Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   WSIowy adiutant

WSIowy adiutant

Data: 2012-08-19 10:27:58
Autor: u2
WSIowy adiutant
.... niejaki radsik :

http://niezalezna.pl/32012-smolenscy-adiutanci

Zażyłość z gen. Markiem Dukaczewskim była jedną z głównych przyczyn
zwolnienia Radosława Sikorskiego z Ministerstwa Obrony Narodowej za
czasów PiS. Sikorski otaczał się wtedy ludźmi starego układu, którzy –
zdaniem m.in. prezydenta Lecha Kaczyńskiego – powinni być zastępowani
kadrami wykształconymi po 1989 r. Sikorski tego nie chciał robić – mówi
poseł PiS Witold Waszczykowski, były wiceminister spraw zagranicznych i
były zastępca szefa BBN, w rozmowie z Leszkiem Misiakiem i Grzegorzem
Wierzchołowskim.

Przygotowanie wizyty Lecha Kaczyńskiego w Katyniu powierzono m.in.
Tomaszowi Turowskiemu, dawnemu agentowi komunistycznemu, oraz
Jarosławowi Bratkiewiczowi, absolwentowi sowieckiej uczelni w Moskwie.
Dlaczego wybrano właśnie te osoby?
A kto inny wobec polityki, jaką od lat prowadzi minister Sikorski,
mógłby tę wizytę organizować? Pozostaje pytanie, czy Sikorski zdawał
sobie sprawę, że promując takich ludzi, może doprowadzić do tego, że
podejmą oni działania przeciw prezydentowi, czy też po prostu zachował
się nonszalancko, nieświadomie zostawiając im wolną rękę. Trzeba bowiem
pamiętać, że Sikorski po tym, jak obraził się na PiS i cały obóz
patriotyczny, zaczął podejmować wiele decyzji z przekory, na złość.
Sporo jego działań wynika z czystej złośliwości lub z chęci neofickiego
przypodobania się PO. W latach 90. Sikorski prezentował się przecież
jako polityk proatlantycki, proamerykański, dopiero gdy jego sympatia
nie została odwzajemniona, stał się politykiem antyamerykańskim; wtedy
też zaczął kolegować się z politykami i urzędnikami, których do tej pory
tępił jako wywodzących się z obozu komunistycznego. Jakąś ewolucję
Sikorskiego w tym kierunku, i pierwsze takie dziwne znajomości, można
było zauważyć już wtedy, gdy był ministrem obrony w rządzie Prawa i
Sprawiedliwości.

O kim Pan mówi?
Chodzi mi m.in. o przyjaźń z byłym szefem WSI gen. Markiem Dukaczewskim,
który był bardzo częstym gościem w jego gabinecie. Zdarzało się, że
późną nocą Sikorski dzwonił do mnie i oddawał słuchawkę Dukaczewskiemu.
Chciał, żebym jako wiceminister odpowiedział generałowi na interesujące
go pytania.

Czego one dotyczyły?
Nie mogę zdradzać szczegółów. Powiem tylko, że chodziło o bezpieczeństwo
państwa. Taka zażyłość z Dukaczewskim była jedną z głównych przyczyn
zwolnienia Sikorskiego z Ministerstwa Obrony Narodowej. Sikorski otaczał
się wtedy ludźmi starego układu, którzy – zdaniem m.in. prezydenta Lecha
Kaczyńskiego – powinni być zastępowani kadrami wykształconymi po 1989 r.
Sikorski tego nie chciał robić. Kolejny etap tej ewolucji Sikorskiego to
MSZ. Sikorski zaczął wtedy umieszczać w sekretariacie, w gabinecie
dyrektora generalnego, w departamencie kadr ludzi całkowicie mu
oddanych; wielu z nich pochodziło z MON, w tym oficerowie. Takie
podejście wynikało też częściowo z jego charakteru. Sikorskiemu
spodobało się bowiem, że jego polecenia były traktowane jak rozkaz.
Zaczął przenosić ten zwyczaj do MSZ, zapominając, że w tym resorcie –
jakkolwiek istnieje hierarchia – wiele decyzji uciera się w rozmowach i
w porozumieniu z dyrektorami departamentów, mającymi bardziej
szczegółową wiedzę w wybranych tematach. Tymczasem Sikorski dobierał
sobie ludzi całkowicie uległych, o charakterze adiutantów. Ekipa, która
zaczynała z nim pracę w 2007 r., została szybko odsunięta: osoby te albo
wyjechały na placówki, albo tak jak ja zerwały z nim kontakt. Pozostali
tylko ci, którzy całkowicie mu się podporządkowali.

Jakie czynniki zagrały w przypadku ściągnięcia do MSZ dwa miesiące przed
katastrofą smoleńską Tomasza Turowskiego, byłego komunistycznego
szpiega? Czy Radosław Sikorski mógł nie znać jego przeszłości?
Nie potrafię tego wytłumaczyć. Sikorski powinien znać życiorys
Turowskiego. Był ministrem obrony, podlegały mu służby wojskowe, potem
został ministrem spraw zagranicznych, współpracował ze służbami
cywilnymi. Powtórzę: Sikorski powinien wiedzieć, kim jest Turowski.

Turowski po 1990 r. pracował także w służbach bezpieczeństwa III RP, np.
w Urzędzie Ochrony Państwa. Czy o tym fakcie Sikorski również powinien
wiedzieć?
Powinien.

23 lata po 1989 r., po tzw. wolnych wyborach, w kraju demokratycznym, w
resorcie odpowiadającym za polską politykę zagraniczną wiele ważnych
funkcji pełnią absolwenci MGIMO – moskiewskiej akademii dyplomatycznej.
Dyrektorem politycznym MSZ jest np. Jarosław Bratkiewicz, który kończył
tę szkołę w 1980 r. Jaki to ma wpływ na polską polityką zagraniczną?
Ta sprawa ma dwa wymiary. Po pierwsze: wytworzył się rodzaj kasty, grupy
ludzi trzymających się razem i wzajemnie się popierających. Można to
zrozumieć: w podobny sposób współpracują i wspierają się znajomi, którzy
kończyli te same szkoły lub wywodzą się z tych samych miast. Ale jest
też druga kwestia, istotniejsza – wykształcenie w Związku Sowieckim tak
zmieniło mentalność niektórych dyplomatów, że uważają oni, iż
najważniejsze jest ułożenie dobrych stosunków z Rosją. W rezultacie
ludzie ci nie mają żadnej sympatii dla tzw. polityki jagiellońskiej,
czyli wspierania ambicji integracyjnych takich krajów jak Ukraina,
Gruzja czy Mołdawia. Zakładają, że są to kraje albo sztuczne, albo
niewarte niezależnego funkcjonowania. Zdaniem większości absolwentów
sowieckich uczelni, bezpośrednio rozmawiać należy tylko z Rosją; inni to
rezuny, bisurmany, wybryki historii – takie właśnie określenia słyszałem
z ust ludzi wywodzących się z tego środowiska. Dyplomaci po MGIMO to
grupa Polaków wielko-Rusów, którzy studiując w Rosji, zachłysnęli się
potęgą tego państwa. Edukacja w latach 80. na sowieckich uczelniach
przygotowywała ich do zupełnie innej polityki: do wielkiej rewolucji
proletariackiej w Trzecim Świecie. Rozumiem, że można było ich
wykorzystać jeszcze na początku lat 90., np. ze względu na znajomość
egzotycznych języków (MGIMO miało przecież takie specjalizacje, których
u nas wtedy nie było), ale opieranie dyplomacji w 2012 r. na ludziach
dawnego układu jest nie do pojęcia.

Wiemy, że część osób studiujących w Moskwie, przyszłych dyplomatów,
została już wtedy zwerbowana przez Rosjan.
To aspekt, którego nie należy bagatelizować. Część ludzi z tego
środowiska jest związana z Rosją także przez koneksje rodzinne, wielu z
nich ma np. żony Rosjanki.

Jak silna w MSZ jest pozycja Jarosława Bratkiewicza, który uważa, że
obecna wschodnia polityka Polski zbiega się z „budowaniem strategicznego
partnerstwa z Rosją”?
Sikorski filozofię Bratkiewicza przejął i wprowadził w życie. Uznał, że
nie ma sensu wspierać Ukrainy i Gruzji. Oceny Bratkiewicza dotyczące
Rosji stały się podstawą myślenia Sikorskiego zapewne dlatego, że
bezpośrednie dogadywanie się z Moskwą i pomijanie w rozmowach z nią
spraw drażliwych jest lepiej odbierane na Zachodzie, np. w Niemczech.

Całość wywiadu w tygodniku “Gazeta Polska”

Data: 2012-08-19 16:13:57
Autor: Przemysaw M.
WSIowy adiutant
Dnia Sun, 19 Aug 2012 10:27:58 +0200, u2 napisa(a):

... niejaki radsik :

http://niezalezna.pl/32012-smolenscy-adiutanci

Zayo z gen. Markiem Dukaczewskim bya jedn z gwnych przyczyn
zwolnienia Radosawa Sikorskiego z Ministerstwa Obrony Narodowej za
czasw PiS.

Akurat. Sikorski potrafi porusza si na salonach, mwi biegle po
angielsku, nie narzeka na brak kasy, a to bolao Kaczyskich. Czyby
bliniacy robic go ministrem nie wiedzieli, e przyjani si m.in. z
M.Dukaczewskim? Nie? No to co robi Anto?

--

Wystpienie Jarosawa Kaczyskiego dowiodo, dlaczego jest tylko jeden kandydat na przywdztwo w PiS. - Chc zabiega o to, by stan jeszcze raz na czele rzdu Rzeczypospolitej - krzycza dononie prezes PiS.
Brawo! - odpowiedzieli delegaci, wstajc z krzese. - Nie dla wadzy, ale po to by zrealizowa program 2020, zamona Polska w G20 - zakoczy
swoje przemwienie. W czasie prawie godzinnego wystpienia prezesa PiS
nie pad jednak aden konkret na temat tego planu.
Zwyciymy! Zwyciymy! Zwyciymy! - skandowa prezes PiS z ca sal.

WSIowy adiutant

Nowy film z video.banzaj.pl wicej »
Redmi 9A - recenzja budetowego smartfona