Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Usta Kościła - głos krytyki z wewnątrz KK.

Usta Kościła - głos krytyki z wewnątrz KK.

Data: 2009-08-18 19:39:13
Autor: glob
Usta Kościła - głos krytyki z wewnątrz KK.

Redart napisał(a):
Rozmowa z dominikaninem o. Tadeuszem Bartosiem
http://wyborcza.pl/1,90705,3134654.html
jest i o KK i jego reformach, o celibacie, seksualno�ci, lustracji ...
Czyli o wszystkim, co ju� tu na grupach nami�tnie uprawiano, uprawia si� i
b�dzie uprawia� ..
Ale prosz�, mo�na o tym m�wi� spokojnie, rozs�dnie i ciekawie:

Ma�y fragment:

Dlaczego Ko�ci� zamyka usta krytykom?

Sytuacja polska jest szczeg�lna, bo przez 50 lat Ko�ci� by� ostoj� dla
ludzi przed komunizmem. Atakowa�a go ubecja. Wcze�niej by�a okupacja i
rozbiory. Przez to wszystko polski Ko�ci� jest w swym funkcjonowaniu jakby
nadal w epoce przednowo�ytnej. Nie przeszed� rzeczywistej konfrontacji z
o�wieceniem. Nie przeszed� te� powa�nej konfrontacji z protestantyzmem.
Tymczasem ta krytyka by�a dla Ko�cio�a istotna. Zmierzyli si� z ni�
teologowie i filozofowie chrze�cija�scy na uniwersytetach w r�nych krajach
Europy Zachodniej. W Polsce Ko�ci� zajmowa� si� w tym czasie zupe�nie czym�
innym. By� raczej ostoj� narodowej to�samo�ci, nie musia� spiera� si� z
modernizmem. Dlatego dzi� w naszym kraju ma�o kto zajmuje si� powa�nie
wsp�czesn� teologi�. Rzadko kiedy wyk�ada si� j� rzetelnie w seminariach
czy na wydzia�ach teologicznych. To jest u nas w dalszym ci�gu niezrozumia�e
nowinkarstwo. Dlatego rozmowa duchownego polskiego na przyk�ad z duchownym
niemieckim to mog�aby by� rozmowa niewidomych o kolorach.

Oni m�wi� zupe�nie innymi j�zykami. Zrozumia�em to, gdy za�o�y�em
Dominika�skie Studium Filozofii i Teologii, na kt�rym zajmujemy si� teologi�
XX wieku. W Polsce do dzi� praktycznie nieznana jest my�l najwi�kszych
katolickich teolog�w naszych czas�w. Nie znamy wi�c my�lenia religijnego,
kt�re powstaje w dialogu ze wsp�czesn� filozofi� czy z innymi naukami o
cz�owieku. Ja sam w trakcie studi�w teologicznych nie mia�em w og�le
mo�liwo�ci poznania XX-wiecznej teologii. Nie by�o takich wyk�ad�w.



