Od razu widać, że wybory za pasem :-)

http://www.bemowo.waw.pl/administracja/aktualnosci/bemowo_na_rowerowo_,2189/

"Na Bemowie powstanie sieć najnowocześniejszych bezobsługowych wypożyczalni rowerów, która początkowo będzie się składać z 10 stacji rowerowych i 100 jednośladów. Zarząd Dzielnicy ogłosił także przeprowadzenie konsultacji społecznych w sprawie wytyczenia nowych ścieżek dla jednośladów oraz lokalizacji poszczególnych wypożyczalni. – To ewenement w skali Warszawy. Liczymy na to, że Bemowo stanie się drugim Amsterdamem – mówi Dąbrowski."

"System wypożyczalni wystartuje 1 marca 2012 roku. Model biznesowy zakłada wyłonienie operatora, który będzie zarządzał systemem. Prywatny podmiot będzie mógł sprzedawać miejsca reklamowe, które znajdą się na rowerach oraz poszczególnych stacjach, a także rozwijać system komercyjnie. Dzięki temu Dzielnica nie będzie musiała finansować przedsięwzięcia w całości, a szacunkowe koszty funkcjonowania wypożyczalni przez pięć lat wyniosą 1,5 mln zł. – Bemowo co roku będzie przeznaczać na ten cel ok. 300 tys. zł. – mówi Jarosław Dąbrowski."

No cóż, jako mieszkaniec Bemowa cieszyć się powinienem. Widziałem jednak już kilka "udanych" inwestycji w tej dzielnicy (np. http://www.alfer.pl/Sznajdra.jpg) i podchodzę do tej kolejnej z cholernie dużą rezerwą. Bemowskie przetargi mają jedyne kryterium: cenę, łatwo przewidzieć jakie mogą być efekty. Pożyjemy, zobaczymy... :-)

Pzdr
A.

On 23 Sie, 10:12, "Alfer_z_pracy" <alferwywa...@mp.pl> wrote:

Bemowskie przetargi mają jedyne kryterium: cenę, łatwo
przewidzieć jakie mogą być efekty.

Nie tylko bemowskie. Tak jest w całej Polsce, ponieważ tak jest
skonstruowana ustawa o zamówieniach publicznych. Zleceniodawca musi
wybrać najtańsza ofertę.

--
zdyboo via www

Tomasz Zych napisał:

Tak jest w całej Polsce, ponieważ tak jest skonstruowana ustawa o zamówieniach publicznych. Zleceniodawca musi

wybrać najtańsza ofertę.

I m.in. dlatego drugą Holandią czy Szwajcarią nie będziemy raczej zbyt szybko :-)

Pzdr
A.

On 23.08.2011 13:52, Alfer_z_pracy wrote:

Tomasz Zych napisał:

Tak jest w całej Polsce, ponieważ tak jest skonstruowana ustawa o
zamówieniach publicznych. Zleceniodawca musi

wybrać najtańsza ofertę.

I m.in. dlatego drugą Holandią czy Szwajcarią nie będziemy raczej zbyt
szybko :-)

Bzdura. Jeżeli plan DDR zakłada zakręty 90 stopni i słup na środku to czy zostanie wykonana za milion zł czy 2 miliony to ten słup dalej będzie na środku.

Fabian.

Fabian napisał:

Jak Ty coś kupujesz to czym się kierujesz? Ja kupuje najtańszy produkt spełniający moje oczekiwania.

O właśnie. Czy widzisz różnicę miedzy takimi 2 zdaniami:
"Kupuję najtańszy produkt spełniający moje oczekiwania"
a
"Kupuję najtańszy produkt"?

Poza tym, oferta musi spełniać warunki zamówienia. W warunkach można zapisać różne rzeczy.

Można, owszem. Czytałem bemowskie SIWzy, uwierz że dają spore pole do popisu, można ciąć koszty na lewo i prawo będąc w 100%-owej zgodzie z warunkami.

Bzdura. Jeżeli plan DDR zakłada zakręty 90 stopni i słup na środku to czy zostanie wykonana za milion zł czy 2 miliony to ten słup dalej będzie na środku.

Oczywiście, ale Ty o czym innym piszesz. Natomiast jeśli plan DDR zakłada warstwę asfaltu o grubości 3 cm i w przetargu wygra firma tańsza, której 3-centymetrowy asfalt wytrzymuje 2 lata zamiast 5-ciu, a gwarancja się skończy, to... sam sobie dopisz.

Czy widziałeś w moim 1. poście linka ze zdjęciami z najtańszej = wygranej inwestycji nad gliniankami? Wiesz już, o czym mówię, czy nadal bzdura? :-))) (Nota bene 1.3 mln za tę rewitalizację to grubo przesadzona kwota)

Pzdr
A.

On 2011-08-23 14:25, Alfer_z_pracy wrote:

O właśnie. Czy widzisz różnicę miedzy takimi 2 zdaniami:
"Kupuję najtańszy produkt spełniający moje oczekiwania"
a
"Kupuję najtańszy produkt"?

Przy czym przetargi drogowe to naprawdę nic. Dopiero przy zakupach do
jednostek badawczych robi się naprawdę wesoło :).

Czy widziałeś w moim 1. poście linka ze zdjęciami z najtańszej =
wygranej inwestycji nad gliniankami? Wiesz już, o czym mówię, czy nadal
bzdura? :-))) (Nota bene 1.3 mln za tę rewitalizację to grubo
przesadzona kwota)

To jest spieprzone bezpiecznie, bo jak coś takiego widzisz, to włącza Ci
się "szczególna ostrożność" :).
Przypominam wątek sprzed kilku miesięcy, który dotyczył zaskakująco
śliskiej nawierzchni na tej "super ścieżce" nad trasą S8. W wakacje już
trwały tam jakieś prace, choć nie wiem czy dotyczyły nawierzchni.

A takich przykładów jest sporo. Choćby ta kładka nad Niepodległości
(przy Polu Mokotowskim). Niedawno poręcze odpadły od reszty - nie były
zatopione w betonie tylko przytwierdzone cienką warstwą cementu.
Wytrzymały tak długo, bo kładka jest kręta, a nie prosta. Gdyby nie to -
pewnie już dawno by ktoś zginął.

pozdrawiam,
PK

On 23.08.2011 14:25, Alfer_z_pracy wrote:

Oczywiście, ale Ty o czym innym piszesz. Natomiast jeśli plan DDR
zakłada warstwę asfaltu o grubości 3 cm i w przetargu wygra firma
tańsza, której 3-centymetrowy asfalt wytrzymuje 2 lata zamiast 5-ciu, a
gwarancja się skończy, to... sam sobie dopisz.

Czy widziałeś w moim 1. poście linka ze zdjęciami z najtańszej =
wygranej inwestycji nad gliniankami? Wiesz już, o czym mówię, czy nadal
bzdura? :-))) (Nota bene 1.3 mln za tę rewitalizację to grubo
przesadzona kwota)

Widzieć widziałem, ale wydaje mi się, że cena nie jest właśnie problemem. Problemem jest to, że można zrobić gówno, które spełnia specyfikacje zamówienia, ale nie nadaje się do użytku albo wygląda jak to przedstawiłeś.

Swoją drogą wymaganie typu 2 lata gwarancji na jakiś projekt typu droga, budynek czy inne schody to IMHO pomyłka. Gwarancje 2 lata to ja mogę mieć na buty, ale na drogę która ma być użytkowana 10 lat bez remontu?

Fabian.
ps. inna sprawa ile taka gwarancja jest warta, jeżeli po drodze jeżdżą przeciążone pojazdy i można to udowodnić, drogę też buduje się na określone obciążenia

Fabian napisał:

Swoją drogą wymaganie typu 2 lata gwarancji na jakiś projekt typu droga, budynek czy inne schody to IMHO pomyłka. Gwarancje 2 lata to ja mogę mieć na buty, ale na drogę która ma być użytkowana 10 lat bez remontu?

Otóż to i okres gwarancji zapewne też ma wpływ na finalną cenę. W sumie logiczne, jeśli jako wykonawca zastosujesz drogi ale trwały komponent, to wiesz że przez np. 10 lat Twój produkt nie będzie wymagał większych poprawek. Ale jeśli w warunkach masz śmieszne 2 lata, to można całkiem łatwo wykalkulować że te 2 lata jakoś pociągnie komponent dziadowski czyli tańszy i już możemy ceną bić konkurencję. I kółko się zamyka. A może nawet te krótkie gwarancje są pisane po to, by zleceniodawcę było stać na zapłacenie za robotę? Bo przy gwarancji 20-letniej cena by była tak wygórowana, że środków w kasie urzędu by zabrakło? Sam widzisz że w tych naszych rodzimych układzikach można na kilka sposobów nakombinować. Dlatego użyłem skrótu myślowego że tak jak w Szwajcarii to u nas nie będzie :-)

Proponuję poczekać do 2. kwartału 2012 r., wtedy wrócimy do tematu publicznych rowerów na Bemowie. Obawiam się, że będzie bardzo wesoło (a dokładniej: strasznie śmiesznie :-).

Pzdr
A.

On 23.08.2011 13:46, Tomasz Zych wrote:

On 23 Sie, 10:12, "Alfer_z_pracy"<alferwywa...@mp.pl>  wrote:

Bemowskie przetargi mają jedyne kryterium: cenę, łatwo
przewidzieć jakie mogą być efekty.

Nie tylko bemowskie. Tak jest w całej Polsce, ponieważ tak jest
skonstruowana ustawa o zamówieniach publicznych. Zleceniodawca musi
wybrać najtańsza ofertę.

Na ofertę prócz ceny może się składać gwarancja, termin wykonania. Poza tym, oferta musi spełniać warunki zamówienia. W warunkach można zapisać różne rzeczy.

Jak Ty coś kupujesz to czym się kierujesz? Ja kupuje najtańszy produkt spełniający moje oczekiwania. Problemem przy składaniu zamówień jest właśnie to określenie oczekiwań, tak aby po realizacji zamówienia nie minęło się ono z potrzebami.

Fabian.

On 23 Sie, 13:55, Fabian <fabian1234567...@gazeta.pl> wrote:

Jak Ty co kupujesz to czym si kierujesz?

Ja najpierw się upewniam czy na pewno potrzebuję to co chcę kupić. ;)
Nie kieruję się w 100% ceną. W każdym razie nie przypominam sobie,
żebym przy jakichkolwiek zakupach używał ceneo czy podobnych serwisów.
Czasem spojrzę jaki jest przedział cenowy danego produktu, ale z
reguły nie kupuję w określonym sklepie, tylko dlatego, że tam jest
najtaniej, zwłaszcza jak nie znam tego sklepu.

Tomasz Zych <tomzych@gmail.com> napisał(a):

On 23 Sie, 13:55, Fabian <fabian1234567...@gazeta.pl> wrote:

> Jak Ty co kupujesz to czym si kierujesz?

Ja najpierw si=EA upewniam czy na pewno potrzebuj=EA to co chc=EA kupi=E6. =
;)
Nie kieruj=EA si=EA w 100% cen=B1. W ka=BFdym razie nie przypominam sobie,
=BFebym przy jakichkolwiek zakupach u=BFywa=B3 ceneo czy podobnych serwis=
=F3w.
Czasem spojrz=EA jaki jest przedzia=B3 cenowy danego produktu, ale z
regu=B3y nie kupuj=EA w okre=B6lonym sklepie, tylko dlatego, =BFe tam jest
najtaniej, zw=B3aszcza jak nie znam tego sklepu.

Dziwne, ja robie tak jak Fabian. Ustalam, co konkretnie chce kupic i patrze,
gdzie najtaniej, ewentualnie pomijajac oferty wygladajace na obciazone
ryzykiem. Jakos wole placic mniej, niz wiecej...

--
rmikke

--

In article <a13ea7d5-5b45-499e-b3f3-587b266b7bf2@ea4g2000vbb.googlegroups.com>,
 Tomasz Zych <tomzych@gmail.com> wrote:

On 23 Sie, 13:55, Fabian <fabian1234567...@gazeta.pl> wrote:

> Jak Ty co kupujesz to czym si kierujesz?

Ja najpierw się upewniam czy na pewno potrzebuję to co chcę kupić. ;)
Nie kieruję się w 100% ceną. W każdym razie nie przypominam sobie,
żebym przy jakichkolwiek zakupach używał ceneo czy podobnych serwisów.
Czasem spojrzę jaki jest przedział cenowy danego produktu, ale z
reguły nie kupuję w określonym sklepie, tylko dlatego, że tam jest
najtaniej, zwłaszcza jak nie znam tego sklepu.

Dziwne.
Przeciez kupujac w roznych sklepach ten sam produkt kupujesz wlasnie ten sam produkt.
W roznej cenie.

TA

On 23 Sie, 15:16, Titus_Atomi...@somewhere.in.the.world wrote:

Dziwne.
Przeciez kupujac w roznych sklepach ten sam produkt kupujesz wlasnie ten
sam produkt.
W roznej cenie.

Niby tak, ale powiedzmy, że na ceneo sprawa ceny wygląda tak. Jest
jakiś tam poziom średni ceny, który +/- trzyma większość sklepów z
listy. Na czele jednak znajduje się sklep, który ma dany towar
wyraźnie taniej. Mnie się w takiej sytuacji zaświeca lampka
ostrzegawcza i zwykle ten sklep omijam. Kupuję z któregoś z listy, w
którym kupowałem już poprzednio albo taki, w którym potwierdzę
telefonicznie, że towar mają na stanie i wysyłają od ręki.
Czasem sprawdzę ceny w sieci i kupię w stacjonarnym sklepie negocjując
cenę, bo ważniejsze jest, żeby mieć towar od razu, bez czekania, nawet
jak nie wynegocjuję ceny do poziomu cen w sieci.
Do tego dochodzi jeszcze obsługa po sprzedaży, co z tego, że towar
kupię 2% taniej, jak za chwilę sklepu nie będzie i ewentualne
roszczenia będę mógł słać na Bedryczów. Mało to jest przypadków, że
ludkowie skuszeni niską ceną kupią towar z prywatnego importu, sklep
po jakimś czasie się zwinie, a polski przedstawiciel danego producenta
nie honoruje gwarancji z innego kraju.
Od dłuższego już czasu nie kieruję się tylko ceną przy zakupach, mogę
sobie na to pozwolić i z tego korzystam. Jak mi się w życiu pozmienia
możliwe, że będę patrzył tylko na cenę.

--
zdyboo via www

W dniu 23.08.2011 15:37, Tomasz Zych pisze:

Niby tak, ale powiedzmy, że na ceneo sprawa ceny wygląda tak. Jest
jakiś tam poziom średni ceny, który +/- trzyma większość sklepów z
listy. Na czele jednak znajduje się sklep, który ma dany towar
wyraźnie taniej. Mnie się w takiej sytuacji zaświeca lampka
ostrzegawcza i zwykle ten sklep omijam.

Ja wtedy zaczynam szukać opinii o sklepie ;)

Właśnie dzięki wnikliwej analizie porównywarek zakupiłem laptopa w cenie około 500zł (albo 20%) niższej niż średnia (2 sklepy odstawały dość wyraźnie, jeden przewijał się często w nieciekawym kontekście, drugi - brak negatywnych opinii poza utyskiwaniem na czas, trochę pozytywnych - głównie o cenach, rzeczywiście czekałem tydzień aż sprowadzą z hurtowni). Służy mi już 4 rok.

