Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Trzecie pierdnięcie.

Trzecie pierdnięcie.

Data: 2009-10-15 07:10:53
Autor: cirrus
Trzecie pierdnięcie.
# Jest taka anegdota o dyplomacji. Otóż gdy podczas obiadu z udziałem głów państw, królowej angielskiej wyrwał się pewien powszechnie znany dźwięk - prezydent Francji szybciutko wyszeptał dostatecznie głośno: przepraszam. Chwilę później identycznie zachował się kanclerz Niemiec. Ale po trzecim przypadku, uprzedzając innych, podniósł się I sekretarz ZSRR i uroczyście oświadczył : "Trzecie pierdnięcie królowej Elżbiety Związek Radziecki bierze na siebie"

Ta anegdota doskonale ilustruje polskie stosunki na szczeblu najwyższych władz.

Jest śmieszna w ten specyficznie rubaszny sposób, w jaki śmieszyły Polaków kawały przywalające ruskim. Jest wulgarna ale niepozbawiona drugiego dna. Jest zarazem abstrakcyjna i realistycznie dosadna.

"Pierwsze pierdnięcie królowej Elżbiety" i głosowanie Platformy Obywatelskiej za powołaniem CBA

Ktoś tam się wymądrzał, chyba Wildstein, że szefem służby takiej jak CBA powinien być ktoś z opozycji wobec rządu. Tylko Wildstein, który "dobre pamięta a złe zapomina", zapomniał o tym, że kiedy Jarosław Kaczyński powołał CBA i jego szefa - to nie z opozycji był ten szef a z pisowskiego, rządowego obozu. I nie kontroli partii rządzącej miał służyć a wręcz przeciwnie - kontroli wszystkich poza PiS. Zadaniem szefa CBA miało stać się zbieranie haków i prowokowanie ludzi, a nawet wymuszanie na nich popełnienia przestępstwa. - co pisowski czynownik czynić zaczął wytrwale, z uporem i za ogromne publiczne pieniądze.

Platforma w obawie by ktoś nie przyczepił jej posłom łatki ludzi, którzy obawiają się działań antykorupcyjnych i chcąc pokazać, że nie ma nic do ukrycia, że się nie boi, że jej ludzie  "proszę możecie nas kontrolować" zachowała się jak ów "prezydent Francji" i wzięła to pierwsze p........Kaczyńskich na siebie.

Dyskrecja tego dyplomatycznego gestu PO wobec PiS była nie tylko błędem PO - była oszustwem wobec społeczeństwa.

Powoływano bowiem tajną policję, której działania z założenia i wytyczonych celów wymierzone przeciw Polakom, z mocy ustawy podporządkowano premierowi Kaczyńskiemu. Premierowi, który wówczas, gdy był premierem, a nawet wtedy gdy już nim przestał być, ale był przekonany, że wygra przyspieszone wybory i swoje rządy sam oceniał na najbliższe 21 lat - miał mieć wyłączność na wyniki prac tej tajnej policji. Dokładnie na wzór komunistycznej władzy PRL i jej SB.

Platforma glosując za powstaniem CBA, przyłączała się do antydemokratycznych metod inwigilacji, szantażu a nawet tworzenia zastępów własnych tajnych współpracowników przez PiS i braci Kaczyńskich.

Obowiązkiem Platformy wówczas był protest, był krzyk, było informowanie Polaków o tym, jakie to kroki przeciw nam podejmuje PiS po to, by mieć możliwość wzięcia nas za pysk a Kaczyńskim przynieść utrzymanie się przy władzy.

Pominę w tych rozważaniach szersze wyjaśnianie, że w mojej opinii władza Kaczyńskich służy w konsekwencji interesom Rosji - bo osłabia nie tylko pozycję Unii Europejskiej w stosunkach z Rosją ale przede wszystkim osłabia pozycję Polski w Unii Europejskiej - czyniąc Polskę najsłabszym ogniwem UE, wskazuje Rosji miejsce , w które może uderzać we wszelkich negocjacjach ze Zjednoczoną Europą. Tematem szkodliwości rządów braci Kaczyńskich i ich antypolskich skutków - zajmę się jeszcze w przyszłości, starając się dociec przyczyny, dla której przez minione lata bracia konsekwentnie taką właśnie politykę usiłowali prowadzić. Na szczęście tylko usiłowali. Bo Polacy na więcej i dłużej im nie pozwolili.

Wróćmy zatem do anegdoty i dyplomatycznych zachowań PO, które w konsekwencji okazują się także szkodliwe dla Polski bo ukrywają i legitymizują podjęte przez PiS antydemokratyczne próby podporządkowania sobie państwa i obywateli.

"Drugie pierdnięcie królowej Elżbiety" - PO przyjmując postawę "kanclerza Niemiec" wzięło na siebie wtedy, gdy obejmując rząd premier Tusk pozostawił Kamińskiego na stanowisku szefa CBA.

Gdy dziś, prezydent mojego kraju przyjmuje u siebie, w Pałacu Prezydenckim w geście podkreślenia swojego sprzeciwu wobec legalnego rządu, nielojalnego, krytykującego i oskarżającego swojego szefa urzędnika państwowego, gdy prezydenccy ministrowie stają się rzecznikami Kamińskiego i doradzają mu publicznie, w telewizji (!), jakie kroki prawne powinien podjąć przeciw swojemu pracodawcy, gdy u tegoż prezydenta znajdują zatrudnienie nielojalni wobec polskiego rządu urzędnicy, gdy w istocie urząd prezydenta państwa zamienił się w główny ośrodek partyjny PiS a prezydent nawet dyplomatycznie nie próbuje udawać bezpartyjności i pozwala na podkreślanie swojej podległości wobec swojego brata, szefa PiS - dziś wiemy czym były te wszystkie akcje z tajnymi dokumentami, archiwami i grzebaniem w materiałach WSI i IPN. To przewożenie pod osłoną nocy dokumentów do pałacu prezydenckiego, by nie dopuścić do nich legalnego premiera legalnego rządu RP. Wiemy czym jest tworzenie prezydenckiego archiwum. Wiemy , jaka jest rola szefa IPN, też zresztą pozbawiona kontroli społecznej i dająca jednoosobowe uprawnienia decydowania kto, kiedy i w jaki sposób może mieć dostęp do archiwów IPN - co skutkuje skandalicznymi publikacjami, w których niszczy się i opluwa ludzi, których bracia Kaczyńscy uznali za osobistych wrogów, lub...kazano braciom tych konkretnych ludzi za takich uznać.

My to wiemy dziś.

Ale obejmując urząd premiera rządu RP, Donald Tusk winien to wiedzieć już wtedy.

I zapewne wiedział.

Godząc się na działalność Kamińskiego i jego CBA wymierzoną przeciw wszystkim poza PiS, a nawet nie tyle poza całym PiS, ile poza braćmi Kaczyńskimi i ich ludźmi, głównie z czasów PC i wspólnych biznesów - Donald Tusk w imię poprawności politycznej, nie tej europejskiej a tej specyficznie polskiej - popełnił kolejny błąd. Pozwolił bowiem by smród uzurpacji i postkomunistycznych metod zagęszczał się nad Polską.

A przecież było już po skorumpowaniu Beaty Sawickiej przez agenta CBA , którego w pełni profesjonalna "praca" nad doprowadzeniem ofiary do przestępstwa trwała cały rok. I było już po prowokacji wobec Andrzeja Leppera, którego podstępem Kaczyńscy chcieli wsadzić za kraty. W konsekwencji tych działań CBA, było już też po sromotnym upadku rządu J. Kaczyńskiego.

Donald Tusk miał już wiedzę do czego, do jakiej destabilizacji Polski, do jakiego osłabienia przez  naszej pozycji w świecie a zwłaszcza w Unii Europejskiej może prowadzić pozostawienie CBA w rekach podległego wciąż Kaczyńskim a nie polskiemu rządowi Kamińskiego.

Winą Tuska jest utrzymywanie Polaków w nieświadomości, jakimi ośrodkami władzy dysponuje nadal prezes jednej z opozycyjnych partii i dlaczego jego wpływ na polską politykę nie odzwierciedla stanu poparcia społecznego dla jego ugrupowania, jego samego i jego brata-prezydenta, którzy jedyne wysokie notowania uzyskują w sondażach dotyczących braku zaufania społecznego.

I potrzeba było dopiero było owego "trzeciego pierdnięcia królowej Elżbiety" - by Platforma zachowała się, jak ów "sekretarz ZSRR" i brutalnie ale skutecznie wskazała, kto tu smrodzi.

Wybuch tego co niektórzy gorliwi dziennikarze nazwali aferami, był w istocie próbą zamachu stanu i celem jego było obalenie rządu Tuska. To jasne jak słońce.

Nikt w Polsce, nawet zwolennicy Kaczyńskich, a może przede wszystkim oni - nie ma wątpliwości na czyje zamówienie polityczne działał Mariusz Kamiński . I czemu miało to służyć.

Nikt też nie ma wątpliwości, że Kamiński więcej, niż wygrzebał przeciw ludziom PO, wygrzebać nie był w stanie. Ani on, ani IPN, ani te prezydenckie archiwa, ani pokopiowane akta WSI - nie zawierają nic ponadto, co ujawniono. Ujawniono w atmosferze skandalu i z wielokrotnym złamaniem prawa.

Nie znaleziono przeciw ludziom PO nic, poza tym, że kilka osób miało zadawnione nieodpowiednie znajomości i prowadziło rozmowy, z których wprawdzie wynika ich nieetyczność, ale dowodów na popełnienie przestępstw brak.

Zastanawiałam się nad tym, dlaczego właśnie teraz ujawniono te "afery". Dlaczego zmobilizowano służalczych dziennikarzy i podporządkowane wspólnocie PiS-SLD media - właśnie teraz , gdy można było nieco lepsze efekty owego "skandalu' uzyskać przed samymi wyborami.

Sadzę, że wpływ na to miały dwa zdarzenia:

Pierwsze to wezwanie Mariusza Kamińskiego przez prokuraturę w charakterze podejrzanego i przedstawienie mu zarzutów za złamanie prawa w tzw. "aferze gruntowej" - co w konsekwencji prowadzić mogło do wydobycia na światło dzienne i innych bezprawnych działań CBA i jego szefa.

Drugim była potrzeba przykrycia szumem medialnym dwóch zdarzeń: przejęcia przez PiS wspólnie z SLD telewizji i polskiego radia i usadzenie tam ludzi zarówno Czarzastego i Kwiatkowskiego, jak i Kaczyńskich. Wspólnie i w porozumieniu.

Zdarzeniem, które także wymagało stępienia jego wymowy, zwłaszcza zamazanie stanu faktycznego w odbiorze własnego "żelaznego elektoratu" było podpisanie przez Lecha Kaczyńskiego Traktatu Lizbońskiego.

Wywołanie emocji społecznych, różnorodnych, ale dostatecznie dużych - miało wymusić dymisję rządu Tuska i przejęcie władzy przez koalicję istniejącą już w rzeczywistości PiS z SLD, plus , niezbędny do uzyskania większości sejmowej PSL, który zresztą nakłaniano do tego o czym świadczą wypowiedzi posła Kłopotka.

Medialne wycie, "samorzutne" akcje poparcia i organizowania się mniejszości pisowskich, czytelne nadzieje na stanowiska i ustawienie się po spodziewanej zmianie władzy, język komunikacji społecznej pełen przekłamań i wyolbrzymień, niepohamowana żądza dorwania się do kasy i władzy - dla każdego Polaka stały się widoczne i przyniosły skutek odwrotny do zamierzeń.

Polacy nie dali się zwieść.

Polacy wiedzą, komu ten smród przypisać.

I umieją Polskę przewietrzyć.

Kolejny raz powiedzieli Kaczyńskim swoje twarde: NIE!

Ale Polacy też dali Tuskowi żółtą kartkę - nigdy więcej nie okazuj tolerancji złu.

My widzimy, wiemy i rozumiemy.

I do nas należy wybór. #
Ze strony:
http://tnij.org/elih

--
stevep

Trzecie pierdnięcie.

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona