Data: 2018-11-06 17:05:36 | |
Autor: Jacek Maciejewski | |
To kiedy te kaski pomagają? | |
Dnia Sun, 4 Nov 2018 07:29:38 -0800 (PST), zbrochaty@gmail.com
napisał(a): Robert Karaś to rekordzista świata w potrójnym i podwójnym Iron Manie. Niestety, wypadki nie omijają nawet takich gladiatorów. Podczas jednego z treningów na Gran Canarii uderzył w samochód i mocno ucierpiał. Triathlonista ma złamane dwie kości twarzy, uszkodzone tkanki oraz zatoki. Jeżdżę sporo turystycznie, po Europie i okolicy. Na jakieś 50-60 tys. km nie miałem wypadku w którym kask by mi pomógł. W istocie może miałem ze 3 wywrotki (więcej nie pamiętam). Raz mnie szturchnął samochód na wąskiej uliczce, raz wyglebiłem bo za ostro przyhamowałem na szutrówce z góry. Innym razem ktoś mnie potrącił na pustym rondzie. Zatem mogę śmiało powiedzieć że przy typowej czyli ostrożnej jeździe kask jest zbędny. Prędzej przydadzą się rękawiczki (których też nie używam :). Ale gdybym miał uprawiać downhill czy inne egzotyczne dla mnie dyscypliny to zupełnie inna sprawa. Bez kasku i ochraniaczy bym nie pojechał. Jeżdżenie z kaskiem to jednak pewna niewygoda i wzrost zagrożenia przy ostrożnej jeździe bez kasku jest niewielki i nie kalkuluje się z niewygodą. -- Jacek I hate haters. |
|