Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   W mroku tajemnicy powstawania III RP

W mroku tajemnicy powstawania III RP

Data: 2012-12-30 22:45:06
Autor: boukun
W mroku tajemnicy powstawania III RP
FOZZ. Największa afera III RP
Galopująca inflacja i gigantyczny wzrost zadłużenia zagranicznego były zmorami ostatnich lat PRL. W końcu 1989 roku całkowity dług zagraniczny wynosił 42,3 mld dolarów, co stanowiło równowartość 64,8 proc. ówczesnego dochodu narodowego. Spłata przekraczała możliwości finansowe Polski. Postanowiono poszukać innego rozwiązania. 15 lutego 1989 r. Sejm przyjął ustawę o ustanowieniu Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego (FOZZ). Instytucji, która stała się "bohaterką" jednej z największych afer gospodarczych III RP. Afer z polityką w tle.
Zarobić na długu

Oficjalnie FOZZ miał się zajmować obsługą polskiego zadłużenia zagranicznego. Jednak już przy jego powołaniu założono, że będzie to tylko przykrywka do bezprawnego skupowania polskiego długu na rynku wtórnym. Przedsięwzięcie jak najbardziej opłacalne, choć sprzeczne z międzynarodowym prawem. Kombinacja była prosta. Za jednego dolara polskiego zadłużenia płacono wówczas na międzynarodowych rynkach 17 centów. Polskie służby specjalne wpadły na pomysł, by nie płacić rzeczywistego zadłużenia, tylko przez operacje finansowe prowadzone za pośrednictwem spółek specjalnie w tym celu powołanych w rajach podatkowych, zmniejszyć skalę zadłużenia, płacąc jedynie 17 proc. rzeczywistego zobowiązania. A chętnych do odzyskania choćby części należności nie brakowało. Tym bardziej, że wydawało się wówczas, iż Polska w ogóle nie spłaci zobowiązań.

Ponieważ operacja była niezgodna z prawem, do jej realizacji wyznaczono pracowników ówczesnego wywiadu wojskowego. Na czele FOZZ postawiono Grzegorza Żemka. Doświadczonego oficera wywiadu wojskowego PRL od lat zajmującego się tematyką gospodarczą. Z nadania wywiadu był m.in. radcą handlowym w przedstawicielstwie Banku Handlowego w Paryżu i Luksemburgu. Znał zatem mechanizmy operacji międzynarodowych, gdyż Bank Handlowy był wówczas agendą Narodowego Banku Polskiego. Przechodziły przez niego operacje finansowe m.in. związane z transakcjami central handlu zagranicznego.

Żemek podczas swojego procesu mówił, że od samego początku za FOZZ stały służby specjalne, które narzucały mu prowadzenie takiej, a nie innej działalności. Okazało się bowiem, że zamiast skupować zagraniczny dług, główną działalnością FOZZ było udzielanie pożyczek, inwestowanie w firmy i niesprawdzone interesy. Skupowanie zagranicznego długu traktowano jako działalność uboczną.

Ponieważ skup długu na rynku wtórnym przez celowy fundusz państwowy mógłby wywołać aferę na skalę międzynarodową, FOZZ-owi już w ustawie sejmowej przyznano nadzwyczajne uprawnienia. Nie musiał prowadzić szczegółowej księgowości, a jej prezes mógł podejmować decyzje biznesowe jednoosobowo bez zgody rady nadzorczej. To pozwalało na nadużycia, które - według aktu oskarżenia - kosztowały Skarb Państwa 35,9 mld starych złotych.

Z opinii biegłych przygotowanej na potrzeby procesu wynikało, że straty z tytułu działalności FOZZ wyniosły ok. 352 mln zł. Skali nieprawidłowości nie udało się jednak wyliczyć, czego jednym z głównych powodów był brak rzetelnej dokumentacji księgowej. Paradoksalnie w sprawozdaniu z działalności "FOZZ-u w likwidacji", prawnym następcy FOZZ - będącym również w dyspozycji sądu - było napisane, że likwidacja funduszu w latach 1991- 2003 przyniosła 272 mln zł zysku! Czy była to zatem działalność szkodliwa czy przyniosła państwu korzyści? Do dziś nie zostało to do końca wyjaśnione.
Pierwsze podejrzenia

Już w 1989 r. do Ministerstwa Finansów zaczęły napływać pierwsze informacje o podejrzeniach wobec interesów prowadzonych przez FOZZ. Jednak nie wzbudzały większego zainteresowania urzędników, tym bardziej, że na czele Rady Nadzorczej Funduszu stał ówczesny wiceminister finansów Janusz Sawicki.

Zresztą oficjalna działalność FOZZ nie trwała długo. W grudniu 1990 r. Sejm przyjął ustawę o zniesieniu Funduszu i postawieniu go w stan likwidacji. Jednak Fundusz nadal prowadził swoje operacje. Do czasu, aż finansowymi machinacjami związanymi z wykupem długów oraz inwestowaniem w spółki w rajach podatkowych i nie tylko, z funduszu celowego rządu zainteresował się młody kontroler Najwyższej Izby Kontroli Michał Falzmann.

W trakcie sprawdzania działalności FOZZ, jego podejrzenia zaczęły wzbudzać operacje, w wyniku których z kont Funduszu znikały pieniądze. Przygotował kilkanaście notatek dla ówczesnego dyrektora Zespołu Analiz Systemowych NIK Anatola Lawiny - późniejszego świadka w procesie FOZZ. Swoje ustalenia opisał również w artykule w "Głosie Wolnego Robotnika", co dało początek nagłośnieniu afery FOZZ.

W kwietniu 1991 r. Falzmann dołączył do grupy kontrolerów oddelegowanych przez prezesa NIK Waleriana Pańkę do przeprowadzenia kontroli dokumentacji FOZZ. Pod koniec miesiąca Falzmann opublikował w "Spotkaniach" artykuł, w którym nagłośnił nadużycia przy wykupie polskiego długu zagranicznego oraz przedstawił niektóre dokumenty.

To zapoczątkowało aferę na szczytach Władzy. Odbywały się spotkania na najwyższym szczeblu z udziałem premiera Jana Krzysztofa Bieleckiego, ministrów finansów z Leszkiem Balcerowiczem i kontrolerami NIK. W czerwcu 1991 kontrola NIK zakończyła się spisaniem protokołu. Wskazywano w nim na liczne nadużycia oraz utajniony sposób prowadzenia działalności, co skutkowało brakiem dokumentacji przeprowadzanych transakcji. Jako osoby odpowiedzialne za to wymieniono dyrekcję oraz Radę Nadzorczą FOZZ, wiceministrów finansów Wojciecha Misiąga i Janusza Sawickiego oraz ministra finansów Leszka Balcerowicza.

Tego samego dnia - według relacji Lawiny - Falzmann został odsunięty od wszelkich czynności kontrolnych związanych z  Funduszem. Wieczorem źle się poczuł. Odwieziony do szpitala, następnego dnia zmarł na zawał serca. Pojawiły się spekulacje, że ta śmierć nie była przypadkowa. Krążyły opowieści, że Falzmannowi ktoś pomógł. Jednak nic nie udowodniono. Podobnie zresztą jak nie znaleziono sprawców włamania do jego mieszkania. Skradziono wówczas jego notes, w którym miał mieć spisane konkretne operacje i kontrahentów Funduszu. Śledztwo w tej sprawie szybko umorzono.

Zresztą śmierć Falzmanna to nie jedyny tajemniczy zgon osób, które miały jakiś związek z FOZZ. W kilka miesięcy później w wypadku samochodowym zginął Walerian Pańko, prezes NIK, który również przyczynił się do wykrycia afery FOZZ. Jego kierowca cudem przeżył zderzenie z ciężarówką na drodze z Warszawy do Krakowa. Samochód został dosłownie przecięty na pół. Po śmierci Pańki również sugerowano, że nie była przypadkowa. W tym czasie NIK już sporządził raport z działalności FOZZ, który stał się jednym z dowodów prokuratury. Spekulowano, że mógł wiedzieć więcej niż znalazło się w raporcie.

Kierowcy Pańki również nie dane było dużo przeżyć szefa. Umarł kilka miesięcy później. Jako przyczynę zgonu wpisano zawał. Zginęło także dwóch młodych policjantów, którzy jako pierwsi pojawili się na miejscu wypadku, w którym zginął Pańko. W nieznanych okolicznościach utonęli łowiąc ryby w niewielkim stawie.

Śledztwo

Sprawy jednak nie udało się zamieść pod dywan. Kontrole Ministerstwa Finansów w FOZZ i Banku Handlowym, przez który przechodziła znaczna część operacji, nie doprowadziły do śledztwa, ale były wyraźnym sygnałem, że w FOZZ nie wszystko odbywało się tak, jak tego życzyliby sobie jego pomysłodawcy. Kiedy zmarli Falzmann i Pańko, śledztwo już trwało. Wszczęto je 7 maja 1991 r. po doniesieniu Józefa Tkaczika, Niemca prowadzącego biznesy z FOZZ. Materiału dowodowego dostarczył też raport z kontroli NIK.

Pierwszy akt oskarżenia trafił do sądu już w lutym 1993 r. Jednak tak jak cała sprawa, również losy tego dokumentu są bardzo zawikłane. Sąd uznał, że akt oskarżenia zawiera istotne błędy i odesłał go prokuraturze do uzupełnienia. I prokuratorzy uzupełniali go kolejnych pięć lat. Ostatecznie trafił do sądu w styczniu 1998 r.

Zdążyć przed przedawnieniem

Również w sądzie sprawa ciągnęła się latami. Pierwszy proces w sprawie FOZZ prowadziła sędzia Barbara Piwnik. Po przesłuchaniu wielu świadków i zgromadzeniu licznego materiału dowodowego proces musiał zacząć się od początku. W 2001 r. sędzia Piwnik została ministrem sprawiedliwości i musiała na czas pełnienia funkcji zrezygnować z orzekania. Do osądzenia tej sprawy trzeba było wyznaczyć nowego sędziego.

Kolegium sędziów warszawskiego Sądu Okręgowego wyznaczyło, poza kolejką, sędziego Andrzeja Kryże. Ten fakt po wydaniu wyroku był jednym z głównych argumentów obrońców oskarżonych w złożonej apelacji, w której domagali się zwrotu sprawy do ponownego rozpatrzenia. Osoba sędziego Kryże budziła wiele kontrowersji w trakcie samego procesu i przy ogłaszaniu wyroku. Jego wyłączenia ze składu orzekającego domagała się m.in. Janina Chim, zastępczyni Grzegorza Żemka w FOZZ.

Powodem zarzutów Chim wobec sędziego Kryże były jego bliskie związki z politykami prawej strony sceny politycznej. Kryże doradzał sejmowej komisji sprawiedliwości, a konkretnie Zbigniewowi Ziobro przy pracach nad ustawą wydłużającą okresy przedawnienia przestępstw gospodarczych, takich jak afera FOZZ. Zresztą po przyjęciu jej przez Sejm skorzystał z niej wydając wyroki za zarzuty, które według starego prawa już się przedawniły. Był to kolejny zarzut obrony, uznany później przez Sąd Apelacyjny. Zresztą sam Kryże w ustnym uzasadnieniu wyroku przyznał, że postępowanie przebiegało nie do końca w zgodzie z kodeksem. Bowiem kiedy Janina Chim zrezygnowała z obrońców z urzędu, Kryże poszedł na wojnę z adwokaturą, wyznaczając jej na tej samej rozprawie tych samych obrońców, tyle, że z urzędu. Późniejszy wiceminister sprawiedliwości wyraził wówczas nadzieje, że nie będzie to uznane w ewentualnej apelacji jako argument do merytorycznej oceny wyroku.

Po 14 latach od wszczęcia śledztwa przez prokuraturę, 224 rozprawach sądowych, przesłuchaniu 314 świadków, ocenie tysięcy stron dokumentów i sporządzeniu wielu opinii biegłych sąd skazał Grzegorza Żemka, byłego dyrektora generalnego FOZZ, na dziewięć lat więzienia i 720 tys. zł grzywny, jego zastępczynię Janinę Chim na sześć lat i 500 tys. zł. Kary dla oskarżonych w procesie biznesmenów to: trzy i pół roku więzienia i 320 tys. zł grzywny dla Dariusza Przywieczerskiego, trzy lata i 300 tys. zł dla Zbigniewa Olawy, dwa lata i 320 tys. zł dla Krzysztofa Komornickiego oraz dwa i pół roku i 195 tys. zł dla Ireny Ebbinghaus.
FOZZ i polityka

Wątki, które najbardziej wstrząsały polską opinią publiczną, nie dotyczyły jednak podejrzanych machinacji finansowych prowadzonych przez FOZZ za granicą, tylko tego co działo się na naszym podwórku. Z zeznań świadków wynikało bowiem, że z brudnych pieniędzy Funduszu finansowano działalność partii politycznych. Najgłośniejszą była sprawa przekazywania pieniędzy na Porozumienie Centrum - pierwszą partię braci Kaczyńskich. Nagłośnili to medialnie Jakub Kopeć w swojej książce "Po drugiej stronie lustracji" oraz Witold Krasucki w filmie dokumentalnym "Dramat w trzech aktach".

Na podstawie relacji Janusza Iwanowskiego Pineiro, młodego biznesmena pochodzenia kubańskiego i Jerzego Klemby, byłego oficera PRL-owskiego wywiadu wojskowego, przedstawiali relacje, jakie miały łączyć najbliższych współpracowników założycieli PC z FOZZ. Świadkowie ci twierdzili, co mówili również przed sądem, że przekazywali pieniądze m.in. Adamowi Glapińskiemu i Maciejowi Zalewskiemu, wiceprzewodniczącym PC, a raz nawet samemu Jarosławowi Kaczyńskiemu. Pieniądze miały pochodzić z "czarnych nadwyżek" central handlu zagranicznego, które miały trafiać do FOZZ m.in. na wykup długów.

Podczas procesu Kryże nie dał jednak wiary ich zeznaniom. Stwierdził, że zamiast za barierką dla świadków powinni siedzieć na ławie oskarżonych. Nie dał wiary również relacjom Anatola Lawiny, który bardzo szeroko rozwodził się na temat finansowych relacji FOZZ ze światem polityki, podkreślając, iż wie o tym jedynie z nieoficjalnych relacji innych osób. Kryże uznał, że te relacje - choć w procesie zajęły bardzo wiele czasu - są mało wiarygodne i wątek polityczny pozostawił bez rozstrzygnięcia.

Tuż po wygranych przez PiS wyborach Kryże został wiceministrem sprawiedliwości z rekomendacji Zbigniewa Ziobro. Media donosiły, że była to nagroda za "korzystny" dla PiS wyrok w sprawie FOZZ.

Do dziś nie udało się do końca wyjaśnić, gdzie trafiło 352 mln zł, które miały zniknąć z kasy FOZZ. Żemek twierdził, że ich nie ma. Podobnie Janina Chim. Być może leżą gdzieś na kontach nieistniejących już spółek w bankach w rajach podatkowych. Pewnym jest jedynie, że próby machinacji z wykupem zagranicznego długu naszego kraju pokazały, jak można było wykorzystując instytucje państwa "kręcić lody" za publiczne pieniądze.

http://www.tvp.pl/historia/aktualnosci/fozz-najwieksza-afera-iii-rp/3980654

W świetle powyższych wypadków, które także dzisiaj były przedstawiane w TVP Info, widzimy wyraźnie, że II RP zakładały tajne służby PRLu Jaruzelskiego i przygotowywały sie do tego i planowały to od wielu lat. Głupio tylko dla TVP Info, że kilka dni wcześniej puszczali inny program, typowo propagandowy, w którym w prymitywny sposób zachwalano przemiany systemowe i obrady okrągłego stołu...

Tak moi drodzy, ten kurewski kapitalizm jest wynikiem zbrodniczych działań tajnych służb PRLu Kiszczaka i Jaruzelskiego, Nie tylko SB, ale i innych tajnych służb PRLu, to Kiszczak i Jaruzelski są ojcami chrzestnymi III RP i to oni i ich tajne służby rozkradli Polskę...

Przypomnę:
Na czele FOZZ stanął Grzegorz Żemek, oficer wywiadu wojskowego;
Sędzia Andrzej Kryże uznał za nieistotny wątek polityczny afery FOZZ. Media spekulowały, że w nagrodę został wiceministrem sprawiedliwości u Zbigniewa Ziobro...

Żydokomuna żyła w PRLu i ma się w II RP całkiem dobrze...

boukun

Data: 2012-12-30 22:52:09
Autor: u2
W mroku tajemnicy powstawania III RP
W dniu 2012-12-30 22:45, boukun pisze:
Polskie służby specjalne wpadły na pomysł, by nie płacić rzeczywistego
zadłużenia, tylko przez operacje finansowe prowadzone za pośrednictwem
spółek specjalnie w tym celu powołanych w rajach podatkowych, zmniejszyć
skalę zadłużenia, płacąc jedynie 17 proc. rzeczywistego zobowiązania. A
chętnych do odzyskania choćby części należności nie brakowało. Tym
bardziej, że wydawało się wówczas, iż Polska w ogóle nie spłaci zobowiązań.


Niby dobry pomysl, ale agenciaki woleli robic przekrety dla siebie ;-)

Data: 2012-12-30 23:09:15
Autor: boukun
W mroku tajemnicy powstawania III RP
Użytkownik "u2" <u_2@o2.pl> napisał w wiadomości news:50e0b789$0$26699$65785112news.neostrada.pl...
W dniu 2012-12-30 22:45, boukun pisze:
Polskie służby specjalne wpadły na pomysł, by nie płacić rzeczywistego
zadłużenia, tylko przez operacje finansowe prowadzone za pośrednictwem
spółek specjalnie w tym celu powołanych w rajach podatkowych, zmniejszyć
skalę zadłużenia, płacąc jedynie 17 proc. rzeczywistego zobowiązania. A
chętnych do odzyskania choćby części należności nie brakowało. Tym
bardziej, że wydawało się wówczas, iż Polska w ogóle nie spłaci zobowiązań.


Niby dobry pomysl, ale agenciaki woleli robic przekrety dla siebie ;-)

W czym niby dobry pomysł? W rozkradzeniu majątku narodowego Polaków poprzez zaaranżowane przez służby Kiszczaka i Jaruzelskiego przemiany systemowe?

boukun

Data: 2012-12-30 23:28:53
Autor: u2
W mroku tajemnicy powstawania III RP
W dniu 2012-12-30 23:09, boukun pisze:
Niby dobry pomysl, ale agenciaki woleli robic przekrety dla siebie ;-)

W czym niby dobry pomysł? W rozkradzeniu majątku narodowego Polaków
poprzez zaaranżowane przez służby Kiszczaka i Jaruzelskiego przemiany
systemowe?


Chodzi o to aby zamiast 100% placic tylko 17%.

Data: 2012-12-31 01:42:44
Autor: boukun
W mroku tajemnicy powstawania III RP
Użytkownik "u2" <u_2@o2.pl> napisał w wiadomości news:50e0c025$0$1228$65785112news.neostrada.pl...
W dniu 2012-12-30 23:09, boukun pisze:
Niby dobry pomysl, ale agenciaki woleli robic przekrety dla siebie ;-)

W czym niby dobry pomysł? W rozkradzeniu majątku narodowego Polaków
poprzez zaaranżowane przez służby Kiszczaka i Jaruzelskiego przemiany
systemowe?


Chodzi o to aby zamiast 100% placic tylko 17%.

Chodziło przede wszystkim o to, jak zawsze, żeby okraść miliony Polaków, a przy okazji totalnie zniewolić...

I na tej zasadzie zbrodniarz Jaruzelski założył III RP...

boukun

W mroku tajemnicy powstawania III RP

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona