Data: 2013-07-17 07:39:52 | |
Autor: J.F. | |
Wedlug organow skarbowych... (cross, FUW) | |
Dnia Sat, 13 Jul 2013 19:04:53 +0200, Gotfryd Smolik news napisał(a):
W sumie tak mnie zastanawia: czy twórca owej notki: Ale czymze jest napiwek, jesli nie darowizna ? Przypomnę, że dość Chyba nieskutecznie ? fakt iż US *musiał* mu dowalić podatkiem od "chleba dla ubogich", J. |
|
Data: 2013-07-17 17:54:55 | |
Autor: Gotfryd Smolik news | |
Wedlug organow skarbowych... (cross, FUW) | |
On Wed, 17 Jul 2013, J.F. wrote:
Ale czymze jest napiwek, jesli nie darowizna ? Nieodpłatnym świadczeniem. Potoczne rozumienie "darowania czegoś" potraktowane dosłownie może przynieść bolesne siniaki prawne. Definicję darowizny z KC trzeba czytać BARDZO uważnie, przykładając miarę do KAŻDEGO słowa. Tak właśnie robi fiskus (i nie sposób mu odmówić racji). Nie jest darowizną np. "darowanie długu" - bo nie spełnia wymogu "zobowiązuje się" (*najpierw* musi zaistnieć chęć "darowania", później darowany majątek!) Nie jest darowizną nic, co jest "usługą", "pracą" itede, bo w definicji jest "kosztem swego majątku". "Pracowanie" majątku nie stanowi, dopiero go tworzy, a zapis nakazuje aby ten majątek już istniał. Nie jest darowizną NIC co jest związane z JAKIMKOLWIEK świadczeniem wzajemnym, bo w definicji jest "bezpłatnego" i traktowane jest bardzo, bardzo rygorystycznie. I to ostatnie wyklucza napiwek. Przypomnę, że dość IMHO skutecznie. Zależy co rozumieć przez cel do osiągnięcia :) US *musiał* mu przywalić karę za pieczywo przekazane "dla ubogich". VAT od jałmużny poruszył sporą część prasy. I w tym rozumieniu wykorzystanie było skuteczne :) Jakby US mógł, to by puścił tę część w niepamięć, łupiąc go za całą pozostałą kwotę (co zresztą zrobił) z uzasadnieniem, że tej pozostałej (znacznie większej) części nie da się przypisać do dowodów świadczących o "przekazaniu dla ubogich" (tak właśnie, w którymś poście obok wyzłośliwiałem się nad czyjąć wzmianką o prostytucji, ale to prawda - w prasie były opisy przypadków, w których przy powołaniu się na "dochody z prostytucji" US żądał dowodów, w tym listy przykładowych "klientów" :>). Wracając do piekarza. Proporcje były drastycznie duże, ta część kwoty co do której "brak dowodów dla jałmużny" była na pewno sześciocyfrowa, chyba rzędu ćwierć miliona, ta część kwoty którą US uznał za "udowodnioną jałmużnę" była rzędu "dużych kilku" czy tam kilkunastu tysięcy. Żeby jasność była - w takim samym przypadku dziś wynik musiałby być ten sam. Dopisane wyjątki wymagają fundacji, z prezesem, pełną księgowością itede :> (i *wtedy* rzeczywiście, można "darować na biednych" bez oVATowania, tylko czy to się opłaca, to zupełnie inna sprawa). pzdr, Gotfryd |
|