Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Trupy w szafie PO i PSL

Trupy w szafie PO i PSL

Data: 2016-01-08 18:15:25
Autor: u2
Trupy w szafie PO i PSL
Zobacz, jakie polityczne pożary Ewa Kopacz zostawiła nowemu rządowi

http://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/trupy-w-szafie-po-i-psl-zobacz-jakie,206,0,1987790.html

Sprawdziliśmy, jakie niespodzianki zostawiła poprzednia ekipa Beacie Szydło. Na samych politycznych kryzysach w tym roku się nie skończy - niektóre decyzje (lub ich brak) poprzedników Prawa i Sprawiedliwości mogą oznaczać ogromne, finansowe straty. Ekipa rządząca w kilku przypadkach musi działać bardzo szybko.

Już na początku roku Beata Szydło może spodziewać się kilku politycznych pożarów - problemy pojawią się między innymi w górnictwie, Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych i przy wykorzystaniu funduszy unijnych. Tylko w tym ostatnim wypadku w grze jest 9 mld euro, które mogą nam po prostu przepaść.

Poza tym obecny rząd może zostać obciążony finansowo zaległościami poprzedników - w ostatnich dniach grudnia Prawo i Sprawiedliwość tymczasowo uchroniło część gmin przed płaceniem ogromnych kar za niespełnienie unijnych wymogów dotyczących ścieków, jednak źródła problemu nie usunęło. Potrzeba na to, bagatela, 28 miliardów złotych i argumentów, by przekonać Brukselę, że program trwający już 13 lat, trzeba było kolejny raz przedłużyć.

Na kolejnych stronach prezentujemy najpilniejsze problemy, które musi rozwiązać nowa ekipa

Ratowanie górnictwa nie może czekać

Bez wątpienia największym wyzwaniem dla rządu Beaty Szydło w 2016 roku będzie znalezienie sposobu na ratowanie polskiego górnictwa. W tej materii poprzednie ekipy postawiły na odkładanie problemu na później. W efekcie Prawo i Sprawiedliwość odziedziczyło prawdziwe kukułcze jajo. W końcu nie od dziś wiadomo, że często o politycznym sukcesie lub porażce decydują górnicy, których w Polsce jest ponad 90 tysięcy.

Jak tłumaczył niedawno money.pl Piotr Duda, sytuacja w górnictwie jest dramatyczna i wymaga natychmiastowej reakcji. Skąd problemy? Od lat cena wydobycia tony węgla w Polsce jest wyraźnie wyższa niż stawki, które można uzyskać w handlowych portach Antwerpii. Australijski węgiel można tam kupić już za 52 dolary, a ten z RPA za 46 dolarów. Cena wydobycia polskiego węgla to równowartość 75 dolarów, a więc średnio nasz węgiel jest droższy o prawie 50 procent. To w zasadzie zamyka drogę do sprzedaży zalegającego na wałach surowca za granicą. Jak szacuje Agencja Rozwoju Przemysłu, na sprzedaż czeka prawie 6 milionów ton węgla, czyli całe polskie miesięczne wydobycie.

Wysoka cena polskiego "czarnego złota" to efekt przede wszystkim ogromnych braków technologicznych w kopalniach. Najlepiej pokazuje to statystyka wydobycia, którą opracował instytut WISE - górnik z Polski rocznie fedruje 750 ton surowca, jego amerykański kolega 4 tysiące. I to wcale nie świadczy o tym, że nasi górnicy pracują mniej. Jest dokładnie odwrotnie - pracują więcej i ciężej, ale bez odpowiedniego sprzętu. Na Zachodzie żadną nowością nie są szyby, w których nie ma ludzi, tylko roboty. W Polsce zaczyna się dopiero eksperymentowanie z tą technologią.

A na domiar złego Chiny - będące największym odbiorcą węgla - borykają się z problemami gospodarczymi i regularnie odnotowują spadek dostaw (jak wynika z analiz ARP, w stosunku rok do roku jest to spadek o 21 procent). W takiej sytuacji polski węgiel jest po prostu niekonkurencyjny w stosunku do chińskiego i australijskiego, którego Chińczycy sprowadzają coraz więcej ze względu na niską cenę i dobrą jakość.

O tym jak źle wygląda sytuacja polskiego węgla świadczą również pierwsze propozycje Prawa i Sprawiedliwości. Premier Beata Szydło nie tak dawno zapowiedziała, że zalegający na zwałach węgiel skupować będzie Agencja Rezerw Materiałowych. Pomysł z pewnością dofinansuje branżę, jednak ma kilka poważnych minusów. Po pierwsze ARM na obecnej liście skupowanych materiałów nie ma węgla - tworzy rezerwy np. paliw płynnych, czy tak zwane rezerwy techniczne (to między innymi mosty pływające, ciężki sprzęt do budowy dróg i konstrukcje składanych mostów). Po drugie i najważniejsze - taki wykup mogłaby od razu zakwestionować Komisja Europejska, uznając go za niedozwoloną pomoc publiczną. I chociaż Beata Szydło kilka razy podkreśliła, że będzie bronić każdego miejsca pracy w górnictwie, to bez wsparcia Brukseli nie ma na to najmniejszych szans.
W ostatnim tygodniu 2015 roku Prawo i Sprawiedliwość przegłosowało (przy poparciu wszystkich opcji politycznych) nowelizację ustawy o funkcjonowaniu górnictwa, która zakłada przedłużenie pomocy do 1 stycznia 2019 roku. Dzięki temu do Spółki Restrukturyzacji Kopalń mogą powędrować niektóre nierentowne spółki funkcjonujące w górnictwie. Rząd, ani politycy PiS nie chcą mówić, że ustawa umożliwia likwidację niektórych kopalń. Twierdzą, że to dopiero pierwszy krok ku restrukturyzacji. Przy takiej ustawie restrukturyzację można rozciągnąć na najbliższe trzy lata.


Cieknący problem ścieków

31 grudnia 2015 roku upłynął termin na wdrożenie unijnych przepisów dotyczących jakości oczyszczania ścieków. Od 1 stycznia kilkaset samorządów, które nie wywiązały się ze swoich obowiązków, miało płacić ogromne kary. Udało się ich uniknąć, dzięki szybkiej ustawie posłów Prawa i Sprawiedliwości (popartej przez 409 posłów), która daje gminom dodatkowe trzy lata na kontynuowanie modernizacji.

To jednak nie rozwiązuje wszystkich problemów, bo trzeba jeszcze wytłumaczyć urzędnikom w Brukseli, dlaczego nie poradziliśmy sobie ze zobowiązaniem z 2002 roku. Polska - zgodnie z zapisami Traktatu Akcesyjnego - powinna spełnić wymagania dotyczące systemów kanalizacji i oczyszczalni ścieków komunalnych do dnia 1 stycznia 2016 r. Nawet jeżeli to się uda, to wcale nie będzie już z górki. Jak wynika z szybkiej nowelizacji posłów - na inwestycje wymagane przez prawo unijne potrzebne jest jeszcze 28 mld zł.

SkÄ…d problemy? Jak przekonujÄ… samorzÄ…dowcy -  czasu na kosztowne inwestycje byÅ‚o za maÅ‚o. ProÅ›bÄ™ o pomoc i odroczenie terminu wysÅ‚aÅ‚o już w poÅ‚owie ubiegÅ‚ego roku miÄ™dzy innymi Zrzeszenie Gmin Województwa Lubuskiego i ZwiÄ…zek Gmin WarmiÅ„sko-Mazurskich. Argumentacja samorzÄ…dowców jest prosta - maÅ‚e gminy nie zdążyÅ‚y z inwestycjami, bo byÅ‚y dla nich bardzo kosztowne - potrzeba wiÄ™cej czasu. Jeżeli resort Å›rodowiska nie zajmie siÄ™ problemem, to od nowego roku niektóre gminne budżety stracÄ… ogromnÄ… część pieniÄ™dzy - apelowali samorzÄ…dowcy.

Resort na oba apele odpowiedział - znał problem i zobowiązał się go analizować, chociaż bardzo niechętnie. Dorota Niedziela z Ministerstwa Środowiska w liście do Wadima Tyszkiewicza, prezesa Zrzeszenia Gmin Województwa Lubuskiego przypominała, że gminy o wymaganiach wiedziały już od 2002 roku, czyli czasu miały bardzo dużo. Argumenty o braku pieniędzy również nie chwyciły za serce urzędników. "Gminy mogły sięgnąć po fundusze europejskie" - odpowiadali.

Jak wynika z "Krajowego programu oczyszczania ścieków komunalnych 2015" przygotowanego w listopadzie przez Krajowy Zarząd Gospodarki Wodnej problematycznych samorządów jest 488. To zgodnie z dokumentem KZGW - aglomeracje, które teraz nie spełniają unijnej dyrektywy, ale w nowym roku planują podjęcie działań inwestycyjnych.


Problematyczny Zakład Ubezpieczeń Społecznych

W nowym roku problemem dla ekipy Beaty Szydło będzie sytuacja w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych. I wcale nie chodzi o reformę wieku emerytalnego i problem rosnącej dziury w finansach ZUS. Urząd Zamówień Publicznych skontrolował jeden z największych przetargów Zakładu Ubezpieczeń Społecznych i zarzuca, że niektóre zapisy konkursu stawiały jedną z firm na uprzywilejowanej pozycji.

Nieprawidłowości dotyczą przetargu na utrzymanie systemu informatycznego ZUS. Kompleksowy System Informatyczny KSI, który odpowiada między innymi za poprawne rozliczanie składek, jest pod skrzydłami Asseco Poland. Firma wygrała w 2013 roku konkurs na czteroletnią umowę. Wartość kontraktu nie jest mała - w grę wchodzi aż 731 mln zł. Urząd Zamówień Publicznych już rok temu postanowił sprawdzić, jak wyglądał wybór firmy pracującej nad systemem, który kosztował podatników łącznie już prawie 3 miliardy złotych.

Efekty kontroli poznaliśmy w listopadzie, gdy ostatecznie zakończyło się postępowanie. UZP jest zdania, że przy rozpisywaniu konkursu doszło do złamania zasady uczciwej konkurencji oraz równego traktowania wykonawców. To oznacza, że wymagania od początku mógł spełnić właściwie jeden oferent - Asseco Poland. W efekcie tej decyzji może dojść do unieważnienia całego przetargu. Jak wynika z informacji money.pl, pełniący obowiązki prezesa UZP Dariusz Piasta wciąż nie podjął ostatecznej decyzji, co do rozstrzygnięcia problemu. Prawnicy UZP cały czas pracują nad sprawą, decyzja najprawdopodobniej będzie na początku nowego roku. Pewnym jest, że unieważnienie tamtego przetargu byłoby ogromnym problemem dla rządzących.

Nie tylko przetarg w ZUS jest problemem. Jednocześnie Beata Szydło będzie musiała zdecydować, co z raportem na temat kontroli w Zakładzie, który utajnili jej poprzednicy. Chociaż wnioski znał już Donald Tusk, to nie zdecydował się na upublicznienie raportu. Na dodatek nawet członkowie rady nadzorczej Zakładu nie mogą wypowiadać się na ten temat.

W styczniu ubiegłego roku Stowarzyszenie Sieć Obywatelska Watchdog Polska, które walczy o jawność działań administracji państwowej, złożyło w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym w Warszawie skargę na "bezczynność Prezesa Rady Ministrów w zakresie rozpatrzenia wniosku o udostępnienie informacji publicznej". Na przekór zapisom właściwej ustawy, KPRM nie udostępnił raportu z kontroli, jaką przeprowadził w ZUS. Wysłaliśmy do Kancelarii Premiera zapytanie, czy Beata Szydło zdecyduje się na opublikowanie tego raportu. Na odpowiedź wciąż czekamy.

Pozwy za aukcję częstotliwości LTE

116 dni trwała aukcja na częstotliwości LTE, która przyniesie aż 9 miliardów złotych wpływu do budżetu. Jednak zamiast super szybkiego internetu na terenie całego kraju, poprzednia ekipa rządząca sprowokowała sądowe pozwy i milionowe odszkodowania. Luksemburski udziałowiec P4 (sieć Play) Telco Holdings już złożył wniosek o rozpoczęcie sporu arbitrażowego o wartości aż 500 milionów euro. Firma należąca do biznesmena Thora Bjorgolfssona jest zdania, że przez działania poprzedniego rządu inwestycja straciła wyraźnie na wartości. Podobny krok sygnalizował już inny udziałowiec P4 oraz pozostali najwięksi gracze na rynku.

Skąd problemy? Wszystko za sprawą nagłego rozporządzenia Andrzeja Halickiego, który zmienił warunki trwającej od lutego aukcji. W pierwotnym projekcie operatorzy w zasadzie mogli licytować bez końca - nie było żadnego mechanizmu przerywającego aukcję. Halicki uznał, że spektakl trzeba przerwać i w znowelizowanym projekcie wpisał, że aukcja kończy się po 116 dniach. Operatorów resort poinformował o tym... tylko dzień wcześniej.

Business Centre Club natychmiast negatywnie ocenił projekt rozporządzenia. Eksperci zwracali uwagę, że zmiany mogą "istotnie naruszyć (...) interesy uczestników aukcji, co będzie stanowiło podstawy do potencjalnego unieważnienia wyników aukcji przez właściwe sądy. Narazi to Skarb Państwa na procesy odszkodowawcze, a rynek telekomunikacyjny na wiele lat pogrąży w chaosie prawnym, z negatywnym skutkiem dla inwestycji, konkurencji i konsumentów" - czytamy w komunikacie BCC.

Apele i ekspertów i branży nie pomogły - minister zmienił rozporządzenie i de facto zakończył aukcję. Uczestnicy aukcji nie mieli wątpliwości, że celem działania ministra administracji i cyfryzacji było rozstrzygnięcie aukcji jeszcze przed wyborami i zapewnienie budżetowi szybkiej gotówki.

Stracone miliardy euro?

Z końcem roku upłynął czas na zakończenie wszystkich inwestycji finansowanych z funduszy unijnych na lata 2007-2013. Jeśli nie zdążymy rozliczyć z Brukselą wszystkich faktur, to część pieniędzy po prostu przepadnie. W grę wchodzi nawet 9 miliardów euro.

Odpowiedzialny za unijne pieniądze wiceminister Jerzy Kwieciński przedstawił już 29 grudnia 2015 roku kilka propozycji na uratowanie tej sumy, które zaakceptowała Komisja Europejska. Chociaż nowa ekipa już zaczęła walkę o część pieniędzy, to pewnym jest, że wszystkiego nie uda się już uratować.

W ubiegłym tygodniu do problemu rozliczenia środków odniósł się w programie "To Się Liczy" Janusz Lewandowski, były komisarz ds. programowania finansowego i budżetu. - Ten problem mają też inne kraje. Komisja Europejska nie ustąpi, bo to dyscyplinuje kraje członkowskie. Mogą być natomiast przesunięcia w rozliczeniach, które pozwolą nam jeszcze kilka miliardów z tej perspektywy złowić - przewidywał niespełna tydzień temu w rozmowie z money.pl Janusz Lewandowski.

Podczas niedawnej konferencji prasowej rzecznik rządu Elżbieta Witek odniosła się do słów europosła z naszego wywiadu. - Każde miliardy trzeba ratować - powiedziała Witek.


--
General Skalski o zydach w UB :

"Rozanski, Zyd, kanalia najgorszego gatunku, razem z Brystigerowa, Fejginami, to wszystko (...) nie byli ludzie."

prof. PAN Krzysztof Jasiewicz o zydach :

"Zydow gubi brak umiaru we wszystkim i przekonanie, ze sa narodem
wybranym. Czuja sie oni upowaznieni do interpretowania wszystkiego,
takze doktryny katolickiej. Cokolwiek bysmy zrobili, i tak bedzie
poddane ich krytyce - za malo, ze zle, ze zbyt malo ofiarnie. W moim
najglebszym przekonaniu szkoda czasu na dialog z Zydami, bo on do
niczego nie prowadzi... Ludzi, ktorzy uzywajÄ… slow 'antysemita',
'antysemicki', nalezy traktowac jak ludzi niegodnych debaty, ktorzy
usiluja niszczyc innych, gdy brakuje argumentow merytorycznych. To oni
tworza mowe nienawisci".

Data: 2016-01-08 13:03:03
Autor: Zenek Kapelinder
Trupy w szafie PO i PSL
Problemu z gornictwem nie ma. Na kilkadziesiat kopaln jakie sa w Polsce tylko dwie wydobywaja wegiel mozliwy do spalenia w gospodarstwach domowych. Te dwie trzeba zamknac bo koszt wydobycia jest wysoki i ksztaltuje dla indywidualnego klienta wysoka cene wegla z importu. Pozostale kopalnie wydobywaja wegiel energetyczny. Jesli po spaleniu w elektrowniach cena kilowatogodziny na wyjsciu elektrowni ksztaltuje sie w okolicach kilkunastu groszy to taka sprzedaz wiazana ma sens pomimo drozszego niz importowany polskiego wegla energetycznego.

Data: 2016-01-09 09:15:30
Autor: Looksfer
Trupy w szafie PO i PSL
Dnia Fri, 8 Jan 2016 13:03:03 -0800 (PST), Zenek Kapelinder napisa³(a):

Problemu z gornictwem nie ma. Na kilkadziesiat kopaln jakie sa w Polsce tylko dwie wydobywaja wegiel mozliwy do spalenia w gospodarstwach domowych. Te dwie trzeba zamknac bo koszt wydobycia jest wysoki i ksztaltuje dla indywidualnego klienta wysoka cene wegla z importu. Pozostale kopalnie wydobywaja wegiel energetyczny. Jesli po spaleniu w elektrowniach cena kilowatogodziny na wyjsciu elektrowni ksztaltuje sie w okolicach kilkunastu groszy to taka sprzedaz wiazana ma sens pomimo drozszego niz importowany polskiego wegla energetycznego.

Problem z górnictwem jest! Ta bran¿a to efekt kuli ¶niegowej. Towarzystwo
obros³o spó³kami i spó³eczkami róznych masci, ka¿da zbierea wszelkie
partyjne ¶miecie, pociotków i pociotków pociotków. Wêgiel r±bie 2
20-30% bezpo¶rednio zaanga¿owanych w wydobycie, reszta to administracja i
w/w spó³ki rodzinne. No ale partia w podziêce za zaanga¿owanie w jej wybór
musi daæ koryta wiernym wyborcom. I to jest ten problem.

Data: 2016-01-09 01:02:12
Autor: Zenek Kapelinder
Trupy w szafie PO i PSL
Z tym co napisales problem jest. Z tym ze tutaj jest drozszy w wydobyciu wegiel problemu nie ma. On nam daje rodzaj niezaleznosci energetycznej a to jest warte stowe drozej na tonie. Poza tym nawet jak by importowany wegiel zawsze byl dostepny w niskich cenach to majac wlasny nie trzeba dolarow za granice wysylac. Na uklady i ukladziki z polskim weglem niestety sposobu nie ma. Tacy sa ludzie i inni nie beda. W Chinach za rzniecie na podatkach mozna dostac KS. Moglo by sie wydawac ze tam przekretow z podatkami nie ma a egzekucje wykonuja. Taka natura czlowieka ze jak mozna cos ukrasc to sie znajdzie taki co ukradnie.

Data: 2016-01-08 18:33:34
Autor: Mark VVoydak
Trupy w szafie PO i PSL
W O N   G N I D O !!!


PISOWSKI BĘKART "u2" <u_2@o2.pl> napisał w wiadomości news:568feeab$0$656$65785112news.neostrada.pl...
Zobacz, jakie polityczne pożary Ewa Kopacz zostawiła nowemu rządowi

http://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/trupy-w-szafie-po-i-psl-zobacz-jakie,206,0,1987790.html

Sprawdziliśmy, jakie niespodzianki zostawiła poprzednia ekipa Beacie Szydło. Na samych politycznych kryzysach w tym roku się nie skończy - niektóre decyzje (lub ich brak) poprzedników Prawa i Sprawiedliwości mogą oznaczać ogromne, finansowe straty. Ekipa rządząca w kilku przypadkach musi działać bardzo szybko.

Już na początku roku Beata Szydło może spodziewać się kilku politycznych pożarów - problemy pojawią się między innymi w górnictwie, Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych i przy wykorzystaniu funduszy unijnych. Tylko w tym ostatnim wypadku w grze jest 9 mld euro, które mogą nam po prostu przepaść.

Poza tym obecny rząd może zostać obciążony finansowo zaległościami poprzedników - w ostatnich dniach grudnia Prawo i Sprawiedliwość tymczasowo uchroniło część gmin przed płaceniem ogromnych kar za niespełnienie unijnych wymogów dotyczących ścieków, jednak źródła problemu nie usunęło. Potrzeba na to, bagatela, 28 miliardów złotych i argumentów, by przekonać Brukselę, że program trwający już 13 lat, trzeba było kolejny raz przedłużyć.

Na kolejnych stronach prezentujemy najpilniejsze problemy, które musi rozwiązać nowa ekipa

Ratowanie górnictwa nie może czekać

Bez wątpienia największym wyzwaniem dla rządu Beaty Szydło w 2016 roku będzie znalezienie sposobu na ratowanie polskiego górnictwa. W tej materii poprzednie ekipy postawiły na odkładanie problemu na później. W efekcie Prawo i Sprawiedliwość odziedziczyło prawdziwe kukułcze jajo. W końcu nie od dziś wiadomo, że często o politycznym sukcesie lub porażce decydują górnicy, których w Polsce jest ponad 90 tysięcy.

Jak tłumaczył niedawno money.pl Piotr Duda, sytuacja w górnictwie jest dramatyczna i wymaga natychmiastowej reakcji. Skąd problemy? Od lat cena wydobycia tony węgla w Polsce jest wyraźnie wyższa niż stawki, które można uzyskać w handlowych portach Antwerpii. Australijski węgiel można tam kupić już za 52 dolary, a ten z RPA za 46 dolarów. Cena wydobycia polskiego węgla to równowartość 75 dolarów, a więc średnio nasz węgiel jest droższy o prawie 50 procent. To w zasadzie zamyka drogę do sprzedaży zalegającego na wałach surowca za granicą. Jak szacuje Agencja Rozwoju Przemysłu, na sprzedaż czeka prawie 6 milionów ton węgla, czyli całe polskie miesięczne wydobycie.

Wysoka cena polskiego "czarnego złota" to efekt przede wszystkim ogromnych braków technologicznych w kopalniach. Najlepiej pokazuje to statystyka wydobycia, którą opracował instytut WISE - górnik z Polski rocznie fedruje 750 ton surowca, jego amerykański kolega 4 tysiące. I to wcale nie świadczy o tym, że nasi górnicy pracują mniej. Jest dokładnie odwrotnie - pracują więcej i ciężej, ale bez odpowiedniego sprzętu. Na Zachodzie żadną nowością nie są szyby, w których nie ma ludzi, tylko roboty. W Polsce zaczyna się dopiero eksperymentowanie z tą technologią.

A na domiar złego Chiny - będące największym odbiorcą węgla - borykają się z problemami gospodarczymi i regularnie odnotowują spadek dostaw (jak wynika z analiz ARP, w stosunku rok do roku jest to spadek o 21 procent). W takiej sytuacji polski węgiel jest po prostu niekonkurencyjny w stosunku do chińskiego i australijskiego, którego Chińczycy sprowadzają coraz więcej ze względu na niską cenę i dobrą jakość.

O tym jak źle wygląda sytuacja polskiego węgla świadczą również pierwsze propozycje Prawa i Sprawiedliwości. Premier Beata Szydło nie tak dawno zapowiedziała, że zalegający na zwałach węgiel skupować będzie Agencja Rezerw Materiałowych. Pomysł z pewnością dofinansuje branżę, jednak ma kilka poważnych minusów. Po pierwsze ARM na obecnej liście skupowanych materiałów nie ma węgla - tworzy rezerwy np. paliw płynnych, czy tak zwane rezerwy techniczne (to między innymi mosty pływające, ciężki sprzęt do budowy dróg i konstrukcje składanych mostów). Po drugie i najważniejsze - taki wykup mogłaby od razu zakwestionować Komisja Europejska, uznając go za niedozwoloną pomoc publiczną. I chociaż Beata Szydło kilka razy podkreśliła, że będzie bronić każdego miejsca pracy w górnictwie, to bez wsparcia Brukseli nie ma na to najmniejszych szans.
W ostatnim tygodniu 2015 roku Prawo i Sprawiedliwość przegłosowało (przy poparciu wszystkich opcji politycznych) nowelizację ustawy o funkcjonowaniu górnictwa, która zakłada przedłużenie pomocy do 1 stycznia 2019 roku. Dzięki temu do Spółki Restrukturyzacji Kopalń mogą powędrować niektóre nierentowne spółki funkcjonujące w górnictwie. Rząd, ani politycy PiS nie chcą mówić, że ustawa umożliwia likwidację niektórych kopalń. Twierdzą, że to dopiero pierwszy krok ku restrukturyzacji. Przy takiej ustawie restrukturyzację można rozciągnąć na najbliższe trzy lata.


Cieknący problem ścieków

31 grudnia 2015 roku upłynął termin na wdrożenie unijnych przepisów dotyczących jakości oczyszczania ścieków. Od 1 stycznia kilkaset samorządów, które nie wywiązały się ze swoich obowiązków, miało płacić ogromne kary. Udało się ich uniknąć, dzięki szybkiej ustawie posłów Prawa i Sprawiedliwości (popartej przez 409 posłów), która daje gminom dodatkowe trzy lata na kontynuowanie modernizacji.

To jednak nie rozwiązuje wszystkich problemów, bo trzeba jeszcze wytłumaczyć urzędnikom w Brukseli, dlaczego nie poradziliśmy sobie ze zobowiązaniem z 2002 roku. Polska - zgodnie z zapisami Traktatu Akcesyjnego - powinna spełnić wymagania dotyczące systemów kanalizacji i oczyszczalni ścieków komunalnych do dnia 1 stycznia 2016 r. Nawet jeżeli to się uda, to wcale nie będzie już z górki. Jak wynika z szybkiej nowelizacji posłów - na inwestycje wymagane przez prawo unijne potrzebne jest jeszcze 28 mld zł.

SkÄ…d problemy? Jak przekonujÄ… samorzÄ…dowcy -  czasu na kosztowne inwestycje byÅ‚o za maÅ‚o. ProÅ›bÄ™ o pomoc i odroczenie terminu wysÅ‚aÅ‚o już w poÅ‚owie ubiegÅ‚ego roku miÄ™dzy innymi Zrzeszenie Gmin Województwa Lubuskiego i ZwiÄ…zek Gmin WarmiÅ„sko-Mazurskich. Argumentacja samorzÄ…dowców jest prosta - maÅ‚e gminy nie zdążyÅ‚y z inwestycjami, bo byÅ‚y dla nich bardzo kosztowne - potrzeba wiÄ™cej czasu. Jeżeli resort Å›rodowiska nie zajmie siÄ™ problemem, to od nowego roku niektóre gminne budżety stracÄ… ogromnÄ… część pieniÄ™dzy - apelowali samorzÄ…dowcy.

Resort na oba apele odpowiedział - znał problem i zobowiązał się go analizować, chociaż bardzo niechętnie. Dorota Niedziela z Ministerstwa Środowiska w liście do Wadima Tyszkiewicza, prezesa Zrzeszenia Gmin Województwa Lubuskiego przypominała, że gminy o wymaganiach wiedziały już od 2002 roku, czyli czasu miały bardzo dużo. Argumenty o braku pieniędzy również nie chwyciły za serce urzędników. "Gminy mogły sięgnąć po fundusze europejskie" - odpowiadali.

Jak wynika z "Krajowego programu oczyszczania ścieków komunalnych 2015" przygotowanego w listopadzie przez Krajowy Zarząd Gospodarki Wodnej problematycznych samorządów jest 488. To zgodnie z dokumentem KZGW - aglomeracje, które teraz nie spełniają unijnej dyrektywy, ale w nowym roku planują podjęcie działań inwestycyjnych.


Problematyczny Zakład Ubezpieczeń Społecznych

W nowym roku problemem dla ekipy Beaty Szydło będzie sytuacja w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych. I wcale nie chodzi o reformę wieku emerytalnego i problem rosnącej dziury w finansach ZUS. Urząd Zamówień Publicznych skontrolował jeden z największych przetargów Zakładu Ubezpieczeń Społecznych i zarzuca, że niektóre zapisy konkursu stawiały jedną z firm na uprzywilejowanej pozycji.

Nieprawidłowości dotyczą przetargu na utrzymanie systemu informatycznego ZUS. Kompleksowy System Informatyczny KSI, który odpowiada między innymi za poprawne rozliczanie składek, jest pod skrzydłami Asseco Poland. Firma wygrała w 2013 roku konkurs na czteroletnią umowę. Wartość kontraktu nie jest mała - w grę wchodzi aż 731 mln zł. Urząd Zamówień Publicznych już rok temu postanowił sprawdzić, jak wyglądał wybór firmy pracującej nad systemem, który kosztował podatników łącznie już prawie 3 miliardy złotych.

Efekty kontroli poznaliśmy w listopadzie, gdy ostatecznie zakończyło się postępowanie. UZP jest zdania, że przy rozpisywaniu konkursu doszło do złamania zasady uczciwej konkurencji oraz równego traktowania wykonawców. To oznacza, że wymagania od początku mógł spełnić właściwie jeden oferent - Asseco Poland. W efekcie tej decyzji może dojść do unieważnienia całego przetargu. Jak wynika z informacji money.pl, pełniący obowiązki prezesa UZP Dariusz Piasta wciąż nie podjął ostatecznej decyzji, co do rozstrzygnięcia problemu. Prawnicy UZP cały czas pracują nad sprawą, decyzja najprawdopodobniej będzie na początku nowego roku. Pewnym jest, że unieważnienie tamtego przetargu byłoby ogromnym problemem dla rządzących.

Nie tylko przetarg w ZUS jest problemem. Jednocześnie Beata Szydło będzie musiała zdecydować, co z raportem na temat kontroli w Zakładzie, który utajnili jej poprzednicy. Chociaż wnioski znał już Donald Tusk, to nie zdecydował się na upublicznienie raportu. Na dodatek nawet członkowie rady nadzorczej Zakładu nie mogą wypowiadać się na ten temat.

W styczniu ubiegłego roku Stowarzyszenie Sieć Obywatelska Watchdog Polska, które walczy o jawność działań administracji państwowej, złożyło w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym w Warszawie skargę na "bezczynność Prezesa Rady Ministrów w zakresie rozpatrzenia wniosku o udostępnienie informacji publicznej". Na przekór zapisom właściwej ustawy, KPRM nie udostępnił raportu z kontroli, jaką przeprowadził w ZUS. Wysłaliśmy do Kancelarii Premiera zapytanie, czy Beata Szydło zdecyduje się na opublikowanie tego raportu. Na odpowiedź wciąż czekamy.

Pozwy za aukcję częstotliwości LTE

116 dni trwała aukcja na częstotliwości LTE, która przyniesie aż 9 miliardów złotych wpływu do budżetu. Jednak zamiast super szybkiego internetu na terenie całego kraju, poprzednia ekipa rządząca sprowokowała sądowe pozwy i milionowe odszkodowania. Luksemburski udziałowiec P4 (sieć Play) Telco Holdings już złożył wniosek o rozpoczęcie sporu arbitrażowego o wartości aż 500 milionów euro. Firma należąca do biznesmena Thora Bjorgolfssona jest zdania, że przez działania poprzedniego rządu inwestycja straciła wyraźnie na wartości. Podobny krok sygnalizował już inny udziałowiec P4 oraz pozostali najwięksi gracze na rynku.

Skąd problemy? Wszystko za sprawą nagłego rozporządzenia Andrzeja Halickiego, który zmienił warunki trwającej od lutego aukcji. W pierwotnym projekcie operatorzy w zasadzie mogli licytować bez końca - nie było żadnego mechanizmu przerywającego aukcję. Halicki uznał, że spektakl trzeba przerwać i w znowelizowanym projekcie wpisał, że aukcja kończy się po 116 dniach. Operatorów resort poinformował o tym... tylko dzień wcześniej.

Business Centre Club natychmiast negatywnie ocenił projekt rozporządzenia. Eksperci zwracali uwagę, że zmiany mogą "istotnie naruszyć (...) interesy uczestników aukcji, co będzie stanowiło podstawy do potencjalnego unieważnienia wyników aukcji przez właściwe sądy. Narazi to Skarb Państwa na procesy odszkodowawcze, a rynek telekomunikacyjny na wiele lat pogrąży w chaosie prawnym, z negatywnym skutkiem dla inwestycji, konkurencji i konsumentów" - czytamy w komunikacie BCC.

Apele i ekspertów i branży nie pomogły - minister zmienił rozporządzenie i de facto zakończył aukcję. Uczestnicy aukcji nie mieli wątpliwości, że celem działania ministra administracji i cyfryzacji było rozstrzygnięcie aukcji jeszcze przed wyborami i zapewnienie budżetowi szybkiej gotówki.

Stracone miliardy euro?

Z końcem roku upłynął czas na zakończenie wszystkich inwestycji finansowanych z funduszy unijnych na lata 2007-2013. Jeśli nie zdążymy rozliczyć z Brukselą wszystkich faktur, to część pieniędzy po prostu przepadnie. W grę wchodzi nawet 9 miliardów euro.

Odpowiedzialny za unijne pieniądze wiceminister Jerzy Kwieciński przedstawił już 29 grudnia 2015 roku kilka propozycji na uratowanie tej sumy, które zaakceptowała Komisja Europejska. Chociaż nowa ekipa już zaczęła walkę o część pieniędzy, to pewnym jest, że wszystkiego nie uda się już uratować.

W ubiegłym tygodniu do problemu rozliczenia środków odniósł się w programie "To Się Liczy" Janusz Lewandowski, były komisarz ds. programowania finansowego i budżetu. - Ten problem mają też inne kraje. Komisja Europejska nie ustąpi, bo to dyscyplinuje kraje członkowskie. Mogą być natomiast przesunięcia w rozliczeniach, które pozwolą nam jeszcze kilka miliardów z tej perspektywy złowić - przewidywał niespełna tydzień temu w rozmowie z money.pl Janusz Lewandowski.

Podczas niedawnej konferencji prasowej rzecznik rządu Elżbieta Witek odniosła się do słów europosła z naszego wywiadu. - Każde miliardy trzeba ratować - powiedziała Witek.


-- General Skalski o zydach w UB :

"Rozanski, Zyd, kanalia najgorszego gatunku, razem z Brystigerowa, Fejginami, to wszystko (...) nie byli ludzie."

prof. PAN Krzysztof Jasiewicz o zydach :

"Zydow gubi brak umiaru we wszystkim i przekonanie, ze sa narodem
wybranym. Czuja sie oni upowaznieni do interpretowania wszystkiego,
takze doktryny katolickiej. Cokolwiek bysmy zrobili, i tak bedzie
poddane ich krytyce - za malo, ze zle, ze zbyt malo ofiarnie. W moim
najglebszym przekonaniu szkoda czasu na dialog z Zydami, bo on do
niczego nie prowadzi... Ludzi, ktorzy uzywajÄ… slow 'antysemita',
'antysemicki', nalezy traktowac jak ludzi niegodnych debaty, ktorzy
usiluja niszczyc innych, gdy brakuje argumentow merytorycznych. To oni
tworza mowe nienawisci".

Data: 2016-01-08 18:36:53
Autor: u2
Trupy w szafie PO i PSL
W dniu 2016-01-08 o 18:33, Mark VVoydak pisze:
W O N   G N I D O !!!


PISOWSKI BĘKART "u2" <u_2@o2.pl> napisał w wiadomości


lol

--
General Skalski o zydach w UB :

"Rozanski, Zyd, kanalia najgorszego gatunku, razem z Brystigerowa, Fejginami, to wszystko (...) nie byli ludzie."

prof. PAN Krzysztof Jasiewicz o zydach :

"Zydow gubi brak umiaru we wszystkim i przekonanie, ze sa narodem
wybranym. Czuja sie oni upowaznieni do interpretowania wszystkiego,
takze doktryny katolickiej. Cokolwiek bysmy zrobili, i tak bedzie
poddane ich krytyce - za malo, ze zle, ze zbyt malo ofiarnie. W moim
najglebszym przekonaniu szkoda czasu na dialog z Zydami, bo on do
niczego nie prowadzi... Ludzi, ktorzy uzywajÄ… slow 'antysemita',
'antysemicki', nalezy traktowac jak ludzi niegodnych debaty, ktorzy
usiluja niszczyc innych, gdy brakuje argumentow merytorycznych. To oni
tworza mowe nienawisci".

Data: 2016-01-08 18:37:50
Autor: Mark VVoydak
Trupy w szafie PO i PSL
W O N   G N I D O !!!


PISOWSKI BĘKART "u2" <u_2@o2.pl> napisał w wiadomości news:568ff3b4$0$22822$65785112news.neostrada.pl...
W dniu 2016-01-08 o 18:33, Mark VVoydak pisze:
W O N   G N I D O !!!


PISOWSKI BĘKART "u2" <u_2@o2.pl> napisał w wiadomości


lol

-- General Skalski o zydach w UB :

"Rozanski, Zyd, kanalia najgorszego gatunku, razem z Brystigerowa, Fejginami, to wszystko (...) nie byli ludzie."

prof. PAN Krzysztof Jasiewicz o zydach :

"Zydow gubi brak umiaru we wszystkim i przekonanie, ze sa narodem
wybranym. Czuja sie oni upowaznieni do interpretowania wszystkiego,
takze doktryny katolickiej. Cokolwiek bysmy zrobili, i tak bedzie
poddane ich krytyce - za malo, ze zle, ze zbyt malo ofiarnie. W moim
najglebszym przekonaniu szkoda czasu na dialog z Zydami, bo on do
niczego nie prowadzi... Ludzi, ktorzy uzywajÄ… slow 'antysemita',
'antysemicki', nalezy traktowac jak ludzi niegodnych debaty, ktorzy
usiluja niszczyc innych, gdy brakuje argumentow merytorycznych. To oni
tworza mowe nienawisci".

Trupy w szafie PO i PSL

Nowy film z video.banzaj.pl wiêcej »
Redmi 9A - recenzja bud¿etowego smartfona