Amerykańskie zakonnice, jeśli już budzą jakieś uczucia, to raczej przywracają wiarę w Boga niż ją odbierają.

Siostra Joanna, moja katechetka z podstawówki, opowiedziała nam kiedyś na religii, że w nocy przyszedł do niej diabeł, który miał postać zasadniczo ludzką i tylko zamiast głowy posiadał łeb jelenia czy renifera, już dokładnie nie pamiętam, w każdym razie ssaka z dużym porożem. Tamta katecheza definitywnie zakończyła pierwszy, beztroski etap mojego dzieciństwa. Rogaty potwór nachodził mnie we śnie latami.

Trauma ustąpiła dopiero za sprawą kultowego serialu o Robin Hoodzie (z tym długowłosym brunetem, któremu chciały się oddać wszystkie dziewczęta dojrzewające u schyłku PRL-u). Mentorem głównego bohatera był - wypisz wymaluj - stwór opisany przez siostrę Joannę, mianowicie niejaki Herne, który zamieszkiwał w lasach Sherwood.


Świadomość, że rogata bestia pojawia się w milionach polskich domów, a nie tylko w moich koszmarach, działała balsamicznie i nawet rozweselająco, co niestety podsycało już wcześniej pojawiające się w moim młodym sercu wątpliwości co do generalnej koncepcji Boga. Wiem, że to bezsensowne i skrajnie niesprawiedliwe względem Kościoła katolickiego i dorobku intelektualnego dwudziestu wieków chrześcijaństwa, ale nic nie poradzę - siostra Joanna zachwiała moją wiarą.

Piszę o tym głównie dlatego, że podobne zwątpienie grozi obecnie katolikom w Ameryce, a sprawa również dotyczy sióstr zakonnych. Choć w tym przypadku nie są one winne, tylko przeciwnie, same mają prawo się załamać i zwątpić.

Amerykańskie zakonnice, jeśli już budzą jakieś uczucia, to raczej przywracają wiarę w Boga niż ją odbierają. Harują w katolickich szkołach i szpitalach. Pomagają narkomanom, prostytutkom i nastolatkom z patologicznych rodzin. Opiekują się bezdomnymi, biednymi i umierającymi. Zapewne nie śnią im się mężczyźni z porożami reniferów, bo są wieczorem zbyt zmęczone, żeby cokolwiek się im śniło.

Ze względu na przyziemne problemy, z którymi się borykają, mają praktyczne podejście do rzeczywistości. Dwa lata temu, kiedy amerykańscy biskupi potępili reformę zdrowia Baracka Obamy (bo nadal dopuszcza antykoncepcję i aborcję), siostry zbuntowały się. Napisały list otwarty do Kongresu USA: "Wzywamy deputowanych, żeby zagłosowali za reformą zdrowia. Prowadzimy sieć szpitali i widzimy, jak brak opieki odbija się na kobietach, dzieciach i ludziach biednych. Widzimy ludzi umierających za wcześnie i bez sensu. Reforma, choć niedoskonała, jest krokiem milowym w dobrą stronę, bo zapewni ubezpieczenie 30 milionom nieubezpieczonych Amerykanów".

Nie był to pierwszy wyskok amerykańskich sióstr. Już pod koniec lat 70. publicznie narzekały na brak równouprawnienia płci w Kościele (czyli zakaz święceń kapłańskich dla kobiet). Od lat sobie grabiły i wreszcie nagrabiły. Dwa tygodnie temu watykańska Kongregacja Nauki Wiary udzieliła im surowej reprymendy za odejście od doktryny Kościoła i wyznaczyła kuratora, arcybiskupa Seattle Petera Sartaina, który ma je sprowadzić ze złej drogi.

Zrzeszenie amerykańskich sióstr zakonnych (LWCR) zawiniło m.in. tym, że niedostatecznie promuje poglądy Kościoła na seksualność człowieka, że czasami sprzeciwia się biskupom, że ulega pokusie radykalnego feminizmu i że zbyt często zachowuje milczenie w kwestiach ochrony życia poczętego, eutanazji oraz małżeństw homoseksualnych.

Decyzja Watykanu wywołała w Ameryce szok. "Jak oni mają czelność krytykować 57 tys. oddanych i zapracowanych kobiet o średniej wieku ponad 70 lat? Jak śmią odzywać się mężczyźni, pod których przewodem Kościół zhańbił się seksualnymi aferami i próbami ich ukrycia przez biskupów?" - oburzała się, jako jedna z wielu, teolożka Mary Hunt.

W ostatnim dziesięcioleciu w USA oskarżono o molestowanie ponad cztery tysiące księży. Kościół katolicki musiał wypłacić ich ofiarom astronomiczne odszkodowania - 1,3 mld dolarów. Osiem diecezji zbankrutowało. Wystawne rezydencje biskupów są sprzedawane, żeby spłacić długi. Ale Stolica Apostolska nie wyznaczyła kuratora, który sprowadziłby amerykańskich księży ze złej drogi. Takie środki nadzwyczajne zastosowano dopiero wobec sióstr, które - jak ironizuje Nicholas Kristof w "New York Timesie" - "za bardzo się martwią o biednych, a za mało o aborcję i śluby gejowskie".

Siostry wydały na razie lakoniczne oświadczenie: "Jesteśmy zdumione i zaskoczone decyzją Kongregacji Nauki Wiary. Prosimy wszystkich o modlitwę. W ciągu miesiąca przygotujemy odpowiedź".

Módlmy się, żeby nie zwątpiły w nieomylność Ojca Świętego!



Więcej... http://wyborcza.pl/1,75968,11640235,Watykan_kontra_siostry_zakonne.html#ixzz1tbALRmui



Przemek

--

"Istnieje przedsiębiorstwo produkujące kłamstwa - PiS jako partia i "Gazeta Polska", media o. Rydzyka jako narzędzie propagandy.
 I nie chodzi tu tylko o kłamstwo smoleńskie, ale o kłamstwa dotyczące wielu innych spraw:  domniemanego obecnego rozbioru Polski, mitycznego dorobku politycznego Lecha Kaczyńskiego,
krzywdy ludzkiej, która jest wszechobecna i celowo implementowana."

Przemysław W <Brońmy RP przed pisem@...pl> pisze:

[...]
Amerykańskie zakonnice, jeśli już budzą jakieś uczucia, to raczej
przywracają wiarę w Boga niż ją odbierają. Harują w katolickich
szkołach i szpitalach. Pomagają narkomanom, prostytutkom i nastolatkom
z patologicznych rodzin. Opiekują się bezdomnymi, biednymi i
umierającymi. Zapewne nie śnią im się mężczyźni z porożami reniferów,
bo są wieczorem zbyt zmęczone, żeby cokolwiek się im śniło.

Ze względu na przyziemne problemy, z którymi się borykają, mają
praktyczne podejście do rzeczywistości. Dwa lata temu, kiedy
amerykańscy biskupi potępili reformę zdrowia Baracka Obamy (bo nadal
dopuszcza antykoncepcję i aborcję), siostry zbuntowały się. Napisały
list otwarty do Kongresu USA: "Wzywamy deputowanych, żeby zagłosowali
za reformą zdrowia. Prowadzimy sieć szpitali i widzimy, jak brak
opieki odbija się na kobietach, dzieciach i ludziach biednych. Widzimy
ludzi umierających za wcześnie i bez sensu. Reforma, choć
niedoskonała, jest krokiem milowym w dobrą stronę, bo zapewni
ubezpieczenie 30 milionom nieubezpieczonych AmerykanĂłw".

Nie był to pierwszy wyskok amerykańskich sióstr. Już pod koniec lat
70. publicznie narzekały na brak równouprawnienia płci w Kościele
(czyli zakaz święceń kapłańskich dla kobiet). Od lat sobie grabiły i
wreszcie nagrabiły. Dwa tygodnie temu watykańska Kongregacja Nauki
Wiary udzieliła im surowej reprymendy za odejście od doktryny Kościoła
i wyznaczyła kuratora, arcybiskupa Seattle Petera Sartaina, który ma
je sprowadzić ze złej drogi.

Zrzeszenie amerykańskich sióstr zakonnych (LWCR) zawiniło m.in. tym,
że niedostatecznie promuje poglądy Kościoła na seksualność człowieka,
że czasami sprzeciwia się biskupom, że ulega pokusie radykalnego
feminizmu i że zbyt często zachowuje milczenie w kwestiach ochrony
życia poczętego, eutanazji oraz małżeństw homoseksualnych.

Decyzja Watykanu wywołała w Ameryce szok. "Jak oni mają czelność
krytykować 57 tys. oddanych i zapracowanych kobiet o średniej wieku
ponad 70 lat? Jak śmią odzywać się mężczyźni, pod których przewodem
Kościół zhańbił się seksualnymi aferami i próbami ich ukrycia przez
biskupów?" - oburzała się, jako jedna z wielu, teolożka Mary Hunt.

W ostatnim dziesięcioleciu w USA oskarżono o molestowanie ponad cztery
tysiące księży. Kościół katolicki musiał wypłacić ich ofiarom
astronomiczne odszkodowania - 1,3 mld dolarĂłw. Osiem diecezji
zbankrutowało. Wystawne rezydencje biskupów są sprzedawane, żeby
spłacić długi. Ale Stolica Apostolska nie wyznaczyła kuratora, który
sprowadziłby amerykańskich księży ze złej drogi. Takie środki
nadzwyczajne zastosowano dopiero wobec siĂłstr, ktĂłre - jak ironizuje
Nicholas Kristof w "New York Timesie" - "za bardzo się martwią o
biednych, a za mało o aborcję i śluby gejowskie".

Siostry wydały na razie lakoniczne oświadczenie: "Jesteśmy zdumione i
zaskoczone decyzją Kongregacji Nauki Wiary. Prosimy wszystkich o
modlitwę. W ciągu miesiąca przygotujemy odpowiedź".

Módlmy się, żeby nie zwątpiły w nieomylność Ojca Świętego!


Więcej... http://wyborcza.pl/1,75968,11640235,Watykan_kontra_siostry_zakonne.html#ixzz1tbALRmui

Jeśli sądzisz że LWCR ma być poza wszelką krytyką/korektą to bluźnisz
synu Gazety Wyborczej :-) Jeśli sądzisz że Watykan znacznie zgrzeszył
brakiem wyczucia jak zareagować/skorygować by lepiej wyglądało to
chętnie się z GW/tobą (*chwilowo*) zgodzę dopóki ktoś nie podeśle sensownego
wyjaśnienia dlaczego Watykan postąpił tak a nie inaczej (co do środków a
nie celu). Jakoś śmiem wątpić by istniało takie _dobre_ wyjaśnienie dla
mojej grupy docelowej :-)

Dnia Tue, 1 May 2012 08:55:24 +0200, Przemysław W napisał(a):

Amerykańskie zakonnice, jeśli już budzą jakieś uczucia, to raczej przywracają wiarę w Boga niż ją odbierają.

Gówno kogo obchodzą jakieś amerykańskie zakonnice. Po jaki ch..j zasrywasz
grupę jakimiś wypierdami na temat katolickich dziewic?

Pamelo napisał:

Dnia Tue, 1 May 2012 08:55:24 +0200, Przemysław W napisał(a):

Amerykańskie zakonnice, jeśli już budzą jakieś uczucia, to raczej przywracają wiarę w Boga niż ją odbierają.

Gówno kogo obchodzą jakieś amerykańskie zakonnice. Po jaki ch..j zasrywasz
grupę jakimiś wypierdami na temat katolickich dziewic?

Czyżby żydzi w swej prostoduszności wierzyli w dziewictwo zakonnic?

--
"Przez ostatnich 20 lat media zajmują się głównie produkcją masowej
głupoty" "Teraz mamy odbiorców wychowanych na tej głupocie"