Użytkownik "Bogdan Idzikowski" <bogdanid@neostrada.pl> napisał w wiadomości news:4cb6af6a$0$27039$65785112news.neostrada.pl...
Dr Krystyna Łuczak-Surówka dementuje sensacyjne doniesienia "Gazety Polskiej" o tym, jakoby już po katastrofie dzwonił do niej mąż, oficer
BOR, który leciał z prezydentem do Smoleńska. "To jest bardzo bolesny
fakt. To jest nieprawda" - powiedziała Łuczak-Surówka w TVN24.
"Mąż do mnie nie dzwonił. Jedyną informacją jaką dostałam od męża, to był SMS wysłany przed startem. Pisał w nim, że zadzwoni, jak wróci" - powiedziała dr Krystyna Łuczak-Surówka.
Wyjaśniła ona, że już po katastrofie likwidując numer komórki męża u operatora zapytała, kiedy ostatni raz mąż łączył się z tego telefonu i
"to było przed startem".
Według Łuczak-Surówki jedyną prawdziwą informacją w "Gazecie Polskiej"
było to, że dziennikarze kontaktowali się z jej bratem. Zaprzeczył on,
jakoby Jacek Surówka miał kontaktować się z żoną tuż po katastrofie.
"Przyszłam tu po to, bo nie pozwolę, aby mój mąż był obrażany. Nigdy na
to nie pozwolę" - powiedziała wdowa po oficerze BOR w TVN24.
"Gazeta Polska" napisała, że Jacek Surówka dzwonił po katastrofie do
żony. Miał mówić, że jest ranny w nogi i , że "dzieją się tu rzeczy
straszne". "Taką relację przedstawił nam jeden z dziennikarzy, który 10
kwietnia był w Smoleńsku. Według naszych informacji, Surówka miał
telefon w sieci Orange" - pisała "Gazeta Polska".
http://wiadomosci.dziennik.pl/wydarzenia/artykuly/305263,wdowa-po-oficerze
-bor-maz-nie-dzwonil.html#komentarze
Takie bydlaki tylko w ND i GP.
--
stevep
|