Data: 2011-06-08 12:50:17 | |
Autor: Przemysław W | |
Twierdza Wołomin: schronienie dla elity stołecznego PiS. | |
Do pracy w wołomińskim urzędzie jeździ dziś elita warszawskiego PiS: były wojewoda, jego rzecznik, spece od promocji, edukacji, kadr. To już nie jest desant, ale inwazja - mówią urzędnicy w wołomińskim urzędzie.
Wołomin to jedno z nielicznych pod Warszawą miejsc, w którym wybory wygrał PiS. Gdy tylko do burmistrzowskiego gabinetu wprowadził się młody działacz partii Kaczyńskiego Ryszard Madziar, zaczął rozdawać etaty. Jak już pisaliśmy, w pierwszej kolejności posady dostali dwaj byli pisowscy wojewodowie: Jacek Sasin (doradza burmistrzowi) i Wojciech Dąbrowski (dyrektor w wołomińskim Zakładzie Energetyki Cieplnej). Gondola i sutek syrenki Okazuje się, że to było tylko skromne preludium. Pracę w urzędzie Wołomina znalazła już pokaźna grupa byłych wysokich rangą urzędników z rekomendacji PiS. Na stanowisku naczelnika wydziału promocji i kultury odnajdujemy Tadeusza Deszkiewicza, w przeszłości szefa promocji w ratuszu rządzonym przez Lecha Kaczyńskiego i speca od komunikacji społecznej w NBP pod rządami Sławomira Skrzypka. - Współpracowałem ze śp. Lechem Kaczyńskim i Sławomirem Skrzypkiem i wcale się tego nie wstydzę. Nie będę też kryć, że pracę dostałem dzięki burmistrzowi Madziarowi. Wołomin to kulturalna pustynia, dlatego podjąłem się tego zadania. Mam ambicję ożywić to miejsce - tłumaczy Tadeusz Deszkiewicz. Gdy Deszkiewicz pracował w ratuszu, reklamował m.in. pomysł budowy kolejki gondolowej, która połączy starówkę z zoo. Lech Kaczyński określił pomysł jako "oryginalny i ciekawy". Skutecznością Deszkiewicz wykazał się, cenzurując plakat reklamujący wybory Miss Świata 2006. Artysta Rafał Olbiński postanowił namalować syrenkę z nagą piersią, dyrektor Tadeusz Deszkiewicz nakazał zakryć sutek szarfą z napisem "Miss World". W kadrach wołomińskiego urzędu znalazł się też Roman Kroner, w przeszłości szef wojewódzkiego oddziału ZUS. W lipcu 2006 r. Lech Kaczyński powołał go do Komisji Weryfikacyjnej Antoniego Macierewicza. Duma burmistrza Kluczowym miejscem w wołomińskim urzędzie stał się stworzony w tym roku wydział organizacji i komunikacji społecznej. Jego szef Maksym Gołoś, w przeszłości rzecznik wojewody Jacka Sasina, później asystent w kancelarii Lecha Kaczyńskiego, nie chce rozmawiać na temat zatrudnionych w nich osób. Podwładny Gołosia ds. organizacyjnych to Marcin Wierzchowski, bemowski radny PiS. - Organizuję spotkania burmistrza. To samo robiłem w kancelarii Lecha Kaczyńskiego. Gdy Bronisław Komorowski wygrał wybory, moje stanowisko zlikwidowano, więc musiałem sobie szukać pracy - mówi Wierzchowski. Jako pracownik Kancelarii Prezydenta występował w filmie "Mgła" (urzędnicy Lecha Kaczyńskiego wspominają i komentują katastrofę smoleńską). W tym samym wydziale etat dostała Lilianna Zientecka, szefowa biura edukacji w ratuszu rządzonym przez PiS. Niegdyś media rozpisywały się o jej zaradności. W 2006 r. ujawniliśmy, że gdy była radną Białołęki, dzielnica przyznała mieszkanie komunalne jej mamie, mimo że w kolejce czekały osoby bardziej potrzebujące mieszkaniowego wsparcia. Jakby tego było mało, w przydzielonym przez władze dzielnicy lokum zamieszkał po rozwodzie mąż urzędniczki. Czy przynależność partyjna miała znaczenie podczas obsady stanowisk w kierowanym przez pana wydziale? - pytamy naczelnika Maksyma Gołosia. Odpowiada pisemnie: "Poglądy polityczne i przynależność partyjna pracowników Urzędu Miejskiego to ich prywatna sprawa. Nie są, nie byli i nie mogą być o to pytani kandydaci do pracy, gdziekolwiek". - Rozumiem, że szef miasta chce mieć wokół siebie zaufanych ludzi, ale nowy burmistrz ściąga do urzędu całe hordy partyjnych spadochroniarzy. Urządził sobie u nas prywatny folwark - oburza się pracownik urzędu w Wołominie. Suchej nitki na tych partyjnych roszadach wołomińskich nie zostawiają również radni opozycji. - Ci " doradcy" i " specjaliści" będą kosztować budżet miasta ok. 1 mln zł rocznie - podsumowuje Igor Sulich, radny PO w Wołominie. Próbowaliśmy porozmawiać z burmistrzem Madziarem o jego polityce kadrowej. - Jestem dumny z osób, które zatrudniłem - oświadczył. Zapewnił, że dłużej rozmawiać nie może. Obiecał oddzwonić, ale słowa nie dotrzymał. Ciepłe posady pisowskich orłów w mieście pod Warszawą Więcej... http://wyborcza.pl/1,75248,9744160,Twierdza_Wolomin__schronienie_dla_elity_stolecznego.html#ixzz1OgF6U7Nu Przemek -- "Musiał minąć rok, by Jarosław Kaczyński uznał wynik wyborów z 4 lipca 2010. I musiał do Polski przylecieć prezydent Stanów Zjednoczonych, by "pan z wąsami" stał się prezydentem Komorowskim. Dobrze się stało. Choć pamiętamy, że już raz, na chwilę, na czas wyborów właśnie, Jarosław Kaczyński odnalazł przyjaciół Rosjan, a w Józefie Oleksym - polityka lewicowego średnio-starszego pokolenia." |
|
Data: 2011-06-08 15:10:19 | |
Autor: Leprechuan | |
Twierdza Wołomin: schronienie dla elity stołecznego PiS. | |
Użytkownik "Przemysław W" <Brońmy RP przed pisem@...pl> napisał w wiadomości news:isnk5b$edj$1inews.gazeta.pl... Do pracy w wołomińskim urzędzie jeździ dziś elita warszawskiego PiS: były wojewoda, jego rzecznik, spece od promocji, edukacji, kadr. To już nie jest desant, ale inwazja - mówią urzędnicy w wołomińskim urzędzie. Prawo i Sprawiedliwość! Pffffffuuuuuuu! BomBel |
|