# Skąd! Nie tak dawno temu jeden facet z Izby Gmin zarzucił pewnemu z Izby  LordĂłw, a moĹźe odwrotnie, Ĺźe ma temperament zdechłego barana. A jeszcze na  początku XX wieku w kuluarach było wyznaczone miejsce, w ktĂłrym jeden z  drugim krewki poseł mĂłgł załatwić sprawę honorowo, czyli na pięści.

  U nas Ĺźadnych lordĂłw nie ma, na razie do rękoczynĂłw nie doszło, choć  wkrĂłtce to moĹźe się zmienić. Gminu natomiast w ławach duĹźo. Od dawna  mĂłwię, Ĺźe gmin doszedł do niespotykanego dotąd znaczenia i mamy teraz  dyktaturę proletariatu, o jakiej nawet staremu Marksowi się nie śniło!

  Związki zawodowe są przybudĂłwką partii, tak jak były „za komuny”. Jeden  zawłaszczył nazwę Solidarność. A róşnica między dawną Solidarnością, a tą  nową jest jak taka między kibicem a pseudokibicem zwanym kibolem.

  Nie chciało mi się komentować naparzanek w Sejmie, bo to kiepski teatr,  aktorzy zgrani do kości. Z sejmowej sceny zrobił się kabaret. Standupowcy,  Jachimek, Andrzej Grabowski, Poniedzielski mogą pozazdrościć publiki.
  Nie występĂłw, w tym są lepsi, tylko nagłośnienia.

  Ostatnio w powietrzu latał Hitler, Mussolini, i kto tam jeszcze nasunął  się wraz z toksyczną śliną na język występujących. Prezes walnął z grubej  rury porĂłwnując reformę emerytur (nie jest to skądinąd reforma, tylko  dziejowa konieczność) do marzenia Hitlera o Polakach. Na to uderzenie  noĹźyc w stół odezwał się Palikot. Powiedział coś na temat wysłania na  śmierć przez Jarosława swojego brata Lecha…

  Rozumiem co miał na myśli: gdyby nie ambicje braci, gdyby nie przymus:  „musicie wylądować!” itp., nie byłoby tej katastrofy. Nie opublikowano  rozmĂłw z lotniska, kiedy wiadomo juĹź było, Ĺźe pogoda nie taka, a lotnisko  jeszcze gorsze! Ĺťe nie powinni w ogĂłle wylecieć! Tak, tylko zapominamy, Ĺźe  nie była to awionetka z dwojgiem na pokładzie, ale samolot pełen  najwaĹźniejszych osĂłb w państwie! Gdyby bracia lecieli małym samolocikiem,  z Antkiem przy sterach wĂłwczas mogliby wylatywać skąd chcą i lądować gdzie  mieliby ochotę. Oni juĹź nie pamiętają o tym, Ĺźe to był samolot z prawie  setką ludzi! Ja pamiętam.

  Wcześniej ktoś z ław puścił niestosowny dowcip pod adresem prezesa:  „zadzwoń do brata!”. Nawiązał do telefonĂłw, jakie bracia odbywali za  Ĺźycia. Z tym, Ĺźe to nie Lech dawał wytyczne a Jarosław. Tak sobie myślę i  wcale nie Ĺźartuję, Ĺźe Jarosław jako bliĹşniak tęskni tak bardzo, Ĺźe we śnie  pewnie telefonuje do brata.
  Po ludzku mu współczuję, ale to nie powĂłd by mącić Ĺźycie duĹźego w końcu  kraju.

  Nerwy ludziom puszczają, bo trudno znieść rozwleczoną na lata Ĺźałobę i  ten okropny podział na lud smoleński oraz nie smoleński. Między jednym a  drugim ludem jesteśmy my, większość ludzi, ktĂłra ma dość tych wrzaskĂłw w  Sejmie oraz wynajętych płaczek, od okazji do okazji.

  Ostatnio, przed długim weekendem była poruszana kwestia pacjentĂłw  onkologicznych. Wtedy posłowie wszystkich partii uciekali rĂłwno z obrad,  jak szczury z tonącego okrętu. Mało ich to obchodziło, nie było kamer, to  po co siedzieć! Niech się obrzucają błotem i g… w kuluarach, a jeszcze  lepiej niech jak kibole zrobią sobie ustawkę. Adrenalina pĂłjdzie w gĂłrę,  wyszaleją się i będą mogli obradować na powaĹźne tematy. #
Ze strony:
http://tiny.pl/hp2tn

--
stevep
UĹźywam klienta poczty Opera Mail: http://www.opera.com/mail/

stevep pisze na pl.soc.polityka w dniu poniedziałek 14 maj 2012 07:20:

# Skąd! Nie tak dawno temu jeden facet z Izby Gmin zarzucił pewnemu z Izby
Lordów, a może odwrotnie, że ma temperament zdechłego barana. A jeszcze na
początku XX wieku w kuluarach było wyznaczone miejsce, w którym jeden z
drugim krewki poseł mógł załatwić sprawę honorowo, czyli na pięści.
http://tiny.pl/hp2tn

W jednym z opowiadań Lema jest taka scenka, że główny bohater dyskutuje z jakimś innoplanetarnym profesorem. Profesor coraz bardzie czerwienieje z wściekłości. Nagle wychodzi i za jakiś czas wraca; już jest miły i rozpogodzony. Bohater kogoś się pyta skąd taka zmiana i ktoś odpowiada: "jak to? nie wiesz? profesor użył wyszalni". Myślę że mały, wyściełany miękkimi matami pokoik przydałby się w Sejmie. Bo na razie sala plenarna zastępuje posłom-wyszalnię. :-)