--
Pozdrawiam
Michoo

Titus_Atomicus@somewhere.in.the.world napisał(a):

In article <a13ea7d5-5b45-499e-b3f3-587b266b7bf2@ea4g2000vbb.googlegroups.com>,
 Tomasz Zych <tomzych@gmail.com> wrote:

> On 23 Sie, 13:55, Fabian <fabian1234567...@gazeta.pl> wrote:
> > > Jak Ty co kupujesz to czym si kierujesz?
> > Ja najpierw się upewniam czy na pewno potrzebuję to co chcę kupić. ;)
> Nie kieruję się w 100% ceną. W każdym razie nie przypominam sobie,
> żebym przy jakichkolwiek zakupach używał ceneo czy podobnych serwisów.
> Czasem spojrzę jaki jest przedział cenowy danego produktu, ale z
> reguły nie kupuję w określonym sklepie, tylko dlatego, że tam jest
> najtaniej, zwłaszcza jak nie znam tego sklepu.

Dziwne.
Przeciez kupujac w roznych sklepach ten sam produkt kupujesz wlasnie ten sam produkt.
W roznej cenie.

I z roznym prawdopodobienstwem dostarczenia towaru zgodnego z zamowieniem, ze
o roznych warunkach realizacji rekojmi nie wspomne.

Ostatnio ktos podrzucal jaies ladne, kolorowe zebatki i co tam jeszcze z
DealExtreme. Tanio, ale w opisie towaru stoi, ze kolor zostanie dobrany losowo
przy wysylce. To ja wole zaplacic wiecej za ten sam towar i nie ryzykowac, ze
zamiast np. niebieskiego dostane rozowy...

--
rmikke

--

On 2011-08-23 13:55, Fabian wrote:

Na ofertę prócz ceny może się składać gwarancja, termin wykonania. Poza
tym, oferta musi spełniać warunki zamówienia. W warunkach można zapisać
różne rzeczy.

W związku z czym istnieje w tym kraju zawód pisarza przetargowego
(czasem - np. na uczelniach - realizowany w ramach 1/3 etatu naukowca :P).

Nie możesz chcieć sobie kupić komputera z jakichś okreslonych elementów.
Musisz wymyślać warunki tak długo, aż będzie pewność, że niechciana
część nie spełnia warunków. Wyspecjalizowany serwer kupuje się łatwo. Po
komputer na biurko piszesz długie wypracowanie :).

Jak Ty coś kupujesz to czym się kierujesz? Ja kupuje najtańszy produkt
spełniający moje oczekiwania. Problemem przy składaniu zamówień jest
właśnie to określenie oczekiwań, tak aby po realizacji zamówienia nie
minęło się ono z potrzebami.

Ty przy zakupach masz trochę inną sytuację, bo wybierasz co chcesz. Ale
wyobraź sobie, że nie możesz wejść do dużego marketu. Składasz
zamówienie, w którym nie możesz podać nazwy tylko w miarę ogólny opis
produktu. Ekspedient Ci przynosi i masz obowiązek to kupić :).

pozdrawiam,
PK

On 23.08.2011 14:57, Kosu wrote:

Jak Ty coś kupujesz to czym się kierujesz? Ja kupuje najtańszy produkt
spełniający moje oczekiwania. Problemem przy składaniu zamówień jest
właśnie to określenie oczekiwań, tak aby po realizacji zamówienia nie
minęło się ono z potrzebami.

Ty przy zakupach masz trochę inną sytuację, bo wybierasz co chcesz. Ale
wyobraź sobie, że nie możesz wejść do dużego marketu. Składasz
zamówienie, w którym nie możesz podać nazwy tylko w miarę ogólny opis
produktu. Ekspedient Ci przynosi i masz obowiązek to kupić :).

Po to wymyślono idee zamówień publicznych. Aby produkty były dobierane do potrzeb, nie odwrotnie.

Jak bym chodził do sklepu jak proponujesz, to raczej bym miał problem jak niektórzy przy zamówieniach też mają: nie złożono ofert spełniających wymagania :)

Fabian.

On 2011-08-23 15:09, Fabian wrote:

Po to wymyślono idee zamówień publicznych. Aby produkty były dobierane
do potrzeb, nie odwrotnie.

No nie do końca. Polską ideę zamówień publicznych wymyślono w czasach,
kiedy narzędzia i beton kosztowały, a praca była praktycznie za darmo.
Do tego robiło się mniej, więc był czas na wypełnianie formularzy. No i
była pewność, że kupi się rodzimy produkt z ZSRRu, a nie jakiś obcy
(czyli za dolary :)).

Oczywiście dzisiejszy system różni się od tego z PRL, ale z tego co
słyszę... nieznacznie :).

Z budową mostu jest tak jak mówisz - most ma być według projektu i basta.
Z zakupem narzędzi czy sprzętu do badań jest zupełnie inaczej. Czasem
trzeba kupić konkretny model z szerokiej oferty wielu producentów. I
zamiast po prostu go kupić, konstruuje się zadziwiające wymagania do
przetargu. Takie, żeby tylko jeden produkt pasował, ale żeby nie
wzbudzić podejrzeń jakiegoś nadwrażliwego urzędnika.

Zobacz jak Ty dobierasz rowery - dbasz o geometrię, wygodę siodełka i
chwytów. A fotel w pracy dostałbyś z przetargu i koniec :D. Zresztą
naukowcy najczęściej sami kupują sobie fotele, a wielu przynosi
komputery z domu (w erze laptopów nie jest to już tak upierdliwe jak
dawniej :)).

pozdrawiam,
PK

On 23.08.2011 17:15, Kosu wrote:

Z budową mostu jest tak jak mówisz - most ma być według projektu i basta.
Z zakupem narzędzi czy sprzętu do badań jest zupełnie inaczej. Czasem
trzeba kupić konkretny model z szerokiej oferty wielu producentów. I
zamiast po prostu go kupić, konstruuje się zadziwiające wymagania do
przetargu. Takie, żeby tylko jeden produkt pasował, ale żeby nie
wzbudzić podejrzeń jakiegoś nadwrażliwego urzędnika.

Albo jest uzasadnienie aby kupić konkretny produkt, albo go nie ma. Jak jest to nie ma problemu zapisać takiego wymagania aby spełniał go tylko ten produkt.

Zobacz jak Ty dobierasz rowery - dbasz o geometrię, wygodę siodełka i
chwytów. A fotel w pracy dostałbyś z przetargu i koniec :D. Zresztą
naukowcy najczęściej sami kupują sobie fotele, a wielu przynosi
komputery z domu (w erze laptopów nie jest to już tak upierdliwe jak
dawniej :)).

No ale przepraszam, dlaczego ktoś za moje pieniądze ma kupować sobie IBooka jeżeli jakiś laptop za 1/2 ceny ma te same funkcje? W pracy też używam polizingowego laptopa za 1 kzł, bo wystarczy, chociaż chciał bym coś fajniejszego. Ale tu ktoś wykłada "własne" pieniądze i myśli na co wydaje.

Jaki problem w przetargu zapisać geometrię roweru, materiał z którego ma być stworzony sposób wytworzenia ramy (luty, spawy itp). Dlaczego mam dostać jakiś super fotel jeżeli zwykły spełnia swoje funkcje? No chyba, że ktoś nie potrafi napisać zamówienia i chciał zamówić fotele, a dostał stołki i później pracownicy muszą na tym siedzieć. Ale w takim wypadku to chyba coś nie tak z zamówieniem było?

Fabian.

On 2011-08-23 17:29, Fabian wrote:

Albo jest uzasadnienie aby kupić konkretny produkt, albo go nie ma. Jak
jest to nie ma problemu zapisać takiego wymagania aby spełniał go tylko
ten produkt.

Nie zawsze "nie ma problemu", bo nie zawsze są to zupełnie obiektywne
wymagania (oparte o choćby specyfikację techniczną). Czasem masz
pracowników wyszkolonych do obsługi konkretnego urządzenia (np. ich
wyszkolenie trwało 3 lata i kosztowało kilkaset tysięcy złotych -
możliwe że więcej niż sam zakup). Czasem masz stworzone własne
oprogramowanie (sterowniki, system operacyjny itp) na jakieś urządzenie.
Te programy nie zadziałają na niczym innym, ale nie są powszechnie
dostępne, więc trudno umieścić je jako wymaganie jak zgodność z
Windowsem. Nie twierdzę, że się nie da. Po prostu w ten sposób marnuje
się czas jakiegoś człowieka (i sporo papieru).

Musisz też pamiętać, że przetargi są publiczne, ale wiele badań nie.
Naukowcy mogą nie mieć ochoty udzielać zbyt wielu informacji w
dokumencie, który każdy może ściągnąć ze strony instytutu. Nie mówię o
przypadkach, w których jakaś państwowa agencja zabroniła im udzielania
takich informacji (strategiczne zakupy mogą iść bokiem przez tę agencję).

 W pracy też

używam polizingowego laptopa za 1 kzł, bo wystarczy, chociaż chciał bym
coś fajniejszego. Ale tu ktoś wykłada "własne" pieniądze i myśli na co
wydaje.

Ale nie każdy używa komputera do pracy biurowej. Nie każdy instaluje
Windowsa i MS Office. Chyba to rozumiesz.

Jaki problem w przetargu zapisać geometrię roweru, materiał z którego ma
być stworzony sposób wytworzenia ramy (luty, spawy itp). Dlaczego mam
dostać jakiś super fotel jeżeli zwykły spełnia swoje funkcje?

No nie wiem jaki masz fotel w domu, ale ja na swoim często siedzę 10-15h
na dobę i staram się posiadać wygodny (zresztą aktualny umiera i właśnie
go wymieniam, a przecież ten nowy też będzie służył po prostu do siedzenia).

pozdrawiam,
PK

On 23.08.2011 21:41, Kosu wrote:

On 2011-08-23 17:29, Fabian wrote:

Albo jest uzasadnienie aby kupić konkretny produkt, albo go nie ma. Jak
jest to nie ma problemu zapisać takiego wymagania aby spełniał go tylko
ten produkt.

Nie zawsze "nie ma problemu", bo nie zawsze są to zupełnie obiektywne
wymagania (oparte o choćby specyfikację techniczną). Czasem masz
pracowników wyszkolonych do obsługi konkretnego urządzenia (np. ich
wyszkolenie trwało 3 lata i kosztowało kilkaset tysięcy złotych -
możliwe że więcej niż sam zakup). Czasem masz stworzone własne
oprogramowanie (sterowniki, system operacyjny itp) na jakieś urządzenie.
Te programy nie zadziałają na niczym innym, ale nie są powszechnie
dostępne, więc trudno umieścić je jako wymaganie jak zgodność z
Windowsem. Nie twierdzę, że się nie da. Po prostu w ten sposób marnuje
się czas jakiegoś człowieka (i sporo papieru).

Musisz też pamiętać, że przetargi są publiczne, ale wiele badań nie.
Naukowcy mogą nie mieć ochoty udzielać zbyt wielu informacji w
dokumencie, który każdy może ściągnąć ze strony instytutu. Nie mówię o
przypadkach, w których jakaś państwowa agencja zabroniła im udzielania
takich informacji (strategiczne zakupy mogą iść bokiem przez tę agencję).

Tak, życie nie jest łatwe. Napisanie zamówienia też nie. Przykro mi. Ale nie chcę sytuacji, że pan Henio chce Ajbuka, bo jest fajny i tylko dlatego go dostanie. Przynajmniej nie za moją kasę ;)

  W pracy też

używam polizingowego laptopa za 1 kzł, bo wystarczy, chociaż chciał bym
coś fajniejszego. Ale tu ktoś wykłada "własne" pieniądze i myśli na co
wydaje.

Ale nie każdy używa komputera do pracy biurowej. Nie każdy instaluje
Windowsa i MS Office. Chyba to rozumiesz.

Oczywiście. Ale jak instaluje coś innego to chyba wie po co i może to napisać? Bardzo łatwo napisać wymagania oprogramowania tak, aby tylko jeden produkt go spełniał.

Jaki problem w przetargu zapisać geometrię roweru, materiał z którego ma
być stworzony sposób wytworzenia ramy (luty, spawy itp). Dlaczego mam
dostać jakiś super fotel jeżeli zwykły spełnia swoje funkcje?

No nie wiem jaki masz fotel w domu, ale ja na swoim często siedzę 10-15h
na dobę i staram się posiadać wygodny (zresztą aktualny umiera i właśnie
go wymieniam, a przecież ten nowy też będzie służył po prostu do siedzenia).

Już dawno tyle nie siedziałem w jednym miejscu. A kiedyś jak jeszcze miałem to w zwyczaju robiłem to na najzwyklejszym krześle obitym jakimś suknem i żyje. Wad postawy jakiś też się nabawiłem. Na fotelu w pracy siedzę te prawie 8h i też nie będę się modlił nad wyborem nowego. Zresztą już ponad rok temu miałem wymienić. Eh, zamówienie muszę napisać, niestety nie mogę do niego wpisać swoich wymagań tylko muszę podać konkretny model i sklep w którym można go kupić.

Fabian.

Fabian wrote:

On 23.08.2011 21:41, Kosu wrote:

[...]
No nie wiem jaki masz fotel w domu, ale ja na swoim często siedzę 10-15h
na dobę i staram się posiadać wygodny (zresztą aktualny umiera i właśnie
go wymieniam, a przecież ten nowy też będzie służył po prostu do siedzenia).

Już dawno tyle nie siedziałem w jednym miejscu. A kiedyś jak jeszcze miałem to w zwyczaju robiłem to na najzwyklejszym krześle obitym jakimś suknem i żyje. Wad postawy jakiś też się nabawiłem. Na fotelu w pracy siedzę te prawie 8h i też nie będę się modlił nad wyborem nowego. Zresztą już ponad rok temu miałem wymienić. Eh, zamówienie muszę napisać, niestety nie mogę do niego wpisać swoich wymagań tylko muszę podać konkretny model i sklep w którym można go kupić.

Ile masz 'wysiedzianych' godzin w 'roboczym' fotelu? Powyzej 40 000? Stawiam dolary przeciw orzechom, ze nawet sie nie zblizyles do polowy. A jasne, ze jak siedziales w sumie malo, to nic specjalnego Ci sie nie stalo. Ale moglo. I wlasnie o to chodzi, zeby komus z predyspozycja do np. dyskopatii, innych zwyrodnienia kregoslupa i postawy nic sie nie stalo. Oczywiscie 'jakiestam' krzeslo obite suknem moze miec dobra konstrukcje, ale moze tez miec zla.

--
PoZdR
++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++
"A properly shaped leather saddle is an excellent choice
for the high-mileage rider who doesn't mind the fact
that it is a bit heavier than a plastic saddle."
Sheldon Brown: 1944 - 2008
++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++

On 27.08.2011 09:41, Coaster wrote:

Ile masz 'wysiedzianych' godzin w 'roboczym' fotelu? Powyzej 40 000?
Stawiam dolary przeciw orzechom, ze nawet sie nie zblizyles do polowy. A

Połowę przekroczyłem na pewno, jak dużo więcej to trudno powiedzieć, były lata, kiedy dzieliłem czas pomiędzy krzesło i łóżko. A w perspektywie ostatnik kilku lat nie schodzę raczej poniżej średniej 6.5h/dobę dla całego roku, wiadomo praca + to co w domu.

jasne, ze jak siedziales w sumie malo, to nic specjalnego Ci sie nie
stalo. Ale moglo. I wlasnie o to chodzi, zeby komus z predyspozycja do
np. dyskopatii, innych zwyrodnienia kregoslupa i postawy nic sie nie
stalo. Oczywiscie 'jakiestam' krzeslo obite suknem moze miec dobra
konstrukcje, ale moze tez miec zla.

Wydaje mi się, że kluczem prócz prawidłowej postawy przy siedzeniu jest relaksowanie się, rozciąganie, jakieś ćwiczenia. No i nawet najlepsze krzesło nie zmusi do prawidłowego siedzenia. Czy w ogóle jakieś konkretne siedzenie jest potrzebne do prawidłowego siedzenia, nie wystarczy stabilne podparcie dla tyłka na określonej wysokości? Plecy nie muszą być podparte.

Fabian.

On 2011-08-29 12:17, Fabian wrote:

Połowę przekroczyłem na pewno, jak dużo więcej to trudno powiedzieć,
były lata, kiedy dzieliłem czas pomiędzy krzesło i łóżko. A w
perspektywie ostatnik kilku lat nie schodzę raczej poniżej średniej
6.5h/dobę dla całego roku, wiadomo praca + to co w domu.

Bez jaj. Mam 24 lata. Na fotelu w pokoju przesiedziałem już jakieś 40
tysięcy godzin. Gdybym do tego dodał drewniane ławki w szkole i na
uczelni, to spokojnie stuknęłoby 60 tysięcy.
Może po prostu Twój tryb życia nie wymaga długiego siedzenia. Nie mniej
wygodne krzesło bym polecał. Nawet jeśli dziś nie zauważysz różnicy, to
za 30 lat możesz ją poczuć.

Wydaje mi się, że kluczem prócz prawidłowej postawy przy siedzeniu jest
relaksowanie się, rozciąganie, jakieś ćwiczenia. No i nawet najlepsze
krzesło nie zmusi do prawidłowego siedzenia. Czy w ogóle jakieś
konkretne siedzenie jest potrzebne do prawidłowego siedzenia, nie
wystarczy stabilne podparcie dla tyłka na określonej wysokości? Plecy
nie muszą być podparte.

?!
Fotel roboczy bez podparcia pleców? Chyba żartujesz. Ja cierpię na
fotelu bez zagłówka (w nowym będzie mnie kosztował ekstra 150 zł :( ).

pozdrawiam,
PK

On 29.08.2011 16:44, Kosu wrote:

On 2011-08-29 12:17, Fabian wrote:

Połowę przekroczyłem na pewno, jak dużo więcej to trudno powiedzieć,
były lata, kiedy dzieliłem czas pomiędzy krzesło i łóżko. A w
perspektywie ostatnik kilku lat nie schodzę raczej poniżej średniej
6.5h/dobę dla całego roku, wiadomo praca + to co w domu.

Bez jaj. Mam 24 lata. Na fotelu w pokoju przesiedziałem już jakieś 40
tysięcy godzin. Gdybym do tego dodał drewniane ławki w szkole i na
uczelni, to spokojnie stuknęłoby 60 tysięcy.

Ciekawe. Mógłbyś przytoczyć obliczenia wg. których to Ci wyszło? Siedziałeś kilka godzin dziennie na fotelu jak miałeś np. 9 lat? Codziennie, w wakacje itd? Jak by podzielić te 40kh na 14 lat to wychodzi średnia prawie 8h/dobę. To IMHO dużo.

Może po prostu Twój tryb życia nie wymaga długiego siedzenia. Nie mniej
wygodne krzesło bym polecał. Nawet jeśli dziś nie zauważysz różnicy, to
za 30 lat możesz ją poczuć.

Czytać potrafisz? Napisałem, że siedziałem kiedyś (jakiś okres kilku lat z przerwami) cały dzień na krześle z przerwami na spanie, a mam 29 lat i nie uważam tych 40kh za mało, teraz pracuję siedząc na krześle, ale na 8h w pracy i tak na nim nie spędzam więcej niż 7.

Wydaje mi się, że kluczem prócz prawidłowej postawy przy siedzeniu jest
relaksowanie się, rozciąganie, jakieś ćwiczenia. No i nawet najlepsze
krzesło nie zmusi do prawidłowego siedzenia. Czy w ogóle jakieś
konkretne siedzenie jest potrzebne do prawidłowego siedzenia, nie
wystarczy stabilne podparcie dla tyłka na określonej wysokości? Plecy
nie muszą być podparte.

?!
Fotel roboczy bez podparcia pleców? Chyba żartujesz. Ja cierpię na
fotelu bez zagłówka (w nowym będzie mnie kosztował ekstra 150 zł :( ).

Dlaczego nie? O klęczniku nie słyszałeś? O podtrzymywaniu sylwetki mięśniami czy jakoś tak? ;)

Fabian.

On 2011-08-29 17:08, Fabian wrote:

Ciekawe. Mógłbyś przytoczyć obliczenia wg. których to Ci wyszło?
Siedziałeś kilka godzin dziennie na fotelu jak miałeś np. 9 lat?
Codziennie, w wakacje itd? Jak by podzielić te 40kh na 14 lat to
wychodzi średnia prawie 8h/dobę. To IMHO dużo.

No tak. To rzeczywiście dużo, ale nic nie poradzę. Taki tryb życia.

Jestem studentem i właśnie kończą mi się wakacje. W tym czasie średnio
siedziałem przy kompie przynajmniej 7-8h na dobę, ale bardzo często
około 14. Np. dziś od obudzenia się do tego momentu stuknęłu mi już 6h
dzisiaj (+30min na posiłki, ale to już jakiś drobiazg). Do północy
(zaśnięcia) przekroczę 12h.

Czytać potrafisz? Napisałem, że siedziałem kiedyś (jakiś okres kilku lat
z przerwami) cały dzień na krześle z przerwami na spanie, a mam 29 lat i
nie uważam tych 40kh za mało,

No to chyba krótki okres, skoro wyszło Ci 40h. Ja w zeszłym roku
siedziałem około 40/48h (od soboty rano do poniedziałku rano z przerwami
na posiłki, toaletę i rozciąganie :)). To oczywiście była przesada, ale
maratony po 20h (z podobnymi przerwami) zdarzają się co jakiś czas :).

Dlaczego nie? O klęczniku nie słyszałeś? O podtrzymywaniu sylwetki
mięśniami czy jakoś tak? ;)

Klęcznik - idealne rozwiązanie np. w chińskiej fabryce długopisów (na
ręcznych liniach produkcyjnych). W pracy biurowej (szczególnie
umysłowej) raczej nie ma to sensu. Jeśli Tobie jest wygodnie, to
stanowisz ewenement biologiczny. Podstawą komfortu i efektywności jest
rozluźnienie, a nie kilka/kilkanaście godzin napiniania mięśni.

pozdrawiam,
PK

On 29.08.2011 18:44, Kosu wrote:

On 2011-08-29 17:08, Fabian wrote:

Ciekawe. Mógłbyś przytoczyć obliczenia wg. których to Ci wyszło?
Siedziałeś kilka godzin dziennie na fotelu jak miałeś np. 9 lat?
Codziennie, w wakacje itd? Jak by podzielić te 40kh na 14 lat to
wychodzi średnia prawie 8h/dobę. To IMHO dużo.

No tak. To rzeczywiście dużo, ale nic nie poradzę. Taki tryb życia.

Na swój tryb życia nie poradzisz? ;)

Jestem studentem i właśnie kończą mi się wakacje. W tym czasie średnio
siedziałem przy kompie przynajmniej 7-8h na dobę, ale bardzo często
około 14. Np. dziś od obudzenia się do tego momentu stuknęłu mi już 6h
dzisiaj (+30min na posiłki, ale to już jakiś drobiazg). Do północy
(zaśnięcia) przekroczę 12h.

Też jestem cały czas studentem :P ale tyle nie siedzę ;)

Czytać potrafisz? Napisałem, że siedziałem kiedyś (jakiś okres kilku lat
z przerwami) cały dzień na krześle z przerwami na spanie, a mam 29 lat i
nie uważam tych 40kh za mało,

No to chyba krótki okres, skoro wyszło Ci 40h. Ja w zeszłym roku
siedziałem około 40/48h (od soboty rano do poniedziałku rano z przerwami
na posiłki, toaletę i rozciąganie :)). To oczywiście była przesada, ale
maratony po 20h (z podobnymi przerwami) zdarzają się co jakiś czas :).

To już jakaś patologia ;) A można wiedzieć jak długo tak wytrzymywałeś, tydzień, miesiąc, rok? Ja nawet jak siedziałem tydzień z przerwami na spanie to później miałem jakąś przerwę, więc średnia mi spadała.

Dlaczego nie? O klęczniku nie słyszałeś? O podtrzymywaniu sylwetki
mięśniami czy jakoś tak? ;)

Klęcznik - idealne rozwiązanie np. w chińskiej fabryce długopisów (na
ręcznych liniach produkcyjnych). W pracy biurowej (szczególnie
umysłowej) raczej nie ma to sensu. Jeśli Tobie jest wygodnie, to
stanowisz ewenement biologiczny. Podstawą komfortu i efektywności jest
rozluźnienie, a nie kilka/kilkanaście godzin napiniania mięśni.

Ale Twoje ciało musi się na czymś trzymać, jeżeli nie trzymają mięśnie to trzymają kości. Łatwo krzywo usiąść i zrobić sobie krzywdę. Wtedy rzeczywiście konkretny profil krzesła jest potrzebny, ale też i siedzieć na tym krześle trzeba w określony sposób. Jak trzymasz się prosto to tego niebezpieczeństwa nie ma. Mi to jakoś nie przeszkadza. I tak staram się nie siedzieć bez przerwy w tej samej pozycji. Jeżeli nie zmusza mnie sytuacja to wstaje i coś robię aby jednak mieć kilka minut przerwy.

Fabian.

On 2011-08-30 13:46, Fabian wrote:

Na swój tryb życia nie poradzisz? ;)

No mógłbym, ale po co? Mam jakieś plany życiowe, które wymagają ode mnie
kilku poświęceń. Przeżyję albo "na coś trzeba umrzeć" :).

Też jestem cały czas studentem :P ale tyle nie siedzę ;)

No cóż: inne studia. Takie jest życie :). Moje niestety wymagają dużej
ilości nauki, a nie należę do takich geniuszów, którzy coś przeczytają
raz i już mogą wykładać :).

To już jakaś patologia ;) A można wiedzieć jak długo tak wytrzymywałeś,
tydzień, miesiąc, rok? Ja nawet jak siedziałem tydzień z przerwami na
spanie to później miałem jakąś przerwę, więc średnia mi spadała.

No takie maratony 2-dniowe są wpisane w styl życia. Wytrzymuję z nimi od
4 lat bez problemu. Częstotliwość różna, ale raczej nie rzadziej niż raz
w miesiącu.

"Siedzenie z przerwami na spanie", to ja generalnie mam przez większość
roku akademickiego :). Ale za rok obrona i potem już życie będzie
przyjemnością (no chyba że zostanę na jeszcze 4 lata ;P).

pozdrawiam,
PK

On 8/29/11 6:44 PM, Kosu wrote:

[...]
Jestem studentem i właśnie kończą mi się wakacje. W tym czasie średnio
siedziałem przy kompie przynajmniej 7-8h na dobę, ale bardzo często
około 14. Np. dziś od obudzenia się do tego momentu stuknęłu mi już 6h
dzisiaj (+30min na posiłki, ale to już jakiś drobiazg). Do północy
(zaśnięcia) przekroczę 12h.

LOL. A tos konfabulant. Chwila prawdy - nawet jakbys siedzial _dzien_w_dzien_ przez 12 lat po 14 godzin na dobe (co jest absolutnie niemozliwe o ile wlasnie nie odbywasz kary na galerach), musialbys zaczac od 12 roku zycia. Sciemniasz az brzydko zapachnialo...
Musze wziac poprawke na reszte Twoich wypowiedzi. :-P

Czytać potrafisz? Napisałem, że siedziałem kiedyś (jakiś okres kilku lat
z przerwami) cały dzień na krześle z przerwami na spanie, a mam 29 lat i
nie uważam tych 40kh za mało,

No to chyba krótki okres, skoro wyszło Ci 40h. Ja w zeszłym roku
siedziałem około 40/48h (od soboty rano do poniedziałku rano z przerwami
na posiłki, toaletę i rozciąganie :)). To oczywiście była przesada, ale
maratony po 20h (z podobnymi przerwami) zdarzają się co jakiś czas :).

Po powyzszej wypowiedzi powiniem chyba poznac ile masz lat nawet, jakbys sam sie nie przyznal. Jasne, ze sie da. Da sie tez siedziec tyle w pracy. I to po pare razy w miesiacu a nawet w tygodniu. Do czasu. Pozniej mozna sie nabawic 'odruchu wymiotnego' i juz se ne da. Ale to dopiero _pozniej_ czyli dla Ciebie na razie jest to nie-do-ogarniecia (wiem co mowie). ;-)

Dlaczego nie? O klęczniku nie słyszałeś? O podtrzymywaniu sylwetki
mięśniami czy jakoś tak? ;)

Klęcznik - idealne rozwiązanie np. w chińskiej fabryce długopisów (na
ręcznych liniach produkcyjnych). W pracy biurowej (szczególnie
umysłowej) raczej nie ma to sensu. Jeśli Tobie jest wygodnie, to
stanowisz ewenement biologiczny. Podstawą komfortu i efektywności jest
rozluźnienie, a nie kilka/kilkanaście godzin napiniania mięśni.

Nikt nie kaze napinac sie na kleczniku ale trudno jest na nim utrzymac wyprostowane nogi ;-)

--
PoZdR
++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++
"Brown's Law Of Tire Sizing:
If two tires are marked with sizes that are mathematically
equal, but one is expressed as a decimal and the other as
a fraction, these two tires will not be interchangeable."
Sheldon Brown: 1944 - 2008
++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++

On 8/29/11 5:08 PM, Fabian wrote:

On 29.08.2011 16:44, Kosu wrote:

On 2011-08-29 12:17, Fabian wrote:

[...]

Bez jaj. Mam 24 lata. Na fotelu w pokoju przesiedziałem już jakieś 40
tysięcy godzin. Gdybym do tego dodał drewniane ławki w szkole i na
uczelni, to spokojnie stuknęłoby 60 tysięcy.

Ciekawe. Mógłbyś przytoczyć obliczenia wg. których to Ci wyszło?
Siedziałeś kilka godzin dziennie na fotelu jak miałeś np. 9 lat?
Codziennie, w wakacje itd? Jak by podzielić te 40kh na 14 lat to
wychodzi średnia prawie 8h/dobę. To IMHO dużo.

Zakladajac, ze podpadl pod 'klasyczny' czas pracy czyli +/- 21 dni w miesiacu = 252 dni w roku a dzien roboczy mial nawet 10-cio godzinny (byl przykuty do krzesla), to daje to rocznie 2520 godzin. Po podzieleniu 60 000 godzin przez 2520 wwynika, ze Kosu siedzi od urodzenia. ;-D Ja mialem na mysli _tylko_ ilosc godzin spedzonych na pracy w pracy/domu. Nie wliczalem siedzenia na necie, w szkole czy uczelni.
Pewnie w ten sposob 'biedacy' podrasowywuja sobie godziny 'spedzone' na rowerze - "jezdzilem 4 godziny" (1.5 h na rowerze a 2.5 h na lawce w parku i na kzresle w kawiarni/piwiarni :-P )

[...]O klęczniku nie słyszałeś? O podtrzymywaniu sylwetki
mięśniami czy jakoś tak? ;)

Moze bardzo zle wplywac na uklad zylny nog - nogi nie powinny byc dlugo zgiete w takiej samej pozycji, pod takim katem jak na kleczniku.


--
PoZdR
++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++
"Brown's Law Of Tire Sizing:
If two tires are marked with sizes that are mathematically
equal, but one is expressed as a decimal and the other as
a fraction, these two tires will not be interchangeable."
Sheldon Brown: 1944 - 2008
++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++

On 2011-09-02 16:07, Coaster wrote:

Zakladajac, ze podpadl pod 'klasyczny' czas pracy czyli +/- 21 dni w
miesiacu = 252 dni w roku a dzien roboczy mial nawet 10-cio godzinny
(byl przykuty do krzesla), to daje to rocznie 2520 godzin. Po
podzieleniu 60 000 godzin przez 2520 wwynika, ze Kosu siedzi od
urodzenia. ;-D Ja mialem na mysli _tylko_ ilosc godzin spedzonych na
pracy w pracy/domu.

No wiesz. Jakie założenia taki wynik. Można liczyć 252 dni x 10h, a
można 340 dni x 13h :)

Nie wliczalem siedzenia na necie, w szkole czy uczelni.

Ja wliczam, bo to się przecież niczym nie różni od pracy/nauki. W wątku
nie liczymy mojej emerytury tylko obciążenie na kręgosłup, a jemu jest
wszystko jedno ;)

pozdrawiam,
PK

On 9/2/11 4:21 PM, Kosu wrote:

W wątku
nie liczymy mojej emerytury tylko obciążenie na kręgosłup, a jemu jest
wszystko jedno;)

Wlasnie o to chodzi, ze jemu nie do konca jest wszystko jedno :-)

--
PoZdR
++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++
"Brown's Law Of Tire Sizing:
If two tires are marked with sizes that are mathematically
equal, but one is expressed as a decimal and the other as
a fraction, these two tires will not be interchangeable."
Sheldon Brown: 1944 - 2008
++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++

On 8/29/11 4:44 PM, Kosu wrote:

Bez jaj. Mam 24 lata. Na fotelu w pokoju przesiedziałem już jakieś 40
tysięcy godzin. Gdybym do tego dodał drewniane ławki w szkole i na
uczelni, to spokojnie stuknęłoby 60 tysięcy.

No wlasnie - bez jaj - siedzenie sobie na fotelu w pokoju czy na wykladzie nie liczy sie. :-P

--
PoZdR
++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++
"Brown's Law Of Tire Sizing:
If two tires are marked with sizes that are mathematically
equal, but one is expressed as a decimal and the other as
a fraction, these two tires will not be interchangeable."
Sheldon Brown: 1944 - 2008
++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++

On 2011-09-02 15:42, Coaster wrote:

No wlasnie - bez jaj - siedzenie sobie na fotelu w pokoju czy na
wykladzie nie liczy sie. :-P

Czemu się nie liczy? Różni się czymś od siedzenia w fotelu w pracy? :)

pozdrawiam,
PK

On 9/2/11 4:18 PM, Kosu wrote:

On 2011-09-02 15:42, Coaster wrote:

No wlasnie - bez jaj - siedzenie sobie na fotelu w pokoju czy na
wykladzie nie liczy sie. :-P

Czemu się nie liczy? Różni się czymś od siedzenia w fotelu w pracy? :)

Temu, ze to +- norma. Chodzi o to co _ponad_. Jak juz pisalem wczesniej - podobnie mozna nazwac calodniowym rowerowaniem 2 godziny jazdy + 10 godzin siedzenia na lawce w parku. :-P

--
PoZdR
++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++
"Brown's Law Of Tire Sizing:
If two tires are marked with sizes that are mathematically
equal, but one is expressed as a decimal and the other as
a fraction, these two tires will not be interchangeable."
Sheldon Brown: 1944 - 2008
++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++

On 2011-09-06 15:18, Coaster wrote:

Temu, ze to +- norma. Chodzi o to co _ponad_. Jak juz pisalem wczesniej
- podobnie mozna nazwac calodniowym rowerowaniem 2 godziny jazdy + 10
godzin siedzenia na lawce w parku. :-P

Jest istotna jakościowa różnica między siedzeniem na ławce a
pedałowaniem. Nie ma jakościowej różnicy między pracą na fotelu w swoim
pokoju i pracą na fotelu w biurze. Przynajmniej ja jej nie zauważam :).

pozdrawiam,
PK

On 8/29/11 12:17 PM, Fabian wrote:

On 27.08.2011 09:41, Coaster wrote:

Ile masz 'wysiedzianych' godzin w 'roboczym' fotelu? Powyzej 40 000?
Stawiam dolary przeciw orzechom, ze nawet sie nie zblizyles do polowy. A

Połowę przekroczyłem na pewno, jak dużo więcej to trudno powiedzieć,
były lata, kiedy dzieliłem czas pomiędzy krzesło i łóżko. A w
perspektywie ostatnik kilku lat nie schodzę raczej poniżej średniej
6.5h/dobę dla całego roku, wiadomo praca + to co w domu.

Jezeli nie masz zadnych problemow, to byc moze ich nie bedziesz mial bo jestes odporny - masz lepsza konstytucje organizmu. Prawda moze tez wyjsc na jaw dopiero po 50 000 godzinach ;-) IMHO lepiej przynajmniej choc troche dmuchac na zimne.

jasne, ze jak siedziales w sumie malo, to nic specjalnego Ci sie nie
stalo. Ale moglo. I wlasnie o to chodzi, zeby komus z predyspozycja do
np. dyskopatii, innych zwyrodnienia kregoslupa i postawy nic sie nie
stalo. Oczywiscie 'jakiestam' krzeslo obite suknem moze miec dobra
konstrukcje, ale moze tez miec zla.

Wydaje mi się, że kluczem prócz prawidłowej postawy przy siedzeniu jest
relaksowanie się, rozciąganie, jakieś ćwiczenia.

To oczywiste, ze nie nalezy 'siedziec kamieniem' - zobacz jakie zalecenia dawano kikadziesiat lat temu zegarmistrzom w celu zachowania zdrowia przy unieruchamianiu sie podczas pracy. ;-)

No i nawet najlepsze krzesło nie zmusi do prawidłowego siedzenia.

Oczywiscie tylko, ze zle krzeslo bardzo latwo 'zmusi' do nieprawidlowego.

Czy w ogóle jakieś konkretne siedzenie jest potrzebne do prawidłowego siedzenia, nie
wystarczy stabilne podparcie dla tyłka na określonej wysokości?

Np. na rowerze wystarczy minimalne podparcie dla 4 liter. W innym przypadku - zalezy.

Plecy nie muszą być podparte.

LOL - widze, ze plyniesz pod prad ;-)

--
PoZdR
++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++
"Brown's Law Of Tire Sizing:
If two tires are marked with sizes that are mathematically
equal, but one is expressed as a decimal and the other as
a fraction, these two tires will not be interchangeable."
Sheldon Brown: 1944 - 2008
++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++

On 2011-08-24 09:16, Fabian wrote:

Tak, życie nie jest łatwe. Napisanie zamówienia też nie. Przykro mi. Ale
nie chcę sytuacji, że pan Henio chce Ajbuka, bo jest fajny i tylko
dlatego go dostanie. Przynajmniej nie za moją kasę ;)

Ale mogłoby być proste. Bieganie wszędzie też nie jest łatwe - po to
wymyślono rowery.

No i zasmucę Cię niezmiernie. Jednymi z najbardziej popularnych nowych
komputerów w instytucjach naukowych są właśnie modele Apple. I nie
"pomimo" ustawy o ZP, ale dzięki nie.
Wiesz czemu? Bo mają określoną z góry specyfikację. Zamawiasz "laptop 13
cali z obsługą MacOS" i dokładnie wiesz jakie będą w środku śmieci.
Gdyby naukowiec miał możliwość kupowania w sklepie, a nie przez
przetargi, to bez problemu mógłby wybrać coś tańszego (no bo droższego
nie da rady).

Oczywiście. Ale jak instaluje coś innego to chyba wie po co i może to
napisać? Bardzo łatwo napisać wymagania oprogramowania tak, aby tylko
jeden produkt go spełniał.

A jeśli jest to własne oprogramowanie? Np. własny OS? :).
Nie mówiąc już o tym, że niektóre kompy się po prostu rozbiera.

Już dawno tyle nie siedziałem w jednym miejscu. A kiedyś jak jeszcze
miałem to w zwyczaju robiłem to na najzwyklejszym krześle obitym jakimś
suknem i żyje. Wad postawy jakiś też się nabawiłem. Na fotelu w pracy
siedzę te prawie 8h i też nie będę się modlił nad wyborem nowego.

Istnieje zasadnicza różnica między 8 i 16 godzin. Poza tym Ty jesteś
wysportowany i pewnie w okolic 30stki. Niektórzy naukowcy mają po 60 lat
i nie są okazami zdrowia - o sportowej sylwetce nie wspominając. Ciekawe
na czym będziesz siedział w ich wieku :D.

pozdrawiam,
PK

Kosu pisze:

Zobacz jak Ty dobierasz rowery - dbasz o geometrię, wygodę siodełka i
chwytów. A fotel w pracy dostałbyś z przetargu i koniec :D. Zresztą
naukowcy najczęściej sami kupują sobie fotele, a wielu przynosi
komputery z domu (w erze laptopów nie jest to już tak upierdliwe jak
dawniej :)).

Bez przesady, na takie pierdoły to się co najwyżej zapytanie ofertowe wysyła a nie pisze SIWZ i ogłasza przetarg. Do 16 tys. ojro można bezprzetargowo.

--
marcin

On 2011-08-23 21:15, mt wrote:

Bez przesady, na takie pierdoły to się co najwyżej zapytanie ofertowe
wysyła a nie pisze SIWZ i ogłasza przetarg. Do 16 tys. ojro można
bezprzetargowo.

Po pierwsze to w przypadku uniwersytetów jest to niższy próg. Po drugie:
AFAIK jest to próg roczny. Po trzecie: dotyczy on jednostki
administracyjnej, czyli instytutu. Kilkanaście tysięcy nie jest zatem
kwotą bardzo dużą.

pozdrawiam,
PK

On Tue, 23 Aug 2011, Kosu wrote:

On 2011-08-23 21:15, mt wrote:

Bez przesady, na takie pierdoły to się co najwyżej zapytanie ofertowe
wysyła a nie pisze SIWZ i ogłasza przetarg. Do 16 tys. ojro można
bezprzetargowo.

Po pierwsze to w przypadku uniwersytetów jest to niższy próg. Po drugie:
AFAIK jest to próg roczny. Po trzecie: dotyczy on jednostki
administracyjnej, czyli instytutu.

  Ale tylko (dotyczy) umów:
- z jednym kontrahentem
- w jednej "tematyce"
....prawda?

Kilkanaście tysięcy nie jest zatem
kwotą bardzo dużą.

  Nie jest, to prawda.
  Ale AFAIK nie wygląda to tak jak przedstawiasz, że duża jednostka
ma *łączny* roczny limit 16 kEU.

pzdr, Gotfryd

On 2011-08-27 10:27, Gotfryd Smolik news wrote:

 Ale tylko (dotyczy) umów:
- z jednym kontrahentem
- w jednej "tematyce"
...prawda?

Z tego co pamiętam z Rady Wydziału, to nie. Nie mniej przyznaję, że było
to dawno, ale mogę przejrzeć dokumenty.

pozdrawiam,
PK

W dniu 2011-08-23 13:46, Tomasz Zych pisze:

On 23 Sie, 10:12, "Alfer_z_pracy"<alferwywa...@mp.pl>  wrote:

Bemowskie przetargi mają jedyne kryterium: cenę, łatwo
przewidzieć jakie mogą być efekty.

Nie tylko bemowskie. Tak jest w całej Polsce, ponieważ tak jest
skonstruowana ustawa o zamówieniach publicznych. Zleceniodawca musi
wybrać najtańsza ofertę.

Nie znasz się. Nie najtańszą a najkorzystniejszą. Duża różnica zwłaszcza, że cena musi być oceniania (ale nie musi być jedynym kryterium oceny ofert).
Zwłaszcza, że wszystkie pozostałe wymagania (w tym dotyczące minimalnej jakości, tzn takie jakie cię zadowalają) możesz opisać w warunkach zamówienia. I wtedy tylko cena jest ok.
Pozdr
smiechu

Alfer_z_pracy <alferwywalto@mp.pl> napisał(a):

Od razu widaÄ&#65533;, Ĺźe wybory za pasem :-)

http://www.bemowo.waw.pl/administracja/aktualnosci/bemowo_na_rowerowo_,2189/

"Na Bemowie powstanie sieÄ&#65533; najnowoczeĹ&#65533;niejszych bezobsĹ&#65533;ugowych wypoĹźyczalni
 rowerĂłw, ktĂłra poczÄ&#65533;tkowo bÄ&#65533;dzie siÄ&#65533; skĹ&#65533;adaÄ&#65533; z 10 stacji rowerowych i 10
0 jednoĹ&#65533;ladĂłw. ZarzÄ&#65533;d Dzielnicy ogĹ&#65533;osiĹ&#65533; takĹźe przeprowadzenie konsultacji spoĹ&#65533;ecznych w sprawie wytyczenia nowych Ĺ&#65533;cieĹźek dla jednoĹ&#65533;ladĂłw oraz lokalizacji poszczegĂłlnych wypoĹźyczalni. â&#65533;&#65533; To ewenement w skali Warszawy. Liczymy na to, Ĺźe Bemowo stanie siÄ&#65533; drugim Amsterdamem â&#65533;&#65533; mĂłwi DÄ&#65533;browski."

"System wypoĹźyczalni wystartuje 1 marca 2012 roku. Model biznesowy zakĹ&#65533;ada wyĹ&#65533;onienie operatora, ktĂłry bÄ&#65533;dzie zarzÄ&#65533;dzaĹ&#65533; systemem. Prywatny podmiot bÄ&#65533;dzie mĂłgĹ&#65533; sprzedawaÄ&#65533; miejsca reklamowe, ktĂłre znajdÄ&#65533; siÄ&#65533; na rowerach o
raz poszczegĂłlnych stacjach, a takĹźe rozwijaÄ&#65533; system komercyjnie. DziÄ&#65533;ki temu Dzielnica nie bÄ&#65533;dzie musiaĹ&#65533;a finansowaÄ&#65533; przedsiÄ&#65533;wziÄ&#65533;cia w caĹ&#65533;oĹ&#65533;ci, a szacunkowe koszty funkcjonowania wypoĹźyczalni przez piÄ&#65533;Ä&#65533; lat wyniosÄ&#65533; 1,5 ml
n zĹ&#65533;. â&#65533;&#65533; Bemowo co roku bÄ&#65533;dzie przeznaczaÄ&#65533; na ten cel ok. 300 tys. zĹ&#65533;. â&#65533;&#65533; m
Ăłwi JarosĹ&#65533;aw DÄ&#65533;browski."

No cóş, jako mieszkaniec Bemowa cieszyÄ&#65533; siÄ&#65533; powinienem. WidziaĹ&#65533;em jednak j
uĹź kilka "udanych" inwestycji w tej dzielnicy (np. http://www.alfer.pl/Sznajdra.jpg) i podchodzÄ&#65533; do tej kolejnej z cholernie duĹźÄ&#65533; rezerwÄ&#65533;. Bemowskie przetargi majÄ&#65533; jedyne kryterium: cenÄ&#65533;, Ĺ&#65533;atwo przewidzieÄ&#65533; jakie mogÄ&#65533; byÄ&#65533; efekty. PoĹźyjemy, zobaczymy... :-)

Moim zdaniem pomysl, zeby to dzielnica realizowala, jest bez sensu.
Skonczy sie na osobnej sieci wypozyczalni w kazdej dzielnicy i przez nastepne
trzydziesci lat nie beda mogli sie dogadac na wspolny system.

Te inicjatywe nalezy czym predzej storpedowac.

--
rmikke

--