Data: 2018-05-20 00:56:52 | |
Autor: zbrochaty | |
Uzaleşnienie od jazdy rowerem- póŠşartem, p óŠserio... | |
W dniu sobota, 19 maja 2018 12:21:34 UTC+2 użytkownik Rowerex napisał:
Od paru lat próbuję się przyzwyczaić do jazdy codziennej, bo zawsze był to problem - był dzień jazdy, musiał być przynajmniej dzień przerwy, i nie mówię tu o jeździe do sklepu, tylko czymś bardziej sportowym, ze sporymi momentami ciśnięcia ile pary w nogach. Ostatnio przejechałem 38 dni z rzędu, z czego przez ostatnie kilkanaście nie schodziłem poniżej dwóch godzin, a w dwie niedziele z rzędu było nawet powyżej pięciu bez robienia przerw innych niż wyjmowanie patyków z napędu lub dawanie z buta po kopnym piachu lub przedzieranie się przez chaszcze. Ameryki nie odkryłeś. Podczas wysilku i wkrotce po, tworzą sie endorfiny które pobudzają okreslone rejony mozgu, tzw obszar nagrody, co powoduje odczuwanie przyjemnosci. Te same rejony mozgu sa pobudzane przez alkohol, seks czy jedzenie slodyczy. Po prostu wpadles w 'ciag alkoholowy', a deszcz spowodowal u Ciebie syndrom odstawienia. Wiadomo jak konczą sie takie wielokrotne ciagi alkoholowe i okresy obzarstwa, tzn nie koncza sie zbyt dobrze. Jak jestes uzalezniony i bedziesz tak jezdzil jak opisales to wysiądą Ci kolana i to szybciej niż przypuszczasz. Musisz dac organizmowi czas na regeneracje. Na basen se pojdz, albo do jeziora poplywać. Deszcz nie przeszkadza. |
|
Data: 2018-05-20 02:49:21 | |
Autor: zbrochaty | |
Uzaleşnienie od jazdy rowerem- póŠşartem, p óŠserio... | |
Te same rejony mozgu sa pobudzane przez alkohol, seks czy jedzenie slodyczy. A rowniez narkotyki, czy uniesienia religijne |
|
Data: 2018-05-20 05:42:53 | |
Autor: Rowerex | |
Uzaleşnienie od jazdy rowerem- póŠşartem, p óŠserio... | |
W dniu niedziela, 20 maja 2018 09:56:55 UTC+2 użytkownik zbro...@gmail..com napisał:
wysiądą Ci kolana i to szybciej niż przypuszczasz. 14 lat temu gdy jeździłem dużo, dużo mniej bolały mnie kolana, a ortopeda powiedział, że z roku na rok będzie gorzej i powinienem odpuścić rower. Całe szczęście że nie posłuchałem :) Kiedyś pisałem o bólu kręgosłupa - dopadał mnie czasem, utrudniał jazdę i w ogóle funkcjonowanie na co dzień. Zrobiłem mu więc na złość, co opisałem, a co ładnie podsumował Janek Cytawa: "chcesz mieć zdrowy kręgosłup, to weź krzyż na ramiona" - zacząłem jeździć z 3kg kamizelką obciążeniową (taki specjalny plecak wypełniony piaskiem czy śrutem, zakładany na ramiona), a wraz z plecakiem i bukłakiem przynajmniej raz w tygodniu mam na plecach jakieś 6kg, i kręgosłup boleć przestał. A ogólnie masz rację - to uzależnienie od wysiłku. Trzeba sobie znaleźć dobrą alternatywę na dni odpoczynku. Pozdr- -Rowerex |
|
Data: 2018-05-22 04:58:59 | |
Autor: Rowerex | |
Uzaleşnienie od jazdy rowerem- póŠşartem, p óŠserio... | |
W dniu niedziela, 20 maja 2018 14:42:55 UTC+2 użytkownik Rowerex napisał:
A ogólnie masz rację - to uzależnienie od wysiłku. Trzeba sobie znaleźć dobrą alternatywę na dni odpoczynku. Dodam, że jest pewna perwersyjna i skuteczna metoda zaakceptowania odpoczynku - należy się bardzo porządnie zmęczyć, a właściwie zakatować, mocno przekraczając własne granice długości i intensywności wysiłku, tak by na drugi dzień czuć tzw "zakwasy", choć prawidłowo to się ponoć nazywa "opóźniona bolesność mięśni", która bynajmniej nie jest dla mięśni szkodliwa, bo wpływa na ich rozwój, ale pod warunkiem zapewnienia im czasu na odpoczynek i regenerację. Uczucie "zakwasów" ma być na tyle mocne, że nawet chodzenie, czy jazda miejskim rowerem do pobliskiego sklepu mają być trochę utrudnione, a o czymś bardziej intensywnym przestaje się nawet myśleć... Właśnie do takiej sytuacji doprowadziłem i uświadomiłem sobie, że dawno czegoś takiego nie odczuwałem. Dawniej, gdy mięśnie nie były przyzwyczajone do wysiłków jakie ostatnio im funduję, coś takiego czułem dość często, było to normalne i być może dlatego nie wpadałem w "efekt odstawienia". Być może trzeba by to podsumować tak: "uzależniłeś się od wysiłku i nie akceptujesz odpoczynku, to weź i się porządnie zmęcz, bo nie dochodzisz nawet do granic swoich możliwości". Zresztą, to chyba normalne - jeśli ktoś zaczyna się nagle stykać z wysiłkiem lub nieznaną mu intensywnością wysiłku, których nie ma na co dzień, to na drugi i kolejny dzień pojawia się ból i cierpienie. Nawet gdy uznamy się za "wytrenowanych", to przyjdzie chwila konfrontacji np. z kimś z o wiele lepszą kondycją - np. komuś się zachce po raz pierwszy wziąć udział w zawodach - wtedy ów człowiek nawet uznający się za wytrenowanego zaczyna niemal nieświadomie pod wpływem adrenaliny wchodzić na poziom intensywności zupełnie mu nieznany, po którym będzie się czuł jakby dopiero zaczynał, a przez następnych kilka dni będzie chciał to wszystko rzucić w cholerę, tylko spać, leżeć lub siedzieć na kanapie przez TV. Natomiast prawdziwy stan chorobowy byłby wtedy, gdyby ktoś nie był w stanie zaakceptować odpoczynku nawet pomimo zaistnienia wspomnianych dolegliwości... Tak filozoficznie trochę wyszło :) Pozdr- -Rowerex |
|