Data: 2011-05-16 11:55:59 | |
Autor: cirrus | |
Wiara Lecha. | |
# Gdy Donald Tusk i prokurator generalny Andrzej Seremet licytują się w pomysłach na zakazy i kary dla chuliganów stadionowych, wyważają otwarte drzwi. Prawo istnieje, tyle że pozostaje martwe. Jego egzekwowanie nie leży w interesie klubów, bo kibole napędzają fanatyzmem biznesową machinę. Taki system wzajemnych korzyści wyrósł i dojrzał pod nazwą Lech Poznań. W jaki sposób doszło do wynaturzeń?
By wyrzucić chuliganów ze stadionów, wystarczy egzekwować prawo. Fakt. Ale to nie leży w interesie klubów, bo kibole napędzają fanatyzmem biznesową machinę. Wspólnie tworzą znak towarowy, który w klapy wpinają samorządowcy. Taki system wzajemnych korzyści wyrósł i dojrzał już w Poznaniu pod nazwą Lech Poznań. Pączkuje pod nazwą Legia Warszawa. To system, który w poznańskim modelu już doprowadził do wynaturzeń. Wraz z Ryszardem Żukowskim, dyrektorem Poznańskich Ośrodków Sportu i Rekreacji chodziłem niedawno po trybunach nowego stadionu w Poznaniu. Biały kolos z krzesełkami w barwach Lecha wybudowany za prawie 800 mln zł z kasy samorządu i skarbu państwa. Poznańskie Ośrodki obiektem zarządzają. Pod jedną z trybun pokazuję Żukowskiemu magazyn o powierzchni 100 m kw. - Wie pan, do kogo należy? - pytam. Nie wie. - Za drzwiami znajdzie pan lodówki i grille firmy kateringowej należącej do Krzysztofa M., zwanego "Litarem", przywódcy poznańskich kiboli, wyjaśniam. Kto jesienią wynajął to kibolowi? Żukowski patrzy na stadionowych pracowników. Milczą. - Ile kibol za to płaci? Milczą. - Czy można otworzyć magazyn? Dzwonią do kibola, pytają o zgodę. Kibol się nie zgadza. Przykro mi - mówi mi Żukowski i obiecuje, że to wyjaśni. Wdzięczność By zrozumieć tę scenę, trzeba się cofnąć aż o dziesięć lat. Jest 2000 rok. Lech w kryzysie, spada do II ligi. Kibice nie przychodzą, na mecz wyjazdowy z Hetmanem Zamość jedzie ledwie stu najwierniejszych. Na mrozie, wietrze stoją na trybunie, machając transparentami, które malowali w nocy za własne pieniądze. Malował też Krzysztof M. Dominik Antonowicz, socjolog z Uniwersytetu im. Mikołaja Kopernika, tłumaczy takie poświęcenie quasi-religijnym charakterem kibicowania. Jak pisze, to "wspólnota religijna połączona kultem świętej idei klubu, mająca swoich religijnych przewodników, czekająca na ich sygnał, podążająca za ich głosem". W tym czasie "Litar" nie jest jeszcze przewodnikiem. Ledwie 20-letni, otacza się już jednak bojówkarzami, którzy walczą dla barw klubowych w kibolskich ustawkach, pojedynkach na gołe ręce, w lesie, na polu, między fanatykami dwóch drużyn. Radosław Majchrzak, ówczesny menedżer Lecha Poznań: - Nie było pieniędzy, piłkarze grali fatalnie, nastroje były złe. Została ta garstka kibiców z "Litarem. Szukaliśmy sposobu na przyciągnięcie kibiców, bo tylko pieniądze z biletów nas ratowały. "Litar" i jego kompani palą więc na meczach race, które nie są jeszcze zakazane, machają kolorowymi kartonami, pojawia się zapiewajło, niejaki Pyra, który później za oszustwa wyląduje za kratami. Majchrzak: - Ludzie oglądali to z otwartymi ustami. To był pionierski w Polsce system kibicowania. Po kilkunastu takich pokazach na Lechu pojawia się 20 tysięcy kibiców. Klub wymienia też kilku zawodników i trenera. Piłkarze znów awansują do I ligi. Średnia frekwencja na Lechu nie spadnie już nigdy poniżej 10 tysięcy, a Lech utrzyma się na stałe w I lidze. Pięć lat temu Lecha kupuje Jacek Rutkowski, właściciel klubu Amiki Wronki i czołowy producent sprzętu AGD. Dofinansowany klub staje się potęgą piłkarską. Chwali się nowoczesnym modelem biznesowym: programem lojalnościowym dla kibiców. Karnety, nawet artykuły spożywcze można kupić z logo Lecha, płacąc kartą kredytową w niebieskich barwach. Rutkowski w spadku dostaje też fanatyków, którzy zarejestrowali się pod nazwą stowarzyszenie Wiara Lecha. Kibole napędzający doping swoimi oprawami są hermetyczną grupą. Wśród dziennikarzy krążą na razie tylko plotki, że jedną z tajemnic ich zdyscyplinowanego dopingu jest kodeks zachowań przewidujący nawet przemoc wobec kibiców, którzy stojąc na ich trybunie, wykazują bierność w dopingu. Ale nikt nie mówi o tym oficjalnie. Bo dyscyplinę egzekwują członkowie bojówek. # Więcej na: http://tiny.pl/hfgkz -- stevep |
|
Data: 2011-05-16 12:01:40 | |
Autor: Leprechuan | |
Wiara Lecha. | |
Użytkownik "cirrus" <cirrus@tinvalid.tkdami.net> napisał w wiadomości news:iqqsbj$2k0$1news.vectranet.pl... # Gdy Donald Tusk i prokurator generalny Andrzej Seremet licytują się w pomysłach na zakazy i kary dla chuliganów stadionowych, wyważają otwarte drzwi. Prawo istnieje, tyle że pozostaje martwe. Jego egzekwowanie nie leży w interesie klubów, bo kibole napędzają fanatyzmem biznesową machinę. Taki system wzajemnych korzyści wyrósł i dojrzał pod nazwą Lech Poznań. W jaki sposób doszło do wynaturzeń? Kibole to narybek mafii. Są nietykalni. Teraz rozumiesz dlaczego są pod czułą opieką PiS. BomBel |
|
Data: 2011-05-16 10:36:43 | |
Autor: obserwator | |
Wiara Lecha. | |
Leprechuan <brudy@pralnia.tw> napisał(a):
wypoczety, ogolony i gotowy do palkowania, kibol internetowy - Bogus Idzikowski w jednym ze swoich wcielen:) Na GW i onecie tez w duecie z tow. swirusem , rabotajecie tawariszcz? -- |
|
Data: 2011-05-16 12:58:54 | |
Autor: Leprechuan | |
Wiara Lecha. | |
Użytkownik " obserwator" <fajny.d.arzbor@gazeta.SKASUJ-TO.pl> napisał w wiadomości news:iqqunr$h81$1inews.gazeta.pl... Leprechuan <brudy@pralnia.tw> napisał(a): Wynoś się z psp płatny prowokatorze! BomBel |
|