Data: 2012-02-11 19:02:24 | |
Autor: Obserwator | |
Trzeba wpierw obezwładnić rękę, by pałka przestała być groźna. | |
Pan Aleksander Scios, napisal:
*Nie demonizuję Rosji i nie lekceważę Niemiec. Patrzę na obecną sytuację w dwóch podstawowych wymiarach: historycznym i geopolitycznym. Z obu perspektyw wynika, że Polska była zagrożona wówczas, gdy ponad głowami Polaków i z udziałem kliki zdrajców dochodziło do sojuszu Rosji i Niemiec. Twórcą tych sojuszy była Rosja i jej dążenia mocarstwowe leżały u podstaw planów likwidacji Polski.(!!) Perspektywa historyczna to również nauka dziejów najnowszych, gdy Polacy doświadczyli 50 lat okupacji sowieckiej i do dziś nie mogą uwolnić się od mentalności „homo sovieticus” i obecności bandy prosowieckich rabów. To także kwestia zagrożenia militarnego, które istnieje dziś tylko ze strony Rosji. Dobitnie przypominał nam o tym prof. Wieczorkiewicz, gdy w roku 2009 mówił: „Zbliżenie niemiecko-rosyjskie jest śmiertelnie groźne dla Polski. Powoduje sytuację żaren młyńskich, które zaczynają się kręcić w przeciwnym kierunku i są w stanie zmiażdżyć wszystko, co stanowi przegrodę. A tą przegrodą, zwłaszcza dla Rosji, jest Polska.(!!) Tak było od kilkuset lat, tak jest i będzie. Istnieje imperializm rosyjski wynikający z charakteru tego państwa – geograficznego i historycznego. Ten imperializm i ekspansjonizm jest kierowany w stronę Europy Zachodniej. Po drodze do Berlina, do Paryża jest jednak Warszawa. Trzeba sobie zdawać sobie sprawę z tego, że ekspansja rosyjska jest faktem i należy nie tyle się jej obawiać, co się z nią liczyć. Jest to niewątpliwie jedno z najpoważniejszych zagrożeń dla Polski.” (!!) Jakkolwiek nie oceniamy dziś intencji Niemiec ( a szerzej UE) nie sposób przypisać im dążeń imperialnych i zakusów militarnych. To zagrożenie – i ono stanowi najmocniejszy czynnik gradacji – istnieje wyłącznie ze strony Rosji, o czym powinien nas przekonać przykład Gruzji czy traktowania Ukrainy. Potwierdza go również zaangażowanie agentury, zmiana sojuszy wojskowych oraz wytyczony przez rządzących kierunek demilitaryzacji Polski, przy jednoczesnym zacieśnianiu współpracy z armią ludobójców. Dokonując takiej oceny (również z perspektywy historycznej) należałoby pamiętać o nadal aktualnych relacjach agenturalnych. To w Moskwie znajduje się pełne dossier polityków niemieckich, francuskich czy włoskich i to Moskwa rozgrywa do dziś wiedzę z archiwów Stasi. Myślę, że warto brać to pod uwagę, gdy oceniamy siłę zagrożeń. Jeśli zaś szukac realnych planów rozbiorowych, nie trzeba plątać w to interesów USA czy Bliskiego Wschodu. Są plany znacznie bliższe, a ich autorem jest główny ideolog kremlowski, znany „przyjaciel Polski”, Siergiej Karaganow. To on stworzył najgroźniejszą w nowożytnych dziejach Europy koncepcji strategicznego supersojuszu Unii Europejskiej i Rosji oraz planu budowania przez Kreml nowego układu geopolitycznego – Związku Europy. Ten hiperkomunistyczny pomysł zakłada stworzenie ścisłego sojuszu Rosji z Europą, jako rzekomej przeciwwagi dla ekspansji chińskiej, w ramach którego powstałby „wspólny obszar strategiczny w polityce zagranicznej, wspólna przestrzeń gospodarcza i technologiczna oraz m.in. wspólny rynek pracy.” Ogłaszając „trzecią drogę” dla Europy Karaganow stwierdził: „Za kilka lat nieuchronnie słabnący Europejczycy rozważą proponowaną przeze mnie "trzecią możliwość". Zacznie się wtedy nowa faza zbliżenia Rosji i Europy, która przyniesie korzyści wszystkim Europejczykom - od Atlantyku po Władywostok.” W tej „fazie zbliżenia” nie ma miejsca na niepodległe państwo polskie, bo byłoby ono przeszkodą w pełnej integracji Wschodu z Zachodem – czyli rosyjskich złóż naturalnych, rynku zbytu i taniej siły roboczej z zachodnimi technologiami. Nim Karagnow ujawnił swoje projekty, prof. Paweł Wieczorkiewicz pisał w 2009 roku: „Cała polityka Rosji wobec Zachodu, ekonomicznie uzależnianie Unii Europejskiej ma jeden cel: utworzenie za 10-20 lat bloku antychińskiego. Rosjanie wiedzą, że nie mają co liczyć na żołnierzy niemieckich czy francuskich nad Ussuri, ale mają nadzieje na zachodnie technologie i pieniądze. Chińczyków mogą bowiem pokonać nie masą, lecz bardzo zaawansowaną techniką, a ta kosztuje. Muszą ją więc przejąć od Europy Zachodniej”. Postrzeganie obecnej sytuacji poprzez zagrożenia ze strony UE lub Niemiec, przypomina zatem optykę człowieka, który boi się pałki, lecz nie chce dostrzec ręki, która się nią posługuje. Moim zdaniem – trzeba wpierw obezwładnić rękę, by pałka przestała być groźna. http://blogmedia24.pl/node/55673 -- |
|