Grupy dyskusyjne   »   pl.rec.rowery   »   Warszawa - Hel na rowerze

Warszawa - Hel na rowerze

Data: 2009-04-27 06:19:57
Autor: Michał Wolff
Warszawa - Hel na rowerze
Zapraszam na krótką relację i parę fotek z mojej rekordowej trasy
http://www.wilk.bikestats.pl
--
http://www.wyprawyrowerowe.neostrada.pl

Data: 2009-04-27 07:01:17
Autor: Szprota aka Stefandora
Warszawa - Hel na rowerze
On Apr 27, 3:19 pm, Michał Wolff <m-wo...@wp.pl> wrote:
Zapraszam na krótką relację i parę fotek z mojej rekordowej trasyhttp://www.wilk.bikestats.pl
-- http://www.wyprawyrowerowe.neostrada.pl

W kwestii "technicznej": czy po takim wysiłku puchniesz? Pytam serio.

--
Dorota,
Szprota.

Data: 2009-04-27 07:37:03
Autor: Michał Wolff
Warszawa - Hel na rowerze
On 27 Kwi, 16:01, Szprota aka Stefandora <stefand...@gmail.com> wrote:

W kwestii "technicznej": czy po takim wysiłku puchniesz? Pytam serio.

Oczywiście że się mniej lub bardziej puchnie. Po tak długich trasach
masakrą to jest jak muszę te 10-15km z dworca do domu przejechać. Jak
się tak posiedzi parę godzin nieruchomo i później wsiądzie na rower -
to boli niemal wszystko.

A na samej trasie też się puchnie, ale tu wiele zależy od psychiki,
trzeba umieć przełamywać nieuchronne kryzysy, gdy człowiek zmordowany
po 150km myśli - jeszcze 300km :)
Na tej trasie też miałem taki kryzys pod Iławą, spowodowany nie tylko
zmęczeniem fizycznym ale i długą jazdą nocą. Po odpoczynku i świcie
wyraźnie odżyłem, później bardziej mnie wymęczyła już tylko końcówka
na Helu - pod mocny wiatr, no i już bardzo dużo w nogach.

Generalnie rzecz biorąc - takie długie trasy warto stopniować, jak
jedziesz na 400km to warto mieć 300km, czy parę dwusetek w nogach,
wtedy o poważny kryzys jednak dużo trudniej. No i do tego warto tak
ustawić trasę by jechać generalnie z wiatrem (choć na prognozach też
się można oszukać), ja nie cierpię jeździć na pętlach z i do Warszawy,
więc jest mi dużo łatwiej - jadę w jedną stronę, wracam pociągiem,
wtedy można wybrać trasę przynajmniej tak by wiatr wiele nie
przeszkadzał, a jak się dobrze trafi (jak na ten Hel) - to większość
drogi ma się w plecy.
--
http://www.wyprawyrowerowe.neostrada.pl

Data: 2009-04-27 07:40:57
Autor: Szprota aka Stefandora
Warszawa - Hel na rowerze
On Apr 27, 4:37 pm, Michał Wolff <m-wo...@wp.pl> wrote:
On 27 Kwi, 16:01, Szprota aka Stefandora <stefand...@gmail.com> wrote:

> W kwestii "technicznej": czy po takim wysiłku puchniesz? Pytam serio.

Oczywiście że się mniej lub bardziej puchnie.

Nie chodzi mi o kryzys, ale o ciało. Ja po bardzo dużym wysiłku mam
wrażenie, że jestem opuchnięta, np. cały następny dzień. I zastanawiam
się, czy inni też tak mają, czy ma się leczyć ;)

--
Dorota,
Szprota.

Data: 2009-04-27 08:18:21
Autor: Michał Wolff
Warszawa - Hel na rowerze
On 27 Kwi, 16:40, Szprota aka Stefandora <stefand...@gmail.com> wrote:

Nie chodzi mi o kryzys, ale o ciało. Ja po bardzo dużym wysiłku mam
wrażenie, że jestem opuchnięta, np. cały następny dzień. I zastanawiam
się, czy inni też tak mają, czy ma się leczyć ;)

No to chyba wszyscy mają. 1-2 dni po takim wysiłku nóg się nie czuje,
najchętniej by się leżało, ból mięśni to normalna sprawa, siedzenie
też się daje we znaki :) A najgorsze są kolana, ja mam z nimi ciągle
jakieś problemy i po takiej trasie zawsze mnie pobolewają
--
http://www.wyprawyrowerowe.neostrada.pl

Data: 2009-04-27 15:36:34
Autor: tomski
Warszawa - Hel na rowerze

Użytkownik "Michał Wolff" <m-wolff@wp.pl> napisał w wiadomości news:36022230-0c02-4814-b4fd-878b600b3cddy6g2000prf.googlegroups.com...
Zapraszam na krótką relację i parę fotek z mojej rekordowej trasy
http://www.wilk.bikestats.pl

niesamowity wyczyn!
a ja się boję 200km, wstyd :)
pozdr
Tomek

Data: 2009-04-27 15:39:05
Autor: Alfer_z_pracy
Warszawa - Hel na rowerze
Zapraszam na krótką relację i parę fotek z mojej rekordowej trasy
http://www.wilk.bikestats.pl

Słabo, nawet 500 nie dał rady... :-) Mam pytanie techniczne - długi opis, dużo szczegółów - czy Ty to pamiętasz i potem z głowy wpisujesz, czy masz jakąś metodę na notatki typu fotki w newralgicznych momentach lub dyktafon?

"Natomiast pospieszny z Gdynie do Warszawy - to masakra - 5,5h pod śmierdzącym i zalanym kiblem, pociąg nabity na ful, do tego spóźnił się z pół h; za stary się już robię na takie podróże - wolę jednak zapłacić dwa razy więcej za ekspres niż tak się mordować po jeszcze bardziej morderczej trasie :)" - zaczynasz w końcu gadać jak człowiek, skończą się podróże po Europie za 10 Euro dziennie :)

Co się dzieje, MWollf pół tysiąca na raz, Stefandora prawie 300 kaemów w terenie w weekend, znakiem tego wiosna nadejszła! Hura!

Pzdr
A.

Data: 2009-04-27 07:22:22
Autor: Michał Wolff
Warszawa - Hel na rowerze
On 27 Kwi, 15:39, "Alfer_z_pracy" <alferwywa...@mp.pl> wrote:

Słabo, nawet 500 nie dał rady... :-) Mam pytanie techniczne - długi opis,
dużo szczegółów - czy Ty to pamiętasz i potem z głowy wpisujesz, czy masz
jakąś metodę na notatki typu fotki w newralgicznych momentach lub dyktafon?

Nie tylko z pamięci. Zresztą ten wyjazd jechałem wczoraj, to trudno
żebym zapomniał co się działo, ale dość szczegółowe opisy miesięcznych
wypraw tez robię z pamięci.

"Natomiast pospieszny z Gdynie do Warszawy - to masakra - 5,5h pod
śmierdzącym i zalanym kiblem, pociąg nabity na ful, do tego spóźnił się z
pół h; za stary się już robię na takie podróże - wolę jednak zapłacić dwa
razy więcej za ekspres niż tak się mordować po jeszcze bardziej morderczej
trasie :)" - zaczynasz w końcu gadać jak człowiek, skończą się podróże po
Europie za 10 Euro dziennie :)

Takie życie :)
Ja jeszcze na domiar złego dojechałem do Gdyni pół godziny przed jego
odjazdem i byłem tak głodny, że musiałem coś do jedzenia kupić, stałem
sporo w kolejce, więc do pociągu się ładowałem z wielkim kebabem w
jednej ręce i rowerem w drugiej :)
Niestety z pośpiechami nie zawsze da się przewidzieć czy będzie czy
nie będzie nabity. Jak jest nabity - to rowerzysta (szczególnie
samotny) stoi zawsze na straconej pozycji, zanim ustawi rower to jest
już pozamiatane, a w tym konkrentym pociągu było jeszcze na tyle
wrednie, że nie było wagonu 2 klasy ani na początku, ani na końcu.

Co nie znaczy że nie zauważam pewnych zmian w naszych kolejach o czym
wcześniej rozmawialiśmy. Ten pociąg z Gdyni do Warszawy to jest stara
norma PKP, powoli (dla wielu może za wolno) coś się zmienia, np.
osóbówka z Helu to coś zupełnie innego, weszło ponad 20 rowerów,
ubikacje czyściutkie, sam pociąg elegancki. Generalnie na rower wagony
bezprzedziałowe są o wiele lepsze, a ostatnio widuję takich coraz
więcej.

Co się dzieje, MWollf pół tysiąca na raz, Stefandora prawie 300 kaemów w
terenie w weekend, znakiem tego wiosna nadejszła! Hura!

Pogoda ostatnio jest naprawdę świetna, szczególnie po tak długiej
zimie aż chce się jeździć.
--
http://www.wyprawyrowerowe.neostrada.pl

Data: 2009-04-27 07:45:28
Autor: Szprota aka Stefandora
Warszawa - Hel na rowerze
On Apr 27, 4:22 pm, Michał Wolff <m-wo...@wp.pl> wrote:
a w tym konkrentym pociągu było jeszcze na tyle
wrednie, że nie było wagonu 2 klasy ani na początku, ani na końcu..

Kiedyś wracałam w takich warunkach z Torunia.  Skoro regulamin wymaga
ustawienia rowerów na początku lub na końcu pociągu, a ja nie chcę
płacić za I klasę, to powinnam mieć możliwość przebywania w I klasie.
Uzgodniłam wcześniej z konduktorem, że będę siedziała na tych
fotelikach "z ściany" w korytarzu I klasy. A gdy przyszedł sprawdzać
bilety, to nawet powiedział, żebyśmy sobie normalnie usiedli w
przedziale (ale też prawie nikogo nie było w wagonie).

--
Dorota,
Szprota.

Data: 2009-04-27 08:41:08
Autor: Michał Wolff
Warszawa - Hel na rowerze
On 27 Kwi, 16:45, Szprota aka Stefandora <stefand...@gmail.com> wrote:

Kiedyś wracałam w takich warunkach z Torunia.  Skoro regulamin wymaga
ustawienia rowerów na początku lub na końcu pociągu, a ja nie chcę
płacić za I klasę, to powinnam mieć możliwość przebywania w I klasie.
Uzgodniłam wcześniej z konduktorem, że będę siedziała na tych
fotelikach "z ściany" w korytarzu I klasy. A gdy przyszedł sprawdzać
bilety, to nawet powiedział, żebyśmy sobie normalnie usiedli w
przedziale (ale też prawie nikogo nie było w wagonie).

To by było niezłe rozwiązanie - ale niestety zależy tylko od dobrej
woli konduktora, przepisy o tym nic nie mówią, w większości przypadków
niestety tego nie widzę, pamiętaj że na Ciebie jako na dziewczynę z
reguły inaczej patrzą i łatwiej Ci coś takiego załatwić, wobec faceta
konduktor raczej skrupułów nie ma - niech się kisi pod kiblem :). W
tym moim pociągu zresztą nie było w ogóle 1 klasy tylko sypialne i
kuszetki, przejścia były na sztywno zamknięte (wchodzić można było
tylko na stacjach). Ludzie mocno się awanturowali, żeby im w tamtych
wagonach chociaż siedzieć na korytarzu dali, bo ścisk był straszny,
ludzi dużo więcej niż tych siedzonek na ścianach, nawet jakaś babka
zemdlała - ale obsługa tamtych wagonów była bezlitosna, zaraz zaczęli
grozić wezwaniem SOK i tyle, skończyło się że wwszyscy musieli jechać
ściśnięci jak sardynki. Ja to jeszcze pół biedy - bo miałem torbę na
której mogłem siedzieć, ale tam byli ludzie co torby nie mieli - a
jechali z Gdyni do Zakopanego :))
--
http://www.wyprawyrowerowe.neostrada.pl

Data: 2009-04-27 18:33:02
Autor: Schliesky
Warszawa - Hel na rowerze
Michał Wolff wrote:
On 27 Kwi, 16:45, Szprota aka Stefandora <stefand...@gmail.com> wrote:
wagonach chociaż siedzieć na korytarzu dali, bo ścisk był straszny,
ludzi dużo więcej niż tych siedzonek na ścianach, nawet jakaś babka
zemdlała - ale obsługa tamtych wagonów była bezlitosna, zaraz zaczęli
grozić wezwaniem SOK i tyle, skończyło się że wwszyscy musieli jechać
ściśnięci jak sardynki. Ja to jeszcze pół biedy - bo miałem torbę na
której mogłem siedzieć, ale tam byli ludzie co torby nie mieli - a
jechali z Gdyni do Zakopanego :))

Ech, Azja po prostu. Raz się przejechałem pośpiechem z rowerem, gdzieś w środku składu, bo tył był zawalony i więcej nie chcę. A to było tylko 100km. U mnie przejścia nie były zablokowane i musiałem co chwila puszczać jakichś ludzi. A jeszcze po 17 godzinach jazdy nie wyobrażam sobie takiej jazdy jak napisałeś, jesteś twardy.

Już wolę melinarnie w osobowych apropo wcześniejszego wątku. Na szczęście na trasie, na której najczęściej zdarza mi się jeździć wprowadzili nowe bezprzedziałowe składy, bardzo je sobie chwalę.

--
Pozdrawiam, *Schliesky*
email: schliesky at gmail
    Błogosławiony ten, co nie mając nic do powiedzenia,
    nie obleka tego faktu w słowa!   /Julian Tuwim/

Data: 2009-04-28 14:45:15
Autor: tomski
Warszawa - Hel na rowerze

Użytkownik "Michał Wolff" <m-wolff@wp.pl> napisał w wiadomości news:aeb5abeb-e21e-41da-bcb7-302a38a21bfea5g2000pre.googlegroups.com...
On 27 Kwi, 16:45, Szprota aka Stefandora <stefand...@gmail.com> wrote:

Ja to jeszcze pół biedy - bo miałem torbę na
której mogłem siedzieć, ale tam byli ludzie co torby nie mieli - a
jechali z Gdyni do Zakopanego :))

Z tego wynika, że ten pociąg to słynny "Monciak" relacji Sopot-Zakopane :)
Jechałem nim gdzieś w połowie marca na odcinku Warszawa - Zakopane. Noc z piątku na sobotę, więc zapchany niemiłosiernie, ludzie leżeli pokotem na korytarzach i pod kiblami by choć trochę przydrzemać, ja za legowisko miałem moje narty i plecak na skrawku korytarza - nigdy więcej się nie skuszę ;) Wagony sypialne i kuszetkowe też na amen zaryglowane.
Pozdr,
Tomek

Data: 2009-04-28 14:58:00
Autor: Wojtek Paszkowski
Warszawa - Hel na rowerze

"tomski" <tomskifr_CUT@gazeta.pl> wrote in message news:gt6tos$8sa$1inews.gazeta.pl...

Jechałem nim gdzieś w połowie marca na odcinku Warszawa - Zakopane. Noc z piątku na sobotę, więc zapchany niemiłosiernie,

ja jechalem w poczatkach marca w srodku tygodnia (!). W Beskidach ani zywego ducha (w schroniskach - np Orlicy czy na Labowskiej - gosci sztuk 0), a pociag juz z Zakopanego przyjechal napchany, w Katowicach musiala byc rzez. W kuszetkowych czy spalnych tez przeciagów nie bylo. Az boje sie myslec, co sie bedzie dzialo w "sezonowe" weekendy wiosenno-letnie, kiedy nie bedzie jeszcze dodatkowych pociagów wakacyjnych - bo wagonów do tego pociagu juz nie ma jak dolozyc...

nigdy więcej się nie skuszę ;)

tyle ze w tym rozkladzie poza sezonem alternatywy za bardzo nie ma... Jest Ustronie prowadzace (przynajmniej planowo) wagon rowerowy, ale jedzie o strasznie dzikich porach (w zasadzie tylko dla relacji Kraków - Warszawa jest w miare sensownie, choc tez nie do konca), ale gdyby przez przypadek (rzecz niemal pewna na PKP ;) nie bylo w skladzie rowerowego, to noc spedzona na pilnowaniu roweru moze rozlozyc wycieczke.

pozdr

Data: 2009-04-28 15:08:53
Autor: Jan Srzednicki
Warszawa - Hel na rowerze
On 2009-04-28, Wojtek Paszkowski <wo.pa@nawirtualnej.polsce> wrote:

"tomski" <tomskifr_CUT@gazeta.pl> wrote in message news:gt6tos$8sa$1inews.gazeta.pl...

Jechałem nim gdzieś w połowie marca na odcinku Warszawa - Zakopane. Noc z piątku na sobotę, więc zapchany niemiłosiernie,

ja jechalem w poczatkach marca w srodku tygodnia (!). W Beskidach ani zywego ducha (w schroniskach - np Orlicy czy na Labowskiej - gosci sztuk 0), a pociag juz z Zakopanego przyjechal napchany, w Katowicach musiala byc rzez. W kuszetkowych czy spalnych tez przeciagów nie bylo. Az boje sie myslec, co sie bedzie dzialo w "sezonowe" weekendy wiosenno-letnie, kiedy nie bedzie jeszcze dodatkowych pociagów wakacyjnych - bo wagonów do tego pociagu juz nie ma jak dolozyc...

A ja dziś zawitałem do Trójmiasta jadąc właśnie tym nocnym jadącym z
Zakopanego (wsiadłem w Krakowie). Ogólnie pustawo, wagon sypialny daleki
od wypełnienia, w swoim trzyosobowym przedziale spałem sam.

Widać skończył się sezon narciarski i już Zakopane motłochu nie
interesuje.

--
  Jan Srzednicki :: wrzaskd@IRCNet :: http://wrzask.pl/

Data: 2009-04-28 08:13:48
Autor: Michał Wolff
Warszawa - Hel na rowerze
On 28 Kwi, 17:08, Jan Srzednicki <w_at_wrzask_dot...@nowhere.invalid>
wrote:

Widać skończył się sezon narciarski i już Zakopane motłochu nie
interesuje.

Motłoch to sypialnymi nie jeździ. W tym co ja jechałem - w sypialnych
i kuszetkach też było pustawo, za to druga klasa napchana na ful
--
http://www.wyprawyrowerowe.neostrada.pl

Data: 2009-04-28 21:26:54
Autor: Wojtek Paszkowski
Warszawa - Hel na rowerze

"Jan Srzednicki" <w_at_wrzask_dot_pl@nowhere.invalid> wrote in message news:slrngve705.2col.w_at_wrzask_dot_ploak.pl...

A ja dziś zawitałem do Trójmiasta jadąc właśnie tym nocnym jadącym z
Zakopanego (wsiadłem w Krakowie). Ogólnie pustawo, wagon sypialny daleki
od wypełnienia, w swoim trzyosobowym przedziale spałem sam.

nnno tak. Ale podaj cenę biletu na spalny ;)

Natomiast kuszetki wcale nie są takie pustawe - to tylko 20zł dopłaty, więc taniej niż pierwsza klasa (której nb. w tym pociągu nie ma). Niestety ten minus, że rower do środka już trzeba przemycać.

pzodr

Data: 2009-04-28 13:36:41
Autor: Michał Wolff
Warszawa - Hel na rowerze
On 28 Kwi, 21:26, "Wojtek Paszkowski" <wo...@pocztanawirtualnej.pl>
wrote:

Natomiast kuszetki wcale nie są takie pustawe - to tylko 20zł dopłaty, więc
taniej niż pierwsza klasa (której nb. w tym pociągu nie ma). Niestety ten
minus, że rower do środka już trzeba przemycać.

20zł tylko? Pewien jesteś? Ja myśłałem że to 50zł minimum, o takiej
sumie mówili ludzie co chcieli się tam dosiąść. Kurcze jakbym to
wiedział to pewnie bym się zdecydował. Wagony kuszetek i tak są
zamknięte, więc pewnie moznaby ten rower na końcu takiego wagonu
postawić, a samemu iść do przedziału.
--
http://www.wyprawyrowerowe.neostrada.pl

Data: 2009-04-28 22:59:50
Autor: Wojtek Paszkowski
Warszawa - Hel na rowerze

"Michał Wolff" <m-wolff@wp.pl> wrote in message news:09905f93-36e7-4092-95b1-3939c857fc57y34g2000prb.googlegroups.com...

20zł tylko? Pewien jesteś?

przepraszam, 25zł. Nazywa się toto "Tania Kuszetka". Przysługuje jedynie jednorazowe prześcieradło, bez pościeli - więc warto mieć dodatkowy ciuch albo psiwór.

Wagony kuszetek i tak są
zamknięte

oj, ostatnio zauważyłem, że zazwyczaj są otwarte i szlajają się po nich ludzie ze składu :( Tak czy inaczej przejście musi być, coby załoga pociągu mogła przełazić

więc pewnie moznaby ten rower na końcu takiego wagonu
postawić, a samemu iść do przedziału.

obstawiam, że w 90% przypadków będzie poważny problem. Warsowi "prowadnicy" to dość specyficzny typ ludzi. Poza sezonem i weekendem, jak jest luz, to złożony i opakowany rower spokojnie można w przedziale upchnąć.

pozdr

Data: 2009-04-28 14:11:44
Autor: Michał Wolff
Warszawa - Hel na rowerze
On 28 Kwi, 22:59, "Wojtek Paszkowski" <wo...@pocztanawirtualnej.pl>
wrote:

oj, ostatnio zauważyłem, że zazwyczaj są otwarte i szlajają się po nich
ludzie ze składu :( Tak czy inaczej przejście musi być, coby załoga pociągu
mogła przełazić

Ten którym jechałem był zamknięty, ja z rowerem stałem pod kiblem -
następny wagon to były kuszetki i wejść się nie dało (a niejeden się
dobijał :) drzwi były zamknięte łańcuchem, tylko na stacji można się
było przesiąść - więc jest szansa że pozwoliliby tam upchnąć rower -
bo i niewiele by przecież przeszkadzał (ale pewności oczywiście nie
ma)

obstawiam, że w 90% przypadków będzie poważny problem. Warsowi "prowadnicy"
to dość specyficzny typ ludzi. Poza sezonem i weekendem, jak jest luz, to
złożony i opakowany rower spokojnie można w przedziale upchnąć.

Tego niestety można się spodziewać, w przypadku PKP nie jest trudno
wyobrazić sobie, że obsługa się uprze - a wtedy kasa na kuszetkę idzie
w błoto
--
http://www.wyprawyrowerowe.neostrada.pl

Data: 2009-04-28 22:57:53
Autor: Jan Srzednicki
Warszawa - Hel na rowerze
On 2009-04-28, Wojtek Paszkowski <wo.pa@pocztanawirtualnej.pl> wrote:

"Jan Srzednicki" <w_at_wrzask_dot_pl@nowhere.invalid> wrote in message news:slrngve705.2col.w_at_wrzask_dot_ploak.pl...

A ja dziś zawitałem do Trójmiasta jadąc właśnie tym nocnym jadącym z
Zakopanego (wsiadłem w Krakowie). Ogólnie pustawo, wagon sypialny daleki
od wypełnienia, w swoim trzyosobowym przedziale spałem sam.

nnno tak. Ale podaj cenę biletu na spalny ;)

Drogi jak diabli. Ale ja służbowo. :)

Natomiast kuszetki wcale nie są takie pustawe - to tylko 20zł dopłaty, więc taniej niż pierwsza klasa (której nb. w tym pociągu nie ma). Niestety ten minus, że rower do środka już trzeba przemycać.

Przez okno, albo metodami Pawła Pontka :)

--
  Jan Srzednicki :: wrzaskd@IRCNet :: http://wrzask.pl/

Data: 2009-04-28 22:25:02
Autor: tomski
Warszawa - Hel na rowerze

Użytkownik "Jan Srzednicki" <w_at_wrzask_dot_pl@nowhere.invalid> napisał w wiadomości news:slrngve705.2col.w_at_wrzask_dot_ploak.pl...

Widać skończył się sezon narciarski i już Zakopane motłochu nie
interesuje.

Hm. A co ma jedno do drugiego? Znaczy sie narciarze to motłoch?
Narażasz sie paru milionom Polaków ;-)
Pozdr
narciarz i rowerzysta;)

Data: 2009-04-28 22:59:40
Autor: Jan Srzednicki
Warszawa - Hel na rowerze
On 2009-04-28, tomski <tomskifr_CUT@gazeta.pl> wrote:

Użytkownik "Jan Srzednicki" <w_at_wrzask_dot_pl@nowhere.invalid> napisał w wiadomości news:slrngve705.2col.w_at_wrzask_dot_ploak.pl...

Widać skończył się sezon narciarski i już Zakopane motłochu nie
interesuje.

Hm. A co ma jedno do drugiego? Znaczy sie narciarze to motłoch?
Narażasz sie paru milionom Polaków ;-)

Obserwując to, co się dzieje na stokach, a zwłaszcza przy budach z piwem
i skoczną narciarską muzyką to tak, narciarze to motłoch. A własciwie
całkiem spora część z nich.

--
  Jan Srzednicki :: wrzaskd@IRCNet :: http://wrzask.pl/

Data: 2009-04-29 01:29:55
Autor: Zygmunt M. Zarzecki
Warszawa - Hel na rowerze

Widać skończył się sezon narciarski i już Zakopane motłochu nie
interesuje.

Hm. A co ma jedno do drugiego? Znaczy sie narciarze to motłoch?
Narażasz sie paru milionom Polaków ;-)

Obserwując to, co się dzieje na stokach, a zwłaszcza przy budach z piwem
i skoczną narciarską muzyką to tak, narciarze to motłoch. A własciwie
całkiem spora część z nich.

I te głupie pytania, jak się jeździ na rowerze po śniegu.
;-)

zyga

Data: 2009-04-29 08:40:04
Autor: Wojtek Paszkowski
Warszawa - Hel na rowerze
"Jan Srzednicki" <w_at_wrzask_dot_pl@nowhere.invalid> wrote in message news:slrngvf2is.2col.w_at_wrzask_dot_ploak.pl...

Obserwując to, co się dzieje na stokach, a zwłaszcza przy budach z piwem
i skoczną narciarską muzyką to tak, narciarze to motłoch.

tyle tylko, że to dokładnie ten sam motłoch, który wraz z nastaniem dwucyfrowych dodatnich temperatur wysypuje się na rowerach na chodniki i bulwary. I oczywiście okupuje budki z piwem.

pozdr

Data: 2009-04-29 20:42:56
Autor: nb
Warszawa - Hel na rowerze
at Wed 29 of Apr 2009 08:40, Wojtek Paszkowski wrote:

"Jan Srzednicki" <w_at_wrzask_dot_pl@nowhere.invalid> wrote in message
news:slrngvf2is.2col.w_at_wrzask_dot_ploak.pl...

Obserwując to, co się dzieje na stokach, a zwłaszcza przy budach z
piwem i skoczną narciarską muzyką to tak, narciarze to motłoch.

tyle tylko, że to dokładnie ten sam motłoch, który wraz z nastaniem
dwucyfrowych dodatnich temperatur wysypuje się na rowerach na chodniki
i bulwary. I oczywiście okupuje budki z piwem.

Gdzie są jeszcze budki z piwem? Bardzo mi tego brakuje :-)


--
nb

Data: 2009-05-03 13:50:48
Autor: Titus Atomicus
Warszawa - Hel na rowerze
In article <slrngvf2is.2col.w_at_wrzask_dot_pl@oak.pl>,
 Jan Srzednicki <w_at_wrzask_dot_pl@nowhere.invalid> wrote:

On 2009-04-28, tomski <tomskifr_CUT@gazeta.pl> wrote:
>
> Użytkownik "Jan Srzednicki" <w_at_wrzask_dot_pl@nowhere.invalid> napisał w > wiadomości news:slrngve705.2col.w_at_wrzask_dot_ploak.pl...
>
>> Widać skończył się sezon narciarski i już Zakopane motłochu nie
>> interesuje.
>>
> Hm. A co ma jedno do drugiego? Znaczy sie narciarze to motłoch?
> Narażasz sie paru milionom Polaków ;-)

Obserwując to, co się dzieje na stokach, a zwłaszcza przy budach z piwem
i skoczną narciarską muzyką to tak, narciarze to motłoch. A własciwie
całkiem spora część z nich.

E, to nie tak.
Kilka milionow to motloch.
Wsrod nich i jacys narciarze.

TA

Data: 2009-04-27 19:46:48
Autor: Heming
Warszawa - Hel na rowerze
Michał Wolff pisze:

[cut]

Przepraszam, ze wyjade z tak intymnym pytaniem ;), ale w archiwum grupy wyczytalem, ze masz chondromalacje, wiec jestem ciekaw czy kolana daja ci o sobie znac w trakcie lub po takiej jezdzie?

Data: 2009-04-27 11:15:21
Autor: Michał Wolff
Warszawa - Hel na rowerze
On 27 Kwi, 19:46, Heming <nos...@nospam.pl> wrote:

Przepraszam, ze wyjade z tak intymnym pytaniem ;), ale w archiwum grupy
wyczytalem, ze masz chondromalacje, wiec jestem ciekaw czy kolana daja
ci o sobie znac w trakcie lub po takiej jezdzie?

Zawsze dają znać, wiele kombinuję z ustawieniem siodła, teraz też
zmieniałem je po drodze chyba z 10 razy. Na część urazów to pomaga,
niestety wywołuje kolejne - i tak w kółko Macieju. Nie ma się co
czarować - takie dystanse dla kolan na pewno nie są za zdrowe. 2 x po
100km tak im nie zaszkodzi jak raz 200km. Teraz dzień po tym wysiłku
czuję je mocno, za parę dni powinno wrócić to do normy
--
http://www.wyprawyrowerowe.neostrada.pl

Data: 2009-04-27 21:14:31
Autor: Heming
Warszawa - Hel na rowerze
Michał Wolff pisze:

Na część urazów to pomaga,
niestety wywołuje kolejne - i tak w kółko Macieju. Nie ma się co
czarować - takie dystanse dla kolan na pewno nie są za zdrowe.

Wiem cos o tym, tez mnie problemy z kolanami dopadly. Poczatkowo myslalem, ze to wina SPD, a okazalo sie, ze to chodromalacja. Na razie sobie odpuscilem rower (w sensie, ze jezdze mniej), ale juz czuje, ze dlugo nie wytrzymam, zwlaszcza jak czytam takie relacje. ;)

Data: 2009-04-28 10:31:39
Autor: Kuba Stasiak
Warszawa - Hel na rowerze
A nie myślałem o zabiegu takim jak ten?

http://www.klinikakolana.pl/chondromalacja_rzepki.html

Data: 2009-04-28 02:10:32
Autor: Michał Wolff
Warszawa - Hel na rowerze
On 28 Kwi, 10:31, "Kuba Stasiak" <mp3...@op.pl> wrote:
A nie myślałem o zabiegu takim jak ten?

http://www.klinikakolana.pl/chondromalacja_rzepki.html

W żadnym razie. Wszelkie krojenie (a artroskopia to jest właśnie
krojenie) - to ostateczność. Dopóki da się jeździć - to nie ma sensu
wydawać majątku (z reguły 3-5tys zł) na operację, która wcale nie musi
pomóc. To co piszą w tej reklamie - to jest bajka, nie ma w pełni
skutecznych metod na chondromalację,  bo ta tkanka się po prostu nie
odradza, to można tylko zaleczyć nie wyleczyć.

Poza tym ostatnio z chondromalacją nie ma większych problemów,
bardziej daje mi się we znaki więzadło rzepki i więzadło mięśnia
czworogłowego uda - czyli tych więzadeł na których porusza się rzepka.
--
http://www.wyprawyrowerowe.neostrada.pl

Data: 2009-04-27 20:33:27
Autor: chester
Warszawa - Hel na rowerze
Michał Wolff pisze:
Zapraszam na krótką relację i parę fotek z mojej rekordowej trasy
http://www.wilk.bikestats.pl

Gratuluję, choć do 500 niewiele zabrakło :-)

Ja swoją 500 też zrobiłem na Hel, ale ze Szczecina. Dzięki temu, że z Helu do Władka też jechaliśmy rowerami, to wyszło mi 516,30 km.

chester

Data: 2009-04-28 20:56:56
Autor: Darek
[OT]Re: Warszawa - Hel na rowerze
chester pisze:
Gratuluję, choć do 500 niewiele zabrakło :-)

Ja swoją 500 też zrobiłem na Hel, ale ze Szczecina. Dzięki temu, że z Helu do Władka też jechaliśmy rowerami, to wyszło mi 516,30 km.

chester

Hej chester, uderzasz w tym roku na któryś z supermaratonów ?

Data: 2009-04-29 20:36:56
Autor: chester
[OT]Re: Warszawa - Hel na rowerze
Darek pisze:
chester pisze:
Gratuluję, choć do 500 niewiele zabrakło :-)

Ja swoją 500 też zrobiłem na Hel, ale ze Szczecina. Dzięki temu, że z Helu do Władka też jechaliśmy rowerami, to wyszło mi 516,30 km.

chester

Hej chester, uderzasz w tym roku na któryś z supermaratonów ?

W tym roku na pewno nie - po powrocie z wyprawy mam ostre przygotowania do ślubu. Za rok spróbuję wrócić do lajtowego ścigania się na średnich dystansach (bo 200km trudno nazwać maratonem szosowym).

chester

Data: 2009-04-28 09:14:32
Autor: Rafał VFR
Warszawa - Hel na rowerze
Witam
Michał- jeśli tak wolno mi się zwrócić - jestem dla mnie po prostu robotem a nie człowiekiem.
Kilka razy czytałem relacje - dla mnie coś czego nigdy nie osiągne.
Gratuluje.

--
Pozdrawiam
Rafal VFR
GG 85456
http://www.put.poznan.pl/~rafal.kowalski

Data: 2009-04-28 09:58:30
Autor: galex
Warszawa - Hel na rowerze
Michał Wolff pisze:
Zapraszam na krótką relację i parę fotek z mojej rekordowej trasy

Gratulacje!

Od razu przypomina mi się ubiegłoroczna wyprawa biodarka z Torunia nad morze (i z powrotem!):
http://picasaweb.google.com/biodarek/WycieczkaZToruniaNadMorze#

--
galex

Warszawa - Hel na rowerze

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona