Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Triumf mózgożerców

Triumf mózgożerców

Data: 2010-07-22 07:47:29
Autor: mkarwan
Triumf mózgożerców
Nowe komunistyczne elity były przede wszystkim wdzięczne za awans i
przestraszone możliwością natychmiastowej degradacji.
Pokolenia ich następców funkcjonowały w myśl tych samych mechanizmów.
Formalny koniec komunistycznej władzy w najmniejszej mierze nie oznaczał
rozerwania tego błędnego koła.
System trwał i miał się dobrze, bo jego koniec oznaczałby kompromitację
wielu ówczesnych autorytetów, ich mistrzów i w końcu - ich uczniów.

Nieustanny PR.
Dziś już w praktyce synonim polityki.
W obiegowej opinii oznaka nowoczesnego sprawowania władzy.
Czym różni się od propagandy z czasów Polski Ludowej?
Kuriozalne pytanie?
Przeciwnie.
Podstawowe.
Decydującą siłą komunistycznego państwa nie była bynajmniej polityczna
policja.
To było narzędzie.
Kluczową wartość stanowiła zmiana świadomości społecznej, a dzięki niej -
wypromowanie całkowicie podporządkowanych i bezwzględnie posłusznych elit.
Niezbyt błyskotliwych cwaniaczków, których największym talentem jest
niewiarygodne uwrażliwienie na potrzeby władzy.
Nobilitacja miernoty - zdaje się, iż to określenie najpełniej opisuje proces
wymiany elit, który dokonał się w pierwszym piętnastoleciu komunistycznego
państwa. Taki przewartościowany nikt był najlepszym gwarantem trwania
systemu.
Wdzięczny za coś, czego w normalnej rywalizacji nie mógłby osiągnąć, jak
nadgorliwy stróż pilnował nakazanego porządku, bo czuł, że w ten sposób
strzeże swego.
W zupełnie naturalny sposób zwalczał wszystkich bardziej niezależnych od
niego.
W lot wyczuwał podobnych sobie i dokooptowywał ich do swego grona.
Trudno nawet określić, kiedy ten system przestał potrzebować rygorystycznej
zewnętrznej kontroli.
Kiedy stał się samowystarczalny, bo opłacalny dla coraz większej liczby
uczestników.

Nowe komunistyczne elity były przede wszystkim wdzięczne za awans i
przestraszone możliwością natychmiastowej degradacji.
Pokolenia ich następców funkcjonowały w myśl tych samych mechanizmów.
Formalny koniec komunistycznej władzy w najmniejszej mierze nie oznaczał
rozerwania tego błędnego koła.
System trwał i miał się dobrze, bo jego koniec oznaczałby kompromitację
wielu ówczesnych autorytetów, ich mistrzów i w końcu - ich uczniów

Przelał się przez '89 rok bardziej niż nam się wydawało.
I nadal - choć w zmodyfikowanej na potrzeby nowych warunków formie - trwa.
A może nawet triumfuje. "III RP wessała PRL" twierdzi pani dr Barbara
Fedyszak-Radziejowska.
Wchłonęła szkielet i obudowała go nową fasadą.
Jednak "terror konformizmu" trwa: jedne jedynie słuszne poglądy, jedna
wersja historii, jedna nowoczesna partia odpowiadająca potrzebom jedynych
autorytetów i w końcu jeden schemat Polaka-Europejczyka, do którego trzeba
się dostosować, by zasłużyć na awans społeczny.

Po Uniwersytecie Jagiellońskim krąży opowieść o pewnej pani profesor, która
ostentacyjnie studiuje "Gazetę Wyborczą", linijką zaznaczając każdy wers.
Jaki tytuł równie bacznie analizowała w latach osiemdziesiątych?
Co by było, gdyby nie mniej ostentacyjnie zaczęła zaczytywać się choćby
"Gazetą Polską"?
Konformizm wymaga jedynie potrzeby świętego spokoju i umiejętności
dopasowania się do schematu.
Własne zdanie wymaga wolności.

Katarzyna Hejke
źródło http://www.nowe-panstwo.pl/12.php

Triumf mózgożerców

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona