On 16 Sie, 18:12, "Grzegorz Z." <blogfi...@gazeta.pl> wrote:
Jedna osoba zginęła, a cztery zostały ranne - to efekt wypadku z kwietnia
tego roku, który spowodował pijany ksiądz Sławomir W. Prokuratura właśnie
wysłała do sądu akt oskarżenia
Do tragedii doszło w miejscowości Malewice (okolice Siemiatycz). Ksiądz
kierował seatem, którym razem ze swoimi znajomymi wybrał się na zakupy. W
momencie wypadku były bardzo złe warunki atmosferyczne. Droga była mokra,
padał deszcz.
W Malewicach - jak zeznali w śledztwie świadkowie - jadący z dużą
prędkością seat pokonując ostry łuk drogi, stracił przyczepność. Zjechał na
lewą część jezdni, akurat wprost przez mazdę (jechał w niej ojciec z dwoma
synami). Doszło do czołowego zderzenia.
Poszkodowane zostały wszystkie osoby jadące w obu pojazdach. Pięć z seata i
trzy z mazdy. Tuż po wypadku wikary nie zgodził się na to by dmuchnąć
policjantom w alkomat. Konieczne było pobranie jego krwi.
Wynik był znany po kilku dniach - 3,17 promila.
Niespełna tydzień po zderzeniu, w szpitalu, z powodu bardzo rozległych
obrażeń głowy i złamania kości czaszki, zmarł pasażer seata (z miejsca
wypadku do szpitala zabrał go śmigłowiec). Obrażenia dwóch innych osób
okazały się niegroźne (z tego powodu ci poszkodowani nie zostali ujęci w
akcie oskarżenia). Rany pozostałej czwórki były już bardzo poważne
(połamane kości rąk i nóg, miednicy, urazy głowy oraz narządów
wewnętrznych). Ciężko ranny w wypadku został sam jego sprawca.
Smiemiatycka prokuratura początkowo postawiła duchownemu zarzut
spowodowania wypadku drogowego. Jednak kiedy okazało się, że Sławomir W.
był pijany, a w szpitalu zmarła poszkodowana w zdarzeniu osoba, postawiono
nowe zarzuty - spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym oraz
prowadzenia pojazdu pod wpływem alkoholu. Sławomir W. przyznał się do winy,
ale odmówił składania wyjaśnień, tłumacząc to złym samopoczuciem
(podejrzany ma prawo do tego by nie rozmawiać ze śledczymi). Stwierdził
tylko, że nie pił alkoholu w dniu zdarzenia.
Okoliczności wypadku zbadał jeszcze ekspert z zakresu ruchu drogowego..
Potwierdził on obserwacje świadków o zbyt szybkiej jeździe wikarego.
Zwłaszcza w tak złych warunkach na drodze. Dodatkowo okazało się, że nikt z
podróżujących seatem nie miał zapiętych pasów bezpieczeństwa.
Akt oskarżenia w tej sprawie trafił do Sądu Rejonowego w Bielsku Podlaskim.
Duchownemu grozi do 12 lat więzienia (osiem lat więzienia przewiduje kodeks
karny za spowodowanie wypadku, w następstwie którego zginie osoba. Kiedy
sprawca prowadził samochód w stanie nietrzeźwości kara może być podniesiona
o połowę, czyli w tym przypadku dodatkowe cztery lata) .
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,8258292,Ksiadz_za_kier...
--
"Zostawcie kżyża mjastu"
NTG
|