________________


















Sumienie kazało mi odejść


Tadeusz Bartoś, do 2007 r. dominikanin, filozof, profesor Akademii
Humanis

Lepiej opuścić Kościół, niż być hipokrytą. Księża w Polsce są często
zagrożeni demoralizacją - mówi Tadeusz Bartoś
Odejść z kapłaństwa z powodów sumienia - czy takie postawienie sprawy
nie jest sprzeczne wewnętrznie? Przecież kapłan składał przysięgę, że
do śmierci pozostanie na służbie kościelnej. Odchodząc, nie dotrzymuje
więc zobowiązania.
Co jednak począć, kiedy młody kapłan z czasem spostrzega, że to nie
tak miało być? I nie o przykrości w życiu kapłańskim mu chodzi, nie o
krzyż i ofiarę, lecz o niesprawiedliwość, demoralizację, którą
przynosi życie w środowisku duchownych.
Co począć, gdy kapłan zauważa, że organizacja życia księży raczej jest
poniżającym godność ubezwłasnowolnieniem, ex definitione niemoralnym,
aniżeli życiem wolnych dzieci Bożych, czy - używając świeckiej
terminologii - wolnych obywateli? Co ma zrobić duchowny, gdy widzi
nieadekwatność prawa kościelnego, które zachowało feudalną strukturę
zależności, nieobecną w Europie od ponad stulecia? "Złe prawo nie jest
prawem, lecz bezprawiem" - pisał Tomasz z Akwinu.
Nie wprowadzono w Kościele zmian, które wyznaczają standardy
cywilizowanego świata: umowy o pracę, prawa do rozwiązania umowy,
dwustronności zobowiązań, niezależności władzy sądowniczej. Maskując
te niesprawiedliwości nauką o powołaniu kapłańskim, jakby mogło ono
tłumaczyć nadużycie władzy. Złe prawo należałoby zwalczać, a nie
tłumaczyć, że tak być musi.
Ani tak być nie musi, ani Jezus tak nie uczył. Teologia współczesna (w
Polsce mało znana) skutecznie tego dowodzi.
Postawione tu pytania nie były dla mnie li tylko teorią: osobiście
musiałem sobie na nie odpowiedzieć. Moja odpowiedź brzmiała: należy
odjeść i jeśli to możliwe, zwracać publicznie uwagę na nadużycia,
jakie mają miejsce w ukrytym przed oczyma świeckich świecie
duchownych.
Już w seminarium kleryk ma spełniać oczekiwania przełożonych, ma być
pobożnym i gorliwym wedle szablonu.
Wszystko to na pokaz, dokładnie odwrotnie, niż nauczał Jezus.
Młodzieniec o silnym charakterze, wygłaszający własne poglądy w
przeciętnym seminarium się nie ostoi.
Dobra parafia lub zła parafia - to w języku duchownych parafia bogata
lub biedna. Trzeba wyrobić sobie znajomości, dojścia do biskupa,
odpowiednio to później wynagradzać stosownymi daninami na kurię,
wspierać, nie krytykować, by być proboszczem na dobrej parafii. Kto
tego nie wie, głupi jest i skończy na wsi zapadłej. Te frazy nie są
wytworem mojej fantazji, przytaczam tylko świat pewnie nieznany
czytelnikowi.
Ksiądz zobowiązany jest głosić naukę moralną Kościoła. Nie wolno mu
mówić, co sam sądzi. To deprawuje, pozbawia podmiotowości etycznej.
Powstaje świat zależności emocjonalnych, światopoglądowych. Jakby
własna wrażliwość była niczym wobec prawdy kościelnej: zaufaj
Kościołowi, Kościół ma rację, bo Kościół jest od Boga, nawet jak
czegoś pojąć nie potrafisz - słyszy duchowny od początku swej
formacji.
Wszystko to piszę świadom łatwej możliwości oskarżenia mnie przez
krytyków: sam wystąpił i teraz szuka usprawiedliwień, krytykuje stan
duchowny, bo samemu krzyża Pańskiego nosić mu się nie chciało. Jak się
bronić przed takimi zarzutami? Może jest dokładnie odwrotnie: najpierw
zrozumiałem, co zrozumiałem, a później podjąłem decyzję.
Są pewne dowody takiej kolejności przebiegu wypadków, w postaci
tekstów publikowanych już od wielu lat przeze mnie, choćby tych
zebranych w książce "Wolność, równość, katolicyzm" (W.A.B. 2007) czy w
innych moich książkach. Podjąłem decyzję po wielu latach namysłu.
Odmawiam służenia w Kościele, z którego obecnym sposobem
funkcjonowania fundamentalnie się nie zgadzam. Lepiej odejść z
kapłaństwa, niż być hipokrytą.
Wielu jednak nie odejdzie, choć myśli podobnie. Słowa krytyczne przeze
mnie tu formułowane sami wypowiadają, dosadniej niekiedy. Lecz nie
odejdą. Nie chciałbym nigdy jednak być ich sędzią czy oskarżycielem.
Niektórzy wyznają, że trzyma ich wiara. Wierzę im. Są także cynicy,
choć bardzo pobożni. "Głupi jesteś, gdzie ci będzie lepiej, wszystko
masz, mieszkanie, samochód, co chcesz, robić możesz" - mówił mi kolega
duchowny karcącym tonem, gdy podjąłem decyzję o odejściu.
Są też tacy, którzy nie odejdą, choć wiedzą, że powinni, ale się boją,
bo nie mają gdzie pójść, nie mają siły psychicznej, a mają swoje lata,
do tego system kościelny ich ubezwłasnowolnił, wiedzą, że w chwili
odejścia nie otrzymają znikąd pomocy, duchowej, emocjonalnej czy
finansowej.
Ja sam odszedłem. Nie po to jednak, by innych potępiać, chciałem
jedynie spróbować iść za głosem własnego sumienia.


http://polskatimes.pl/opinie/26951,sumienie-kazalo-mi-odejsc,id,t.html#pzw_948

Usta Kościła - głos krytyki z wewnątrz KK.

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona