Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Towarzysz komunista

Towarzysz komunista

Data: 2013-06-22 17:51:45
Autor: Przemysaw M.
Towarzysz komunista



Prawdziwa historia Millera. Od popiersia Bieruta do flirtu ze Słońcem Peru „Powinniśmy z całą mocą podkreślać nasze więzi z Rosją. Nawoływanie do
wycofania Armii Radzieckiej z Polski niczemu dobremu nie służy”– mówił
Leszek Miller w marcu 1990 r., za czasów rządu Tadeusza Mazowieckiego.
Ministrant z parafii Matki Bożej Pocieszenia w Żyrardowie, budowniczy
monumentalnego gmachu KW PZPR w Skierniewicach i odbiorca moskiewskiej
pożyczki prze do władzy w Polsce grzęznącej w rosyjskiej strefie wpływów.
 Podczas Kongresu Lewicy Polskiej w ostatnią niedzielę Leszek Miller
wypowiedział się na temat działalności ludzi, którzy uważają, że w
Smoleńsku doszło do zamachu, a polskie władze pomagają Moskwie w jego
tuszowaniu: „Nawoływanie do występowania przeciwko własnemu państwu pod
hasłami patriotyzmu jest próbą demoralizacji szczególnego rodzaju”. Słowa
te przyjęto owacyjnie.
Nie, Leszek Miller niczego takiego na konwencji nie powiedział. Dali się
Państwo nabrać? Nic dziwnego, wypowiedź taka mogłaby przecież paść. Co
więcej, są to prawdziwe słowa Millera. Tyle że pochodzą z wywiadu
udzielonego „Trybunie Ludu” w 1986 r. Tak ówczesny sekretarz KW PZPR w
Skierniewicach piętnował młodzieżowe elementy chuligańskie dające posłuch
solidarnościowej ekstremie.

Miller w Polsce posmoleńskiej

Przed wyborami z 2007 r. liderzy Platformy gorączkowo zaprzeczali
możliwości zawarcia koalicji z SLD, mimo że na jego czele stał młody
Wojciech Olejniczak, niekojarzący się z komunistyczną przeszłością. Dziś
przewodzi mu Leszek Miller, były członek Biura Politycznego KC PZPR, a
Donald Tusk już nie wypiera się takiej możliwości.

Co się zmieniło? Bardzo wiele. Po 10 kwietnia 2010 r. Polska znalazła się
na równi pochyłej, osuwając się w rosyjską strefę wpływów. W takiej Polsce
sojusz z Millerem przestał być już dla Tuska wstydliwy. Bo winy lidera
postkomunistów – moskiewska pożyczka, przybywanie na Krymie wraz z
rosyjskimi puczystami, kierownicze funkcje w partii będącej sowiecką
agenturą – stały się w Polsce posmoleńskiej przewinieniami zdecydowanie
mniejszego kalibru.

No bo skoro można było oddać śledztwo smoleńskie kagiebowcom Putina,
zarzucanie im skłonności do mordowania jest dowodem na chorobę psychiczną,
Polacy powinni zapalać świeczki pod pomnikami sowieckich żołnierzy, Katyń
nie był ludobójstwem, narody polski i rosyjski są „bratnimi” (cytat z listu
patriarchy Cyryla i abp. Michalika) itp., to Miller niepostrzeżenie staje
się politykiem „normalnym”, w którego przeszłości nie ma nic specjalnie
szokującego. Przeciwnie – wicepremierowanie w rządzie Tuska będzie
logicznym ukoronowanie jego politycznej kariery.

Ministrant z niemieckim nazwiskiem

Z zapisu w parafialnych księgach kościoła Matki Bożej Pocieszenia w
Żyrardowie wynika, że nowy parafianin Leszek Cezary Miller urodził się pół
godziny po północy 3 lipca 1946 r. Rok później został ochrzczony.

Jego ojciec był krawcem, a matka, z domu Dudkiewicz, szwaczką w zakładach
lniarskich. Z książki Ludwika Stommy „Leszek Miller” dowiadujemy się, że
Millerowie „wywodzą się z osadników niemieckich”. „Gdy chodziłem do szkoły
podstawowej, wspomnienia po wojnie były jeszcze żywe i nazwisko Miller nie
wzbudzało przyjemnych reakcji” – przyznaje lider SLD.

Zgodnie z życzeniem matki, Leszek został ministrantem. Po ukończeniu
zawodówki 17-latek poszedł do pracy jako elektryk. Potem trafił do wojska,
gdzie służył na łodziach podwodnych. Powodem takiego przydziału do LWP był
jego wzrost – 162 cm. Po kilku miesiącach Miller niespodziewanie wrócił z
wojska. Ponoć dlatego, że ktoś z jego specjalizacją był akurat potrzebny w
zakładzie.
Zakładowy ZMS był w rozsypce. – Wziąłbyś po mnie ten ZMS – zaproponował mu
starszy kolega Marek Zakrzewski i zdziwił się, gdy unikający dotychczas
polityki Miller przejawił zainteresowanie. Miller zaczął też uczyć się w
technikum wieczorowym.

Wpajając młodzieży ideologię

W 1969 r. wstąpił do PZPR oraz ożenił się z młodszą o trzy lata narzeczoną
Aleksandrą. Zamieszkali u jej rodziców w Mszczonowie k. Żyrardowa. Tam też
w 1970 r. urodził się ich syn. Wtedy zakład zapewnił szefowi ZMS
mieszkanie.

W latach 70. nazwisko Millera pojawiało się często na łamach miejscowego
organu partii – „Życia Żyrardowa”. „Naczelnym zadaniem ZMS jest wpajanie
młodzieży ideologii socjalistycznej” – mówił w wywiadzie przeprowadzonym z
tej okazji. W parę miesięcy później był już sekretarzem PZPR w zakładzie.
Na zdjęciu z 1974 r. odczytuje zebranym list towarzysza Edwarda Gierka do
egzekutywy Komitetu Fabrycznego.

W wywiadach Miller twierdzi, że za młodu bliskie były mu poglądy
„Polityki”, którą kierował Mieczysław Rakowski. Ale Marek Łągiewski, kolega
z tamtych czasów, w książce Jerzego Morawskiego „Życiorysy w podczerwieni”
stwierdzał, że był zdecydowanie bardziej „betonowy”: „On był ortodoksyjnym
działaczem o poglądach skrajnie lewicowych. Coś ze starych towarzyszy na
niego spłynęło”.

Solidarność, czyli strach o rodzinę

Miller opuścił Żyrardów, gdyż w Komitecie Miejskim PZPR wymyślono, by
zdolnego młodego działacza wysłać na studia do Wyższej Szkoły Nauk
Społecznych przy KC. Po studiach, w 1977 r., Miller rozpoczął pracę w KC –
był inspektorem w kilku wydziałach, w końcu awansował do funkcji kierownika
zespołu do spraw młodzieży. W KC pracował w czasie karnawału Solidarności i
stanu wojennego. – Mój syn miał 10 lat. Bałem się o rodzinę – opowiadał o
swoich ówczesnych obawach w „GW”.

W 1986 r. partia skierowała Millera do Skierniewic, gdzie został I
sekretarzem Komitetu Wojewódzkiego. W nowym miejscu sekretarz Miller
postawił na „priorytety”. Ślimacząca się od lat budowa siedziby KW PZPR
ruszyła z kopyta. Według Eugeniusza Pawlicy, ówczesnego wojewódzkiego szefa
ZSL, przez trzy lata budżet województwa wydawał na tę „najpotrzebniejszą”
miastu inwestycję jedną czwartą (!) środków. Jak wyliczano, na jednego
pracownika KW przypadał stumetrowy salon. O gmachu mówiono, że jest
„większy od całego województwa”. Były też inne sukcesy. Wiodący w
Skierniewicach zakład „Fumos” otrzymał w 1986 r. imię Bolesława Bieruta.
Pod egidą sekretarza Millera odsłonięto jego popiersie.

Likwidacja PZPR? Żart!

Sukcesy sekretarza zainteresowały Wojciecha Jaruzelskiego. Poszukiwał on
młodych ludzi, którzy odświeżyliby wizerunek partii. Na spotkanie z
Jaruzelskim Miller spędził najlepszych uczniów i laureatów olimpiad. Sam, w
roli specjalisty od młodzieży, wrócił do Warszawy w grudniu 1988 r. Wkrótce
został sekretarzem KC i wszedł w skład Biura Politycznego.

Wypowiedzi Millera z czasów okrągłego stołu pozostają w niezmienionym
tonie: „Samolikwidacja partii? Rzecz jasna, traktuję to jako żart...”
(„Rzeczpospolita”, 30 marca 1989 r.). Na początku 1989 r. Miller
zorganizował słynne otwarte spotkanie w stołówce KC. Przyszli na nie
studenci z NZS, rozłożyli swoje transparenty. W wyborach z 4 czerwca z 1989
r. Miller wystartował do senatu z województwa skierniewickiego. Skończyło
się to dla niego dotkliwą porażką, a w dodatku na wiecu w rodzinnym
Żyrardowie został wygwizdany. Po wyborach rozesłał podziękowania do osób,
które podpisały listy z poparciem dla jego kandydatury. Okazało się, że
część z nich dawno nie żyła. Oskarżenia o sfałszowanie list nabrały
lokalnego rozgłosu. Skończyło się na tym, że Miller przeprosił rodziny
zmarłych.

Miller swoją pozycję w tej partii postanowił oprzeć na partyjnym betonie. A
ten twardo na niego stawiał. Jak wspominał Karol Stryjski, działacz
reformatorskich PZPR-owskich struktur poziomych, gdy przeciwstawił się
Millerowi, zaczął otrzymywać pogróżki – wycinanki z gazet. Były w nich
cytaty ze Starego Testamentu i zarzuty, że jest żydowskiego pochodzenia.

Wyprowadzanie partyjnych pieniędzy

Po obradach okrągłego stołu, gdy liderzy partii rozpoczęli akcję
zabezpieczania majątku PZPR przed przejęciem na rzecz skarbu państwa,
Miller należał do szczupłego grona zaufanych, którzy byli wtajemniczeni w
całą operację (obok Aleksandra Kwaśniewskiego, Wiesława Huszczy i
Mieczysława Rakowskiego), zaplanowali ją i  kontrolowali.

Wyciąganie środków z kont PZPR rozpoczęło się w 1989 r. 24 listopada na
konta bankowe w Nowym Jorku przelano 150 tys. dol., 28 grudnia – dalszych
75 tys. Dewizy przelewano także do banku w Pekinie.

Od stycznia do kwietnia 1990 r. funkcjonariusze partyjni wyprowadzali
pieniądze masowo, przeznaczając na działalność gospodarczą powiązanych z
partią podmiotów – banków, spółek, fundacji, spółdzielni.

Miller osobiście zakładał część z nich – na przykład „Agencję Gospodarczą”
sp. z o.o. Zasiadał nawet w jej radzie nadzorczej. Pieniądze na rozruch
firmy – ok. 9,5 mld st. zł – przekazane zostały 10 stycznia 1990 r. decyzją
ówczesnego I sekretarza KC PZPR Mieczysława Rakowskiego. „Agencja”
pączkowała, tworząc 80 spółek-córek. Miller w imieniu SdRP założył również
spółkę „Servicus”, która później przejęła obiekt przy warszawskiej ul.
Rozbrat. Był współinicjatorem Fundacji „Współpraca, Nauka i Kultura” –
utworzonej na bazie kapitału sowieckiego, SdRP i Akademii Nauk Społecznych
przy KC PZPR – oraz członkiem jej rady.

Cimoszewicz: działalność Millera obciąża konto lewicy

W marcu 1991 r. w rządowym hotelu Parkowa w Warszawie postkomuniści
zorganizowali seminarium poświęcone działalności gospodarczej bratnich
partii. Parę miesięcy później moskiewska prasa ujawniła, że „zgodnie z
tajną uchwałą KC KPZR i propozycją szefa SdRP Leszka Millera stworzono bank
danych i sztab koordynujący działalność komercyjną partii komunistycznych”.

Wakacje w sierpniu 1991 r. Miller, Kwaśniewski i ówczesny skarbnik SdRP,
Wiesław Huszcza, spędzali w ośrodku wypoczynkowym na Krymie. Tak się
składa, że termin ich pobytu przypadł na kilka dni przed puczem
moskiewskim. W tym samym hotelu przebywał wtedy jeden z przyszłych
puczystów, szef rosyjskiego MSW gen. Borys Pugo i szef puczu Giennadij
Janajew.

Jednak prawdziwych kłopotów przysporzyła Millerowi sprawa tzw. moskiewskiej
pożyczki, zaciągniętej od KPZR tuż przed samorozwiązaniem PZPR. Chodziło o
1 mln 232 tys. dol. i pół miliarda starych złotych (na początku 1990 r.
były to ogromne kwoty). Operacja przewozu dewiz była przeprowadzona przy
pomocy funkcjonariuszy KGB.

Jesienią 1990 r. Miller i Rakowski zwrócili 600 tys. dol. W listopadzie
1991 r. Włodzimierz Cimoszewicz powiedział „GW”: „Działalność Millera
obciąża konto lewicy, także ten nieroztropny wyjazd na Krym. [...] Nie mam
ochoty być współodpowiedzialny za wszystkie te niejasne sprawki [...].
Gospodarkę finansową prowadzili Leszek Miller i Wiesław Huszcza. Ci ludzie
obracali ogromnymi pieniędzmi, nie wiem, co się z nimi stało”.

Miller mówił o swoim ówczesnym wizerunku: „Jestem lustrem dla kolegów z
SLD, mogą się przejrzeć i stwierdzić, że wyglądają lepiej. Tak sobie to
ułożyliśmy w zespole, że ja jestem szwarccharakter. [...] Reprezentuję w
SdRP wyrzuconych poza nawias ludzi PZPR”.
Sprawa „moskiewskiej pożyczki” rozwijała się w okresie, gdy Miller pełnił
już mandat posła sejmu I kadencji. Włodzimierz Cimoszewicz wezwał
partyjnego kolegę, by do czasu wyjaśnienia sprawy wstrzymał się ze
złożeniem przysięgi poselskiej. Ten odmówił.

Sprawę w prokuraturze prowadził prokurator Zbigniew Goszczyński, który
odmówił wystąpienia o uchylenie Millerowi immunitetu i umorzył śledztwo.
Ponownie umorzył je prokurator Janusz Regulski 15 października 1993 r., w
tydzień po wygraniu przez SdRP wyborów parlamentarnych. Tego samego dnia
kierownictwo stołecznej prokuratury unieważniło wprawdzie tę decyzję, ale 8
grudnia 1993 r. prokurator Urbanek-Pindor po raz kolejny umorzyła śledztwo
w części dotyczącej Millera, który został w międzyczasie nowym ministrem
pracy. Po utworzeniu resortu spraw wewnętrznych i administracji Miller
wygrał walkę wewnątrzpartyjną o kierowanie superministerstwem.

W 1997 r. SLD przegrał wybory, ale Miller dostał 124 tys. głosów (drugi
wynik w kraju). Został szefem opozycyjnego klubu SLD. Podjął działania
mające zmienić jego „betonowy” wizerunek. W czerwcu 1997 r. w artykule
zamieszczonym w „Trybunie” opowiedział się za ratyfikacją konkordatu. Miał
to być gest związany z wizytą papieża. W marcu 1998 r. Miller spotkał się w
Stanach Zjednoczonych z płk. Ryszardem Kuklińskim, za co został zaatakowany
przez związaną z SLD prasę.

W październiku 1998 r. Leszek Miller ogłosił, że Sojusz – dotychczas
składający się z wielu organizacji – powinien przekształcić się w jedną,
skonsolidowaną partię. W lipcu 1999 r. został jej przewodniczącym. Jako
lider opozycji wobec rządu Jerzego Buzka Miller nie przebierał w słowach –
mówił o „śmietnikach, które powinny służyć do wyrzucania śmieci, a nie
szukania jedzenia czy porzucania noworodków”.

Czasy Grupy Trzymającej Władzę

Premierowanie Leszka Millera rozpoczęło się w 2001 r. od lizusowskiego
materiału Tomasza Lisa w „Faktach”. Palącą sprawą stała się dla Millera
kwestia niskiego wzrostu – podobnie jak Stalin i Kim Dzong Il mierzy on 162
cm, notabene 5 cm mniej od wyśmiewanego z powodu wzrostu Jarosława
Kaczyńskiego. Na konferencjach prasowych stawał więc obok niego jeszcze
niższy Tadeusz Iwiński.
Miller początkowo cieszył się przychylnością mediów, którym nie
przeszkadzał powrót do władzy komunistycznego betonu. Wiceszefem ABW został
Zbigniew Goszczyński, prokurator, który umorzył sprawę moskiewskiej
pożyczki. Apogeum popularności Millera miało miejsce w grudniu 2002 r., gdy
wrócił ze szczytu UE w Kopenhadze, na którym ustalono ostatnie szczegóły
akcesji Polski do UE.

Ale wkrótce wybuchła afera Rywina. Dotyczyła ona projektu nowej ustawy o
radiofonii i telewizji, którą postanowił przygotować rząd Millera i
zawartego w nim przepisu zabraniającego firmie posiadającej ogólnopolski
dziennik posiadania stacji telewizyjnej. W praktyce przepis dotyczył
głównie „Agory”, która była zainteresowana kupnem udziałów w telewizji
„Polsat”. Rywin występując w imieniu – jak twierdził – „grupy trzymającej
władzę”, mającej poparcie Millera – domagał się 17,5 mln dol. w zamian za
nadanie ustawie korzystnego dla Agory kształtu.

Obrady komisji śledczej w sprawie afery Rywina miały wielomilionową
oglądalność. Na aferze najwięcej stracił Miller. Według sondaży za
wiarygodnego w sprawie afery uznało Millera tylko 17 proc. Polaków.

Kolejnym ciosem dla Millera była afera Orlenu, związana z zatrzymaniem 7
lutego 2002 r. przez Urząd Ochrony Państwa prezesa PKN Orlen Andrzeja
Modrzejewskiego. A także afera starachowicka, obciążająca bliskiego
współpracownika Millera, wiceministra MSWiA Zbigniewa Sobotkę.

1 maja 2004 r. Miller uczestniczył w Dublinie w ceremonii przyjęcia 10
krajów, w tym Polski, do UE. Następnego dnia ogłosił decyzję o ustąpieniu z
urzędu premiera. Rząd Millera  dobrze oceniało wówczas zaledwie 4 proc.
obywateli, źle zaś aż 92 proc.

Strategia leninowska przynosi efekty

Po odejściu z rządu Miller znalazł się na politycznym marginesie. W 2005 r.
nie został wpisany przez SLD na listy wyborcze do sejmu. W 2007 r. odszedł
z tej partii i wystartował do sejmu z listy Samoobrony, zdobywając zaledwie
4 tys. głosów. W 2008 r. założył własną, nic nieznaczącą partię Polska
Lewica.

W 2010 r. – gdy od kompromitacji jego rządu minęło niemal 6 lat – powrócił
do SLD, a w 2011 r. do sejmu, gdzie został przewodniczącym klubu tej
partii. W grudniu 2011 r. został ponownie jej szefem. Wzorem dawnych czasów
postanowił oprzeć się na twardym postkomunistycznym elektoracie i socjalnej
retoryce, odcinając się od ekstrawagancji lewicy zachodniej – posłów Ruchu
Palikota nazwał „naćpaną hołotą”.

Powrót Millera pokazuje, że znakomicie opanował on metody swojego idola z
młodości – Lenina, który uczył komunistów sprawnego wycofywania się i
czekania na sprzyjającą koniunkturę. ,,Ze wszystkich rozbitych
rewolucyjnych i opozycyjnych partii – bolszewicy wycofali się w największym
porządku... z najmniejszą demoralizacją, z największą zdolnością
rozpoczęcia ponownie roboty, bardziej jeszcze szeroko” – pouczał Lenin.
Wszystko wskazuje na to, że Miller właśnie doczekał nowej sprzyjającej dla
siebie koniunktury.

Piotr Lisiewicz

Data: 2013-06-23 10:50:12
Autor: Parvus
Towarzysz komunista

Użytkownik "Przemysław M." <BronimyPiSprzedPO@gaztea.pl> napisał w wiadomości news:3wnzofux5aiu.18rle6r53jd8.dlg40tude.net...



Prawdziwa historia Millera. Od popiersia Bieruta do flirtu ze Słońcem Peru

Tyle napisał jakiś Piotr Lisiewicz. Tobie polecam: http://raportnowaka.pl/news.php?typ=news&id=320.

Towarzysz komunista

Nowy film z video.banzaj.pl wicej »
Redmi 9A - recenzja budetowego smartfona