Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   V.

V.

Data: 2011-04-21 16:10:56
Autor: cirrus
V.
# Podbiegł do chłopaka z magnetofonem i chciał go tą skurczoną ręką uderzyć, ale nie był w stanie, bo przecież ta rączka jest wiecznie zgięta. A ten chłopak, który do tej pory, jak interweniowały jakieś starsze osoby i go wyzywały, śmiał się i w ogóle miał świetną zabawę, to teraz, jak zobaczył tego, który go chce uderzyć i coś próbuje krzyczeć, to poczuł, że przegiął. I wtedy pomyślałem, bo człowiek szuka kategorii, wzorów, odniesień, że to, co widzę, to nie żaden Mrożek czy Witkacy - oni już odpadli z tej konkurencji - tylko że to jest Hieronim Bosch. Znaczy takie różne odmiany nieszczęścia, potworności, karykaturalności.

I to cię kręciło?

 - To akurat było przerażające. Jednak, jak już mówiłem, mam zamiłowanie do perwersji, więc poza moim zainteresowaniem obcym to, co mnie w tym miejscu trzymało, to ta niewytłumaczalna potrzeba oglądania dziwacznych form.

 Od tego były kiedyś jarmarki, że się przywoziło karły, kobietę z brodą i różne inne osobliwości. Z tego samego powodu, tak myślę, ludzie lubili oglądać egzekucje.

 Pamiętam takiego trzydziestokilkulatka, który szedł z kolegami. To było wieczorem, jakiś piątek czy sobota. Wyglądali, jakby szli od jednej knajpy do drugiej. I on się wdał w taką kpiącą, szyderczą rozmowę z tą słynną panią Joanną, która jest oczywiście osobą dziwną. Koledzy go ciągną, a on: "Ja nigdzie nie idę, to jest lepsze niż dupy". A kiedy w końcu udało im się go wyciągnąć i wyszli poza ten krąg, to go spytali, zataczając się ze śmiechu: "A majtki miała?". Czyli tu nie chodziło o to, że postępowa część społeczeństwa warszawskiego przychodzi wyrazić swoje zdanie w sprawie obecności krzyża, tylko to już był cyrk.

Było ci żal obrońców krzyża?

 - O tyle, że stworzyli taką sytuację, w której można się było w sposób okrutny nabijać z symboli religijnych i z tego, co się z tym wiąże. Nigdy w tym kraju nikt publicznie nie nabijał się z tego z taką swobodą jak wtedy.
Polubiłeś kogoś?

 - Był taki starszy pan, bardzo malowniczy, elegancki, zawsze w garniturze, w krawacie, z orderem na szyi. Opowiadał, jak zabijał Niemców na wojnie. Niesamowite robił wrażenie. Głównie na starszych paniach.

 Było takich trzech chłopaków, może dwudziestoletnich, o jakichś takich niefortunnych kanciastych twarzach, co na pierwszy rzut oka wyglądali jak opryszki z ponurego kryminału. Ale po jakimś czasie dostrzegłem, że są spokojni, poważni, przejęci, a kiedy się uśmiechają, ich twarze robią się zupełnie inne.

 I taką jedną staruszkę o smutnej, pięknej twarzy.

 Tej słynnej pani Joanny nie lubiłem.

 Było też kilku - dwóch, trzech - których się bałem. A raczej mógłbym się bać w jakimś innym świecie czy czasie, w którym wolno byłoby im zrobić więcej niż dzisiaj.

 No i było też kilka postaci raczej dziwacznych niż groźnych. Nierzeczywistych, jakby filmowych. Na przykład taki 40-latek, opalony, umięśniony, który cały czas chodził z małą kamerką przyczepioną do dłoni, a tę dłoń miał ubraną w białą, włóczkową rękawiczkę. On miał taki wyraz twarzy, jakby za chwilę miał kogoś pobić. Ale nie pobił, za to jak ktoś chciał słuchać, to opowiadał, że on doświadczył od Boga wielkiej łaski i całe życie mu się odmieniło. A jak ktoś chciał z nim dyskutować o krzyżu czy zamachu, to padał na kolana i się modlił. A jak nie wytrzymywał, bo ktoś mówił rzeczy, których nie mógł ścierpieć, to krzyczał z jakoś strasznie wykrzywioną twarzą: "Są dwie strony na świecie - Boga i Szatana. Ty jesteś od Szatana".

 Był też pan, który sporządził broszurkę na temat, jak ten samolot był sprowadzony, żeby się rozbił. Wszystko wyrysowane i policzone. Nic nie mówił, tylko je rozdawał. Miał taką strasznie chudą, smutną twarz.

 Facet, który przychodził z magnetofonem i puszczał nagrane rozmowy ojca Rydzyka z Macierewiczem.

 I był też pan, który się chwalił, że ma taki świetny termos z drugiej wojny światowej, dzięki któremu cały czas ma gorącą kawę.

 No i ja. I tak jak w pewnym momencie zacząłem rozpoznawać obrońców krzyża, tak oni zaczęli rozpoznawać mnie. A jako że przychodziłem z aparatem i miałem ten obiektyw ciut większy, to zostałem uznany za funkcjonariusza służb.

Skąd wiesz?

 - Pewna pani mi powiedziała: "Pan robi zdjęcia ludzi do eliminacji, tak?". A potem pewien pan zaczął mnie demonstracyjnie fotografować. Żeby mi dać do zrozumienia, że jako funkcjonariusz zostałem zdemaskowany. #
Ze strony:
http://tiny.pl/hdvxk

--
stevep

V.

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona