Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Uklad Tuska ze specsluzbami. (Bondaryk ,ABE. Lichocki- KGB?)

Uklad Tuska ze specsluzbami. (Bondaryk ,ABE. Lichocki- KGB?)

Data: 2009-10-28 15:21:17
Autor: Karol
Uklad Tuska ze specsluzbami. (Bondaryk ,ABE. Lichocki- KGB?)


Układ Tuska    Drukuj     Email
Redaktor: JMJ   23.10.2009.
Służby w Polsce są używane dla prywatnej korzyści osób pełniących tam wysokie
stanowiska. Szokujący jest cynizm i przekonanie o bezkarności widoczne w
działaniach kierownictwa ABW. Bulwersujące jest to, że zachowania takie
akceptuje premier rządu. Gdy tydzień temu, udzielając wywiadu pani Anicie
Gargas dla ?Gazety Polskiej?
(http://glos.com.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=1617&Itemid=76),
mówiłem, że premier Tusk jest zakładnikiem grupy wymuszającej na nim
dwuznaczne działanie, nie spodziewałem się, że tak szybko zostanie obnażony
mechanizm funkcjonowania tej grupy. Ujawnienie przez ?Rzeczpospolitą? faktu,
iż jeden z szefów ABW, ppłk Jacek Mąka używał w swoim prywatnym interesie
materiałów z kontroli operacyjnej uzyskanych przez ABW, pokazuje skalę
patologii niespotykaną dotychczas w Polsce.

Fakty są szokujące: ABW na zlecenie prokuratury podsłuchiwała dziennikarzy, a
następnie mimo obowiązku zniszczenia tych materiałów - nie zrobiła tego. Za to
prokuratura wyraziła zgodę na odtajnienie tych nagrań i przekazała je
pełnomocnikowi zastępcy szefa ABW do użytku w procesie cywilnym. W ten sposób
to, co tajnie i bezprawnie zdobyła ABW, zostało udostępnione publicznie i
wykorzystane przez służby dla zniszczenia niepokornego dziennikarza.

Premier bezradny, służby bezkarne

Sprawa ta pokazuje, że służby w Polsce są używane dla prywatnej korzyści osób
pełniących tam wysokie stanowiska. Szokujący jest cynizm i przekonanie o
bezkarności widoczne w działaniach kierownictwa ABW. Bulwersujące jest to, że
zachowania takie akceptuje premier rządu.
 Złożone przez Tuska w ostatni poniedziałek oświadczenie na temat działań ABW
również nie ma precedensu w zachowaniach przedstawicieli rządu po roku 1989 i
jawnie pokazuje, że Tusk jest w istocie jedynie zakładnikiem służb
specjalnych. Oto bowiem na pytania dziennikarzy premier odpowiedział, że po
pierwsze: nie ma wiedzy na temat stosowania podsłuchów w Polsce przez służby
specjalne, a w szczególności na temat ich ilości i okoliczności, w jakich są
stosowane, ponieważ się tym nie interesował i nie zajmował; po drugie: nie
potrafi powiedzieć nic na temat ostatnich wydarzeń związanych z działaniem
kierownictwa ABW i nie będzie podejmował w tej sprawie żadnych decyzji przed
przeprowadzeniem dogłębnego audytu służb, w szczególności nie widzi powodu do
czyjejkolwiek dymisji w służbach; po trzecie: naprawdę niepokojącym zjawiskiem
według premiera jest fakt publikowania informacji podsłuchu przez media, a w
szczególności stenogramów tych podsłuchów.

Przypomnijmy, iż ta wypowiedź miała miejsce trzy dni po ujawnieniu przez
?Rzeczpospolitą? całej afery. Tymczasem premier po trzech dniach rozważań i
analiz odkłada decyzję na później, zlecając, niczym prezes korporacji
handlowej, ?audyt?. Krótko mówiąc, premier informuje opinię publiczną, że ABW
jest i pozostanie bezkarna. Matactwo

Szczegóły prawne tej sprawy muszą być z pewnością przedmiotem wnikliwej
analizy. Ale już na obecnym etapie naszej wiedzy przestępczy charakter tych
działań nie ulega wątpliwości, a wszelkie próby uchylenia się od takiej
diagnozy noszą cechy matactwa. Ostatnie wypowiedzi premiera wskazują, że
zarzut ten trzeba postawić także jemu. Premier bowiem nie wyznaczył
ministra-koordynatora ds. służb specjalnych i choć minister Cichocki bywa tak
nazywany, nie wyposażono go w niezbędne konstytucyjne uprawnienia. Oznacza to,
że premier Tusk od listopada 2007 r. ponosi pełną odpowiedzialność za wszelkie
działania służb specjalnych, co zresztą wielokrotnie osobiście publicznie
podkreślał, wskazując, że sam wydaje im dyspozycje i nimi kieruje.

Twierdzenie w tej sytuacji, że nie wie, jak wygląda kwestia podsłuchów w
Polsce, wobec jakich przestępstw i w jakich okolicznościach są stosowane oraz
jaka jest ich ogólna liczba, jest równoznaczne z przyznaniem się do
popełnienia przestępstwa z art. 231 par. 1, czyli niedopełnienia obowiązków
konstytucyjnych ciążących na premierze. W tej szczególnej sytuacji mamy jednak
do czynienia także ze świadomą próbą ochrony przestępczych działań ze strony
kierownictwa ABW. Jeżeli bowiem po trzech dniach od ujawnienia informacji na
temat tak bulwersujących wydarzeń premier nie uzyskał od służb wystarczającej
wiedzy pozwalającej ocenić sytuację i ocenić wnioski, to znaczy, że albo to
służby rządzą premierem i lekceważą wszelkie jego polecenia, albo jest też on
od nich tak zależny, że musi tolerować i chronić ich działania.
Trzeba podkreślić, że bezprawnym było przechowywanie nagrań rozmów redaktora
Gmyza z redaktorem Rymanowskim, a także redaktora Sumlińskiego z mecenasem
Giertychem. Te pierwsze nie były objęte kontrolą operacyjną i jako niezwiązane
ze sprawą, powinny być natychmiast zniszczone, dodatkowym przestępstwem w tej
sprawie jest ich odtajnienie i przekazanie do sądu cywilnego. Te drugie jako
chronione tajemnicą adwokacką pod żadnym pozorem nie mogą być przechowywane i
również natychmiast powinny zostać zniszczone.

Należy wreszcie postawić pytanie: jaki to mechanizm sprawił, że pełnomocnik
ppłk. Jacka Mąki zwrócił się do sądu, a może do prokuratury, o udostępnienie
na potrzebę procesu tych podsłuchów? Nie ma wątpliwości, iż pełnomocnik Mąki
mógł posiąść tę wiedzę wyłącznie na skutek przestępstwa. Przecież wiedza o
zarejestrowaniu tych rozmów i ich przestępczym przetrzymywaniu dostępna była
policzalnej liczbie osób: tym, którzy o podsłuchu zadecydowali (prokuratura),
tym, którzy go zlecili (ppłk Mąka) i tym, którzy go realizowali (podwładni
Mąki). Wobec wszystkich tych osób powinno już dawno zostać wszczęte
postępowanie, a oni sami zawieszeni w czynnościach lub ? w wypadku pełniących
wysokie stanowiska ? zdymisjonowani. Ale premier Donald Tusk, choć
bezpośrednio za tę sytuację jest odpowiedzialny, nie podejmuje żadnego z tych
kroków, przeciwnie ? koncentruje swą uwagę na dziennikarzach i opinii
publicznej, która niepotrzebnie według niego uzyskała dostęp do wiedzy o tym
procederze.

Jak do tego mogło dojść?

Z pewnością jakieś znaczenie ma przeszłość samego Tuska i jego uwikłanie w
interesy robione przez kierownictwo KLD na przełomie lat 80.i 90. Niewiele z
tego przedostało się do opinii publicznej. Raport o likwidacji WSI przypomina
postać Wiktora Kubiaka, którego firma Batax została wskazana przez wywiad
wojskowy PRL do nielegalnego sprowadzania sprzętu elektronicznego dla
sowieckiej zbrojeniówki. Chodziło o niebagatelną sumę 32 mln dolarów, na którą
Grzegorz Żemek wystawiał akredytywy poprzez luksemburski Bank Handlowy. Drugą znaną z raportu operacją Kubiaka było współzałożenie z ludźmi wywiadu
wojskowego kasyna w Warszawie w 1989 r. To tam właśnie powstawała mafia,
spotykali się tacy ludzie, jak Kuna, Żagiel, ?Słowik?, ?Baranina? i inni.
Potem Kubiak zasłynął jako sponsor KLD, musicalu ?Metro? i biznesmen
przejmujący kolejne warszawskie teatry.

Przypomnijmy też działalność Tuska w Komisji Likwidacyjnej RSW Prasa Książka
Ruch, którą raport NIK obarczył odpowiedzialnością za wielomilionowe
nieprawidłowości. A wreszcie wskazać należy na aktywność Donalda Tuska w
spółce wydającej ?Gazetę Gdańską? na początku lat 90. Ważne też są spotkania i
rozmowy Tuska z Markiem Dochnalem odnotowane w jego kalendarzu.

Cień ?nocnej zmiany?

Ale nie te kwestie wydają mi się najważniejsze dla oceny dzisiejszego
zachowania Donalda Tuska, choć z pewnością swoista przychylność dla środowisk
tzw. biznesu wywodzi się z tradycji KLD. Myślę, że szczególny stosunek do
służb specjalnych może mieć swoje korzenie w udziale Tuska w ?Nocnej zmianie?,
czyli w obaleniu rządu Jana Olszewskiego i w próbie zablokowania lustracji w
1992 r. Ówczesny zamach, w którym dzisiejszy premier uczestniczył, to moment
przełomowy, uwalniający ludzi SB i sowieckiej wojskówki od strachu przed
poniesieniem odpowiedzialności za zbrodnie przeszłości. Tusk i współautorzy
?Nocnej zmiany? dali im swoistą gwarancję bezkarności. To od tego momentu tacy
ludzie jak Gromosław Czempiński, Henryk Jasik, Wiktor Fąfara, Bolesław
Izydorczyk, Konstanty Malejczyk, Kazimierz Głowacki, a także dziesiątki i
setki ich podwładnych stali się faktycznymi decydentami w polskiej polityce
wewnętrznej i w gospodarce.
 Doszło do tego, że grupa funkcjonariuszy SB postanowiła założyć swoją partię,
która stanie się gwarancją ich pozycji i wpływów. Niektóre szczegóły tej
operacji ujawnił kilka miesięcy temu Gromosław Czempiński. Wskazał wówczas
Donalda Tuska jako jedną z osób, z którą konsultował stworzenie Platformy
Obywatelskiej.

Bondaryk i afera marszałkowa

Takie zależności nie ustają i mają swoje długotrwałe konsekwencje, nawet
jeżeli między partnerami dochodzi do sporów. Zapewne dlatego od początku
rządów Platformy w 2007 r. zupełnie szczególną pozycję uzyskał Krzysztof
Bondaryk, polityk PO związany ze służbami specjalnymi od początku lat 90., a
równocześnie zaufany człowiek wielkiego biznesu, który wyrósł z FOZZ i służb
specjalnych.
 Bondaryk objął kierownictwo największej ze służb ? Agencji Bezpieczeństwa
Wewnętrznego ? a jego współpracownicy obsadzili stanowiska kierownicze w
pozostałych służbach. To zapewne ta szczególna rola Krzysztofa Bondaryka
wynikająca ze związku z wielkim biznesem i z wiedzy na temat przeszłości
sprawiła, że premier nie powołał ministra-koordynatora ds. służb specjalnych.
W rządzie tę rolę spełnia w istocie Krzysztof Bondaryk, więc on i jego
współpracownicy są nietykalni. To właśnie dlatego Tusk nie czekał na opinię
prezydenta przy powoływaniu Bondaryka, choć wiedział, że ryzykuje Trybunałem
Stanu. Dlatego z Kancelarii Premiera w 2008 r. odszedł Paweł Graś i dlatego
szef ABW nie musiał ujawniać zobowiązań wobec firmy Zygmunta Solorza, w której
pracował przed objęciem funkcji szefa ABW i skąd jeszcze przez dłuższy czas
pobierał pieniądze.

Ale w historii Bondaryka jako szefa ABW jest jeszcze jedna, tajemnicza sprawa,
która dla jego dzisiejszej pracy ma zasadnicze znaczenie. Chodzi o udział w
prowokacji przeciwko Komisji Weryfikacyjnej jesienią 2007 r. Szczegóły tej
operacji wciąż osłonięte są tajemnicą. Wiadomo jednak z pewnością, że Bondaryk
brał udział w naradzie z Bronisławem Komorowskim, podczas której podjęto
decyzje o całej operacji, i że to on osobiście po naradzie przewiózł byłego
żołnierza WSW Leszka Tobiasza do ABW.
 Od tego momentu Krzysztof Bondaryk związał swój los i swoje panowanie nad
służbami z prowokacją przeciwko Komisji Weryfikacyjnej. To dlatego z taką
bezwzględnością atakowani są tacy członkowie Komisji jak dyrektor Piotr
Bączek, dlatego rzuca się na szalę autorytet premiera, byleby tylko zemścić
się na Macierewiczu, odbierając mu certyfikat dostępu do informacji ściśle
tajnych, dlatego wreszcie zupełną bezkarnością cieszy się realizujący tę
operację Jacek Mąka.

Dzisiaj jest już oczywiste i przyznaje to nawet prokuratura, że w Komisji
Weryfikacyjnej nie było żadnej korupcji ani wycieku Aneksu. Materiały, które
zebrano, obciążają ludzi tak ?wiarygodnych? jak były żołnierz WSW i WSI
Aleksander Lichocki, awansowany finansowo na początku lat 90. przez Bronisława
Komorowskiego. Szkolony przez KGB Lichocki został wskazany w Raporcie WSI jako jeden z ludzi
organizujących dywersję wobec niepodległościowych partii politycznych na
początku lat 90. Czy komuś takiemu można było uwierzyć, że ma wpływy w Komisji
Weryfikacyjnej? Oczywiście, nie. Był za to wymarzonym człowiekiem do
zorganizowania prowokacji przeciwko Komisji, bo cała jego przeszłość do tego
go predestynowała. Ta prowokacja leży u podstaw dzisiejszej struktury
personalnej i siły politycznej służb specjalnych, a ludzie ją realizujący
właśnie dlatego są bezkarni. Ale też to ta prowokacja łączy trwałym węzłem
sojusz Tuska z Komorowskim, który dziś stabilizuje sytuację w PO.













http://glos.com.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=1618&Itemid=76

--


Data: 2009-10-28 15:31:15
Autor: Karol
Bondaryk oczywiscie ABW



--


Uklad Tuska ze specsluzbami. (Bondaryk ,ABE. Lichocki- KGB?)

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona