Grupy dyskusyjne   »   pl.comp.pecet   »   To si narobi...

To si narobi...

Data: 2012-11-24 06:11:10
Autor: Jacek
To si narobi...
http://forum.kopalniawiedzy.pl/topic/17326-koniec-mozliwosci-wymiany-procesorow/page__gopid__83787#entry83787
Mam nadziej, e AMD pozostanie przy obecnym rozwizaniu i zabierze rynek
Intelowi.:)

Data: 2012-11-24 09:14:16
Autor: Bogus
To si narobi...
W dniu 2012-11-24 06:11, Jacek pisze:
http://forum.kopalniawiedzy.pl/topic/17326-koniec-mozliwosci-wymiany-procesorow/page__gopid__83787#entry83787
Mam nadziej, e AMD pozostanie przy obecnym rozwizaniu i zabierze rynek
Intelowi.:)

nie wiem w czym problem, od dawna ju jak modernizuje kompa to wymieniam pyt

Data: 2012-11-24 11:11:57
Autor: PK
To się narobi...
On 2012-11-24, Bogus <antyspam@bardzoduzafirma.pl> wrote:
nie wiem w czym problem, od dawna już jak modernizuje kompa to wymieniam płytę

Dokładnie. Rynek osób, które wymieniają procesor bez reszty jest
marginalny. Tak naprawdę ogromna większość PCtów jest wymieniana
w całości. Jakaś tam mała część userów w międzyczasie dodaje
dysk, ale to też będzie zanikało (dyski dziś są już bardzo duże,
ich pojemność nie będzie już rosła tak dynamicznie jak dotąd).

I trzeba tu oczywiście zaznaczyć, że PC jaki znamy dziś (obudowa
z "klockami" i kablami) to także byt zanikający. Czy kogoś
martwi brak możliwości wymiany CPU w laptopie czy tablecie?

Ogólnie brawo dla Intela.

pozdrawiam,
PK

Data: 2012-11-24 12:19:50
Autor: Radosław Sokół
To się narobi...
W dniu 24.11.2012 12:11, PK pisze:
Dokładnie. Rynek osób, które wymieniają procesor bez reszty jest
marginalny. Tak naprawdę ogromna większość PCtów jest wymieniana

Może marginalny, ale jest. Zawsze lepiej jest mieć taką moż-
liwość, niż jej nie mieć :) Poza tym zgadzam się z przedstawio-
nym podajże na zacytowanym forum stwierdzeniem, że takie podej-
ście do mikroprocesorów będzie niewygodne dla producentów płyt
głównych oraz dla dystrybutorów.

Poza tym to może stanowić pretekst dla zwiększenia cen oraz
dla ograniczenia zysków producentów płyt głównych, co może
im sprawić problemy i potencjalnie przenieść się na konsu-
mentów (gorsze płyty, mniejsza funkcjonalność, brak możli-
wości podkręcania).

w całości. Jakaś tam mała część userów w międzyczasie dodaje
dysk, ale to też będzie zanikało (dyski dziś są już bardzo duże,
ich pojemność nie będzie już rosła tak dynamicznie jak dotąd).

Jeszcze karty graficzne są względnie często wymieniane.

z "klockami" i kablami) to także byt zanikający. Czy kogoś
martwi brak możliwości wymiany CPU w laptopie czy tablecie?

1) W komputerach przenośnych jest taka możliwość często,
    mimo wszystko.

2) Komputery przenośne to inna kategoria sprzętu jednak
    (a tablety to w ogóle inny świat, nie związany w ogóle
    z PC). Tam chodzi o mobilność, a nie wydajność. Zauważ,
    że w komputerach przenośnych często łatwość wymiany do-
    tyczy zupełnie innej kategorii osprzętu: baterii, dysków,
    napędów optycznych.

Ogólnie brawo dla Intela.

Niespecjalnie się z tym zgadzam. Oczywiście, jeżeli będzie
to dotyczyło najtańszych "Celeronów" tylko, to problem nie
jest wielki, bo będą to procesory/komputery wyłącznie dla
biur, okienek kasowych i tak dalej. Gorzej, gdy w pewnym
momencie zacznie to dotykać też faktycznie użytkowników
indywidualnych, często pasjonatów i często oszczędzających
przy pierwszym zakupie, by za rok-dwa 2-3 razy taniej kupić
mocniejszy procesor.

--
|""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""|
| Radosław Sokół  |  http://www.grush.one.pl/              |
|                 |                                        |
\........................................................../

Data: 2012-11-24 12:36:25
Autor: PK
To się narobi...
On 2012-11-24, Radosław Sokół <Radoslaw.Sokol@grush.one.pl> wrote:
Może marginalny, ale jest. Zawsze lepiej jest mieć taką moż-
liwość, niż jej nie mieć :) Poza tym zgadzam się z przedstawio-

Nie lepiej. Konieczność budowania mobo i cpu tak, żeby klient mógł
sobie to sam składać, jest problematyczna w produkcji. Tzn. te
99.999% klientów cierpi, bo 0.001% lubi się bawić pastą
termoprzewodząca. To się także odbija na cenach.

Poza tym to może stanowić pretekst dla zwiększenia cen oraz
dla ograniczenia zysków producentów płyt głównych, co może
im sprawić problemy i potencjalnie przenieść się na konsu-
mentów (gorsze płyty, mniejsza funkcjonalność, brak możli-
wości podkręcania).

Dokładnie odwrotnie. Ten krok niemal na pewno obniży ceny całych
zestawów.

Podkręcanie to także kwestia tych 0.001%. Spokojnie można przestać się
tym przejmować.

Jeszcze karty graficzne są względnie często wymieniane.

Nie są. Dedykowane karty graficzne nie są nawet często kupowane, więc
o "względnie często wymieniane" to możesz pomarzyć...
Rocznie schodzi kilkadziesiąt milionów dedykowanych kart graficznych
(w tym układy do laptopów), a ich sprzedaż spada o 10% rocznie.

NVIDIA i ATI (gdy było samodzielne) to tak naprawdę małe firemki
w całej branży IT. ATI zostało zjedzone, a NVIDIA się jakimś cudem
trzyma, ale okazuje się, że taka globalna, kultowa korporacja ma zyski
prawie dwukrotnie niższe niż PZU. Okazuje się też, że cała jest warta
mniej więcej tyle, co roczny zysk Qualcomm (jak ktoś nie kojarzy: to
jest główny gracz na rynku zintegrowanych GPU do urządzeń mobilnych).
Ponieważ NVIDIA ostatnio ostro zagrywa na rynku smartphoneów i tabletów,
pewien scenariusz wydarzeń nasuwa się sam. Qualcomm GeForce może już za
2-3 lata :).

2) Komputery przenośne to inna kategoria sprzętu jednak
    (a tablety to w ogóle inny świat, nie związany w ogóle
    z PC). Tam chodzi o mobilność, a nie wydajność. Zauważ,
    że w komputerach przenośnych często łatwość wymiany do-
    tyczy zupełnie innej kategorii osprzętu: baterii, dysków,
    napędów optycznych.

Oczywiście. Chodzi mi tylko o to, że "inna kategoria sprzętu",
jak ją nazwałeś, to przyszłość szeroko pojętego "personal
computing" (nie napiszę PC, żeby nie generować dyskusji jak trwająca
obok :)). Desktopy, jakie znamy dziś, przegrywają tę walkę (nie ma innej
możliwości).

pozdrawiam,
PK

Data: 2012-11-25 12:42:39
Autor: Radosław Sokół
To się narobi...
W dniu 24.11.2012 13:36, PK pisze:
Nie lepiej. Konieczność budowania mobo i cpu tak, żeby klient mógł
sobie to sam składać, jest problematyczna w produkcji. Tzn. te

To znaczy?

Uważasz że zamontowanie podstawki przewlekanej jest większym
problemem, niż montaż bardzo skomplikowanych jeżeli chodzi o
liczbę wyprowadzeń układów BGA?

I że konieczność produkowania 10 rodzajów płyty z różnymi
procesorami jest mniejszym kłopotem, niż jednego rodzaju z
procesorem montowanym uniwersalnie przez użytkownika?

Dokładnie odwrotnie. Ten krok niemal na pewno obniży ceny całych
zestawów.

Wybacz, ale jesteś przesadnym optymistą, czy zbytnio naiwny? :)

Ja się już dawno nauczyłem, że takich rzeczy nie robi się dla
zmniejszenia ceny. Co najwyżej dla zmniejszenia *kosztów*, co
zwiększa *zyski* jednej ze stron produkujących kosztem konsu-
menta oraz często drugiej strony produkującej.

Nie są. Dedykowane karty graficzne nie są nawet często kupowane, więc
o "względnie często wymieniane" to możesz pomarzyć...

W zastosowaniach biurowych i części domowych owszem. Ale ry-
nek graczy-fascynatów wciąż jest jednak dość silny.

Oczywiście. Chodzi mi tylko o to, że "inna kategoria sprzętu",
jak ją nazwałeś, to przyszłość szeroko pojętego "personal
computing" (nie napiszę PC, żeby nie generować dyskusji jak trwająca
obok :)). Desktopy, jakie znamy dziś, przegrywają tę walkę (nie ma innej
możliwości).

Przyszłość "personal computing"? Też się nie zgodzę, bo to
nie jest "personal computing". Kogoś, kto kupuje suszarkę i
grzebień nie nazwę fryzjerem, więc kogoś, kto kupuje tablet
nie nazwę osobą przetwarzającą dane :)

Tablety są - wraz z multimedialnymi telewizorami - przyszło-
ścią konsumenckiego sprzętu do pasywnej konsumpcji treści
multimedialnych. Przyszłością osobistego przetwarzania danych
wciąż są mikrokomputery stacjonarne i przenośne.

Proszę, nie daj się ogłupiać marketingowcom.

--
|""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""|
| Radosław Sokół  |  http://www.grush.one.pl/              |
|                 |                                        |
\........................................................../

Data: 2012-11-25 16:57:38
Autor: PK
To się narobi...
On 2012-11-25, Radosław Sokół <Radoslaw.Sokol@grush.one.pl> wrote:
Uważasz że zamontowanie podstawki przewlekanej jest większym
problemem, niż montaż bardzo skomplikowanych jeżeli chodzi o
liczbę wyprowadzeń układów BGA?

Tak. Bo zaprojektowanie tego wszystkiego tak, żeby użytkownik mógł
to złożyć i żeby m.in. było dobrze chłodzone.
Jeśli projektujesz cały układ od zera, wszystko jest znacznie
łatwiejsze. Dowodów nie brakuje. Komórki są małe, tanie i mają
całkiem niezłą moc. Składane z płyt głównych, układów, wiatraków
itp rozwijałyby się wolniej.
A co do BGA, to przecież płyt z Intel Atom nie brakuje i co -
są jakieś strasznie drogie?

Wybacz, ale jesteś przesadnym optymistą, czy zbytnio naiwny? :)

Obawiam się, że ta dyskusja nie zaprowadzi nas do żadnego sensownego
wniosku. Proponuję powstrzymać się od argumentów ad personam
i cierpliwie poczekać na wynik tej zmiany.

W zastosowaniach biurowych i części domowych owszem. Ale ry-
nek graczy-fascynatów wciąż jest jednak dość silny.

Podałem Ci liczby. Do nich się odnieś, a nie wyskakuj z "rynek
graczy jest silny", bo nie jest.

pozdrawiam,
PK

Data: 2012-11-26 23:58:38
Autor: mk4
To się narobi...
Hej!

On 2012-11-25 17:57, PK wrote:
Tak. Bo zaprojektowanie tego wszystkiego tak, żeby użytkownik mógł
to złożyć i żeby m.in. było dobrze chłodzone.
Jeśli projektujesz cały układ od zera, wszystko jest znacznie
łatwiejsze. Dowodów nie brakuje. Komórki są małe, tanie i mają
całkiem niezłą moc. Składane z płyt głównych, układów, wiatraków
itp rozwijałyby się wolniej.
A co do BGA, to przecież płyt z Intel Atom nie brakuje i co -
są jakieś strasznie drogie?
Nie wiem czy sa drogie ale wiem, ze absolutnie do niczego sensownego sie nie nadaja.

W zastosowaniach biurowych i części domowych owszem. Ale ry-
nek graczy-fascynatów wciąż jest jednak dość silny.

Podałem Ci liczby. Do nich się odnieś, a nie wyskakuj z "rynek
graczy jest silny", bo nie jest.

No a jakie to liczby - bo jesli mowisz o ssanych z palca procentach to rzeczywiscie wiarygodne dane.

Poza tym, skoro tak jest jak twierdzisz to czemu intel wydaje procesory serii K oraz EE. Niby bez sensu wg ciebie a jednak to robi.

--
mk4

Data: 2012-11-27 18:56:59
Autor: PK
To się narobi...
On 2012-11-26, mk4 <mk4@dev.nul> wrote:
Nie wiem czy sa drogie ale wiem, ze absolutnie do niczego sensownego sie nie nadaja.

M.in.:
WWW, komunikacja, zdalna kontrola stacjami roboczymi i serwerami,
pisanie artykułów, tłumaczenie książek, inwestycje finansowe,
przygotowywanie publikacji, obliczenia naukowe, selekcja fotografii,
oglądanie filmów.

Wskaż te pozbawione sensu ;).

Specjalnie nie podałem gier, żeby się nikt nie przyczepił, ale uwaga:
Atom obsługuje gry. Poważnie! :)

No a jakie to liczby - bo jesli mowisz o ssanych z palca procentach to rzeczywiscie wiarygodne dane.

Podałem ile schodzi kart graficznych, ile zarabiają ich producenci.

Poza tym, skoro tak jest jak twierdzisz to czemu intel wydaje procesory serii K oraz EE. Niby bez sensu wg ciebie a jednak to robi.

Gdzie napisałem, że bez sensu?

pozdrawiam,
PK

Data: 2012-11-27 02:14:26
Autor: Dawid
To się narobi...
W dniu 2012-11-25 17:57, PK pisze:

Podałem Ci liczby. Do nich się odnieś, a nie wyskakuj z "rynek
graczy jest silny", bo nie jest.

pozdrawiam,
PK

To ciekawe kto w milionach egzemplarzy, wykupuje nowe tytuły gier?
Na serwerach BF3 naprawdę pusto, odwiedz i potem powiedz coś o rynku graczy, a to tylko jeden tytuł z wielu.
Nowe i super drogie karty grafiki produkuje się, według Ciebie, dla internautów i urzędników.

Data: 2012-11-27 19:01:00
Autor: PK
To się narobi...
On 2012-11-27, Dawid <xxx@neostada.pl> wrote:
To ciekawe kto w milionach egzemplarzy, wykupuje nowe tytuły gier?

Zapewne miliony graczy. Nie mówimy o tym ile osób gra, tylko ile
kupuje dedykowane karty graficzne.

Na serwerach BF3 naprawdę pusto, odwiedz i potem powiedz coś o rynku graczy, a to tylko jeden tytuł z wielu.

Po co mam odwiedzać serwer jakiejś gry (nie gram, a za tego typu
tytułami nigdy nie przepadałem), skoro mam wyniki finansowe producentów
sprzętu i po prostu widzę, ile sprzedają? Uważasz, że istnieje
jakakolwiek lepsza statystyka? Że NVIDIA ukrywa prawdziwą sprzedaż,
bo stara się zaniżać kurs swoich akcji? :)

pozdrawiam,
PK

Data: 2012-12-04 12:50:00
Autor: Radosław Sokół
To się narobi...
W dniu 25.11.2012 17:57, PK pisze:
Tak. Bo zaprojektowanie tego wszystkiego tak, żeby użytkownik mógł
to złożyć i żeby m.in. było dobrze chłodzone.

1) Nie rozumiem za bardzo powyższego zdania, choćby z braku
    orzeczenia jakiegokolwiek.

2) Znasz się na projektowaniu obwodów drukowanych? Bo ja
    jestem akurat po elektronice i jestem choćby z tego po-
    wodu skłonny stwierdzić, że przylutowanie tak dużego
    układu BGA jest dla producenta płyty większym wyzwaniem
    technologicznym niż montaż podstawki przewlekanej.

3) Chłodzenie niewiele się tu zmieni -- szczególnie, że
    cały czas mówi się o segmencie niskim i średnim a tam
    TDP nie są tak wysokie.

łatwiejsze. Dowodów nie brakuje. Komórki są małe, tanie i mają
całkiem niezłą moc. Składane z płyt głównych, układów, wiatraków
itp rozwijałyby się wolniej.

Negujesz w ten sposób całą historię powstania standardu PC.

Zgodnie z Twoją teorią komputery Apple powinny się były
rozwijać szybciej niż IBM PC, bo były zintegrowane. A tu
niespodzianka -- Apple musiało skorzystać z architektury
PC, bo ich własna się okazała nierozwijalna za bardzo.
I to nawet po tym, jak w pewnym momencie wreszcie ją
otworzyli i dopuścili montaż kart rozszerzających ;)

A co do BGA, to przecież płyt z Intel Atom nie brakuje i co -
są jakieś strasznie drogie?

Atom - około 440 wyprowadzeń.
i7 - około 1400 wyprowadzeń.

Jakieś dalsze pytania? Teraz ja podaję Ci liczby :)

--
|""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""|
| Radosław Sokół  |  http://www.grush.one.pl/              |
|                 |                                        |
\........................................................../

Data: 2012-12-04 21:49:46
Autor: PK
To się narobi...
On 2012-12-04, Radosław Sokół <Radoslaw.Sokol@grush.one.pl> wrote:
2) Znasz się na projektowaniu obwodów drukowanych? Bo ja
    jestem akurat po elektronice i jestem choćby z tego po-
    wodu skłonny stwierdzić, że przylutowanie tak dużego
    układu BGA jest dla producenta płyty większym wyzwaniem
    technologicznym niż montaż podstawki przewlekanej.

Dla studenta elektroniki - nie wątpię. Podejrzewam jednak,
że Intelowi to aż takiego problemu nie sprawia.

3) Chłodzenie niewiele się tu zmieni -- szczególnie, że
    cały czas mówi się o segmencie niskim i średnim a tam
    TDP nie są tak wysokie.

Ale są wystarczająco duże, aby chłodzenie pasywne było
bardzo trudne. Dawniej (dużo dawniej - w czasach PIII)
pasywnie chłodzony procesor nie był niczym nadzwyczajnym.

W moim pierwszym pececie był PIII450 (Katmai, Slot 1).
Miał wiatrak, który włączał się tylko w razie potrzeby (w moim przypadku
tylko w czasie grania, wtedy też nie non stop). TDP? 34W.
Procesory upchnięte w socketach są dużo mniejsze i trudniej jest
rozprowadzić ciepło. A jednak mam nadzieję, że czasy dosyć wydajnych
pasywnych kompów powrócą :).

Zgodnie z Twoją teorią komputery Apple powinny się były
rozwijać szybciej niż IBM PC, bo były zintegrowane. A tu
niespodzianka -- Apple musiało skorzystać z architektury
PC, bo ich własna się okazała nierozwijalna za bardzo.

Apple przestawiło się na procesory Intela, bo postanowiło
skoncentrować kapitał na rozwijaniu urządzeń mobilnych
i oprogramowania. Oraz po to, aby zapewnić większą kompatybilność
oprogramowania. Procesory PowerPC wcale nie są takie cienkie
i doskonale sprawdzają się w różnych zastosowaniach: od przemysłu
po konsole gier.

Atom - około 440 wyprowadzeń.
i7 - około 1400 wyprowadzeń.

Jakieś dalsze pytania? Teraz ja podaję Ci liczby :)

Ale przecież fabrycznie montowanie BGA właśnie ułatwia upychanie dużej
liczby pinów, a nie odwrotnie. Chyba że nie rozumiem tego argumentu.

pozdrawiam,
PK

Data: 2012-12-06 22:07:08
Autor: Radosław Sokół
To się narobi...
W dniu 04.12.2012 22:49, PK pisze:
Dla studenta elektroniki - nie wątpię. Podejrzewam jednak,
że Intelowi to aż takiego problemu nie sprawia.

Intel nie będzie montował tych procesorów na płytach.

Będą to robić Chińczycy w fabrykach płyt głównych. Nie wąt-
pię przy tym w ich zdolności techniczne, ale trochę wątpię
za to w ich chęci produkowania z najwyższą dokładnością, a
więc w jakość wytwarzania.

Drugi raz już bodajże wspominasz Intela więc zostaw go
w spokoju i skup się na producentach płyt.

I tu masz jasne dowody w postaci problemów z lutowaniem choć-
by układów graficznych BGA na płytach komputerów przenośnych
HP. GPU BGA mają też sporo wyprowadzeń i właśnie pod wpływem
temperatury odklejają się od podłoża i przestają stykać.

Czyli płyty HP produkują "studenci elektroniki"? ;)

Ale są wystarczająco duże, aby chłodzenie pasywne było
bardzo trudne. Dawniej (dużo dawniej - w czasach PIII)
pasywnie chłodzony procesor nie był niczym nadzwyczajnym.

Konkrety. Chłodzenie układów w podstawkach ZIF nie jest
obecnie żadnym problemem. Dlaczego zatem według Ciebie
po zmianie na BGA będzie lepiej?

Procesory upchnięte w socketach są dużo mniejsze i trudniej jest

Celem przejścia na BGA jest właśnie miniaturyzacja. Jak
się ma to do Twojego zdania, że układy w ZIF są "mniejsze"?

Raczej właśnie chłodzenie układu BGA, który nie może być pod-
dawany gwałtownym zmianom temperatury, będzie *większym* wy-
zwaniem.

tylko w czasie grania, wtedy też nie non stop). TDP? 34W.

AMD Phenom X3 720, TDP 95 W. I to liczone przez AMD, więc
bardziej pesymistyczne niż w przypadku Intela. Mikroprocesor
co najmniej kilkanaście razy szybszy od tego Twojego starego
Pentium III 450 MHz, a TDP ma nawet nie trzy razy wyższe i
przez większość czasu może być chłodzony pasywnie przy od-
powiednio dużym radiatorze. Szumią mi głównie wentylatory
obudowy oraz dysk twardy.

rozprowadzić ciepło. A jednak mam nadzieję, że czasy dosyć wydajnych
pasywnych kompów powrócą :).

Wątpię w to mocno. Wróciłyby, gdyby ograniczyć potrzeby
użytkowników i moc obliczeniową mikroprocesorów.

Masz już dzisiaj APU AMD, które w zasadzie można chłodzić
pasywnie poza okresami najsilniejszego obciążenia oblicze-
niowego lub graficznego. Ino te najsłabsze modele o niskim
TDP są wyraźnie wolniejsze nawet od i3 .

Apple przestawiło się na procesory Intela, bo postanowiło
skoncentrować kapitał na rozwijaniu urządzeń mobilnych
i oprogramowania. Oraz po to, aby zapewnić większą kompatybilność

Konkrety i źródła.

Bo ja swego czasu czytałem, że decyzja była raczej podykto-
wana gwałtownym rozwojem mikroprocesorów x86 i w zasadzie
stagnacją wśród CPU PowerPC ogólnego przeznaczenia.

i doskonale sprawdzają się w różnych zastosowaniach: od przemysłu
po konsole gier.

Super, ale to *bardzo* specyficzne zastosowania. Zastosowa-
nia, w których świetnie sprawują się również ARMy, pamięci
RDRAM i tak dalej. Czyli rozwiązania, które w typowych PC
nie są wcale rewelacyjne.

Ale przecież fabrycznie montowanie BGA właśnie ułatwia upychanie dużej
liczby pinów, a nie odwrotnie. Chyba że nie rozumiem tego argumentu.

W porównaniu do starych obudów z wyprowadzeniami na krawę-
dziach. W porównaniu do LGA, BGA w zasadzie nie ma zalet.
A nawet ma wadę polegającą na łatwości uszkadzania się
lutów bezołowiowych.

--
|""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""|
| Radosław Sokół  |  http://www.grush.one.pl/              |
|                 |                                        |
\........................................................../

Data: 2012-12-07 22:13:20
Autor: PK
To się narobi...
On 2012-12-06, Radosław Sokół <Radoslaw.Sokol@grush.one.pl> wrote:
Będą to robić Chińczycy w fabrykach płyt głównych. Nie wąt-
pię przy tym w ich zdolności techniczne, ale trochę wątpię
za to w ich chęci produkowania z najwyższą dokładnością, a
więc w jakość wytwarzania.

Drugi raz już bodajże wspominasz Intela więc zostaw go
w spokoju i skup się na producentach płyt.

Ależ Intel jest producentem płyt z BGA. Chyba aktualnie
najlepszym. A czy konkretna osoba montująca części je
na lunch ryż czy frytki, jest mi zupełnie obojętne. Kupuję od Intela,
Intel gwarantuje mi jakość i Intel będzie naprawiał jakby co.

Wręcz wydaje mi się, że jednym z argumentów za przejściem na BGA
była dla nich możliwość zgarnięcia większej kasy z rynku płyt głównych,
na którym mają dziś stosunkowo niewielki udział. 10 lat temu od Intela
mogłeś mieć procesor. Dziś możesz mieć procesor, płytę główną i dysk.
We wszystkich częściach Intel wypada dosyć drogo, ale nieźle jakościowo.
Zintegrowane GPU z obiektu drwin (GMA900) stają się bardzo sensownymi
wyborami (Ivy Bridge), zupełnie wystarczająco dobrymi dla przynajmniej
90% posiadacz PC.
Nie wiem czy Intelowi opłaca się wchodzić w RAM (np. kupując jakiegoś
G-skilla), ale do komputerów marki Intel już daleko nie jest.

Czyli płyty HP produkują "studenci elektroniki"? ;)

Nie interesuję się rynkiem GPU, nie śledzę takich informacji.
AFAIK Atomy się Intelowi nie odklejają, a to nimi się powinniśmy
martwić w tej sytuacji, a nie laptopami HP (mającym lepsze
i gorsze okresy, ostatnio z przewagą tych drugich).

Wątpię w to mocno. Wróciłyby, gdyby ograniczyć potrzeby
użytkowników i moc obliczeniową mikroprocesorów.

Co się właśnie dzieje. Coraz więcej osób zadowala się
tabletem/laptopem/nettopem/all-in-one. Desktopy w dużych
obudowach tracą popularność.

pozdrawiam,
PK

Data: 2012-11-26 02:22:45
Autor: Iguan_007 Iguan_007
To si narobi...
On Sunday, November 25, 2012 9:42:28 PM UTC+10, Radosaw Sok wrote:
W dniu 24.11.2012 13:36, PK pisze:
> Oczywicie. Chodzi mi tylko o to, e "inna kategoria sprztu",
> jak j nazwae, to przyszo szeroko pojtego "personal
> => computing" (nie napisz PC, eby nie generowa dyskusji jak trwajca
> obok :)). Desktopy, jakie znamy dzi, przegrywaj t walk (nie ma innej
> moliwoci).

Przyszo "personal computing"? Te si nie zgodz, bo to

nie jest "personal computing".

"To nie jest personal computing"? A niby co? Masz wiec chyba jakas dziwna defincje "personal computing" skoro nie lapie sie w nia przegladanie www, pisanie maili, dostep do konta bankowego, mapy czy tez zarzadzania inwestycjami. Bo do tego komputery przenosne doskonale sie nadaja, co chyba kazdy (prawie) widzi. I nie jest to tylko moje zdanie:

http://www.pcmag.com/article2/0,2817,2390896,00.asp

czy tez

"As someone who gets paid to predict the future of personal computing and consumer electronics, I have been closely watching the disruptive nature of the tablet. Tablets have forced traditional PC vendors to try and regroup, since their market for desktops and laptops is starting to flatten out. Yes, the PC market can still grow but it now grows in single digits each year.On the other hand, the tablet market is growing as much as 200% a year, and smartphones are growing at about 50% annually. "

Read more: http://techland.time.com/2012/08/13/the-future-of-personal-computing-cloud-connected-screens-everywhere/#ixzz2DK49cHKd

Pozdrawiam,   Iguan   - Iguan007   Sezon caly rok:   http://picasaweb.google.com/iguan007/Australia   --

Data: 2012-11-24 13:20:51
Autor: BartekK
To się narobi...
W dniu 2012-11-24 12:11, PK pisze:
On 2012-11-24, Bogus <antyspam@bardzoduzafirma.pl> wrote:
nie wiem w czym problem, od dawna już jak modernizuje kompa to wymieniam
płytę
Otóż to, wymieniasz płytę. Ale co, gdy procesora nie musiałbyś wymieniać? A po nowemu - będziesz musiał wymieniać wszystko, wyboru brak.


Dokładnie. Rynek osób, które wymieniają procesor bez reszty jest
marginalny. Tak naprawdę ogromna większość PCtów jest wymieniana
w całości.
Chwila chwila. Co innego modernizacje, a co innego serwisy. Zauważ że procesorów na s775 już dość dawno nie ma w hurtowniach, przeszły podstawki s1156,  s1366, s1155, i teraz już s2011 jest, ale płyty główne na s775 nadal są, są produkowane, i są wymieniane, bo ulegają różnym awariom (od kondensatorów, po przez uszkodzenia portów, i całkowite uszkodzenia przy przepięciach/zasilaczach), a procesory - są praktycznie niezniszczalne (i często droższe od samej płyty). Więc dlaczego zmuszać do wymiany kompletu, skoro wystarczy wymiana jednego z uszkodzonych elementów, i do tej pory to się sprawdzało? Dlatego że intel na tym nie zarabiał (tyle ile by chciał)?

To tak jakby na wieść "od teraz silnik będzie na stałe zespawany z karoserią w aucie, nie będzie się go dało wymienić, ale za to każda karoseria będzie lepiej dopasowana do tego konkretnego silnika" - krzyczeć z radością "no i dobrze, ile razy wymieniałeś silnik na lepszy w swoim aucie?"...



--
| Bartłomiej Kuźniewski
| sibi@drut.org  GG:23319  tel +48 696455098  http://drut.org/
| http://www.allegro.pl/show_user_auctions.php?uid=338173

Data: 2012-11-25 04:24:27
Autor: Jacek
To się narobi...
Dnia 24 Nov 2012 11:11:57 GMT, PK napisa(a):

On 2012-11-24, Bogus <antyspam@bardzoduzafirma.pl> wrote:
nie wiem w czym problem, od dawna ju jak modernizuje kompa to wymieniam pyt

Dokadnie. Rynek osb, ktre wymieniaj procesor bez reszty jest
marginalny. Tak naprawd ogromna wikszo PCtw jest wymieniana
w caoci. Jaka tam maa cz userw w midzyczasie dodaje
dysk, ale to te bdzie zanikao (dyski dzi s ju bardzo due,
ich pojemno nie bdzie ju rosa tak dynamicznie jak dotd).

I trzeba tu oczywicie zaznaczy, e PC jaki znamy dzi (obudowa
z "klockami" i kablami) to take byt zanikajcy. Czy kogo
martwi brak moliwoci wymiany CPU w laptopie czy tablecie?

Oglnie brawo dla Intela.

pozdrawiam,
PK

I jak padnie pyta, to wymieniamy cao, a to koszt wikszy o cen
procesora...
Obecnie wystarczy ok 150/200z na wymian pyty.
Jak mylisz, jaka bdzie to kwota w przypadku procesora BGA?

P.S. Skd u Ciebie podejcie, e procesor wymienia si z nudw?

Data: 2012-11-25 04:37:25
Autor: Jacek
To się narobi...
Dnia Sun, 25 Nov 2012 04:24:27 +0100, Jacek napisa(a):

Dnia 24 Nov 2012 11:11:57 GMT, PK napisa(a):

On 2012-11-24, Bogus <antyspam@bardzoduzafirma.pl> wrote:
nie wiem w czym problem, od dawna ju jak modernizuje kompa to wymieniam pyt

Dokadnie. Rynek osb, ktre wymieniaj procesor bez reszty jest
marginalny. Tak naprawd ogromna wikszo PCtw jest wymieniana
w caoci. Jaka tam maa cz userw w midzyczasie dodaje
dysk, ale to te bdzie zanikao (dyski dzi s ju bardzo due,
ich pojemno nie bdzie ju rosa tak dynamicznie jak dotd).

I trzeba tu oczywicie zaznaczy, e PC jaki znamy dzi (obudowa
z "klockami" i kablami) to take byt zanikajcy. Czy kogo
martwi brak moliwoci wymiany CPU w laptopie czy tablecie?

Oglnie brawo dla Intela.

pozdrawiam,
PK

I jak padnie pyta, to wymieniamy cao, a to koszt wikszy o cen
procesora...
Obecnie wystarczy ok 150/200z na wymian pyty.
Jak mylisz, jaka bdzie to kwota w przypadku procesora BGA?

P.S. Skd u Ciebie podejcie, e procesor wymienia si z nudw?

Zapomniaem doda, e bezoowiowe kulki przyczyni si pewnie do czstszych
awarii, gdzie koszt przekulkowania, to najtaniej 150z.

Data: 2012-11-25 10:21:59
Autor: PK
To się narobi...
On 2012-11-25, Jacek <ala@ola.pl> wrote:
I jak padnie płyta, to wymieniamy całość, a to koszt większy o cenę
procesora...

No to tragedia! Proponuję poszatkować komputer na 1000 elementów.
Przecież użytkownicy mogliby sobie sami dolutowywać kondensatory
i sręcać kable.

A mobo są właściwie bezawaryjne, więc w czym problem? No chyba że
ktoś szaleje z OC lub po prostu na starcie kupił gówno :).

Na pewno byłbym przeciwny "wlutowaniu" na płytę główną HDD. Na dziś
byłbym także sceptyczny wobec SSD (bo można je zajeździć szybko).
Ale procesor?

Obecnie wystarczy ok 150/200zł na wymianę płyty.

Aha. Kto ma płytę za 150 zł - ręką w górę!

Jak myślisz, jaka będzie to kwota w przypadku procesora BGA?

Większa. I jestem na to przygotowany. Ten krok jest po prostu
konieczny, żeby kompy mogły się dalej sensownie rozwijać. Rozumiem,
że są przeciwnicy takiej ścieżki rozwoju (tak jak są osoby, które
zrzędzą, że "kiedyś samochód to można było naprawić w domu, a teraz to
bez komputera nic się nie zrobi"). W ogóle wiem, że są przeciwnicy
wszelkiego rozwoju i też toleruję ich istnienie.

P.S. Skąd u Ciebie podejście, że procesor wymienia się z nudów?

Z praktycznego podejścia do komputerów.

pozdrawiam,
PK

Data: 2012-11-25 12:07:53
Autor: BartekK
To się narobi...
W dniu 2012-11-25 11:21, PK pisze:
A mobo są właściwie bezawaryjne, więc w czym problem? No chyba że
ktoś szaleje z OC lub po prostu na starcie kupił gówno :).
Chyba kolego nie wiesz o czym piszesz. Na większej próbce statystycznej - byś szybko zmienił zdanie. Jakoś wg moich statystyk - płyta główna jest drugim najbardziej awaryjnym elementem, po dysku twardym. Zasilacze pomijam, bo tu dużo zależy od wyboru lepszego lub gorszego. Przy płytach głównych nawet kupując ecs/gigabyte/asus - też jest ryzyko padu, nie tylko asrocki i ecs sie psują..


>> Obecnie wystarczy ok 150/200zł na wymianę płyty.
Aha. Kto ma płytę za 150 zł - ręką w górę!
Obecnie takie są ceny za nowe płyty pod s775, które kiedyś kosztowały 300-400zł. Wystarczy wydać te 200zł i mieć dalej komputer sprawny, nie musieć Q9550 za 1000zł i wymieniać DDR2 na DDR3 i innych gratów, tylko dlatego że piorun upalił nam porty usb.

Data: 2012-11-25 14:52:47
Autor: Jacek
To się narobi...
Dnia 25 Nov 2012 10:21:59 GMT, PK napisa(a):

On 2012-11-25, Jacek <ala@ola.pl> wrote:
I jak padnie pyta, to wymieniamy cao, a to koszt wikszy o cen
procesora...

No to tragedia! Proponuj poszatkowa komputer na 1000 elementw.
Przecie uytkownicy mogliby sobie sami dolutowywa kondensatory
i srca kable.

A mobo s waciwie bezawaryjne, wic w czym problem? No chyba e
kto szaleje z OC lub po prostu na starcie kupi gwno :).

Na pewno bybym przeciwny "wlutowaniu" na pyt gwn HDD. Na dzi
bybym take sceptyczny wobec SSD (bo mona je zajedzi szybko).
Ale procesor?

Obecnie wystarczy ok 150/200z na wymian pyty.

Aha. Kto ma pyt za 150 z - rk w gr!

Jak mylisz, jaka bdzie to kwota w przypadku procesora BGA?

Wiksza. I jestem na to przygotowany. Ten krok jest po prostu
konieczny, eby kompy mogy si dalej sensownie rozwija. Rozumiem,
e s przeciwnicy takiej cieki rozwoju (tak jak s osoby, ktre
zrzdz, e "kiedy samochd to mona byo naprawi w domu, a teraz to
bez komputera nic si nie zrobi"). W ogle wiem, e s przeciwnicy
wszelkiego rozwoju i te toleruj ich istnienie.

P.S. Skd u Ciebie podejcie, e procesor wymienia si z nudw?

Z praktycznego podejcia do komputerw.

Pieprzysz, jak poamany.
Pozwoliem sobie poczyta wszystkie Twoje odpowiedzi na rnych grupach.
Wniosek taki, e w kadej dziedzinie jeste expertem oraz Ty wiesz
najlepiej, co inni chc, robi, oczekuj itd.
Z praktycznego podejcia do komputerw, to procesor w podstawce jest
lepszym rozwizaniem.
Poza tym wida, e:
1. masz blade pojcie o padaniu pyt
2. masz blade pojcie o cenach pyt -
http://allegro.pl/podzespoly-bazowe-plyty-glowne-4228?buy=4&change_view=1&order=p

Do tego jeste cyniczny. A tak w ogle, to nie mam zamiaru z Tob
rozmawia, skoro w ten sposb prowadzisz dyskusj.

Data: 2012-11-25 17:04:10
Autor: PK
To się narobi...
On 2012-11-25, Jacek <ala@ola.pl> wrote:
Pozwoliłem sobie poczytać wszystkie Twoje odpowiedzi na różnych grupach.

Jestem na usenecie od 10 lat, napisałem pewnie w tym czasie wiele
tysięcy postów. Ilu Was jest?

Wniosek taki, że w każdej dziedzinie jesteś expertem oraz Ty wiesz
najlepiej, co inni chcą, robią, oczekują itd.

Hah. W każdej? Piszę raptem na 3 czy 4 tematy i tak się składa, że
akurat jestem z nimi w miarę obeznany.
Dodam tylko, że jest jeszcze przynajmniej jedna osoba podpisująca się
"PK" i za nią nie odpowiadam.

Z praktycznego podejścia do komputerów, to procesor w podstawce jest
lepszym rozwiązaniem.

Ponieważ?

Do tego jesteś cyniczny. A tak w ogóle, to nie mam zamiaru z Tobą
rozmawiać, skoro w ten sposób prowadzisz dyskusję.

To po co mi odpisujesz? Bo nie masz znajomych poza USENETem?

pozdrawiam,
PK

Data: 2012-11-24 11:29:44
Autor: BartekK
To się narobi...
W dniu 2012-11-24 09:14, Bogus pisze:
W dniu 2012-11-24 06:11, Jacek pisze:
http://forum.kopalniawiedzy.pl/topic/17326-koniec-mozliwosci-wymiany-procesorow/page__gopid__83787#entry83787

Mam nadzieję, że AMD pozostanie przy obecnym rozwiązaniu i zabierze rynek
Intelowi.:)

nie wiem w czym problem, od dawna już jak modernizuje kompa to wymieniam
płytę
A ja wiem w czym problem, bo gdy wymieniam uszkodzone płyty główne - to nie wyrzucam sprawnego procesora do śmietnika, tylko przekładam.

--
| Bartłomiej Kuźniewski
| sibi@drut.org  GG:23319  tel +48 696455098  http://drut.org/
| http://www.allegro.pl/show_user_auctions.php?uid=338173

Data: 2012-11-24 12:04:47
Autor: Mr Misio
To si narobi...
Uytkownik Bogus napisa:
W dniu 2012-11-24 06:11, Jacek pisze:
http://forum.kopalniawiedzy.pl/topic/17326-koniec-mozliwosci-wymiany-procesorow/page__gopid__83787#entry83787

Mam nadziej, e AMD pozostanie przy obecnym rozwizaniu i zabierze rynek
Intelowi.:)

nie wiem w czym problem, od dawna ju jak modernizuje kompa to wymieniam
pyt

w tym, ze ja zwykle kupuje nowoczesna plyte i najtanszy z nowoczesnych procesorow i w czasi ezycia PC-ta 2-3 razy wymieniam procek na wydajniejszy wraz ze spadkiem cen tych procow wypieranych przez coraz nowsze modele.

Data: 2012-11-24 11:58:22
Autor: PK
To się narobi...
On 2012-11-24, Mr Misio <mrmisiodegrizzly@gazeta.pl> wrote:
Użytkownik Bogus napisał:
w tym, ze ja zwykle kupuje nowoczesna plyte i najtanszy z nowoczesnych procesorow i w czasi ezycia PC-ta 2-3 razy wymieniam procek na wydajniejszy wraz ze spadkiem cen tych procow wypieranych przez coraz nowsze modele.

To już dziś nie działa (moc CPU rośnie dużo wolniej niż kiedyś). Tzn.
po prostu takie działanie się już nie opłaca. No i oczywiście stanowisz
margines, więc producenci CPU raczej nie będą się Tobą przejmować
(sorry :)).

pozdrawiam,
PK

Data: 2012-11-24 13:06:51
Autor: Mr Misio
To się narobi...
Użytkownik PK napisał:
On 2012-11-24, Mr Misio <mrmisiodegrizzly@gazeta.pl> wrote:
Użytkownik Bogus napisał:
w tym, ze ja zwykle kupuje nowoczesna plyte i najtanszy z nowoczesnych
procesorow i w czasi ezycia PC-ta 2-3 razy wymieniam procek na
wydajniejszy wraz ze spadkiem cen tych procow wypieranych przez coraz
nowsze modele.

To już dziś nie działa (moc CPU rośnie dużo wolniej niż kiedyś). Tzn.
po prostu takie działanie się już nie opłaca. No i oczywiście stanowisz
margines, więc producenci CPU raczej nie będą się Tobą przejmować
(sorry :)).

No wlasnie, jestem marginesem :/

Podobnie z komorkami, teraz dobra komorka to tylko osrany dotykowiec z androidem i 1 dniu pracy na bateri...

Data: 2012-11-24 13:25:37
Autor: PK
To się narobi...
On 2012-11-24, Mr Misio <mrmisiodegrizzly@gazeta.pl> wrote:
Podobnie z komorkami, teraz dobra komorka to tylko osrany dotykowiec z androidem i 1 dniu pracy na bateri...

Stereotyp. Smartphone używany tak jak komórka sprzed 10 lat trzyma
znacznie dłużej niż 1 dzień. Smartphone wykorzystywany w pełni może
pożreć baterię w kilka godzin, ale cóż z tego?

pozdrawiam,
PK

Data: 2012-11-24 14:56:22
Autor: JDX
To się narobi...
On 2012-11-24 14:25, PK wrote:
[.....]
Stereotyp. Smartphone używany tak jak komórka sprzed 10 lat trzyma
znacznie dłużej niż 1 dzień.
Tyle tylko, że 10-letnia komórka jest wygodniejsza do tego, do czego
telefon jest przeznaczony, tzn. do dzwonienia i rozmawiania. I pewnie o
to chodziło przedpiścy. Ja w sumie jestem zadowolony ze smartfona, ale
gdybym miał robotę wymagająca częstego wiszenia na telefonie to nie
chciałbym mieć do tego nsmartfona. A przynajmniej nie takiego
tradycyjnego ~5 calowego naleśnika z ekranem dotykowym.

Data: 2012-11-24 14:26:36
Autor: PK
To się narobi...
On 2012-11-24, JDX <jdx@onet.pl> wrote:
Tyle tylko, że 10-letnia komórka jest wygodniejsza do tego, do czego
telefon jest przeznaczony, tzn. do dzwonienia i rozmawiania. I pewnie o

Oczywiście. Podstawową funkcją dzisiejszych smartphone'ów nie jest
wykonywanie połaczeń telefonicznych.
I to nie jest wymysł producentów. To użytkownicy coraz mniej rozmawiają.

to chodziło przedpiścy. Ja w sumie jestem zadowolony ze smartfona, ale
gdybym miał robotę wymagająca częstego wiszenia na telefonie to nie
chciałbym mieć do tego nsmartfona. A przynajmniej nie takiego
tradycyjnego ~5 calowego naleśnika z ekranem dotykowym.

Do naprawdę częstego wiszenia na telefonie wymyślono headsety,
zestawy głośnomówiące itp. Jeśli podstawową funkcją w pracy jest
rozmawianie przez telefon, to komórka jest pomysłem męczącym
i niewygodnym (każda).

pozdrawiam,
PK

Data: 2012-11-25 12:45:58
Autor: Radosław Sokół
To się narobi...
W dniu 24.11.2012 14:25, PK pisze:
Stereotyp. Smartphone używany tak jak komórka sprzed 10 lat trzyma
znacznie dłużej niż 1 dzień. [...]

Raczysz żartować. Wytrzymuje najwyżej trzy-cztery dni na
jednym ładowaniu. Sprawdziłem na S-E M600i i Samsung Galaxy
S+ (telefon naładowany do pełna, czuwa, w ogóle nie używany
nawet do rozmów). Mój stary Siemens M35 działał 10-14 dni na
jednym ładowaniu, a niektóre Nokie potrafią i po 20-30 dni.

--
|""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""|
| Radosław Sokół  |  http://www.grush.one.pl/              |
|                 |                                        |
\........................................................../

Data: 2012-11-25 15:15:26
Autor: Jacek
To się narobi...
Dnia Sun, 25 Nov 2012 12:45:58 +0100, Radosaw Sok napisa(a):

W dniu 24.11.2012 14:25, PK pisze:
Stereotyp. Smartphone uywany tak jak komrka sprzed 10 lat trzyma
znacznie duej ni 1 dzie. [...]

Raczysz artowa. Wytrzymuje najwyej trzy-cztery dni na
jednym adowaniu. Sprawdziem na S-E M600i i Samsung Galaxy
S+ (telefon naadowany do pena, czuwa, w ogle nie uywany
nawet do rozmw). Mj stary Siemens M35 dziaa 10-14 dni na
jednym adowaniu, a niektre Nokie potrafi i po 20-30 dni.

Nie masz racji. S smartfony dla trolli, ktre trzymaja 21 dni.
Taki model ma wanie PK.

Data: 2012-11-25 17:00:34
Autor: PK
To się narobi...
On 2012-11-25, Radosław Sokół <Radoslaw.Sokol@grush.one.pl> wrote:
Raczysz żartować. Wytrzymuje najwyżej trzy-cztery dni na
jednym ładowaniu. Sprawdziłem na S-E M600i i Samsung Galaxy
S+ (telefon naładowany do pełna, czuwa, w ogóle nie używany
nawet do rozmów). Mój stary Siemens M35 działał 10-14 dni na
jednym ładowaniu, a niektóre Nokie potrafią i po 20-30 dni.

No i brawo. Ale czy potrzebujesz tych 20 dni?

Najwyraźniej Samsung doszedł do wniosku, że jego klienci nie
potrzebują telefonu trzymającego więcej niż kilka dni. Że wolą
telefon będący małym centrum rozrywki, konsolą, urządzeniem
do komunikacji cyfrowej w różnej postaci i do przeglądania www.
I dzisiejszy telefon może robić to wszystko i w zamian jest jedynie
trochę większy i wymaga podłączenia raz dziennie do prądu (jeśli jest
intensywnie używany).

pozdrawiam,
PK

Data: 2012-12-04 12:42:42
Autor: Radosław Sokół
To się narobi...
W dniu 25.11.2012 18:00, PK pisze:
No i brawo. Ale czy potrzebujesz tych 20 dni?

Tak.

a) Jak jadę na weekend gdzieś, to po co mam brać ze sobą
    ładowarkę?

b) Jak wychodzę np. na wycieczkę, to dlaczego mam ryzykować,
    że z powodu rozładowanej pod wieczór baterii nie będę
    mógł np. wezwać pomocy w górach?

c) Jeżeli nagle potrzebuję wykorzystać intensywniej tele-
    fon w czasie jakiegoś spotkania, to dlaczego mam zaraz
    po powrocie z tego spotkania ładować znów baterię (je-
    żeli w ogóle mam możliwość?)

Już te 2-4 dni mojego obecnego telefonu to wyraźnie mało
i często okazuje się, że wieczorem bateria wydawała się
jeszcze jako tako naładowana, a rano nie da się już nawet
raz zadzwonić.

Zresztą z podobnych powodów denerwują mnie komputery prze-
nośne, bo praktycznie zawsze muszę ze sobą targać zasilacz
w torbie (*).

Najwyraźniej Samsung doszedł do wniosku, że jego klienci nie
potrzebują telefonu trzymającego więcej niż kilka dni. Że wolą

Naprawdę uważasz, że tego typu decyzje są efektem przemyśleń
i badań?

Mógłbym uznać to za sensowne, gdyby istniały "smartfony" wy-
trzymujące te 14 dni na jednym ładowaniu. Ale nie istnieją.
Po prostu jest to nie do zrealizowania przy obecnym poborze
mocy oraz wymaganiach co do rozmiaru i ciężaru telefonu.

-- -- -- -- -
(*) Zresztą z tego powodu zastanawiam się też czemu nikt nie
     wpadł jeszcze na pomysł, by wbudować w komputery prze-
     nośne prosty wyświetlacz LCD, po naciśnięciu guzika wy-
     świetlający -- przy wyłączonym komputerze nawet -- stan
     naładowania akumulatora? Po jakie licho muszę włączać
     komputer by stwierdzić, czy wystarczy mi jeszcze ener-
     gii na godzinę pracy, czy mam brać zasilacz?

--
|""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""|
| Radosław Sokół  |  http://www.grush.one.pl/              |
|                 |                                        |
\........................................................../

Data: 2012-12-04 17:24:04
Autor: JDX
To się narobi...
On 2012-12-04 12:42, Radosław Sokół wrote:
[.....]
(*) Zresztą z tego powodu zastanawiam się też czemu nikt nie
    wpadł jeszcze na pomysł, by wbudować w komputery prze-
    nośne prosty wyświetlacz LCD, po naciśnięciu guzika wy-
    świetlający -- przy wyłączonym komputerze nawet -- stan
    naładowania akumulatora? Po jakie licho muszę włączać
    komputer by stwierdzić, czy wystarczy mi jeszcze ener-
    gii na godzinę pracy, czy mam brać zasilacz?
Np. mój zabytkowy FJ Amilo z 2002r ma taki ficzer. :-D Co prawda trzeba
podnieść klapę aby zobaczyć ten dodatkowy wyświetlacz, ale nie trzeba
włączać komputera. No i wskaźnik zbyt dokładny nie jest bo ma tylko trzy
kreski na "podziałce". :-D

Data: 2012-12-04 17:30:30
Autor: Filip454
To się narobi...
Dnia Tue, 04 Dec 2012 17:24:04 +0100, JDX napisa(a):

On 2012-12-04 12:42, Radosaw Sok wrote:
[.....]
(*) Zreszt z tego powodu zastanawiam si te czemu nikt nie
    wpad jeszcze na pomys, by wbudowa w komputery prze-
    none prosty wywietlacz LCD, po naciniciu guzika wy-
    wietlajcy -- przy wyczonym komputerze nawet -- stan
    naadowania akumulatora? Po jakie licho musz wcza
    komputer by stwierdzi, czy wystarczy mi jeszcze ener-
    gii na godzin pracy, czy mam bra zasilacz?
Np. mj zabytkowy FJ Amilo z 2002r ma taki ficzer. :-D Co prawda trzeba
podnie klap aby zobaczy ten dodatkowy wywietlacz, ale nie trzeba
wcza komputera. No i wskanik zbyt dokadny nie jest bo ma tylko trzy
kreski na "podziace". :-D

Macintoshe co takiego maj od zarania dziejw.
--
Twoje rdo informacji na temat serii Grand Theft Auto! http://swiatgta.pl

Filip454 = Filip dla nieuwiadomionych

Data: 2012-12-04 21:34:51
Autor: PK
To się narobi...
On 2012-12-04, Radosław Sokół <Radoslaw.Sokol@grush.one.pl> wrote:
a) Jak jadę na weekend gdzieś, to po co mam brać ze sobą
    ładowarkę?

20 dni weekendu? :P

Ja też nie biorę ładowarki na weekend (taki 2-dniowy).
Ale na 4-dniowy weekend też bym nie brał, bo mój telefon
trzyma właśnie około 4-5 dni (Samsung S5570).

b) Jak wychodzę np. na wycieczkę, to dlaczego mam ryzykować,
    że z powodu rozładowanej pod wieczór baterii nie będę
    mógł np. wezwać pomocy w górach?

Jak wyżej. Na krótkie wypady ładowarki nie zabieram. Na
dłuższe zresztą też, bo wyłączam telefon (nie po to uciekam
od hałasu i pracy, żeby mi ktoś zawracał dupę).

Już te 2-4 dni mojego obecnego telefonu to wyraźnie mało
i często okazuje się, że wieczorem bateria wydawała się
jeszcze jako tako naładowana, a rano nie da się już nawet
raz zadzwonić.

Kiedy jestem w domu, po prostu podłączam telefon do ładowarki na noc
i nie muszę przeżywać. A jak zapomnę, to też się nic nie dzieje, bo 2-3
dni działa bez problemu. Mniej używany nawet dłużej.

Naprawdę uważasz, że tego typu decyzje są efektem przemyśleń
i badań?

Oczywiście.

Mógłbym uznać to za sensowne, gdyby istniały "smartfony" wy-
trzymujące te 14 dni na jednym ładowaniu. Ale nie istnieją.

Po co miałyby istnieć? Nie byłoby na nie zbytu, a to oznaczałoby
zupełnie inny projekt i koszty, które pewnie nigdy
by się Samsungowi nie zwróciły. Dlatego firmy koncentrują się na
urządzeniach schodzących w dużych ilościach. Resztą użytkowników się
po prostu nie przejmują. Nie zmienia to faktu, że mają w ofertach
proste telefony tradycyjne, które trzymają całkiem długo.

(*) Zresztą z tego powodu zastanawiam się też czemu nikt nie
     wpadł jeszcze na pomysł, by wbudować w komputery prze-

Mniej więcej połowa laptopów, jakiś w życiu używałem,
miała taki prosty LCD z podstawowymi informacjami (nie tylko stanem
zasilania). Skąd wytrzasnąłeś to "nikt"?

pozdrawiam,
PK

Data: 2012-12-06 11:10:40
Autor: Radosław Sokół
To się narobi...
W dniu 04.12.2012 22:34, PK pisze:
a) Jak jadę na weekend gdzieś, to po co mam brać ze sobą
     ładowarkę?

20 dni weekendu? :P

Wystarczą trzy dni. Smartfon tego nie wytrzyma, chyba że w
ogóle nie dotykany nawet.

Kiedy jestem w domu, po prostu podłączam telefon do ładowarki na noc
i nie muszę przeżywać. A jak zapomnę, to też się nic nie dzieje, bo 2-3
dni działa bez problemu. Mniej używany nawet dłużej.

No cóż, mam doświadczenia z HTC HD, HTC HD2, Samsungiem Gala-
xy S+. Wszystkie z nich trzeba ładować *każdej* nocy, chyba,
że się ich nie używa w ogóle. Ale nie po to się ma wielofunk-
cyjny telefon, by leżał wyłączony.

Naprawdę uważasz, że tego typu decyzje są efektem przemyśleń
i badań?

Oczywiście.

Ja bym to nazwał naiwnością. Tego typu decyzje wynikają z
prymitywnej *chęci zysku*, a nie poważniejszych przemyśleń
i celowego wyboru. Ludziom nie wciśnie się drogiego ascetycz-
nego telefonu długo pracującego na baterii, za to chętnie
"łykną" drogi telefon z bajerami, aplikacjami i dostępem do
Internetu, choćby nawet wymagał conocnego ładowania.

Po co miałyby istnieć? Nie byłoby na nie zbytu, a to oznaczałoby

Patrz wyżej.

Mniej więcej połowa laptopów, jakiś w życiu używałem,
miała taki prosty LCD z podstawowymi informacjami (nie tylko stanem
zasilania). Skąd wytrzasnąłeś to "nikt"?

I ten LCD był aktywny nawet w głębokiej hibernacji czy przy
*całkowitym* wyłączeniu? Bo nawet F-S Lifebook, jakiego wi-
działem z takim wyświetlaczem, wyświetlał cokolwiek IIRC
tylko w czasie pracy.

No i na z 10 komputerów przenośnych których używałem żaden
nie miał wspomnianej przeze mnie funkcji.

--
|""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""|
| Radosław Sokół  |  http://www.grush.one.pl/              |
|                 |                                        |
\........................................................../

Data: 2012-12-06 11:28:48
Autor: JDX
To się narobi...
On 2012-12-06 11:10, Radosław Sokół wrote:
[.....]
No cóż, mam doświadczenia z HTC HD, HTC HD2, Samsungiem Gala-
xy S+. Wszystkie z nich trzeba ładować *każdej* nocy, chyba,
że się ich nie używa w ogóle. Ale nie po to się ma wielofunk-
cyjny telefon, by leżał wyłączony.
A to dziwne ponieważ mój chiński szajfon marki Android dociąga do 72h
bez ładowania przy jakichś 1-2 minutach/dzień gadania i 5 minutach/dzień
łażenia po WWW. Ale faktem jest, że gdy zabiorę go na rower i jest wtedy
używany przede wszystkim jako GPS logger i odtwarzacz muzyki to do 24h
bez ładowania za nic nie dociągnie. :-D Raczej tak 12-16h wytrzyma. :-D

Data: 2012-12-06 21:53:49
Autor: Radosław Sokół
To się narobi...
W dniu 06.12.2012 11:28, JDX pisze:
A to dziwne ponieważ mój chiński szajfon marki Android dociąga do 72h
bez ładowania przy jakichś 1-2 minutach/dzień gadania i 5 minutach/dzień

Czyli go nie używasz w ogóle. To po co go masz? :)

To ja już mojego pół-dumb-phone używam intensywniej codzien-
nie jako kalendarza, notatnika i listy zadań do realizacji.

łażenia po WWW. Ale faktem jest, że gdy zabiorę go na rower i jest wtedy
używany przede wszystkim jako GPS logger i odtwarzacz muzyki to do 24h
bez ładowania za nic nie dociągnie. :-D Raczej tak 12-16h wytrzyma. :-D

No właśnie. Czyli potwierdzasz moje słowa. A wydawało mi się
na początku czytania, że chcesz przedstawić przeciwne zdanie :)

--
|""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""|
| Radosław Sokół  |  http://www.grush.one.pl/              |
|                 |                                        |
\........................................................../

Data: 2012-12-06 20:23:49
Autor: PK
To się narobi...
On 2012-12-06, Radosław Sokół <Radoslaw.Sokol@grush.one.pl> wrote:
Wystarczą trzy dni. Smartfon tego nie wytrzyma, chyba że w
ogóle nie dotykany nawet.

I mówisz to z taką pewnością, bo byłbyś w stanie założyć się o takiego
smartphone'a?

No cóż, mam doświadczenia z HTC HD, HTC HD2, Samsungiem Gala-
xy S+. Wszystkie z nich trzeba ładować *każdej* nocy, chyba,
że się ich nie używa w ogóle. Ale nie po to się ma wielofunk-
cyjny telefon, by leżał wyłączony.

Zatem Twój tok rozumowania jest taki:
Nowy telefon dużo może, ale jak się używa tych funkcji, to bateria
zdycha w 1 dzień. Zatem wolisz stare telefony, które trzymały
2 tygodnie, bo nie miały żadnych funkcji i nie kusiły (tzn. ich
główną funkcją było wypychanie kieszeni).
Czyż nie?

Ja bym to nazwał naiwnością. Tego typu decyzje wynikają z
prymitywnej *chęci zysku*, a nie poważniejszych przemyśleń

Prymitywne to jest ciągnięcie kobiet za włosy. Chęć zysku to bardzo
dobra, ponadczasowa motywacja.

i celowego wyboru. Ludziom nie wciśnie się drogiego ascetycz-
nego telefonu długo pracującego na baterii, za to chętnie
"łykną" drogi telefon z bajerami, aplikacjami i dostępem do
Internetu, choćby nawet wymagał conocnego ładowania.

Dlatego że - czego najwyraźniej nie ogarniasz - telefon wyładowany
bajerami w sposób rewolucyjny zmienia to, jak można takiego gadżetu
używać. To jest duży krok naprzód, duża wygoda, dużo ciekawych
możliwości.
Z kolei konieczność ładowania telefonu codziennie NIE zmienia w żaden
sposób życia większości osób. Po prostu podłaczają go na noc i jest
spokój.
Konieczność pamiętania o codziennym wsadzeniu wtyczki, to nie jest
wygórowana cena za to, co oferują smartphone'y w porównaniu
z tradycyjnymi komórkami.

No i na z 10 komputerów przenośnych których używałem żaden
nie miał wspomnianej przeze mnie funkcji.

Żaden z komputerów przenośnych, których używałem, nie miał
wbudowanej kamery ani ekranu błyszczącego i czy to jest powód by
wątpić w ich istnienie?

pozdrawiam,
PK

Data: 2012-12-06 21:51:29
Autor: Radosław Sokół
To się narobi...
W dniu 06.12.2012 21:23, PK pisze:
I mówisz to z taką pewnością, bo byłbyś w stanie założyć się o takiego
smartphone'a?

Podałem trzy reprezentatywne. Zawsze się znajdą pojedyncze
wyjątki. O nic się nie będę zakładał.

Nowy telefon dużo może, ale jak się używa tych funkcji, to bateria
zdycha w 1 dzień. Zatem wolisz stare telefony, które trzymały
2 tygodnie, bo nie miały żadnych funkcji i nie kusiły (tzn. ich
główną funkcją było wypychanie kieszeni).
Czyż nie?

Dokładnie.

PS. Ich funkcją było prowadzenie rozmów telefonicznych.
     Więc wcale nie "wypychanie kieszeni". Poza tym wiele
     "głupich telefonów" ma wbudowany notatnik, kalendarz,
     alarmy i wiele funkcji PIM absolutnie wystarczających,
     by uznać je już za całkiem użyteczne narzędzia -- a
     mimo to potrafią długo działać na zasilaniu bateryjnym.

Prymitywne to jest ciągnięcie kobiet za włosy. Chęć zysku to bardzo
dobra, ponadczasowa motywacja.

Nie zgadzam się. Twoje podejście jest szkodliwe.

Czysta chęć zysku bez chęci pomagania doprowadzi jeszcze
naszą cywilizację do upadku.

Dlatego że - czego najwyraźniej nie ogarniasz - telefon wyładowany
bajerami w sposób rewolucyjny zmienia to, jak można takiego gadżetu
używać. To jest duży krok naprzód, duża wygoda, dużo ciekawych
możliwości.

Jakoś ich nie widzę.

Z kolei konieczność ładowania telefonu codziennie NIE zmienia w żaden
sposób życia większości osób. Po prostu podłaczają go na noc i jest
spokój.

Bo nie mają dużych wymagań.

Konieczność pamiętania o codziennym wsadzeniu wtyczki, to nie jest
wygórowana cena za to, co oferują smartphone'y w porównaniu
z tradycyjnymi komórkami.

Wymień proszę.

Żaden z komputerów przenośnych, których używałem, nie miał
wbudowanej kamery ani ekranu błyszczącego i czy to jest powód by
wątpić w ich istnienie?

Nie, bo widzisz w sklepach ich powszechność. A ja co jakiś
czas oglądam komputery przenośne w sklepach i NIE MAJĄ TA-
KICH WSKAŹNIKÓW. A liczba oglądanych tak pobieżnie modeli
już pójdzie w dziesiątki, a nie jednostki.

--
|""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""|
| Radosław Sokół  |  http://www.grush.one.pl/              |
|                 |                                        |
\........................................................../

Data: 2012-12-07 00:11:10
Autor: Iguan_007 Iguan_007
To si narobi...
On Friday, December 7, 2012 6:51:29 AM UTC+10, Radosaw Sok wrote:
W dniu 06.12.2012 21:23, PK pisze
> Dlatego e - czego najwyraniej nie ogarniasz - telefon wyadowany
> bajerami w sposb rewolucyjny zmienia to, jak mona takiego gadetu
> uywa. To jest duy krok naprzd, dua wygoda, duo ciekawych
> moliwoci.

Jako ich nie widz.

Nie widzisz? Tak naprawde to nie wierze, ze ktos zyjacy w obecnych czasach moze nie widziec zalet smartfona.
 Ale jesli nie trolujesz tylko akurat mieszkasz gdzies w innym wymiarze albo gleboko w dzungli amazonskiej to specjalnie dla Ciebie wymienie kilka zastosowan bardziej zaawansowanego telefonu (waznych dla mnie):

- mobilny dostep do bankowosci internetowej. - wygodny check-in na lotnisku (np. http://www.qantas.com.au/travel/airlines/domestic-mobile-checkin/global/en)
- dostep do informacji gieldowych i aplikacji do zarzadzania inwestycjami- mozliwosc szybkiej reakcji na zmiany cen. - szybki dostep do aktualnych wiadomosci
- mobilny dostep do www. Niezastapione np. gdy zepsuje Ci sie samochod i szukasz najblizszego warsztatu albo noclegu.
- dostep do aktualnych map, od nawigacji samochodowej po szczegolowe mapy topograficzne. Czesto jezdze na rowerze po rozleglych lasach. Z map papierowych juz praktycznie nie korzystam i woze je tylko na wypadek jakiejs awarii telefonu.
- dostep do programow do zamawiania taksowek. Widze gdzie czy jakas taksowka juz przyjela moje zgloszenie, widze dokladnie gdzie jest, wiem ile zaplace, dostaje wiadomosc kiedy podjedzie pod drzwi, moge automatycznie zamowic do mojej lokalizacji na mapie itd. - szeroko pojeta komunikacja - od wideo-rozmow na skype po sprawdzanie firmowych maili z zalacznikami.
- pomoc przy treningach - od aplikacji z programem cwiczen na silownie po zapis treningow (lacznie z np. tetnem czy pokonana trasa na rowerze).

- dodatkowe bezpieczenstwo. Czesto jezdze na rowerze gorskim sam (na 4 rano brakuje chetnych ;)). Mam aplikacje ktora pozwala mojej rodzinie widziec gdzie jestem. To tak na wypadek gdybym kiedys wpadl w drzewo i sie polamal (odpukac). - pomoc przy zakupach. Od mobilnego dostepu do ebay'a do szybkiego sprawdzenia czy "promocja" w sklepie jest naprawde atrakcyjna.

- dostep do aplikacji z aktualizowanymi na biezaco rozkladami jazdy komunikacji miejskiej Pomyslow na wykorzystanie smartfona jest mnostwo - pewnie ile ludzi, tyle pomyslow.


> Z kolei konieczno adowania telefonu codziennie NIE zmienia w aden

> sposb ycia wikszoci osb. Po prostu podaczaj go na noc i jest

> spokj.

Bo nie maj duych wymaga.

Wrecz przeciwnie, maja duzo wieksze wymagania. Placa za to cene w postaci krotkiego zycia baterii. Patrzac po wynikach sprzedazy smartfonow, nie jest to az taki problem. Bo i wlasciwie dlaczego mialby byc? Ile razy w roku nie masz dostepu do elektrycznosci przez te kilka dni pod rzad? No chyba, ze naprawde siedzisz w tej dzungli...

Pozdrawiam,   Iguan   - Iguan007   Sezon caly rok:   http://picasaweb.google.com/iguan007/Australia   --

Data: 2012-12-07 10:04:28
Autor: JDX
To si narobi...
On 2012-12-07 09:11, Iguan_007 Iguan_007 wrote:
[.....]
- wygodny check-in na lotnisku (np. http://www.qantas.com.au/travel/airlines/domestic-mobile-checkin/global/en)
W podobny sposb mona te kupi i okaza przy wejciu bilet do kina
(np. sie Helios). Chocia nie jestem przekonany czy jest to wygodny
sposb poniewa czasami skaner ma problemy ze zczytaniem kodu. :-D A do
tego musisz trzyma w rce sporego placka zamiast maego papierowego
biletu co np. dla mnie jest kopotliwe gdy trzymam jeszcze dwa
"wiaderka" z kukurydz i kol. :-D

Data: 2012-12-07 01:24:00
Autor: Iguan_007 Iguan_007
To si narobi...
On Friday, December 7, 2012 7:04:28 PM UTC+10, JDX wrote:
On 2012-12-07 09:11, Iguan_007 Iguan_007 wrote:

[.....]

> - wygodny check-in na lotnisku (np. http://www.qantas.com.au/travel/airlines/domestic-mobile-checkin/global/en)

W podobny spos�b mo�na te� kupi� i okaza� przy wej�ciu bilet do kina
(...)>
biletu co np. dla mnie jest k�opotliwe gdy trzymam jeszcze dwa

"wiaderka" z kukurydz� i kol�. :-D

Pewnie masz racje z tym kinem. Co do lotniska, dla mnie jest to calkiem wygodne rozwiazanie bo mozna check-in zrobic juz np. w drodze na lotnisko, w taksowce. Pozdrawiam i zycze milego weekendu,   Iguan   - Iguan007   Sezon caly rok:   http://picasaweb.google.com/iguan007/Australia   --

Data: 2012-12-07 20:40:58
Autor: PK
To się narobi...
On 2012-12-07, JDX <jdx@onet.pl> wrote:
W podobny sposób można też kupić i okazać przy wejściu bilet do kina
(np. sieć Helios). Chociaż nie jestem przekonany czy jest to wygodny
sposób ponieważ czasami skaner ma problemy ze zczytaniem kodu. :-D A do
tego musisz trzymać w ręce sporego placka zamiast małego papierowego
biletu co np. dla mnie jest kłopotliwe gdy trzymam jeszcze dwa
"wiaderka" z kukurydzą i kolą. :-D

Bilety do kina na komórce to rzecz o podważalnej przydatności. Chyba że
dzięki temu można by było zrobić 1 okienko zamiast 3 i obniżyć cenę albo
częściej myć fotele...

Za to bilety komunikacyjne w komórkach naprawdę cieszą. W swoim mieście
tego nie odczuwam, bo mam okresowy (pewnie jak większość osób, które
poruszają się głównie w ten sposób). Docenia się to dopiero wtedy, gdy
w niedzielę ląduje się w jakimś obcym mieście, w nieznanej okolicy
i kupienie papierowego biletu jest problemem nietrywialnym.

Myśląc o biletach w obcym mieście doszedłem do jeszcze jednej zalety,
która dotyczy także biletów do kina. Niewiele stoi na przeszkodzie,
by aplikacja do biletów "znała" 100 języków. Ze sprzedawcami jest...
gorzej. Zazwyczaj doceniam już fakt, że nieźle władają językiem
ojczystym...

pozdrawiam,
PK

Data: 2012-12-07 10:34:18
Autor: Dawid
To si narobi...
W dniu 2012-12-07 09:11, Iguan_007 Iguan_007 pisze:


Nie widzisz? Tak naprawde to nie wierze, ze ktos zyjacy w obecnych czasach moze nie widziec zalet smartfona.
  Ale jesli nie trolujesz tylko akurat mieszkasz gdzies w innym wymiarze albo gleboko w dzungli amazonskiej to specjalnie dla
Ciebie wymienie kilka zastosowan bardziej zaawansowanego telefonu (waznych dla mnie):

- mobilny dostep do bankowosci internetowej.
- wygodny check-in na lotnisku (np. http://www.qantas.com.au/travel/airlines/domestic-mobile-checkin/global/en)
- dostep do informacji gieldowych i aplikacji do zarzadzania inwestycjami- mozliwosc szybkiej reakcji na zmiany cen.
- szybki dostep do aktualnych wiadomosci
- mobilny dostep do www. Niezastapione np. gdy zepsuje Ci sie samochod i szukasz najblizszego warsztatu albo noclegu.
- dostep do aktualnych map, od nawigacji samochodowej po szczegolowe mapy topograficzne. Czesto jezdze na rowerze po rozleglych lasach.
Z map papierowych juz praktycznie nie korzystam i woze je tylko na wypadek jakiejs awarii telefonu.
- dostep do programow do zamawiania taksowek. Widze gdzie czy jakas taksowka juz przyjela moje zgloszenie, widze dokladnie gdzie jest,
wiem ile zaplace, dostaje wiadomosc kiedy podjedzie pod drzwi, moge automatycznie zamowic do mojej lokalizacji na mapie itd.

- szeroko pojeta komunikacja - od wideo-rozmow na skype po sprawdzanie firmowych maili z zalacznikami.
- pomoc przy treningach - od aplikacji z programem cwiczen na silownie po zapis treningow (lacznie z np. tetnem czy pokonana trasa na rowerze).

- dodatkowe bezpieczenstwo. Czesto jezdze na rowerze gorskim sam (na 4 rano brakuje chetnych ;)). Mam aplikacje ktora pozwala mojej rodzinie widziec
gdzie jestem. To tak na wypadek gdybym kiedys wpadl w drzewo i sie polamal (odpukac).

- pomoc przy zakupach. Od mobilnego dostepu do ebay'a do szybkiego sprawdzenia czy "promocja" w sklepie jest naprawde atrakcyjna.

- dostep do aplikacji z aktualizowanymi na biezaco rozkladami jazdy komunikacji miejskiej


Pomyslow na wykorzystanie smartfona jest mnostwo - pewnie ile ludzi, tyle pomyslow.


Z kolei konieczno adowania telefonu codziennie NIE zmienia w aden

sposb ycia wikszoci osb. Po prostu podaczaj go na noc i jest

spokj.

Bo nie maj duych wymaga.

Wrecz przeciwnie, maja duzo wieksze wymagania. Placa za to cene w postaci krotkiego zycia baterii. Patrzac po wynikach sprzedazy smartfonow, nie jest to az taki problem. Bo i wlasciwie dlaczego mialby byc? Ile razy w roku nie masz dostepu do elektrycznosci przez te kilka dni pod rzad? No chyba, ze naprawde siedzisz w tej dzungli...

Pozdrawiam,

Iguan

Czyli maa, droga i praktyczna koniobijka elektroniczna :-)
Jak kiedy si zepsuje lub zginie to zesrany jeste.
Zyj obecnie i nie potrzebuj kolejnej zabawki.

Data: 2012-12-07 01:48:13
Autor: Iguan_007 Iguan_007
To si narobi...
On Friday, December 7, 2012 7:34:18 PM UTC+10, Dawid wrote:
W dniu 2012-12-07 09:11, Iguan_007 Iguan_007 pisze:

> Ciebie wymienie kilka zastosowan bardziej zaawansowanego telefonu (waznych dla mnie)(...)

Czyli maa, droga i praktyczna koniobijka elektroniczna :-)

Widzisz, tak jak mowilem - ludzie wykorzystuja telefony do roznych rzeczy. Ty najwyrazniej do czegos o czym wole nawet nie wiedziec.

Jak kiedy si zepsuje lub zginie to zesrany jeste.

Jak sie zepsuje to kupie sobie nowy. To tylko telefon, nie dorobek zycia.
 
Zyj obecnie i nie potrzebuj kolejnej zabawki.

Alez nie musisz nic kupowac, naprawde. Ani jako zabawki ani jako wygodnego narzedzia.


Iguan   - Iguan007   Sezon caly rok:   http://picasaweb.google.com/iguan007/Australia   --

Data: 2012-12-07 10:58:09
Autor: Radosław Sokół
To się narobi...
W dniu 07.12.2012 09:11, Iguan_007 Iguan_007 pisze:
Nie widzisz? Tak naprawde to nie wierze, ze ktos zyjacy w obecnych czasach moze nie widziec zalet smartfona.

To znaczy co najwyżej, że masz małą wyobraźnię.

  Ale jesli nie trolujesz tylko akurat mieszkasz gdzies w innym wymiarze albo gleboko w dzungli amazonskiej to specjalnie dla

Nie. Po prostu nie daję się zwariować marketoidom.

- mobilny dostep do bankowosci internetowej.

Po co? Nie ma tak pilnych rachunków, by nie można ich zapłacić
za dzień czy dwa z domowego zacisza, z normalnego komputera.

Poza tym, ma być mnie łatwiej okraść? ;)

- wygodny check-in na lotnisku (np. http://www.qantas.com.au/travel/airlines/domestic-mobile-checkin/global/en)

Litości, ile ludzi lata częściej niż raz na kilka lat? No
dobrze, nawet raz na rok. To już można postać w tej kolejecz-
ce parę minut (a nawet podejść "od strzału", jak się jest od-
powiednio wcześniej).

- dostep do informacji gieldowych i aplikacji do zarzadzania inwestycjami- mozliwosc szybkiej reakcji na zmiany cen.

Po cholerę mi to? Nie jestem maklerem. Moimi pieniędzmi ma
obracać specjalista, niech zarabia na tym, że poświęca swój
czas za zarabianie dla mnie! Nie mam zamiaru marnować wolnego
czasu na obserwowanie rynków.

- szybki dostep do aktualnych wiadomosci

Po co? Nie mam wpływu na wielkie wydarzenia na świecie i nic
nie zmieni to, czy się dowiem szybko o tym, że w Japonii znów
było trzęsienie ziemi, czy nie. Pomijając to, że nie ma to
da mnie żadnego znaczenia.

No i kiedyś wiadomości były raz na parę godzin w radio czy TV,
dzisiaj można mieć je raz na godzinę przy komputerze. Po co
zatem mieć je co minutę na telefonie?

PS. Najbardziej lubię czytać czasopisma sprzed paru tygodni --
     człowiek może oddać się spokojnie lekturze nie stresując
     się, że dowie się czegoś strasznego z ostatniej chwili ;)

- mobilny dostep do www. Niezastapione np. gdy zepsuje Ci sie samochod i szukasz najblizszego warsztatu albo noclegu.

A to już nie można zadzwonić po pomoc drogową albo do znajo-
mego, żeby poradził lub znalazł? Helou, 30 lat temu samochody
psuły się częściej, a ludzie nie umierali z głodu i zimna na
ulicach ;) Poza tym częściej raczej problemy tego typu zdarza-
ją się w środku miasta, a nie na odludziu.

PS. I w zasadzie nie miałem jeszcze sytuacji, by samochód
     zepsuł mi się tak, żebym nie dojechał do domu. Nawet Po-
     lonez, którym długo jeździłem. Najpoważniejsza ostatnio
     awaria mojego samochodu polegała na przerwaniu przewodu
     masowego akumulatora, przez co wszystko wysiadło natych-
     miast -- ale połączyłem to prowizorycznie i dopiero po
     paru dniach naprawiłem ostatecznie. Po naprawie kabel
     działa do dzisiaj, czego pewnie by nie wytrzymał po na-
     prawie w serwisie nastawionym na "prymitywny zysk".

- dostep do aktualnych map, od nawigacji samochodowej po szczegolowe mapy topograficzne. Czesto jezdze na rowerze po rozleglych lasach.

Wybacz, ale ja potrafię jeździć po lesie rowerem bez mapy.
Wystarczy, że w domu sobie zerknę na Google Maps na przykład.

- dostep do programow do zamawiania taksowek. Widze gdzie czy jakas taksowka juz przyjela moje zgloszenie, widze dokladnie gdzie jest,

Po cholerę? Dzwonię, czekam, przyjeżdża. Po co mam marnować
czas i energię na obserwowanie *gdzie* jest? To za***any
obowiązek firmy (przepraszam za wyrażenie) by taksówka przy-
jechała jak najszybciej i dowiozła mnie jak najtaniej, bo jak
się zawiodę, to następnym razem zadzwonię do innej firmy.

Poza tym rzadko jeżdżę taksówkami w ogóle.

- szeroko pojeta komunikacja - od wideo-rozmow na skype po sprawdzanie firmowych maili z zalacznikami.

Po co mam je sprawdzać co pięć minut? Pomijając może ekstre-
malny przykład mnie, bo przez pół dnia mam jakiś komputer w
zasięgu ręki i mogę pocztę odbierać bez problemu, nie ma znów
takich spraw, by nie mogły odczekać godziny. Nie dajmy się
zwariować, że wszystko ma być od zaraz i już.

Kiedyś ludzie potrafili się dobrze komunikować mimo tego, że
listy szły tygodniami, a telegramy całymi godzinami. Dzisiaj
mogą wysłać coś w ciągu pięciu minut, a kontakty międzyludzkie
umierają.

- pomoc przy treningach - od aplikacji z programem cwiczen na silownie po zapis treningow (lacznie z np. tetnem czy pokonana trasa na rowerze).

I po co to? Wystarczy mi spacer do pracy i jazda na rowerze
w lecie. Jeszcze mam płacić raz za smartfona, a dwa za siło-
wnię? :)

- dodatkowe bezpieczenstwo. Czesto jezdze na rowerze gorskim sam (na 4 rano brakuje chetnych ;)). Mam aplikacje ktora pozwala mojej rodzinie widziec
gdzie jestem. To tak na wypadek gdybym kiedys wpadl w drzewo i sie polamal (odpukac).

No cóż... Zwiększone wymagania. Kiedyś ludzie martwili się,
jeżeli ktoś przez miesiąc się nie odzywał, dzisiaj po godzinie
zakładają, że umarł lub dogorywa w rowie. Czy to naprawdę le-
piej? Wątpię mimo wszystko.

- pomoc przy zakupach. Od mobilnego dostepu do ebay'a do szybkiego sprawdzenia czy "promocja" w sklepie jest naprawde atrakcyjna.

Nie jest. To jest podstawowe założenie. Poza tym jeżeli coś
potrzebuję kupić, to *wcześniej* sprawdzam ceny, a nie dopie-
ro w sklepie. A co do serwisów aukcyjnych, to nie udowodnisz
mi, że przeglądanie ofert na miniaturowym ekranie telefonu jest
choć w najmniejszym stopniu wygodne.

- dostep do aplikacji z aktualizowanymi na biezaco rozkladami jazdy komunikacji miejskiej

Od kiedy KZK GOP podniósł w zasadzie o 50% ceny biletów -- nie
jeżdżę komunikacją miejską. Taniej wychodzi samochód i jak zaw-
sze własne nogi.

Pomyslow na wykorzystanie smartfona jest mnostwo - pewnie ile ludzi, tyle pomyslow.

Tylko że pomysły nie zawsze oznaczają rozwiązania pewnej ko-
nieczności. Czasem są po prostu gadżetami, które może i są
fajne, ale albo oszczędzają niewiele czasu, albo wręcz go
zabierają.

Poza tym zauważ, że wszystko o czym piszesz to pewnego rodza-
ju dążenie do zwiększenia "samoobsługowości" klienta. Czyli
do zmniejszenia kosztów przez zlikwidowanie czy zredukowanie
personelu obsługującego -- niech klient sam robi check-in,
niech sam sprawdza stan taksówek, niech sam porówna ceny w
sklepie i niech sam skasuje zakupy przy kasie. Ja jestem ab-
solutnym *przeciwnikiem* takiego podejścia, bo prowadzi ono
wprost do likwidacji usługowych miejsc pracy dla osób bez
kwalifikacji i wzrostu bezrobocia.

--
|""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""|
| Radosław Sokół  |  http://www.grush.one.pl/              |
|                 |                                        |
\........................................................../

Data: 2012-12-07 02:34:54
Autor: Iguan_007 Iguan_007
To si narobi...
On Friday, December 7, 2012 7:58:09 PM UTC+10, Radosaw Sok wrote:
W dniu 07.12.2012 09:11, Iguan_007 Iguan_007 pisze:

> Nie widzisz? Tak naprawde to nie wierze, ze ktos zyjacy w obecnych czasach moze nie widziec zalet smartfona.

To znaczy co najwyej, e masz ma wyobrani.

Pieknie sie rozpisales i opowiedziales wszystkim jak to nie potrzebujesz nowych technologii. Nie latasz, nie jezdzisz, nie zarzadzasz swoimi pieniedzmi, nie potrzebujesz sie komunikowac, nie chodzisz na silownie, zapamietujesz trasy w lasach patrzac na Google w domu, Twoja praca nie wymaga czestego sprawdzania maili itd. Wiec tylko niesmialo przypomne, ze moja wypowiedz nie dotyczyla tego czy akurat Ty POTRZEBUJESZ tego narzedzia. Dotyczyla Twojej wypowiedzi ze nie WIDZISZ zastosowan smartfonow. Wiec pokazalem Ci przyklady zebys WIDZIAL. Pozdrawiam,   Iguan   - Iguan007   Sezon caly rok:   http://picasaweb.google.com/iguan007/Australia   --

Data: 2012-12-07 11:54:29
Autor: Wojtek
To si narobi...
Iguan_007 Iguan_007 wrote:
Wiec tylko niesmialo przypomne, ze moja wypowiedz nie dotyczyla tego czy akurat Ty POTRZEBUJESZ tego narzedzia. Dotyczyla Twojej wypowiedzi ze nie WIDZISZ zastosowan smartfonow. Wiec pokazalem Ci przyklady zebys WIDZIAL.

Chopie przesta ju trolowa. Masz wybitne "problemy" Pierwszego wiata i bez smartfonu byoby ci trudniej. Twoje argumenty to dla mnie czysty marketingowy, nie powiem bekot ale przekaz, skierowany do do wskiej i najczciej zamonej grupy osb: odprawiaj si na lotnisku ze smartfonem, zamawiaj takswki ze smartfonem, sprawdzaj notowania giedowe ze smartfonem, trenuj ze smartfonem itp. Fajnie, e ci smartfon pomaga, ale nie zawracaj dupy wikszoci ludzi w Polsce, ktrzy maj "bardziej przyziemne" problemy.

Jeste zwyczajnie z innej bajki i wyglda to do dziwnie jak w swoich piknych butach od Bossa rozwalasz si nad Wis i ekstatycznie rozpywasz w opowieciach jakie to masz potrzeby takswkowe i jak je smartfon rozwizuje. Najzabawniejsze jest twoje zdziwienie, e niektrzy reaguj na ten przekaz tak jak reaguj: z dystansem i do chodno.

Data: 2012-12-07 03:16:55
Autor: Iguan_007 Iguan_007
To si narobi...
On Friday, December 7, 2012 8:54:29 PM UTC+10, Wojtek wrote:
Iguan_007 Iguan_007 wrote:

> Wiec tylko niesmialo przypomne, ze moja wypowiedz nie dotyczyla tego czy akurat Ty POTRZEBUJESZ tego narzedzia. Dotyczyla Twojej wypowiedzi ze nie WIDZISZ zastosowan smartfonow. Wiec pokazalem Ci przyklady zebys WIDZIAL. Ch�opie przesta� ju� trolowa�. Masz wybitne "problemy" Pierwszego �wiata i bez smartfonu by�oby ci trudniej.

Wojtku, wybacz ale zupelnie nie rozumiem o co Ci chodzi. Podalem przyklady zastosowan smartfona bo moj przedmowca ich nie widzial. Serio, w ktorym miejscu mojej wypowidzi widzisz trolowanie i buty od bossa? Pozdrawiam,   Iguan   - Iguan007   Sezon caly rok:   http://picasaweb.google.com/iguan007/Australia   --

Data: 2012-12-07 12:03:51
Autor: Radosław Sokół
To się narobi...
W dniu 07.12.2012 11:34, Iguan_007 Iguan_007 pisze:
Wiec tylko niesmialo przypomne, ze moja wypowiedz nie dotyczyla tego czy akurat Ty POTRZEBUJESZ tego narzedzia. Dotyczyla Twojej wypowiedzi ze nie WIDZISZ zastosowan smartfonow. Wiec pokazalem Ci przyklady zebys WIDZIAL.

I widzę zastosowania, tylko nie widzę powodu, by je wykorzy-
stywać. A nawet pokazałem Ci, że widzę anty-powody.

Rozumiem Cię poniekąd, bo też miałem aż taką wiarę w technikę.
Ale jak miałem 10, 15 czy 20 lat. A od pewnego czasu coraz
mniej wierzę w technikę jako coś, co ma poprawiać nasze ży-
cie, a coraz bardziej widzę w tym maszynę do zarabiania dla
nielicznych.

Poza tym (jak zresztą chyba wiele osób, które choćby kilka
lat życia jeszcze spędziły w komunizmie), gdy pojawia się
coś nowego to nie pytam siebie "kiedy i za ile mogę to mieć"
tylko "po co to jest i czy mogę się bez tego obejść wygodnie".
Jeżeli na pierwsze pytanie nie mam przekonującej odpowiedzi,
a na drugie mam mocną odpowiedź negatywną, to się po prostu
nie bawię danym zagadnieniem i pozwalam innym wyrzucać swoją
kasę i czas.

A może za 10 lat smartfony już będą działały miesiąc na jed-
nym ładowaniu ogniwem wodorowym? Wtedy się nimi zainteresuję.
Tym bardziej, jeżeli w międzyczasie zlikwidują gotówkę, skle-
py będą całkowicie samoobsługowe i bez permanentnie kontrolo-
wanego telefonu z permanentną weryfikacją przepływu gotówki
(by przypadkiem nie zapomnieć nigdy o 50% podatku) nic się
nie zrobi ani nie kupi ;)

--
|""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""|
| Radosław Sokół  |  http://www.grush.one.pl/              |
|                 |                                        |
\........................................................../

Data: 2012-12-07 03:30:12
Autor: Iguan_007 Iguan_007
To si narobi...
On Friday, December 7, 2012 9:03:51 PM UTC+10, Radosaw Sok wrote:
W dniu 07.12.2012 11:34, Iguan_007 Iguan_007 pisze:

> Wiec tylko niesmialo przypomne, ze moja wypowiedz nie dotyczyla tego czy akurat Ty POTRZEBUJESZ tego narzedzia. Dotyczyla Twojej wypowiedzi ze nie WIDZISZ zastosowan smartfonow. Wiec pokazalem Ci przyklady zebys WIDZIAL.



I widz zastosowania, tylko nie widz powodu, by je wykorzy-

stywa. A nawet pokazaem Ci, e widz anty-powody.

Ciesze sie, ze teraz widzisz. I naprawde rozumiem, ze akurat Tobie smartfon moze sie do niczego nie przydawac. Ale badz tak mily i zrozum, ze niektorym wlasnie sie bardzo przydaje. Pozdrawiam,   Iguan   - Iguan007   Sezon caly rok:   http://picasaweb.google.com/iguan007/Australia   --

Data: 2012-12-07 12:57:48
Autor: Radosław Sokół
To się narobi...
W dniu 07.12.2012 12:30, Iguan_007 Iguan_007 pisze:
Ciesze sie, ze teraz widzisz. I naprawde rozumiem, ze akurat Tobie smartfon moze sie do niczego nie przydawac. Ale badz tak mily i zrozum, ze niektorym wlasnie sie bardzo przydaje.

1) Znikomemu procentowi. Padło tu obok stwierdzenie o 1%.
    Czyli w Polsce jest miejsce powiedzmy na jakieś 300 000
    smartfonów. A ile się ich sprzedało i sprzedaje?

2) Tylko niektóre z wymienionych przez Ciebie zastosowań
    jest faktycznie nowatorskich lub potrzebnych. Reszta to
    gadżeciarstwo lub zapominanie, że istnieją stare, spraw-
    dzone sposoby rozwiązywania problemów, nie wymagające
    natychmiastowej dostępności informacji.

Ale generalnie proponuję EOT.

--
|""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""|
| Radosław Sokół  |  http://www.grush.one.pl/              |
|                 |                                        |
\........................................................../

Data: 2012-12-07 04:11:30
Autor: Iguan_007 Iguan_007
To si narobi...
On Friday, December 7, 2012 9:57:48 PM UTC+10, Radosaw Sok wrote:
W dniu 07.12.2012 12:30, Iguan_007 Iguan_007 pisze:

> Ciesze sie, ze teraz widzisz. I naprawde rozumiem, ze akurat Tobie smartfon moze sie do niczego nie przydawac. Ale badz tak mily i zrozum, ze niektorym wlasnie sie bardzo przydaje.

1) Znikomemu procentowi. Pado tu obok stwierdzenie o 1%.

    Czyli w Polsce jest miejsce powiedzmy na jakie 300 00

    smartfonw. A ile si ich sprzedao i sprzedaje?

1% dotyczylo jednego, konkretnego zastosowania i bylo liczba wzieta z sufitu. Ty na podstawie tego okresliles ile ludzi w Polsce potrzebuje takiego a nie innego telefonu. Nie przesadzasz troche? Skoro co 3-cia komorka w 2011 byla smartfonem to znaczy, ze ludzie jednak sa sklonni za nia doplacic. Czy jest to ich widzimisie czy faktyczna potrzeba? Nie wiadomo. Nie probuj udawac, ze Ty jestes w stanie to okreslic na podstawie wlasnych potrzeb.


2) Tylko niektre z wymienionych przez Ciebie zastosowa

    jest faktycznie nowatorskich lub potrzebnych. Reszta to

    gadeciarstwo lub zapominanie, e istniej stare, spraw-

    dzone sposoby rozwizywania problemw, nie wymagajce

    natychmiastowej dostpnoci informacji.

Takie stwierdznie moze dotyczyc calego rozwoju cywilizacyjnego. Dlaczego liczysz w Matlabie czy Excelu? Istniej stare, sprawdzone sposoby rozwizywania problemw. Dlaczego placisz rachunki przez internet a nie idziesz na poczte? Dlaczego jedziesz samochodem jesli mozesz chodzic? Smartfon nie jest niczym innym jak tylko wygodnym narzedziem ulatwiajacym zycie, nie demonizujmy go.

Pozdrawiam,   Iguan   - Iguan007   Sezon caly rok:   http://picasaweb.google.com/iguan007/Australia   --

Data: 2012-12-07 14:13:43
Autor: R.e.m.e.K
To się narobi...
Dnia Fri, 7 Dec 2012 04:11:30 -0800 (PST), Iguan_007 Iguan_007 napisał(a):

1) Znikomemu procentowi. Padło tu obok stwierdzenie o 1%.

    Czyli w Polsce jest miejsce powiedzmy na jakieś 300 00

    smartfonów. A ile się ich sprzedało i sprzedaje?

1% dotyczylo jednego, konkretnego zastosowania i bylo liczba wzieta z sufitu.

Wzieta z sufitu i prawdopodobnie zawyzona.

Ty na podstawie tego okresliles ile ludzi w Polsce potrzebuje takiego a nie innego telefonu. Nie przesadzasz troche?

Ten 1% mozna zastosowac do kazdego punktu Twojej listy, imho.
Mam wielu znajomych, ktorzy maja smartfony. Wiekszosc z nich uzywa ich do
....niespodzianka... dzwonienia. Poczte sprawdzaja bo ...kolejna
niespodzianka... MOGA a nie bo MUSZA. Jeden tylko moj kumpel uzywa ambitniej
smartfona, ale tez nie do tego co opisales, ale np. bedac turystycznie
gdzies w PL czy za granica uzywa jakiegos softu, ktory rozpoznaje znane
miejsca i budynki i mu je opisuje. Taki mobilny przewodnik. Ale na wczasy
czy turystyke poswieca z 3 tygodnie w roku, poza tym zapierdziela od rana do
nocy, bo gadzety kosztuja :-)
To jest tak, ze marketing wmawia ludziom istnienie potrzeb, o ktorych nie
maja pojecia, a ktore potem zalatwia im gadzetami. I biznesik sie kreci.

Skoro co 3-cia komorka w 2011 byla smartfonem to znaczy, ze ludzie

To ma nazwe: lans. Podobny model pozwala pewnej owocowej firmie z USA zbijac kokosy na sprzecie
niczym sie technologicznie nie wyrozniajacym z tlumu.

jednak sa sklonni za nia doplacic. Czy jest to ich widzimisie czy faktyczna potrzeba? Nie wiadomo. Nie probuj udawac, ze Ty jestes w stanie to okreslic na podstawie wlasnych
 potrzeb.

Jak napisalem wczesniej, potrzeby wiekszosci ludzkosci definiuja dzialy
marketingu. Im szybciej to ogarniesz tym lepiej dla Ciebie. Dotyczy to
kazdej dzialki, w tym filmow, muzyki, literatury. Moze do dzialki
"kulturalnej" latwiej Ci bedzie podejsc, moze szybciej zauwazysz plastik MTV
czy kina holywoodzkiego. Potem to przenies na gadzety.

Takie stwierdznie moze dotyczyc calego rozwoju cywilizacyjnego. Dlaczego liczysz w Matlabie czy Excelu? Istnieją stare, sprawdzone sposoby
rozwiązywania problemów.

Matlab i Excel powstaly z potrzeby, nie w celu by potrzebe wykreowac.

Dlaczego placisz rachunki przez internet a nie idziesz na poczte?

Bo to ma sens.

Dlaczego jedziesz samochodem jesli mozesz chodzic?

Na spacer? Czy na drugi koniec kraju?

Smartfon nie jest niczym innym jak tylko wygodnym narzedziem ulatwiajacym zycie, nie demonizujmy go.

Nie demonizujmy, ale i nie wywyzszajmy ponad niebiosa korzysci jakie daje!

--
pozdro
R.e.m.e.K

Data: 2012-12-07 05:38:33
Autor: Iguan_007 Iguan_007
To si narobi...
On Friday, December 7, 2012 11:13:43 PM UTC+10, R.e.m.e.K wrote:
Dnia Fri, 7 Dec 2012 04:11:30 -0800 (PST), Iguan_007 Iguan_007 napisa(a):

>> 1) Znikomemu procentowi. Pado tu obok stwierdzenie o 1%.
>>     Czyli w Polsce jest miejsce powiedzmy na jakie 300 00
>>     smartfonw. A ile si ich sprzedao i sprzedaje?

> 1% dotyczylo jednego, konkretnego zastosowania i bylo liczba wzieta z sufitu. Wzieta z sufitu i prawdopodobnie zawyzona.

Niestety, wzieta z sufitu znaczy wzieta z sufitu. Dotyczyla tylko jednej funcjonalnosci - dostepu do gieldy. Nie wiem jak na podstawie jednej, zmyslonej liczby chcecie okreslic popyt na telefony w Polsce. Przy okazji, widziales moj link o ilosci rachunkow maklerskich w Polsce? 
> Ty na podstawie tego okresliles ile ludzi w Polsce potrzebuje takiego a nie innego telefonu. > Nie przesadzasz troche?
 
Ten 1% mozna zastosowac do kazdego punktu Twojej listy, imho.

Dokladnie - "IMHO". 
Mam wielu znajomych, ktorzy maja smartfony. Wiekszosc z nich uzywa ich do ...niespodzianka... dzwonienia. Poczte sprawdzaja bo ...kolejna
niespodzianka... MOGA a nie bo MUSZA. Jeden tylko moj kumpel uzywa ambitniej
smartfona, ale tez nie do tego co opisales, ale np. bedac turystycznie
gdzies w PL czy za granica uzywa jakiegos softu, ktory rozpoznaje znane
miejsca i budynki i mu je opisuje. Taki mobilny przewodnik. Ale na wczasy
czy turystyke poswieca z 3 tygodnie w roku, poza tym zapierdziela od rana do
nocy, bo gadzety kosztuja :-)

I nie korzytsaja np. z przegladarki? Dziwne. Ale to nie Twoja sprawa - co Cie tak naprawde obchodzi dlaczego oni sobie kupili taki a nie inny telefon?

To jest tak, ze marketing wmawia ludziom istnienie potrzeb, o ktorych nie maja pojecia, a ktore potem zalatwia im gadzetami. I biznesik sie kreci.

Wroc tutaj za 5 lat. Ciekawe co mi odpiszesz ze swojego smartfona.

> Skoro co 3-cia komorka w 2011 byla smartfonem to znaczy, ze ludzie > To ma nazwe: lans.

Wybacz, nie rozumiem. Co to znaczy "lansowac" sie telefonem? Dzwonic z niego? Posiadac? Szczerze, nie wyobrazam sobie jak mozna "lansowac" czyms tak pospolitym.
Podobny model pozwala pewnej owocowej firmie z USA zbijac kokosy na sprzecie niczym sie technologicznie nie wyrozniajacym z tlumu.
> jednak sa sklonni za nia doplacic. Czy jest to ich widzimisie czy faktyczna potrzeba?

Cos jednak w tej firmie musi byc skoro ludzie atakuja innych bezsensownie jak tylko uslysza "Apple" czy zobacza logo na obudowie. Dlaczego obchodzi Cie marka czyjegos telefonu?

> Nie wiadomo. Nie probuj udawac, ze Ty jestes w stanie to okreslic na podstawie wlasnych

>  potrzeb.

Jak napisalem wczesniej, potrzeby wiekszosci ludzkosci definiuja dzialy
marketingu. Im szybciej to ogarniesz tym lepiej dla Ciebie. Dotyczy to

Dziekuje za rade.

kazdej dzialki, w tym filmow, muzyki, literatury. Moze do dzialki

"kulturalnej" latwiej Ci bedzie podejsc, moze szybciej zauwazysz plastik MTV
czy kina holywoodzkiego. Potem to przenies na gadzety.

czy aby napewno nadal mowimy o funkcjonalnosci telefonow?

> Takie stwierdznie moze dotyczyc calego rozwoju cywilizacyjnego. > Dlaczego liczysz w Matlabie czy Excelu? Istniej stare, sprawdzone sposoby

> rozwizywania problemw.
 

Matlab i Excel powstaly z potrzeby, nie w celu by potrzebe wykreowac.

Alez,podalem Ci dokladnie jakich funkcjonalnosci szukam w telefonie. Uwazasz, ze korzystajac np. z elektronicznej mapy nie ulatwiam sobie zycia? To nie telefon wykreowal potrzebe zebym wiedzial gdzie jestem w lesie.

> Dlaczego placisz rachunki przez internet a nie > idziesz na poczte?
 
Bo to ma sens.

Tak samo jak dla mnie zaplacenie rachunku z telefonu zamiast marnowanie wolnego czasu w domu.

> Smartfon nie jest niczym innym jak tylko wygodnym narzedziem ulatwiajacym > zycie, nie demonizujmy go.
Nie demonizujmy, ale i nie wywyzszajmy ponad niebiosa korzysci jakie daje!

Prosze zacytuj gdzie ktos cos "wywyzsza". Opisalem proste funkcjonalnosci, wazne dla mnie (co wyraznie zaznaczylem). Dlaczego usilujesz mi usilnie wmowic, ze nie ulatwiaja mi zycia?

Pozdrawiam,   Iguan   - Iguan007   Sezon caly rok:   http://picasaweb.google.com/iguan007/Australia   --

Data: 2012-12-07 14:51:58
Autor: JDX
To si narobi...
On 2012-12-07 14:38, Iguan_007 Iguan_007 wrote:
[.....]
Wroc tutaj za 5 lat. Ciekawe co mi odpiszesz ze swojego smartfona.
Wtpi aby cokolwiek odpisa ze smartfona poniewa czytanie news-w[*]
czy przegldanie WWW na smartfonie ze wzgldu na jego mae rozmiary jest
bardzo niewygodne w porwnaniu np. do tableta (o desktop PC nawet nie
wspominajc). Dlatego te do takich zastosowa smartfon IMO pozostanie
tylko rozwizaniem "awaryjnym".

[*] Ciekawe czy news-y via NNTP bd istnie za 5 lat? :-D

Data: 2012-12-07 06:01:24
Autor: Iguan_007 Iguan_007
To si narobi...
On Friday, December 7, 2012 11:51:58 PM UTC+10, JDX wrote:
On 2012-12-07 14:38, Iguan_007 Iguan_007 wrote:

[.....]

> Wroc tutaj za 5 lat. Ciekawe co mi odpiszesz ze swojego smartfona.

W�tpi� aby cokolwiek odpisa� ze smartfona poniewa� czytanie news-�w[*]

czy przegl�danie WWW na smartfonie ze wzgl�du na jego ma�e rozmiary jest

bardzo niewygodne w por�wnaniu np. do tableta (o desktop PC nawet nie

wspominaj�c). Dlatego te� do takich zastosowa� smartfon IMO pozostanie

tylko rozwi�zaniem "awaryjnym".

No dobrze, masz racje. Czytalem i pisalem troche na grupe z telefonu. Mozliwe ale raczej niewygodnie. Wiec Remek moze nie odpisze ze smartfona. Ale pewnie bedzie go posiadal.
[*] Ciekawe czy news-y via NNTP b�d� istnie� za 5 lat? :-D

Dobre pytanie.

Pozdrawiam,   Iguan   - Iguan007   Sezon caly rok:   http://picasaweb.google.com/iguan007/Australia   --

Data: 2012-12-07 15:27:17
Autor: R.e.m.e.K
To się narobi...
Dnia Fri, 7 Dec 2012 05:38:33 -0800 (PST), Iguan_007 Iguan_007 napisał(a):

Wzieta z sufitu i prawdopodobnie zawyzona.

Niestety, wzieta z sufitu znaczy wzieta z sufitu. Dotyczyla tylko jednej funcjonalnosci - dostepu do gieldy. Nie wiem jak na podstawie jednej, zmyslonej liczby chcecie okreslic popyt na telefony w Polsce. Przy okazji, widziales moj link o ilosci rachunkow maklerskich w Polsce?

A co on ma wspolnego ze smartfonami? Pomijajac, ze wynika z niego, ze 4%
polakow ma te rachunki, co jest raczej malo przekladalne na liczbe
smarfonow. Do tego rodzi sie pytanie ilu ludzi z tych 4% kupuje akcje
biegajac po lesie?

Ten 1% mozna zastosowac do kazdego punktu Twojej listy, imho.

Dokladnie - "IMHO". 

Jak widac na tej grupie jest kilka osob o podobnym do mojego rozumowaniu i
jeden Ty, ktory usiluje nam wmowic, ze nas nie ma, a wszyscy sa tacy jak Ty
:-)

Mam wielu znajomych, ktorzy maja smartfony. Wiekszosc z nich uzywa ich do ...niespodzianka... dzwonienia. Poczte sprawdzaja bo ...kolejna
niespodzianka... MOGA a nie bo MUSZA. Jeden tylko moj kumpel uzywa ambitniej
smartfona, ale tez nie do tego co opisales, ale np. bedac turystycznie
gdzies w PL czy za granica uzywa jakiegos softu, ktory rozpoznaje znane
miejsca i budynki i mu je opisuje. Taki mobilny przewodnik. Ale na wczasy
czy turystyke poswieca z 3 tygodnie w roku, poza tym zapierdziela od rana do
nocy, bo gadzety kosztuja :-)

I nie korzytsaja np. z przegladarki? Dziwne.

Nie, no czasem korzystaja, z NUDOW i BO MOGA, nie z PALACEJ POTRZEBY.

Ale to nie Twoja sprawa - co Cie tak
naprawde obchodzi dlaczego oni sobie kupili taki a nie inny telefon?

A co Cie obchodzi co mnie obchodzi? Trzymaj sie watku i konkretow, wycieczki
sobie daruj.
 
To jest tak, ze marketing wmawia ludziom istnienie potrzeb, o ktorych nie maja pojecia, a ktore potem zalatwia im gadzetami. I biznesik sie kreci.

Wroc tutaj za 5 lat. Ciekawe co mi odpiszesz ze swojego smartfona.

Owszem, bede mial, nawet szybciej, ale z innych powodow. Zreszta "normalny"
telefon coraz trudniej kupic. Ale na pewno nie bede go uzywal do www i taxi,
nie jestem masochista.
 
Podobny model pozwala pewnej owocowej firmie z USA zbijac kokosy na sprzecie niczym sie technologicznie nie wyrozniajacym z tlumu.
jednak sa sklonni za nia doplacic. Czy jest to ich widzimisie czy faktyczna potrzeba?

Lans, marketing - 80%, potrzeba z powodu unikalnego softu - 20%.

Cos jednak w tej firmie musi byc skoro ludzie atakuja innych bezsensownie jak tylko uslysza "Apple" czy zobacza logo na obudowie. Dlaczego obchodzi Cie marka czyjegos telefonu?

Mnie obchodzi? Nie mam pojecia jakich marek sa smarfony moich znajomych,
wiem tylko ze smartfony, poznaje po tym, ze wszedzie chodza z ladowarkami
:-)
 
Nie wiadomo. Nie probuj udawac, ze Ty jestes w stanie to okreslic na podstawie wlasnych
 potrzeb.

Jak napisalem wczesniej, potrzeby wiekszosci ludzkosci definiuja dzialy
marketingu. Im szybciej to ogarniesz tym lepiej dla Ciebie. Dotyczy to

Dziekuje za rade.

No problem. Zebys tylko choc sekunde na tym sie skupil i to przemyslal, ale
po co.
 
kazdej dzialki, w tym filmow, muzyki, literatury. Moze do dzialki

"kulturalnej" latwiej Ci bedzie podejsc, moze szybciej zauwazysz plastik MTV
czy kina holywoodzkiego. Potem to przenies na gadzety.

czy aby napewno nadal mowimy o funkcjonalnosci telefonow?

Trudne slowo: analogia. Pewnie masz slownik w smartfonie ;-)
 
Matlab i Excel powstaly z potrzeby, nie w celu by potrzebe wykreowac.

Alez,podalem Ci dokladnie jakich funkcjonalnosci szukam w telefonie. Uwazasz, ze korzystajac np. z elektronicznej mapy nie ulatwiam sobie zycia? To nie telefon wykreowal potrzebe zebym wiedzial gdzie jestem w lesie.

Oczywiscie, ze tak! Wyobraz sobie - wiem, to boli - ze tysiace lat ludzie
chodza po lasach i nigdy nie potrzebowali smartfonu! Serio! A kiedys to
dopiero byly lasy, a nie te kepki drzew co teraz.
 
Dlaczego placisz rachunki przez internet a nie idziesz na poczte?
 
Bo to ma sens.

Tak samo jak dla mnie zaplacenie rachunku z telefonu zamiast marnowanie wolnego czasu w domu.

No zobacz, a jak kiedys odkryjesz cos takiego jak stale zlecenie to dopiero
bedziesz zdziwiony oszczednoscia czasu! A mamy to juz od lat, nim wroble
zaczely cwierkac o nieodzownosci smartfonu.

Nie demonizujmy, ale i nie wywyzszajmy ponad niebiosa korzysci jakie daje!

Prosze zacytuj gdzie ktos cos "wywyzsza". Opisalem proste funkcjonalnosci, wazne dla mnie (co wyraznie zaznaczylem). Dlaczego usilujesz mi usilnie wmowic, ze nie ulatwiaja mi zycia?

Nie usiluje, proboje Ci tylko zasygnalizowac, ze byc moze Twoje potrzeby sa
wydumane :>

--
pozdro
R.e.m.e.K

Data: 2012-12-07 07:00:00
Autor: Iguan_007 Iguan_007
To si narobi...
On Saturday, December 8, 2012 12:27:17 AM UTC+10, R.e.m.e.K wrote:
Dnia Fri, 7 Dec 2012 05:38:33 -0800 (PST), Iguan_007 Iguan_007 napisa(a):
>> Wzieta z sufitu i prawdopodobnie zawyzona.

> Niestety, wzieta z sufitu znaczy wzieta z sufitu. Dotyczyla tylko jednej > funcjonalnosci - dostepu do gieldy. Nie wiem jak na podstawie jednej, > zmyslonej liczby chcecie okreslic popyt na telefony w Polsce. > Przy okazji, widziales moj link o ilosci rachunkow maklerskich w Polsce?
 
A co on ma wspolnego ze smartfonami? Pomijajac, ze wynika z niego, ze 4%

polakow ma te rachunki, co jest raczej malo przekladalne na liczbe

smarfonow.

Co ma wspolnego? No przeciez kilka postow wyzej kolega usiluje obliczyc rzeczywisty popyt na telefony korzystajac z wymyslonej liczby 1% ludzi potrzebujacych "dostepu do informacji gieldowych i aplikacji do zarzadzania inwestycjami". Ale jesli nie podoba Ci sie moj link to prosze, przedstaw swoj. Ja jedynie twierdze, ze liczbe 1% i liczbe "faktycznego" zapotrzebowania na telefony po prostu bierzecie z sufitu.


>> Ten 1% mozna zastosowac do kazdego punktu Twojej listy, imho.

> Dokladnie - "IMHO".  Jak widac na tej grupie jest kilka osob o podobnym do mojego rozumowaniu i

jeden Ty, ktory usiluje nam wmowic, ze nas nie ma, a wszyscy sa tacy jak Ty

O Boze... gdzie ja komus cos usiluje wmowic? Czy aby napewno czytamy ta sama dyskusje? Czyz nie napisalem wyraznie ze sa to funkcjonalnosci WAZNE DLA MNIE? Jak moge to bardziej podkreslic? Nie widzisz absurdu kiedy probujesz mi wmowic, ze nie potrzebuje smartfonu bo TY go nie potrzebujesz? Pozniej bierzesz zmyslona liczbe 1% i zaczynasz mnie przekonywac, ze tylko tyle ludzi potrzebuje zaawansowanego telefonu. Litosci...

> I nie korzytsaja np. z przegladarki? Dziwne. Nie, no czasem korzystaja, z NUDOW i BO MOGA, nie z PALACEJ POTRZEBY.

Ich sprawa. Moze akurat dla nich wazna funkcjonalnoscia telefonu bylo zabijanie nudy?

Owszem, bede mial, nawet szybciej, ale z innych powodow. Zreszta "normalny"

telefon coraz trudniej kupic. Ale na pewno nie bede go uzywal do www i taxi,

nie jestem masochista.

Oj, smiem twierdzic ze bedziesz uzywal. Ale to oczywiscie tylko moje zdanie, mozesz sie nie zgodzic. Ale i tak wiesz, ze bedziesz uzywal ;)


>> Podobny model pozwala pewnej owocowej firmie z USA zbijac kokosy na sprzecie >> niczym sie technologicznie nie wyrozniajacym z tlumu.

>>> jednak sa sklonni za nia doplacic. Czy jest to ich widzimisie czy faktyczna potrzeba? Lans, marketing - 80%, potrzeba z powodu unikalnego softu - 20%.

I tak sobie zmyslasz dowolne liczby i usilujesz ich uzywac w dykusji? Pozwol, ze i ja sprobuje - 50% popularnosc (aplikacje, akcesoria, widzieli u kolegi i sie podobal), 25% design, 25% latwosci obslugi i stabilnosc. Nie musisz pisac, ze zmyslilem jakies liczby. Tak, zmyslilem - tak jak i Ty. Moze wiec nie zmyslajmy?


wiem tylko ze smartfony, poznaje po tym, ze wszedzie chodza z ladowarkami

:-)
No niestety, taka cena za funkcjonalnosc. Tez wolabym zeby dluzej trzymaly.


>> Matlab i Excel powstaly z potrzeby, nie w celu by potrzebe wykreowac.

> > Alez,podalem Ci dokladnie jakich funkcjonalnosci szukam w telefonie. Uwazasz, > ze korzystajac np. z elektronicznej mapy nie ulatwiam sobie zycia? To nie > telefon wykreowal potrzebe zebym wiedzial gdzie jestem w lesie.

Oczywiscie, ze tak! Wyobraz sobie - wiem, to boli - ze tysiace lat ludzie

chodza po lasach i nigdy nie potrzebowali smartfonu! Serio! A kiedys to

dopiero byly lasy, a nie te kepki drzew co teraz.

Ale pozniej jednak, jak juz zeszlismy z drzew to zaczelismy szukac metod orientacji w terenie. Czy to mapy czy GPSy, lubimy wiedziec gdzie jestesmy. Zgubienie sie w duzym lesie do przyjemnosci nie nalezy.

>>> Dlaczego placisz rachunki przez internet a nie idziesz na poczte? >> Bo to ma sens.

> Tak samo jak dla mnie zaplacenie rachunku z telefonu zamiast marnowanie
 
> wolnego czasu w domu.

No zobacz, a jak kiedys odkryjesz cos takiego jak stale zlecenie to dopiero
bedziesz zdziwiony oszczednoscia czasu! A mamy to juz od lat, nim wroble

Czy mozemy sprobowac rozmawiac na nieco wyzszym poziomie? Doskonale zdajesz sobie sprawe, ze nie wszystkie rachunki da sie zlecic. Dlaczego rzucasz takimi zlosliwosciami? Ustawisz stale zlecenie na naprawe samochodu za miesiac? Hydraulika? Ogloszenie w gazecie?

>> Nie demonizujmy, ale i nie wywyzszajmy ponad niebiosa korzysci jakie daje!
> Prosze zacytuj gdzie ktos cos "wywyzsza". Opisalem proste funkcjonalnosci, > wazne dla mnie (co wyraznie zaznaczylem). Dlaczego usilujesz mi usilnie
> wmowic, ze nie ulatwiaja mi zycia?

 
Nie usiluje, proboje Ci tylko zasygnalizowac, ze byc moze Twoje potrzeby sa wydumane :>

Masz wiec inne potrzeby i bez smartfona sie obejdziesz. Ale zaraz... czy nie napisales wyzej, ze kupisz smartfona? Czyli jednak do czegos sa one przydatne? Pozdrawiam,   Iguan   - Iguan007   Sezon caly rok:   http://picasaweb.google.com/iguan007/Australia   --

Data: 2012-12-07 16:31:38
Autor: R.e.m.e.K
To się narobi...
Dnia Fri, 7 Dec 2012 07:00:00 -0800 (PST), Iguan_007 Iguan_007 napisał(a):

Dokladnie - "IMHO". 

Jak widac na tej grupie jest kilka osob o podobnym do mojego rozumowaniu i

jeden Ty, ktory usiluje nam wmowic, ze nas nie ma, a wszyscy sa tacy jak Ty

O Boze... gdzie ja komus cos usiluje wmowic? Czy aby napewno czytamy ta sama dyskusje?

No chyba inne jednak, znaczy Ty inna, bo ja biezaca i czytam w niej:

"Wroc tutaj za 5 lat. Ciekawe co mi odpiszesz ze swojego smartfona."
lub
"Oj, smiem twierdzic ze bedziesz uzywal. "
lub
"Ale i tak wiesz, ze bedziesz uzywal"

Czy nie Ty to pisales? Czy nie jest to wmawianie mi, ze bede mial i uzywal
smartfona? Zdobadz sie na obiektywizm i uczciwosc i napisz prawde.

I nie korzytsaja np. z przegladarki? Dziwne.
Nie, no czasem korzystaja, z NUDOW i BO MOGA, nie z PALACEJ POTRZEBY.

Ich sprawa. Moze akurat dla nich wazna funkcjonalnoscia telefonu bylo zabijanie nudy?

A moze, gdy ida pojezdzic na rowerze to po prostu biora rower? A gdy ida na
zakupy to po prostu biora portfel? Lub kupuja w necie z laptoka. Moze nie
musza kupowac niczego na przejsciu dla pieszych?
 
Owszem, bede mial, nawet szybciej, ale z innych powodow. Zreszta "normalny"
telefon coraz trudniej kupic. Ale na pewno nie bede go uzywal do www i taxi,
nie jestem masochista.

Oj, smiem twierdzic ze bedziesz uzywal. Ale to oczywiscie tylko moje zdanie, mozesz sie nie zgodzic. Ale i tak wiesz, ze bedziesz uzywal ;)

Nie bede, bo nie widze sensu. Poza tym mam tablet. I on MA sens.

Podobny model pozwala pewnej owocowej firmie z USA zbijac kokosy na sprzecie niczym sie technologicznie nie wyrozniajacym z tlumu.
jednak sa sklonni za nia doplacic. Czy jest to ich widzimisie czy faktyczna potrzeba?

Lans, marketing - 80%, potrzeba z powodu unikalnego softu - 20%.

I tak sobie zmyslasz dowolne liczby i usilujesz ich uzywac w dykusji?

Uzylem, znanej reguly Pareto. Sprawdza sie nad wyraz czesto.

Oczywiscie, ze tak! Wyobraz sobie - wiem, to boli - ze tysiace lat ludzie
chodza po lasach i nigdy nie potrzebowali smartfonu! Serio! A kiedys to
dopiero byly lasy, a nie te kepki drzew co teraz.

Ale pozniej jednak, jak juz zeszlismy z drzew to zaczelismy szukac

Nie wiem kiedy Wy zeszliscie, ale jak ja sie urodzilem to moi dziadkowie juz
dawno byli na ziemii i nie mieli smartfonow. A po lesie chodzili. Nie mam
pojecia jak sobie dawali rade, ale dawali. Zreszta sam osobiscie zrobilem z
buta setki km po lasach i TEZ BEZ smartfona. No ale jak marketing powie "wez se smartfon bo zginiesz w lesie" to trza
brac. Mozna i tak.

metod orientacji w terenie. Czy to mapy czy GPSy, lubimy wiedziec gdzie jestesmy. Zgubienie sie w duzym lesie do przyjemnosci nie nalezy.

Nie wiem jak to jest sie zgubic, bo nigdy mi sie to nie zdarzylo, ale wiesz,
ze wystarczy isc w jednym kierunku i sie latwo znajdziesz? A jak kierunek
znalezc w lesie to juz sobnie wygoogluj w smartfonie, ja nie musze bo wiem.
 
No zobacz, a jak kiedys odkryjesz cos takiego jak stale zlecenie to dopiero
bedziesz zdziwiony oszczednoscia czasu! A mamy to juz od lat, nim wroble

Czy mozemy sprobowac rozmawiac na nieco wyzszym poziomie? Doskonale zdajesz sobie sprawe, ze nie wszystkie rachunki da sie zlecic. Dlaczego rzucasz takimi zlosliwosciami?

To nie sa zlosliwosci! Chillout! To jest punkt widzenia realisty!

Ustawisz stale zlecenie na naprawe samochodu za miesiac?

Nie, place karta.

Hydraulika?

Place gotowka, bo hydraulika nie interesuja "te panie internety", chce
papier do reki.

Ogloszenie w gazecie?

Pijac kawe robie przelew z wygodnego komputera.
 
Nie usiluje, proboje Ci tylko zasygnalizowac, ze byc moze Twoje potrzeby sa wydumane :>

Masz wiec inne potrzeby i bez smartfona sie obejdziesz. Ale zaraz... czy nie napisales wyzej, ze kupisz smartfona? Czyli jednak do czegos sa one przydatne?

Tak, ale to Cie nie pokrzepi. Widzac jak slicznie marketing pompuje wydumane
potrzeby i bedac zarazem programista mam zamiar napisac kilka appek i
zarobic troche forsy na userach potrzebujacych appki do odgrywania kolysanek
o ustawionej godzinie, piania kogutem punktualnie o wschodzie slonca,
symulowania zapalniczki do machania smartfonem na koncertach i innych rownie
niezbednych aplikacji, ktore wypelniaja precyzyjne potrzeby rynku :-D

--
pozdro
R.e.m.e.K

Data: 2012-12-07 11:21:04
Autor: Iguan_007 Iguan_007
To si narobi...
On Saturday, December 8, 2012 1:31:38 AM UTC+10, R.e.m.e.K wrote:
Dnia Fri, 7 Dec 2012 07:00:00 -0800 (PST), Iguan_007 Iguan_007 napisa(a):

>>> Dokladnie - "IMHO". 

>> Jak widac na tej grupie jest kilka osob o podobnym do mojego rozumowaniu i
>> jeden Ty, ktory usiluje nam wmowic, ze nas nie ma, a wszyscy sa tacy jak Ty
> O Boze... gdzie ja komus cos usiluje wmowic? Czy aby napewno czytamy ta sama dyskusje? No chyba inne jednak, znaczy Ty inna, bo ja biezaca i czytam w niej:

"Wroc tutaj za 5 lat. Ciekawe co mi odpiszesz ze swojego smartfona."

Czy nie Ty to pisales? Czy nie jest to wmawianie mi, ze bede mial i uzywal

smartfona? Zdobadz sie na obiektywizm i uczciwosc i napisz prawde.

Uczciwie. Mysle, ze bedziesz mial za 5 lat smartfona. Nawet Ty sam twierdzisz, ze bedziesz go mial wczesniej.

Natomiast nikomu nie wmawiam, ze ma takie same potrzeby jak ja. Wrecz przeciwnie, co ktorys post mowie,ze chodzi o funkcjonalnosci wazne dla mnie.


>>> I nie korzytsaja np. z przegladarki? Dziwne. >> Nie, no czasem korzystaja, z NUDOW i BO MOGA, nie z PALACEJ POTRZEBY.

> Ich sprawa. Moze akurat dla nich wazna funkcjonalnoscia telefonu bylo zabijanie nudy?

A moze, gdy ida pojezdzic na rowerze to po prostu biora rower? A gdy ida na
zakupy to po prostu biora portfel? Lub kupuja w necie z laptoka. Moze nie
musza kupowac niczego na przejsciu dla pieszych?

Powyzsze nie ma sensu w kontekscie tego co mowiles - ze nie potrzebuja smartfona. Ja jedynie wskazuje ze moze wlasnie ich zdaniem potrzebuja - do zabijania nudy.


> mozesz sie nie zgodzic. Ale i tak wiesz, ze bedziesz uzywal ;)


Nie bede, bo nie widze sensu. Poza tym mam tablet. I on MA sens.

Tez mam tablet. Ale sa jednak sytuacje, ze www sie przydaje a tabletu ze soba nie akurat nie mam.
>>>> Podobny model pozwala pewnej owocowej firmie z USA zbijac kokosy na sprzecie >>>> niczym sie technologicznie nie wyrozniajacym z tlumu.

>>>>> jednak sa sklonni za nia doplacic. Czy jest to ich widzimisie czy faktyczna potrzeba? >> >> Lans, marketing - 80%, potrzeba z powodu unikalnego softu - 20%.

> > I tak sobie zmyslasz dowolne liczby i usilujesz ich uzywac w dykusji?

Uzylem, znanej reguly Pareto. Sprawdza sie nad wyraz czesto.

Pareto nie tutaj zadnego zastosowania. Przeciez opisuje zwiazek przyczynowo-skutkowy (ze zacytuje :"roughly 80% of the effects come from 20% of the causes") a nie pobudki kierujace ludzmi do takich a nie innych zachowan. Niby dlaczego mialoby okreslac relacje pomiedzy jakims losowymi powodami (marketingiem i softem)? I dlaczego marketing mialby miec 80% a nie 20%?
>> Oczywiscie, ze tak! Wyobraz sobie - wiem, to boli - ze tysiace lat ludzie

>> chodza po lasach i nigdy nie potrzebowali smartfonu! Serio! A kiedys to

>> dopiero byly lasy, a nie te kepki drzew co teraz.

> > Ale pozniej jednak, jak juz zeszlismy z drzew to zaczelismy szukac Nie wiem kiedy Wy zeszliscie, ale jak ja sie urodzilem to moi dziadkowie juz

dawno byli na ziemii i nie mieli smartfonow. A po lesie chodzili. Nie mam

pojecia jak sobie dawali rade, ale dawali. Zreszta sam osobiscie zrobilem z

buta setki km po lasach i TEZ BEZ smartfona.

Bez mapy? To jak wiedziales gdzie isc? Czy jednak miales mape ale z jakiegos, nieznanego mi, powodu nie uznajesz mojego uzywania mapy elektronicznej?


No ale jak marketing powie "wez se smartfon bo zginiesz w lesie" to trza

brac. Mozna i tak.

Jeszcze raz. To nie marketing wykreowal potrzebe odnajdywania sie w terenie.. Moze jestes dobry w czytaniu pozycji z gwiazd, ale ja jednak musze sie opierac na mapie. 
> metod orientacji w terenie. Czy to mapy czy GPSy, lubimy wiedziec > gdzie jestesmy. Zgubienie sie w duzym lesie do przyjemnosci nie nalezy.


Nie wiem jak to jest sie zgubic, bo nigdy mi sie to nie zdarzylo, ale wiesz,

ze wystarczy isc w jednym kierunku i sie latwo znajdziesz? A jak kierunek
znalezc w lesie to juz sobnie wygoogluj w smartfonie, ja nie musze bo wiem.

Prosze, daruj sobie takie teksty. Dobrze wiesz, ze odpowiedzialni ludzie po gorach czy lasach jednak chodza z mapa.
>> No zobacz, a jak kiedys odkryjesz cos takiego jak stale zlecenie to dopiero
>> bedziesz zdziwiony oszczednoscia czasu! A mamy to juz od lat, nim wroble

> sprawe, ze nie wszystkie rachunki da sie zlecic. Dlaczego rzucasz takimi zlosliwosciami? Nie, place karta.

> Hydraulika? Place gotowka, bo hydraulika nie interesuja "te panie internety", chce
papier do reki.
> Ogloszenie w gazecie?

A ja ani nie place gotowka ani nie trzymam niepotrzebnie pieniedzy na slabo oprocentowanym koncie biezacym. Wiec nawet jesli chce zaplacic karta za cos niespodziewanego to a. sprawdzam czy na koncie sa fundusze, b. przelewam jesli nie ma. Bez siadania do komputera.
>> Nie usiluje, proboje Ci tylko zasygnalizowac, ze byc moze Twoje potrzeby sa >> wydumane :>

> Masz wiec inne potrzeby i bez smartfona sie obejdziesz. > Ale zaraz... czy nie napisales wyzej, ze kupisz smartfona? > Czyli jednak do czegos sa one przydatne?

Tak, ale to Cie nie pokrzepi.

Dyskretytujesz to, ze smartfon jest dla mnie przydatny bo nie potrzebujesz funkcjonalnosci waznych dla mnie. Moze wiec teraz Ty napisz dlaczego chcesz kupic taki telefon?

Pozdrawiam,   Iguan   - Iguan007   Sezon caly rok:   http://picasaweb.google.com/iguan007/Australia   --

Data: 2012-12-07 20:48:45
Autor: R.e.m.e.K
To się narobi...
Dnia Fri, 7 Dec 2012 11:21:04 -0800 (PST), Iguan_007 Iguan_007 napisał(a):

Tak, ale to Cie nie pokrzepi.

Dyskretytujesz to, ze smartfon jest dla mnie przydatny bo nie potrzebujesz funkcjonalnosci waznych dla mnie. Moze wiec teraz Ty napisz dlaczego chcesz kupic taki telefon?

Napisalem, skasowales to. Bede pisal aplikacje i telefon bedzie sluzyl jako
fizyczna platforma testowa.

--
pozdro
R.e.m.e.K

Data: 2012-12-07 12:02:14
Autor: Iguan_007 Iguan_007
To si narobi...
On Saturday, December 8, 2012 5:48:45 AM UTC+10, R.e.m.e.K wrote:
Dnia Fri, 7 Dec 2012 11:21:04 -0800 (PST), Iguan_007 Iguan_007 napisa(a):
> Dyskretytujesz to, ze smartfon jest dla mnie przydatny bo nie > potrzebujesz funkcjonalnosci waznych dla mnie. Moze wiec teraz > Ty napisz dlaczego chcesz kupic taki telefon?



Napisalem, skasowales to. Bede pisal aplikacje i telefon bedzie sluzyl jako

fizyczna platforma testowa.

Aaa,myslalem ze zartujesz. Ale zapalniczka juz jest  :)

Przy obecnym rozwoju rynku pewnie dobrze na tych aplikacjach wyjdziesz.Zycze powodzenia! No, pora zakonczyc pisanie i zabrac sie za realizacje weekendowych planow.  Pozdrawiam,   Iguan   - Iguan007   Sezon caly rok:   http://picasaweb.google.com/iguan007/Australia   --

Data: 2012-12-07 14:34:55
Autor: JDX
To się narobi...
On 2012-12-07 14:13, R.e.m.e.K wrote:[.....]
To ma nazwe: lans.
Podobny model pozwala pewnej owocowej firmie z USA zbijac kokosy na
sprzecie
niczym sie technologicznie nie wyrozniajacym z tlumu.
Nie, no np. aparaty fotograficzne w ajfonie i ajpadzie są zdecydowanie
lepsze od szajsu montowanego w chińskich smartfonach. :-D Co nie zmienia
faktu że to i tak jest badziew w porównaniu do w miarę przyzwoitego
kompakta, o lustrzance nawet nie wspominając. :-D Prawdopodobnie (nie
posiadam więc nie mam doświadczeń) wsparcie (np. update oprogramowania)
też jest lepsze niż wsparcie (a w zasadzie jego brak) do chińskiego
szajsu. Oczywiście za to się płaci, ale to już inna sprawa.

Data: 2012-12-07 21:20:47
Autor: PK
To się narobi...
On 2012-12-07, Radosław Sokół <Radoslaw.Sokol@grush.one.pl> wrote:
Poza tym, ma być mnie łatwiej okraść? ;)

Możesz mi zdradzić, w jaki sposób bankowość przez komórkę
zwiększa szansę kradzieży? W aplikacji banku trzeba wpisać
login i hasło - tak samo jak w każdym innym dostępie online.
Chyba że masz w telefonie plik "HASŁA_DO_BANKÓW.txt"...

Litości, ile ludzi lata częściej niż raz na kilka lat? No
dobrze, nawet raz na rok. To już można postać w tej kolejecz-

Bardzo dużo. W niektórych krajach prawie wszyscy.

Przed chwilą argumentowałeś, że tradycyjne telefony były lepsze,
bo trzymały 10 dni i że istnieją ludzie, którzy przez taki okres
nie mają dostępu do ładowarki. Chcesz mi powiedzieć, że jest ich
więcej niż regularnie latających samolotami?

Wybacz, ale ja potrafię jeździć po lesie rowerem bez mapy.
Wystarczy, że w domu sobie zerknę na Google Maps na przykład.

To musisz mieć fotograficzną pamięć, jeździsz po znanym terenie lub na
krótkich trasach.

Ja sobie nie wyobrażam normalnej wycieczki rowerowej bez mapy. Na
żadnego Garmina mnie nie stać, ale teraz zazwyczaj zadowalam się
komórką. Mapy zabieram tylko w góry, bo są tam dużo wygodniejsze.

jechała jak najszybciej i dowiozła mnie jak najtaniej, bo jak
się zawiodę, to następnym razem zadzwonię do innej firmy.

A jednak istnieją ludzie, którzy się naprawdę gdzieś spieszą.
I nic im z tego, że mogą się obrazić na firmę i już do niej nie
zadzwonić. W tym momencie muszą gdzieś szybko dotrzeć, może od
tego zależeć ich mniej lub bardziej odległa przyszłość. Może
informacja o tym, że wysłano do nich taksówkę z drugiego końca
miasta i "na oko" szybciej dojdą pieszo lub zamówią inną, jest
jednak istotna.
Po co mam je sprawdzać co pięć minut? Pomijając może ekstre-
malny przykład mnie, bo przez pół dnia mam jakiś komputer w
zasięgu ręki i mogę pocztę odbierać bez problemu, nie ma znów
takich spraw, by nie mogły odczekać godziny. Nie dajmy się
zwariować, że wszystko ma być od zaraz i już.

A jedna wiele osób musi "zaraz i już". Po prostu masz dosyć
luzacką pracę (jakkolwiek ona wygląda). Jeśli ktoś pracuje przy
kompie lub dostaje od firmy komórkę z dostępem do poczty,
to oczekuje się, że przeczyta jak dostanie i w razie potrzeby
od razu odpisze. Dla wielu osób sprawdzanie maili ma wyższy
priorytet niż spotkania z szychami, prezesami itp. I to nie jest
ich widzimisię tylko wymóg od pracodawcy, czyli "jak się nie podoba
to cześć". I tak: za nieodpisywanie na priorytetowe maile się wywala.

Kiedyś ludzie potrafili się dobrze komunikować mimo tego, że
listy szły tygodniami, a telegramy całymi godzinami. Dzisiaj
mogą wysłać coś w ciągu pięciu minut, a kontakty międzyludzkie
umierają.

I piszesz coś takiego w wątku, w którym wychwalasz komórki trzymające
10 dni, bo musisz dzwonić i trzymające dzień smartphone'y się do tego
nie nadają.

sklepie i niech sam skasuje zakupy przy kasie. Ja jestem ab-
solutnym *przeciwnikiem* takiego podejścia, bo prowadzi ono
wprost do likwidacji usługowych miejsc pracy dla osób bez
kwalifikacji i wzrostu bezrobocia.

Argument z segmentu "OMG!".

Czy to ukończenie Wydziału Automatyki oraz wykładanie w Wyższej Szkole
Mechatroniki tak negatywnie nastawiły Cię do rozwiązań zastępujących
niewykwalifikowaną siłę roboczą?

pozdrawiam,
PK

Data: 2012-12-08 20:16:06
Autor: Gotfryd Smolik news
To się narobi...
On Fri, 7 Dec 2012, Radosaw Sok wrote:

W dniu 07.12.2012 09:11, Iguan_007 Iguan_007 pisze:

- dostep do aktualnych map, od nawigacji samochodowej po szczegolowe mapy topograficzne. Czesto jezdze na rowerze po rozleglych lasach.

  Rowerze. Odnotowaem.

Wybacz, ale ja potrafi jedzi po lesie rowerem bez mapy.
Wystarczy, e w domu sobie zerkn na Google Maps na przykad.

  Ja tak bardzo zupenie offtopicznie.
  Dajecie gow za aktualno jednego i drugiego, szczeglnie
w kontekcie przejezdnoci na rowerze?
  Tak si skada, e mam w okolicy niedawno wykoczon cz A-1.
  Weryfikacj przejezdnoci przejazdw robiem organoleptycznie,
bo adna z darmowych map nie dawaa jasnoci gdzie przejazdy bd
(czy i ktre drogi i drki pozostan), a zdjcia byy opnione
tak ze 3 lata.
  Jedyn w miar niezacofan informacj byy "spoeczne" informacje
wklepane na Google Earth (nie myli z Google Maps).
  Byo to ponad 6 miesicy od oddania do uytku tego odcinka A-1
  Dla jasnoci - aktualny szkic na Google Maps moe i jest aktualny,
ale przejazdy nie bdce drogami twardymi zwyczajnie nie s na nim
zaznaczone.

pzdr, Gotfryd

Data: 2012-12-08 21:27:54
Autor: JDX
To si narobi...
On 2012-12-08 20:16, Gotfryd Smolik news wrote:
[.....]
 Ja tak bardzo zupenie offtopicznie.
 Dajecie gow za aktualno jednego i drugiego, szczeglnie
w kontekcie przejezdnoci na rowerze?
Hehe, tak jako mi umkno. W ubiegym (tegorocznym) sezonie trzy razy
"wlazem na min" dziki Google Maps. GM pokazywao drog przez las a w
rzeczywistoci by tylko zarys cieki ktry mona byoby pokona
motocyklem enduro, dobr terenwk lub czogiem. :-D Rowerem to ju nie
bardzo, zwaszcza trekkingowym. Przez cz drogi trzeba byo rower
przepcha lub przenie. :-D

Data: 2012-12-07 11:17:29
Autor: R.e.m.e.K
To się narobi...
Dnia Fri, 7 Dec 2012 00:11:10 -0800 (PST), Iguan_007 Iguan_007 napisał(a):

Ciebie wymienie kilka zastosowan bardziej zaawansowanego telefonu (waznych dla mnie):

Wiekszosc tych zastosowac bylaby praktyczna dla komiwojazera, kierowcy TIRa
lub uciekiniera ;-)
 
- mobilny dostep do bankowosci internetowej.

Ekhm, w jakich sytuacjach to potrzebne? Pytam serio. Nigdy nie odczulem
potrzezby na srodku ulicy logowac sie do banku, choc mam rachunki w 3
bankach.

- wygodny check-in na lotnisku (np. http://www.qantas.com.au/travel/airlines/domestic-mobile-checkin/global/en)

Jesli latasz 3 razy w tygodniu to moze rzeczywiscie byc przydatne, choc
mysle, ze 99% ludzi jednak sporo rzadziej sie buja w oblokach.

- dostep do informacji gieldowych i aplikacji do zarzadzania inwestycjami- mozliwosc szybkiej reakcji na zmiany cen.

Kolejny ficzer potrzebny 1% ludzi, z czego 10% na srodku ulicy.

- szybki dostep do aktualnych wiadomosci

Jak znalazl na skrzyzowaniu czekajac na czerwonym swietle. Tyle zmarnowanego
czasu, trzeba sprawdzic co sie stalo w USA lub jaka glupote walnal premier.

- mobilny dostep do www. Niezastapione np. gdy zepsuje Ci sie samochod i szukasz najblizszego warsztatu albo noclegu.

Zdarzylo mi sie raz, ze auto padlo mi gdzies w srodku Polski, spytalem
przejezdzajacego tubylca i dostalem szczegolwsze info niz da Ci najlepszy
system www.

- dostep do aktualnych map, od nawigacji samochodowej po szczegolowe mapy topograficzne. Czesto jezdze na rowerze po rozleglych lasach.

Nawigacja w telefonie... miod. Kiedys z kolega zesmy jechali dwoma autami do
Czech, wystartowalismy z jednego punktu w PL i on jechal nawigacja w
komorce, ja nawigacja dedykowana. Po przyjezdzie na miejsce czekalem na
niego pol godziny, bo jego nawigacja wybrala "lepsza" droge. Oczywiscie
wiem, ze to kwestia map i moze mial po prostu gorsza, ale juz to, ze gubil
co chwile sygnal GPS w aucie, ze ekranik maly i gorzej widac, ze jednak muli
procek i odswiezanie slabsze, ze jak ktos zadzwoni przed skrzyzowaniem to
trzeba go pogonic ...to juz detal.

- dostep do programow do zamawiania taksowek. Widze gdzie czy jakas taksowka juz przyjela moje zgloszenie, widze dokladnie gdzie jest, wiem ile zaplace, dostaje wiadomosc kiedy podjedzie pod drzwi, moge automatycznie zamowic do mojej lokalizacji na mapie itd.

A ja dzwonie i po 30 sekundach wszystko zalatwione, mam taxi po 5 minutach i
jade. 
- szeroko pojeta komunikacja - od wideo-rozmow na skype po sprawdzanie firmowych maili z zalacznikami.

Maila mozna sprawdzic na wiekszoscio telefonow, nie musza byc smartfonami.
Wideo-rozmowa to ...na sile wymyslona funkcjonalnosc, ktora w praktyce jest
bezuzyteczna.

- pomoc przy treningach - od aplikacji z programem cwiczen na silownie po zapis treningow (lacznie z np. tetnem czy pokonana trasa na rowerze).

Mysle, ze jednak wolalbym zaufac trenerowi a nie programiscie w kwestii
zdrowia.
Twoj smartfon mierzy tez tetno? A po co Ci w praktyce ta informacja?
 
- dodatkowe bezpieczenstwo. Czesto jezdze na rowerze gorskim sam (na 4 rano brakuje chetnych ;)). Mam aplikacje ktora pozwala mojej rodzinie widziec gdzie jestem. To tak na wypadek gdybym kiedys wpadl w drzewo i sie polamal (odpukac).

Ja mowie, gdzie bede, to tez dziala.
 
- pomoc przy zakupach. Od mobilnego dostepu do ebay'a do szybkiego sprawdzenia czy "promocja" w sklepie jest naprawde atrakcyjna.

Kolejna swietna rzezcz, robic zakupy na ebayu gdy sie chodzi po
miescie/lesie. Nic tylko pozazdroscic.
 
- dostep do aplikacji z aktualizowanymi na biezaco rozkladami jazdy komunikacji miejskiej

Wow, a u mnie w miescie rozklady sa na przystankach, dasz wiare? :-)
 
Pomyslow na wykorzystanie smartfona jest mnostwo - pewnie ile ludzi, tyle pomyslow.

No jakos trzeba przed soba i rodzina uzasadnic ten niemaly jednak wydatek.

Pozdrawiam i zycze mniejszego uzaleznienia od zabawek, bo nie wiadomo kiedy
i straci sie czlowieka w czlowieku :-D

--
pozdro
R.e.m.e.K

Data: 2012-12-07 03:12:56
Autor: Iguan_007 Iguan_007
To si narobi...
On Friday, December 7, 2012 8:17:29 PM UTC+10, R.e.m.e.K wrote:
Dnia Fri, 7 Dec 2012 00:11:10 -0800 (PST), Iguan_007 Iguan_007 napisa(a):
Wiekszosc tych zastosowac bylaby praktyczna dla komiwojazera, kierowcy TIRa
lub uciekiniera ;-)

> - mobilny dostep do bankowosci internetowej. Ekhm, w jakich sytuacjach to potrzebne? Pytam serio. Nigdy nie odczulem
potrzezby na srodku ulicy logowac sie do banku, choc mam rachunki w 3
bankach.

Skoro pytasz serio to odpowiem Ci serio. Np. nie trace wolnego czasu na placenie
rachunkow. Place np. jadac kolejka do pracy. Przeplacam pieniadze z/na rachunek maklerski bez koniecznosci siadania do komputera. Place koledze za obiad paypalem jesli on zaplacil rachunek. Ide do kawiarianego ogrodka i przeplacam sobie pieniadze tam gdzie chce, popijajac kawe.


> - wygodny check-in na lotnisku (np. http://www.qantas.com.au/travel/airlines/domestic-mobile-checkin/global/en)

Jesli latasz 3 razy w tygodniu to moze rzeczywiscie byc przydatne, choc
mysle, ze 99% ludzi jednak sporo rzadziej sie buja w oblokach.

Wiec 99% ludzi tego nie wykorzysta. Przypominam co napisalem na poczatku:"wymienie kilka zastosowan bardziej zaawansowanego telefonu (waznych dla mnie". Z podkresleniem "waznych dla mnie".

> - dostep do informacji gieldowych i aplikacji do zarzadzania inwestycjami- mozliwosc szybkiej reakcji na zmiany cen.


Kolejny ficzer potrzebny 1% ludzi, z czego 10% na srodku ulicy.

Widocznie jestem w tym 1%

> - szybki dostep do aktualnych wiadomosci
Jak znalazl na skrzyzowaniu czekajac na czerwonym swietle.

Albo w autobusie. Albo w pociagu, albo czekajac u dentysty, albo w kolejce....


> - mobilny dostep do www. Niezastapione np. gdy zepsuje Ci sie samochod i szukasz najblizszego warsztatu albo noclegu.
Zdarzylo mi sie raz, ze auto padlo mi gdzies w srodku Polski, spytalem przejezdzajacego tubylca i dostalem szczegolwsze info niz da Ci najlepszy
system www.

A ja przecialem opone w motocyklu w ubieglym tygodniu i zamowilem sobie lawete do najblizszego dealera. Bez szukania tubylow ktorzy akurat wiedza ktory dealer ma opony takie jak mnie interesuja na skladzie i gdzie znajde najtansza lawete.


> - dostep do aktualnych map, od nawigacji samochodowej po szczegolowe mapy topograficzne. Czesto jezdze na rowerze po rozleglych lasach.

 
Nawigacja w telefonie... miod. Kiedys z kolega zesmy jechali dwoma autami do Czech, wystartowalismy z jednego punktu w PL i on jechal nawigacja w
komorce, ja nawigacja dedykowana. Po przyjezdzie na miejsce czekalem na
niego pol godziny, bo jego nawigacja wybrala "lepsza" droge. Oczywiscie
wiem, ze to kwestia map i moze mial po prostu gorsza, ale juz to, ze gubil
co chwile sygnal GPS w aucie, ze ekranik maly i gorzej widac, ze jednak muli
procek i odswiezanie slabsze, ze jak ktos zadzwoni przed skrzyzowaniem to
trzeba go pogonic ...to juz detal.

Tak jak napisales, bladzenie to kwestia mapy. Akurat nawigacja samochodowa w moim telefonie pobiera dane z TomToma, GPS mi sygnalu nie gubi a system sie nie muli. A maly ekranik? Coz, cos za cos. Ja nie porzebuje 2 urzadzen. A nawet 3 bo telefon zastepuje mi tez mojego starego outdoorowego GPSa (60csx) - wystarczylo wgrac mapy topo.

> - dostep do programow do zamawiania taksowek. Widze gdzie czy jakas taksowka juz przyjela moje zgloszenie, widze dokladnie gdzie jest, > wiem ile zaplace, dostaje wiadomosc kiedy podjedzie pod drzwi, moge automatycznie zamowic do mojej lokalizacji na mapie itd. A ja dzwonie i po 30 sekundach wszystko zalatwione, mam taxi po 5 minutach i
jade.

Szczesciarz z Ciebie. Serio. Mialem sytuacje gdzie albo taksowka przyjazdzala po 40 minutach albo wcale. Wiec i stres, i ponowne dzwonienie itd. Z nowa aplikacja tego nie ma.
 
> - szeroko pojeta komunikacja - od wideo-rozmow na skype po sprawdzanie firmowych maili z zalacznikami.

Maila mozna sprawdzic na wiekszoscio telefonow, nie musza byc smartfonami..

Maile z zalacznikami? Np. pdf?

Wideo-rozmowa to ...na sile wymyslona funkcjonalnosc, ktora w praktyce jest
bezuzyteczna.

Oj, dlaczego oceniasz po sobie? Mam 2 letniego syna, moja rodzina mieszka po drugiej stronie swiata. Wyobraz sobie, ze ta "bezuzyteczna" funkcjonalnosc pozwala mojej matce widziec rozwoj wnuka.
> - pomoc przy treningach - od aplikacji z programem cwiczen na silownie po zapis treningow (lacznie z np. tetnem czy pokonana trasa na rowerze).

Mysle, ze jednak wolalbym zaufac trenerowi a nie programiscie w kwestii
zdrowia.

Bez przesady, to nie program kosmiczny. Kto chodzi za kazdym razem na silownie z trenerem? Chodze co kilka miesiecy na lekcje z trenerem ale to bardziej pod katem oceny poprawnosci wykonywania cwiczen. Sam program jednak sam sobie dobieram.



Twoj smartfon mierzy tez tetno? A po co Ci w praktyce ta informacja?

Tak, mierzy. Oczywiscie z adapterem i paskiem ale mierzy. A po co? Po to ze trening w okreslonym tetnie przynosi wyniki takie jakich szukamy.

> - dodatkowe bezpieczenstwo. Czesto jezdze na rowerze gorskim sam (na 4 rano brakuje chetnych ;)). Mam aplikacje ktora pozwala mojej rodzinie widziec > gdzie jestem. To tak na wypadek gdybym kiedys wpadl w drzewo i sie polamal (odpukac). Ja mowie, gdzie bede, to tez dziala.

Hmm, jedziesz w glab lasu. Gdzie bedza Cie szukac jesli wpadniesz w drzewo i stracisz przytomnosc?
> - pomoc przy zakupach. Od mobilnego dostepu do ebay'a do szybkiego sprawdzenia czy "promocja" w sklepie jest naprawde atrakcyjna.
 
Kolejna swietna rzezcz, robic zakupy na ebayu gdy sie chodzi po miescie/lesie. Nic tylko pozazdroscic.

O Boze... Siedzisz w pracy kiedy konczy sie kilka aukcji ktore Cie interesuja. Ebay'a w pracy nie otworzysz. Bedziesz latal do kawiarni internetowej czy wygodniej jednak wrzucic "bid" z telefonu?
> - dostep do aplikacji z aktualizowanymi na biezaco rozkladami jazdy komunikacji miejskiej

Wow, a u mnie w miescie rozklady sa na przystankach, dasz wiare? :-)

Aha, to teraz zrob to co ja z telefonu. Stojac na przystanku zaplanuj szybko trase z przesiadkami zeby tracic jak najmniej czasu.

> Pomyslow na wykorzystanie smartfona jest mnostwo - pewnie ile ludzi, tyle pomyslow.

No jakos trzeba przed soba i rodzina uzasadnic ten niemaly jednak wydatek..

Nie wiem gdzie mieszkasz, ale ja widze dzieci jadace do podstawowki ze smartfonami. Naprawde, to tylko wygodny telefon.


Pozdrawiam i zycze mniejszego uzaleznienia od zabawek, bo nie wiadomo kiedy i straci sie czlowieka w czlowieku :-D

Dziekuje Remek, ale naprawde nie uwazam zebym cokolwiek tracil. Oszczedzam czas, mam wygodne i przydatne narzedzie. Nie widze tutaj nic zlego. Pozdrawiam,   Iguan   - Iguan007   Sezon caly rok:   http://picasaweb.google.com/iguan007/Australia   --

Data: 2012-12-07 13:58:47
Autor: RadoslawF
To si narobi...
Dnia 2012-12-07 12:12, Uytkownik Iguan_007 Iguan_007 napisa:

Wiekszosc tych zastosowac bylaby praktyczna dla komiwojazera, kierowcy TIRa
lub uciekiniera ;-)

- mobilny dostep do bankowosci internetowej.
Ekhm, w jakich sytuacjach to potrzebne? Pytam serio. Nigdy nie odczulem
potrzezby na srodku ulicy logowac sie do banku, choc mam rachunki w 3
bankach.

Skoro pytasz serio to odpowiem Ci serio. Np. nie trace wolnego czasu na placenie
rachunkow. Place np. jadac kolejka do pracy. Przeplacam pieniadze z/na rachunek maklerski bez koniecznosci siadania do komputera. Place koledze za obiad paypalem jesli on zaplacil rachunek. Ide do kawiarianego ogrodka i przeplacam sobie pieniadze tam gdzie chce, popijajac kawe.

Ciekawostka, full technika, konto maklerskie, obowizkowe sprawdzanie
subowej poczty co 5 minut a do pracy nie limuzyn tylko komunikacj
miejsk. Zmie prac na lepiej patn, kup samochd i wikszo
z wymienionych problemw bdziesz mia z gowy.


Pozdrawiam

Data: 2012-12-07 05:11:15
Autor: Iguan_007 Iguan_007
To si narobi...
On Friday, December 7, 2012 10:58:47 PM UTC+10, RadoslawF wrote:
Ciekawostka, full technika, konto maklerskie, obowi�zkowe sprawdzanie

s�u�bowej poczty co 5 minut a do pracy nie limuzyn� tylko komunikacj�

miejsk�. Zmie� prac� na lepiej p�atn�, kup samoch�d i wi�kszo��

Bardzo, bardzo niski komentarz. Zaskoczyles mnie niemilo, akurat po Tobie sie  czegos takiego nie spodziewalem. Wyobraz sobie, ze ktos woli poczytac ksiazke w kolejce zamiast stac w korkach. Wyobraz sobie, ze sa miejsca na swiecie gdzie komunikacja miejska to nie "wstyd" i jezdza nia wszyscy, od dyrektora po sprzataczke. Wyobraz sobie, ze mozna i miec samochod i jezdzic kolejka. Wreszcie wyobraz sobie ze konto maklerskie to zaden cud i to ze Ty go nie masz nie oznacza ze nie ma go ktos inny - http://www.wirtualnemedia.pl/artykul/liczba-rachunkow-maklerskich-w-polsce-wzrosla-do-1-497-mln#

Tym razem wyjatkowo nie pozdrawiam,   Iguan   - Iguan007   Sezon caly rok:   http://picasaweb.google.com/iguan007/Australia   --

Data: 2012-12-07 18:21:09
Autor: RadoslawF
To si narobi...
Dnia 2012-12-07 14:11, Uytkownik Iguan_007 Iguan_007 napisa:

Ciekawostka, full technika, konto maklerskie, obowi�zkowe sprawdzanie

s�u�bowej poczty co 5 minut a do pracy nie limuzyn� tylko komunikacj�

miejsk�. Zmie� prac� na lepiej p�atn�, kup samoch�d i wi�kszo��

Bardzo, bardzo niski komentarz. Zaskoczyles mnie niemilo, akurat po Tobie sie  czegos takiego nie spodziewalem. Wyobraz sobie, ze ktos woli poczytac ksiazke w kolejce zamiast stac w korkach. Wyobraz sobie, ze sa miejsca na swiecie gdzie komunikacja miejska to nie "wstyd" i jezdza nia wszyscy, od dyrektora po sprzataczke. Wyobraz sobie, ze mozna i miec samochod i jezdzic kolejka. Wreszcie wyobraz sobie ze konto maklerskie to zaden cud i to ze Ty go nie masz nie oznacza ze nie ma go ktos inny - http://www.wirtualnemedia.pl/artykul/liczba-rachunkow-maklerskich-w-polsce-wzrosla-do-1-497-mln#

Zamiast sta w korkach zmieniam miejsce pracy lub zamieszkania.
Nie spotkaem jeszcze miejsca pracy gdzie komunikacj jed wszyscy,
podasz jaki przykad ?
I nie wiem skd twoje zaoenie e nie mam konta maklerskiego ?
Ale jedno mnie cieszy, dostrzege bo musiae e przydatno pewnych
narzdzi zaley od prowadzonego trybu ycia. Jak jeszcze dostrzeesz
e sporo ludzi prowadzi inny tryb ni ty bdziesz bliej zrozumienia.

Tym razem wyjatkowo nie pozdrawiam,  

Ja tam pozdrawiam, wszystkich.

Data: 2012-12-07 21:51:52
Autor: PK
To się narobi...
On 2012-12-07, RadoslawF <radoslawfl@spam_wp.pl> wrote:
Nie spotkałem jeszcze miejsca pracy gdzie komunikacją jeżdżą wszyscy,
podasz jakiś przykład ?

Znam przynajmniej kilka firm, gdzie średnia miesięczna pensja brutto
jest zbliżona do średniego kosztu zakupu samochodu w Polsce. Mimo to
ogromna większość pracowników dociera do pracy zbiorkomem.

Naturalnym ograniczeniem jest oczywiście liczba miejsc postojowych.
W większości biurowców miejsca parkingowe są tylko dla kadry
kierowniczej.

Ale oczywiście przykładu firmy, o którą pytasz, nie należy szukać
wśród wielkich korporacji. Spytaj w najbliższym kiosku czy osiedlowym
sklepie spożywczym - tam szanse są dosyć duże.

pozdrawiam,
PK

Data: 2012-12-08 00:40:50
Autor: RadoslawF
To si narobi...
Dnia 2012-12-07 22:51, Uytkownik PK napisa:

Nie spotkaem jeszcze miejsca pracy gdzie komunikacj jed wszyscy,
podasz jaki przykad ?

Znam przynajmniej kilka firm, gdzie rednia miesiczna pensja brutto
jest zbliona do redniego kosztu zakupu samochodu w Polsce. Mimo to
ogromna wikszo pracownikw dociera do pracy zbiorkomem.

Ja te takie znam, ale ogromna wikszo to jednak nie wszyscy.

Naturalnym ograniczeniem jest oczywicie liczba miejsc postojowych.
W wikszoci biurowcw miejsca parkingowe s tylko dla kadry
kierowniczej.

Co przeszkadza Ci pracowa jako kadra kierownicza ?

Ale oczywicie przykadu firmy, o ktr pytasz, nie naley szuka
wrd wielkich korporacji. Spytaj w najbliszym kiosku czy osiedlowym
sklepie spoywczym - tam szanse s dosy due.

W kiosku zazwyczaj pracuje jedna osoba wic kady wynik bdzie mao
reprezentatywny, w okolicznym sklepie spoywczym pracuje kilkanacie
osb i co najmniej trzy z ekspedientek dojeda samochodem.
Zaobserwowaem osobicie.


Pozdrawiam

Data: 2012-12-08 10:34:12
Autor: PK
To się narobi...
On 2012-12-07, RadoslawF <radoslawfl@spam_wp.pl> wrote:
Coś przeszkadza Ci pracować jako kadra kierownicza ?

Ogólnie niechęć do takich stanowisk. Aktualnie jestem jeszcze za młody,
żeby ktoś brał mnie pod uwagę. Potem będę musiał wykombinować sobie
jakąś ścieżkę kariery umożliwiającą awanse bez zostawania czyimś
dyrektorem. Chyba że zmienię zdanie co do takiej pracy (choć wątpię).

W kiosku zazwyczaj pracuje jedna osoba więc każdy wynik będzie mało
reprezentatywny, w okolicznym sklepie spożywczym pracuje kilkanaście
osób i co najmniej trzy z ekspedientek dojeżdża samochodem.
Zaobserwowałem osobiście.

Ale nie mówimy o żadnym byciu reprezentatywnym. Chciałeś firmę, gdzie
wszyscy jeżdżą zbiorkomem to Ci podaję. A kiosków są tysiące, więc
to byłaby już niezła próbka.

W najbliższym mi sklepie (oczywiście Biedronce) chyba wszyscy docierają
autobusami, ale nie bardzo chce mi się stać na mrozie od 5 do 9, żeby
skontrolować choćby pierwszą zmianę :].

Z innych próbek: do najbliższego centrum handlowego codziennie autobusem
lub pociągiem przyjeżdżają setki osób. Większość z nich to ekspedienci
w sklepach. Myślę, że w związku z tym też znalazłoby się sporo
spełniających Twój warunek.

pozdrawiam,
PK

Data: 2012-12-08 12:09:39
Autor: RadoslawF
To si narobi...
Dnia 2012-12-08 11:34, Uytkownik PK napisa:

Oglnie niech do takich stanowisk. Aktualnie jestem jeszcze za mody,
eby kto bra mnie pod uwag. Potem bd musia wykombinowa sobie
jak ciek kariery umoliwiajc awanse bez zostawania czyim
dyrektorem. Chyba e zmieni zdanie co do takiej pracy (cho wtpi).

W kiosku zazwyczaj pracuje jedna osoba wic kady wynik bdzie mao
reprezentatywny, w okolicznym sklepie spoywczym pracuje kilkanacie
osb i co najmniej trzy z ekspedientek dojeda samochodem.
Zaobserwowaem osobicie.

Ale nie mwimy o adnym byciu reprezentatywnym. Chciae firm, gdzie
wszyscy jed zbiorkomem to Ci podaj. A kioskw s tysice, wic
to byaby ju nieza prbka.

Nie podae firmy gdzie wszyscy przyjedaj komunikacj publiczn.

W najbliszym mi sklepie (oczywicie Biedronce) chyba wszyscy docieraj
autobusami, ale nie bardzo chce mi si sta na mrozie od 5 do 9, eby
skontrolowa choby pierwsz zmian :].

"Chyba wszyscy" nie oznacza e wszyscy.

Z innych prbek: do najbliszego centrum handlowego codziennie autobusem
lub pocigiem przyjedaj setki osb. Wikszo z nich to ekspedienci
w sklepach. Myl, e w zwizku z tym te znalazoby si sporo
speniajcych Twj warunek.

Ale te setki osb to nie koniecznie wszyscy. Nie wspomn e akurat
wikszo centrw handlowych a wszystkie ktre odwiedzam maj na
tyle rozbudowane miejsca parkingowe e pracownicy mog tam bez
problemu parkowa.

I jeszcze jeden drobiadek o ktrym zapominacie, cz ludzi
dojeda do pracy nie z sypialni gdzie maj nieze moliwoci
przejazdu komunikacj miejsk a pod miastami gdzie moliwoci
to s wielokrotnie mniejsze. Im opaci si (i pod wzgldem
finansowym i pod wzgldem straconego czasu) dojeda wasnym
samochodem. I najczciej tak dojedaj wic dopki ich
nie "znikniesz" twierdzenie e wszyscy dojedaj komunikacj
nie bdzie prawdziwe ani nawet wiarygodne.

ps. ciekawy te jestem do ktrej grupy zaliczysz mojego koleg
ze szkoy, wyemigrowa do stolicy (tam pracuje) ale mieszka
pod ni, w momencie jak firma gdzie pracuje przeniosa si do
centrum mia do wyboru zrezygnowa z pracy lub wymyli rozwizanie
zastpcze, komunikacj publiczn odrzuci na wstpie.
Teraz do stolicy dojeda wasnym samochodem, parkuje gdzie
na osiedlu i dalej jedzie komunikacj miejsk.


Pozdrawiam

Data: 2012-12-08 13:34:04
Autor: PK
To się narobi...
On 2012-12-08, RadoslawF <radoslawfl@spam_wp.pl> wrote:
"Chyba wszyscy" nie oznacza że wszyscy.

"Chyba wszyscy" oznacza, że może wszyscy a może nie wszyscy,
przy czym moim zdaniem "wszyscy" jest znacznie bardziej
prawdopodobne.

Ale te setki osób to nie koniecznie wszyscy. Nie wspomnę że akurat

Ale ja nie mówię, że wszyscy w CH. CH ich nie zatrudnia. CH wynajmuje
powierzchnię firmom i te firmy robią tam sklep, w którym pracują
3 osoby.

Jeśli mówię "w mojej firmie", to też mam na myśli konkretnie mój
zakład pracy w tym budynku (co jest trochę nieścisłe, ale chyba
potocznie akceptowalne, logiczne). Ani nie cały budynek (w którym firm
jest chyba 6 - wliczając administrację), ani naprawdę całą firmę (która
ma 2 centrale i wiele przedstawicielstw).

większość centrów handlowych a wszystkie które odwiedzam mają na
tyle rozbudowane miejsca parkingowe że pracownicy mogą tam bez
problemu parkować.

Mogą, ale przyjeżdżają zbiorkomem. Ludzie nie wybierają komunikacji
publicznej tylko dlatego, że nie stać ich na samochód lub nie mieliby
go gdzie zaparkować.

I jeszcze jeden drobiażdżek o którym zapominacie, część ludzi
dojeżdża do pracy nie z sypialni gdzie mają niezłe możliwości
przejazdu komunikacją miejską a pod miastami gdzie możliwości
to są wielokrotnie mniejsze. Im opłaci się (i pod względem
finansowym i pod względem straconego czasu) dojeżdżać własnym
samochodem. I najczęściej tak dojeżdżają więc dopóki ich
nie "znikniesz" twierdzenie że wszyscy dojeżdżają komunikacją
nie będzie prawdziwe ani nawet wiarygodne.

Nie wiem czy dobrze zrozumiałem ten fragment (przecinki?), ale
generalnie nie masz racji.
Po pierwsze: w ogólności nie jest prawdą, aby dojazd z
"miast-satelitów" do pracy był trudniejszy czy mniej wygodny niż
poruszanie się tylko po mieście (jeśli to rozumiesz przez "sypialnię",
bo chyba inaczej rozumiemy ten termin). Zazwyczaj (jeśli nieźle
wybierzesz miejsce zamieszkania oraz miejsce pracy) może być
dużo wygodniejszy i trwać krócej.

Po drugie: nigdzie nie twierdzę, że wszyscy na świecie dojeżdżają
komunikacją miejską. Cały czas mówię tylko, że istnieją firmy, gdzie
tak właśnie jest.

ps. ciekawy też jestem do której grupy zaliczysz mojego kolegę
ze szkoły, wyemigrował do stolicy (tam pracuje) ale mieszka
[cut]
To nie jest łatwe pytanie i trudno mi na nie dobrze odpowiedzieć.
Zakładam, że dobra ocena jest oparta na zdrowym rozsądku. Jeśli
Twój kolega pokonuje w samochodzie 20 km, staje 2 przystanki od pracy
(bo jest łatwiej o miejsca) i resztę przechodzi lub korzysta z KM,
to IMO dojeżdża do pracy samochodem. Bo w samochodzie spędza
większość czasu i bo dokłada swój samochód (w istotny sposób)
do obciążenia dróg, a to przecież właściwie chodzi w takich dyskusjach.
Jeśli Twój kolega dojeżdżałby autem kilometr np. na stację kolejową,
potem 15 minut jechał pociągiem, a potem szedł 1.5km od stacji do pracy,
to uznałbym, że dojeżdża pociągiem, ponieważ w pewnym sensie pozostałe
formy transportu (choć mogą zajmować mu więcej czasu) są podporządkowane
skomunikowaniu z koleją.

Zresztą jeśli mówię o kimś, że jeździ do pracy zbiorkomem, to także mam
na myśli osoby, które pokonują część drogi pieszo. Np. ja powiedziałbym
o sobie, że do pracy docieram autobusem, choć tak naprawdę poruszam się
nim tylko około 1/3 czasu (1/3 idę, 1/3 czekam na przystanku).

pozdrawiam,
PK

Data: 2012-12-08 14:58:25
Autor: RadoslawF
To si narobi...
Dnia 2012-12-08 14:34, Uytkownik PK napisa:

"Chyba wszyscy" nie oznacza e wszyscy.

"Chyba wszyscy" oznacza, e moe wszyscy a moe nie wszyscy,
przy czym moim zdaniem "wszyscy" jest znacznie bardziej
prawdopodobne.

Czyli potwierdzasz e nie wszyscy a co najwyej e jest to
mocno prawdopodobne. Ale to w dalszym cigu nie to samo. :-)

Ale te setki osb to nie koniecznie wszyscy. Nie wspomn e akurat

Ale ja nie mwi, e wszyscy w CH. CH ich nie zatrudnia. CH wynajmuje
powierzchni firmom i te firmy robi tam sklep, w ktrym pracuj
3 osoby.

Jeli mwi "w mojej firmie", to te mam na myli konkretnie mj
zakad pracy w tym budynku (co jest troch niecise, ale chyba
potocznie akceptowalne, logiczne). Ani nie cay budynek (w ktrym firm
jest chyba 6 - wliczajc administracj), ani naprawd ca firm (ktra
ma 2 centrale i wiele przedstawicielstw).

No to wszyscy w tym "twoim zakadzie pracy w tym budynku" dojedaj
komunikacj miejsk ? Jeli tak to napisz ile to osb i jakie to
stanowiska pracy.

wikszo centrw handlowych a wszystkie ktre odwiedzam maj na
tyle rozbudowane miejsca parkingowe e pracownicy mog tam bez
problemu parkowa.

Mog, ale przyjedaj zbiorkomem. Ludzie nie wybieraj komunikacji
publicznej tylko dlatego, e nie sta ich na samochd lub nie mieliby
go gdzie zaparkowa.

Ja nie twierdziem z jakiego powodu wybieraj komunikacj.
wietnie rozumiem e bardzo czsto w przypadku duych miast
komunikacja bywa szybsza i wygodniejsza a nawet tasza.
Ale pamitam te o caej masie przypadkw kiedy to wasny
samochd jest szybszy i wygodniejszy a bywa e i taszy.

I jeszcze jeden drobiadek o ktrym zapominacie, cz ludzi
dojeda do pracy nie z sypialni gdzie maj nieze moliwoci
przejazdu komunikacj miejsk a pod miastami gdzie moliwoci
to s wielokrotnie mniejsze. Im opaci si (i pod wzgldem
finansowym i pod wzgldem straconego czasu) dojeda wasnym
samochodem. I najczciej tak dojedaj wic dopki ich
nie "znikniesz" twierdzenie e wszyscy dojedaj komunikacj
nie bdzie prawdziwe ani nawet wiarygodne.

Nie wiem czy dobrze zrozumiaem ten fragment (przecinki?), ale
generalnie nie masz racji.
Po pierwsze: w oglnoci nie jest prawd, aby dojazd z
"miast-satelitw" do pracy by trudniejszy czy mniej wygodny ni
poruszanie si tylko po miecie (jeli to rozumiesz przez "sypialni",
bo chyba inaczej rozumiemy ten termin). Zazwyczaj (jeli niele
wybierzesz miejsce zamieszkania oraz miejsce pracy) moe by
duo wygodniejszy i trwa krcej.

Zostaw miasta satelity i dzielnice duych miast bo tam przewanie
niele funkcjonuje komunikacja miejska, popatrz na mniejsze miasta
i ca mas miejscowoci je otaczajcych gdzie wikszo mieszkacw
prace ma w miecie a komunikacja publiczna funkcjonuje w godzinach
szczytu lub wcale.

Po drugie: nigdzie nie twierdz, e wszyscy na wiecie dojedaj
komunikacj miejsk. Cay czas mwi tylko, e istniej firmy, gdzie
tak wanie jest.

Cay czas prosz o konkretny przykad takiej firmy.

ps. ciekawy te jestem do ktrej grupy zaliczysz mojego koleg
ze szkoy, wyemigrowa do stolicy (tam pracuje) ale mieszka
[cut]
To nie jest atwe pytanie i trudno mi na nie dobrze odpowiedzie.
Zakadam, e dobra ocena jest oparta na zdrowym rozsdku. Jeli
Twj kolega pokonuje w samochodzie 20 km, staje 2 przystanki od pracy
(bo jest atwiej o miejsca) i reszt przechodzi lub korzysta z KM,
to IMO dojeda do pracy samochodem. Bo w samochodzie spdza
wikszo czasu i bo dokada swj samochd (w istotny sposb)
do obcienia drg, a to przecie waciwie chodzi w takich dyskusjach.
Jeli Twj kolega dojedaby autem kilometr np. na stacj kolejow,
potem 15 minut jecha pocigiem, a potem szed 1.5km od stacji do pracy,
to uznabym, e dojeda pocigiem, poniewa w pewnym sensie pozostae
formy transportu (cho mog zajmowa mu wicej czasu) s podporzdkowane
skomunikowaniu z kolej.

Pokonuje dwadziecia kilka kilometrw samochodem, ale potem ma
jeszcze kilka kilometrw do przejechania komunikacj miejsk.


Pozdrawiam

Data: 2012-12-08 14:49:27
Autor: PK
To się narobi...
On 2012-12-08, RadoslawF <radoslawfl@spam_wp.pl> wrote:
Czyli potwierdzasz że nie wszyscy a co najwyżej że jest to
mocno prawdopodobne. Ale to w dalszym ciągu nie to samo. :-)

Potwierdzam, że jest wysoce prawdopodobne, że wszyscy. O to mi
przecież cały czas chodzi.

No to wszyscy w tym "twoim zakładzie pracy w tym budynku" dojeżdżają
komunikacją miejską ? Jeśli tak to napisz ile to osób i jakie to
stanowiska pracy.

Nie wszyscy, ponieważ jest to typowy biurowiec, w którym miejsc pracy
starcza tylko dla kadry wysokiego szczebla. Poza tym ileś osób staje
na połozonym niedaleko parkingu przy supermarkecie. Nie mniej
zdecydowana większość pracowników dociera do tego budynku komunikacją
(jakiś wielki węzeł komunikacyjny to nie jest, ale jest całkiem nieźle).

Stanowiska? Różne - jak wszędzie. Generalnie w budynku są firmy z branż:
finansowej, logistycznej i informatycznej. Podejrzewam, że poza
najmłodszymi pracownikami (głównie praktykantami) oraz obsługą budynku
nikt nie zarabia poniżej średniej warszawskiej (~4500 brutto), a jest to
kwota wystarczająca do zakupu i utrzymania samochodu. Zresztą oczywiście
większość osób, które dojeżdżają zbiorkomem, własny samochód posiada. Po
prostu jest wiele dobrych powodów, aby wybrać KM.

Z ciekawostek mogę podać, że obok mojego budynku jest centrala pewnej
dużej firmy IT na literę M. Budynek podobnej wielkości. Biorąc pod
uwagę to, jak rozchodzą się ludzie, z którymi wysiadam z autobusu,
podejrzewam, że tam jeszcze mniej osób jeździ do pracy samochodem.

Ale pamiętam też o całej masie przypadków kiedy to własny
samochód jest szybszy i wygodniejszy a bywa że i tańszy.

Oczywiście. Tyle że akurat w Warszawie komunikacja jest tania,
a do tego niezwykle wygodna (pod względem sieci połączeń, a od niedawna
także taboru). Będąc w innych miastach w Polsce rzeczywiście trochę
cierpię przez KM. W Warszawie (i kilku miastach wokół) można świetnie
funkcjonować bez samochodu. No ale nie jest to ani tanie ani szczególnie
przyjemne miasto, więc "coś za coś".

Zostaw miasta satelity i dzielnice dużych miast bo tam przeważnie
nieźle funkcjonuje komunikacja miejska, popatrz na mniejsze miasta
i całą masę miejscowości je otaczających gdzie większość mieszkańców
prace ma w mieście a komunikacja publiczna funkcjonuje w godzinach
szczytu lub wcale.

To jest oczywiste. W małych miastach i na wsiach zazwyczaj po prostu
nie da się funkcjonować bez samochodu, a jeśli się da, to jest to
koszmarnie uciążliwe. Nie mniej cały czas piszę o dużych miastach
(głównie na podstawie moich doświadczeń ze stolicy), o czym regularnie
przypominam :).

Cały czas proszę o konkretny przykład takiej firmy.

Kiosk Kolporter, róg Szczęśliwickiej i Dobosza, Warszawa.
Happy?
:D

Pokonuje dwadzieścia kilka kilometrów samochodem, ale potem ma
jeszcze kilka kilometrów do przejechania komunikacją miejską.

No to w ogólności nie umiałbym go zakwalifikować. Ważny byłby
kontekst. Np. jeśli robiłbym analizę popularności środków
transportu w mieście, a Twój kolega pokonywałby 20km gdzieś do
przedmieść, a tam przesiadał się w komunikację i nią jeździł
po mieście, to wrzuciłbym go do worka użytkowników ziorkomu.

A gdyby Twój kolega chodził do pracy 20 km, ale w ostatniej
chwili przesiadał się do autobusu na 1 przystanek, to w pewnych
sytuacjach moglibyśmy go nazwać "docierającym do pracy komunikacją
miejską". Np. gdybyśmy robili prognozę zysku z biletów :).

pozdrawiam,
PK

Data: 2012-12-08 18:33:39
Autor: RadoslawF
To si narobi...
Dnia 2012-12-08 15:49, Uytkownik PK napisa:

Czyli potwierdzasz e nie wszyscy a co najwyej e jest to
mocno prawdopodobne. Ale to w dalszym cigu nie to samo. :-)

Potwierdzam, e jest wysoce prawdopodobne, e wszyscy. O to mi
przecie cay czas chodzi.

Cay czas chodzi e wszyscy a nie e wysoce prawdopodobne.

No to wszyscy w tym "twoim zakadzie pracy w tym budynku" dojedaj
komunikacj miejsk ? Jeli tak to napisz ile to osb i jakie to
stanowiska pracy.

Nie wszyscy, poniewa jest to typowy biurowiec, w ktrym miejsc pracy
starcza tylko dla kadry wysokiego szczebla. Poza tym ile osb staje
na poozonym niedaleko parkingu przy supermarkecie. Nie mniej
zdecydowana wikszo pracownikw dociera do tego budynku komunikacj

Skoro nie wszyscy jed komunikacj to reszta informacji jest zbdna.

Ale pamitam te o caej masie przypadkw kiedy to wasny
samochd jest szybszy i wygodniejszy a bywa e i taszy.

Oczywicie. Tyle e akurat w Warszawie komunikacja jest tania,
a do tego niezwykle wygodna (pod wzgldem sieci pocze, a od niedawna
take taboru). Bdc w innych miastach w Polsce rzeczywicie troch
cierpi przez KM. W Warszawie (i kilku miastach wok) mona wietnie
funkcjonowa bez samochodu. No ale nie jest to ani tanie ani szczeglnie
przyjemne miasto, wic "co za co".

Zostaw miasta satelity i dzielnice duych miast bo tam przewanie
niele funkcjonuje komunikacja miejska, popatrz na mniejsze miasta
i ca mas miejscowoci je otaczajcych gdzie wikszo mieszkacw
prace ma w miecie a komunikacja publiczna funkcjonuje w godzinach
szczytu lub wcale.

To jest oczywiste. W maych miastach i na wsiach zazwyczaj po prostu
nie da si funkcjonowa bez samochodu, a jeli si da, to jest to
koszmarnie uciliwe. Nie mniej cay czas pisz o duych miastach
(gwnie na podstawie moich dowiadcze ze stolicy), o czym regularnie
przypominam :).

Jeli piszesz tylko o duych miastach czy tylko o stolicy
powiniene to poda na pocztku dyskusji. Oszczdzilibymy
sobie troch czasu i pisaniny.

Cay czas prosz o konkretny przykad takiej firmy.

Kiosk Kolporter, rg Szczliwickiej i Dobosza, Warszawa.
Happy?
:D

Jeden z ich kioskw to chyba jednak nie ca firma.

Pokonuje dwadziecia kilka kilometrw samochodem, ale potem ma
jeszcze kilka kilometrw do przejechania komunikacj miejsk.

No to w oglnoci nie umiabym go zakwalifikowa. Wany byby
kontekst. Np. jeli robibym analiz popularnoci rodkw
transportu w miecie, a Twj kolega pokonywaby 20km gdzie do
przedmie, a tam przesiada si w komunikacj i ni jedzi
po miecie, to wrzucibym go do worka uytkownikw ziorkomu.

A gdyby Twj kolega chodzi do pracy 20 km, ale w ostatniej
chwili przesiada si do autobusu na 1 przystanek, to w pewnych
sytuacjach moglibymy go nazwa "docierajcym do pracy komunikacj
miejsk". Np. gdybymy robili prognoz zysku z biletw :).

Kombinujesz, ja przyzna bym uczciwie e korzysta z obu form
dojazdu.


Pozdrawiam

Data: 2012-12-08 20:41:20
Autor: PK
To się narobi...
On 2012-12-08, RadoslawF <radoslawfl@spam_wp.pl> wrote:
Cały czas chodzi że wszyscy a nie że wysoce prawdopodobne.

Wysoce prawdopodobne, że wszyscy. To jest całe zdanie. Czemu dzielisz
je na dwie części i je sobie przeciwstawiasz?

Jeden z ich kiosków to chyba jednak nie całą firma.

To jest frenczyzna, tzn. kiosk jest samodzielną firmą, a jedynie
logo jest z sieciówki.

Kombinujesz, ja przyznał bym uczciwie że korzysta z obu form
dojazdu.

Takie podejście jest bez sensu, bo wtedy musiałbyś zawsze pisać,
że ktoś korzysta także z pieszego marszu (choćby musiał tylko
dojść do parkingu). Bo przecież część ludzi chodzi do pracy
pieszo i jest to równie dobry sposób jak autobus czy samochód.

Dobra klasyfikacja zawsze zależy od stawianego problemu i jest
bardzo subiektywna.
Klasyfikowanie ogólne jest zazwyczaj trudne i bezwartościowe.

pozdrawiam,
PK

Data: 2012-12-08 22:59:44
Autor: RadoslawF
To si narobi...
Dnia 2012-12-08 21:41, Uytkownik PK napisa:

Cay czas chodzi e wszyscy a nie e wysoce prawdopodobne.

Wysoce prawdopodobne, e wszyscy. To jest cae zdanie. Czemu dzielisz
je na dwie czci i je sobie przeciwstawiasz?

Nie dziele, pokazuje poprawn interpretacj tego co piszesz.

Jeden z ich kioskw to chyba jednak nie ca firma.

To jest frenczyzna, tzn. kiosk jest samodzieln firm, a jedynie
logo jest z sieciwki.

Czyli firma jednoosobowa. Dzikuje nie mam wicej pyta.

Kombinujesz, ja przyzna bym uczciwie e korzysta z obu form
dojazdu.

Takie podejcie jest bez sensu, bo wtedy musiaby zawsze pisa,
e kto korzysta take z pieszego marszu (choby musia tylko
doj do parkingu). Bo przecie cz ludzi chodzi do pracy
pieszo i jest to rwnie dobry sposb jak autobus czy samochd.

Z mieszkania do garau / parkingu czy przystanku i tak trzeba
doj lub si doczoga. Jeli z gry zakadasz e tego nie
braem pod uwag to nie mamy o czym dyskutowa.

Dobra klasyfikacja zawsze zaley od stawianego problemu i jest
bardzo subiektywna.
Klasyfikowanie oglne jest zazwyczaj trudne i bezwartociowe.

Jasne, zwaszcza jak si uzna e przejcie pieszo na przystanek
oznacza rezygnacje z twierdzenia e do pracy dojechao si
komunikacj. Nie omieszaj si wicej.


Pozdrawiam

Data: 2012-12-09 09:08:27
Autor: PK
To się narobi...
On 2012-12-08, RadoslawF <radoslawfl@spam_wp.pl> wrote:
Nie dziele, pokazuje poprawną interpretację tego co piszesz.

Ale przecież ja wiem co piszę. To jest całe zdanie, poprawnie
skonstruowane. Z jedną, konkretną informacją.

Jakby napisał "jest małe prawdopodobieństwo, że na 3 rzuconych kostkach
będą same jedynki", to też byś to próbował dzielić i pokazywać,
jak "poprawnie to zinterpretować"?
Bo chyba nie łapię...

Czyli firma jednoosobowa. Dziękuje nie mam więcej pytań.

Prawie nie ma jednoosobowych kiosków. Tzn. może są w papierach, ale
realnie pracują w nich przynajmniej 2, czasem 3-4 osoby. Nie mówimy
o podatkach tylko o tym, ile osób dojeżdża do pracy komunikacją, więc
myślę o "kadrze" obserwowalnej, a nie oficjalnej. W przypadku tego
kiosku kojarzę przynajmniej 3 twarze.

Z mieszkania do garażu / parkingu czy przystanku i tak trzeba
dojść lub się doczołgać. Jeśli z góry zakładasz że tego nie
brałem pod uwagę to nie mamy o czym dyskutować.

Chodzi o rozróżnienie. Wyprowadź mnie z błędu, jeśli coś przekręcam:
a) jeśli ktoś część drogi jedzie samochodem, a połowę autobusem, to
Ty chciałbyś go zakwalifikować jako "jadącego 2 środkami transportu".
b) jeśli ktoś część drogi jedzie samochodem, a część idzie (do i od
parkingów itp), to nazywasz go "jeżdżącym do pracy samochodem".

To jest po prostu niekonsekwentne. Konsekwentne byłoby mówienie, że
każdy podróżuje X-em,Y-kiem ORAZ pieszo, bo każdy musi gdzieś
podejść. A jednak byłoby to koszmarnie uciążliwe w życiu codziennym.
Np. "jak jedziesz na wakacje na Karaibach?"
"Pieszo, taksówkami, autobusami lotniskowymi i samolotem."

Tak się nie robi. Mówi się "samolotem", bo to jest jakościowo dominujący
element w zbiorze, ale zależnie od problemu mogłoby być inaczej.

Po prostu chciałem Ci zwrócić uwagę, że taka ogólna klasyfikacja nie
jest łatwa. Sam to sprowokowałeś pytając o swojego kolegę.

pozdrawiam,
PK

Data: 2012-12-09 10:54:48
Autor: RadoslawF
To si narobi...
Dnia 2012-12-09 10:08, Uytkownik PK napisa:

Nie dziele, pokazuje poprawn interpretacj tego co piszesz.

Ale przecie ja wiem co pisz. To jest cae zdanie, poprawnie
skonstruowane. Z jedn, konkretn informacj.

Jeste pewny ? Byo "ogromna wikszo to jednak nie wszyscy"
nie potrafisz tego przyzna ale chcesz udowadnia e "Wysoce
prawdopodobne, e wszyscy". Omieszasz si.

Czyli firma jednoosobowa. Dzikuje nie mam wicej pyta.

Prawie nie ma jednoosobowych kioskw. Tzn. moe s w papierach, ale
realnie pracuj w nich przynajmniej 2, czasem 3-4 osoby. Nie mwimy
o podatkach tylko o tym, ile osb dojeda do pracy komunikacj, wic
myl o "kadrze" obserwowalnej, a nie oficjalnej. W przypadku tego
kiosku kojarz przynajmniej 3 twarze.

Ciesz si bardzo.

Z mieszkania do garau / parkingu czy przystanku i tak trzeba
doj lub si doczoga. Jeli z gry zakadasz e tego nie
braem pod uwag to nie mamy o czym dyskutowa.

Chodzi o rozrnienie. Wyprowad mnie z bdu, jeli co przekrcam:
a) jeli kto cz drogi jedzie samochodem, a poow autobusem, to
Ty chciaby go zakwalifikowa jako "jadcego 2 rodkami transportu".
b) jeli kto cz drogi jedzie samochodem, a cz idzie (do i od
parkingw itp), to nazywasz go "jedcym do pracy samochodem".

Fakt koniecznoci dojcia midzy mieszkaniem a dowolnym rodkiem
transportu a potem midzy tym rodkiem a miejscem pracy jest
tak oczywisty e o nim nie wspominaem.
Jak dla mnie to EOT.


Pozdrawiam

Data: 2012-12-09 11:21:57
Autor: PK
To się narobi...
On 2012-12-09, RadoslawF <radoslawfl@spam_wp.pl> wrote:
Jesteś pewny ? Było "ogromna większość to jednak nie wszyscy"
nie potrafisz tego przyznać ale chcesz udowadniać że "Wysoce
prawdopodobne, że wszyscy". Ośmieszasz się.

Bo to są inne zdania!
Ogromna większość, to jakaś większość.
"Wysoce prawdopodobne, że wszyscy" oznacza, że np. na 80% wszyscy,
a na 20% nikt. To nie oznacza, że jeśli nie wszyscy, to prawie
wszyscy, a Ty chyba tak to zrozumiałeś.

Fakt konieczności dojścia między mieszkaniem a dowolnym środkiem
transportu a potem między tym środkiem a miejscem pracy jest
tak oczywisty że o nim nie wspominałem.

No ok. Ale jak rozróżnisz osobę, która dochodzi do środka transportu
od takiej, która po prostu pokonuje pieszo kawałek drogi?

Ja udając się do pracy często pokonuję pieszo ponad połowę dystansu
(np. 3km pieszo, 1.5km autobusem). Jestem osobą dojeżdżającą do pracy
autobusem (bo konieczność dojścia do przystanku jest oczywista) czy
jednak osobą dojeżdżającą autobusem i idącą pieszo?

pozdrawiam,
PK

Data: 2012-12-15 21:01:41
Autor: Przemysaw Ryk
To si narobi...
Dnia Sat, 08 Dec 2012 00:40:50 +0100, RadoslawF napisał(a):

(ciach…)
Naturalnym ograniczeniem jest oczywiście liczba miejsc postojowych.
W większości biurowców miejsca parkingowe są tylko dla kadry
kierowniczej.

Coś przeszkadza Ci pracować jako kadra kierownicza ?

Trochę się rozpędziłeś. Pracowałem swego czasu (będzie z 9 lat temu) w
kompleksie budynków przy Domaniewskiej w Warszawie. Już wtedy był cyrk z
miejscami parkingowymi, a kwoty za wykup stałego miejsca oscylowały - AFAIR
- wokół 200-300 USD miesięcznie. Jak zdarza mi się teraz w tych okolicach
spotkanie z klientem, to mi szczęka opada - bo nie ma siły, żeby z tych
wszystkich biurowców choćby kadra menedżerska średniego szczebla miejsca
parkingowe miała.

Potwierdzają to komentarze osób, so których muszę dotrzeć, a pracują w
biurach trochę oddalonych od tego epicentrum wokół Galerii Mokotów - o ludzi
pracujących na Wynalazek, czy Cybernetyki słyszę, żeby się mocno zastanowić,
jeżeli miałbym przyjechać samochodem - bo zaparkować _nie będzie_ gdzie. I
co z tego, że spotykam się z szefem działu DTP całkiem sporej firmy, kiedy
ten sam człowiek mówi mi, że samochodem podjechać do pracy to spróbował dwa
razy - pierwszy i ostatni…

(ciach…)


--
[ Przemysław "Maverick" Ryk                   ICQ: 17634926    GG: 2808132 ]
[ Mordy w kubeł jeśli można!                     Król Julian, „Madagaskar” ]

Data: 2012-12-07 21:45:37
Autor: PK
To się narobi...
On 2012-12-07, RadoslawF <radoslawfl@spam_wp.pl> wrote:
Ciekawostka, full technika, konto maklerskie, obowiązkowe sprawdzanie
służbowej poczty co 5 minut a do pracy nie limuzyną tylko komunikacją
miejską. Zmień pracę na lepiej płatną, kup samochód i większość
z wymienionych problemów będziesz miał z głowy.

Nie ciekawostka tylko zwykła rzecz. Wiele osób zarabiających >10kPLN/m-c
jeździ do pracy komunikacją publiczną (choć w garażu stoi niezła fura),
a wielu wykładaczy mięcha w Carrefour podjeżdża do niego zardziewiałymi
VW Polo.
Szczególnie dobrze widać to w dużych miastach. W małych miastach
i na prowincji jest tak jak sugerujesz: im ktoś jest bogatszy, tym
więcej porusza się własnym pojazdem.

pozdrawiam,
PK

Data: 2012-12-07 22:57:02
Autor: Dawid
To się narobi...
W dniu 2012-12-07 22:45, PK pisze:
On 2012-12-07, RadoslawF <radoslawfl@spam_wp.pl> wrote:
Ciekawostka, full technika, konto maklerskie, obowiązkowe sprawdzanie
służbowej poczty co 5 minut a do pracy nie limuzyną tylko komunikacją
miejską. Zmień pracę na lepiej płatną, kup samochód i większość
z wymienionych problemów będziesz miał z głowy.

Nie ciekawostka tylko zwykła rzecz. Wiele osób zarabiających >10kPLN/m-c
jeździ do pracy komunikacją publiczną (choć w garażu stoi niezła fura),
Pierdolisz, znam wielu i nie tkną się komunikacji publicznej.
Te prywatne miejsca parkingowe przed szpitalami, urzędami,firmami to dla klientów, no super.

Data: 2012-12-07 22:25:56
Autor: PK
To się narobi...
On 2012-12-07, Dawid <xxx@neostada.pl> wrote:
Pierdolisz, znam wielu i nie tkną się komunikacji publicznej.

Ja znam wielu bezrobotnych, którzy też się brzydzą zbiorkomu. Co z tego?
Niechęć do komunikacji publicznej nie jest związana z zamożnością tylko
z podejściem do tematu: psychologią, przekonaniami i uprzedzeniami.

Osobną kwestią jest to, że samochód po prostu jest wygodniejszy od
autobusu. Zatem jeśli kogoś stać na własny środek transportu, to
logicznym jest, że będzie go preferował.

Te prywatne miejsca parkingowe przed szpitalami, urzędami,firmami to dla klientów, no super.

Generalnie tak. Garaże dla pracowników są zazwyczaj za/pod siedzibą
firmy. Garaż przed jest - jak napisałeś - dla klientów i gości.
Oczywiście poza budynkami, gdzie garaż przed firmą jest jedynym
dostępnym, ale to już raczej rzadkość.

pozdrawiam,
PK

Data: 2012-12-07 11:39:52
Autor: JDX
To się narobi...
On 2012-12-07 11:17, R.e.m.e.K wrote:
Dnia Fri, 7 Dec 2012 00:11:10 -0800 (PST), Iguan_007 Iguan_007 napisał(a):
[.....]
- dostep do programow do zamawiania taksowek. Widze gdzie czy jakas taksowka juz przyjela moje zgloszenie, widze dokladnie gdzie jest, wiem ile zaplace, dostaje wiadomosc kiedy podjedzie pod drzwi, moge automatycznie zamowic do mojej lokalizacji na mapie itd.

A ja dzwonie i po 30 sekundach wszystko zalatwione, mam taxi po 5 minutach i
jade.
Hehe, dokładnie. Ludzie bezmyślnie piszą SMS-y czy emaile zapominając o
czymś takim jak stare dobre połączenie głosowe dzięki któremu wiele
spraw można załatwić szybciej. :-D

- szeroko pojeta komunikacja - od wideo-rozmow na skype po sprawdzanie firmowych maili z zalacznikami.

Maila mozna sprawdzic na wiekszoscio telefonow, nie musza byc smartfonami.
Wideo-rozmowa to ...na sile wymyslona funkcjonalnosc, ktora w praktyce jest
bezuzyteczna.
Myślę, że biznesmem np. siedzący na kibelku podczas video calla mógłby
wywrzeć niezłe wrażenie na partnerach w interesach. :-D

Data: 2012-12-07 21:39:25
Autor: PK
To się narobi...
On 2012-12-07, JDX <jdx@onet.pl> wrote:
Hehe, dokładnie. Ludzie bezmyślnie piszą SMS-y czy emaile zapominając o
czymś takim jak stare dobre połączenie głosowe dzięki któremu wiele
spraw można załatwić szybciej. :-D

A wiele innych wolniej lub wcale.
Wiadomości tekstowe w ogólności nie są alternatywą dla połaczeń
telefonicznych czy wideokonferencji. Po prostu mają niepusty iloczyn
zbiorów czynności, które da się dzięki nim robić.

pozdrawiam,
PK

Data: 2012-12-08 20:21:38
Autor: Gotfryd Smolik news
To się narobi...
On Fri, 7 Dec 2012, JDX wrote:

Hehe, dokadnie. Ludzie bezmylnie pisz SMS-y czy emaile zapominajc
o czym takim jak stare dobre poczenie gosowe dziki ktremu wiele
spraw mona zaatwi szybciej. :-D

  Rozkada za to planowanie czasu i nie zostawia informacji pobocznych,
ktre mog by krytyczne (symbole, kody itede - i nie, nie mam na myli
hase)
  Telefon musisz odebra tu i *teraz*, bardzo "poyteczna" cecha na
rodku skrzyowania :P

pzdr, Gotfryd

Data: 2012-12-08 21:44:43
Autor: JDX
To si narobi...
On 2012-12-08 20:21, Gotfryd Smolik news wrote:
[.....]
 Rozkada za to planowanie czasu i nie zostawia informacji pobocznych,
ktre mog by krytyczne (symbole, kody itede - i nie, nie mam na
myli hase)
Nie twierdz, e email/SMS si nie przydaje (bo si przydaje), tylko
uwaam, e ludzie czsto niepotrzebnie trac czas na pisanie wiadomoci
zamiast go zaoszczdzi i wykona poczenie gosowe. IMO per saldo
wyjdzie taniej.

 Telefon musisz odebra tu i *teraz*, bardzo "poyteczna" cecha na
rodku skrzyowania :P
Musisz?! Ja tam nie musz i nie odbieram gdy nie mam na to ochoty. Np.
gdy z rana le jeszcze w ku i aby odebra telefon musz wsta i
zrobi ze dwa kroki.  A tak odnonie tego przymusu to IMO ludzie
zdecydowanie z tym przesadzaj i ich wewntrzny (?) przymus odbierania
graniczy z chamstwem. Przykadowo jeste w jakim urzdzie/firmie i
podczas rozmowy z tob urzdnik/pracownik odbiera telefon. IMO (i nie
tylko) to jest chamstwo, aczkolwiek podejrzewam, e ludzie po prostu nie
zdaj sobie z tego sprawy.

Data: 2012-12-08 21:07:17
Autor: PK
To się narobi...
On 2012-12-08, JDX <jdx@onet.pl> wrote:
Nie twierdzę, że email/SMS się nie przydaje (bo się przydaje), tylko
uważam, że ludzie często niepotrzebnie tracą czas na pisanie wiadomości
zamiast go zaoszczędzić i wykonać połączenie głosowe. IMO per saldo
wyjdzie taniej.

Oczywiście. Ale też wiele osób dzwoni zamiast napisać maila, co często
kończy się "OK. To wyślę Ci to mailem."

Rozmowa telefoniczna zawsze była uzupełnieniem komunikacji tekstowej,
a nie odwrotnie. W związku z tym email może być zamiast rozmowy, ale
w większości przypadków rozmowa może być jedyne "dodatkiem" do emaila.

Chyba że chodzi Ci o gimnazjalistów, którzy piszą do siebie smsy
zamiast zadzwonić lub... podejść (tak: pisanie do koleżanki
siedzącej obok to zjawisko zauważalne w polskich autobusach). W takich
sytuacjach rzeczywiście łatwiej jest załatwić to oralnie.

Musisz?! Ja tam nie muszę i nie odbieram gdy nie mam na to ochoty. Np.

No to Ty nie musisz, ale niektórzy muszą.

graniczy z chamstwem. Przykładowo jesteś w jakimś urzędzie/firmie i
podczas rozmowy z tobą urzędnik/pracownik odbiera telefon. IMO (i nie
tylko) to jest chamstwo, aczkolwiek podejrzewam, że ludzie po prostu nie
zdają sobie z tego sprawy.

W wielu środowiskach jest to przyjęty standard. Mówi się "Przepraszam.
Muszę odbrać." i inne osoby to w pełni akceptują. Głównie dlatego, że
postawieni w podobnej sytuacji postąpiliby tak samo. Wręcz niemile
widziane jest, gdy ktoś NIE odbiera telefonu.

pozdrawiam,
PK

Data: 2012-12-08 23:01:58
Autor: JDX
To się narobi...
On 2012-12-08 22:07, PK wrote:
[.....]
Rozmowa telefoniczna zawsze była uzupełnieniem komunikacji tekstowej,
a nie odwrotnie. W związku z tym email może być zamiast rozmowy, ale
w większości przypadków rozmowa może być jedyne "dodatkiem" do emaila.
IMO to ludzie przede wszystkim komunikują się głosowo twarzą w twarz lub
na odległość za pomocą telefonu, radia itp. I właśnie (tele)komunikacja
tekstowa jest jedynie dodatkiem. :-D Czasami (np. ze względów prawnych)
niezastąpionym.

Chyba że chodzi Ci o gimnazjalistów, którzy piszą do siebie smsy
zamiast zadzwonić lub... podejść (tak: pisanie do koleżanki
O nich też mi chodzi, aczkolwiek oni oni to chyba kierują się tylko
zwykłą głupotą i lanserstwem. :-D

Musisz?! Ja tam nie muszę i nie odbieram gdy nie mam na to ochoty. Np.

No to Ty nie musisz, ale niektórzy muszą.
Nieprawda, nikt nie musi. Ten "przymus" to tylko wymówka dla słabego
charakteru i/lub braku kultury i/lub pospolitej bezmyślności. Gdy
dostaniesz emaila/SMS-a to też zawsze natychmiast odpisujesz? Wątpię.

W wielu środowiskach jest to przyjęty standard. Mówi się "Przepraszam.
Muszę odbrać." i inne osoby to w pełni akceptują. Głównie dlatego, że
postawieni w podobnej sytuacji postąpiliby tak samo. Wręcz niemile
widziane jest, gdy ktoś NIE odbiera telefonu.
No to ja jestem jakiś zupełnie inny. :-D

Data: 2012-12-09 09:36:57
Autor: PK
To się narobi...
On 2012-12-08, JDX <jdx@onet.pl> wrote:
On 2012-12-08 22:07, PK wrote:
[.....]
Rozmowa telefoniczna zawsze była uzupełnieniem komunikacji tekstowej,
a nie odwrotnie. W związku z tym email może być zamiast rozmowy, ale
w większości przypadków rozmowa może być jedyne "dodatkiem" do emaila.
IMO to ludzie przede wszystkim komunikują się głosowo twarzą w twarz lub
na odległość za pomocą telefonu, radia itp. I właśnie (tele)komunikacja
tekstowa jest jedynie dodatkiem. :-D Czasami (np. ze względów prawnych)
niezastąpionym.

No to kwestia otoczenia i sytuacji. W komunikacji oficjalnej (od urzędów
po dyskusje z kolegami w pracy) najważniejszy jest "ślad", czyli głównym
środkiem jest tekst. Tzn. niby gadasz z kolegą siedzącym obok o jakiejś
kwestii, ale potem i tak musisz mu wysłać maila z informacją (po jej
uzgodnieniu). To jedna z pierwszych rzeczy, które wtłoczono mi w firmie:
zawsze musi być "podkładka". Wiąże się to także z dodawaniem w CC
różnych ważnych osób - zazwyczaj przełożonego osoby, do której mam
sprawę :). Takiej wiedzy się na studiach nie zdobywa.

O nich też mi chodzi, aczkolwiek oni oni to chyba kierują się tylko
zwykłą głupotą i lanserstwem. :-D

Czy ja wiem. Od takiej jednej byłej gimnazjalistki wiem, że czasem
siedzą 3 dziewczyny w autobusie i wszystkie piszą do siebie nawzajem
SMSy, w których obgadują tę "trzecią". Jakkolwiek głupie to się może
wydawać, to jest to jakaś dodatkowa funkcjonalność oferowana przez
wiadomości tekstowe :). A plotkowanie to naturalna potrzeba jak
(za przeproszeniem) wypuszczanie gazów. Nie wypada tego krytykować,
najlepiej po prostu zaakceptować fakt :).

Nieprawda, nikt nie musi. Ten "przymus" to tylko wymówka dla słabego
charakteru i/lub braku kultury i/lub pospolitej bezmyślności. Gdy
dostaniesz emaila/SMS-a to też zawsze natychmiast odpisujesz? Wątpię.

Jeśli jest to mail zwykły, to trafia do "kolejki rzeczy do zrobienia"
(ale czytam od razu).
Jeśli jest oznaczony jako priorytetowy, to reaguję tak szybko jak jestem
w stanie, bo zazwyczaj po prostu uniemożliwiam komuś innemu pracę.
Jeśli priorytetowy mail zawiera jakieś pytanie/prośbę i wiem, że zajmie
mi to więcej niż kilka minut, to odpisuję, że przeczytałem maila
i za ile można się spodziewać właściwej odpowiedzi. Przy czym oczywiście
pracownikowi zazwyczaj (też nie zawsze) wolno oddalić się od komputera
na jakąś godzinę (spotkania, lunch). Jeśli jest to osoba, której
szybka reakcja jest bardzo ważna, to daje się jej służbową komórkę
i musi ją nosić (nawet po biurze).

Tego się po prostu wymaga w mojej pracy i nie jestem w żaden sposób
wyjątkowy, bo tak wygląda sytuacja w bardzo wielu zupełnie różnych
zawodach. Żeby nie sugerować, że to jakiś "przymus" złych korporacji,
wymienię np. strażaków, lekarzy, transport medyczny, policję, służby
technologiczne itp. Ich wszystkich obowiązuje pełna dyspozycyjność,
co oznacza mniej więcej tyle, że telefon/krótkofalówkę/pager biorą
nawet na dłuższy "numer 2". Część z tych zawodów musi także reagować
na telefony poza godzinami pracy (oczywiście nie jest to opcja
nadużywana, ale jednak okazjonalnie niezbędna).

Na niektóre maile prywatne odpisuję tydzień, część czeka kilka dni
na przeczytanie.

Muszę odbrać." i inne osoby to w pełni akceptują. Głównie dlatego, że
postawieni w podobnej sytuacji postąpiliby tak samo. Wręcz niemile
widziane jest, gdy ktoś NIE odbiera telefonu.
No to ja jestem jakiś zupełnie inny. :-D

To wszystko kwestia uprawianego zawodu. Jeśli Ciebie takie obowiązki
nie dotyczą, to wypada tylko zazdrościć. Wiele osób (w tym ja) dostaje
to "w pakiecie" i trzeba się z tym pogodzić.
Przecież nikt nie zostaje strażakiem, lekarzem ani finansistą dlatego,
że zawsze marzył o chodzeniu z komórką do toalety :D.

pozdrawiam,
PK

Data: 2012-12-09 12:27:29
Autor: JDX
To się narobi...
On 2012-12-09 10:36, PK wrote:
[.....]
Żeby nie sugerować, że to jakiś "przymus" złych korporacji,
wymienię np. strażaków, lekarzy, transport medyczny, policję, służby
technologiczne itp. Ich wszystkich obowiązuje pełna dyspozycyjność,
co oznacza mniej więcej tyle, że telefon/krótkofalówkę/pager biorą
nawet na dłuższy "numer 2".
Wiesz, czym innym jest odebranie telefonu przez lekarza gdy siedzi sobie
na sedesie czy też nawet pracuje wypełniając jakieś kwity dla NFZ, a
czym innym gdy "obsługuje klienta", czyli np. ma rozciętego pacjenta na
stole. :-D I IMO to samo dotyczy też np. zwykłego sprzedawcy samochodów
czy urzędnika w banku nawet jeśli przerwanie "obsługi klienta" w tym
przypadku nie wiąże się z poważnymi konsekwencjami prawno-finansowymi
tak jak to jest w przypadku lekarzy.

BTW. Niezły OT się zrobił jak na grupę o pecetach. :-D

Data: 2012-12-07 18:45:54
Autor: m
To się narobi...
W dniu 07.12.2012 11:17, R.e.m.e.K pisze:

>- dostep do aplikacji z aktualizowanymi na biezaco rozkladami jazdy komunikacji miejskiej
Wow, a u mnie w miescie rozklady sa na przystankach, dasz wiare?:-)



Nie, no to jest rzeczywiście rzecz która jest naprawdę przydatna w smartfonie. Z listy którą podał Iguan - bodajże jedyna naprawdę użyteczna dla zwykłego ludzia.

Bo mając takie <uwaga reklama> jakdojade.pl</uwaga> - wklepuję gdzie chcę jechać, klikam nawiguj i mi mówi w co gdzie mam wsiąść, informuje mnie za ile przystanków mam wysiąść, miodzio po prostu.

Wychodzi niewiele dłużej niż jakbym się taksówką(*) telepał, a o ile taniej.
(*) taksówką - bo jako człowiek który raz na kilka miesięcy korzysta z MPK - po prostu nie wiem co i gdzie.

A poza tym, to na przykład na filmie widzimy jak jeden młody człowiek(M1) mówi do drugiego młodego człowieka(M2) "gdzie dokładnie jesteś?", tamten odpowiada "wyślę Ci moją pozycję", robi na telefonie "tap", jego rozmówcy telefon robi "ping" i ukazuje się mu mapa z pozycją kolegi, z której wie że są od siebie o 200 metrów i ogólnie prawie się spotkali.

Tyle film. W praktyce, M1 przełącza się na pulpit, otwiera mapy, które się otwierają kilka sekund. Następnie, kilkanaście sekund do kilku minut łapie mu sygnał GPSa. Następnie, wciska dłużej miejsce na mapie gdzie jest (jak mu się palec gdzieś nie omsknie), "trwa ładowanie adresu", kolejne 2-3 sekundy, jak już załadował adres - to trzeba weń kliknąć. Następnie - "udostępnij to miejsce", kolejne kliknięcie. Wybór sposobu wysłania - kolejne kliknięcie. Powiedzmy że wysyła SMSem, i dalej jest wszystko ok.

Efekt, samo wysłanie pozycji - to jest 6 kliknięć z czego jedno długie, oraz ponad pół minuty na samo wysłanie pozycji. Nie chce mi się rozpisywać tego po stronie odbiorcy, ale pewnie wyjdzie mniej więcej tyle samo.

A jak dojdzie do tego jeszcze rozrywka typu "jestesmy na granicy nadajników i się przełącza z jednego na drugi i z powrotem przez co nie ma internetu", albo "złapaliśmy jakieś wifi ale wymaga logowania przez co nie ma internetu" albo proste "nie ma internetu i tyle" albo "jest internet, ale akurat nie wiedzieć czemu, tylko GPRS w środku miasta", albo "aplikacja się zamuliła, proszę czekać aż telefon ją ubije i zaczynamy zabawę od początku itd", to wychodzi jasno, że o wiele prościej sobie po prostu opisać okolicę w tradycyjny, analogowy sposób i w ten sposób się spotkać.

p. m.

Data: 2012-12-07 21:36:37
Autor: PK
To się narobi...
On 2012-12-07, R.e.m.e.K <go@dev.null> wrote:
Ekhm, w jakich sytuacjach to potrzebne? Pytam serio. Nigdy nie odczulem
potrzezby na srodku ulicy logowac sie do banku, choc mam rachunki w 3
bankach.

Ja mam w jednym (da się), a z bankowości przez komórkę korzystam zawsze
poza domem - choćby po to, żeby nie logować się na cudzym sprzęcie. Czy
taki argument Cię przekonuje?

Jak często? Różnie. Czasem nie wchodzę na konto przez tydzień, a czasem
10 razy w ciągu dnia (głównie przez konto maklerskie podpięte do
bankowego).

Maila mozna sprawdzic na wiekszoscio telefonow, nie musza byc smartfonami.
Wideo-rozmowa to ...na sile wymyslona funkcjonalnosc, ktora w praktyce jest
bezuzyteczna.

Proponuję spytać o zdanie osoby głuchonieme, które po prostu "rzuciły
się" na smartphoney, gdy tylko pojawiła się możliwość wideorozmów.

Poza tym wideokonferencje to już pewien standard w dużych firmach i
pewnie większość osób, które z nich korzystają, przyzna, że są bardzo
wygodne i ułatwiają dogadanie się. Problemy technologiczne wciąż
istnieją, ale będzie coraz lepiej.

Twoj smartfon mierzy tez tetno? A po co Ci w praktyce ta informacja?

Abstrahując od sensu programów treningowych, których nie rozumiem,
to akurat pomiar tętna jest bardzo przydatny i ważny w zaawansowanym
treningu. Przy czym nie twierdzę, że nie da się bez tego uprawiać
sportu. W końcu kiedyś dało się żyć nawet bez Internetu.

Wow, a u mnie w miescie rozklady sa na przystankach, dasz wiare? :-)

U mnie też, ale czasem zrywają. A czasem jedzie się gdzieś dalej i
trzeba to lepiej zaplanować. A czasem już jesteś w innym autobusie
i po prostu chcesz sprawdzić, czy zdążysz na przesiadkę. Rozkłady
pod ręką (niekoniecznie w komórce, a smartphone w ogóle nic tu nie
dodaje) są akurat niezwykle wygodne.

pozdrawiam,
PK

Data: 2012-12-15 19:11:41
Autor: Przemysaw Ryk
To się narobi...
Dnia Fri, 7 Dec 2012 11:17:29 +0100, R.e.m.e.K napisał(a):

(ciach…)
- mobilny dostep do bankowosci internetowej.

Ekhm, w jakich sytuacjach to potrzebne? Pytam serio. Nigdy nie odczulem
potrzezby na srodku ulicy logowac sie do banku, choc mam rachunki w 3
bankach.

Zdarzyła mi się taka potrzeba może ze trzy razy w życiu, ale zdarzyła się.
Inną kwestią jest to, że byłem na terytorium Polski i sprawę sobie
załatwiłem kanałem telefonicznym (byłem jeszcze wtedy przeszczęśliwym
użytkownikiem Nokii 6310i). :D

(ciach…)
- mobilny dostep do www. Niezastapione np. gdy zepsuje Ci sie samochod i szukasz najblizszego warsztatu albo noclegu.

Zdarzylo mi sie raz, ze auto padlo mi gdzies w srodku Polski, spytalem
przejezdzajacego tubylca i dostalem szczegolwsze info niz da Ci najlepszy
system www.

Obecnie korzystam z Nokii E52. Możliwość szybkiego sprawdzenia sobie
komunikacji do i z danego punktu miasta, którego nie znam, to ja sobie
akurat chwalę.

Nawigacja w telefonie... miod. Kiedys z kolega zesmy jechali dwoma autami do
Czech, wystartowalismy z jednego punktu w PL i on jechal nawigacja w
komorce, ja nawigacja dedykowana. Po przyjezdzie na miejsce czekalem na
niego pol godziny, bo jego nawigacja wybrala "lepsza" droge. Oczywiscie
wiem, ze to kwestia map i moze mial po prostu gorsza, ale juz to, ze gubil
co chwile sygnal GPS w aucie, ze ekranik maly i gorzej widac, ze jednak muli
procek i odswiezanie slabsze, ze jak ktos zadzwoni przed skrzyzowaniem to
trzeba go pogonic ...to juz detal.

Idę na rozmowę z klientem. Wysiadam na stacji metra Wilanowska. Wiem, że
punkt docelowy mam w granicy 500 metrów. Wydruku z Google Maps nie mam (nie
mam drukarki w domu - co doskwiera niejednokrotnie). Próby uzyskania
odpowiedzi na pytania o kierunek wysypującym się z metra pasażerom raczej
zbyt dużysz szans powodzenia IMVHO nie mają. Jakie te mapy Nokii w E52 są,
takie są, ale kilkanaście razy już mi w takich sytuacjach pomogły. :)

A ja dzwonie i po 30 sekundach wszystko zalatwione, mam taxi po 5 minutach i
jade.

W mieście, w którym mieszkam mam korporacje z usług których korzystam. Jadąc
do miasta, w których takowych nie znam - przed wyjazdem pytam znajomych do
której warto dzwonić i jaki mają numer telefonu - i już mam problem z głowy.
:D

Maila mozna sprawdzic na wiekszoscio telefonow, nie musza byc smartfonami.
Wideo-rozmowa to ...na sile wymyslona funkcjonalnosc, ktora w praktyce jest
bezuzyteczna.

O ile klient e-mail / przeglądarka nie skretynieje. Swego czasu sprawdzałem
przeglądarkę Nokii w E52 w połączeniu z GMailem. Jeżeli w haśle miałem znak
„_” - nie zalogowałem się do skrzynki na GMailu. :-)

- pomoc przy treningach - od aplikacji z programem cwiczen na silownie po zapis treningow (lacznie z np. tetnem czy pokonana trasa na rowerze).

Mysle, ze jednak wolalbym zaufac trenerowi a nie programiscie w kwestii
zdrowia.
Twoj smartfon mierzy tez tetno? A po co Ci w praktyce ta informacja?

Zbieranie takich danych i tracków z jazd rowerowych - to akurat mnie
osobiście by się przydało. Wiadomo, że program treningowy ustalałbym z
trenerem, ale mając już w garści dodatkowy zestaw danych jemu też się pracę
ułatwia.

- dostep do aplikacji z aktualizowanymi na biezaco rozkladami jazdy komunikacji miejskiej

Wow, a u mnie w miescie rozklady sa na przystankach, dasz wiare? :-)

Wow - i staniesz przed tym rozkładem, i wiesz, jak i czym dojechać z
Żoliborza na Kabaty w DC? Łaaaaał.

(ciach…)

--
[ Przemysław "Maverick" Ryk                   ICQ: 17634926    GG: 2808132 ]
[ Tylko pokłady bezinteresownego skurwysyństwa mają nieograniczone         ]
[ możliwości regeneracyjne.                           (znalezione w necie) ]

Data: 2012-12-07 11:46:02
Autor: anhin
To się narobi...

> Wrecz przeciwnie, maja duzo wieksze wymagania. Placa za to cene w postaci krotkiego zycia baterii. Patrzac po wynikach sprzedazy smartfonow, nie jest to az taki problem. Bo i wlasciwie dlaczego mialby byc? Ile razy w roku nie masz dostepu do elektrycznosci przez te kilka dni pod rzad? No chyba, ze naprawde siedzisz w tej dzungli...
>

eee tam, dżungla...
Całkiem niedawno na Mazurach zapomniałem ładowarki do gniazda zapalniczkowego. Mój stary telefon wytrzymałby tydzień przy słabym zasięgu, ale niestety krótko przedtem nabyłem (nie wiem w końcu po jaką cholerę) świeżutkiego wypasionego smartfona. Który wyzionął ducha po 24 godzinach. A że czekałem na ważną wiadomość -musiałem zmieniać trasę rejsu, przybijać tam gdzie wcale nie chciałem, szukać bosmanatu/knajpy/pensjonatu z dostępną ładowarką microUSB (wcale nie takie proste...) i godzinami czekać aż się cholerstwo naładuje. Ale walka ze sklerozą nie załatwiłaby sprawy, bo i tak w znacznej części jachtów czarterowych albo nie ma gniazdka 12V, albo jest zepsute, zresztą akumulatory też nie są super sprawne i mogą się wyładować. To wcale nie wydumany przykład sytuacji kiedy smartfon może być upierdliwą przeszkadzajką. Owszem, korzystam na co dzień z paru jego funkcji których nie miałem poprzednio. Ale -biorąc uwagę że jak się rozładuje to nie korzystam, a rozładowuje się często -to wszystko razem się mało kalkuluje.

Data: 2012-12-07 20:33:31
Autor: PK
To się narobi...
On 2012-12-06, Radosław Sokół <Radoslaw.Sokol@grush.one.pl> wrote:
Podałem trzy reprezentatywne. Zawsze się znajdą pojedyncze
wyjątki. O nic się nie będę zakładał.

Ja nic nie wiem o tych trzech reprezentatywnych poza faktem,
że to raczej topowe modele. A może jednak podałeś 3 wyjątki?
Topowy model zazwyczaj ma lepszy procesor i większy ekran. Równie
często jest mniejszy niż tańsze odpowiedniki. To w oczywisty sposób
sugeruje, że:
a) pewnie ciągnie wyraźnie więcej prądu,
b) prawdopodobnie nie ma dużo mocniejszej baterii (jeśli w ogóle).

Mój telefon - Galaxy S5570 mini - już w momencie zakupu był dosyć
wolny i miał słaby, mały ekran. Na baterii (nie jakiejś bardzo
imponującej) trzyma wystarczająco długo, abym nie musiał szczególnie
pamiętać o ładowaniu. Oczywiście nie będę udawał, że z tego powodu
go kupiłem (po prostu był najtańszy), ale nie mam powodu do narzekania.

PS. Ich funkcją było prowadzenie rozmów telefonicznych.

Czyli dla przeciętnego człowieka kilka minut dziennie. I ja też
gadam przez te kilka minut dziennie, ale też m.in. słucham 5-10h
muzyki. W wystarczająco dobrej jakości, z urządzenia kosztującego
niewiele więcej niż kosztował mój ostatni kieszonkowy player.

BTW: "kieszonkowy player pożerał jednego AAA w 5h. Mój telefon
może grać dobę, choć bateria ma tylko o 50% większą pojemność niż
tamte "paluszki". I większą moc na wyjściu audio. Ogromnej przepaści
w wygodzie opisywał nie będę.

     Więc wcale nie "wypychanie kieszeni". Poza tym wiele
     "głupich telefonów" ma wbudowany notatnik, kalendarz,
     alarmy i wiele funkcji PIM absolutnie wystarczających,

Wbudowane notatniki i kalendarze niepołączone z jakimiś
kombajnami online mnie zawsze dobijały. Rozwiązanie
smartphone-owe, czyli telefon synchronizowany z kontem, którego
używam na codzień, jest nieporównywalnie wygodniejsze.
Kalendarz/notatnik "odizolowany" od Internetu (często na numerycznej
klawiaturze zamiast qwerty) jest tak niewygodne, że do momentu kupienia
Androida wolałem nosić duży papierowy.

Nie zgadzam się. Twoje podejście jest szkodliwe.

Nie dla gospodarki, nie dla osób w niej zatrudnionych, nie dla
bezrobotnych. Zatem dla kogo jest szkodliwe?

Czy jeśli w pracy proszę o podwyżkę, to jestem szkodliwy? A gdybym
poprosił o obniżkę, to naprawiałbym świat?

Czysta chęć zysku bez chęci pomagania doprowadzi jeszcze
naszą cywilizację do upadku.

Po pierwsze: nie wiem skąd wniosek, że "bez pomagania". Dziś wrzuciłem
do jakiegoś kosza Banku Żywności 2 puszki. Nie przez dobre serce i inne
tego typu brednie. Po prostu mnie stać, a kogoś nie. Stać mnie, bo przez
lata kierowała mną chęć zysku.

Po drugie: czysta chęć zysku doprowadziła naszą cywilizację do stanu
dzisiejszego.
Powszechna chęć pomagania czy solidarności to bardzo młode idee,
siegające może 150 lat.

Jakoś ich nie widzę.

Może po prostu jesteś staroświecki i nie lubisz zmian? Może kiedyś
byłeś bardzo "technologiczny", a ostatnio tracisz kontakt? Nie mam
pojęcia o co może chodzić, bo Cię nie znam. Nie mniej znam osoby
wyrażające podobne opinie i zazwyczaj powodem jest właśnie jakiś problem
z szybkim rozwojem technologicznym oraz przybliżaniem technologii
ludziom (tzn. jej upowszechnianiem, ułatwianiem). Nie mniej możliwych
przyczyn jest mnóstwo. I w Twojej "ostrożności" względem smartphone'ów
nic złego nie ma, ale podważanie sensu naturalnych zmian jest trochę...
bez sensu.

Z kolei konieczność ładowania telefonu codziennie NIE zmienia w żaden
sposób życia większości osób. Po prostu podłaczają go na noc i jest
spokój.

Bo nie mają dużych wymagań.

Bo według Ciebie Twoje wymaganie: żeby telefon trzymał 10 dni
jest "lepsze" lub "dojrzalsze" lub "poważniejsze" niż ich potrzeba
łączenia się ze skype'em, przeglądania sieci, oglądania video itp.

Mógłbyś dodawać przynajmniej jakieś "moim zdaniem".

Nie, bo widzisz w sklepach ich powszechność. A ja co jakiś
czas oglądam komputery przenośne w sklepach i NIE MAJĄ TA-
KICH WSKAŹNIKÓW. A liczba oglądanych tak pobieżnie modeli
już pójdzie w dziesiątki, a nie jednostki.

Może na tym polega ten problem. Jak się coś kupuje, to zazwyczaj
wybiera się niezłe (tzn. ja się staram), więc ma się kontakt głównie
z przyzwoitym sprzętem. Jak Ty łazisz po sklepach i oglądasz towar,
to masz kontakt przede wszystkim z tanim, masowym gównem (mówiąc
dosadnie). Zatem proponuję mniej oglądać, a więcej używać :D.

pozdrawiam,
PK

Data: 2012-12-07 22:44:43
Autor: Dawid
To się narobi...
W dniu 2012-12-07 21:33, PK pisze:

Po drugie: czysta chęć zysku doprowadziła naszą cywilizację do stanu
dzisiejszego.

Czyli do globalnego kryzysu i upadku.
Tak dalej, powodzenia.

Data: 2012-12-07 22:17:44
Autor: PK
To się narobi...
On 2012-12-07, Dawid <xxx@neostada.pl> wrote:
Czyli do globalnego kryzysu i upadku.
Tak dalej, powodzenia.

Akurat głównym powodem problemów gospodarczych na świecie są przesadnie
rozrośnięte systemy pomocy publicznej i redystrybucji dóbr.

Nie szukając daleko: podstawowymi problemami Polski jest publiczna
służba zdrowia i ZUS. I nie twierdzę, że są złe czy że należy je
zlikwidować. Po prostu to w nich znikają pieniądze. Gospodarka tego
kraju trzyma się kupy dzięki tym złym bankom i innym korporacjom,
które oskarżasz o kryzys. I tak jest nie tylko w Polsce, ale w prawie
wszystkich krajach dotkniętych kryzysem (poza USA, gdzie problem
leżał w kredytach, a idąc trochę głębiej: w nieuleczalnej głupocie
i samozachwycie dużej części mieszkańców tego kraju).

pozdrawiam,
PK

Data: 2012-12-06 22:09:30
Autor: JDX
To się narobi...
On 2012-12-06 21:23, PK wrote:
[.....]
Dlatego że - czego najwyraźniej nie ogarniasz - telefon wyładowany
bajerami w sposób rewolucyjny zmienia to, jak można takiego gadżetu
używać. To jest duży krok naprzód, duża wygoda, dużo ciekawych
możliwości.
Duża wygoda? Nie rozśmieszaj. :-D Nie da się wygodnie używać 5"
smartfona do rozmów telefonicznych, czyli do do tego co jest IMO jego
głównym przeznaczeniem. Aparaty, hehe, fotograficzne w telefonach do
niczego się nie nadają. Moduły GPS są raczej słabe. Jako edytor/arkusz
kalkulacyjny też słabo się sprawdza. Nawet do czytania PDF-ów czy
przeglądania WWW słabo się nadaje. Jedyne co IMO dobrze działa w
smartfonach (ale też i starych telefonach) to odtwarzanie muzyki. No i
kalkulator "naukowy". :-D Zresztą to nic nowego - od dawna wiadomo że
rzeczy uniwersalne są do dupy. I żeby nie było - ja jestem całkiem
zadowolony ze smartfona, ale jestem też dosyć daleki od stwierdzenia, że
jego używanie jest wygodne. Wygodne jest to, że np. siedząc sobie na
łonie przyrody mogę sobie przeglądać WWW, ale już samo używanie
przeglądarki w telefonie z oczywistego powodu nie jest wygodne.

Data: 2012-12-05 22:10:58
Autor: Michal Kawecki
To się narobi...
Dnia Tue, 04 Dec 2012 12:42:42 +0100, Radosaw Sok napisa(a):


-- -- -- -- -
(*) Zreszt z tego powodu zastanawiam si te czemu nikt nie
     wpad jeszcze na pomys, by wbudowa w komputery prze-
     none prosty wywietlacz LCD, po naciniciu guzika wy-
     wietlajcy -- przy wyczonym komputerze nawet -- stan
     naadowania akumulatora? Po jakie licho musz wcza
     komputer by stwierdzi, czy wystarczy mi jeszcze ener-
     gii na godzin pracy, czy mam bra zasilacz?

Chyba ju kady Dell ma akumulator z takim wskanikiem.
--
M.   /odpowiadajc na priv zmie px na pl/

Data: 2012-11-25 21:48:40
Autor: m
To się narobi...
W dniu 25.11.2012 12:45, Radosław Sokół pisze:
W dniu 24.11.2012 14:25, PK pisze:
Stereotyp. Smartphone używany tak jak komórka sprzed 10 lat trzyma
znacznie dłużej niż 1 dzień. [...]

Raczysz żartować. Wytrzymuje najwyżej trzy-cztery dni na
jednym ładowaniu.

Twierdzisz że 3-4 dni to nie jest "znacznie dłużej niż 1 dzień"?

p. m.

Data: 2012-12-04 12:43:30
Autor: Radosław Sokół
To się narobi...
W dniu 25.11.2012 21:48, m pisze:
Twierdzisz że 3-4 dni to nie jest "znacznie dłużej niż 1 dzień"?

Nie jest.

To nawet nie jeden rząd wielkości przecież.

To drobna różnica ilościowa, a nie poważna zmiana jakościowa.

--
|""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""|
| Radosław Sokół  |  http://www.grush.one.pl/              |
|                 |                                        |
\........................................................../

Data: 2012-12-04 18:06:19
Autor: m
To się narobi...
W dniu 04.12.2012 12:43, Radosław Sokół pisze:
W dniu 25.11.2012 21:48, m pisze:
Twierdzisz że 3-4 dni to nie jest "znacznie dłużej niż 1 dzień"?

Nie jest.

To nawet nie jeden rząd wielkości przecież.

To drobna różnica ilościowa, a nie poważna zmiana jakościowa.


Ok. Nie neguję, pytam tylko - czy w takim razie mam rozumieć że "znacznie dłużej od 1 dnia" jest tożsame z "10 dni lub dłużej"?

p. m.

Data: 2012-12-06 09:49:19
Autor: Radosław Sokół
To się narobi...
W dniu 04.12.2012 18:06, m pisze:
Ok. Nie neguję, pytam tylko - czy w takim razie mam rozumieć że "znacznie dłużej od 1 dnia" jest tożsame z "10 dni lub dłużej"?

Nie ma sensu sprowadzać stwierdzenia "znacznie dłużej" do
konkretnych liczb.

Ale tak, w tym przypadku po prostu uważam, że 3-4 dni to nie
jest "znacznie dłużej" niż 1-2 dni. Jeden rząd wielkości wię-
cej to minimum, by powiedzieć, że działa "znacznie dłużej" na
zasilaniu bateryjnym.

--
|""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""|
| Radosław Sokół  |  http://www.grush.one.pl/              |
|                 |                                        |
\........................................................../

Data: 2012-12-06 02:36:35
Autor: Iguan_007 Iguan_007
To si narobi...
On Thursday, December 6, 2012 6:49:19 PM UTC+10, Radosaw Sok wrote:
W dniu 04.12.2012 18:06, m pisze:

> Ok. Nie neguj, pytam tylko - czy w takim razie mam rozumie e "znacznie duej od 1 dnia" jest tosame z "10 dni lub duej"?

Nie ma sensu sprowadza stwierdzenia "znacznie duej" do

konkretnych liczb.

Najpierw twierdzisz,ze 3-4 dni to nie znacznie dluzej niz 1 dzien bo "To nawet nie jeden rzd wielkoci przecie", pozniej twierdzisz ze sprowadzanie do konkretnych liczb nie ma sensu. Wiec co w takim razie znaczyl "jeden rzad wielkosci" w Twojej wypowiedzi? Skad nagle wpadles na pomysl,ze dopiero zmiana rzadu wielkosci swiadczy o znacznej zmianie?
Ale tak, w tym przypadku po prostu uwaam, e 3-4 dni to nie
jest "znacznie duej" ni 1-2 dni.

A ja natomiast uwazam,ze przejscie z 1 dnia na 3-4 dni to znaczaca zmiana. Oznacza ladowanie telefonu 2 razy w tygodniu zamiast codziennie. W sam raz na dluzszy weekendowy wyjazd.

Jeden rzd wielkoci wi-
cej to minimum, by powiedzie, e dziaa "znacznie duej" na
zasilaniu bateryjnym.

Zapomniales dodac "moim zdaniem".


Pozdrawiam,   Iguan   - Iguan007   Sezon caly rok:   http://picasaweb.google.com/iguan007/Australia   --

Data: 2012-12-06 17:49:52
Autor: m
To się narobi...
W dniu 06.12.2012 09:49, Radosław Sokół pisze:
W dniu 04.12.2012 18:06, m pisze:
Ok. Nie neguję, pytam tylko - czy w takim razie mam rozumieć że
"znacznie dłużej od 1 dnia" jest tożsame z "10 dni lub dłużej"?

Nie ma sensu sprowadzać stwierdzenia "znacznie dłużej" do
konkretnych liczb.

Ale tak, w tym przypadku po prostu uważam, że 3-4 dni to nie
jest "znacznie dłużej" niż 1-2 dni. Jeden rząd wielkości wię-
cej to minimum, by powiedzieć, że działa "znacznie dłużej" na
zasilaniu bateryjnym.

Jak już Iguan wspomniał, niby nie chcesz sprowadzać do konkretnych liczb, ale jednak "rząd wielkości to minimum".

Czy takie poglądy na "znacznie X" masz tylko na czas pracy na zasilaniu bateryjnym czy też na inne rzeczy?

W sensie - jeżeli jednego dnia kupujesz bułki po 50gr a następnego dnia są one po 2zł, to nie są znacznie droższe? W sensie - dopiero jak zaczną być 5zł za bułkę to można mówić o znacznie droższym pieczywie, zaś do 4.50zł to są tylko "po prostu droższe"?

p. m.

Data: 2012-12-06 19:57:09
Autor: Radosław Sokół
To się narobi...
W dniu 06.12.2012 17:49, m pisze:
Czy takie poglądy na "znacznie X" masz tylko na czas pracy na zasilaniu bateryjnym czy też na inne rzeczy?

W każdej dziedzinie "dużo mniej" i "dużo więcej" oznacza
coś innego w przełożeniu na liczby bezwzględne.

Dlatego właśnie nie mam zamiaru definiować dokładnie tego.
Napisałem że 3-4 dni to dla mnie *nie jest* dużo więcej,
niż 1-2 dni, a 10-14 *jest*. I nie drąż tego dalej. EOT.

--
|""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""|
| Radosław Sokół  |  http://www.grush.one.pl/              |
|                 |                                        |
\........................................................../

Data: 2012-11-24 12:25:38
Autor: $heikh el $hah
To się narobi...
W dniu 2012-11-24 12:04, Mr Misio pisze:
Użytkownik Bogus napisał:
W dniu 2012-11-24 06:11, Jacek pisze:
http://forum.kopalniawiedzy.pl/topic/17326-koniec-mozliwosci-wymiany-procesorow/page__gopid__83787#entry83787


Mam nadzieję, że AMD pozostanie przy obecnym rozwiązaniu i zabierze
rynek
Intelowi.:)

nie wiem w czym problem, od dawna już jak modernizuje kompa to wymieniam
płytę

w tym, ze ja zwykle kupuje nowoczesna plyte i najtanszy z nowoczesnych
procesorow i w czasi ezycia PC-ta 2-3 razy wymieniam procek na
wydajniejszy wraz ze spadkiem cen tych procow wypieranych przez coraz
nowsze modele.

A w użytkowaniu coś Ci się zmienia? Bo mnie by teoretycznie wystarczał laptop wyprodukowany 5 lat temu. Zaś dochodzi jeden 'duży' program i jest klapa, bo taki, który ma niespełna rok, nie ogarnia go we właściwy sposób.


--
╯(ಠ.ಠ)╯ ︵ ┻━┻
ɥɐɥ$ ǝן ɥʞıǝɥ$

Data: 2012-11-24 12:45:26
Autor: Mr Misio
To się narobi...
Użytkownik $heikh el $hah napisał:
W dniu 2012-11-24 12:04, Mr Misio pisze:
Użytkownik Bogus napisał:
W dniu 2012-11-24 06:11, Jacek pisze:
http://forum.kopalniawiedzy.pl/topic/17326-koniec-mozliwosci-wymiany-procesorow/page__gopid__83787#entry83787



Mam nadzieję, że AMD pozostanie przy obecnym rozwiązaniu i zabierze
rynek
Intelowi.:)

nie wiem w czym problem, od dawna już jak modernizuje kompa to wymieniam
płytę

w tym, ze ja zwykle kupuje nowoczesna plyte i najtanszy z nowoczesnych
procesorow i w czasi ezycia PC-ta 2-3 razy wymieniam procek na
wydajniejszy wraz ze spadkiem cen tych procow wypieranych przez coraz
nowsze modele.

A w użytkowaniu coś Ci się zmienia? Bo mnie by teoretycznie wystarczał
laptop wyprodukowany 5 lat temu.

Jakby mi laptop wystarczal to nie mialbym problemow "ze zmiana procka w PC na wyzszy model".

Mnie zmienia. Wieksza moc niskim kosztem. W momencie premiery stosunek ceny najbardzie wypasionego procka do mocy jest dla mnie niekorzystny. Po 1-2 latach ten sam procek i upgrade kosztuja znacznie taniej.

Data: 2012-11-24 12:48:40
Autor: $heikh el $hah
To się narobi...
W dniu 2012-11-24 12:45, Mr Misio pisze:
Użytkownik $heikh el $hah napisał:
W dniu 2012-11-24 12:04, Mr Misio pisze:
Użytkownik Bogus napisał:
W dniu 2012-11-24 06:11, Jacek pisze:
http://forum.kopalniawiedzy.pl/topic/17326-koniec-mozliwosci-wymiany-procesorow/page__gopid__83787#entry83787




Mam nadzieję, że AMD pozostanie przy obecnym rozwiązaniu i zabierze
rynek
Intelowi.:)

nie wiem w czym problem, od dawna już jak modernizuje kompa to
wymieniam
płytę

w tym, ze ja zwykle kupuje nowoczesna plyte i najtanszy z nowoczesnych
procesorow i w czasi ezycia PC-ta 2-3 razy wymieniam procek na
wydajniejszy wraz ze spadkiem cen tych procow wypieranych przez coraz
nowsze modele.

A w użytkowaniu coś Ci się zmienia? Bo mnie by teoretycznie wystarczał
laptop wyprodukowany 5 lat temu.

Jakby mi laptop wystarczal to nie mialbym problemow "ze zmiana procka w
PC na wyzszy model".

Mnie zmienia. Wieksza moc niskim kosztem. W momencie premiery stosunek
ceny najbardzie wypasionego procka do mocy jest dla mnie niekorzystny.
Po 1-2 latach ten sam procek i upgrade kosztuja znacznie taniej.

Okej – i tylko z czystej ciekawości: ten lepszy procesor zmienia coś w sposób zauważalny?


--
╯(ಠ.ಠ)╯ ︵ ┻━┻
ɥɐɥ$ ǝן ɥʞıǝɥ$

Data: 2012-11-24 13:05:46
Autor: Mr Misio
To się narobi...
Użytkownik $heikh el $hah napisał:

Okej – i tylko z czystej ciekawości: ten lepszy procesor zmienia coś w
sposób zauważalny?

Tak jest!

Data: 2012-11-24 14:09:35
Autor: Rafa
To si narobi...

Mr Misio wrote:

Użytkownik $heikh el $hah napisał:

> Okej – i tylko z czystej ciekawości: ten lepszy procesor zmienia coś w
> sposób zauważalny?

Tak jest!

Polemizowabym
Ja par lat temu kupujc pyt pod LGA755 kupiem procek E5200.
Potem jak ceny spady kupiem wymarzony  i tak bardzo przez wszystkich
polecany E8400, dodam jeden z lepszych egzemplarzy. I co?
i poraka. Niewiele szybciej, a gorcej i mimo wszystko szczuplej w portfelu.
To by jeden z chybionych zakupw.
Dlatego kupujc LGA1155 kupiem ju procesor taki, jakie bdzie mi odpowiada.

Data: 2012-11-24 16:02:11
Autor: Mr Misio
To si narobi...
Uytkownik Rafa napisa:

Mr Misio wrote:

Użytkownik $heikh el $hah napisał:

Okej – i tylko z czystej ciekawości: ten lepszy procesor zmienia coś w
sposób zauważalny?

Tak jest!

Polemizowabym

Polemizuj z czasem renderingu filmw HD.

Data: 2012-11-24 17:36:46
Autor: RadoslawF
To się narobi...
Dnia 2012-11-24 16:02, Użytkownik Mr Misio napisał:

Tak jest!

Polemizowałbym�

Polemizuj z czasem renderingu filmów HD.

Rozmawiacie o odczuciach a nie o faktach. Jeden ma odczucie że zamiana
procesora na szybszy o 10% przyśpieszyła mu pracę a inny nie poczuje
przy wymianie na szybszy o 50%. Dwadzieścia lat temu w czasach Amig
i procesorów motorola 68k nauczyłem się że tak naprawdę to odczuwalna
jest wymiana procesora na minimum dwa razy szybszy (czyli szybszy o
100%), mniejsze przyśpieszenia są odczuwalne tylko w specjalizowanych
zastosowaniach.


Pozdrawiam

Data: 2012-11-24 17:47:43
Autor: Przemysaw Ryk
To się narobi...
Dnia Sat, 24 Nov 2012 17:36:46 +0100, RadoslawF napisa(a):

Rozmawiacie o odczuciach a nie o faktach. Jeden ma odczucie e zamiana
procesora na szybszy o 10% przypieszya mu prac a inny nie poczuje
przy wymianie na szybszy o 50%. Dwadziecia lat temu w czasach Amig
i procesorw motorola 68k nauczyem si e tak naprawd to odczuwalna
jest wymiana procesora na minimum dwa razy szybszy (czyli szybszy o
100%), mniejsze przypieszenia s odczuwalne tylko w specjalizowanych
zastosowaniach.

A ktrego dnia chyba sid i sprawdz, ile czasu mi si generuje PDF z
pliku PostScriptowego wacego prawie 900 MB przy nominalnym taktowaniu
mojego E8400 i po podkrceniu o 900 MHz. :)

--
[ Przemysaw "Maverick" Ryk                   ICQ: 17634926    GG: 2808132 ]
[ Ambicja to ostatnie schronienie bankruta.                  (Oskar Wilde) ]

Data: 2012-11-24 17:31:45
Autor: PK
To się narobi...
On 2012-11-24, Przemysław Ryk <przemyslaw.ryk@gmail.com> wrote:
Aż któregoś dnia chyba siądę i sprawdzę, ile czasu mi się generuje PDF z
pliku PostScriptowego ważącego prawie 900 MB przy nominalnym taktowaniu
mojego E8400 i po podkręceniu o 900 MHz. :)

I będziesz się cieszył tym zyskiem przez pozostałe 99% pracy na kompie,
kiedy klepiesz tego PSa w edytorze tekstu? :)

Większość komputerów domowych jest wykorzystywanych interwałowo. Przez
większość czasu jadą na 10% zasobów, a czasem odpala się na chwilę coś
bardziej wymagającego. Tylko czy przyspieszenie takiej kompilacji
puszczanej choćby nawet raz dziennie istotnie zmienia postrzeganie
szybkości komputera?

No chyba że generujesz te PDFy non stop...

Przychylam się do zdania RadoslawF. Różnicę w szybkości kompa widać,
gdy jest to duży skok jakościowy w ciągłej pracy, a nie kilka
dodatkowych MHz. Miałem takie odczucie kiedy PIII450 wymieniłem na
A1700+. W obu wypadkach był to ten sam system (AFAIK Windows 2000)
i jeszcze wtedy sporo grałem.
Drugą taką zmianą (totalną rewolucją w tym, jak mogłem używać kompa) był
mój pierwszy procesor 2-rdzeniowy. Akurat złożyło się tak, że był to
laptop, więc w ogóle przepaść.
Jeśli chodzi o wydajność, to pewnie zauważalne będzie przejście na SSD,
ale jestem raczej sceptyczny.
Mam wrażenie, że kolejną tak dużą zmianą może być tylko przejście
do chmurki. W domu zostawiłbym tylko ciche stanowisko oparte o jakiegoś
fajnego barebone czy nawet laptopa.

Podkręcanie nie robi wielkiej różnicy. Pamiętam, że bawiłem się na
wspomnianym A1700+ (najlepsza seria ever, "super dzik", pasty
ceramiczne, wiatrak Aero - wtedy imponujący - i w ogóle full nerd mode).
Efekt? Było trochę cieplej w pokoju i bardzo możliwe, że miałem w grach
57 zamiast 45 fps... Ale ile radości, że mój Athlon ma już XXXX MHz
więcej...

pozdrawiam,
PK

Data: 2012-11-24 19:21:56
Autor: Przemysaw Ryk
To się narobi...
Dnia 24 Nov 2012 17:31:45 GMT, PK napisał(a):

On 2012-11-24, Przemysław Ryk <przemyslaw.ryk@gmail.com> wrote:
Aż któregoś dnia chyba siądę i sprawdzę, ile czasu mi się generuje PDF z
pliku PostScriptowego ważącego prawie 900 MB przy nominalnym taktowaniu
mojego E8400 i po podkręceniu o 900 MHz. :)

I będziesz się cieszył tym zyskiem przez pozostałe 99% pracy na kompie,
kiedy klepiesz tego PSa w edytorze tekstu? :)

PostScript klepany w edytorze tekstu? No ja takim hardcore'owcem nie jestem.
:)

Efekt wyjściowy w postaci krowiastego pliku PostScriptowego i wynikowego
PDFa jest kwestią dość czasami czasochłonnego procesu twórczego, w którym
udział bierze kilka narzędzi, które też sobie lubią z procesora skorzystać,
o apetycie na RAM nie wspomnę. W podstawowym zestawie narzędzi są takie
aplikacje, jak Photoshop, InDesign, Illustrator, Acrobat, Bridge,
Thunderbird, Total Commander, Word. Dwa czy trzy pliki w Photoshopie z
kilkanstoma warstwami i nałożonymi tam efektami potrafią procesor zagonić do
pracy. Już nie wspominając o wektorowych plikach w Illustratorze, gdzie
obiektów jest kilkaset lub kilka tysięcy.

Owszem - w InDesign możesz używać podglądu z prevkami w niższej
rozdzielczości, ale jak dochodzisz do etapu końcowego sprawdzenia materiału,
to często wymaga on podglądu w pełnej jakości łącznie z włączeniem podglądu
separacji poszczególnych wyciągów barwnych. Albo generujesz PDFa, sprawdzasz
w Acrobacie efekt końcowy, poprawiasz, generujesz kolejnego PDFa,
sprawdzasz, poprawiasz, generujesz kolejnego PDFa… :) Dodaj do tego fakt, że
InDesign na przykład na bieżąco sprawdza listy wypunktowane czy numerowane,
sprawdza czy nie masz w którejś z ramek tekstu, który się w nich nie mieści.
To jest robione na bieżąco i trochę z procesora pożera. :)

Większość komputerów domowych jest wykorzystywanych interwałowo. Przez
większość czasu jadą na 10% zasobów, a czasem odpala się na chwilę coś
bardziej wymagającego. Tylko czy przyspieszenie takiej kompilacji
puszczanej choćby nawet raz dziennie istotnie zmienia postrzeganie
szybkości komputera?

IMVHO tak. Ok - jak bym miał skok zegara rzędu 200 MHz (przy nominalnych
3GHz), to by mi się nie chciało szarpać. Skok rzędu 900 MHz już IMVHO jest
odczuwalny.

No chyba że generujesz te PDFy non stop...

Non stop to nie. :) Ale są systuacje - dość często, że tych PDFów generuję
kilka sztuk. Przy czym kilka to około 9-10 plików. Każdy z innymi
ustawieniami tak, by zleceniodawca nie miał problemu z dostarczeniem
właściwego pliku drukarni. Wobec czego najczęściej jest tak, że źródłowych
plików PostScriptowych do przemielenia przez Distillera mam 8 sztuk. Każdy
po te około 800MB.

Niejednokrotnie są sytuacje, w której kończę jedno zlecenie (ostatnim etapem
są właśnie te generowane PDFy z plików PostScriptowych), a w międzyczasie
już mogę wprowadzać poprawki w innym materiale. Ten prawie 1 GHz w
taktowaniu obecnego procesora pozwala mi jeszcze sprawnie pracować gdy w tle
generowane są pliki produkcyjne. Przy poprzedniej konfiguracji (też
dwurdzeniowy procesor, ale w starszej architekturze - Athlon 64 X2 na socket
939 vs. Core 2 Duo na LGA775) w momencie wpuszczenia generowania PDFów
pracować się niestety nie dało. :)

Przychylam się do zdania RadoslawF. Różnicę w szybkości kompa widać,
gdy jest to duży skok jakościowy w ciągłej pracy, a nie kilka
dodatkowych MHz.

Define „kilka”. :) 900 MHz to jednak nie jest tak mało. :D

Miałem takie odczucie kiedy PIII450 wymieniłem na
A1700+. W obu wypadkach był to ten sam system (AFAIK Windows 2000)
i jeszcze wtedy sporo grałem.

O grach już nie wspominam. Czasami zdarza mi się pogiercować i choć nie
jestem fanatykiem tłuczenia w najnowsze tytuły, to jednak w tym przypadku
różnicę w wydajności po podkręceniu procesora widzę. Owszem - są tytuły,
które mi komputer zarzynają i które sobie zostawiam na czas przyszły. Priorytetem są dla mnie zastosowania zawodowe. Na razie jeszcze mi moja
konfiguracja wystarcza, choć pracując chwilę na nowszym sprzęcie (akurat
trafił się Core i5 2500K bez podkręcania, 8 GB ram - więc ilość pamięci
identyczna z występującą w moim zestawie, również z dwoma dyskami 7200 rpm w
RAID0 na system i dane) widać było, że ten nowszy sobie radził trochę
lepiej. Poprawki w samej architekturze, tryb turbo dla jednego rdzenia
(niestety - większość zadań w używanych przeze mnie aplikacjach jest
realizowana jednowątkowo) - czuło się, że ten Core i5 sobie radził lepiej.
:)

Nie wspominam też o kodowaniu video, gdyż tym zajmuję się niezwykle rzadko.
Niemniej jednak dostrzegam różnicę w sytuacji uruchomionej gry w 1920×1200 i
włączonym nagrywaniu sekwencji we FRAPS i późniejszym czasie renderingu
niedługiej, bo kilkuminutowej sekwencji filmu. Kolega, który swego czasu na
właśnie i5 2500K się przesiadł z E8400 już był zadowolony. Jak się tego i5
pogoniło, to się okazało, że się zrobił zadowolony bardziej. :D

Drugą taką zmianą (totalną rewolucją w tym, jak mogłem używać kompa) był
mój pierwszy procesor 2-rdzeniowy. Akurat złożyło się tak, że był to
laptop, więc w ogóle przepaść.

Przesiadka na dwurdzeniowy układ była u mnie również skokiem, choć może
trochę mniejszym - ja z podkręconego jednordzeniowego Athlona 64 3000+
przesiadłem się na (podkręcanego - a jakże) dwurdzeniowego Athlona 64 X2
3800+. :)

Jeśli chodzi o wydajność, to pewnie zauważalne będzie przejście na SSD,
ale jestem raczej sceptyczny.

To testowałem na żywym organiźmie, ale nie swoim akurat. Kolega z
konfiguracją na Core i5 2500K obrabiający sporo materiałów video sobie
zamarzył SSD i się przesiadł. Na moje odczucie przesiadka taka sobie.
Dlaczego? Już wyjaśniam. Postawienie systemu i bazy użytkowanego
oprogramowania na SSD owszem - przyspiesza start systemu i tego
oprogramowania. Co z tego, skoro pliki robocze leżą na klasycznym talerzowcu
7200 rpm. Kumpel się kiedyś do konfiruacji RAID zraził - miał na czterech
dyskach postawiony RAID10 i niestety zdarzały się sytuacje, kiedy wskutek
stosunkowo długiego czasu rozkręcania się dysku i opóźnień w zgłaszaniu
gotowości do pracy (tak mi się wydaje) BIOS z ICH10R stwierdzał, że dane
dyski z konfiguracji RAID wyleciały. Mając tam RAID10 wystarczyło pstryknąć
jedną opcję w oprogramowaniu Intela, by problemu nie było, ale jednak się
kolega zraził. Więc u niego zysk przy obróce potężnych - jak by nie patrzeć
- ilości danych, jest dość średni.

Mam wrażenie, że kolejną tak dużą zmianą może być tylko przejście
do chmurki. W domu zostawiłbym tylko ciche stanowisko oparte o jakiegoś
fajnego barebone czy nawet laptopa.

Tu wąskim gardłem może być przepustowość łącza. Szczególnie boli bardzo duża
asymetria w oferowanych łączach. Sam korzystam z oferty UPC. 120 Mbit
downloadu naprawdę nie jest mi potrzebne. 50 starczyłoby mi w zupełności.
Tyle tylko, że 10 MBit uploadu mam właśnie przy opcji 120 Mbit downloadu.

Podkręcanie nie robi wielkiej różnicy. Pamiętam, że bawiłem się na
wspomnianym A1700+ (najlepsza seria ever, "super dzik", pasty
ceramiczne, wiatrak Aero - wtedy imponujący - i w ogóle full nerd mode).
Efekt? Było trochę cieplej w pokoju i bardzo możliwe, że miałem w grach
57 zamiast 45 fps... Ale ile radości, że mój Athlon ma już XXXX MHz
więcej...

Jak chcesz, to odgrzebię testy robione swego czasu na potrzeby artykułów
pisanych dla Gry Onet.pl. Dostałem konfigurację na Core i7, którego wziąłem
w obroty. Mam spisane wszystkie wyniki pomiarów. :D

Aczkolwiek uważam, że gry są dość specyficznym środowiskiem testowym i
często istnieje szansa błędnej interpretacji wyników. Czyli dochodzi do
sytuacji, w której ocenia się w dół kartę graficzną gdyż tester nie
zauważył, że ograniczeniem jest dana sekwencja zależna bardzo mocno od
wydajności procesora lub na odwrót. Równie mylącym wskaźnikiem są testy w
aplikacjach dobrze skalujących się wielowątkowo, których jednak aż tak wiele
nie ma.

Tak na marginesie - jak wyciskałeś 57 zamiast 45 FPS, to to był skok. :)

--
[ Przemysław "Maverick" Ryk                   ICQ: 17634926    GG: 2808132 ]
[ Niezbyt ruchawe, ale zawsze, nie?              Król Julian, „Madagaskar” ]

Data: 2012-11-24 19:13:24
Autor: PK
To się narobi...
On 2012-11-24, Przemysław Ryk <przemyslaw.ryk@gmail.com> wrote:
PostScript klepany w edytorze tekstu? No ja takim hardcore'owcem nie jestem.
:)

Chodziło mi o klepanie tekstu, a nie kodu PS :). Jestem fizykiem,
spędziłem wiele godzin życia przy TeXu. Proszę o wyrozumiałość :).

IMVHO tak. Ok - jak bym miał skok zegara rzędu 200 MHz (przy nominalnych
3GHz), to by mi się nie chciało szarpać. Skok rzędu 900 MHz już IMVHO jest
odczuwalny.

Nie twierdzę, że nie jest. Ale przez ile czasu Twojej pracy przy kompie
naprawdę go obciążasz na tyle, że te 0.9 GHz robi różnicę?

To co napisałeś niżej wyjaśnia mi, że robisz takie rzeczy masowo
(choć nie pada tam żaden konkretny czas) i profesjonalnie. W takiej
sytuacji chyba wolałbym postawić dedykowany sprzęt do takich zadań
(niekoniecznie w pobliżu miejsca, w którym pracuję).

Nie wiem na ile wielowątkowy jest Distiller (w ogóle mało o nim wiem).
Jeśli leci na jednym rdzeniu, a Ty często robisz kilka projektów, to
na Twoim miejscu wywaliłbym te podkręcone 2 rdzenie i poszukał jakichś
4 czy więcej. Oczywiście jeśli masz możliwość puszczenia 3 procesów
jednocześnie.

Przesiadka na dwurdzeniowy układ była u mnie również skokiem, choć może
trochę mniejszym - ja z podkręconego jednordzeniowego Athlona 64 3000+
przesiadłem się na (podkręcanego - a jakże) dwurdzeniowego Athlona 64 X2
3800+. :)

Różnica prędkości rdzenia aż tak mnie nie powaliła. Powaliło mnie to, że
mogę spokojnie puścić jakąś symulację (a lubiłem się w to bawić)
i dalej spokojnie używać kompa. Puszczanie czegoś dużego na 1 rdzeniu
kończy się zwiechą, tragedią, BSoDem i wszelkimi innymi plagami.

Tu wąskim gardłem może być przepustowość łącza. Szczególnie boli bardzo duża
asymetria w oferowanych łączach. Sam korzystam z oferty UPC. 120 Mbit
downloadu naprawdę nie jest mi potrzebne. 50 starczyłoby mi w zupełności.
Tyle tylko, że 10 MBit uploadu mam właśnie przy opcji 120 Mbit downloadu.

To akurat nie jest mój problem. Tzn. zdarza mi się obrabiać duże zbiory
danych, ale efektem są jakieś pojedyncze rysunki czy liczby (kilka MB).
Stąd moje łącze (uwaga: 2mbit/256kbit :)) nie jest problemem. Za to
cena solidnego VPS już tak. Taki za 20 zł/m-c mogę sobie kupić od razu,
ale coś spełniającego wszystkie potrzeby kosztowałoby więcej i po prostu
czekam aż zamortyzuje mi się aktualny desktop :).

pozdrawiam,
PK

Data: 2012-11-25 07:27:44
Autor: Przemysaw Ryk
To się narobi...
Dnia 24 Nov 2012 19:13:24 GMT, PK napisał(a):

On 2012-11-24, Przemysław Ryk <przemyslaw.ryk@gmail.com> wrote:
PostScript klepany w edytorze tekstu? No ja takim hardcore'owcem nie jestem.
:)

Chodziło mi o klepanie tekstu, a nie kodu PS :). Jestem fizykiem,
spędziłem wiele godzin życia przy TeXu. Proszę o wyrozumiałość :).

Sam tekst tworzę rzadko, aczkolwiek zdarza się - np. przygotowując
instrukcje obsługi niejednokrotnie dostaję anglojęzycznego PDFa i robię jego
tłumaczenie. W InDesignie jednak już sam skład jest, a to jest praca na już
gotowym materiale tekstowym.

IMVHO tak. Ok - jak bym miał skok zegara rzędu 200 MHz (przy nominalnych
3GHz), to by mi się nie chciało szarpać. Skok rzędu 900 MHz już IMVHO jest
odczuwalny.

Nie twierdzę, że nie jest. Ale przez ile czasu Twojej pracy przy kompie
naprawdę go obciążasz na tyle, że te 0.9 GHz robi różnicę?

Przy projektach w składzie? Oj często i gęsto widzę, że procesor po tyłku
dostaje. :)

To co napisałeś niżej wyjaśnia mi, że robisz takie rzeczy masowo
(choć nie pada tam żaden konkretny czas) i profesjonalnie. W takiej
sytuacji chyba wolałbym postawić dedykowany sprzęt do takich zadań
(niekoniecznie w pobliżu miejsca, w którym pracuję).

I kupić drugą licencję na system, drugą licencję na Adobe? O ile bym miał na
tyle zleceń i kilkuosobową firmę to kto wie, czy jakiegoś blaszaka bym nie
wykorzystał w tym celu. Będąc jednoosobowym freelancerem zakup drugiej
licencji na Adobe Creative Suite to już poważne walnięcie w kieszeń.

Nie wiem na ile wielowątkowy jest Distiller (w ogóle mało o nim wiem).
Jeśli leci na jednym rdzeniu, a Ty często robisz kilka projektów, to
na Twoim miejscu wywaliłbym te podkręcone 2 rdzenie i poszukał jakichś
4 czy więcej. Oczywiście jeśli masz możliwość puszczenia 3 procesów
jednocześnie.

Distiller jest jednowątkowy. Zresztą bardzo wiele z zadań robionych czy to w
Photoshopie, czy Illustratorze czy InDesignie zarzyna jeden i tylko jeden
rdzeń. Dwóch instancji Distillera nie uruchomisz - tak go Adobe napisało i
koniec. Więc cztery rdzenie na chwilę obecną trochę mi na plaster
szczególnie, że trafić czterordzeniowca na LGA775 z podobną podatnością na
kręcenie co E8400 trochę trudniej. :)

Przesiadka na dwurdzeniowy układ była u mnie również skokiem, choć może
trochę mniejszym - ja z podkręconego jednordzeniowego Athlona 64 3000+
przesiadłem się na (podkręcanego - a jakże) dwurdzeniowego Athlona 64 X2
3800+. :)

Różnica prędkości rdzenia aż tak mnie nie powaliła. Powaliło mnie to, że
mogę spokojnie puścić jakąś symulację (a lubiłem się w to bawić)
i dalej spokojnie używać kompa. Puszczanie czegoś dużego na 1 rdzeniu
kończy się zwiechą, tragedią, BSoDem i wszelkimi innymi plagami.

BSODa nie widziałem już od lat. Natomiast responsywność systemu owszem mocno
zmieniła się po przesiadce na dwurdzeniowy procesor. :)

Tu wąskim gardłem może być przepustowość łącza. Szczególnie boli bardzo duża
asymetria w oferowanych łączach. Sam korzystam z oferty UPC. 120 Mbit
downloadu naprawdę nie jest mi potrzebne. 50 starczyłoby mi w zupełności.
Tyle tylko, że 10 MBit uploadu mam właśnie przy opcji 120 Mbit downloadu.

To akurat nie jest mój problem. Tzn. zdarza mi się obrabiać duże zbiory
danych, ale efektem są jakieś pojedyncze rysunki czy liczby (kilka MB).
Stąd moje łącze (uwaga: 2mbit/256kbit :)) nie jest problemem.

No widzisz. U mnie wynikowe PDFy dla drukarni, to przynajmniej 30-40MB.
Bywają większe…

Za to cena solidnego VPS już tak. Taki za 20 zł/m-c mogę sobie kupić od
razu, ale coś spełniającego wszystkie potrzeby kosztowałoby więcej i po
prostu czekam aż zamortyzuje mi się aktualny desktop :).

:)

--
[ Przemysław "Maverick" Ryk                   ICQ: 17634926    GG: 2808132 ]
[ Gdy mężczyźnie jest źle - szuka żony. Gdy mężczyźnie jest dobrze - żona  ]
[ szuka jego.                   (z bloga Internetowego Obserwatora Mediów) ]

Data: 2012-11-25 10:33:13
Autor: PK
To się narobi...
On 2012-11-25, Przemysław Ryk <przemyslaw.ryk@gmail.com> wrote:
I kupić drugą licencję na system, drugą licencję na Adobe? O ile bym miał na
tyle zleceń i kilkuosobową firmę to kto wie, czy jakiegoś blaszaka bym nie
wykorzystał w tym celu. Będąc jednoosobowym freelancerem zakup drugiej
licencji na Adobe Creative Suite to już poważne walnięcie w kieszeń.

Ależ skąd. Jeden duży serwer z oprogramowaniem i dostęp zdalny. Masz
solidne łącze, więc mógłbyś nawet pracować poza domem.

BSODa nie widziałem już od lat. Natomiast responsywność systemu owszem mocno
zmieniła się po przesiadce na dwurdzeniowy procesor. :)

No ja nie widziałem od momentu kupienia 2-rdzeniowca. Przy czym
przyznaję, że już od jakiegoś czasu jestem na W7 (aktualnie W7/W8)
i po prostu są to systemy stabilniejsze niż 2000/XP.

Z puszczaniem własnych obliczeń jest ten problem, że nie zawsze chce
się (ma się czas) pisać program tak, żeby dał odpocząć procesorowi. To
się na XP kończy ciągłym 100% i wycięciem procesów systemowych (a trudno
mi się pracowało na zwykłym koncie, a na W7 nie jest to problem - stąd
też może wynikać poprawa stabilności, ale trudno powiedzieć).

Adobe chyba jednak pisze swój soft tak, żeby nie zabijał kompów. Tzn.
wiem, że w przeszłości mieli w tym temacie sporo wpadek, ale chyba teraz
jest lepiej.

pozdrawiam,
PK

Data: 2012-11-30 17:21:09
Autor: Przemysaw Ryk
To się narobi...
Dnia 25 Nov 2012 10:33:13 GMT, PK napisał(a):

On 2012-11-25, Przemysław Ryk <przemyslaw.ryk@gmail.com> wrote:
I kupić drugą licencję na system, drugą licencję na Adobe? O ile bym miał na
tyle zleceń i kilkuosobową firmę to kto wie, czy jakiegoś blaszaka bym nie
wykorzystał w tym celu. Będąc jednoosobowym freelancerem zakup drugiej
licencji na Adobe Creative Suite to już poważne walnięcie w kieszeń.

Ależ skąd. Jeden duży serwer z oprogramowaniem i dostęp zdalny. Masz
solidne łącze, więc mógłbyś nawet pracować poza domem.

Jeszcze może na laptopie? :)

BSODa nie widziałem już od lat. Natomiast responsywność systemu owszem mocno
zmieniła się po przesiadce na dwurdzeniowy procesor. :)

No ja nie widziałem od momentu kupienia 2-rdzeniowca. Przy czym
przyznaję, że już od jakiegoś czasu jestem na W7 (aktualnie W7/W8)
i po prostu są to systemy stabilniejsze niż 2000/XP.

Czy ja wiem… XP też u mnie chodził 24/7 i problemów nie było. :)

Z puszczaniem własnych obliczeń jest ten problem, że nie zawsze chce
się (ma się czas) pisać program tak, żeby dał odpocząć procesorowi. To
się na XP kończy ciągłym 100% i wycięciem procesów systemowych (a trudno
mi się pracowało na zwykłym koncie, a na W7 nie jest to problem - stąd
też może wynikać poprawa stabilności, ale trudno powiedzieć).

Rozumiem, że ten problem wyrżnięcia procesów systemowych to w sytuacji pracy
na jednordzeniowym CPU?

Adobe chyba jednak pisze swój soft tak, żeby nie zabijał kompów. Tzn.
wiem, że w przeszłości mieli w tym temacie sporo wpadek, ale chyba teraz
jest lepiej.

Różnie bywa. Illustrator najgorszy był chyba w CS3, teraz jest trochę lepiej
(piszę o CS5.5, gdyż CS6 jeszcze nie katowałem). InDesign już tak różowo nie
wypada. Bardziej bolą inne babole czy olewanie postulatów użytkowników.

--
[ Przemysław "Maverick" Ryk                   ICQ: 17634926    GG: 2808132 ]
[ Did not know who he was fuckin' with.                                    ]
[                                      (Richard B. Riddick, "Pitch Black") ]

Data: 2012-11-30 18:03:47
Autor: PK
To się narobi...
On 2012-11-30, Przemysław Ryk <przemyslaw.ryk@gmail.com> wrote:
Ależ skąd. Jeden duży serwer z oprogramowaniem i dostęp zdalny. Masz
solidne łącze, więc mógłbyś nawet pracować poza domem.

Jeszcze może na laptopie? :)

Chodzi o rozmiar monitora? :)
Znam osobę, która pracuje zdalnie na serwerze (stojącym w firmie).
W pracy ma duże stanowisko (słaby komp, ale kilka monitorów).
W domu stoi niemal identyczna kopia tego z pracy.
Z obu korzysta w identyczny sposób, więc nie ma problemu z
"przestawianiem się". W razie potrzeby jest też laptop :).

Także wiesz... dziś (przy dobrych łaczach) to już tylko kwestia
wyobraźni i dosyć grubego portfela (chyba że firma stawia :)).
Za 10 lat pewnie będzie się to stawało normą. Twój komputer będzie
w chmurze - live with it! :D

Czy ja wiem… XP też u mnie chodził 24/7 i problemów nie było. :)

W7 u mnie chodził "24/5" :). Generalnie W7 i W8 są bardzo odporne,
ktoś wreszcie się nimi zajął. Pewnie jednym z powodów był fakt, że
kiedyś były oddzielne systemy dla desktopów, serwerów i komórek. Dziś
dzielą coraz więcej kodu, więc wymieniają się cechami. I tak W8
jest wyraźnie napisany z myślą o macaniu ekranu, a nie myszcze, ale
jest lżejszy i na pewno nie mniej stabilny niż W7.

Przykład:
Od kilku miesięcy mam OSy na padającym dysku. Zdarza mu się zawiesić
kompa i przez 2-3 minuty nie ma żadnego kontaktu, po czym system ożywa
(W7, Linuxy). XP czy 2000 przy błędzie komunikacji z dyskiem machały
BSODem prawie od razu. W ogóle XP machał BSODem od razu jak pojawił
się jakiś problem (ale jeśli miałeś czysty system i stabilnego kompa,
to sam XP niczego nie tworzył).

Na nowych systemach (i dwurdzeniowych CPU) mam autentyczne wrażenie,
że OSy przestały się poddawać. Że kiedy coś się dzieje, starają
się z tym walczyć! Czasem resetują jakiś sterownik, czasem nie chcą
ze mną gadać przez dłuższą chwilę. Wtedy idę po herbatę i po powrocie
wszystko jest dobrze :). Lubię to poczucie rozwoju cywilizacji :P.

Rozumiem, że ten problem wyrżnięcia procesów systemowych to w sytuacji pracy
na jednordzeniowym CPU?

No tak. Na >1 jest ok. Tzn. nie wiem jak sobie z tym radzą starsze
systemy, ale te nowe dość dobrze zarządzają rdzeniami.

pozdrawiam,
PK

Data: 2012-12-01 04:25:07
Autor: JDX
To się narobi...
On 2012-11-30 19:03, PK wrote:
[.....]
XP czy 2000 przy błędzie komunikacji z dyskiem machały
BSODem prawie od razu. W ogóle XP machał BSODem od razu jak pojawił
się jakiś problem (ale jeśli miałeś czysty system i stabilnego kompa,
to sam XP niczego nie tworzył).
IMO w przypadku tak kluczowych komponentów jak RAM czy HDD/SSD jest to
bardzo pożądane zachowanie. Wolę natychmiast wiedzieć że coś jest nie
tak niż narażać się na potencjalnie znacznie większe szkody wynikłe z
działania niesprawnego sprzętu.

BTW. Również jestem zadowolony z XP. W7 używałem niewiele ale też jest w
porządku. Natomiast teraz poczytałem trochę na temat W8 i przeraża mnie
myśl używania tego czegoś na desktopie (czy nawet na laptopie). No i mam
niezłą zagwozdkę bo to już najwyższy czas zmienić komputer (a do tego XP
kończy oficjalny żywot) i nie wiem jakiego OS-a wziąć.

Data: 2012-12-01 08:24:15
Autor: Filip454
To się narobi...
Dnia Sat, 01 Dec 2012 04:25:07 +0100, JDX napisa(a):

On 2012-11-30 19:03, PK wrote:
[.....]
XP czy 2000 przy bdzie komunikacji z dyskiem machay
BSODem prawie od razu. W ogle XP macha BSODem od razu jak pojawi
si jaki problem (ale jeli miae czysty system i stabilnego kompa,
to sam XP niczego nie tworzy).
IMO w przypadku tak kluczowych komponentw jak RAM czy HDD/SSD jest to
bardzo podane zachowanie. Wol natychmiast wiedzie e co jest nie
tak ni naraa si na potencjalnie znacznie wiksze szkody wynike z
dziaania niesprawnego sprztu.

BTW. Rwnie jestem zadowolony z XP. W7 uywaem niewiele ale te jest w
porzdku. Natomiast teraz poczytaem troch na temat W8 i przeraa mnie
myl uywania tego czego na desktopie (czy nawet na laptopie). No i mam
niez zagwozdk bo to ju najwyszy czas zmieni komputer (a do tego XP
koczy oficjalny ywot) i nie wiem jakiego OS-a wzi.

Windows 8 jest rwnie miy w uytkowaniu, ale tak jak mwisz - on jest
dobry tylko na urzdzenia takie jak Microsoft Surface - tam, gdzie dotyk
jest rzeczywicie potrzebny.

Ja na Twoim miejscu brabym 7. XP to ju naprawd przeytek. Sidemka jest
lepiej zoptymalizowana, wbrew opiniom niektrych ludzi, ktrzy uwaaj si
za "starszakw".
--
Twoje rdo informacji na temat serii Grand Theft Auto! http://swiatgta.pl

Filip454 = Filip dla nieuwiadomionych

Data: 2012-12-01 13:00:09
Autor: PK
To się narobi...
On 2012-12-01, JDX <jdx@onet.pl> wrote:
IMO w przypadku tak kluczowych komponentów jak RAM czy HDD/SSD jest to
bardzo pożądane zachowanie. Wolę natychmiast wiedzieć że coś jest nie
tak niż narażać się na potencjalnie znacznie większe szkody wynikłe z
działania niesprawnego sprzętu.

Ale masz logi, więc możesz sobie sprawdzać. Dla mnie komp to nie RAM,
HDD czy rozrywka. Jestem mocno uzależniony od jego pracy, więc wolę
żeby działał, niż żeby mi się co jakiś czas resetował, bo po prostu
tracę dane i dużo czasu, jeśli akurat jestem poza domem.

BTW. Również jestem zadowolony z XP. W7 używałem niewiele ale też jest w
porządku. Natomiast teraz poczytałem trochę na temat W8 i przeraża mnie
myśl używania tego czegoś na desktopie (czy nawet na laptopie). No i mam
niezłą zagwozdkę bo to już najwyższy czas zmienić komputer (a do tego XP
kończy oficjalny żywot) i nie wiem jakiego OS-a wziąć.

Za dużo czytasz, a za mało używasz. Chyba da się jeszcze zdobyć jakieś
preview release. Jak pisałem wcześniej: na początku jest się trochę
zagubionym, ale można się szybko przyzwyczaić (i polubić Metro).

Przy czym może mi jest łatwiej dlatego, że po prostu używam wielu
systemów równolegle, więc nie jestem tak bardzo przyzwyczajony
do żadnego interfejsu.

pozdrawiam,
PK

Data: 2012-12-01 15:14:08
Autor: JDX
To się narobi...
On 2012-12-01 14:00, PK wrote:
On 2012-12-01, JDX <jdx@onet.pl> wrote:
IMO w przypadku tak kluczowych komponentów jak RAM czy HDD/SSD jest to
bardzo pożądane zachowanie. Wolę natychmiast wiedzieć że coś jest nie
tak niż narażać się na potencjalnie znacznie większe szkody wynikłe z
działania niesprawnego sprzętu.

Ale masz logi, więc możesz sobie sprawdzać. Dla mnie komp to nie RAM,
HDD czy rozrywka. Jestem mocno uzależniony od jego pracy, więc wolę
żeby działał, niż żeby mi się co jakiś czas resetował, bo po prostu
tracę dane i dużo czasu, jeśli akurat jestem poza domem.
Ja od mojej maszyny wymagam aby nie tylko działała, ale działała też
pewnie. Restarty są niczym w porównaniu do potencjalnych strat
związanych z utratą danych. Bo chyba nie uważasz, że jeśli SO w jakiś
sposób zatynkuje padnięty lub właśnie padający sprzęt to nie ma ryzyka
utraty danych. Poza tym jeśli jakiś komponent nie działa tak jak
powinien to się chyba natychmiast kupuje nowy, nie? Zwłaszcza wtedy, gdy
komputer służy do zarabiania pieniędzy.

Za dużo czytasz, a za mało używasz. Chyba da się jeszcze zdobyć jakieś
preview release.
Mam ściągnięte od jakichś 3 miesięcy ale jeszcze nie miałem okazji aby
to potestować.

Jak pisałem wcześniej: na początku jest się trochę
zagubionym, ale można się szybko przyzwyczaić (i polubić Metro).
No nie wiem. Ja na przykład do Windows Explorera nigdy nie moglem się
przyzwyczaić i uważam go za beznadziejne narzędzie dla cokolwiek
zaawansowanych użytkowników komputerów. Z Metro może być podobnie. Tym
bardziej, że jak pokazuje doświadczenie, rzeczy uniwersalne są zazwyczaj
do dupy. Tzn. dla przeciętnego użytkownika mogą być w zupełności
wystarczające, ale dla profesjonalisty są po prostu do dupy.

Data: 2012-12-01 14:47:28
Autor: PK
To się narobi...
On 2012-12-01, JDX <jdx@onet.pl> wrote:
Ja od mojej maszyny wymagam aby nie tylko działała, ale działała też
pewnie. Restarty są niczym w porównaniu do potencjalnych strat

Tzn. według Ciebie "pewne działanie", to jak komputer resetuje się
przy problemach? To na czym polega na pewność?

Ja cieszę się właśnie z tego, że nowe systemu (nie tylko W7, ale też
aktualne Linuxy) nie dopuszczają do resetu tylko starają się naprawić
sytuację. Dla mnie to oznacza "pewność".

No nie wiem. Ja na przykład do Windows Explorera nigdy nie moglem się
przyzwyczaić i uważam go za beznadziejne narzędzie dla cokolwiek
zaawansowanych użytkowników komputerów. Z Metro może być podobnie. Tym

Tradycyjnie muszę się przyczepić do słowa "zaawansowany użytkownik"
oraz pojawiającego się często obok "zaawansowane wykorzystywanie".

Dodefiniuj te pojęcia :).

A czy Explorer jest taki zły? Tzn. czy jest dużo gorszy od Nautilusa,
Thunara, PCManFM czy Konquerora? Albo tego czegoś na OSX?
Według mnie spełnia swoją rolę bardzo dobrze. A w wydaniu W8 zrobił
się jeszcze wygodniejszy i szybszy.

bardziej, że jak pokazuje doświadczenie, rzeczy uniwersalne są zazwyczaj
do dupy. Tzn. dla przeciętnego użytkownika mogą być w zupełności
wystarczające, ale dla profesjonalisty są po prostu do dupy.

Znowu: dla profesjonalisty z jakiej branży? Bo jak nie dodajesz
konkretu, to wygląda, jakbyś mówił o profesjonalistach z zakresu
przenoszenia plików między katalogami...

pozdrawiam,
PK

Data: 2012-12-01 16:57:35
Autor: JDX
To się narobi...
On 2012-12-01 15:47, PK wrote:
[.....]
Tzn. według Ciebie "pewne działanie", to jak komputer resetuje się
przy problemach? To na czym polega na pewność?
Pewność polega na tym, że nie system poprzez swoją "nieodporność" na
uszkodzony sprzęt de facto uniemożliwi mi pracę i ewentualne
powiększanie szkód.

Ja cieszę się właśnie z tego, że nowe systemu (nie tylko W7, ale też
aktualne Linuxy) nie dopuszczają do resetu tylko starają się naprawić
sytuację. Dla mnie to oznacza "pewność".
Heh, ciekawe jak OS może naprawić lub próbować naprawić uszkodzony RAM
albo dysk. :-D

Tradycyjnie muszę się przyczepić do słowa "zaawansowany użytkownik"
oraz pojawiającego się często obok "zaawansowane wykorzystywanie".

Dodefiniuj te pojęcia :).
Zaawansowany użytkownik to taki, który używa komputera do czegoś więcej
niż tylko email, przeglądanie WWW i oglądanie pirackich filmów.

A czy Explorer jest taki zły? Tzn. czy jest dużo gorszy od Nautilusa,
Thunara, PCManFM czy Konquerora? Albo tego czegoś na OSX?
Tak, Windows Explorer jest zły, a nawet bardzo zły. Konqueror też jest
bardzo zły. Total Commander i Midnight Commander są dobre.

Znowu: dla profesjonalisty z jakiej branży? Bo jak nie dodajesz
konkretu, to wygląda, jakbyś mówił o profesjonalistach z zakresu
przenoszenia plików między katalogami...
Tak, mówię o profesjonalistach którzy specjalizują się m.in. w
przenoszeniu plików między katalogami. IMO jest takich całkiem sporo.

Data: 2012-12-01 17:42:45
Autor: PK
To się narobi...
On 2012-12-01, JDX <jdx@onet.pl> wrote:
Heh, ciekawe jak OS może naprawić lub próbować naprawić uszkodzony RAM
albo dysk. :-D

Ale nie mówimy o naprawianiu sprzętu. Dawniej systemy kapitulowały nawet
przy zwykłych problemach z procesami, błędzie odczytu RAM, problemie z
dostępem do dysku itp itd. Dziś sobie z tym dużo lepiej radzą.

Zaawansowany użytkownik to taki, który używa komputera do czegoś więcej
niż tylko email, przeglądanie WWW i oglądanie pirackich filmów.

I według Ciebie Explorer komuś takiemu nie starcza? Gdyż? :)

Tak, Windows Explorer jest zły, a nawet bardzo zły. Konqueror też jest
bardzo zły. Total Commander i Midnight Commander są dobre.

No tak czułem. Czyli jednak chodzi Ci o profesjonalistów od kopiowania
plików :). Szczęśliwie są też inne zawody :).

Słowo daję: Total Commander MOŻE przydałby mi się raz w tygodniu
do backupu. Oczywiście dawniej, bo już teraz mam automat.

Nawet tego standardowego Explorera nie używam codziennie.

pozdrawiam,
PK

Data: 2012-12-02 01:12:12
Autor: R.e.m.e.K
To się narobi...
Dnia 01 Dec 2012 17:42:45 GMT, PK napisał(a):

Ale nie mówimy o naprawianiu sprzętu. Dawniej systemy kapitulowały nawet
przy zwykłych problemach z procesami, błędzie odczytu RAM, problemie z
dostępem do dysku itp itd. Dziś sobie z tym dużo lepiej radzą.

Problem z dostepem do dysku czy blad pamieci to sygnal do dzialania nim
bedzie za pozno, Ty wolisz o nim nie wiedziec i dowiedziec sie, gdy padnie
juz caly dysk. Twoj problem.
To jest analogiczne do wciagania tabletek przeciwbolowych zamiast chodzenia
do lekarza, powodzenia z takim podejsciem.
 
Zaawansowany użytkownik to taki, który używa komputera do czegoś więcej
niż tylko email, przeglądanie WWW i oglądanie pirackich filmów.

I według Ciebie Explorer komuś takiemu nie starcza? Gdyż? :)

Takiemu komus wystarczy TV lub tablet, po cholere mu skomplikowany komputer.
 
Tak, Windows Explorer jest zły, a nawet bardzo zły. Konqueror też jest
bardzo zły. Total Commander i Midnight Commander są dobre.
 
No tak czułem. Czyli jednak chodzi Ci o profesjonalistów od kopiowania
plików :). Szczęśliwie są też inne zawody :).

Plik to fundament systemu operacyjnego, wokol niego wszystko sie buja, z
plikow startuja procesy, z plikow wczytuja dane, do plikow zapisuja wyniki
dzialania, w plikach sa zdjecia, w plikach dokumenty, w plikach jest
wszystko i...
 
Słowo daję: Total Commander MOŻE przydałby mi się raz w tygodniu
do backupu. Oczywiście dawniej, bo już teraz mam automat.

....jesli nie masz wiele wspolnego z plikami to imho niewiele na komputerze
pracujesz. A ten kto pracuje "grzebie" w plikach i menadzer plikow to bardzo
pomocne narzedzie w tym procederze.
 
Nawet tego standardowego Explorera nie używam codziennie.

Czyli jednak nie korzystasz z komputera. To o czym tu dyskusja?

--
pozdro
R.e.m.e.K

Data: 2012-12-02 11:24:22
Autor: PK
To się narobi...
On 2012-12-02, R.e.m.e.K <go@dev.null> wrote:
Problem z dostepem do dysku czy blad pamieci to sygnal do dzialania nim
bedzie za pozno, Ty wolisz o nim nie wiedziec i dowiedziec sie, gdy padnie
juz caly dysk. Twoj problem.

Ale przecież ja o nim wiem! Mam logi! Przeglądałeś kiedyś logi swojego
systemu?

Takiemu komus wystarczy TV lub tablet, po cholere mu skomplikowany komputer.

I - jak widzimy o aktualnych trendach - desktopy właśnie są zastępowane
przez tablety. Czyli przynajmniej tu masz rację :).

Plik to fundament systemu operacyjnego, wokol niego wszystko sie buja, z
plikow startuja procesy, z plikow wczytuja dane, do plikow zapisuja wyniki
dzialania, w plikach sa zdjecia, w plikach dokumenty, w plikach jest
wszystko i...

.... i nic z tego nie wynika dla większości ludzi. Większość użytkowników
Windowsa nie widzi nawet rozszerzeń, a pliki są dla nich po prostu
takimi "napisami", które można kliknąć i wtedy widzi się jakieś
potrzebne informacje. I doskonale żyją z takim podejściem.
...jesli nie masz wiele wspolnego z plikami to imho niewiele na komputerze
pracujesz. A ten kto pracuje "grzebie" w plikach i menadzer plikow to bardzo
pomocne narzedzie w tym procederze.

Ależ bzdura :). Większość ludzi pracujących na komputerze włącza go,
otwiera środowisko pracy (Photoshopa, Excela, Visual Studio - cokolwiek
by to nie było) i siedzi w nim prawie cały czas (zazwyczaj korzystając
z managera plików wbudowanego w środowisko). Explorer im naprawdę
starcza.

Czyli jednak nie korzystasz z komputera. To o czym tu dyskusja?

Chyba o Twoim wąskim spojrzeniu na świat. Że wszyscy pracujący
przy kompach to informatycy i podnieca ich wygodne kopiowanie
plików :).

Naprawdę trzeba na takie rzeczy patrzeć odrobinę szerzej. Dla mnóstwa
osób komputer to przeglądarka www i Excel. I pracują na nim, zarabiają,
nie spinają się, że ich "manager plików" jest prymitywny. W głowie Ci
się to nie mieści, nie? :P

pozdrawiam,
PK

Data: 2012-12-02 13:41:18
Autor: Filip454
To się narobi...
Dnia 02 Dec 2012 11:24:22 GMT, PK napisa(a):

On 2012-12-02, R.e.m.e.K <go@dev.null> wrote:
Problem z dostepem do dysku czy blad pamieci to sygnal do dzialania nim
bedzie za pozno, Ty wolisz o nim nie wiedziec i dowiedziec sie, gdy padnie
juz caly dysk. Twoj problem.

Ale przecie ja o nim wiem! Mam logi! Przegldae kiedy logi swojego
systemu?

Takiemu komus wystarczy TV lub tablet, po cholere mu skomplikowany komputer.

I - jak widzimy o aktualnych trendach - desktopy wanie s zastpowane
przez tablety. Czyli przynajmniej tu masz racj :).

Plik to fundament systemu operacyjnego, wokol niego wszystko sie buja, z
plikow startuja procesy, z plikow wczytuja dane, do plikow zapisuja wyniki
dzialania, w plikach sa zdjecia, w plikach dokumenty, w plikach jest
wszystko i...

... i nic z tego nie wynika dla wikszoci ludzi. Wikszo uytkownikw
Windowsa nie widzi nawet rozszerze, a pliki s dla nich po prostu
takimi "napisami", ktre mona klikn i wtedy widzi si jakie
potrzebne informacje. I doskonale yj z takim podejciem.
...jesli nie masz wiele wspolnego z plikami to imho niewiele na komputerze
pracujesz. A ten kto pracuje "grzebie" w plikach i menadzer plikow to bardzo
pomocne narzedzie w tym procederze.

Ale bzdura :). Wikszo ludzi pracujcych na komputerze wcza go,
otwiera rodowisko pracy (Photoshopa, Excela, Visual Studio - cokolwiek
by to nie byo) i siedzi w nim prawie cay czas (zazwyczaj korzystajc
z managera plikw wbudowanego w rodowisko). Explorer im naprawd
starcza.

Czyli jednak nie korzystasz z komputera. To o czym tu dyskusja?

Chyba o Twoim wskim spojrzeniu na wiat. e wszyscy pracujcy
przy kompach to informatycy i podnieca ich wygodne kopiowanie
plikw :).

Naprawd trzeba na takie rzeczy patrze odrobin szerzej. Dla mnstwa
osb komputer to przegldarka www i Excel. I pracuj na nim, zarabiaj,
nie spinaj si, e ich "manager plikw" jest prymitywny. W gowie Ci
si to nie mieci, nie? :P

pozdrawiam,
PK

Ale obojtnie jakiego managera by nie uywa, wikszoci ludzi chodzi o
efekty ich pracy, a nie sposb wykonania ;) Take PK te ma racj.
--
Twoje rdo informacji na temat serii Grand Theft Auto! http://swiatgta.pl

Filip454 = Filip dla nieuwiadomionych

Data: 2012-12-03 08:44:30
Autor: R.e.m.e.K
To się narobi...
Dnia 02 Dec 2012 11:24:22 GMT, PK napisał(a):

Problem z dostepem do dysku czy blad pamieci to sygnal do dzialania nim
bedzie za pozno, Ty wolisz o nim nie wiedziec i dowiedziec sie, gdy padnie
juz caly dysk. Twoj problem.

Ale przecież ja o nim wiem! Mam logi! Przeglądałeś kiedyś logi swojego
systemu?

Plik to fundament systemu operacyjnego, wokol niego wszystko sie buja, z
plikow startuja procesy, z plikow wczytuja dane, do plikow zapisuja wyniki
dzialania, w plikach sa zdjecia, w plikach dokumenty, w plikach jest
wszystko i...

... i nic z tego nie wynika dla większości ludzi. Większość użytkowników
Windowsa nie widzi nawet rozszerzeń, a pliki są dla nich po prostu
takimi "napisami", które można kliknąć i wtedy widzi się jakieś
potrzebne informacje. I doskonale żyją z takim podejściem.

Dyskusja z Toba to strzal w kolano. Odwracasz kota ogonem, zeby tylko swoje
teorie wybronic. Jak mowa o nie sypaniu bsodami tylko "naprawianiu" (czyli
tuszowaniu) problemu przez system to masz logi i z nich korzystasz. Jak mowa
o plikach to wtedy wg Ciebie wiekszosc ludzi ich nie ogarnia i nie sa
istotne. Oczywiscie ta wiekszosc, mimo, ze nie wie ze pliki istnieja i do
czego sluza, ta wlasnie wiekszosc ignorantow komputerowych potrafi czytac i
interpretowac logi! Brawo. Jakie to wszystko spojne i logiczne.
Naprawdę trzeba na takie rzeczy patrzeć odrobinę szerzej. Dla mnóstwa
osób komputer to przeglądarka www i Excel. I pracują na nim, zarabiają,
nie spinają się, że ich "manager plików" jest prymitywny. W głowie Ci
się to nie mieści, nie? :P

A tu juz poleciales po bandzie, przemadrzalosc podszyta hipokryzja az
trzeszczy. Dla mnie EOT. Szkoda pradu.

--
pozdro
R.e.m.e.K

Data: 2012-12-03 18:50:37
Autor: PK
To się narobi...
On 2012-12-03, R.e.m.e.K <go@dev.null> wrote:
Dyskusja z Toba to strzal w kolano. Odwracasz kota ogonem, zeby tylko swoje
teorie wybronic. Jak mowa o nie sypaniu bsodami tylko "naprawianiu" (czyli
tuszowaniu) problemu przez system to masz logi i z nich korzystasz. Jak mowa
o plikach to wtedy wg Ciebie wiekszosc ludzi ich nie ogarnia i nie sa
istotne. Oczywiscie ta wiekszosc, mimo, ze nie wie ze pliki istnieja i do
czego sluza, ta wlasnie wiekszosc ignorantow komputerowych potrafi czytac i
interpretowac logi! Brawo. Jakie to wszystko spojne i logiczne.

A co robi laik komputerowy po BSODzie? Zaczyna rozmyślać nad problemem?
Nie! Resetuje i żyje dalej.

BTW: "ignorant komputerowy"? Ale tekst...

A tu juz poleciales po bandzie, przemadrzalosc podszyta hipokryzja az
trzeszczy. Dla mnie EOT. Szkoda pradu.

Żaden problem.

Po prostu traktujesz komputery jako coś super wciągającego i według
Ciebie trzeba się z nimi pieścić, optymalizować i używać super
narzędzi, bo tak jest lepiej. I tak dalej. Jesteś pasjonatem.

Dla większości ludzi komputer jest takim samym urządzeniem jak mikser.
Po prostu go używają.

pozdrawiam,
PK

Data: 2012-12-02 13:38:47
Autor: Filip454
To się narobi...
Dnia Sun, 2 Dec 2012 01:12:12 +0100, R.e.m.e.K napisa(a):

Dnia 01 Dec 2012 17:42:45 GMT, PK napisa(a):

Ale nie mwimy o naprawianiu sprztu. Dawniej systemy kapituloway nawet
przy zwykych problemach z procesami, bdzie odczytu RAM, problemie z
dostpem do dysku itp itd. Dzi sobie z tym duo lepiej radz.

Problem z dostepem do dysku czy blad pamieci to sygnal do dzialania nim
bedzie za pozno, Ty wolisz o nim nie wiedziec i dowiedziec sie, gdy padnie
juz caly dysk. Twoj problem.
To jest analogiczne do wciagania tabletek przeciwbolowych zamiast chodzenia
do lekarza, powodzenia z takim podejsciem.
 
Zaawansowany uytkownik to taki, ktry uywa komputera do czego wicej
ni tylko email, przegldanie WWW i ogldanie pirackich filmw.

I wedug Ciebie Explorer komu takiemu nie starcza? Gdy? :)

Takiemu komus wystarczy TV lub tablet, po cholere mu skomplikowany komputer.
 
Tak, Windows Explorer jest zy, a nawet bardzo zy. Konqueror te jest
bardzo zy. Total Commander i Midnight Commander s dobre.
 
No tak czuem. Czyli jednak chodzi Ci o profesjonalistw od kopiowania
plikw :). Szczliwie s te inne zawody :).

Plik to fundament systemu operacyjnego, wokol niego wszystko sie buja, z
plikow startuja procesy, z plikow wczytuja dane, do plikow zapisuja wyniki
dzialania, w plikach sa zdjecia, w plikach dokumenty, w plikach jest
wszystko i...
 
Sowo daj: Total Commander MOE przydaby mi si raz w tygodniu
do backupu. Oczywicie dawniej, bo ju teraz mam automat.

...jesli nie masz wiele wspolnego z plikami to imho niewiele na komputerze
pracujesz. A ten kto pracuje "grzebie" w plikach i menadzer plikow to bardzo
pomocne narzedzie w tym procederze.
 
Nawet tego standardowego Explorera nie uywam codziennie.

Czyli jednak nie korzystasz z komputera. To o czym tu dyskusja?

Szczerze musz przyzna racj Remkowi - bo on naprawd ma racj. Gdyby nie
Total Commander to bym zgin na dysku. Nie wspominam po prostu o
zaawansowanych moliwociach filtrowania, segregowania itd. Opcji, z
ktrych korzystaj tylko ludzie ktrzy prowadz strony internetowe, tworz
rne rzeczy, filmowcy itp. Wtedy Explorer naprawd nie wystarcza.
Oczywicie nie uywam Commandera codziennie, ale uywam go zawsze do
ogarnicia przysowiowego burdelu, ktry tworz po zrobieniu czego nowego
itp.
--
Twoje rdo informacji na temat serii Grand Theft Auto! http://swiatgta.pl

Filip454 = Filip dla nieuwiadomionych

Data: 2012-12-02 13:17:26
Autor: PK
To się narobi...
On 2012-12-02, Filip454 <filip454@filip454.pl> wrote:
Szczerze muszę przyznać rację Remkowi - bo on naprawdę ma rację. Gdyby nie
Total Commander to bym zginął na dysku. Nie wspominam po prostu o
zaawansowanych możliwościach filtrowania, segregowania itd. Opcji, z
których korzystają tylko ludzie którzy prowadzą strony internetowe, tworzą
różne rzeczy, filmowcy itp. Wtedy Explorer naprawdę nie wystarcza.
Oczywiście nie używam Commandera codziennie, ale używam go zawsze do
ogarnięcia przysłowiowego burdelu, który tworzę po zrobieniu czegoś nowego
itp.

Ale wystarcza do bycia prezesem banku i do wymieniania jachtów co 2
lata, więc nie sugerujcie że "profesjonaliści potrzebują Total
Commandera", bo to po prostu bzdura :).

Można też nie robić burdelu na dysku, można pracować na małej
liczbie plików. Jeśli ktoś ma rozrzucone pliki gdzie popadnie,
to ma problem, ale i tak może sobie poradzić (np. sprawnie
używając wyszukiwarki w W7). Jeśli ktoś trzyma wszystko
w dobrze ułożonych drzewach (i np. wszystkie ważne rzeczy
w My Documents) to naprawdę Explorer wystarcza (jeśli w ogóle
się z niego korzysta).

W ogóle jest mnóstwo możliwości, które najwyraźniej
działają, bo mało kto dziś nie ma kontaktu z komputerem w pracy,
a wiedza o istnieniu TC/MC jest marginalna :).

pozdrawiam,
PK

Data: 2012-12-02 15:38:30
Autor: Filip454
To się narobi...
Dnia 02 Dec 2012 13:17:26 GMT, PK napisa(a):

On 2012-12-02, Filip454 <filip454@filip454.pl> wrote:
Szczerze musz przyzna racj Remkowi - bo on naprawd ma racj. Gdyby nie
Total Commander to bym zgin na dysku. Nie wspominam po prostu o
zaawansowanych moliwociach filtrowania, segregowania itd. Opcji, z
ktrych korzystaj tylko ludzie ktrzy prowadz strony internetowe, tworz
rne rzeczy, filmowcy itp. Wtedy Explorer naprawd nie wystarcza.
Oczywicie nie uywam Commandera codziennie, ale uywam go zawsze do
ogarnicia przysowiowego burdelu, ktry tworz po zrobieniu czego nowego
itp.

Ale wystarcza do bycia prezesem banku i do wymieniania jachtw co 2
lata, wic nie sugerujcie e "profesjonalici potrzebuj Total
Commandera", bo to po prostu bzdura :).

Mona te nie robi burdelu na dysku, mona pracowa na maej
liczbie plikw. Jeli kto ma rozrzucone pliki gdzie popadnie,
to ma problem, ale i tak moe sobie poradzi (np. sprawnie
uywajc wyszukiwarki w W7). Jeli kto trzyma wszystko
w dobrze uoonych drzewach (i np. wszystkie wane rzeczy
w My Documents) to naprawd Explorer wystarcza (jeli w ogle
si z niego korzysta).

W ogle jest mnstwo moliwoci, ktre najwyraniej
dziaaj, bo mao kto dzi nie ma kontaktu z komputerem w pracy,
a wiedza o istnieniu TC/MC jest marginalna :).

pozdrawiam,
PK

Dobra, ale webmasterzy czsto z tego korzystaj. Nie mwi tu o
profesjonalistach tylko. Ja te czsto korzystam z TC ze wzgldu na stron.
Bo w sumie po przemyleniu to do samych plikw na komputerze rzadko uywam
TC. Czciej jeli chodzi o FTP.
--
Twoje rdo informacji na temat serii Grand Theft Auto! http://swiatgta.pl

Filip454 = Filip dla nieuwiadomionych

Data: 2012-12-02 14:47:25
Autor: PK
To się narobi...
On 2012-12-02, Filip454 <filip454@filip454.pl> wrote:
Dobra, ale webmasterzy często z tego korzystają. Nie mówię tu o
profesjonalistach tylko. Ja też często korzystam z TC ze względu na stronę.
Bo w sumie po przemyśleniu to do samych plików na komputerze rzadko używam
TC. Częściej jeśli chodzi o FTP.

No i to jest konkret. Takie programy są bardzo wygodne dzięki wygodnemu
dostępowi do FTP. Sam na Linuxie używam w tym celu mc.

Problem polega na tym, że FTPów używa garstka ludzi, a webmasterzy to
już w ogóle. A tezy leciały bardzo ogólne :D.

pozdrawiam,
PK

Data: 2012-12-02 15:54:46
Autor: Filip454
To się narobi...
Dnia 02 Dec 2012 14:47:25 GMT, PK napisa(a):

On 2012-12-02, Filip454 <filip454@filip454.pl> wrote:
Dobra, ale webmasterzy czsto z tego korzystaj. Nie mwi tu o
profesjonalistach tylko. Ja te czsto korzystam z TC ze wzgldu na stron.
Bo w sumie po przemyleniu to do samych plikw na komputerze rzadko uywam
TC. Czciej jeli chodzi o FTP.

No i to jest konkret. Takie programy s bardzo wygodne dziki wygodnemu
dostpowi do FTP. Sam na Linuxie uywam w tym celu mc.

Problem polega na tym, e FTPw uywa garstka ludzi, a webmasterzy to
ju w ogle. A tezy leciay bardzo oglne :D.

pozdrawiam,
PK

Dokadnie, sorry za zamt, ale czsto pisz pod wpywem emocji.
BTW najlepsza moim zdaniem funkcja w tym kliencie to moliwo edycji
plikw tekstowych bez kopiowania. Klika si tylko prawym>edytuj i otwiera
si notatnik. Klikam zapisz i program automatycznie po odebraniu
informacji, e notatnik chce co zapisa, pokazuje okno dialogowe, klikam
tak i si wysya. Najszybszy sposb edycji jaki kiedykolwiek widziaem w
kliencie FTP.
--
Twoje rdo informacji na temat serii Grand Theft Auto! http://swiatgta.pl

Filip454 = Filip dla nieuwiadomionych

Data: 2012-12-02 15:07:47
Autor: PK
To się narobi...
On 2012-12-02, Filip454 <filip454@filip454.pl> wrote:
Dokładnie, sorry za zamęt, ale często piszę pod wpływem emocji.

Spoko spoko. Bez tłumaczenia się, bo zaraz zaczniemy się przepraszać
i przytulać :].

BTW najlepsza moim zdaniem funkcja w tym kliencie to możliwość edycji
plików tekstowych bez kopiowania. Klika się tylko prawym>edytuj i otwiera
się notatnik. Klikam zapisz i program automatycznie po odebraniu
informacji, że notatnik chce coś zapisać, pokazuje okno dialogowe, klikam
tak i się wysyła. Najszybszy sposób edycji jaki kiedykolwiek widziałem w
kliencie FTP.

To akurat dla mnie bez różnicy. Wszystkie serwery mam synchronizowane
(tak jak chmurki typu dropbox/google drive). Pracuję na plikach
lokalnych i żadnym wysyłaniem przez FTP się nie przejmuję :).

mc używam przede wszystkim dlatego, że mam kilka konsolowych
maszyn wirtualnych i po prostu bez takiego programu trudno
jest egzystować. Zresztą używam go także w środowisku graficznym
(bo jego główną rolą jest łatwe upchnięcie na ekranie wielu
terminali :)).

Nie zmienia to faktu, że na Windowsie nigdy nie miałem takiej
potrzeby (podobnie jak większość populacji :)). Używam go zupełnie
inaczej niż Linuxa i zwykły Explorer wystarcza w zupełności.

pozdrawiam,
PK

Data: 2012-12-15 18:51:41
Autor: Przemysaw Ryk
To się narobi...
Dnia 02 Dec 2012 13:17:26 GMT, PK napisał(a):

Ale wystarcza do bycia prezesem banku i do wymieniania jachtów co 2
lata, więc nie sugerujcie że "profesjonaliści potrzebują Total
Commandera", bo to po prostu bzdura :).

Profesjonalista będący profesjonalnym prezesem banku (choć u nas w kraju za
bardzo mi to pachnie „profesjonalnymi” koneksjami politycznymi) raczej
niekoniecznie jest profesjonalnym użytkownikiem kompa. Znaczy inaczej - on w
innej działce jest profesjonalistą.

Można też nie robić burdelu na dysku, można pracować na małej
liczbie plików. Jeśli ktoś ma rozrzucone pliki gdzie popadnie,
to ma problem, ale i tak może sobie poradzić (np. sprawnie
używając wyszukiwarki w W7). Jeśli ktoś trzyma wszystko
w dobrze ułożonych drzewach (i np. wszystkie ważne rzeczy
w My Documents) to naprawdę Explorer wystarcza (jeśli w ogóle
się z niego korzysta).

Wiesz - podejrzewam, że nie bez powodu wśród znajomych określany jestem
mianem „porządnickiego faszysty”. Opracowana struktura katalogów,
utrzymywany konsekwentnie klucz nazewnictwa plików. Niemniej jednak bez
Total Commandera, to ja dziękuję uprzejmie. Sam fakt obsługi spooorej części
zadań korzystając z klawiatury, na dzień dobry dostępny dwupanelowy układ,
szybka synchronizacja katalogów, narzędzie wielokrotnej zamiany, szybka
selekcja określonych typów plików, szybkie generowanie ich sum kontrolnych
(potrafi się przydać, kiedy się coś po sieci wystawia), możliwość szybkiego
podejrzenia zawartości wszystkich podkatalogów w danym folderze bez ruszania
położenia plików…

BTW - próbowałeś kiedyś dodać w Eksploratorze Windows lokalizację sieciową,
która prowadzi do serwera SFTP? Bo w Total Commanderze to jest kwestia
jednej wtyczki, a spod Eksploratora z Windows 7 jakoś specjalnie mi to nie
wychodzi…

W ogóle jest mnóstwo możliwości, które najwyraźniej
działają, bo mało kto dziś nie ma kontaktu z komputerem w pracy,
a wiedza o istnieniu TC/MC jest marginalna :).

Za to czasami wystarczy pokazać go komuś raz czy drugi… :D

--
[ Przemysław "Maverick" Ryk                   ICQ: 17634926    GG: 2808132 ]
[ What's God? - Well, you know when you want something really bad and you  ]
[ close your eyes and you wish for it? God's the guy that ignores you.     ]
[                                             (James McCord "The Island" ) ]

Data: 2012-12-15 22:02:13
Autor: PK
To się narobi...
On 2012-12-15, Przemysław Ryk <przemyslaw.ryk@gmail.com> wrote:
Profesjonalista będący profesjonalnym prezesem banku (choć u nas w kraju za
bardzo mi to pachnie „profesjonalnymi” koneksjami politycznymi) raczej

Akurat większość instytucji finansowych w Polsce to spółki-córki
koncernów zagranicznych, więc prezesi są albo ze względu na umiejętności
albo za znajomości z zarządem w centrali. Koneksje polityczne są raczej
przeszkodą niż zaletą (każda firma coś zamiata pod dywan, więc po co
sobie ściągać "audyt z CBA" spowodowany tylko tym, że prezes poszedł na
kolację z ministrem - kolegą ze studiów? :)

niekoniecznie jest profesjonalnym użytkownikiem kompa. Znaczy inaczej - on w
innej działce jest profesjonalistą.

Ale tekst nie był o profesjonalistach z branży komputerowej tylko o:
profesjonalnym zastosowaniu komputerów. Przeklejanie komórek w Excelu
i obróbka zdjęć to zajęcie równie profesjonalne jak administrowanie
siecią lub programowanie :).

Wiesz - podejrzewam, że nie bez powodu wśród znajomych określany jestem
mianem „porządnickiego faszysty”. Opracowana struktura katalogów,
utrzymywany konsekwentnie klucz nazewnictwa plików. Niemniej jednak bez
Total Commandera, to ja dziękuję uprzejmie. Sam fakt obsługi spooorej części
zadań korzystając z klawiatury, na dzień dobry dostępny dwupanelowy układ,
szybka synchronizacja katalogów, narzędzie wielokrotnej zamiany, szybka
selekcja określonych typów plików, szybkie generowanie ich sum kontrolnych
(potrafi się przydać, kiedy się coś po sieci wystawia), możliwość szybkiego
podejrzenia zawartości wszystkich podkatalogów w danym folderze bez ruszania
położenia plików…

Takie rzeczy to ja robię prostymi komendami basha :P.

Nie mniej jako osoba pracująca bardzo dużo w terminalu przyznaję, że
dobry file manager jest wtedy przydatny. Oczywiście używam mc. Ale
choć spędzam wiele godzin tygodniowo patrząc na to niebieskie tło i choć
przygodę z komputerami zaczynałem od równie niebieskiego NC pod DOSem,
to ta potrzeba w ogóle mi się nie przenosi na Windowsa. Po prostu robię
w nim zupełnie inne rzeczy - mniej więcej takie, jak ogromna większość
użytkowników. Odpalam muzykę, przeglądarkę i jakiś kombajn typu Excel
czy Visual Studio, a w żadne sumy kontrolne się po prostu nie bawię.
Nie twierdzę, że nie istnieją osoby potrzebujące takich rozwiązań,
ale sugerowanie, że "nie da się bez total commandera", jest po prostu
niepoważne :).

BTW - próbowałeś kiedyś dodać w Eksploratorze Windows lokalizację sieciową,
która prowadzi do serwera SFTP? Bo w Total Commanderze to jest kwestia
jednej wtyczki, a spod Eksploratora z Windows 7 jakoś specjalnie mi to nie
wychodzi…

Nigdy nie miałem takiej potrzeby (wszystkie tego typu rzeczy robię przez
Linuxa). W pudełkowym W7 nie ma takiej opcji (nie wiem jak W8). Są za to
dostępne całkiem niezłe (i darmowe) aplikacje. Polecam Swish - dojrzały
projekt, bardzo wygodny w użyciu. Jeśli byłbyś zainteresowany czymś
prostszym, to przynajmniej kilka osób na świecie po prostu próbuje
napisać windowsowy driver do SFTP. Przykład (chyba najbardziej znany):
win-sshfs. Tego nigdy nie używałem, ale idea jest taka, że montujesz
SFTP tak samo jak każdy inny dysk sieciowy (dostaje literkę i jest
luksus). Z tego co wiem efekt jeszcze nie poraża stabilnością
i wydajnością, co generalnie potwierdza, że brak natywnej obsługi
nie jest jakąś fanaberią MS.

Za to czasami wystarczy pokazać go komuś raz czy drugi… :D

Żeby się przestraszył i kazał wynosić z domu :).

pozdrawiam,
PK

Data: 2012-12-19 23:00:58
Autor: Przemysaw Ryk
To się narobi...
Dnia 15 Dec 2012 22:02:13 GMT, PK napisał(a):

Akurat większość instytucji finansowych w Polsce to spółki-córki
koncernów zagranicznych, więc prezesi są albo ze względu na umiejętności
albo za znajomości z zarządem w centrali. Koneksje polityczne są raczej
przeszkodą niż zaletą (każda firma coś zamiata pod dywan, więc po co
sobie ściągać "audyt z CBA" spowodowany tylko tym, że prezes poszedł na
kolację z ministrem - kolegą ze studiów? :)

Mówisz, że prezes dużej firmy (bank, operator telefonii) nie zna - choćby
poprzez różne imprezy - osób zasiadających w zarządach np. spółek Skarbu
Państwa czy polityków? Wydaje mi się, że nie ma szans takich znajomości nie
zawrzeć. Owszem - stopień zażyłości może tu być oczywiście najróżniejszy,
niemniej jednak braku wiedzy who-is-who, to ja nie kupię. :D

niekoniecznie jest profesjonalnym użytkownikiem kompa. Znaczy inaczej - on w
innej działce jest profesjonalistą.

Ale tekst nie był o profesjonalistach z branży komputerowej tylko o:
profesjonalnym zastosowaniu komputerów. Przeklejanie komórek w Excelu
i obróbka zdjęć to zajęcie równie profesjonalne jak administrowanie
siecią lub programowanie :).

Jak tak to ujmiemy, to jak najbardziej się zgadzam.

Wiesz - podejrzewam, że nie bez powodu wśród znajomych określany jestem
mianem „porządnickiego faszysty”. Opracowana struktura katalogów,
utrzymywany konsekwentnie klucz nazewnictwa plików. Niemniej jednak bez
Total Commandera, to ja dziękuję uprzejmie. Sam fakt obsługi spooorej części
zadań korzystając z klawiatury, na dzień dobry dostępny dwupanelowy układ,
szybka synchronizacja katalogów, narzędzie wielokrotnej zamiany, szybka
selekcja określonych typów plików, szybkie generowanie ich sum kontrolnych
(potrafi się przydać, kiedy się coś po sieci wystawia), możliwość szybkiego
podejrzenia zawartości wszystkich podkatalogów w danym folderze bez ruszania
położenia plików…

Takie rzeczy to ja robię prostymi komendami basha :P.

Serio? Hmm… Z ciekawości - jak wygląda u Ciebie polecenie zmiany nazw plików
z danego katalogu na takie według poniższego klucza?

Urodziny cioci (data utworzenia, godzina utworzenia).rozszerzenie
W których:
- data i czas utworzenia brane są z danych EXIF zapisanych w fotce
- data jest formatowana w sposób: rok-miesiąc-dzień
- czas jest formatowany w sposób: godzina.minuty.sekundy

Fakt - odczyt danych z EXIFa w „gołym” Total Commanderze jest realizowana
wtyczką. Niemniej jednak - ustawienie takiego klucza zmiany nazw jest bardzo
proste.

Nie mniej jako osoba pracująca bardzo dużo w terminalu przyznaję, że
dobry file manager jest wtedy przydatny. Oczywiście używam mc. Ale
choć spędzam wiele godzin tygodniowo patrząc na to niebieskie tło i choć
przygodę z komputerami zaczynałem od równie niebieskiego NC pod DOSem,
to ta potrzeba w ogóle mi się nie przenosi na Windowsa. Po prostu robię
w nim zupełnie inne rzeczy - mniej więcej takie, jak ogromna większość
użytkowników. Odpalam muzykę, przeglądarkę i jakiś kombajn typu Excel
czy Visual Studio, a w żadne sumy kontrolne się po prostu nie bawię.
Nie twierdzę, że nie istnieją osoby potrzebujące takich rozwiązań,
ale sugerowanie, że "nie da się bez total commandera", jest po prostu
niepoważne :).

Nie. Nie twierdzę, że nie da się bez Total Commandera. Twierdzę jednak, że
sporo operacji na plikach i katalagach z użyciem Total Commandera robi się
znacznie wygodniej i szybciej. Ot choćby sam fakt, że od razu mam dostępne
dwa panele (wiem, że w Windows 7 dwa okna Eksploratora mogę szybko sobie
rozrzucić na lewą / prawą krawędź ekranu :D), w panelach mam możliwość
szybkiej selekcji plików według zadanego klucza, dostęp do FTP jest
realizowany raz dwa (a po rozłączeniu wracam do tego samego folderu, w
którym byłem - modulo SFTP realizowany przez wtyczkę), obsługa wielu
formatów archiwów (a nie tylko ZIPa), ba - nawet możliwość takiego
ustawienia podglądu listy, że pliki określonego typu (rozpoznawane jednak
AFAIR - jak to w Windows - po rozszerzeniu) wyświetlone są innym kolorem. Nie wspominam już o rzeczach, których sam Eksplorator Windows zrobić nie
potrafi, a jeżeli już funkcjonalność jakaś jest dodawana, to osobnym,
zewnętrznym programem. Zrobisz w Eksploratorze podgląd danego folderu wraz z
podfolderami i jednocześnie pozostanieniem na liście tylko plików z
rozszerzeniami JPG, JPEG, TIFF, BMP i PSD? :)

BTW - próbowałeś kiedyś dodać w Eksploratorze Windows lokalizację sieciową,
która prowadzi do serwera SFTP? Bo w Total Commanderze to jest kwestia
jednej wtyczki, a spod Eksploratora z Windows 7 jakoś specjalnie mi to nie
wychodzi…

Nigdy nie miałem takiej potrzeby (wszystkie tego typu rzeczy robię przez
Linuxa). W pudełkowym W7 nie ma takiej opcji (nie wiem jak W8).

Ja pracuję jako freelancer. I u mnie po prostu czasami nie ma zmiłuj -
zleceniodawca ma SFTP, daje namiary na wystawione pliki źródłowe i albo je
stamtąd pobiorę, albo sobie poszukają innego zleceniobiorcy. :)

Są za to dostępne całkiem niezłe (i darmowe) aplikacje. Polecam Swish -
dojrzały projekt, bardzo wygodny w użyciu.

Poczekaj - narzędzi, którymi mogę się podłączyć do serwera SFTP, to dla
Windows nie brakuje. Spokojnie - aż tak kiepsko, to nie jest. Jest choćby
FileZilla FTP Client, jest WinSCP.

Tylko jak dla mnie - osobna aplikacja do przeglądania plików, osobna do
hurtowej zmiany nazw, osobna do łączenia się z FTP/SFTP, osobna do
generowania sum kontrolnych - oczadzieć idzie. :D

Jeśli byłbyś zainteresowany czymś prostszym, to przynajmniej kilka osób na
świecie po prostu próbuje napisać windowsowy driver do SFTP. Przykład
(chyba najbardziej znany): win-sshfs. Tego nigdy nie używałem, ale idea
jest taka, że montujesz SFTP tak samo jak każdy inny dysk sieciowy
(dostaje literkę i jest luksus). Z tego co wiem efekt jeszcze nie poraża
stabilnością i wydajnością, co generalnie potwierdza, że brak natywnej
obsługi nie jest jakąś fanaberią MS.

Tego akurat linuksowcom zazdroszczę - doinstalowanie paczki czy binarki i
podmontowanie udziału sieciowego (macierzy dostępnej po FibreChannel,
dysk/folder drugiego komputera po SMB, FTPa) powoduje, że potem całą resztę
oprogramowania tak de facto wali, gdzie dany obszar pamięci masowej jest i
widzi go tak, jak by to był lokalnie wpięty napęd. :)

Paru innych rzeczy jeszcze linuksiarzom zazdroszczę też - choćby jednego
miejsca obsługi aktualizacji wszystkich zainstalowanych w systemie programów
i samego systemu. Mnie prawdę mówiąc momentami krew zalewa, jak antywirus
się aktualizuje osobno, firewall osobno, pakiet oprogramowania do pracy ma
własny aktualizator, przeglądarka swój, program pocztowy swój, wtyczka do
flasha jeszcze inny, a komunikator kolejny. Niby z jednej strony daje mi to
- pod pewnymi względami - większą kontrolę (ale aktualizację przeglądarki
czy programu pocztowego pod pingwinem AFAIR chyba mogę po prostu wyłączyć)
co będzie aktualizowane i kiedy, ale z drugiej strony - każdy kolejny osobny
aktualizator działa mi na nerwy. Że już nie wspomnę o tym, że żre zasoby.

Za to czasami wystarczy pokazać go komuś raz czy drugi… :D
Żeby się przestraszył i kazał wynosić z domu :).

Mhm. Do czasu, jak zaczyna się szukanie zdjęć z konkretnej imprezy. I
okazuje się, że kojarzy się mniej więcej datę, ale to nie wystarcza. Albo
jest zestaw zdjęć z jednej imprezy, ale od trzech różnych osób. I trafia się
sytuacja, że ktoś siedzi dumny i blady, że spędził 4 godziny, ale te 300
fotek uporządkował. Potem się tylko trzeba chronić przed latającymi nożami
po tekście „stary - ale to się w 5 sekund robi”… ;D

--
[ Przemysław "Maverick" Ryk                   ICQ: 17634926    GG: 2808132 ]
[ The genius of the hole: no matter how long you spend climbing out,       ]
[ you can still fall back down in an instant.                  (Max Payne) ]

Data: 2012-12-19 23:41:51
Autor: PK
To się narobi...
On 2012-12-19, Przemysław Ryk <przemyslaw.ryk@gmail.com> wrote:
Mówisz, że prezes dużej firmy (bank, operator telefonii) nie zna - choćby
poprzez różne imprezy - osób zasiadających w zarządach np. spółek Skarbu
Państwa czy polityków? Wydaje mi się, że nie ma szans takich znajomości nie
zawrzeć. Owszem - stopień zażyłości może tu być oczywiście najróżniejszy,
niemniej jednak braku wiedzy who-is-who, to ja nie kupię. :D

Pewnie zna, ale nie musi z nimi odwalać "brudzi". Potem naprawdę można
dostać rykoszetem. Wiadomo co się w Polsce dzieje po zmianie władzy
i co się będzie działo kiedyś jak aktualny rząd przegra po n kadencjach.

Serio? Hmm… Z ciekawości - jak wygląda u Ciebie polecenie zmiany nazw plików
z danego katalogu na takie według poniższego klucza?

Urodziny cioci (data utworzenia, godzina utworzenia).rozszerzenie
W których:
- data i czas utworzenia brane są z danych EXIF zapisanych w fotce
- data jest formatowana w sposób: rok-miesiąc-dzień
- czas jest formatowany w sposób: godzina.minuty.sekundy

Fakt - odczyt danych z EXIFa w „gołym” Total Commanderze jest realizowana
wtyczką. Niemniej jednak - ustawienie takiego klucza zmiany nazw jest bardzo
proste.

Nigdy nie stanąłem przed takim problemem, bo wszystkie zdjęcia trzymam
z oryginalnym DSC_xxxx.RAW (i mam bazę danych, która załatwia całą
organizację). Nie mniej napisanie skryptu robiącego to, o co pytasz, nie
jest trudne. Standard: exiv2 | grep | sed -> coś. Wyciągasz tak kilka
cosiów, kleisz je w nową nazwę pliku i zmieniasz. Kilka linii i jesteś
w domu - dla osoby z dużą praktyką w operowaniu stringami to jest kilka
minut pisania (dla mnie trochę więcej).

Nie. Nie twierdzę, że nie da się bez Total Commandera. Twierdzę jednak, że
sporo operacji na plikach i katalagach z użyciem Total Commandera robi się
znacznie wygodniej i szybciej. Ot choćby sam fakt, że od razu mam dostępne

A sporo operacji w toalecie robi się znacznie wygodniej z 20-letnią
blondynką. Nikt tego nie przecież nie neguje :).

Tak jak pisałem wcześniej: narzędzi stricte windowsowych używam
do "życia codziennego", gdzie żadne duże operacje na plikach
nie są mi potrzebne. A jeśli już muszę coś rzeźbić, to wolę robić
to pod Linuxem (zawsze właczonym w tle), bo skrypty są po prostu
potężniejsze i bardziej elastyczne. No i napisanie czegoś fajnego
w bashu czy pythonie (niestety nie znam perla) sprawia mi odrobinę
radości. Ustawianie filtrów w programach typu TC mnie nie cieszy :).

Poczekaj - narzędzi, którymi mogę się podłączyć do serwera SFTP, to dla
Windows nie brakuje. Spokojnie - aż tak kiepsko, to nie jest. Jest choćby
FileZilla FTP Client, jest WinSCP.

Zupełnie inna klasa. WinSCP to samodzielny program. Ja podałem Ci
softy, które nie wymagają żadnej pracy ekstra. Po prostu rozszerzają
funkcjonalność Windowsa i nie są przy tym bardzo "widoczne".

Tylko jak dla mnie - osobna aplikacja do przeglądania plików, osobna do
hurtowej zmiany nazw, osobna do łączenia się z FTP/SFTP, osobna do
generowania sum kontrolnych - oczadzieć idzie. :D

Dlatego polecam aplikacje, które tak się nie rzucają w oczy.
Tak czy inaczej wszystko, co robisz na komputerze, jest realizowane
przez jakieś oddzielne programy. Po prostu jedne się bardziej
rzucają w oczy, a inne mniej. Sam Windows składa się z tysięcy takich
małych aplikacji.

Tego akurat linuksowcom zazdroszczę - doinstalowanie paczki czy binarki i
podmontowanie udziału sieciowego (macierzy dostępnej po FibreChannel,
dysk/folder drugiego komputera po SMB, FTPa) powoduje, że potem całą resztę
oprogramowania tak de facto wali, gdzie dany obszar pamięci masowej jest i
widzi go tak, jak by to był lokalnie wpięty napęd. :)

To samo da się zrobić pod Windowsem. Po prostu trzeba trochę dłużej
google'ować.

Paru innych rzeczy jeszcze linuksiarzom zazdroszczę też - choćby jednego
miejsca obsługi aktualizacji wszystkich zainstalowanych w systemie programów
i samego systemu. Mnie prawdę mówiąc momentami krew zalewa, jak antywirus
się aktualizuje osobno, firewall osobno, pakiet oprogramowania do pracy ma
własny aktualizator, przeglądarka swój, program pocztowy swój, wtyczka do
flasha jeszcze inny, a komunikator kolejny. Niby z jednej strony daje mi to

Rzeczywistość nie jest aż tak różowa :). Na Linuxie też nie wszystkie
programu instaluje się z oficjalnego repozytorium. Część softu jest
"samodzielna" i funkcjonuje tak sam jak programy Windowsowe. Co jakiś
czas natrafiasz na program, który nie lubi Twojego sprzętu czy coś
w tym guście - trzeba grzebać w kodzie, kompilować itp.

Generalnie: póki wystarczają Ci programy dostępne wprost przez
dedykowane binarki (czyli przez jakiegoś apt-get install XXX), używanie
Linuxa jest niewiarygodnie (z punktu widzenia użytkownika Windowsa)
wygodne i szybkie. Jeśli pojawi się jakiś problem, uruchomienie
prostej aplikacji może zająć kilka dni :).

pozdrawiam,
PK

Data: 2012-12-03 23:20:05
Autor: marfi
To się narobi...
Użytkownik "PK" <PK@nospam.com> napisał w wiadomości news:slrnkbjvs8.261.PKnotb-dante.notb-home...
On 2012-12-01, JDX <jdx@onet.pl> wrote:
IMO w przypadku tak kluczowych komponentów jak RAM czy HDD/SSD jest to
bardzo pożądane zachowanie. Wolę natychmiast wiedzieć że coś jest nie
tak niż narażać się na potencjalnie znacznie większe szkody wynikłe z
działania niesprawnego sprzętu.

Ale masz logi, więc możesz sobie sprawdzać. Dla mnie komp to nie RAM,
HDD czy rozrywka. Jestem mocno uzależniony od jego pracy, więc wolę
żeby działał, niż żeby mi się co jakiś czas resetował, bo po prostu
tracę dane i dużo czasu, jeśli akurat jestem poza domem.


 Resetował?
 Zmień komputer na normalny a tego co się "resetuje" przekaż na balast do statków :)

--
marfi

Data: 2012-12-15 18:21:41
Autor: Przemysaw Ryk
To się narobi...
Dnia 30 Nov 2012 18:03:47 GMT, PK napisał(a):

Ależ skąd. Jeden duży serwer z oprogramowaniem i dostęp zdalny. Masz
solidne łącze, więc mógłbyś nawet pracować poza domem.

Jeszcze może na laptopie? :)

Chodzi o rozmiar monitora? :)

Też. Do tego dochodzi Ci szybkość odświeżania zawartości ekranu (przy nawet
jednym monitorze z rozdzielczością 1920×1200 jest co pchać), precyzja w
kliknięciach. Jak sobie wyobrażasz obsługę tabletu przez zdalny dostęp? Jak
rozwiązać kwestie zarządzania barwą?

Znam osobę, która pracuje zdalnie na serwerze (stojącym w firmie).
W pracy ma duże stanowisko (słaby komp, ale kilka monitorów).
W domu stoi niemal identyczna kopia tego z pracy.
Z obu korzysta w identyczny sposób, więc nie ma problemu z
"przestawianiem się". W razie potrzeby jest też laptop :).

Także wiesz... dziś (przy dobrych łaczach) to już tylko kwestia
wyobraźni i dosyć grubego portfela (chyba że firma stawia :)).
Za 10 lat pewnie będzie się to stawało normą. Twój komputer będzie
w chmurze - live with it! :D

Sprawdzałem już kilkukrotnie kilkuminutową pracę w InDesignie via RDP w
sytuacji, kiedy komputer zdalny podłączony był do tej samej, gigabitowej
sieci. Kilka minut, żeby komuś coś pokazać - OK, jestem w stanie. Pracować
tak standardowo - ja dziękuję. Przy innych rozwiązaniach typu VPN i VNC,
TeamViewer jest jeszcze mniej wygodnie.

Czy ja wiem… XP też u mnie chodził 24/7 i problemów nie było. :)

W7 u mnie chodził "24/5" :). Generalnie W7 i W8 są bardzo odporne,
ktoś wreszcie się nimi zajął. Pewnie jednym z powodów był fakt, że
kiedyś były oddzielne systemy dla desktopów, serwerów i komórek. Dziś
dzielą coraz więcej kodu, więc wymieniają się cechami. I tak W8
jest wyraźnie napisany z myślą o macaniu ekranu, a nie myszcze, ale
jest lżejszy i na pewno nie mniej stabilny niż W7.

Akurat do stabilności (trochę przy wersji RC czasu spędziłem) zastrzeżeń nie
miałem. Metro… Hmm… Może nie Metro samo w sobie mnie irytowało, ale swoiste
rozdwojenie jaźni (część opcji w stylu nowym, część w dotychczas znanym
panelu sterowania - no żeż…).

Przykład:
Od kilku miesięcy mam OSy na padającym dysku. Zdarza mu się zawiesić
kompa i przez 2-3 minuty nie ma żadnego kontaktu, po czym system ożywa
(W7, Linuxy). XP czy 2000 przy błędzie komunikacji z dyskiem machały
BSODem prawie od razu. W ogóle XP machał BSODem od razu jak pojawił
się jakiś problem (ale jeśli miałeś czysty system i stabilnego kompa,
to sam XP niczego nie tworzył).

U kolegi ostatnio diagnozowałem podobne zachowanie. Przeszły testy
procesora, pamięci, grafiki - w końcu zabrałem się za trzepanie dysków.
Wyszły bad sectory na jednym z nich. I faktycznie - postawiony na nim
Windows 7 zatykał się na parę minut, ale jednak nie następowało całkowite
wyłożenie się systemu. Nawet dane w trybie alarmowym udało się na drugi dysk
przenieść. :)

Na nowych systemach (i dwurdzeniowych CPU) mam autentyczne wrażenie,
że OSy przestały się poddawać. Że kiedy coś się dzieje, starają
się z tym walczyć! Czasem resetują jakiś sterownik, czasem nie chcą
ze mną gadać przez dłuższą chwilę. Wtedy idę po herbatę i po powrocie
wszystko jest dobrze :). Lubię to poczucie rozwoju cywilizacji :P.

U mnie ostatnio przez to resetowanie sterownika do karty graficznej, to cały
system od nowa postawiłem. I okazało się, że dalej sterownik się resetuje co
chwilę choć nie wtedy, jak Aero było wyłączone. Po długich konsultacjach
wyszło mi jednak, że GTX295 uwalony już dość konkretnie był. :(

(ciach…)

--
[ Przemysław "Maverick" Ryk                   ICQ: 17634926    GG: 2808132 ]
[ It's not how many ideas you have. It's how many you make happen.         ]
[                                                       (Juan C. Santiago) ]

Data: 2012-11-24 21:59:25
Autor: maX
To się narobi...

Użytkownik "Przemysław Ryk" <przemyslaw.ryk@gmail.com> napisał w wiadomości news:v6vuertxzz6x.dlgmaverick.przemekryk.no-ip.info...
niestety zdarzały się sytuacje, kiedy wskutek
stosunkowo długiego czasu rozkręcania się dysku i opóźnień w zgłaszaniu
gotowości do pracy (tak mi się wydaje) BIOS z ICH10R stwierdzał, że dane
dyski z konfiguracji RAID wyleciały. Mając tam RAID10 wystarczyło pstryknąć
jedną opcję w oprogramowaniu Intela, by problemu nie było

Nawet nie trzeba mieszać w sofcie Intela. Wiele płyt głównych ma w biosie opcję typu "HDD delay time", gdzie można ustawić dodatkowy czas (np. 10s) podczas rozruchu kompa na rozpędzenie się dysków.

Data: 2012-11-25 07:27:44
Autor: Przemysaw Ryk
To si narobi...
Dnia Sat, 24 Nov 2012 21:59:25 +0100, maX napisa(a):

Nawet nie trzeba miesza w sofcie Intela. Wiele pyt gwnych ma w biosie opcj typu "HDD delay time", gdzie mona ustawi dodatkowy czas (np. 10s) podczas rozruchu kompa na rozpdzenie si dyskw.

Mia DFI LanParty DK P45-T2RS. A sprawdz czy to jest, bo pyt mam tak
sam. :D

--
[ Przemysaw "Maverick" Ryk                   ICQ: 17634926    GG: 2808132 ]
[ Demokracja to rzdy brutali, temperowane przez dziennikarzy.             ]
[                                                    (Ralph Waldo Emerson) ]

Data: 2012-11-24 22:08:41
Autor: z
To się narobi...
W dniu 2012-11-24 19:21, Przemysław Ryk pisze:
Efekt wyjściowy w postaci krowiastego pliku PostScriptowego i wynikowego
PDFa jest kwestią dość czasami czasochłonnego procesu twórczego,
ciach :-)

Może nie opracowuję aż takich wielkich kolubryn jak Twoje :-)
Staram się na raz nie mieć odpalonych wszystkich pamięciożernych programów. Wg mnie zawsze najwęższym gardłem jest HDD. Może potem RAM.
CPU w przedziale jaki obsługuje płyta główna na końcu.
Przynajmniej w takiej robocie.

z

Data: 2012-11-25 07:27:44
Autor: Przemysaw Ryk
To się narobi...
Dnia Sat, 24 Nov 2012 22:08:41 +0100, z napisał(a):

W dniu 2012-11-24 19:21, Przemysław Ryk pisze:
Efekt wyjściowy w postaci krowiastego pliku PostScriptowego i wynikowego
PDFa jest kwestią dość czasami czasochłonnego procesu twórczego,
ciach :-)

Może nie opracowuję aż takich wielkich kolubryn jak Twoje :-)
Staram się na raz nie mieć odpalonych wszystkich pamięciożernych programów. Wg mnie zawsze najwęższym gardłem jest HDD. Może potem RAM.
CPU w przedziale jaki obsługuje płyta główna na końcu.
Przynajmniej w takiej robocie.

U mnie nie ma wyjścia. Tekst składam w InDesignie, mam przy okazji sporo
materiałów graficznych - czy to rastrowych (Photoshop potrzebny) czy
wektorowych (Illustrator pod ręką być musi). Bridge, żeby się w źródłach
połapać też jest przydatny mocno. A same źródła to często około 1 GB danych…

--
[ Przemysław "Maverick" Ryk                   ICQ: 17634926    GG: 2808132 ]
[ Work hard. Play hard. Die young. Leave a good looking corpse.            ]
[                                    (Gil Grissom, "CSI 4x20 Dead Ringer") ]

Data: 2012-11-25 09:17:07
Autor: z
[OT] Re: To się narobi...
W dniu 2012-11-25 07:27, Przemysław Ryk pisze:

U mnie nie ma wyjścia. Tekst składam w InDesignie, mam przy okazji sporo
materiałów graficznych - czy to rastrowych (Photoshop potrzebny) czy
wektorowych (Illustrator pod ręką być musi). Bridge, żeby się w źródłach
połapać też jest przydatny mocno. A same źródła to często około 1 GB danych…


Oczywiście zależy kto co robi.
Kiedyś poprawiałem po koleżance sporej objętości publikację.
Za głowę się złapałem 3G danych.
Nie było tam potrzeby trzymania wszystkich zdjęć, ilustracji w PSD.
W grę wchodziła pobieżna korekcja zdjęć + kadrowanie w ID. Ja bym zapisał do jpg. Zdaję sobie sprawę że ktoś może mieć takie nawyki ale trzeba jeszcze myśleć. :-)

z

Data: 2012-11-25 11:27:44
Autor: Przemysaw Ryk
[OT] Re: To się narobi...
Dnia Sun, 25 Nov 2012 09:17:07 +0100, z napisał(a):

W dniu 2012-11-25 07:27, Przemysław Ryk pisze:

U mnie nie ma wyjścia. Tekst składam w InDesignie, mam przy okazji sporo
materiałów graficznych - czy to rastrowych (Photoshop potrzebny) czy
wektorowych (Illustrator pod ręką być musi). Bridge, żeby się w źródłach
połapać też jest przydatny mocno. A same źródła to często około 1 GB danych…


Oczywiście zależy kto co robi.
Kiedyś poprawiałem po koleżance sporej objętości publikację.
Za głowę się złapałem 3G danych.
Nie było tam potrzeby trzymania wszystkich zdjęć, ilustracji w PSD.
W grę wchodziła pobieżna korekcja zdjęć + kadrowanie w ID. Ja bym zapisał do jpg. Zdaję sobie sprawę że ktoś może mieć takie nawyki ale trzeba jeszcze myśleć. :-)

Źródła są źródłami. Zapis jako JPG już wprowadza kompresję stratną. A to się
potrafi zemścić…

--
[ Przemysław "Maverick" Ryk                   ICQ: 17634926    GG: 2808132 ]
[ House: Work smart, not hard.            ("House M.D. 3x19 Act Your Age") ]

Data: 2012-11-25 23:22:05
Autor: z
[OT] Re: To się narobi...
W dniu 2012-11-25 11:27, Przemysław Ryk pisze:
Źródła są źródłami. Zapis jako JPG już wprowadza kompresję stratną. A to się
potrafi zemścić…


Jeśli potrafisz odróżnić (a może Twoi klienci) dobrej jakości stratny jpg od bezstratnego po konwersji na produkt finalny to nie mam więcej pytań.
Dla mnie to strata czasu i miejsca na dysku.

Z audiofilami też się nie odważę dyskutować o złotych kablach czy różnicach między dobrym mp3 a CD :-)

z

Data: 2012-11-26 15:48:46
Autor: PK
[OT] Re: To się narobi...
On 2012-11-25, z <zch28@usunwp.pl> wrote:
Jeśli potrafisz odróżnić (a może Twoi klienci) dobrej jakości stratny jpg od bezstratnego po konwersji na produkt finalny to nie mam więcej pytań.
Dla mnie to strata czasu i miejsca na dysku.

Na monitorze widać nie zawsze. W druku już tak. Poza tym JPG to finalny
produkt i z nim się już niewiele da zrobić. Formaty bez kompresji
(wektorowe, RAWy itp itd) trzyma się głównie z myślą o dalszej obróbce.

pozdrawiam,
PK

Data: 2012-11-26 19:58:25
Autor: z
[OT] Re: To si narobi...
W dniu 2012-11-26 16:48, PK pisze:
Na monitorze wida nie zawsze. W druku ju tak. Poza tym JPG to finalny
produkt i z nim si ju niewiele da zrobi. Formaty bez kompresji
(wektorowe, RAWy itp itd) trzyma si gwnie z myl o dalszej obrbce.

Zauwaysz rnic (a waciwie klient bez lupy) po wydrukowaniu z liniatur 175 lpi. Podziwia :-)

z

Data: 2012-11-30 17:21:09
Autor: Przemysaw Ryk
[OT] Re: To si narobi...
Dnia Mon, 26 Nov 2012 19:58:25 +0100, z napisał(a):

W dniu 2012-11-26 16:48, PK pisze:
Na monitorze widać nie zawsze. W druku już tak. Poza tym JPG to finalny
produkt i z nim się już niewiele da zrobić. Formaty bez kompresji
(wektorowe, RAWy itp itd) trzyma się głównie z myślą o dalszej obróbce.

Zauważysz różnicę (a właściwie klient bez lupy) po wydrukowaniu z liniaturą 175 lpi. Podziwiać :-)

Jak wstawisz tam źródłowego JPEGa wprawdzie w 300 dpi, ale pojechanego mocno
kompresją przy zapisie - no nie zdziwiłbym się, jak by dziadostwo wylazło.

http://members.upcpoczta.pl/p.ryk/Orlen.jpg - taki materiał raz dostałem. Co
z tego, że go puścisz na 175 lpi - IMVHO artefakty choćby na obszarze z
podświetlonym logotypem wylezą. Szczególnie, jak Ci jeszcze zleceniodawca
twierdzi, że to jest doskonały materiał do rozciągnięcia go na szerokość
18cm.

--
[ Przemysław "Maverick" Ryk                   ICQ: 17634926    GG: 2808132 ]
[ Na słońcu jest rzeczywiście mniej cienia… wiesz?                         ]
[                                                Król Julian, „Madagaskar” ]

Data: 2012-11-30 17:27:05
Autor: Mr Misio
[OT] Re: To się narobi...
Użytkownik Przemysław Ryk napisał:

http://members.upcpoczta.pl/p.ryk/Orlen.jpg - taki materiał raz dostałem. Co

To nie maja wektora? LOL :D To chyba standard na stacjach :) Kiedys robilem jedna, to zaczelismy od zrobienia ksiegi znaku. Trza bylo przerysowac w wektory te ich bitmapy wielkosci pocztówki :D

Data: 2012-11-30 18:01:10
Autor: Przemysaw Ryk
[OT] Re: To się narobi...
Dnia Fri, 30 Nov 2012 17:27:05 +0100, Mr Misio napisał(a):

Użytkownik Przemysław Ryk napisał:

http://members.upcpoczta.pl/p.ryk/Orlen.jpg - taki materiał raz dostałem. Co

To nie maja wektora? LOL :D

Zdjęcie chcesz w wektorowej postaci? Dude - seriously?

To chyba standard na stacjach :) Kiedys robilem jedna, to zaczelismy od
zrobienia ksiegi znaku. Trza bylo przerysowac w wektory te ich bitmapy
wielkosci pocztówki :D

Sam logotyp w wektorach mam. Mam, bo sobie grzebnąłem w sieci. Bo to co
dostałem od zleceniodawcy… Spytam tak - widziałeś kiedyś chujnię z grzybnią
i patatajnią w JPG? To jak nie widziałeś, to Ci podeślę. :D

--
[ Przemysław "Maverick" Ryk                   ICQ: 17634926    GG: 2808132 ]
[ Nie ma cięższego zajęcia niż noszenie skrzynek z cudzą wódką.            ]
[                                                     (znalezione w necie) ]

Data: 2012-11-30 18:38:45
Autor: Mr Misio
[OT] Re: To się narobi...
Użytkownik Przemysław Ryk napisał:
Dnia Fri, 30 Nov 2012 17:27:05 +0100, Mr Misio napisał(a):

Użytkownik Przemysław Ryk napisał:

http://members.upcpoczta.pl/p.ryk/Orlen.jpg - taki materiał raz dostałem. Co

To nie maja wektora? LOL :D

Zdjęcie chcesz w wektorowej postaci? Dude - seriously?

Zasugerowalem sie czerwonym masakrycznie wygladajacym podswietlanym totemem, i myslalem, ze chodzi o totem,a zdjecie to zdjecie stacji po realizacji totemu :D


To chyba standard na stacjach :) Kiedys robilem jedna, to zaczelismy od
zrobienia ksiegi znaku. Trza bylo przerysowac w wektory te ich bitmapy
wielkosci pocztówki :D

Sam logotyp w wektorach mam. Mam, bo sobie grzebnąłem w sieci. Bo to co
dostałem od zleceniodawcy… Spytam tak - widziałeś kiedyś chujnię z grzybnią
i patatajnią w JPG? To jak nie widziałeś, to Ci podeślę. :D

Nie, nie trzeba, widzialem, wspolpracowale z siecia stacji :D MAja sto dzialow marketingu, tysiac osob decyzyjnych i ani jednego poprawnego wektora :D

Data: 2012-12-11 18:56:58
Autor: Przemysaw Ryk
[OT] Re: To się narobi...
Dnia Fri, 30 Nov 2012 18:38:45 +0100, Mr Misio napisał(a):

http://members.upcpoczta.pl/p.ryk/Orlen.jpg - taki materiał raz dostałem. Co

To nie maja wektora? LOL :D

Zdjęcie chcesz w wektorowej postaci? Dude - seriously?

Zasugerowalem sie czerwonym masakrycznie wygladajacym podswietlanym totemem, i myslalem, ze chodzi o totem,a zdjecie to zdjecie stacji po realizacji totemu :D

Fota sama w sobie była dość… ciekawej jakości. O logotyp nie chcesz pytać.
Nie chcesz!

Sam logotyp w wektorach mam. Mam, bo sobie grzebnąłem w sieci. Bo to co
dostałem od zleceniodawcy… Spytam tak - widziałeś kiedyś chujnię z grzybnią
i patatajnią w JPG? To jak nie widziałeś, to Ci podeślę. :D

Nie, nie trzeba, widzialem, wspolpracowale z siecia stacji :D MAja sto dzialow marketingu, tysiac osob decyzyjnych i ani jednego poprawnego wektora :D

A weź zadaj konkretne pytanie… Oj będzie się działo… :D

--
[ Przemysław "Maverick" Ryk                   ICQ: 17634926    GG: 2808132 ]
[ Nadzieja to najgorsze skurwysyństwo jakie wyszło z puszki Pandory.       ]
[                                                                (S. King) ]

Data: 2012-11-30 21:33:08
Autor: R.e.m.e.K
[OT] Re: To się narobi...
Dnia Fri, 30 Nov 2012 18:01:10 +0100, Przemysław Ryk napisał(a):

Spytam tak - widziałeś kiedyś chujnię z grzybnią

http://facefun.pl/static/foto/wyrasta-z-grzybni-7341.jpg

Tak mi sie akurat nawinelo to strzelam linkiem ;-)

--
pozdro
R.e.m.e.K

Data: 2012-11-30 23:16:38
Autor: z
[OT] Re: To si narobi...
W dniu 2012-11-30 17:21, Przemysaw Ryk pisze:
Jak wstawisz tam rdowego JPEGa wprawdzie w 300 dpi, ale pojechanego mocno
kompresj przy zapisie - no nie zdziwibym si, jak by dziadostwo wylazo.

Widz e Ci umkno e uyem okrelenia "dobrej jakoci stratny jpg"
Nie odbiegaj od tematu :-)

z

Data: 2012-12-11 18:56:58
Autor: Przemysaw Ryk
[OT] Re: To si narobi...
Dnia Fri, 30 Nov 2012 23:16:38 +0100, z napisał(a):

W dniu 2012-11-30 17:21, Przemysław Ryk pisze:
Jak wstawisz tam źródłowego JPEGa wprawdzie w 300 dpi, ale pojechanego mocno
kompresją przy zapisie - no nie zdziwiłbym się, jak by dziadostwo wylazło.

Widzę że Ci umknęło że użyłem określenia "dobrej jakości stratny jpg"
Nie odbiegaj od tematu :-)

Jako baza może się nadać. Jako podstawa - tylko i wyłącznie. Jeżeli
jakakolwiek obróbka ma być przeprowadzona - zapisuję efekt takowej w
formacie bezstratnym. To co się dzieje z plikiem, jak go jakiś miszcz
dopadnie… boli. :D

--
[ Przemysław "Maverick" Ryk                   ICQ: 17634926    GG: 2808132 ]
[ Hańba Ci, albowiem ledwo się gibiesz!          Król Julian, „Madagaskar” ]

Data: 2012-11-30 17:21:09
Autor: Przemysaw Ryk
[OT] Re: To się narobi...
Dnia Sun, 25 Nov 2012 23:22:05 +0100, z napisał(a):

Źródła są źródłami. Zapis jako JPG już wprowadza kompresję stratną. A to się
potrafi zemścić…

Jeśli potrafisz odróżnić (a może Twoi klienci) dobrej jakości stratny jpg od bezstratnego po konwersji na produkt finalny to nie mam więcej pytań.
Dla mnie to strata czasu i miejsca na dysku.

Ale wiesz, że robiąc nie jest tak pięknie, że tylko bierzesz plik, linkujesz
w projekcie i voila? Niejednokrotnie trzeba dodać jakieś fragmenty (np.
często miałem podkładanie różnych „screenów” przy składzie katalogów o
monitorach EIZO - po co mam mieć 10 plików, jak mogę mieć jeden i tylko
wybierać, które warstwy będą wyświetlane w projekcie?), użyć masek czy
warstw korekcyjnych. Możliwość późniejszej edycji pliku, czy wręcz
wykorzystania danych ustawień czy elementów też jest przydatna.

Co do samego zapisu - ja staram się wprowadzać jak najmniejszą ilość
możliwych zniekształceń. Niejednokrotnie nie wiem, jaką drogę przebył
materiał zanim trafił do mnie - po co mam go dodatkowo niepotrzebnie
maglować? :)

--
[ Przemysław "Maverick" Ryk                   ICQ: 17634926    GG: 2808132 ]
[ Fotografia żony w portfelu przypomina, że zamiast niej mogłoby być       ]
[ w tym miejscu znacznie więcej pieniędzy.                (JoeMonster.org) ]

Data: 2012-12-08 19:49:10
Autor: Gotfryd Smolik news
[OT] Re: To się narobi...
On Sun, 25 Nov 2012, z wrote:

Jeli potrafisz odrni (a moe Twoi klienci) dobrej jakoci stratny jpg od bezstratnego po konwersji na produkt finalny to nie mam wicej pyta.

  Ten "dobrej jakoci stratny" to *przed* obrbk czy *po* obrbce?
  Bo Przemysaw pisa "rda s rdami", czyli przed obrbk.
  Wystarczy aby obrbka polegaa na "wyciganiu z cieni" aby rnica
bya oczywista.

Dla mnie to strata czasu i miejsca na dysku.

  Ale obrbka to jest spora strata czasu i z tym nikt nie dyskutuje.

pzdr, Gotfryd

Data: 2012-12-08 22:22:52
Autor: z
[OT] Re: To si narobi...
W dniu 2012-12-08 19:49, Gotfryd Smolik news pisze:

  Ten "dobrej jakoci stratny" to *przed* obrbk czy *po* obrbce?
  Bo Przemysaw pisa "rda s rdami", czyli przed obrbk.
  Wystarczy aby obrbka polegaa na "wyciganiu z cieni" aby rnica
bya oczywista.

rdo czyli plik jpg podlinkowany (np. w ID) i w nim powstay plik PDF w ktrym znowu bdzie jpg uyty do kompresji bitmap. A to wszystko potem zripowane co prawda w rozdzielczoci 2400 dpi ale _z liniatur rastra 175 lpi_ i wydrukowane na maszynie drukarskiej.
Dla mnie strata jakoci adna w kontekcie rozdzielczoci uywanych tutaj (300dpi) midzy jpg a tif a za to oszczdno miejsca na dysku i czasu np. przy przesyaniu plikw sieci do dalszej produkcji.

Podobny przykad to uywanie bezsensu rozdzielczoci 600, 900, 1200 dpi w tych rdach kiedy i tak 300 dpi wystarcza bo technologia to i tak potem zgubi i klient nie bdzie w stanie zobaczy rnicy.
Te szkoda miejsca i czasu. :-)

  Ale obrbka to jest spora strata czasu i z tym nikt nie dyskutuje.

Co ma piernik do wiatraka? Chcesz si kci dla zasady czy dla sportu?
Mwimy o subtelnej-znikomej rnicy w jakoci przy danym sposobie zapisu i w okrelonej sytuacji. Tylko.

z

Data: 2012-12-11 18:56:58
Autor: Przemysaw Ryk
[OT] Re: To si narobi...
Dnia Sat, 08 Dec 2012 22:22:52 +0100, z napisał(a):

W dniu 2012-12-08 19:49, Gotfryd Smolik news pisze:

  Ten "dobrej jakości stratny" to *przed* obróbką czy *po* obróbce?
  Bo Przemysław pisał "źródła są źródłami", czyli przed obróbką.
  Wystarczy aby obróbka polegała na "wyciąganiu z cieni" aby różnica
była oczywista.

Źródło czyli plik jpg podlinkowany (np. w ID) i w nim powstały plik PDF w którym znowu będzie jpg użyty do kompresji bitmap. A to wszystko potem zripowane co prawda w rozdzielczości 2400 dpi ale _z liniaturą rastra 175 lpi_ i wydrukowane na maszynie drukarskiej.
Dla mnie strata jakości żadna w kontekście rozdzielczości używanych tutaj (300dpi) między jpg a tif a za to oszczędność miejsca na dysku i czasu np. przy przesyłaniu plików siecią do dalszej produkcji.

Tobie się wydaje, że jedyne co robisz ze źródłowym plikiem, to podlinkowanie
go w InDesignie?

(ciach…)
Co ma piernik do wiatraka? Chcesz się kłócić dla zasady czy dla sportu?
Mówimy o subtelnej-znikomej różnicy w jakości przy danym sposobie zapisu i w określonej sytuacji. Tylko.

Mówimy o czymś innym, czego nie dostrzegasz - JPEG obrobiony przez kilka
osób, zapisywany po raz kolejny z konwersją stratną - wynikowo może okazać
się nieakceptowalny.

--
[ Przemysław "Maverick" Ryk                   ICQ: 17634926    GG: 2808132 ]
[ Człowiek rodzi się z dwiema nieuleczalnymi chorobami: życiem, które      ]
[ kończy się śmiercią i nadzieją, że śmierć nie jest końcem.               ]
[                                                     (znalezione w necie) ]

Data: 2012-12-11 20:47:45
Autor: z
[OT] Re: To się narobi...
W dniu 2012-12-11 18:56, Przemysław Ryk pisze:
Mówimy o czymś innym, czego nie dostrzegasz - JPEG obrobiony przez kilka
osób, zapisywany po raz kolejny z konwersją stratną - wynikowo może okazać
się nieakceptowalny.

No fakt. Ja trochę inaczej wychowany :-) Gdzie tylko mogę używam bezstratnych wektorów ;-) "Miszczowie photoshopa" co wszystko łącznie z drobnym tekstem w nim edytują a w ID tylko dodają numerację stron to nie moja bajka.
Wiem że ludzie tak pracują i nawet dają radę. Problem ma później tylko ten co musi po nich poprawiać. A poprawiać nadal trzeba. Bo nafarbienie, bo spady, bo nadrukowania, bo zalewki...
Im więcej wektorów tym lepiej.
Trzeba ciągle wałkować że są lepsze sposoby przygotowania. Sam PS nie jest panaceum na wszystko.
Ale to jest walka z wiatrakami :-(

z

Data: 2012-12-12 02:37:59
Autor: Dawid
[OT] Re: To się narobi...
W dniu 2012-12-11 20:47, z pisze:
W dniu 2012-12-11 18:56, Przemysław Ryk pisze:
Mówimy o czymś innym, czego nie dostrzegasz - JPEG obrobiony przez kilka
osób, zapisywany po raz kolejny z konwersją stratną - wynikowo może
okazać
się nieakceptowalny.

No fakt. Ja trochę inaczej wychowany :-) Gdzie tylko mogę używam
bezstratnych wektorów ;-) "Miszczowie photoshopa" co wszystko łącznie z
drobnym tekstem w nim edytują a w ID tylko dodają numerację stron to nie
moja bajka.
Wiem że ludzie tak pracują i nawet dają radę. Problem ma później tylko
ten co musi po nich poprawiać. A poprawiać nadal trzeba. Bo nafarbienie,
bo spady, bo nadrukowania, bo zalewki...
Im więcej wektorów tym lepiej.
Trzeba ciągle wałkować że są lepsze sposoby przygotowania. Sam PS nie
jest panaceum na wszystko.
Ale to jest walka z wiatrakami :-(

z

Tacy miszcze, a grupy popierdolili.
Miszcze, może Wam zasilacz w PS poprawić?
Bezstratnie, no może za piwko.
Na foto robicie bydło, teraz tutaj trzeba popracować.

Data: 2012-12-17 22:13:42
Autor: Przemysaw Ryk
[OT] Re: To się narobi...
Dnia Wed, 12 Dec 2012 02:37:59 +0100, Dawid napisa(a):

Tacy miszcze, a grupy popierdolili.
Miszcze, moe Wam zasilacz w PS poprawi?
Bezstratnie, no moe za piwko.
Na foto robicie bydo, teraz tutaj trzeba popracowa.

Taki miszcz, a nigdy o dryfie wtku na usenecie nie sysza. :P

--
[ Przemysaw "Maverick" Ryk                   ICQ: 17634926    GG: 2808132 ]
[ Godziny uciekaj w okamgnieniu, gdy chcesz je zatrzyma.                 ]
[                                        (Konowa, Glen Cook "Biaa Ra") ]

Data: 2012-12-17 22:18:32
Autor: Dawid
[OT] Re: To si narobi...
W dniu 2012-12-17 22:13, Przemysaw Ryk pisze:
Dnia Wed, 12 Dec 2012 02:37:59 +0100, Dawid napisa(a):

Tacy miszcze, a grupy popierdolili.
Miszcze, moe Wam zasilacz w PS poprawi?
Bezstratnie, no moe za piwko.
Na foto robicie bydo, teraz tutaj trzeba popracowa.

Taki miszcz, a nigdy o dryfie wtku na usenecie nie sysza. :P

NTG miszczu dryfa.

Data: 2012-12-18 02:43:40
Autor: Przemysaw Ryk
[OT] Re: To si narobi...
Dnia Mon, 17 Dec 2012 22:18:32 +0100, Dawid napisa(a):

W dniu 2012-12-17 22:13, Przemysaw Ryk pisze:
Dnia Wed, 12 Dec 2012 02:37:59 +0100, Dawid napisa(a):

Tacy miszcze, a grupy popierdolili.
Miszcze, moe Wam zasilacz w PS poprawi?
Bezstratnie, no moe za piwko.
Na foto robicie bydo, teraz tutaj trzeba popracowa.

Taki miszcz, a nigdy o dryfie wtku na usenecie nie sysza. :P

NTG miszczu dryfa.

Oflaguj si jeszcze.

--
[ Przemysaw "Maverick" Ryk                   ICQ: 17634926    GG: 2808132 ]
[ Pijak jest prawdziwym filozofem, poniewa myli, e to wiat krci si   ]
[ wok niego.                                                  (Faldheim) ]

Data: 2012-12-17 22:13:42
Autor: Przemysaw Ryk
[OT] Re: To się narobi...
Dnia Tue, 11 Dec 2012 20:47:45 +0100, z napisał(a):

W dniu 2012-12-11 18:56, Przemysław Ryk pisze:
Mówimy o czymś innym, czego nie dostrzegasz - JPEG obrobiony przez kilka
osób, zapisywany po raz kolejny z konwersją stratną - wynikowo może okazać
się nieakceptowalny.

No fakt. Ja trochę inaczej wychowany :-) Gdzie tylko mogę używam bezstratnych wektorów ;-)

O'rly? W życiu bym nie wpadł. ;)

"Miszczowie photoshopa" co wszystko łącznie z drobnym tekstem w nim
edytują a w ID tylko dodają numerację stron to nie moja bajka.

Ja się niestety z takowymi miałem okazję zetknąć…

Wiem że ludzie tak pracują i nawet dają radę. Problem ma później tylko ten co musi po nich poprawiać. A poprawiać nadal trzeba. Bo nafarbienie, bo spady, bo nadrukowania, bo zalewki...
Im więcej wektorów tym lepiej.

Wiesz - w wektorach już też widziałem takie cuda, że się mocno
zastanawiałem, jak to rozdłubać. :D

Trzeba ciągle wałkować że są lepsze sposoby przygotowania. Sam PS nie jest panaceum na wszystko.
Ale to jest walka z wiatrakami :-(

Nie da się ukryć. :(

--
[ Przemysław "Maverick" Ryk                   ICQ: 17634926    GG: 2808132 ]
[ Mała pociecha - świadomość własnej głupoty.        (K. Przerwa-Tetmajer) ]

Data: 2012-11-24 18:16:40
Autor: Mr Misio
To si narobi...
Uytkownik Przemysaw Ryk napisa:
Dnia Sat, 24 Nov 2012 17:36:46 +0100, RadoslawF napisa(a):

Rozmawiacie o odczuciach a nie o faktach.

hahahaha :)

No to w moim odczuciu rendering przyspieszyl znacznie. JEsli chodzi o fakty - to 10 minutowy film z efektami zamiast 20 minut renderingu wymagal tylko ok. 12 minut.

Jeden ma odczucie e zamiana
procesora na szybszy o 10% przypieszya mu prac a inny nie poczuje
przy wymianie na szybszy o 50%.

i to sa odczucia

Dwadziecia lat temu w czasach Amig
i procesorw motorola 68k nauczyem si e tak naprawd to odczuwalna
jest wymiana procesora na minimum dwa razy szybszy (czyli szybszy o

tylko nie jedynie procek jest waskim gardlem...

100%), mniejsze przypieszenia s odczuwalne tylko w specjalizowanych
zastosowaniach.

Popularnosc kamer, aparatow i innych gadzetow kracacych w HD przeczy, jakoby przetwarzanie filmikow ciagle bylo specjalizowanym zastosowaniem.

A ktrego dnia chyba sid i sprawdz, ile czasu mi si generuje PDF z
pliku PostScriptowego wacego prawie 900 MB przy nominalnym taktowaniu
mojego E8400 i po podkrceniu o 900 MHz. :)

Sprawdz. ;) Bo ja nie krece :D

Data: 2012-11-24 19:21:56
Autor: Przemysaw Ryk
To si narobi...
Dnia Sat, 24 Nov 2012 18:16:40 +0100, Mr Misio napisa(a):

Uytkownik Przemysaw Ryk napisa:
Dnia Sat, 24 Nov 2012 17:36:46 +0100, RadoslawF napisa(a):

Rozmawiacie o odczuciach a nie o faktach.

hahahaha :)

No to w moim odczuciu rendering przyspieszyl znacznie. JEsli chodzi o fakty - to 10 minutowy film z efektami zamiast 20 minut renderingu wymagal tylko ok. 12 minut.

Jeden ma odczucie e zamiana
procesora na szybszy o 10% przypieszya mu prac a inny nie poczuje
przy wymianie na szybszy o 50%.

i to sa odczucia

Dwadziecia lat temu w czasach Amig
i procesorw motorola 68k nauczyem si e tak naprawd to odczuwalna
jest wymiana procesora na minimum dwa razy szybszy (czyli szybszy o

tylko nie jedynie procek jest waskim gardlem...

100%), mniejsze przypieszenia s odczuwalne tylko w specjalizowanych
zastosowaniach.

Popularnosc kamer, aparatow i innych gadzetow kracacych w HD przeczy, jakoby przetwarzanie filmikow ciagle bylo specjalizowanym zastosowaniem.

No dobra - ale dlaczego odpowiadasz komu innemu cytujc mojego posta, to
nie wiem. ;DDDD

A ktrego dnia chyba sid i sprawdz, ile czasu mi si generuje PDF z
pliku PostScriptowego wacego prawie 900 MB przy nominalnym taktowaniu
mojego E8400 i po podkrceniu o 900 MHz. :)

Sprawdz. ;) Bo ja nie krece :D

Ja - na wasne potrzeby - i owszem. Ale ja lubi siedzie, duba, testowa
i cyrklowa z osiganiem granic danej konfiguracji. Potem troszeczk
odpuszczam z maksymalnych ustawie i mam stabilny sprzt dziaajcy latami o
wydajnoci wyszej, ni to nominalnie moliwe byo. Cenowo pewnie wyjdzie
bardzo podobnie. AFAIR za swojego E8400 + overclocking daem mniej, ni
oczko wyszy model E8500, ale cz z tych rodkw posza na pyt
umoliwiajc takie dziaanie plus szybsze moduy pamici.

Heh. No dobra - niech ja troch czasu znajd, eby to przetrzepa. 900 MHz
na rdzeniu (a Distiller leci jednowtkowo) to ju powinno zrobi troch
rnicy. :D

--
[ Przemysaw "Maverick" Ryk                   ICQ: 17634926    GG: 2808132 ]
[ Nie dyskutuj z debilem... Najpierw sprowadzi Ci do swojego poziomu,     ]
[ a potem pokona dowiadczeniem.                      (znalezione w necie) ]

Data: 2012-11-26 09:49:37
Autor: Marcin N
To si narobi...
W dniu 2012-11-24 06:11, Jacek pisze:
http://forum.kopalniawiedzy.pl/topic/17326-koniec-mozliwosci-wymiany-procesorow/page__gopid__83787#entry83787
Mam nadziej, e AMD pozostanie przy obecnym rozwizaniu i zabierze rynek
Intelowi.:)

Widz, e dyskusja jest zaarta. Nikt jednak nie poda wanego argumentu:

procesory rozwijaj si znacznie wolniej ni kiedy wiec producenci cierpi! Musz zmieni cay schemat biznesu. Inaczej zbankrutuj. Szukaj wiec sposobw na to, eby rednie przychody byy na podobnym co wczeniej poziomie. Tym sposobem moe by owa integracja "all in one". Klient kupuje rzadziej - ok, niech wic paci wicej, eby zachowa status quo (niezmieniony stan rzeczy).

Oni musz CO zrobi. Inaczej czeka ich zapa.


--
MN

Data: 2012-11-26 12:22:35
Autor: Mr Misio
To si narobi...
Uytkownik Marcin N napisa:
W dniu 2012-11-24 06:11, Jacek pisze:
http://forum.kopalniawiedzy.pl/topic/17326-koniec-mozliwosci-wymiany-procesorow/page__gopid__83787#entry83787

Mam nadziej, e AMD pozostanie przy obecnym rozwizaniu i zabierze rynek
Intelowi.:)

Widz, e dyskusja jest zaarta. Nikt jednak nie poda wanego argumentu:

procesory rozwijaj si znacznie wolniej ni kiedy wiec producenci
cierpi! Musz zmieni cay schemat biznesu. Inaczej zbankrutuj.
Szukaj wiec sposobw na to, eby rednie przychody byy na podobnym co
wczeniej poziomie. Tym sposobem moe by owa integracja "all in one".
Klient kupuje rzadziej - ok, niech wic paci wicej, eby zachowa
status quo (niezmieniony stan rzeczy).

Oni musz CO zrobi. Inaczej czeka ich zapa.


A nie mog po prostu spali/zatopi poowy fabryk? Z HDD sie im udalo :)

Data: 2012-11-26 15:44:22
Autor: PK
To się narobi...
On 2012-11-26, Marcin N <marcin5.usun.wykasuj@onet.pl> wrote:
procesory rozwijają się znacznie wolniej niż kiedyś wiec producenci cierpią! Muszą zmienić cały schemat biznesu. Inaczej zbankrutują. Szukają wiec sposobów na to, żeby średnie przychody były na podobnym co wcześniej poziomie. Tym sposobem może być owa integracja "all in one". Klient kupuje rzadziej - ok, niech więc płaci więcej, żeby zachować status quo (niezmieniony stan rzeczy).

Tzn. uważasz, że jak ten klient kupuje rzadziej procesory, to nie
wymienia jednocześnie płyt?

Żeby wymiana procesora na ten sam socket miała sens (tzn. przy dużej
dostępności, sensownych cenach itp), trzeba go wymieniać pewnie co 2
lata. Chyba że kupisz nową płytę zaraz po premierze złącza, ale to
nie wyjdzie tanio.

Ja kupiłem aktualnego PCta 2 lata temu. E5400, DDR2. Niedawno
wymieniałem RAM i już na tym nieźle oberwałem. Po CPU na LGA755 to chyba
do antykwariatu trzeba iść...

Powiesz mi pewnie, że mogłem poczekać kilka miesięcy i kupić
coś na LGA 1156 (wydałbym 2x więcej, ale co tam). Tyle że ten socket
też jest właśnie "zamykany" :).

pozdrawiam,
PK

Data: 2012-11-26 16:46:38
Autor: Mr Misio
To się narobi...
Użytkownik PK napisał:

Ja kupiłem aktualnego PCta 2 lata temu. E5400, DDR2. Niedawno

Ja 4 lata temu :) po 1,5 roku zmienilem cpu na e6300, po kolejnym takim okresie na e8400 :)

To tak do "nikt nie zmienia CPU" :)

Data: 2012-11-26 16:40:40
Autor: PK
To się narobi...
On 2012-11-26, Mr Misio <mrmisiodegrizzly@gazeta.pl> wrote:
Ja 4 lata temu :) po 1,5 roku zmienilem cpu na e6300, po kolejnym takim okresie na e8400 :)

To tak do "nikt nie zmienia CPU" :)

I gdzie ja napisałem, że "nikt nie zmienia"? Bo może zrobiłem to
niechcący - dlatego pytam.
Cały czas piszę, że częste zmienianie CPU to zjawisko marginalne,
a nie nieistniejące.

Generalnie nie rozumiem, po co to robiłeś, ale przecież nikt Ci
nie zabrania. A jak takich jak Ty będzie dużo, to pewnie będą istniały
dla Was LGA. Niby po co producenci mieliby rezygnować z takiego
świetnego rynku?

pozdrawiam,
PK

Data: 2012-11-26 19:59:50
Autor: Mr Misio
To się narobi...
Użytkownik PK napisał:
On 2012-11-26, Mr Misio <mrmisiodegrizzly@gazeta.pl> wrote:
Ja 4 lata temu :) po 1,5 roku zmienilem cpu na e6300, po kolejnym takim
okresie na e8400 :)

To tak do "nikt nie zmienia CPU" :)

I gdzie ja napisałem, że "nikt nie zmienia"? Bo może zrobiłem to
niechcący - dlatego pytam.

Nie ty - odnosilem sie do watku calego :)

Generalnie nie rozumiem, po co to robiłeś,

zwiekszalem sobie moc "niskim" kosztem, bo w sumie calosc kosztowala mnie ok. polowy tego co bym zaplacil kupujac e8400 zaraz po premierze.

Data: 2012-11-26 20:54:15
Autor: PK
To się narobi...
On 2012-11-26, Mr Misio <mrmisiodegrizzly@gazeta.pl> wrote:
zwiekszalem sobie moc "niskim" kosztem, bo w sumie calosc kosztowala mnie ok. polowy tego co bym zaplacil kupujac e8400 zaraz po premierze.

No w to nie wątpię. Ale czy ten przyrost mocy coś Ci dawał? Bo kiedy
ja zmieniam kompa, to wprowadza jakąś istotną różnicę jakościową
(tzn. zmieniam, kiedy ta istotna różnica jest mi potrzebna).

Zmieniać po to, żeby był trochę szybszy?
No chyba że grasz. Wtedy mogę uwierzyć, że musisz co jakiś czas trochę
przyspieszać kompa, żeby uruchomić aktualne tytuły.

E8400 wyszedł prawie 5 lat temu, więc jest już dziadkiem. I nie był
jakiś bardzo drogi ($180). Jakim cudem kupiłeś za to 3 procesory?
Używane? Udawało Cię się nieźle sprzedać poprzedników?

Tak czy siak w pierwszej połowie 2008 roku USD był poniżej 2.4 PLN
(nawet dość wyraźnie). Oczywiście nie pamiętam, ale pewnie dało się
kupić E8400 ($180) za jakieś 500-600 zł. Nawet jeśli oszczędziłeś
na tym interesie kilka dych rocznie, to - mówiąc zupełnie szczerze -
mi by się po prostu nie chciało bujać... I to pomimo faktu, że byłem
studentem (dziś to w ogóle poza dyskusją).  No ale wolny kraj :).

pozdrawiam,
PK

Data: 2012-11-26 23:43:24
Autor: Mr Misio
To się narobi...
Użytkownik PK napisał:
On 2012-11-26, Mr Misio <mrmisiodegrizzly@gazeta.pl> wrote:
zwiekszalem sobie moc "niskim" kosztem, bo w sumie calosc kosztowala
mnie ok. polowy tego co bym zaplacil kupujac e8400 zaraz po premierze.

No w to nie wątpię. Ale czy ten przyrost mocy coś Ci dawał?

Tak.

Zmieniać po to, żeby był trochę szybszy?

Dla mnie byl znaczaco szybszy.

No chyba że grasz. Wtedy mogę uwierzyć, że musisz co jakiś czas trochę
przyspieszać kompa, żeby uruchomić aktualne tytuły.

Akurat do grania to wymienilem raz karte graficzna i dalej gram, gry sa robione pod konsile a gram na TV :)


E8400 wyszedł prawie 5 lat temu, więc jest już dziadkiem. I nie był
jakiś bardzo drogi ($180). Jakim cudem kupiłeś za to 3 procesory?
Używane? Udawało Cię się nieźle sprzedać poprzedników?

Nie wiem, po prostu kupowalem gdy tanialo odpowiednio :)


Tak czy siak w pierwszej połowie 2008 roku USD był poniżej 2.4 PLN
(nawet dość wyraźnie). Oczywiście nie pamiętam, ale pewnie dało się
kupić E8400 ($180) za jakieś 500-600 zł.

W PL lolicz 22% VAT. Plus marze.

Nawet jeśli oszczędziłeś
na tym interesie kilka dych rocznie, to - mówiąc zupełnie szczerze -
mi by się po prostu nie chciało bujać...

Widac nie jestem tak kasiasty jak ty zeby w dniu premiery kupic e8400 :)


A wymiana proca to zadne bujanie i przy okazji mozna sobie radioaator wyczyscic :)

Data: 2012-11-27 18:50:52
Autor: PK
To się narobi...
On 2012-11-26, Mr Misio <mrmisiodegrizzly@gazeta.pl> wrote:
Akurat do grania to wymienilem raz karte graficzna i dalej gram, gry sa robione pod konsile a gram na TV :)

No to zależy jakie pewnie.

E8400 wyszedł prawie 5 lat temu, więc jest już dziadkiem. I nie był
jakiś bardzo drogi ($180). Jakim cudem kupiłeś za to 3 procesory?
Używane? Udawało Cię się nieźle sprzedać poprzedników?

Nie wiem, po prostu kupowalem gdy tanialo odpowiednio :)

No ja też nie wiem, bo podawane przez Ciebie wartości są po prostu
mało realne...

Tak czy siak w pierwszej połowie 2008 roku USD był poniżej 2.4 PLN
(nawet dość wyraźnie). Oczywiście nie pamiętam, ale pewnie dało się
kupić E8400 ($180) za jakieś 500-600 zł.

W PL lolicz 22% VAT. Plus marze.

Jak łatwo się domyślić (lub sprawdzić mnożąc...) ta cena jest już oszacowaniem z całą resztą. Tzn. patrząc na ceny procesorów widać, że
trzeba te mniej więcej 30-50% doliczyć, co niniejszym uczyniłem.

Widac nie jestem tak kasiasty jak ty zeby w dniu premiery kupic e8400 :)

Ile razy mam Ci pisać, że nie w dniu premiery?...
Kupowanie sprzętu po premierze (dowolnego) jest pomysłem bardzo złym
i nie chodzi nawet o ceny.

pozdrawiam,
PK

Data: 2012-11-27 20:51:47
Autor: Mr Misio
To się narobi...
Użytkownik PK napisał:

Kupowanie sprzętu po premierze (dowolnego) jest pomysłem bardzo złym
i nie chodzi nawet o ceny.

Nie mam dojsc, by kupowac sprzet przed premiera :D

Data: 2012-11-27 20:05:21
Autor: PK
To się narobi...
On 2012-11-27, Mr Misio <mrmisiodegrizzly@gazeta.pl> wrote:
Nie mam dojsc, by kupowac sprzet przed premiera :D

Hahah. No ładnie trafione - przyznaję :).

BTW: Sporo takich szrotów E8400 leży na allegro - nawet w którejś
aukcji widziałem zachwyty, jakto go sprzedawca potężnie kręcił :D.
Normalnie "pierwszy właściciel, kobieta, nie bity i trzymany
w garażu", a w środku pewnie niezła smoła :].

pozdrawiam,
PK

Data: 2012-11-27 21:53:18
Autor: Mr Misio
To się narobi...
Użytkownik PK napisał:
On 2012-11-27, Mr Misio <mrmisiodegrizzly@gazeta.pl> wrote:
Nie mam dojsc, by kupowac sprzet przed premiera :D

Hahah. No ładnie trafione - przyznaję :).

BTW: Sporo takich szrotów E8400 leży na allegro - nawet w którejś

No popatrz, a u mnie ciagle dziala (od ok 2 lat) w PC sprzed yyyyy 5 lat. NA tym samym systemie :) I tylko w te 4-5 lat moja "moc obliczeniowa" wzrosla znacznie :)

I ten komputer bedzie jeszcze dlugo dzialal, bo nawet na Win8 i gry bedzie wystarczajacy na dluuugo (gry to wypasiona grafika glownie, a ja nie jestem hardkorem grajacym max detale w rozdzielczosci 4K)

Data: 2012-11-27 21:15:27
Autor: PK
To się narobi...
On 2012-11-27, Mr Misio <mrmisiodegrizzly@gazeta.pl> wrote:
I ten komputer bedzie jeszcze dlugo dzialal, bo nawet na Win8 i gry bedzie wystarczajacy na dluuugo (gry to wypasiona grafika glownie, a ja nie jestem hardkorem grajacym max detale w rozdzielczosci 4K)

Mam jednak wrażenie, że mój E5400 będzie działał dłużej niż Twój E8400
(tzn. nie widzę powodu, żebyś nagle przestał wymieniać procki co chwilę
:P).

W8 ma wymagania mniejsze niż W7, więc to akurat rzadne osiągnięcie :P.
Śmigam na nim od kilku miesięcy (ale na laptopie, więc niestety nie
na co dzień) i oczywiście polecam.

pozdrawiam,
PK

Data: 2012-11-27 22:28:41
Autor: Mr Misio
To się narobi...
Użytkownik PK napisał:
On 2012-11-27, Mr Misio <mrmisiodegrizzly@gazeta.pl> wrote:
I ten komputer bedzie jeszcze dlugo dzialal, bo nawet na Win8 i gry
bedzie wystarczajacy na dluuugo (gry to wypasiona grafika glownie, a ja
nie jestem hardkorem grajacym max detale w rozdzielczosci 4K)

Mam jednak wrażenie, że mój E5400 będzie działał dłużej niż Twój E8400
(tzn. nie widzę powodu, żebyś nagle przestał wymieniać procki co chwilę
:P).

Znaczy ja juz wyzej na tej platformie nie wymienie :) Nastapi przesuniecie, nowy sprzet pojdzie jako komp primary, obecny primary jako secondary, a obecny secondary pojdzie na allegro :)

W8 ma wymagania mniejsze niż W7, więc to akurat rzadne osiągnięcie :P.

Dlatego obecny primary, jak stanie sie secondary z Win8 to pozyje dlugo jeszcze :)

Śmigam na nim od kilku miesięcy (ale na laptopie, więc niestety nie
na co dzień) i oczywiście polecam.

Polecam moje "przejscia" z Win osiem na grupie .....winnt :) odnosnie "prostoty upgrade xp 32bit do win8 64bit "fresh install" :D

Data: 2012-11-27 21:40:06
Autor: PK
To się narobi...
On 2012-11-27, Mr Misio <mrmisiodegrizzly@gazeta.pl> wrote:
Polecam moje "przejscia" z Win osiem na grupie .....winnt :) odnosnie "prostoty upgrade xp 32bit do win8 64bit "fresh install" :D

Nie czytałem i nie wiem o co chodzi. A w żadne upgrade się nigdy nie
bawiłem, bo to po prostu nie działa. Nawet odruchowo zrobiłem format
przy przejściu z W7 na W8, choć to właściwie ten sam system (tylko
wreszcie należycie ogarnięty).

Zresztą W8 postawiłem na laptopie właśnie po to, żeby go spokojnie
przetestować zanim trafi na "produkcyjnego" desktopa, więc warto było
go wyklepać od zera.
Niestety mam tylko jedną kopię, więc pewnie przeniosę ją na desktopa
dopiero po zmianie lapka :/.

pozdrawiam,
PK

Data: 2012-11-27 22:56:50
Autor: Mr Misio
To się narobi...
Użytkownik PK napisał:
On 2012-11-27, Mr Misio <mrmisiodegrizzly@gazeta.pl> wrote:
Polecam moje "przejscia" z Win osiem na grupie .....winnt :) odnosnie
"prostoty upgrade xp 32bit do win8 64bit "fresh install" :D

Nie czytałem i nie wiem o co chodzi. A w żadne upgrade się nigdy nie
bawiłem, bo to po prostu nie działa. Nawet odruchowo zrobiłem format
przy przejściu z W7 na W8, choć to właściwie ten sam system (tylko
wreszcie należycie ogarnięty).

Z XP nie ma tak letko ;)

Zresztą W8 postawiłem na laptopie właśnie po to, żeby go spokojnie
przetestować zanim trafi na "produkcyjnego" desktopa, więc warto było
go wyklepać od zera.
Niestety mam tylko jedną kopię, więc pewnie przeniosę ją na desktopa
dopiero po zmianie lapka :/

Zakup sobie za 129 aktualizacje na kompie produkcyjnym. Moze polezec. Ale... NAjpierw przeczytaj moj watek/dlugi wpis - z dzisiaj. JAkby co jestem do dyspozycyji :)

Data: 2012-11-27 22:18:37
Autor: PK
To się narobi...
On 2012-11-27, Mr Misio <mrmisiodegrizzly@gazeta.pl> wrote:
Zakup sobie za 129 aktualizacje na kompie produkcyjnym. Moze polezec. Ale... NAjpierw przeczytaj moj watek/dlugi wpis - z dzisiaj. JAkby co jestem do dyspozycyji :)

Mam licencję studencką i nie mogę do niej kupić aktualizacji :).

Przy zakupie nowego laptopa (pewnie w 2013) po prostu kupię
sprzęt z W8Pro i będzie spokój. Zresztą paniki nie ma co robić, bo
choć jestem szczerze zachwycony Metro i poczynioną optymalizacją,
to W8 jest oczywiście systemem głównie z myślą o urządzeniach
mobilnych i tam łatwo docenić różnicę.

Na desktopie, gdzie tak naprawdę moim "pulpitem" jest przeglądarka,
a poza nią używam z 5 dużych programów, zmiany w ósemce trudno zauważyć.
Łatwo za to zauważyć brak menu start, więc rozumiem tych płaczących.
Dla mnie to nie był problem, bo i tak w "All programs" właściwie nie
klikam :)).

pozdrawiam,
PK

Data: 2012-11-28 00:47:05
Autor: Mr Misio
To się narobi...
Użytkownik PK napisał:
On 2012-11-27, Mr Misio <mrmisiodegrizzly@gazeta.pl> wrote:
Zakup sobie za 129 aktualizacje na kompie produkcyjnym. Moze polezec.
Ale... NAjpierw przeczytaj moj watek/dlugi wpis - z dzisiaj. JAkby co
jestem do dyspozycyji :)

Mam licencję studencką i nie mogę do niej kupić aktualizacji :).

Przy zakupie nowego laptopa (pewnie w 2013) po prostu kupię
sprzęt z W8Pro i będzie spokój. Zresztą paniki nie ma co robić, bo
choć jestem szczerze zachwycony Metro i poczynioną optymalizacją,
to W8 jest oczywiście systemem głównie z myślą o urządzeniach
mobilnych i tam łatwo docenić różnicę.

Na desktopie, gdzie tak naprawdę moim "pulpitem" jest przeglądarka,
a poza nią używam z 5 dużych programów, zmiany w ósemce trudno zauważyć.
Łatwo za to zauważyć brak menu start, więc rozumiem tych płaczących.
Dla mnie to nie był problem, bo i tak w "All programs" właściwie nie
klikam :)).

Wlasciwie to nie rozumiem narzekan na brak menu start, przeciez jest menu start, tylko teraz wyglada inaczej :)

Tak samo jak wczesniej trzeba myszka pojechac w lewo dół, tak samo kliknac, pojawia sie to co sie zwykle pojawialo, czyli najwazniejsze apki i dokladnie tak samo jak sie chce kolejno przegladac wszystkie przechodzi sie dalej :)

Uklad jest identyczny z dokladnoscia do wygladu. Logika identyczna z dokladnoscia do interfejsu.

I tak jak dla mnie, teraz zamiast 30 ikon programow na pulpicie, mam 30 kafelkow z tym co uzywam.

Zajebiaszczy jest sklepik :D

Choc uzywam sklepiku na Androidzie i mikrosoftowy jest przy nim po prostu mikry, to mam fun :) To efekt "nowosci". Od dawna Windows nie dawal "funu".

JAk dla mnie - wielka zaleta (dawanie funu). Wiec cala ta kafelkowosc zmienila moje podejscie i zdecydowanie, jak jeszcze tydzien mialem tak:

Boze, jak sie skonczy support XP to bede musial migrowac na Windows7, ech znow to samo, reinstal, aplikacje, dwa dni z czapy zeby miec wszystko na nowym systemie.

A teraz:

Nie ma bata, zmienaim XP-ki ASAP na Win8! Mam Fun, mam more 2 GB obslugi (XP-ki mam 32 bit), mam wykoarzystanie jak nalezy AHCI, dyskow SSD, i MAM FUN :D

Data: 2012-12-05 18:13:02
Autor: Radosław Sokół
To się narobi...
W dniu 24.11.2012 06:11, Jacek pisze:
http://forum.kopalniawiedzy.pl/topic/17326-koniec-mozliwosci-wymiany-procesorow/page__gopid__83787#entry83787
Mam nadzieję, że AMD pozostanie przy obecnym rozwiązaniu i zabierze rynek
Intelowi.:)

Już jest odpowiedź AMD:

http://www.neowin.net/news/amd-not-abandoning-socketed-cpus

--
|""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""|
| Radosław Sokół  |  http://www.grush.one.pl/              |
|                 |                                        |
\........................................................../

Data: 2012-12-06 20:55:07
Autor: Radosław Sokół
To się narobi...
W dniu 05.12.2012 18:13, Radosław Sokół pisze:
Już jest odpowiedź AMD:
http://www.neowin.net/news/amd-not-abandoning-socketed-cpus

I dementi Intela:

http://www.neowin.net/news/intel-we-will-offer-removable-cpus-for-the-foreseeable-future

--
|""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""|
| Radosław Sokół  |  http://www.grush.one.pl/              |
|                 |                                        |
\........................................................../

Data: 2012-12-06 20:28:31
Autor: PK
To się narobi...
On 2012-12-06, Radosław Sokół <Radoslaw.Sokol@grush.one.pl> wrote:
I dementi Intela:

http://www.neowin.net/news/intel-we-will-offer-removable-cpus-for-the-foreseeable-future


To nie jest żadne dementi.
Po pierwsze: przejście do BGA miało być nie od jutra tylko przy kolejnej
zmianie technologicznej.
Po drugie: Intel informował, że pozostawią "wymienialne" procesory
przeznaczone do segmentu "performance" (głównie dla graczy), jeśli
będzie istniało zapotrzebowanie. BGA będzie rozwiązaniem do komputerów
klasy niskiej i średniej (bo w przyszłości mają to być głównie nettopy
i all-in-one, więc po prostu nie ma sensu walczyć z pinami).

pozdrawiam,
PK

Data: 2012-12-06 21:46:44
Autor: Radosław Sokół
To się narobi...
W dniu 06.12.2012 21:28, PK pisze:
To nie jest żadne dementi.
[...]

Jest, bo w sieci poszła informacja, że będzie dotyczyło to
większości procesorów i już niedługo. Wystarczy zresztą po-
czytać ten wątek. Poza tym AMD też nie odezwało się bez po-
wodu, tylko by wykorzystać komercyjnie to zamieszanie.

Teraz przynajmniej jest oficjalne stanowisko i powinno być
wszystko jasne. Przyszłość "rynku entuzjastów" wydaje się
być niezagrożona na najbliższe lata.

--
|""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""|
| Radosław Sokół  |  http://www.grush.one.pl/              |
|                 |                                        |
\........................................................../

Data: 2012-12-07 21:57:18
Autor: PK
To się narobi...
On 2012-12-06, Radosław Sokół <Radoslaw.Sokol@grush.one.pl> wrote:
Jest, bo w sieci poszła informacja, że będzie dotyczyło to
większości procesorów i już niedługo. Wystarczy zresztą po-
czytać ten wątek. Poza tym AMD też nie odezwało się bez po-
wodu, tylko by wykorzystać komercyjnie to zamieszanie.

I czy to była informacja od Intela czy "z sieci"?
Tzn. czy to była oficjalna notka czy taki IT-trotyl?

Przyznam: nie interesowałem się tym bardzo (bo - jak pisałem na grupie
- jestem raczej entuzjastą przejścia na BGA). Nie mniej wiele się o tym
mówi i zazwyczaj podaje źródła na różnych portalach informacyjnych.
Linka do jakiejś oficjalnej wiadomości z Intela jeszcze w tej sprawie
nie widziałem.

pozdrawiam,
PK

To si narobi...

Nowy film z video.banzaj.pl wicej »
Redmi 9A - recenzja budetowego smartfona