Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Tusk i Putin dwa bratanki

Tusk i Putin dwa bratanki

Data: 2013-12-01 00:09:15
Autor: Mark Woydak
Tusk i Putin dwa bratanki


W latach 90. bliski współpracownik Borysa Jelcyna, a obecnie lider opozycji
demokratycznej i zdeklarowany wróg Władimira Putina. Borys Niemcow w
ekskluzywnym wywiadzie dla "Super Expressu": o majątku Putina, o jego
zegarkach, o stosunkach polsko-rosyjskich i sprawie smoleńskiej.

"Super Express": - Tydzień temu opublikował pan raport, w którym oskarża
pan urzędników i biznesmenów przygotowujących zimową olimpiadę w Soczi o
rozkradzenie 30 mld dolarów z publicznych pieniędzy. Nawet jak na standardy
rosyjskie to suma porażająca.

Borys Niemcow: - Powiedzmy tak - to 60 proc. całego budżetu olimpijskiego.
Za sumę ukradzionych pieniędzy można było wybudować w każdym rosyjskim
mieście pół stadionu albo lodowisko i jeszcze dać za darmo każdemu
Rosjaninowi łyżwy! Więcej, za te pieniądze można by zbudować całe miasto
dla 250 tys. mieszkańców. To dziesięć razy więcej niż amerykański program
badania Marsa. To jedna trzecia budżetu Polski. Prawda, że te liczby robią
wrażenie?

- Robią. I to wcale niemałe. Skąd taka bezczelność?

- Bierze się z poczucia bezkarności i z tego, że w tym procederze brali
udział zaufani ludzie z kręgu Putina. U nas do więzień wsadza się wrogów
Putina, ale jego przyjaciele mogą czuć się nietykalni. Roztacza nad nimi
parasol ochronny.

- Międzynarodowy Komitet Olimpijski nie wydaje się zaniepokojony pańskimi
ustaleniami. Show musi trwać, igrzyska w Soczi muszą się odbyć?

- Mamy tu dodatkowy element. Putin ma pełne wsparcie MKOl. I de facto
stworzył kryminalny tandem prezydenta tej organizacji Jacques'a Rogge'a i
Władimira Putina.

- Jakie wspólne interesy panowie mają do załatwienia? Czyżby Rogge
pozazdrościł Gérardowi Depardieu obywatelstwa rosyjskiego?

- Powodów tego, czemu występuje w roli adwokata Putina i przymyka oczy na
niewątpliwy fakt korupcji i niewolniczą pracę gastarbeiterów, można się
tylko domyślać.

- Jakie ma pan przypuszczenia?

- Nie chciałbym bawić się w domysły. Uważam jednak, że powinna powstać
międzynarodowa komisja, która zajęłaby się całą tą historią i wyjaśniła
wszystkie okoliczności sprawy.

- Pan w ogóle jest niestrudzonym krytykiem olimpiady właśnie w Soczi, ale
przecież to pana rodzinne miasto! Co z lokalnym patriotyzmem?

- Właśnie nim się kieruję! Soczi jako miasto zostało zupełnie zniszczone
przez przygotowania do igrzysk. Trudno tam zresztą szukać entuzjastów tej
imprezy. Niemal wszyscy mieszkańcy są jak najbardziej krytyczni, ponieważ
to oni stali się ofiarami marzenia Putina o olimpiadzie w tym miejscu.
Wielu z nich przesiedlono, a okoliczna przyroda została w nieodwracalny
sposób zniszczona. A do tego wszystko rozgrabiono.

- Czemu akurat Soczi zostało wskazane jako miejsce zimowej olimpiady? Pan
często podkreśla, że miasto znajduje się w strefie subtropikalnej. Śnieg
nie jest tu oczywistością. Pokazały to już próby przedolimpijskie, kiedy w
środku zimy śniegu było jak na lekarstwo.

- To awanturnictwo w stylu Chruszczowa, który zapragnął hodować kukurydzę
nawet w strefie arktycznej. Albo Breżniewa, który wymyślił, żeby zawracać
rzeki na północy Związku Radzieckiego. Wybranie Soczi wskazuje na krańcowe
dyletanctwo Putina i głębokie niezrozumienie swoich czynów. Mówi jeszcze
więcej o współczesnej Rosji, ponieważ Putin z nikim się nie konsultował w
sprawie wyboru miejsca olimpiady. Nie było żadnej dyskusji. Jak w soczewce
skupia się tu problem braku wolności słowa i partycypacji społeczeństwa w
procesie decyzyjnym.

- To wiele mówi o systemie. Pan w latach 90. był jednak na szczytach
rosyjskiej władzy, współdecydował o rzeczywistości. Porównując Rosję Borysa
Jelcyna i Władimira Putina - szczerze - kiedy sytuacja wyglądała gorzej,
jeśli chodzi o korupcję i rozkradanie publicznych pieniędzy?

- Powiedzmy sobie jasno - złodziejstwo na najwyższych szczeblach władzy
było i za Jelcyna, i za Stalina, i za każdego innego przywódcy. Inna była
jednak skala. Nawet wrogowie Jelcyna przyznają jednak, że tak jak za czasów
Putina kraju nie rozkradano jeszcze nigdy! Problem w tym, że dziś to
złodziejstwo to podstawa funkcjonowania władzy. Przestało być ono problemem
Rosji, a stało się panującym systemem.

- Rozkradanie publicznych pieniędzy można uznać za oficjalną ideologię
systemu?

- Można tak to określić. Wie pan, za Jelcyna to rozkradnie, mimo że wcale
nierzadkie, było jednak przestępstwem. Ścigano to. Dziś to element racji
stanu reżimu Putina! Co tu zresztą mówić, według danych Transparency
International jelcynowska Rosja zajmowała 70. miejsce wśród najmniej
skorumpowanych krajów. Dziś to miejsce 147. Regres jest aż nadto widoczny.
Nawet 300 mld dolarów wręcza się w formie łapówek. To patologia.

- Myśli pan, że z tych rozkradzionych publicznych pieniędzy Putin bierze
coś dla siebie?

- Nie ma jasnej odpowiedzi na ile. Jeśli chodzi o korupcję na najwyższych
szczeblach... Wydaje mi się, że Putin korzysta z tych pieniędzy. Sama jego
kolekcja luksusowych zegarków jest warta tyle, co sześć jego rocznych
dochodów jako prezydenta Rosji. Jaki pan ma zegarek na ręku?

- Białoruski Łucz.

- Ile jest wart?

- Około 30 dolarów.

- A widzi pan, jeden z zegarków Putina kosztuje 500 tys. dolarów. I to
wszystko przy deklarowanych dochodach 120 tys. dolarów rocznie! Mógłby
sobie pozwolić na taki zegarek przy takich zarobkach?

- Jeśli by się spiął i dzielnie oszczędzał...

- Faktycznie, gdyby przez sześć lat nic nie pił, nie jadł i nie kupował
sobie ubrań, to może... Ale naprawdę jakoś trudno mi uwierzyć, że Putin
jest takim ciułaczem. Więc już same te zegarki świadczą o tym, że kradnie.

- Z tych rozkradzionych przy olimpiadzie 30 mld wziął coś dla siebie?

- Też trudno powiedzieć. W tym przypadku bardziej mu chyba zależy nie na
pieniądzach, ale na tym, żeby olimpiada w Soczi wypadła jak najlepiej. Chce
pokazać światu, jaki z niego zuch.

- Przed tym raportem publikował pan raport dotyczący majątku, jaki do
dyspozycji ma Putin jako prezydent. Co najmniej 20 domów, 58 samolotów i
cztery jachty. Jego rzecznik prasowy mówił, że to wszystko państwowe. Jaki
jest zatem prywatny majątek Putina?

- Oprócz wspomnianych zegarków jest np. jego nadmorska posiadłość za 1 mld
dolarów. To już wystarczy, żeby uznać go za miliardera.

- Mieściłby się w pierwszej dziesiątce najbogatszych ludzi świata?

- Nie wiem czy w dziesiątce, ale bez wątpienia jest jednym z tych
najbogatszych. Przypomina mi trochę Aleksandra Korejkę, bohatera kultowej
książki Ilfa i Pietrowa "Złote cielę". Choć był jednym z najbogatszych
ludzi Związku Radzieckiego, na co dzień żył niezwykle skromnie. Putin też
nie obnosi się ze swoim majątkiem. Nawet nie dlatego, że by nie chciał.
Chodzi o to, żę jeśliby się ujawnił, trzeba by go aresztować, gdyż z
prezydenckiej pensji nie miałby szans na to wszystko zarobić.

- Takie historie jak ogromny majątek Putina niewiadomego pochodzenia czy
rozkradzenie 30 mld dolarów publicznych pieniędzy w ogóle robią wrażenie na
Rosjanach? Może przywykli, że władza to złodzieje i nic z tym nie da się
zrobić?

- W sprawie patologii rosyjskiej władzy panuje ogromna cenzura. Przekonałem
się o tym kolejny raz, kiedy prezentowałem swój raport o Soczi. Mówiły o
nim największe światowe agencje prasowe, a rosyjskie milczały. Pierwszy raz
cenzura dotarła także do cieszącej się dużą niezależnością gazety
"Kommersant", która wobec nacisków władzy zdjęła artykuł na ten temat! Nie
chodzi więc o to, że na Rosjanach takie historie nie robią wrażenia. Oni po
prostu nie mają nawet szansy o nich usłyszeć. Słyszą za to dużo, jak
wielkim sukcesem już jest ta olimpiada, jakie wspaniałe obiekty sportowe są
budowane i że cały świat chwali trud włożony w przygotowania.

- Nie jest tak, że nawet wiedząc o tych przekrętach, pozostaliby obojętni?
Widziałem w Serbii koszulkę z nadrukiem takiej treści: "Tito, ty kradłeś,
ale dzieliłeś się z nami. Oni kradną i nic nam nie dają". Dla Rosjan Putin
nie jest takim Tito? Dał im względną poprawę standardu życia, wypłaca
pensje i emerytury na czas, zatem niech sobie kradnie?

- Owszem, społeczeństwo rosyjskie ma dość spokojny stosunek do kradzieży
publicznych pieniędzy. Kiedy jednak ich skala kole w oczy, rodzi się w nich
wściekłość. Owszem, jest też poczucie bezsilności, że nic z tym nie mogą
zrobić i rozpędzić całego tego towarzystwa. Nie można jednak powiedzieć, że
akceptują takie patologie.

- Jako przedstawiciela rosyjskiej opozycji, nie mogę pana nie zapytać o
stosunki Polski i Rosji. Polityka Putina ułatwia prowadzenie normalnego
dialogu między naszymi krajami?

- Są na tyle dobre, na ile chce tego Putin. I trzeba na nie patrzeć jako na
część większej całości. Putin traktuje bowiem Polskę jako część Europy
Zachodniej, którą się zwyczajnie brzydzi. Ze względu na wartości, które
wyznaje. On po prostu nienawidzi demokracji i idącej za nią wolności słowa
i pluralizmu politycznego. Wyznaje inne wartości - władzę i pieniądze.
Dlatego uważa, że wszystkich można kupić, tak jak kupił Schrödera.
Natomiast z tymi, których kupić nie można, zaczyna bezpardonową walkę.

- Póki nie będziemy mieli swojego Gerharda Schrödera, nie mamy co liczyć na
ułożenie sobie normalnych stosunków z Putinem?

- To jedno. Inna sprawa, że widzi w Polsce i waszych potencjalnych złożach
gazu łupkowego ogromne zagrożenie. Boi się tego. Jeśli prognozy się
potwierdzą i staniecie się gazową potęgą, będzie to oznaczać koniec
Gazpromu. A to jedyny gwarant finansowego i politycznego utrzymania
systemu. A skoro się boi, nie może utrzymywać z Polską normalnych
dobrosąsiedzkich stosunków.

- Dodatkowo podgrzały atmosferę rozbieżności między polskimi i rosyjskimi
ustaleniami w sprawie katastrofy w Smoleńsku...

- Zamiast prowadzić śledztwo wspólnie z Polakami, Putin oddał je w ręce
wyłącznie podległych mu urzędników. Ich ustalenia w żaden sposób nie biorą
pod uwagę polskich wyników badań. W ten sposób nie buduje żadnego
porozumienia, żadnego obiektywnego obrazu tej ogromnej tragedii. To ze
strony Putina zwyczajnie głupia polityka.

Data: 2013-12-01 10:05:31
Autor: Trybun
Tusk i Putin dwa bratanki
W dniu 2013-12-01 07:09, Mark Woydak pisze:

W latach 90. bliski współpracownik Borysa Jelcyna, a obecnie lider opozycji
demokratycznej i zdeklarowany wróg Władimira Putina.

Żałosne skowyty upadłego oligarchy, nie warto zawracać sobie głowy jego żalami. Złodziej, rozkradł z stadem sobie podobnych osobników cały, 70 letni  dorobek Rosji w kilka lat a teraz bydle krytykuje tego co im takie praktyki ukrócił.

--
Kapitalizm jest chorobą (zarazą) z którą należy walczyć..
  Instalując Linuksa na swoim komputerze robisz pierwszy krok w tym kierunku..

Data: 2013-12-01 10:38:52
Autor: Mark Woydak
Tusk i Putin dwa bratanki
PiS-owski PSYCHOPATA podpisyjący się "Mark Woydak" (używający również innych
ksywek) piszacy z mx05.eternal-september.org uzywajacy czytnika
40tude_Dialog/2.0.15.1pl to OSZOŁOM PODSZYWANIEC. Fakt, ze podszywa sie pod
moje dane swiadczy o daleko posunietej chorobie psychicznej. Tani alkohol i
marne wina dokonaly calkowitego spustoszenia w mózgu tego osobnika. Nie ma
juz dla niego ratunku! Módlmy się bracia i siostry! Wspierajmy go w tych
cięzkich chwilach! Nie ma nikogo oporócz nas! Nawet zdychający pies i
wyleniały ze starości kot go opuścili! Pies nasrał mu pod drzwiami, a kot do
zapleśniałego od brudu wyra, które ten nieszczęśnik nazywa łózkiem. Świr ten
po całonocnym fistingu z podobnym sobie indywidium wylazł z nory i znów
zasrywa grupę z rozwalonego odbytu. Módlmy się bracia i siostry! Nadzieja na
pełny powrót do zdrowia psychicznego tego osobnika jest niewielka, a nawet
bliska zera ale spełnijmy chrześciański obowiązek! Wnośmy modły za
PiS-owskiego chorego psychicznie brata!

MW

--

Użytkownik "Trybun" <Ylih@yachu.com> napisał w wiadomości news:l7eugc$qj3$1node1.news.atman.pl...
W dniu 2013-12-01 07:09, Mark Woydak pisze:

W latach 90. bliski współpracownik Borysa Jelcyna, a obecnie lider opozycji
demokratycznej i zdeklarowany wróg Władimira Putina.

Żałosne skowyty upadłego oligarchy, nie warto zawracać sobie głowy jego żalami. Złodziej, rozkradł z stadem sobie podobnych osobników cały, 70 letni  dorobek Rosji w kilka lat a teraz bydle krytykuje tego co im takie praktyki ukrócił.

-- Kapitalizm jest chorobą (zarazą) z którą należy walczyć..
 Instalując Linuksa na swoim komputerze robisz pierwszy krok w tym kierunku..


Data: 2013-12-01 21:55:01
Autor: Towarzysz Gnój
Tusk i Putin dwa bratanki

Użytkownik "Trybun" <Ylih@yachu.com> napisał w wiadomości news:l7eugc$qj3$1node1.news.atman.pl...
W dniu 2013-12-01 07:09, Mark Woydak pisze:

W latach 90. bliski współpracownik Borysa Jelcyna, a obecnie lider opozycji
demokratycznej i zdeklarowany wróg Władimira Putina.

Żałosne skowyty upadłego oligarchy, nie warto zawracać sobie głowy jego żalami. Złodziej, rozkradł z stadem sobie podobnych osobników cały, 70 letni dorobek Rosji

Jakiej Rosji towarzyszu Trubun?
Rosję to myśmy ukatrupili, zanim Hitler zabrał się za Żydów!
Buuuuuuu-ha-ha-ha-ha!
gnoj.czerwony@gru.pl

Data: 2013-12-01 10:38:46
Autor: Mark Woydak
Tusk i Putin dwa bratanki
PiS-owski PSYCHOPATA podpisyjący się "Mark Woydak" (używający również innych
ksywek) piszacy z mx05.eternal-september.org uzywajacy czytnika
40tude_Dialog/2.0.15.1pl to OSZOŁOM PODSZYWANIEC. Fakt, ze podszywa sie pod
moje dane swiadczy o daleko posunietej chorobie psychicznej. Tani alkohol i
marne wina dokonaly calkowitego spustoszenia w mózgu tego osobnika. Nie ma
juz dla niego ratunku! Módlmy się bracia i siostry! Wspierajmy go w tych
cięzkich chwilach! Nie ma nikogo oporócz nas! Nawet zdychający pies i
wyleniały ze starości kot go opuścili! Pies nasrał mu pod drzwiami, a kot do
zapleśniałego od brudu wyra, które ten nieszczęśnik nazywa łózkiem. Świr ten
po całonocnym fistingu z podobnym sobie indywidium wylazł z nory i znów
zasrywa grupę z rozwalonego odbytu. Módlmy się bracia i siostry! Nadzieja na
pełny powrót do zdrowia psychicznego tego osobnika jest niewielka, a nawet
bliska zera ale spełnijmy chrześciański obowiązek! Wnośmy modły za
PiS-owskiego chorego psychicznie brata!

MW

--

Użytkownik "Mark Woydak" <mark.woydak@forst.gm.de> napisał w wiadomości news:k6bn5a6fwjzi$.fc8wd9feok4w.dlg40tude.net...


W latach 90. bliski współpracownik Borysa Jelcyna, a obecnie lider opozycji
demokratycznej i zdeklarowany wróg Władimira Putina. Borys Niemcow w
ekskluzywnym wywiadzie dla "Super Expressu": o majątku Putina, o jego
zegarkach, o stosunkach polsko-rosyjskich i sprawie smoleńskiej.

"Super Express": - Tydzień temu opublikował pan raport, w którym oskarża
pan urzędników i biznesmenów przygotowujących zimową olimpiadę w Soczi o
rozkradzenie 30 mld dolarów z publicznych pieniędzy. Nawet jak na standardy
rosyjskie to suma porażająca.

Borys Niemcow: - Powiedzmy tak - to 60 proc. całego budżetu olimpijskiego.
Za sumę ukradzionych pieniędzy można było wybudować w każdym rosyjskim
mieście pół stadionu albo lodowisko i jeszcze dać za darmo każdemu
Rosjaninowi łyżwy! Więcej, za te pieniądze można by zbudować całe miasto
dla 250 tys. mieszkańców. To dziesięć razy więcej niż amerykański program
badania Marsa. To jedna trzecia budżetu Polski. Prawda, że te liczby robią
wrażenie?

- Robią. I to wcale niemałe. Skąd taka bezczelność?

- Bierze się z poczucia bezkarności i z tego, że w tym procederze brali
udział zaufani ludzie z kręgu Putina. U nas do więzień wsadza się wrogów
Putina, ale jego przyjaciele mogą czuć się nietykalni. Roztacza nad nimi
parasol ochronny.

- Międzynarodowy Komitet Olimpijski nie wydaje się zaniepokojony pańskimi
ustaleniami. Show musi trwać, igrzyska w Soczi muszą się odbyć?

- Mamy tu dodatkowy element. Putin ma pełne wsparcie MKOl. I de facto
stworzył kryminalny tandem prezydenta tej organizacji Jacques'a Rogge'a i
Władimira Putina.

- Jakie wspólne interesy panowie mają do załatwienia? Czyżby Rogge
pozazdrościł Gérardowi Depardieu obywatelstwa rosyjskiego?

- Powodów tego, czemu występuje w roli adwokata Putina i przymyka oczy na
niewątpliwy fakt korupcji i niewolniczą pracę gastarbeiterów, można się
tylko domyślać.

- Jakie ma pan przypuszczenia?

- Nie chciałbym bawić się w domysły. Uważam jednak, że powinna powstać
międzynarodowa komisja, która zajęłaby się całą tą historią i wyjaśniła
wszystkie okoliczności sprawy.

- Pan w ogóle jest niestrudzonym krytykiem olimpiady właśnie w Soczi, ale
przecież to pana rodzinne miasto! Co z lokalnym patriotyzmem?

- Właśnie nim się kieruję! Soczi jako miasto zostało zupełnie zniszczone
przez przygotowania do igrzysk. Trudno tam zresztą szukać entuzjastów tej
imprezy. Niemal wszyscy mieszkańcy są jak najbardziej krytyczni, ponieważ
to oni stali się ofiarami marzenia Putina o olimpiadzie w tym miejscu.
Wielu z nich przesiedlono, a okoliczna przyroda została w nieodwracalny
sposób zniszczona. A do tego wszystko rozgrabiono.

- Czemu akurat Soczi zostało wskazane jako miejsce zimowej olimpiady? Pan
często podkreśla, że miasto znajduje się w strefie subtropikalnej. Śnieg
nie jest tu oczywistością. Pokazały to już próby przedolimpijskie, kiedy w
środku zimy śniegu było jak na lekarstwo.

- To awanturnictwo w stylu Chruszczowa, który zapragnął hodować kukurydzę
nawet w strefie arktycznej. Albo Breżniewa, który wymyślił, żeby zawracać
rzeki na północy Związku Radzieckiego. Wybranie Soczi wskazuje na krańcowe
dyletanctwo Putina i głębokie niezrozumienie swoich czynów. Mówi jeszcze
więcej o współczesnej Rosji, ponieważ Putin z nikim się nie konsultował w
sprawie wyboru miejsca olimpiady. Nie było żadnej dyskusji. Jak w soczewce
skupia się tu problem braku wolności słowa i partycypacji społeczeństwa w
procesie decyzyjnym.

- To wiele mówi o systemie. Pan w latach 90. był jednak na szczytach
rosyjskiej władzy, współdecydował o rzeczywistości. Porównując Rosję Borysa
Jelcyna i Władimira Putina - szczerze - kiedy sytuacja wyglądała gorzej,
jeśli chodzi o korupcję i rozkradanie publicznych pieniędzy?

- Powiedzmy sobie jasno - złodziejstwo na najwyższych szczeblach władzy
było i za Jelcyna, i za Stalina, i za każdego innego przywódcy. Inna była
jednak skala. Nawet wrogowie Jelcyna przyznają jednak, że tak jak za czasów
Putina kraju nie rozkradano jeszcze nigdy! Problem w tym, że dziś to
złodziejstwo to podstawa funkcjonowania władzy. Przestało być ono problemem
Rosji, a stało się panującym systemem.

- Rozkradanie publicznych pieniędzy można uznać za oficjalną ideologię
systemu?

- Można tak to określić. Wie pan, za Jelcyna to rozkradnie, mimo że wcale
nierzadkie, było jednak przestępstwem. Ścigano to. Dziś to element racji
stanu reżimu Putina! Co tu zresztą mówić, według danych Transparency
International jelcynowska Rosja zajmowała 70. miejsce wśród najmniej
skorumpowanych krajów. Dziś to miejsce 147. Regres jest aż nadto widoczny.
Nawet 300 mld dolarów wręcza się w formie łapówek. To patologia.

- Myśli pan, że z tych rozkradzionych publicznych pieniędzy Putin bierze
coś dla siebie?

- Nie ma jasnej odpowiedzi na ile. Jeśli chodzi o korupcję na najwyższych
szczeblach... Wydaje mi się, że Putin korzysta z tych pieniędzy. Sama jego
kolekcja luksusowych zegarków jest warta tyle, co sześć jego rocznych
dochodów jako prezydenta Rosji. Jaki pan ma zegarek na ręku?

- Białoruski Łucz.

- Ile jest wart?

- Około 30 dolarów.

- A widzi pan, jeden z zegarków Putina kosztuje 500 tys. dolarów. I to
wszystko przy deklarowanych dochodach 120 tys. dolarów rocznie! Mógłby
sobie pozwolić na taki zegarek przy takich zarobkach?

- Jeśli by się spiął i dzielnie oszczędzał...

- Faktycznie, gdyby przez sześć lat nic nie pił, nie jadł i nie kupował
sobie ubrań, to może... Ale naprawdę jakoś trudno mi uwierzyć, że Putin
jest takim ciułaczem. Więc już same te zegarki świadczą o tym, że kradnie.

- Z tych rozkradzionych przy olimpiadzie 30 mld wziął coś dla siebie?

- Też trudno powiedzieć. W tym przypadku bardziej mu chyba zależy nie na
pieniądzach, ale na tym, żeby olimpiada w Soczi wypadła jak najlepiej. Chce
pokazać światu, jaki z niego zuch.

- Przed tym raportem publikował pan raport dotyczący majątku, jaki do
dyspozycji ma Putin jako prezydent. Co najmniej 20 domów, 58 samolotów i
cztery jachty. Jego rzecznik prasowy mówił, że to wszystko państwowe. Jaki
jest zatem prywatny majątek Putina?

- Oprócz wspomnianych zegarków jest np. jego nadmorska posiadłość za 1 mld
dolarów. To już wystarczy, żeby uznać go za miliardera.

- Mieściłby się w pierwszej dziesiątce najbogatszych ludzi świata?

- Nie wiem czy w dziesiątce, ale bez wątpienia jest jednym z tych
najbogatszych. Przypomina mi trochę Aleksandra Korejkę, bohatera kultowej
książki Ilfa i Pietrowa "Złote cielę". Choć był jednym z najbogatszych
ludzi Związku Radzieckiego, na co dzień żył niezwykle skromnie. Putin też
nie obnosi się ze swoim majątkiem. Nawet nie dlatego, że by nie chciał.
Chodzi o to, żę jeśliby się ujawnił, trzeba by go aresztować, gdyż z
prezydenckiej pensji nie miałby szans na to wszystko zarobić.

- Takie historie jak ogromny majątek Putina niewiadomego pochodzenia czy
rozkradzenie 30 mld dolarów publicznych pieniędzy w ogóle robią wrażenie na
Rosjanach? Może przywykli, że władza to złodzieje i nic z tym nie da się
zrobić?

- W sprawie patologii rosyjskiej władzy panuje ogromna cenzura. Przekonałem
się o tym kolejny raz, kiedy prezentowałem swój raport o Soczi. Mówiły o
nim największe światowe agencje prasowe, a rosyjskie milczały. Pierwszy raz
cenzura dotarła także do cieszącej się dużą niezależnością gazety
"Kommersant", która wobec nacisków władzy zdjęła artykuł na ten temat! Nie
chodzi więc o to, że na Rosjanach takie historie nie robią wrażenia. Oni po
prostu nie mają nawet szansy o nich usłyszeć. Słyszą za to dużo, jak
wielkim sukcesem już jest ta olimpiada, jakie wspaniałe obiekty sportowe są
budowane i że cały świat chwali trud włożony w przygotowania.

- Nie jest tak, że nawet wiedząc o tych przekrętach, pozostaliby obojętni?
Widziałem w Serbii koszulkę z nadrukiem takiej treści: "Tito, ty kradłeś,
ale dzieliłeś się z nami. Oni kradną i nic nam nie dają". Dla Rosjan Putin
nie jest takim Tito? Dał im względną poprawę standardu życia, wypłaca
pensje i emerytury na czas, zatem niech sobie kradnie?

- Owszem, społeczeństwo rosyjskie ma dość spokojny stosunek do kradzieży
publicznych pieniędzy. Kiedy jednak ich skala kole w oczy, rodzi się w nich
wściekłość. Owszem, jest też poczucie bezsilności, że nic z tym nie mogą
zrobić i rozpędzić całego tego towarzystwa. Nie można jednak powiedzieć, że
akceptują takie patologie.

- Jako przedstawiciela rosyjskiej opozycji, nie mogę pana nie zapytać o
stosunki Polski i Rosji. Polityka Putina ułatwia prowadzenie normalnego
dialogu między naszymi krajami?

- Są na tyle dobre, na ile chce tego Putin. I trzeba na nie patrzeć jako na
część większej całości. Putin traktuje bowiem Polskę jako część Europy
Zachodniej, którą się zwyczajnie brzydzi. Ze względu na wartości, które
wyznaje. On po prostu nienawidzi demokracji i idącej za nią wolności słowa
i pluralizmu politycznego. Wyznaje inne wartości - władzę i pieniądze.
Dlatego uważa, że wszystkich można kupić, tak jak kupił Schrödera.
Natomiast z tymi, których kupić nie można, zaczyna bezpardonową walkę.

- Póki nie będziemy mieli swojego Gerharda Schrödera, nie mamy co liczyć na
ułożenie sobie normalnych stosunków z Putinem?

- To jedno. Inna sprawa, że widzi w Polsce i waszych potencjalnych złożach
gazu łupkowego ogromne zagrożenie. Boi się tego. Jeśli prognozy się
potwierdzą i staniecie się gazową potęgą, będzie to oznaczać koniec
Gazpromu. A to jedyny gwarant finansowego i politycznego utrzymania
systemu. A skoro się boi, nie może utrzymywać z Polską normalnych
dobrosąsiedzkich stosunków.

- Dodatkowo podgrzały atmosferę rozbieżności między polskimi i rosyjskimi
ustaleniami w sprawie katastrofy w Smoleńsku...

- Zamiast prowadzić śledztwo wspólnie z Polakami, Putin oddał je w ręce
wyłącznie podległych mu urzędników. Ich ustalenia w żaden sposób nie biorą
pod uwagę polskich wyników badań. W ten sposób nie buduje żadnego
porozumienia, żadnego obiektywnego obrazu tej ogromnej tragedii. To ze
strony Putina zwyczajnie głupia polityka.


Tusk i Putin dwa bratanki

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona