Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Układ Gdański

Układ Gdański

Data: 2020-08-18 10:16:11
Autor: boukun
Układ Gdański
https://wpolityce.pl/polityka/513822-co-nieudolnie-probuje-ukryc-magdalena-adamowicz

Autor: Marek Pyza

Prezydent korumpowany tanimi mieszkaniami, prezydentowa obracająca
kilkunastoma nieruchomościami i zapominająca odprowadzać podatki od ich
wynajmu oraz jej matka - lokalny potentat na rynku ubezpieczeń - żyjąca z
firm i instytucji zależnych od zięcia. Do tego niewyjaśnione setki tysięcy
złotych na licznych kontach rodziny włodarza Gdańska, absurdalne tłumaczenia
o darowiznach od pradziadków i nieustannie zmieniane wersje pochodzenia
pokaźnej gotówki. Ciągnąca się od siedmiu lat sprawa majątku Pawła i
Magdaleny Adamowiczów ma szansę zostać sprawiedliwie oceniona przez wymiar
sprawiedliwości. Akt oskarżenia właśnie trafił do sądu.

Szczegóły ustaleń prokuratorskich ujawniamy z Marcinem Wikłą w nowym wydaniu
tygodnika ,,Sieci". Odsyłam do tego tekstu, by dobrze zrozumieć, na czym
polega ta afera, jak mały jej wycinek będzie przedmiotem procesu i jak
nieudolnie tłumaczy się z niego obecna europoseł Koalicji Obywatelskiej.

W piątek zapowiedziała ona, że wyda oświadczenie, gdy zapozna się z aktem
oskarżenia. Następnie wydała oświadczenie, w którym zbagatelizowała sprawę i
ponownie zapowiedziała, że wyda oświadczenie po zapoznaniu się z aktem
oskarżenia.

Mija czwarty dzień. Mam nadzieję, że wreszcie się z nim zapozna. I wtedy nie
będzie już sprowadzać sprawy do wątpliwości przy rozliczeniach podatkowych
(tak też wspiera jej narrację w dzisiejszym niezwykle obszernym artykule
,,Gazeta Wyborcza"). Owszem, tego dotyczą zarzuty, jakie jej postawiono, ale
sprawa ma dużo szersze tło, a aktem oskarżenia objęto 5 osób. Szersze
spojrzenie pozwala zrozumieć, o co tu naprawdę chodzi.

A w największym skrócie rzecz ma się następująco.

Małżeństwo Adamowiczów miało dużo mieszkań i dużo pieniędzy. Pieniędzy było
tak dużo, że ,,gotówka w domu im się mieszała" (to słowa Pawła Adamowicza) -
pieniądze ich z gotówką malutkich córek. Część z należących do Adamowiczów
lokali (a dokładnie ich cena), według prokuratury, była formą wręczenia
korzyści majątkowej przez dewelopera oraz pośrednika w celu uzyskania
korzystnej dla przedsiębiorców decyzji urzędniczej. Znaleziono dowody na
związek pomiędzy okazyjnym kupnem trzech mieszkań przez Adamowiczów oraz
matkę pani europoseł Janiny Abramskiej, a prawem przyjętym przez gdańskich
urzędników. Jednocześnie pani Janina okazała się najlepszym brokerem
ubezpieczeniowym w Gdańsku, bo właśnie do niej (w dniach podpisywania umów
na mieszkania) zwrócił się deweloper, by podpisać polisy na swoje
inwestycje. Pani Janina jest też tą osobą, na którą padło w rodzinie, by
stała się oficjalnym źródłem gotówki, jaka znalazła się na kontach (mieli
ich 36) Adamowiczów, której pochodzenia nie potrafili wyjaśnić przed Izbą
Skarbową, Urzędem Skarbowym, CBA, prokuraturą i sądem. Tłumaczyli się
darowiznami dla córek od ich pradziadków, ale w zagmatwanej sieci kłamstw
zaczęli w kolejnych zeznaniach zaprzeczać sami sobie.

O tym jest ta historia. O przyjmowaniu korzyści majątkowych, ukrywaniu
majątku, składaniu fałszywych zeznań, a nadto - co musi być najbardziej
dojmujące dla mieszkańców Gdańska - o stworzeniu rodzinnego układu -
wehikułu wykorzystującego funkcje publiczne do bogacenia się prezydenta i
jego najbliższej rodziny.

Aktem oskarżenia objętych jest 5 osób - b. szef deweloperskiej firmy
Pomeranka; przedstawiciel pośrednika, firmy Akme; szef Wydziału Skarbu
gdańskiego urzędu (w wątku zamiany gruntu na mieszkania - w tej transakcji
Pomeranka zaoszczędziła ponad 10 mln zł, których zrzekło się miasto);
Magdalena Adamowicz (przestępstwa karnoskarbowe) oraz jej matka Janina
Abramska (składanie fałszywych zeznań). W oczywisty sposób brakuje osoby,
która dopełniała obrazu tej sprawy. Gdyby Paweł Adamowicz nie został w ub.
r. zamordowany (notabene - mamy tu chyba do czynienia z jedną z najdłuższych
obserwacji psychiatrycznych w polskiej kryminalistyce i jakoś nikt nie
protestuje...), bez wątpienia znalazłby się w tym gronie. Jego tragiczna
śmierć nie zamyka jednak sprawy i nie zwalnia z odpowiedzialności karnej co
najmniej pięciorga innych osób, które złamały prawo.

Opowiedzmy to jeszcze raz. Po kolei.

Skąd ta kasa? Nowa wersja!

Pani Janina Abramska to majętna osoba. Jako że sprawa dotyczy wydarzeń
sprzed kilku lat, zerknijmy na dane za lata 2007-2012. Wtedy rocznie
zarabiała od 475 tys. zł do 705 tys. zł (plus kilkanaście tys. zł emerytury
i kilkadziesiąt z tytułu najmu, podobnie jej mąż). Jej gdańska firma
,,Olimpia" pośredniczy w ubezpieczeniach. Ufają jej wszyscy. Od urzędników
(skarbnik miasta, sekretarz miasta - te panie jeszcze za chwilę powrócą),
przez firmy z branży budowlanej (kilkanaście podmiotów), po spółki i
instytucje zależne od władz samorządowych bądź z nimi powiązane (muzeum,
szkoły, Pomorska Specjalna Strefa Ekonomiczna, Pomorski Urząd Wojewódzki, 78
wspólnot mieszkaniowych, 268 umów podpisanych w 6 lat z odbierającym śmieci
od gdańszczan Przedsiębiorstwem Robót Sanitarno-Porządkowych SA). Nic
dziwnego, że śledczy po zebraniu materiału dowodowego doszli do wniosku, że
jej dochody były możliwe dzięki pozycji zawodowej małżeństwa Adamowiczów.
Świadkowie zeznają nawet, że pani Janina towarzyszy prezydentowi na wielu
miejskich uroczystościach, w trakcie których pozyskuje klientów.

Śledczy porównali zarobki brokerów ubezpieczeniowych. Średnio wynosiły w
2019 r. od 6 do 14 tys. zł miesięcznie. Phi! Teściowa prezydenta już przed
dekadą wyciągała w Gdańsku nawet 5-krotnie więcej.

Dlaczego opowiadamy o zamożności matki pani europoseł? To kluczowy wątek dla
zdekodowania tego, co najważniejsza gdańska rodzina latami próbowała ukryć.

Pamiętają Państwo, jak Adamowiczowie tłumaczyli się, że środki na ich
kontach, od których nie odprowadzili podatku (w samym tylko 2011 r. chodziło
o 326 tys. i niezapłacony podatek w wysokości 45 tys. zł; ) pochodziły od
ich dziadków, a stanowiły darowizny dla prawnuczek (córek Adamowiczów - w
jednym roku te darowizny miały wynieść, podkreślmy, aż 326 tys. zł!). Tę
wersję rodzina utrzymywała dość długo. Tak zeznawała m.in. Janina Abramska w
2014 i 2015 r., raz mówiąc, że jej ojciec miał ok. pół miliona zł
oszczędności, a po roku przypominając sobie, że miał jeszcze złoto i w sumie
zgromadził ok. 600-700 tys. zł. W obu przypadkach kłamała, do czego sama się
później przyznała. Nagle, już w trakcie nowego postępowania
prokuratorskiego, stwierdziła bowiem, że... to ona dawała pieniądze swoim
rodzicom, by ci mogli obdarowywać prawnuki. Istny labirynt łgarstw, w którym
sama pani Janina się pogubiła. Dlatego teraz ciążą na niej dwa zarzuty
składania fałszywych zeznań.

Aby sprawa mogła obrosnąć jeszcze większą legendą i lepiej inspirować
autorów przyszłych produkcji sensacyjnych o tym nietuzinkowym rodzie, warto
dodać, że przypomniała ona sobie w 2017 r., że na rzecz jednej z córek
prezydenta w latach 2010-11 różne osoby z rodziny i znajomych przekazały w
sumie 68 tys. zł. Jacy to znajomi? Np. pani Danuta Janczarek (wspomniana
sekretarz Urzędu Miasta), czy Teresa Blacharska (skarbnik UM). Jest i
rodzina - pani Lilla Ż., kuzynka Pawła Adamowicza, przypadkiem również
zatrudniona w UM. Wato wspomnieć też o pani Marii O., firma jej męża przez
dwie dekady sprzedawała Urzędowi Miejskiemu bilety lotnicze.

Nic to, że cała ta narracja jest kompletnie niewiarygodna. Czy Janina
Abramska miała pieniądze na obdarowywanie następnych pokoleń? A jakże! Czy
ktoś uwierzy, że to rzeczywiście robiła? A skąd! Ale z tego zarzutów nie
będzie. Nie da się bowiem przed sądem wskazać, z jakiego innego źródła
pochodziła gotówka Pawła i Magdaleny Adamowiczów.

Mieszkania w Jelitkowie - czy to łapówka?
Pod koniec 2005 r. Adamowiczowie kupują dwa mieszkania w fantastycznej
lokalizacji nad samym morzem, na nowoczesnym osiedlu Neptun Park, trzecie
nabywa Janina Abramska. Są jednymi z pierwszych, którzy podpisali umowy. I
jedynymi, którzy zapłacili za lokale tak mało (w sumie o 350 tys. zł mniej
niż powinni). Śledczy uważają, że dzięki temu Pomeranka mogła liczyć na
przychylność i zgodę urzędników na gęstszą i wyższą zabudowę, a zatem
większe zyski.

Prowadzone przed laty przez poznańską prokuraturę śledztwo zakończyło się
stwierdzeniem, że nie istniał cennik, więc nie można stwierdzić, że
Adamowiczowie kupili mieszkania taniej niż wszyscy (tak, wszyscy!) inni
lokatorzy. Nikomu włos z głowy nie spadł. Warto było jednak w 2016 r. podjąć
postępowanie na nowo. Cennik się odnalazł (sprzed daty zawarcia umowy z
Adamowiczami i Abramską). I oczywiście okazało się, że zanim książęta
gdańscy zakupili mieszkania, deweloper planował sprzedawać je dużo drożej.

Odnaleziono też wniosek Pomeranki o zmianę planu zagospodarowania
przestrzennego (również sprzed podpisania umów z Adamowiczami) - do tego
potrzebne było prokuratorskie postanowienie o żądaniu wydania rzeczy,
śledczy w czasie rządów PO-PSL tego nie zrobili. Odebrano także zeznania
licznych świadków, którzy potwierdzili rabaty dla Adamowiczów. Krótko
mówiąc - istnieje poważny związek między promocyjnymi cenami mieszkań dla
prezydentostwa a korzystnymi dla dewelopera decyzjami urzędników. Czyli
klasyczna korupcja. Zbieżność dat jest tu wręcz doskonała. Okazuje się
bowiem, że umowy o kupnie mieszkań zostały podpisane tego samego dnia (2
grudnia 2005 r.), w którym w imieniu prezydenta Adamowicza złożony został
wniosek do rady miasta o zmianę planu zagospodarowania terenu.

Dodajmy jeszcze jedną wisienkę na torcie sprawy Neptun Park. Dzień przed
zakupem mieszkań firma Abramskiej podpisała z Pomeranką dwie umowy na
ubezpieczenie sprzętu elektronicznego oraz od ognia i zdarzeń losowych.
Rodzinie Adamowiczów współpraca z tym deweloperem układała się znakomicie i
bardzo się opłacała.

Jest jeszcze wątek pośrednika Jacka K., którego zeznania nie kleją się z
zeznaniami innych świadków (m.in. jego pracowników). Nie potrafił on
wyjaśnić np., dlaczego Adamowiczowie kupili mieszkania z rabatem za metr
kwadratowy wynoszącym ponad 1 tys. zł (a to on im te mieszkania sprzedawał).
Nie widział znaczącej różnicy pomiędzy ceną 6700 a 5400 zł za metr. Dziwi to
tym bardziej, że prowizja dla jego firmy zależała od ceny, za jaką zostanie
sprzedany lokal.

Niezbyt interesowała go cena mieszkania Adamowiczów. Cenniejsza była zmiana
planu zagospodarowania przestrzennego - deweloper zbuduje więcej mieszkań,
będzie zatem więcej okazji do zgarnięcia prowizji.

Prezydentowa zarządza lokalami
To pani Magdalena udała się do biura sprzedaży mieszkań, by negocjować cenę
(a towarzyszyła jej matka, która przy tej okazji sprzedawała deweloperowi
polisy ubezpieczeniowe). Bo to dzisiejsza europoseł KO kontrolowała maszynkę
do robienia pieniędzy, jaką były nieruchomości rodziny Adamowiczów.

Ona podpisywała umowy najmu i wystawiała rachunki. Miała na to wszelkie
pełnomocnictwa męża. W samym tylko roku 2013 podpisała z DJ Renoma
Nieruchomości umowy na wynajem 11 mieszkań. A myśmy przed kilkoma laty
pisząc o ,,Tajemnicach fortuny Adamowiczów" naiwnie pochylali się ze
zrozumieniem dla roztargnienia wynikającego z posiadania siedmiu mieszkań...

Według obliczeń śledczych roczny czynsz, jaki Adamowiczowie zarobili z
lokali za sam 2011 r. wynosił ponad 350 tys. zł. Prokuratorzy ustalili
dodatkowo, że mieszkania wynajmowano pracownikom firm o istotnym znaczeniu
dla działalności samorządu.

Śledczy nie mają też wątpliwości, że państwo Adamowiczowie świetnie dbali o
wszelkie formalności związane z licznymi rachunkami bankowymi oraz
obracaniem posiadanymi nieruchomościami. Nie sposób zatem dać wiary, że
przez omyłkę zapomnieli o jakichś mieszkaniach (od tego zaczęła się cała
sprawa - niewpisania przez Pawła Adamowicza do oświadczeń majątkowych
wszystkich posiadanych nieruchomości), pieniądzach, podatkach. Musieli to
robić z premedytacją.

Zebrano mnóstwo materiału dowodowego, którego pozyskania zaniechała
prokuratura prowadząca tę sprawę przed 2015 r. - wiele nieznanych wcześniej
dokumentów (m.in. z Urzędu Miasta, od dewelopera, ale też plików
komputerowych), osobiste notatki osób uczestniczących w tych wydarzeniach,
zeznania blisko dwustu świadków (drobiazgowe podejście do przesłuchania
większości właścicieli mieszkań na osiedlu Neptun Park). Ponad 20 tys. stron
materiału dowodowego wypełnia ponad 100 tomów akt.

Zarzuty - raczej łagodne jak na skalę tego procederu. Ale w tych wątkach
wydają się dość łatwe (i na dziś jedyne) do udowodnienia w procesie.

Choć nie takie rzeczy widziały już sale rozpraw gdańskiego sądu.

Układ Gdański

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona