Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Tradycja i jej wrogowie

Tradycja i jej wrogowie

Data: 2010-11-07 20:14:14
Autor: abc
Tradycja i jej wrogowie
Gdy w XX wieku "awangardą" i "lokomotywą" historii stała się "ojczyzna
światowego proletariatu", "nowoczesność" przybrała postać "sowietyzacji";
obecnie analogicznego znaczenia nabrała "europeizacja".

Iście szatańskim narzędziem "detradycjonalizacji" i rzekomej modernizacji
jest schlebianie "młodym, świetnie wykształconym i dobrze zarabiającym"
mieszkańcom wielkich miast oraz szczucie ich przeciwko starym,
niewykształconym, "brudnym" i prymitywnie "ksenofobicznym", "zabobonnie"
religijnym i "ślepo" przywiązanym do tradycji mieszkańcom wsi i małych
miasteczek.

Jedyne co ci "ciemnogrodzianie", zasługujący na pogardliwe miano "moherów",
"talibów" itp., mogliby pożytecznego zrobić, to ustąpić czym prędzej miejsca
"młodym, wykształconym" i dać się wyeliminować z przestrzeni zbiorowej,
ażeby nie zawstydzać samym swoim istnieniem i widokiem wrażliwości
oświeconych obywateli Europy. [...]

Nikt z nas - bez narażenia się na śmieszność lub przynajmniej
niezrozumienie - nie mógłby powiedzieć, że ma własną (osobistą) tradycję.
Zdaniem francuskiego pisarza Paula Bourgeta (1852-1935), tradycjonalizm uczy
nas, że żadne społeczeństwo nie może przetrwać, jeśli zrujnowane zostaną
dwie instytucje odróżniające człowieka od świata zwierzęcego, czyli rodzina
i naród.

Naród zaś to oczywiście nie jedno, tu i teraz żyjące pokolenie, ale
wspólnota wielu generacji: umarłych, żyjących i tych, którzy dopiero mają
się narodzić, a wszystkie te pokolenia wzięte z osobna to tylko "etapy tej
samej drogi".

Każdy dojrzewający normalnie - czyli poznający historię swojego narodu -
młody człowiek odkrywa, że nasza "dusza zbiorowa", to znaczy "dzieło
rodzinnej ziemi i zmarłych", jest "mądrzejsza od rozumu indywidualnego".

Ta dusza zbiorowa daje jednostce siłę potrzebną do wypełnienia czynu
prawdziwie wolnego i moralnego. Jej najwyższym organem jest naród;
pośrednim - prowincja; najmniejszym, ale zarazem najintymniejszym - rodzina.

Każda zaś zdrowa rodzina to mikronaród złożony z jaźni czujących swoją duszę
zbiorową i świadomych swojej żywotności. [...]

Dzięki Bogu posiadamy idealny wzorzec Tradycji (winniśmy ją pisać właśnie
majuskułą, w odróżnieniu od tradycji w omawianym wyżej sensie) w postaci
depozytu Wiary (depositum fidei), danego nam przez Boskiego Założyciela
religii katolickiej i strzeżonego przez Jego Kościół; Tradycji prawdziwej,
absolutnej i niezmiennej.

O "rozwoju Tradycji" możemy mówić - jak wyjaśnił to z niezrównaną
subtelnością, wyniesiony właśnie na ołtarze bł. John Henry kard. Newman
(1801-1890) - tylko w tym znaczeniu, że odkrywamy i lepiej rozumiemy prawdy
już dane i objawione, nigdy zaś w takim, żeby cokolwiek się w niej zmieniało
lub aby coś do niej dodawano.


Więcej http://www.bibula.com/?p=28174

--
Nie da się oddzielić polityki od religii. Nie da się w człowieku oddzielić
katolika od obywatela. Rozdział państwa od Kościoła jest sztuczny.

Data: 2010-11-07 21:04:17
Autor: Marek Borowski
Tradycja i jej wrogowie
On 07-11-2010 20:14, abc wrote:
Gdy w XX wieku "awangardą" i "lokomotywą" historii stała się "ojczyzna
światowego proletariatu", "nowoczesność" przybrała postać "sowietyzacji";
obecnie analogicznego znaczenia nabrała "europeizacja".

Idea socjalizmu jest dobra ale ludzie sa zbyt prymitywni aby mogla byc dobrze zaimplementowana.

Iście szatańskim narzędziem "detradycjonalizacji" i rzekomej modernizacji
jest schlebianie "młodym, świetnie wykształconym i dobrze zarabiającym"
mieszkańcom wielkich miast oraz szczucie ich przeciwko starym,
No coz, zawsze mlodzi i wyksztalceni sa awangarda zmian i modernizacji swiata.

niewykształconym, "brudnym" i prymitywnie "ksenofobicznym", "zabobonnie"
religijnym i "ślepo" przywiązanym do tradycji mieszkańcom wsi i małych
miasteczek.

Tradycja to przezytek - folklor i tyle do niczego wiecej nie jest potrzebna.


Jedyne co ci "ciemnogrodzianie", zasługujący na pogardliwe miano "moherów",
"talibów" itp., mogliby pożytecznego zrobić, to ustąpić czym prędzej miejsca
"młodym, wykształconym" i dać się wyeliminować z przestrzeni zbiorowej,
ażeby nie zawstydzać samym swoim istnieniem i widokiem wrażliwości
oświeconych obywateli Europy. [...]

Cos w tym jest.


Nikt z nas - bez narażenia się na śmieszność lub przynajmniej
niezrozumienie - nie mógłby powiedzieć, że ma własną (osobistą) tradycję.
Zdaniem francuskiego pisarza Paula Bourgeta (1852-1935), tradycjonalizm uczy
nas, że żadne społeczeństwo nie może przetrwać, jeśli zrujnowane zostaną
dwie instytucje odróżniające człowieka od świata zwierzęcego, czyli rodzina
i naród.

Ludzie to bardziej inteligente zwierzeta i tyle.


Naród zaś to oczywiście nie jedno, tu i teraz żyjące pokolenie, ale
wspólnota wielu generacji: umarłych, żyjących i tych, którzy dopiero mają
się narodzić, a wszystkie te pokolenia wzięte z osobna to tylko "etapy tej
samej drogi".

Każdy dojrzewający normalnie - czyli poznający historię swojego narodu -
młody człowiek odkrywa, że nasza "dusza zbiorowa", to znaczy "dzieło
rodzinnej ziemi i zmarłych", jest "mądrzejsza od rozumu indywidualnego".

Trzeba sie od tego oderwac.  Przez takie poglady nigdy nie osiagniemy idealu - wpolnoty pod nazwa ziemia - jedno "panstwo", jeden "narod", zero religi. Sadze ze ten proces i tak nastapi tyle ze trzeba na niego troche poczekac, wspolczenia technika sprzyja mieszaniu sie kultur i oswiecaniu mlodego pokolenia.

Marek

Tradycja i jej wrogowie

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona