Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   W kręgu podejrzeń

W kręgu podejrzeń

Data: 2011-04-12 12:54:20
Autor: mkarwan
W kręgu podejrzeń
Nie ulega wątpliwości, że za smoleńską katastrofę odpowiedzialni są
pracownicy służb naziemnych lotniska wojskowego (ground control).
Powtórzmy: wina leży po stronie kontrolerów lotu.
Dlaczego?
Bo nie zamknęli lotniska.
Według zasad międzynarodowych rządzących awiacją, gdy jakiekolwiek czynniki
zagrażają bezpieczeństwu lotów, lotnisko po prostu się zamyka.
Dotyczy to sytuacji naziemnych (np. przy przypadkowym pożarze zbiorników
paliwa czy wybuchu bomby podłożonej przez terrorystów) oraz nadziemnych (np.
koncentracja ptactwa nad pasami startowymi albo złe warunki atmosferyczne
jak obfity śnieg czy ciężka mgła).
Rosyjscy kontrolerzy ruchu bronią się, że polscy piloci nie posłuchali
sugestii, by nie lądować w Smoleńsku, a odlecieć do Mińska bądź Moskwy.
Ale przecież samolot VIP nie ma obowiązku słuchać się żadnych "sugestii"
wieży.
Tylko oficjalne zamknięcie lotniska przez kontrolerów lotu rozwiązywałoby
definitywnie sprawę.
Każdy samolot, nawet samolot prezydenta Rosji czy Ojca Świętego musiałby
podporządkować się temu i zawrócić.
Mówiąc krótko: gdyby kontrolerzy lotu na lotnisku smoleńskim w Federacji
Rosyjskiej zamknęli lotnisko, prezydent Lech Kaczyński powróciłby żywy do
Warszawy wraz ze wszystkimi osobami towarzyszącymi.
Dlaczego Rosjanie nie zamknęli lotniska?
Bronią się, że chodziło im o uniknięcie skandalu dyplomatycznego.
Jakby to wyglądało gdyby zabronili polskiemu prezydentowi wylądować i tym
sposobem uniemożliwili mu uczestnictwo w uroczystościach katyńskich?
Obrona "na dyplomację" jest co najmniej dziwna.
Po pierwsze, kontrolerzy lotu i ich decyzje nie podlegają protokołowi
dyplomatycznemu.
To nie jest ich jurysdykcja.
Jedynym ich zadaniem jest zapewnić bezpieczeństwo lotu.
Kropka.
W obliczu katastrofy najbardziej szczere wyjaśnienie jest takie, że obsługa
naziemna była przerażająco niekompetentna.
Widzieli, że pogoda jest przerażająco zła i nic nie zrobili, aby zapobiec
katastrofie.
Przy okazji zwróćmy uwagę, że kontrolerzy ruchu, przywołując "obronę
dyplomatyczną" (czyli coś, co jest w gestii rosyjskiego MSZ), przyznali
pośrednio, że decyzje co do losu polskiego prezydenta nie podejmował
Smoleńsk, a Moskwa. Miejscowi bowiem musieli dostać odpowiednie instrukcje z
centrum.
Znając scentralizowany charakter Rosji putinowskiej, trudno sobie wyobrazić,
że wieża nie informowała Kremla na bieżąco o rozwoju sytuacji podczas lotu
prezydenta RP.
Gra toczyła się na zbyt wysokim poziomie, aby tak nie było w
posttotalitaryzmie, gdzie właściwie wszystkie instytucje
marksistowsko-leninowskie przetrwały, a więc hierarchiczny system nakazowy
też.
Po drugie, "obrona dyplomatyczna" Rosjan brzmi słabiutko, jeśli zważymy, że
władze i główne media rosyjskie nigdy nie oszczędzały żadnego afrontu śp.
prezydentowi RP.
Dlaczego nagle teraz mieli post-Sowieci martwić się o jakieś kłopoty
dyplomatyczne?
Szczególnie, że Rosjanie byli doskonale zorientowani, że afront wobec
majestatu polskiego prezydenta zostanie albo zignorowany, albo potraktowany
jako błahostka bądź wręcz dowcip przez polskiego premiera.
Przypomnijmy reakcje na ostrzelanie kolumny prezydenckiej w Gruzji.
W tym kontekście trudno sobie wyobrazić ostrą reakcję gabinetu Tuska na
odesłanie "kartofla" Kaczyńskiego (ha, ha! boki zrywać) do Warszawy po
odmowie lądowania w Smoleńsku.
Przecież taki tok wydarzeń ucieszyłby polityków Platformy Obywatelskiej.
Z jednej strony chodziliby w glorii sukcesu "konstruktywnego" spotkania
Putin-Tusk w Katyniu.
Z drugiej, wyszydzaliby nieefektywność Lecha Kaczyńskiego, który nawet tam
dotrzeć nie potrafił.
Czyli po odmowie lądowania, Rosjanie nie musieliby martwić się żadną ostrą
reakcją dyplomacji RP.
MSZ jest przecież w rękach partii niechętnej śp. Kaczyńskiemu.
A "Gazeta Wyborcza" na pewno z jednej strony z tolerancją pochyliłaby się
nad troskliwym gestem kontrolerów ruchu, a z drugiej dokopałaby jak zwykle
prezydentowi RP.
To wszystko wydaje się jasne w oparciu o dostępne obecnie fakty.
Ale chciałem zrozumieć więcej.
W związku z tym dyskutowałem o tragedii polskiej z kolegami i przyjaciółmi w
pracy.
Przypomnę jesteśmy jedyną na świecie prywatną uczelnią podyplomową, która
prowadzi zintegrowane studia z dziedziny stosunków międzynarodowych,
bezpieczeństwa narodowego oraz wywiadu i kontrwywiadu.
Od kilku dni rozważamy sprawę katastrofy samolotu prezydenta RP z punktu
widzenia najwyższej klasy ekspertów służb specjalnych USA.
Ponieważ jako jedyny nie mam certyfikatu bezpieczeństwa, mogę podzielić się
z Państwem kilkoma ich uwagami.
Podkreślmy, że moi przyjaciele zajmują się aspektami działalności ludzkiej,
które zwykle umykają przeciętnym obserwatorom.
Po pierwsze powiedziano mi wprost:
"Mamy tutaj do czynienia z czekistami.
Zasadą jest, że musimy zakładać, że czekiści są zawsze winni zbrodni aż oni
nie udowodnią nam dobitnie czarno na białym, że tak nie jest".
Po drugie, wyrażono zdumienie, że Polacy wciąż latają na sowieckich
latających trumnach, a nie boeingach.
Nie chodzi tylko o bezpieczeństwo lotu i zabezpieczenie prywatności
polityków, ale również zerwanie z komunistyczną symboliką i zależnością
techniczną od postsowiecji.
Po trzecie, wytknięto mi, że w mojej analizie wypadku zupełnie nie wziąłem
pod uwagę możliwości zaistnienia elementów wojny elektronicznej (electronic
warfare).
Sowieci byli przecież wielkimi specjalistami w MIJI (Meaconing, Intrusion,
Jamming, and Interference).
Meaconing to przechwytywanie i ponowne odgrywanie sygnałów nawigacyjnych na
tych samych falach, co powoduje zanik orientacji i utratę zdolności
nawigacyjnych zaatakowanego elektronicznie celu (samolotu, statku).
Rezultatem tego jest zamieszanie i uzyskiwanie przez załogi powietrzne bądź
naziemne nieprawidłowych wskaźników lokacyjnych.
W ten sposób można wciągnąć samolot w pułapkę, wysłać pilota nad fałszywy
cel, a nawet spowodować katastrofę maszyny.
Podobnym celom służy elektroniczne włamywanie się (intrusion), zagłuszanie
(jamming) i przeszkadzanie (interference).
Całkowicie nie można wykluczyć, że meaconing z arsenału wojny elektronicznej
został zastosowany pod Smoleńskiem.
Pamiętajmy, że Związek Sowiecki był chroniony - wzdłuż całych swoich
granic - również za pomocą broni elektronicznej.
Zasadą było zestrzeliwanie jakiegokolwiek nieautoryzowanego samolotu obcego,
który zaplątał się w szeroko rozumianą przestrzeń powietrzną sowiecką.
Co więcej, częstą praktyką kremlowskich komunistów było zwabianie zachodnich
samolotów poprzez meaconing i zestrzeliwanie ich. USA straciły w ten sposób
około 70 maszyn w czasie zimnej wojny.
Strat sprzętu lotniczego innych krajów było dużo więcej.
Na przykład w 1983 r. opinią publiczną świata wstrząsnęło zestrzelenie
koreańskiego samolotu pasażerskiego KAL 007, który z "niejasnych" powodów
zahaczył o sowiecką przestrzeń powietrzną.
Podejrzewa się, że meaconing odegrał kluczową rolę.
Ale mało kto wie, że 20 kwietnia 1978 r., stosując technikę meaconing,
Sowieci zwabili do siebie i zestrzelili samolot rejsowy KAL 902 Seul-Paryż.
Służby amerykańskie przechwyciły rozmowę między sowieckim pilotem myśliwca
SU-- 15.
Pozostaje ona oficjalnie utajniona.
Oto ona.
Pilot:
"Jak to mam zestrzelić?
Przecież to pasażerski samolot!".
Kontrola lotów:
"W porządku.
Poczekaj.
Sprawdzimy w centrali".
Po 5 minutach w rezultacie rozmowy z Moskwą:
"Centrala rozkazuje zestrzelić".
Pilot sowiecki strzelił, ale kiepsko (albo litościwie), Boeing trafiony
rakietą zdołał jednak wylądować na skutym lodem jeziorze Korpijerwi na
południe od Murmańska.
Zginęło tylko dwóch pasażerów.
Po repatriacji załogi i podróżnych piloci zeznali, że bezsprzecznie padli
ofiarą meaconing.
Potwierdziły to sygnały przechwycone przez amerykańską National Security
Agency.
W końcu moi koledzy i przyjaciele z politowaniem odnieśli się do komentarzy
w liberalnych mediach zachodnich, że nawet jeśli Lech Kaczyński denerwował
Kreml, to przecież nikt nie popełniłby tak brutalnej zbrodni, zupełnie
nieproporcjonalnej do "przewinienia" polskiego prezydenta.
Ale przecież mord polityczny był od zawsze modus operandi władz Rosji, a
stał się wręcz genetyczną cechą sowieckich komunistów.
Pisała o tym m.in. Hélene Carrere d'Encausse.
W postsowieckich czasach postczekiści kontynuują tę ponurą praktykę
naturalnie na dużo mniejszą skalę.
Oprócz postkagiebowskich towarzyszy jak Alekasander Litwinienko głównym
celem są rozmaici politycy i niezależni dziennikarze, których co najmniej
setka zginęła z rąk "nieznanych sprawców" w przeciągu ostatnich lat.
Trudno więc dziwić się, że niektórzy wytrawni analitycy amerykańskiego
wywiadu i kontrwywiadu wpasowują w podobny scenariusz śmierć Lecha
Kaczyńskiego.
Bzdury?
Niech Putin udowodni, że tak.
Na razie mamy Gibraltar.
W imię pojednania z Rosją, nie chcemy drugiego Katynia.
Chcemy prawdy.
źródło http://www.tygodniksolidarnosc.com/2010/17/7d.htm
b$ za ciekawe informacje

Data: 2011-04-12 12:55:56
Autor: boukun
W kręgu podejrzeń

Użytkownik "mkarwan" <mkarwan@poczta.onet.pl> napisał w wiadomości news:io1b0u$bir$1news.onet.pl...
Nie ulega wątpliwości, że za smoleńską katastrofę odpowiedzialni są
pracownicy służb naziemnych lotniska wojskowego (ground control).
Powtórzmy: wina leży po stronie kontrolerów lotu.
Dlaczego?
Bo nie zamknęli lotniska.

Puścić wariata źle, nie wpuścić byłoby dopiero aj, waj... W kaftan bezpieczeństwa trzeba było go jeszcze na ziemi zapiąć...

boukun

Data: 2011-04-12 13:58:43
Autor: jedrus
W kręgu podejrzeń
W dniu 2011-04-12 12:54, mkarwan pisze:
[...cut pierdoly...]

b$ za ciekawe informacje

Gdyz, poniewaz...?
Potrafisz napisac cos od siebie?

--
jedrus
Dopisz się -- >> http://wolyn.btx.pl/do-posa-marka-rzsy.html

Data: 2011-04-12 14:29:30
Autor: Azsxse
W kręgu podejrzeń

Użytkownik "mkarwan" <mkarwan@poczta.onet.pl> napisał w wiadomości news:io1b0u$bir$1news.onet.pl...
Nie ulega wątpliwości, że za smoleńską katastrofę odpowiedzialni są
pracownicy służb naziemnych lotniska wojskowego (ground control).
Powtórzmy: wina leży po stronie kontrolerów lotu.
Dlaczego?
Bo nie zamknęli lotniska.

Zrób sobie baranka. Wyobrażasz co by się działo gdyby zamknęli?

AAA

Data: 2011-04-12 20:40:26
Autor: janusz@fajny.adres.to
W kręgu podejrzeń
Azsxse wrote:

Użytkownik "mkarwan" <mkarwan@poczta.onet.pl> napisał w wiadomości
news:io1b0u$bir$1news.onet.pl...
Nie ulega wątpliwości, że za smoleńską katastrofę odpowiedzialni są
pracownicy służb naziemnych lotniska wojskowego (ground control).
Powtórzmy: wina leży po stronie kontrolerów lotu.
Dlaczego?
Bo nie zamknęli lotniska.

Zrób sobie baranka. Wyobrażasz co by się działo gdyby zamknęli?

AAA


Możeś ominęło, więc przytoczę stosowny fragment:
"
Szczególnie, że Rosjanie byli doskonale zorientowani, że afront wobec
majestatu polskiego prezydenta zostanie albo zignorowany, albo potraktowany
jako błahostka bądź wręcz dowcip przez polskiego premiera.
Przypomnijmy reakcje na ostrzelanie kolumny prezydenckiej w Gruzji.
W tym kontekście trudno sobie wyobrazić ostrą reakcję gabinetu Tuska na
odesłanie "kartofla" Kaczyńskiego (ha, ha! boki zrywać) do Warszawy po
odmowie lądowania w Smoleńsku.
Przecież taki tok wydarzeń ucieszyłby polityków Platformy Obywatelskiej.
Z jednej strony chodziliby w glorii sukcesu "konstruktywnego" spotkania
Putin-Tusk w Katyniu.
Z drugiej, wyszydzaliby nieefektywność Lecha Kaczyńskiego, który nawet tam
dotrzeć nie potrafił.
Czyli po odmowie lądowania, Rosjanie nie musieliby martwić się żadną ostrą
reakcją dyplomacji RP.
MSZ jest przecież w rękach partii niechętnej śp. Kaczyńskiemu.
A "Gazeta Wyborcza" na pewno z jednej strony z tolerancją pochyliłaby się
nad troskliwym gestem kontrolerów ruchu, a z drugiej dokopałaby jak zwykle
prezydentowi RP.
"

Właśnie tyle by się stało.

j..

Data: 2011-04-13 10:24:42
Autor: Paweł B.
W kręgu podejrzeń
W dniu 2011-04-12 20:40, janusz@fajny.adres.to pisze:
Właśnie tyle by się stało.

j..

Nie cytuj gdybań co zrobiłoby MSZ, tylko wyobraź sobie co mówiłby Lech Kaczyński. Pianę z gęby by toczył, jak to mu złe ruskie zabroniły wylądować, pilota po sądach by targali, Gosiewski znowu pisałby skargi do MON.
Sami sobie na to zapracowali, z upartym karłem Gosiewskim na czele. Tej jego żonie dąsającej się na wszystkie propozycje pomników powinni pokazać projekt z wyrytym listem jej mundrego męża skarżącego pilota za odmowę realizacji zachcianek prezynadęta.

Data: 2011-04-12 21:23:03
Autor: Marek Dyjor
W kręgu podejrzeń
mkarwan wrote:
Nie ulega wątpliwości, że za smoleńską katastrofę odpowiedzialni są
pracownicy służb naziemnych lotniska wojskowego (ground control).
Powtórzmy: wina leży po stronie kontrolerów lotu.
Dlaczego?
Bo nie zamknęli lotniska.

może nie mieli takiego długiego łańcuch i solidnej kłódki...

W kręgu podejrzeń

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona