec systemu władzy (takie określenie Eliasa Canettiego) odpadł bez krzywdy dla _maluczkich_ (no pojedynczy jest nadal z tej drugiej strony politycznej, ale nań też przyjdzie kres).

Przekaż to swoim islamistom czy jak im tam. I ostrzeżenie, że stawać na drodze północnej Szambhali to ścieżka do powolnej autodestrukcji -- - nie potrzeba do tego ręki ludzkiej, wszystko psuje się samo. Też utracą farr.

PS. Aha, i żeby nie było, że ja tu w kategoriach moralnych. Chodzi o ten nimb królweskości, mistykę władzy, którą opisał Frank Herbert w Diunie "Kiedy polityka i religia jadą na jednym wozie, jest n nim baraka (żywy święty) i nic nie stoi mu na przeszkodzie". I ta karma się niestety wyczerpała naszemu prezydentowi.

--
tois egregorosin hena kai koinon kosmon einai
ton de koimomenon hekaston eis idion apostrephesthai