Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Uratował życie Kaczyńskiemu

Uratował życie Kaczyńskiemu

Data: 2011-03-29 09:30:20
Autor: Grzegorz Z.
Uratował życie Kaczyńskiemu
Mjr. Grzegorz Pietruczuk, pilot wojskowy, który odmówił prezydentowi
Lechowi Kaczyńskiemu wykonania lotu do Tbilisi w 2008 roku, opowiada w
"Gazecie Wyborczej" o tamtych wydarzeniach. - Od początku do końca
wiedziałem, że mam rację - mówi. Jak podkreśla, najbardziej zabolało go
oskarżenie o tchórzostwo. Mjr. Pietruczuk w sierpniu 2008 roku odmówił wykonania polecenia Lecha
Kaczyńskiego, aby lądować w Tbilisi. Prezydent, razem z głowami państw
Ukrainy, Litwy, Estonii i premierem Łotwy, leciał podczas wojny w Osetii
Południowej do Gruzji, aby wesprzeć prezydenta Michaiła Saakaszwilego.
Członkiem załogi tamtego lotu był kpt. Arkadiusz Protasiuk, który dwa lata
później zginął w katastrofie lotniczej, pilotując samolot z prezydentem
Kaczyńskim na obchody katyńskie.

- Ministrowie (będący na pokładzie Władysław Stasiak i Maciej Łopiński -
red.) poinformowali mnie, że pan prezydent chce wylądować w Tbilisi, a nie
- jak było w planie - w Gandżi w Azerbejdżanie - opowiada dzisiaj o
wydarzeniach z Gruzji mjr. Pietruczuk. - Tam trwał konflikt zbrojny. Nie
wiedziałem, czy będę miał jakąkolwiek łączność radiową. I wreszcie nad
terytorium Gruzji operowały rosyjskie samoloty bojowe.Tu-154 (którym
odbywał się lot - red.) nie ma systemów, które umożliwiałyby rozpoznanie,
ostrzeganie o namierzeniu przez radar, itp. Czyli na takie samoloty
jesteśmy ślepi, można się z nimi np. zderzyć - mówi.

Chcieli zmiany pilota

Pietruczuk podkreśla, że miał poparcie załogi i dowódcy 36. specpułku, z
którym konsultował swoją decyzję o nie podjęciu lotu do Tbilisi. Dodał, że
zrobił wszystko, aby dowiedzieć się czegokolwiek o sytuacji na lotnisku,
jednak bezskutecznie. W pewnym momencie miało nawet dojść z powodu jego
postawy do próby zmiany pilota. - Potem zadzwonił do mnie gen. Krzysztof
Załęski, p.o. dowódcy wojsk lotniczych, żeby powiedzieć, że powinienem
wykonać zadanie postawione przez pana prezydenta - mówi major. - I wtedy
zapytał, czy istnieje możliwość zamiany dowódców załóg, czyli czy Arek
Protasiuk, który wtedy był drugim pilotem, może przejąć moje obowiązki i
lecieć do Tbilisi. Nie było takiej możliwości, bo wtedy Arek nie był
wyszkolonym dowódcą załogi.

Pietruczuk jednakże jednoznacznie uważa, że nawet po zamianie z
Protasiukiem, decyzja odmowna lotu do Tbilisi zostałaby podtrzymana przez
tego drugiego.

- Gdy już wszyscy byli na pokładzie, prezydent wszedł do kabiny pilotów.
Wtedy padło pytanie, czy wiem, kto jest zwierzchnikiem sił zbrojnych.
Odpowiedziałem: "Tak, wiem, panie prezydencie". Na co prezydent: "W takim
razie polecam wykonać lot do Tbilisi". Pan prezydent odwrócił się i wyszedł
- opowiada major.

Po ponownym przeanalizowaniu sytuacji Pietruczuk odmówił po raz kolejny
lądowania w Tbilisi.

Tchórzostwo? "To zabolało. Wykonywałem swoją pracę"

Pietruczuk podkreśla, że najbardziej w krytyce, która miała miejsce po
wydarzeniach w Gruzji, zabolało go nazywanie jego zachowania
"tchórzostwem". Dodaje, że on po prostu starał się wykonywać swoją pracę
jak najlepiej i że jego obowiązkiem jest zapewnienie bezpieczeństwa. Nie
podejmuje się też spekulacji, czy całe wydarzenie mogło mieć wpływ na
późniejsze decyzje kpt. Protasiuka podczas lotu 10 kwietnia do Smoleńska,
jednak: - Przez głowę mi przeszło, że mogło tak być.

Przyznaje, że miał trudności podczas sporu w 2008 roku. - Miałem wrażenie,
że walę głową w mur. Bo na moje racjonalne argumenty nie było żadnej
merytorycznej argumentacji. Żadnej. Była tylko argumentacja polityczna, że
musimy wylądować przed prezydentem Sarkozym - mówi Pietruczuk. Dodał, że
był w tej sprawie naciskany, aby wykonać zadanie, które kolidowało z "jego
najważniejszymi obowiązkami".

Major podkreśla, że w całej tej sytuacji najbardziej bolały go słowa
krytyki, jakoby miał być "lękliwym" pilotem. Przytacza, że latał do Iraku,
Afganistanu, podczas konfliktu w Bości i do Czadu i nigdy się tego nie bał.
- Zabolało mnie to tym bardziej, że starałem się wykonywać swoje obowiązki
najlepiej, jak mogłem. Dziś z pełną stanowczością mogę powiedzieć, że taka
postawa wymagała raczej wielkiej odwagi - przyznaje.

Zdaniem Pietruczuka swoim zachowaniem ośmielił kolegów, którzy na mogli
dzięki jego postawie czuć się pewniej - w końcu odmówił wykonania rozkazu
zwierzchnikowi sił zbrojnych. - I okazało się, że miałem rację - podkreśla.

http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,9337823,Pilot_o_locie_z_L__Kaczynskim_do_Gruzji___Mialem_wrazenie_.html

Data: 2011-03-29 10:15:39
Autor: TUsk-154
Uwaga GWno !!!
Uwaga GWno !!!

Data: 2011-03-29 11:08:09
Autor: Grzegorz Z.
Uratował życie Kaczyńskiemu
Uwaga GWno !!!

Nie zmieniaj tematów nie swoich wątków pedalcze

=========

Mjr. Grzegorz Pietruczuk, pilot wojskowy, który odmówił prezydentowi
Lechowi Kaczyńskiemu wykonania lotu do Tbilisi w 2008 roku, opowiada w
"Gazecie Wyborczej" o tamtych wydarzeniach. - Od początku do końca
wiedziałem, że mam rację - mówi. Jak podkreśla, najbardziej zabolało go
oskarżenie o tchórzostwo. Mjr. Pietruczuk w sierpniu 2008 roku odmówił wykonania polecenia Lecha
Kaczyńskiego, aby lądować w Tbilisi. Prezydent, razem z głowami państw
Ukrainy, Litwy, Estonii i premierem Łotwy, leciał podczas wojny w Osetii
Południowej do Gruzji, aby wesprzeć prezydenta Michaiła Saakaszwilego.
Członkiem załogi tamtego lotu był kpt. Arkadiusz Protasiuk, który dwa lata
później zginął w katastrofie lotniczej, pilotując samolot z prezydentem
Kaczyńskim na obchody katyńskie.

- Ministrowie (będący na pokładzie Władysław Stasiak i Maciej Łopiński -
red.) poinformowali mnie, że pan prezydent chce wylądować w Tbilisi, a nie
- jak było w planie - w Gandżi w Azerbejdżanie - opowiada dzisiaj o
wydarzeniach z Gruzji mjr. Pietruczuk. - Tam trwał konflikt zbrojny. Nie
wiedziałem, czy będę miał jakąkolwiek łączność radiową. I wreszcie nad
terytorium Gruzji operowały rosyjskie samoloty bojowe.Tu-154 (którym
odbywał się lot - red.) nie ma systemów, które umożliwiałyby rozpoznanie,
ostrzeganie o namierzeniu przez radar, itp. Czyli na takie samoloty
jesteśmy ślepi, można się z nimi np. zderzyć - mówi.

Chcieli zmiany pilota

Pietruczuk podkreśla, że miał poparcie załogi i dowódcy 36. specpułku, z
którym konsultował swoją decyzję o nie podjęciu lotu do Tbilisi. Dodał, że
zrobił wszystko, aby dowiedzieć się czegokolwiek o sytuacji na lotnisku,
jednak bezskutecznie. W pewnym momencie miało nawet dojść z powodu jego
postawy do próby zmiany pilota. - Potem zadzwonił do mnie gen. Krzysztof
Załęski, p.o. dowódcy wojsk lotniczych, żeby powiedzieć, że powinienem
wykonać zadanie postawione przez pana prezydenta - mówi major. - I wtedy
zapytał, czy istnieje możliwość zamiany dowódców załóg, czyli czy Arek
Protasiuk, który wtedy był drugim pilotem, może przejąć moje obowiązki i
lecieć do Tbilisi. Nie było takiej możliwości, bo wtedy Arek nie był
wyszkolonym dowódcą załogi.

Pietruczuk jednakże jednoznacznie uważa, że nawet po zamianie z
Protasiukiem, decyzja odmowna lotu do Tbilisi zostałaby podtrzymana przez
tego drugiego.

- Gdy już wszyscy byli na pokładzie, prezydent wszedł do kabiny pilotów.
Wtedy padło pytanie, czy wiem, kto jest zwierzchnikiem sił zbrojnych.
Odpowiedziałem: "Tak, wiem, panie prezydencie". Na co prezydent: "W takim
razie polecam wykonać lot do Tbilisi". Pan prezydent odwrócił się i wyszedł
- opowiada major.

Po ponownym przeanalizowaniu sytuacji Pietruczuk odmówił po raz kolejny
lądowania w Tbilisi.

Tchórzostwo? "To zabolało. Wykonywałem swoją pracę"

Pietruczuk podkreśla, że najbardziej w krytyce, która miała miejsce po
wydarzeniach w Gruzji, zabolało go nazywanie jego zachowania
"tchórzostwem". Dodaje, że on po prostu starał się wykonywać swoją pracę
jak najlepiej i że jego obowiązkiem jest zapewnienie bezpieczeństwa. Nie
podejmuje się też spekulacji, czy całe wydarzenie mogło mieć wpływ na
późniejsze decyzje kpt. Protasiuka podczas lotu 10 kwietnia do Smoleńska,
jednak: - Przez głowę mi przeszło, że mogło tak być.

Przyznaje, że miał trudności podczas sporu w 2008 roku. - Miałem wrażenie,
że walę głową w mur. Bo na moje racjonalne argumenty nie było żadnej
merytorycznej argumentacji. Żadnej. Była tylko argumentacja polityczna, że
musimy wylądować przed prezydentem Sarkozym - mówi Pietruczuk. Dodał, że
był w tej sprawie naciskany, aby wykonać zadanie, które kolidowało z "jego
najważniejszymi obowiązkami".

Major podkreśla, że w całej tej sytuacji najbardziej bolały go słowa
krytyki, jakoby miał być "lękliwym" pilotem. Przytacza, że latał do Iraku,
Afganistanu, podczas konfliktu w Bości i do Czadu i nigdy się tego nie bał.
- Zabolało mnie to tym bardziej, że starałem się wykonywać swoje obowiązki
najlepiej, jak mogłem. Dziś z pełną stanowczością mogę powiedzieć, że taka
postawa wymagała raczej wielkiej odwagi - przyznaje.

Zdaniem Pietruczuka swoim zachowaniem ośmielił kolegów, którzy na mogli
dzięki jego postawie czuć się pewniej - w końcu odmówił wykonania rozkazu
zwierzchnikowi sił zbrojnych. - I okazało się, że miałem rację - podkreśla.

http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,9337823,Pilot_o_locie_z_L__Kaczynskim_do_Gruzji___Mialem_wrazenie_.html

Data: 2011-03-29 11:51:52
Autor: TUsk-154
Uratował życie Kaczyńskiemu
Cmoknij mnie w 4litery.

Data: 2011-03-29 19:28:45
Autor: Grzegorz Z.
Uratował życie Kaczyńskiemu
Tusk-154 napisał:

Cmoknij mnie w 4litery.

To jednak jesteś pedalczem!

A fuj!

Data: 2011-03-29 12:30:34
Autor: Azxse
Uwaga GWno !!!

Użytkownik "TUsk-154" <popierdolka75@gazeta.pl> napisał w wiadomości news:ims4fc$pvu$1inews.gazeta.pl...
Uwaga GWno !!!

Przecież uwielbiasz grzebać się w gównie LPR-owski sieroto!

AAA

Data: 2011-03-29 12:30:09
Autor: Azxse
Uratował życie Kaczyńskiemu

Użytkownik "Grzegorz Z." <jacksparrow@noname.com> napisał w wiadomości news:ilyvfbcu3rgh.fsmzfrsjnxgm.dlg40tude.net...
Mjr. Grzegorz Pietruczuk, pilot wojskowy, który odmówił prezydentowi
Lechowi Kaczyńskiemu wykonania lotu do Tbilisi w 2008 roku, opowiada w
"Gazecie Wyborczej" o tamtych wydarzeniach. - Od początku do końca
wiedziałem, że mam rację - mówi. Jak podkreśla, najbardziej zabolało go
oskarżenie o tchórzostwo.

Być może L.Kaczyński 10 kwietnia 2010 też nazwał pilotów tchórzami. Po nim można było się tego spodziewać! Wielki Patriota okazuje się być wielkim draniem!


AAA

Data: 2011-03-29 13:48:45
Autor: Przemysław W
Uratował życie Kaczyńskiemu
Użytkownik "Grzegorz Z." <jacksparrow@noname.com> napisał

 Była tylko argumentacja polityczna, że
musimy wylądować przed prezydentem Sarkozym - mówi Pietruczuk. Dodał, że
był w tej sprawie naciskany, aby wykonać zadanie, które kolidowało z "jego
najważniejszymi obowiązkami".


10 kwietnia nie można było się spóźnić na uroczystości, z których miał powstać film na potrzeby kampanii w wyborach prezydnckich. Trzeba jeszcze wyjaśnień? Tylko tuman picowskiej proweniencji nie zauważy analogii w postępowaniu Kaczyńskiego. Na Wawel mam 4 - 5 minut piechotą, jakiś majzel w piwnicy się znajdzie....



Przemek

--

"Lider PiS miewał kłopoty z ortografią. Gdy w 1980 roku złożył podanie o
pracę do Ośrodka Badań Społecznych Regionu Mazowsze "Solidarności", napisał:
"Uprzejmnie proszę o przyjęcie do pracy".

Uratował życie Kaczyńskiemu

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona