Grupy dyskusyjne   »   pl.misc.samochody   »   W fotoradarach nie chodzi o pieniądze?

W fotoradarach nie chodzi o pieniądze?

Data: 2013-01-09 10:18:04
Autor: Ergie
W fotoradarach nie chodzi o pieniądze?
Użytkownik "Tomasz Pyra"  napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:78924p4j702t.fxb95vynddvk.dlg@40tude.net...

Gdyby naszym politykierom chodziło o pieniądze, to takie 1.5mld można
zabrać bardziej bezboleśnie.
Bo założę się, że gdyby te "przydziałowe" 100zł od pojazdu, zabrać w inny
sposób - podatkiem jakimś, czy opłatami za drogi to nie byłoby takiego
krzyku jak przy fotoradarach (a w dodatku kasa w budżecie dużo bardziej
pewna).

Dotąd pełna zgoda.

A o fotoradarach i inwigilacji kiedyś Tusk wypowiedział się bardzo jasno i
dosadnie. I zostanie mu to wyciągnięte przy następnych wyborach, a że
kierowcy bardzo nie lubią płacić mandatów, no to niewykluczone że tymi
fotoradarami na własne życzenie przegra wybory.

A tu IMO się mylisz. O ile w różnych internetowych sondażach większość jest przeciwko fotoradarom, o tyle gdy około rok temu sondaż był robiony przez jakiś OBOP czy inna organizację wśród grupy reprezentatywnej a nie tylko internautów to większość była za zaostrzeniem przepisów drogowych.

Z resztą nic w tym dziwnego skoro z dorosłych Polaków pewnie 20% to emeryci, 40% kobiety które w większości uważają, że faceci to piraci, a nawet z pozostałych 40% mężczyzn sporo to tzw. kapelusznicy którzy "oszczędzają" jeżdżąc "ekonomicznie" 70 poza miastem i 90 na autostradzie.

Bo ogólny temat jest taki, żeby kontrolą drogową nie zajmowała się policja
- i to jest bardzo dobry kierunek. Bo nie ma sensu żeby tak proste
czynności wykonywała policja.
Policjant to droga impreza - trzeba go wykształcić, dać broń, nauczyć
strzelać, dać przywileje mundurowe i drogie przywileje emerytalne. To jest
bez sensu żeby potem zamiast łapać przestępców stał w krzakach z radarem
albo alkomatem, a po krótkie służbie zostawał emerytem.

Tu znowu pełna zgoda.

[ciach]

Podsumowując: IMO dobrze, że łapaniem tzw. piratów zajmie się ITD a nie policja bo dla nas podatników w ogólnym rozrachunku będzie taniej, niedobrze, że jak na razie jedynym kryterium ich skuteczności jest ilość mandatów. Niezależnie od tego nie ma to większego wpływu na budżet, ani nastroje _większości_ społeczeństwa.

Ps. Jest jeszcze jeden aspekt. W Polsce mamy bardzo wysoką śmiertelność w wyniku wypadków. Unia co roku w swoich raportach zwraca na to uwagę i  żąda działań. Oni nie rozumieją, że ta śmiertelność to w dużej mierze wynik rzęchów spawanych z ćwiartek itp. a nie prędkości. Dlatego możliwe, że te wszystkei działąnia to działania pod publiczkę ale nie naszą, a europejsko-urzędniczą.

Pozdrawiam
Ergie

Data: 2013-01-09 11:39:46
Autor: Tomasz Pyra
W fotoradarach nie chodzi o pieniądze?
Dnia Wed, 9 Jan 2013 10:18:04 +0100, Ergie napisał(a):

Użytkownik "Tomasz Pyra"  napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:78924p4j702t.fxb95vynddvk.dlg@40tude.net...

Gdyby naszym politykierom chodziło o pieniądze, to takie 1.5mld można
zabrać bardziej bezboleśnie.
Bo założę się, że gdyby te "przydziałowe" 100zł od pojazdu, zabrać w inny
sposób - podatkiem jakimś, czy opłatami za drogi to nie byłoby takiego
krzyku jak przy fotoradarach (a w dodatku kasa w budżecie dużo bardziej
pewna).

Dotąd pełna zgoda.

A o fotoradarach i inwigilacji kiedyś Tusk wypowiedział się bardzo jasno i
dosadnie. I zostanie mu to wyciągnięte przy następnych wyborach, a że
kierowcy bardzo nie lubią płacić mandatów, no to niewykluczone że tymi
fotoradarami na własne życzenie przegra wybory.

A tu IMO się mylisz. O ile w różnych internetowych sondażach większość jest przeciwko fotoradarom, o tyle gdy około rok temu sondaż był robiony przez jakiś OBOP czy inna organizację wśród grupy reprezentatywnej a nie tylko internautów to większość była za zaostrzeniem przepisów drogowych.

Tu jeszcze pytanie na ile działa zjawisko, że przeciętny kierowca siebie
uważa za kierowcę doskonałego, otoczonego tylko przez stado dużo gorszych
od niego wariatów i kierowców nieudolnych.
Jak naprawdę zrobi zero tolerancji na drogach, to się jeszcze im odwidzi.

Ps. Jest jeszcze jeden aspekt. W Polsce mamy bardzo wysoką śmiertelność w wyniku wypadków. Unia co roku w swoich raportach zwraca na to uwagę i  żąda działań.

Pytanie jeszcze czy tu nie ma grubych błędów statystycznych.
Tacy Niemcy mają np. bardzo niską śmiertelność, ale dlatego że mają dużo
szerszą definicję wypadku co wiele zdarzeń które u nas będą kolizją, tam do
statystyki trafia jako wypadek.

Tu jeszcze może grać rolę łatwość i wysokość odszkodowań za wypadki - im
bardziej "opłaca się" być nieśmiertelną ofiarą wypadku, tym więcej takich
wypadków będzie w statystyce.

Data: 2013-01-09 13:30:34
Autor: Ergie
W fotoradarach nie chodzi o pieniądze?
Użytkownik "Tomasz Pyra"  napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:1a0x2egp6tl1q.1mqp5xrzr894o$.dlg@40tude.net...

A tu IMO się mylisz. O ile w różnych internetowych sondażach większość jest
przeciwko fotoradarom, o tyle gdy około rok temu sondaż był robiony przez
jakiś OBOP czy inna organizację wśród grupy reprezentatywnej a nie tylko
internautów to większość była za zaostrzeniem przepisów drogowych.

Tu jeszcze pytanie na ile działa zjawisko, że przeciętny kierowca siebie
uważa za kierowcę doskonałego, otoczonego tylko przez stado dużo gorszych
od niego wariatów i kierowców nieudolnych.

Oczywiście, zgodnie z zasadą każdy kto jedzie szybciej to wariat i pirat, a każdy kto jedzie wolniej to nieudacznik i zawalidroga a pomiędzy nimi "JA" - jedyny dobry kierowca.

Jak naprawdę zrobi zero tolerancji na drogach, to się jeszcze im odwidzi.

Zależy jakie zero tolerancji - jeśli chodzi o zakaz parkowania to nie widzę większości, ale jeśli chodzi o zero tolerancji dla przekraczania prędkości to imo mogłoby się znaleźć wielu chętnych. W moim odczuciu sporo tu się zmieniło w ostatnich dwóch latach gdy media ciągle trąbiły o wysokich cenach paliw i o mitycznych oszczędnościach związanych z wolną jazdą.

Wielu moich znajomych w wieku 30-40 lat którzy wcześniej nie należeli do grzecznych kierowców zaczęło jeździć wolniej, aż do skrajności jak np. jazda do Holandii autostradami 90 km na godzinę "Bo inaczej dużo pali" a tego, że dochodzi konieczność noclegu to już nikt nie liczy. Dla nich problemem byłyby dopiero fotoradary w miastach bo poza miastami i tak nie łamią ograniczeń.

Jeśli o mnie chodzi to mam mieszane uczucia, bo z jednej strony jak mnie nawigacja ostrzega o radarze stacjonarnym to zwalniam - więc musze przyznać, że jakieś działanie prewencyjne mają z drugiej strony zaraz po takim radarze przyspieszam.

Dlatego osobiście wolałbym aby w miastach które leżą przy drogach krajowych wprowadzić pomiary odcinkowe, a poza miastami zlikwidować fotoradary. Dzięki temu tam gdzie są piesi będzie 100% prewencja, a tam gdzie ich nie ma, nikt mnie nie będzie łapał na jakimś ograniczeniu do 70 na dwupasmówce "bo ktoś kiedyś tutaj się nie zmieścił w zakręt starym rozklekotanym golfem".

Ps. Jest jeszcze jeden aspekt. W Polsce mamy bardzo wysoką śmiertelność w
wyniku wypadków. Unia co roku w swoich raportach zwraca na to uwagę i żąda
działań.

Pytanie jeszcze czy tu nie ma grubych błędów statystycznych.
Tacy Niemcy mają np. bardzo niską śmiertelność, ale dlatego że mają dużo
szerszą definicję wypadku co wiele zdarzeń które u nas będą kolizją, tam do
statystyki trafia jako wypadek.

Nie, oni to liczą w przeliczeniu na 1000 mieszkańców a nie w przeliczeniu na 1000 wypadków.

Tu jeszcze może grać rolę łatwość i wysokość odszkodowań za wypadki - im
bardziej "opłaca się" być nieśmiertelną ofiarą wypadku, tym więcej takich
wypadków będzie w statystyce.

Jak wyżej - w tej statystyce (na 1000 mieszkańców) nie ma to znaczenia.

Pozdrawiam
Ergie

Data: 2013-01-09 17:46:58
Autor: Tomasz Pyra
W fotoradarach nie chodzi o pieniądze?
Dnia Wed, 9 Jan 2013 13:30:34 +0100, Ergie napisał(a):

Jak naprawdę zrobi zero tolerancji na drogach, to się jeszcze im odwidzi.

Zależy jakie zero tolerancji - jeśli chodzi o zakaz parkowania to nie widzę większości, ale jeśli chodzi o zero tolerancji dla przekraczania prędkości to imo mogłoby się znaleźć wielu chętnych.

Chętni zawsze się znajdą na wszystko, znam ludzi którzy popierają pułapki w
Białym Borze :)

Ja się zgadzam że w terenie zabudowanym powinno się jeździć powoli i 50km/h
jest tu dobrą prędkością. Na jednojezdniowych drogach za miastem 90, a na
skrzyżowaniach z 70. Do tego sieć autostrad itd...

Tak długo jak system by służył do wyłapywania takich kierowców, to ja się
nawet bym z tym zgadzał.

Ale jak to miał powiedzieć Benjamin Franklin że ludzie którzy gotowi są
poświęcić wolność dla bezpieczeństwa, stracą jedno i drugie, tak obawiam
się że właśnie tak to się skończy.


Bo obawiam się że szef ITD będzie się chciał wykazać nie trudną do
mierzenia poprawą bezpieczeństwa, a kwotą wystawionych mandatów - co
obawiam skończy się znowu ukrytymi fotoradarami łapiącymi w środku lasu 5m
za tablicą terenu zabudowanego.
A kontrole w mieście to się nie będzie opłacało bo tam kierowcy jeżdżą
wolniej, a lepiej złapać 10 kierowców co to mają 70/50 na granicy terenu
zabudowanego niż jednego który w środku miasta jedzie ewidentnie za szybko
i powoduje zagrożenie.

A że nie są to obawy bezpodstawne niech świadczy że to już zaczyna się
dziać - zamontowali sobie fotoradary wewnątrz samochodów i łapią z
zaparkowanych, bo to pozwala im ominąć prawo dotyczące pomiarów
stacjonarnych nakazujące uzasadnienie miejsca, oznakowanie fotoradaru i
miejsca.
Te ich radiowozy spotkałem dotychczas wyłącznie w "dziwnych" miejscach w
których ograniczenia są conajmniej dyskusyjne i gdzie mogą liczyć na dobry
zarobek. Nie widziałem ich stojących w mieście, gdzie jest ruch pieszych itd.

Tego typu działania rodzą u mnie obawy, że chodzi jednak o to żeby łapać, a
nie o to żeby kierowcy jeździli bezpieczniej.

W moim odczuciu sporo tu się zmieniło w ostatnich dwóch latach gdy media ciągle trąbiły o wysokich cenach paliw i o mitycznych oszczędnościach związanych z wolną jazdą.

Jakie mityczne? :)
Moje auto jak jadę powoli zużywa 8l/100km, jak jadę szybko to 50l/100km :)

Pytanie jeszcze czy tu nie ma grubych błędów statystycznych.
Tacy Niemcy mają np. bardzo niską śmiertelność, ale dlatego że mają dużo
szerszą definicję wypadku co wiele zdarzeń które u nas będą kolizją, tam do
statystyki trafia jako wypadek.

Nie, oni to liczą w przeliczeniu na 1000 mieszkańców a nie w przeliczeniu na 1000 wypadków.

No tak - na mieszkańca to faktycznie nie ma znaczenia.

Data: 2013-01-09 21:16:39
Autor: John Kołalsky
W fotoradarach nie chodzi o pieniądze?

Użytkownik "Tomasz Pyra" <hellfire@spam.spam.spam>


Jak naprawdę zrobi zero tolerancji na drogach, to się jeszcze im odwidzi.

Zależy jakie zero tolerancji - jeśli chodzi o zakaz parkowania to nie widzę
większości, ale jeśli chodzi o zero tolerancji dla przekraczania prędkości
to imo mogłoby się znaleźć wielu chętnych.

Chętni zawsze się znajdą na wszystko, znam ludzi którzy popierają pułapki w
Białym Borze :)

Ja się zgadzam że w terenie zabudowanym powinno się jeździć powoli i 50km/h
jest tu dobrą prędkością.

No ale czemu 50 a nie np tak jak było 60 czy może 40 co też można sobie wyobrazić (tfu tfu). No i przede wszystkim czemu niezależnie od doświadczenia oraz warunków drogowych ?! Prosta droga z dobrą widocznością, dobre warunki ... czemu miałbym kogoś ograniczać w poruszaniu się ???

Na jednojezdniowych drogach za miastem 90,

Tyle za komuny jeździliśmy. Aż tyle dróg nie przybyło by te marginalizować.

a na
skrzyżowaniach z 70

Tak masz

. Do tego sieć autostrad itd...

2 pasy to autostrada ? To nie trzeba ograniczeń


Tak długo jak system by służył do wyłapywania takich kierowców, to ja się
nawet bym z tym zgadzał.

A na czym dokładnie polega twoja koncepcja ? Bo ja tu widzę głównie ograniczanie swobód obywatelskich.

Data: 2013-01-09 22:04:52
Autor: Tomasz Pyra
W fotoradarach nie chodzi o pieniądze?
Dnia Wed, 9 Jan 2013 21:16:39 +0100, John Kołalsky napisał(a):


Chętni zawsze się znajdą na wszystko, znam ludzi którzy popierają pułapki w
Białym Borze :)

Ja się zgadzam że w terenie zabudowanym powinno się jeździć powoli i 50km/h
jest tu dobrą prędkością.

No ale czemu 50 a nie np tak jak było 60 czy może 40 co też można sobie wyobrazić (tfu tfu).

W obecnych warunkach może i tfu tfu, bo spora część ruchu przelotowego
odbywa się w terenie zabudowanym, ale tak ogólnie to w zasadzie nie jest to
takie głupie...
Bo pomijając przeloty przez niezliczone wsie, to czy to aż taka różnica czy
21km/h (AFAIR) średniej prędkości warszawskiej będziesz wyrabiał
rozpędzając się w paru miejscach do 40 czy 60, doganiając na końcu prostej
i tak ten sam korek i stojąc nadal w tym samym jego miejscu.

No i przede wszystkim czemu niezależnie od doświadczenia oraz warunków drogowych ?!

Bo doświadczenie pokzuje, że zwłaszcza w terenie zabudowanym doświadczenie
i warunki mają niewiele do rzeczy :-)
Ruch jest tak gęsty że do wielu zderzeń dochodzi z tą prędkością z którą
akurat się jedzie - i bez znaczenia czy to stary dziadunio w rozklekotanym
maluchu, czy Loeb w WRCu.

Prosta droga z dobrą widocznością, dobre warunki ... czemu miałbym kogoś ograniczać w poruszaniu się ???

Ja tam nie wiem, ale statystyka mówi że warunki o których wspomniałeś są
najniebezpieczniejsze.
Jak pada deszcz, leży śnieg albo jest mgła to problem poważnych wypadków
prawie że znika.
Bo tu niestety okazuje że warunki warunkami, ale jak kierowcy jadą 80 po
śniegu, to jest bezpieczniej niż jak jadą 100 suchym asfaltem.
Bo jak jadą 80 to się zderzają przy 80, a jak jadą 100 to się zderzają przy
100, bo panować przy takich prędkościach nad samochodem i tak potrafi może
1% kierowców, a pozostałe 99% co gorsza uważa że potrafi.


Na jednojezdniowych drogach za miastem 90,

Tyle za komuny jeździliśmy. Aż tyle dróg nie przybyło by te marginalizować.

a na
skrzyżowaniach z 70

Tak masz

. Do tego sieć autostrad itd...

2 pasy to autostrada ? To nie trzeba ograniczeń

Przedewszystkim brak skrzyżowań i ruchu innego niż samochodowy.

Data: 2013-01-09 21:20:02
Autor: Aron
W fotoradarach nie chodzi o pieniądze?
tu sie nie zgadzam. Jak snieg to owszem wiekszosc zwalnia, ale jak
jest deszcz to nikt nie zwalnia. Dlatego wiecej wypadkow jest w
deszczu niz w sniegu

Data: 2013-01-10 12:59:21
Autor: J.F
W fotoradarach nie chodzi o pieniądze?
UĹźytkownik "Aron"  napisał w wiadomości grup
tu sie nie zgadzam. Jak snieg to owszem wiekszosc zwalnia, ale jak
jest deszcz to nikt nie zwalnia. Dlatego wiecej wypadkow jest w
deszczu niz w sniegu

Statystycznie w pazdzierniku owszem tak.
Bo ja to zwalnianie w deszczu widze, sam zwalniam  ... ale juz np Niemcy na swoich autostradach zap* dalej tak samo szybko.

Statystyki tez mowia ze wiekszosc wypadkow jednak w dobrej pogodzie.


J.

Data: 2013-01-09 23:10:56
Autor: Ergie
W fotoradarach nie chodzi o pieniądze?
Użytkownik "Tomasz Pyra"  napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:kphesoyrvidn.16u92sfo6u9ou.dlg@40tude.net...

A kontrole w mieście to się nie będzie opłacało bo tam kierowcy jeżdżą
wolniej, a lepiej złapać 10 kierowców co to mają 70/50 na granicy terenu
zabudowanego niż jednego który w środku miasta jedzie ewidentnie za szybko
i powoduje zagrożenie.

A że nie są to obawy bezpodstawne niech świadczy że to już zaczyna się
dziać - zamontowali sobie fotoradary wewnątrz samochodów i łapią z
zaparkowanych, bo to pozwala im ominąć prawo dotyczące pomiarów
stacjonarnych nakazujące uzasadnienie miejsca, oznakowanie fotoradaru i
miejsca.
Te ich radiowozy spotkałem dotychczas wyłącznie w "dziwnych" miejscach w
których ograniczenia są conajmniej dyskusyjne i gdzie mogą liczyć na dobry
zarobek.

Więc może zamiast walczyć z tym by ITD nie było walczyć z bzdurnymi ograniczeniami tam gdzie są nieuzasadnione - wtedy ITD przeniesie się w inne potencjalnie bardziej niebezpieczne miejsce i wszyscy będą zadowoleni.

Pamiętam taką ogólnopolską akcję usuwania bzdurnych ograniczeń kilka lat temu i sporo tego w okolicy poznikało - może warto to powtórzyć.

W moim odczuciu sporo tu się
zmieniło w ostatnich dwóch latach gdy media ciągle trąbiły o wysokich cenach
paliw i o mitycznych oszczędnościach związanych z wolną jazdą.

Jakie mityczne? :)
Moje auto jak jadę powoli zużywa 8l/100km, jak jadę szybko to 50l/100km :)

A czas masz darmowy? Pisałem już o skrajnym znanym mi przypadku - jazda z Polski do Holandii 90 km/h autostradami - i co się okazało, że konieczny okazał się nocleg po drodze którego koszt znacznie przewyższył oszczędności na paliwie.

Oszczędności to może mieć ten kto ma płacone za godziny pracy (a nie efekty), a na paliwo dostaje ryczałt. Ale zwykle jest inaczej płacone jest od efektów pracy, a za paliwo rozlicza się według faktur.

Pozdrawiam
Ergie

Data: 2013-01-10 12:18:32
Autor: Tomasz Pyra
W fotoradarach nie chodzi o pieniądze?
Dnia Wed, 9 Jan 2013 23:10:56 +0100, Ergie napisał(a):

Użytkownik "Tomasz Pyra"  napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:kphesoyrvidn.16u92sfo6u9ou.dlg@40tude.net...

A kontrole w mieście to się nie będzie opłacało bo tam kierowcy jeżdżą
wolniej, a lepiej złapać 10 kierowców co to mają 70/50 na granicy terenu
zabudowanego niż jednego który w środku miasta jedzie ewidentnie za szybko
i powoduje zagrożenie.

A że nie są to obawy bezpodstawne niech świadczy że to już zaczyna się
dziać - zamontowali sobie fotoradary wewnątrz samochodów i łapią z
zaparkowanych, bo to pozwala im ominąć prawo dotyczące pomiarów
stacjonarnych nakazujące uzasadnienie miejsca, oznakowanie fotoradaru i
miejsca.
Te ich radiowozy spotkałem dotychczas wyłącznie w "dziwnych" miejscach w
których ograniczenia są conajmniej dyskusyjne i gdzie mogą liczyć na dobry
zarobek.

Więc może zamiast walczyć z tym by ITD nie było walczyć z bzdurnymi ograniczeniami tam gdzie są nieuzasadnione - wtedy ITD przeniesie się w inne potencjalnie bardziej niebezpieczne miejsce i wszyscy będą zadowoleni.

A to też jest jedna z rzeczy którą warto się zająć, ale to nie odpowiada na
kwestie jak zagonić funkcjonariuszy w miejsca niebezpieczne, a nie w
miejsca powiedzmy zaskakujące.

Pamiętam taką ogólnopolską akcję usuwania bzdurnych ograniczeń kilka lat temu i sporo tego w okolicy poznikało - może warto to powtórzyć.

Wiele z tych ograniczeń w "papierach" ma porządek.
Stawia się je w miejscach gdzie są/były wypadki, tylko bez uwzględnienia
tego czy uczestnicy wypadku jechali z prędkością dozwoloną.
Bo zgadzam się że jak ruch w danym miejscu odbywa się z prędkością
dozwoloną i są wypadki, to być może ograniczenie byłoby słuszne.

Natomiast jak wypadki mają kierowcy łamiący ograniczenie prędkości, to jaki
jest sens stawiać jeszcze niższe? Potem stoji takie 50, które w
rzeczywistości ma spowodować żeby jadący 100 zwolnili do 80. Ci co mają
gdzieś ograniczenia i tak mają je gdzieś.



W moim odczuciu sporo tu się
zmieniło w ostatnich dwóch latach gdy media ciągle trąbiły o wysokich cenach
paliw i o mitycznych oszczędnościach związanych z wolną jazdą.

Jakie mityczne? :)
Moje auto jak jadę powoli zużywa 8l/100km, jak jadę szybko to 50l/100km :)

A czas masz darmowy?

Gdyby te prędkości maksymalne jeszcze się chciały przekładać na czas
dojazdu - jedynie na autostradzie to działa, bo tam faktycznie ile jedziesz
to w tyle dojedziesz.

Na drogach jednojezdniowych żeby podnieść znacząco prędkość średnią, to już
trzeba zacząć cuda robić na drodze.

A w mieście jak jest ruch (bo nawet niekoniecznie korki) to prędkość
przelotowa robi się praktycznie bez wpływu na prędkość średnią która jakby
nie kombinować i tak wypada gdzieś w okolicach 20km/h.

Data: 2013-01-10 20:20:05
Autor: Ergie
W fotoradarach nie chodzi o pieniądze?
Użytkownik "Tomasz Pyra"  napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:fji18b67iboe$.1lakgzkigpbhw.dlg@40tude.net...

Więc może zamiast walczyć z tym by ITD nie było walczyć z bzdurnymi
ograniczeniami tam gdzie są nieuzasadnione - wtedy ITD przeniesie się w inne
potencjalnie bardziej niebezpieczne miejsce i wszyscy będą zadowoleni.

A to też jest jedna z rzeczy którą warto się zająć, ale to nie odpowiada na
kwestie jak zagonić funkcjonariuszy w miejsca niebezpieczne, a nie w
miejsca powiedzmy zaskakujące.

Jak nie będzie zaskakujących ograniczeń tylko niebezpieczne to funkcjonariusze siłą rzeczy będą w niebezpiecznych.

Pamiętam taką ogólnopolską akcję usuwania bzdurnych ograniczeń kilka lat
temu i sporo tego w okolicy poznikało - może warto to powtórzyć.

Wiele z tych ograniczeń w "papierach" ma porządek.
Stawia się je w miejscach gdzie są/były wypadki, tylko bez uwzględnienia
tego czy uczestnicy wypadku jechali z prędkością dozwoloną.

No to nie ma porządku w papierach. To że kiedyś zdarzył się wypadek bo ktoś jechał rozklekotanym golfem i go zniosło na bok nie jest powodem by postawić ograniczenie.

Bo zgadzam się że jak ruch w danym miejscu odbywa się z prędkością
dozwoloną i są wypadki, to być może ograniczenie byłoby słuszne.

Oczywiście (z zastrzeżeniem sprawnego pojazdu).

Natomiast jak wypadki mają kierowcy łamiący ograniczenie prędkości, to jaki
jest sens stawiać jeszcze niższe? Potem stoji takie 50, które w
rzeczywistości ma spowodować żeby jadący 100 zwolnili do 80. Ci co mają
gdzieś ograniczenia i tak mają je gdzieś.

Dlatego w takich miejscach stawianie ograniczeń jest nieuzasadnione bo powoduje tylko wzrost społecznej akceptacji dla łamania prawa.

Jakie mityczne? :)
Moje auto jak jadę powoli zużywa 8l/100km, jak jadę szybko to 50l/100km :)

A czas masz darmowy?

Gdyby te prędkości maksymalne jeszcze się chciały przekładać na czas
dojazdu - jedynie na autostradzie to działa, bo tam faktycznie ile jedziesz
to w tyle dojedziesz.

No i jedynie na autostradzie szybsza jazda powoduje większe zużycie paliwa, ale za to też oszczędność czasu jest największa więc sumarycznie nie warto jechać 90.

Na drogach jednojezdniowych żeby podnieść znacząco prędkość średnią, to już
trzeba zacząć cuda robić na drodze.

Mi nie chodzi o podniesienie, ale nie obniżanie. Po co jechać poniżej 90 na tych odcinkach na których 90 jest dozwolone. Jazda 70 nie ma sensu ekonomicznego.

A w mieście jak jest ruch (bo nawet niekoniecznie korki) to prędkość
przelotowa robi się praktycznie bez wpływu na prędkość średnią która jakby
nie kombinować i tak wypada gdzieś w okolicach 20km/h.

Jeśli od świateł do świateł jest kilometr to bardziej ekonomicznie jest ten odcinek przejechać 50 niż 40 nawet zakładając, ze i tak trafimy na czerwone.

Tak więc wychodzi na to, że ani w mieście, ani poza miastem ani na autostradzie nie warto jechać wolniej niż stanowią ograniczenia. W mieście i poza miastem nie przyniesie to żadnych oszczędności paliwa, a może przynieść stratę czasu. Na autostradzie wolniejsza jazda przyniesie oszczędność na spalaniu ale za to kosztem dużej różnicy w czasie dojazdu.

Pozdrawiam
Ergie

Data: 2013-01-10 22:03:29
Autor: Gotfryd Smolik news
W fotoradarach nie chodzi o pieniądze?
On Thu, 10 Jan 2013, Ergie wrote:

Użytkownik "Tomasz Pyra"  napisał
Wiele z tych ograniczeń w "papierach" ma porządek.
Stawia się je w miejscach gdzie są/były wypadki, tylko bez uwzględnienia
tego czy uczestnicy wypadku jechali z prędkością dozwoloną.

No to nie ma porządku w papierach. To że kiedyś zdarzył się wypadek bo ktoś jechał rozklekotanym golfem i go zniosło na bok nie jest powodem by postawić ograniczenie.

  Pozwolę sobie na dygresję: to, że kiedyś zdarzył się wypadek
bo ktoś jechał 105/50 nie powinno powodować stawiania tam "30".
  A to niestety się zdarza, "50" i wypadek z powodu przekroczenia
prędkości -> "40" i wypadek z powodu przekroczenia...
  Pewnie taki sam mechanizm jak przy alkoholu: nikt nie wnika
*O ILE* był przekroczony próg, statystyka jest statystyką,
sztuka to sztuka.

Bo zgadzam się że jak ruch w danym miejscu odbywa się z prędkością
dozwoloną i są wypadki, to być może ograniczenie byłoby słuszne.

Oczywiście (z zastrzeżeniem sprawnego pojazdu).

....i dokładnością weryfikacji tego "dozwolenia" przy wypadku.
  I to nie na podstawie wyroku (który z zasady prawa karnego
*powinien* interpretować wątpliwości na korzyść oskarżonego),
ale "rozsądnych poszlak".
  Czyli dowody są tylko że gość jechał ponad 70, ale wszystko
wskazuje że raczej było to >90, to tyle przyjmujemy do
analizy.

Natomiast jak wypadki mają kierowcy łamiący ograniczenie prędkości, to jaki jest sens stawiać jeszcze niższe?
[...]
Dlatego w takich miejscach stawianie ograniczeń jest nieuzasadnione bo powoduje tylko wzrost społecznej akceptacji dla łamania prawa.

  Ano.
  Zgodni jesteśmy, wskazuję tylko luki w prawdopodobnym rozumowaniu
urzędników ("został skazany z zarzutem >70 to znaczy że 70
jest na pewno niebezpieczne")

pzdr, Gotfryd

Data: 2013-01-11 11:46:00
Autor: LEPEK
W fotoradarach nie chodzi o pieniądze?
W dniu 2013-01-10 22:03, Gotfryd Smolik news pisze:

  Pozwolę sobie na dygresję: to, że kiedyś zdarzył się wypadek
bo ktoś jechał 105/50 nie powinno powodować stawiania tam "30".

Wszyscy to rozumieją, a jednak tak się dzieje, bo...

  A to niestety się zdarza, "50" i wypadek z powodu przekroczenia
prędkości -> "40" i wypadek z powodu przekroczenia...

....bo to fantastycznie upraszcza pracę: jakikolwiek wypadek w tym miejscu można "wytłumaczyć" niedostosowaniem prędkości (no bo w końcu znak nie od parady stoi, nie?) i zająć się czymś innym :)

Pozdr,
--
L E P E K    Pruszcz   Gdański
no_spam/maupa/poczta/kropka/fm
Corolla E11 4E-FE   sedan  '97
Avensis T22 1CD-FTV sedan  '01

Data: 2013-01-11 15:37:17
Autor: Gotfryd Smolik news
W fotoradarach nie chodzi o pieniądze?
On Fri, 11 Jan 2013, LEPEK wrote:

Wszyscy to rozumieją, a jednak tak się dzieje, bo...

[...]

...bo to fantastycznie upraszcza pracę: jakikolwiek wypadek w tym miejscu
można "wytłumaczyć" niedostosowaniem prędkości (no bo w końcu znak nie od parady stoi, nie?)

  Pic w tym, że akurat niedostostowaniem można wytłumaczyć zarówno
przy znaku "40" jak i "60" :>
  Ale tak, masz rację, kolejny znak odsuwa problem na kilka lat ;)

i zająć się czymś innym :)

  W sumie... bez tego znaku też by się może dało.

  Tak wKF: jest miejsce w którym bodaj "40" stoi (jak pojadę to przy
okazji sprawdzę). Może dla "nieznających" powinno być coś w rodzaju
ostrzeżenia "60" na całym odcinku, może "50" przy skrzyżowaniu,
ale tyle to tam rower jedzie... :> (z górki jest, choć nie aż tak,
powiedzmy 40..45 jest jeszcze "ekonomiczne")
  Znaczy to "60" ma sens z powodu niżej, ale przecież zakładanie
"jak postawimy 30 to może ktoś 60 pojedzie" jest chore.
  Pic w tym, że tam zdarzają się od czasu do czasu poważne wypadki.
  Ostatni który kojarzę to była stłuczka przy skrzyżowaniu, i raczej
nie sądzę aby "40" miało znaczenie (albo któryś jechał sporo szybciej,
albo to była kwestia "parkingowa", czyli zagapienia się).
  Poprzednie dwa z kolei to był dość poważny i poprzednio bardzo poważny
wypadek, AFAIR mowa była o 170 kmph.
  Gościowi który skasował dwa murki (ze sobą i swoim autem włącznie)
było przecież bez różnicy, czy tam jest 40 czy 140, przekroczył
jedno i drugie.
  Aha, zdaje się 0,5 i 2,5 promila też by nie robiło różnicy.

  I to jest irytujące - wrzucanie 51 kmph i 0,5 promila razem
ze 170 i 3 promile. Przynajmniej w statystyce.
  Po prostu NIE WIDAĆ gdzie leży rzeczywisty problem.
"Nawet znak 40 nie pomógł".

  A tak zupełnie prawdę mówiąc, to problem wcale nie leży w prędkości
maksymalnej, tylko warunków chwilowych w których jest rozwijana.
  Nie gdzie indziej jak tu widuję złośliwe komentarze tych "mistrzów",
których irytują np. kapelusze zwalniające na zakręcie.

  Skoro nie widać czy za zakrętem jest wolna jezdnia, można jechać :P
  I tu leży problem - w niezwalnianiu wtedy kiedy trzeba.

pzdr, Gotfryd

Data: 2013-01-10 22:27:47
Autor: Tomasz Pyra
W fotoradarach nie chodzi o pieniądze?
Dnia Thu, 10 Jan 2013 20:20:05 +0100, Ergie napisał(a):

Użytkownik "Tomasz Pyra"  napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:fji18b67iboe$.1lakgzkigpbhw.dlg@40tude.net...

Więc może zamiast walczyć z tym by ITD nie było walczyć z bzdurnymi
ograniczeniami tam gdzie są nieuzasadnione - wtedy ITD przeniesie się w inne
potencjalnie bardziej niebezpieczne miejsce i wszyscy będą zadowoleni.

A to też jest jedna z rzeczy którą warto się zająć, ale to nie odpowiada na
kwestie jak zagonić funkcjonariuszy w miejsca niebezpieczne, a nie w
miejsca powiedzmy zaskakujące.

Jak nie będzie zaskakujących ograniczeń tylko niebezpieczne to funkcjonariusze siłą rzeczy będą w niebezpiecznych.

Ale zawsze można radiowóz ustawić 5m za tablicą początku miejscowości, a
można też w centrum.
Szybka jadzda w centrum jest bardziej niebezpieczna, ale mniej kierowców to
robi. Chodzi o to żeby radiowóz stał w centrum, a nie przy tablicy, bezpośrednio
w miejscu wprowadzenia ograniczenia.

Natomiast jak wypadki mają kierowcy łamiący ograniczenie prędkości, to jaki
jest sens stawiać jeszcze niższe? Potem stoji takie 50, które w
rzeczywistości ma spowodować żeby jadący 100 zwolnili do 80. Ci co mają
gdzieś ograniczenia i tak mają je gdzieś.

Dlatego w takich miejscach stawianie ograniczeń jest nieuzasadnione bo powoduje tylko wzrost społecznej akceptacji dla łamania prawa.

Formalnie jest ok - były wypadki, miejsce niebezpieczne, jest ograniczenie.
Szkoda że w takim programie narodowym nikt nie raczył tego zjawiska
zauważyć.

A czas masz darmowy?

Gdyby te prędkości maksymalne jeszcze się chciały przekładać na czas
dojazdu - jedynie na autostradzie to działa, bo tam faktycznie ile jedziesz
to w tyle dojedziesz.

No i jedynie na autostradzie szybsza jazda powoduje większe zużycie paliwa, ale za to też oszczędność czasu jest największa więc sumarycznie nie warto jechać 90.

Tu się nie zgodzę - na autostradzie wzrost zużycia paliwa jest w miarę
liniowy i owszem można liczyć że się opłaca.
Natomiast robienie wiekszych średnich prędkości (rzędu 100 i więcej) na
krajówkach to już agresywna jazda, duże zużycie paliwa i dużo bardziej
niebezpieczna jazda.

A z tym opłacaniem to też nie każdy jest PH i nie każdy robi każdej doby
komiwojażera po rozrzuconych po całym kraju klientach i mu się życie
przelicza na zł/h.

Bo mając trasę do zrobienia, można się godzinę szybciej obudzić, szybciej
wyjechać, pojechać spokojnie, a parę dych zostaje w portfelu (w moim aucie
wychodzi 50zł/h). I można odwrócić pytanie - kogo stać na spanie które tyle
kosztuje? :)

A w mieście jak jest ruch (bo nawet niekoniecznie korki) to prędkość
przelotowa robi się praktycznie bez wpływu na prędkość średnią która jakby
nie kombinować i tak wypada gdzieś w okolicach 20km/h.

Jeśli od świateł do świateł jest kilometr to bardziej ekonomicznie jest ten odcinek przejechać 50 niż 40 nawet zakładając, ze i tak trafimy na czerwone.

Jak 1000m nie ma skrzyżowań, to chyba nie jesteśmy w mieście i prosi się o
podniesienie prędkości do 70 :)

Pierwszy za moim oknem przykład to jedna ulica, taka dość szybka,
przelotowa, dwujezdniowa, w ciągu drogi krajowej, co to te światła nawet
nie tak gęsto jak w innych miejscach i na 2400m jest 9 świateł+dwa
skrzyżowania bez :)

Data: 2013-01-11 13:04:46
Autor: Ergie
W fotoradarach nie chodzi o pieniądze?
Użytkownik "Tomasz Pyra"  napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:n4u4x4mp8voz$.dfrzosatcuj2.dlg@40tude.net...

Ale zawsze można radiowóz ustawić 5m za tablicą początku miejscowości, a
można też w centrum.
Szybka jadzda w centrum jest bardziej niebezpieczna, ale mniej kierowców to
robi.

Chodzi o to żeby radiowóz stał w centrum, a nie przy tablicy, bezpośrednio
w miejscu wprowadzenia ograniczenia.

Mnie chodzi o to by ograniczenie stało tam gdzie jest potrzebne. Czyli znak początek terenu zabudowanego (i ograniczenie do 50) powinien stać dopiero tam, gdzie rzeczywiście trzeba tyle jechać i wtedy nie ma problemu, że Policja stoi 5m za tym znakiem.

Natomiast jak wypadki mają kierowcy łamiący ograniczenie prędkości, to
jaki
jest sens stawiać jeszcze niższe? Potem stoji takie 50, które w
rzeczywistości ma spowodować żeby jadący 100 zwolnili do 80. Ci co mają
gdzieś ograniczenia i tak mają je gdzieś.

Dlatego w takich miejscach stawianie ograniczeń jest nieuzasadnione bo
powoduje tylko wzrost społecznej akceptacji dla łamania prawa.

Formalnie jest ok - były wypadki, miejsce niebezpieczne, jest ograniczenie.
Szkoda że w takim programie narodowym nikt nie raczył tego zjawiska
zauważyć.

W tym rzecz, że formalnie nie jest ok, bo ograniczenia nie powinny być stawiane na podstawie statystyk z wypadków ale na podstawie parametrów technicznych drogi (np. promień skrętu) i okolicy (np. szkoła).

No i jedynie na autostradzie szybsza jazda powoduje większe zużycie paliwa,
ale za to też oszczędność czasu jest największa więc sumarycznie nie warto
jechać 90.

Tu się nie zgodzę - na autostradzie wzrost zużycia paliwa jest w miarę
liniowy i owszem można liczyć że się opłaca.
Natomiast robienie wiekszych średnich prędkości (rzędu 100 i więcej) na
krajówkach to już agresywna jazda, duże zużycie paliwa i dużo bardziej
niebezpieczna jazda.

Ale ja nie pisałem o jeżdżeniu średnio 100 na krajówce, ale o tym, że jeżdżenie poniżej ograniczenia czyli 70 / 90 nie powoduje oszczędności paliwa wbrew temu co niektórym się wydaje.

Pozdrawiam
Ergie

W fotoradarach nie chodzi o pieniądze?

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona