Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Więcej faktów na temat desperata.

Więcej faktów na temat desperata.

Data: 2011-09-24 08:30:59
Autor: Przemysław W
Więcej faktów na temat desperata.
49-letni mężczyzna oblał się rozpuszczalnikiem i podpalił obok kancelarii premiera. Zostawił list, z którego wynika, że miał kłopoty finansowe. ''Straciłem wiarę w państwo'' - napisał.




Andrzej Ż. w Łazienkach Królewskich oblał się łatwopalnym płynem, wyszedł z parku w Aleje Ujazdowskie, usiadł na ławce naprzeciwko wejścia do kancelarii i się podpalił.

Płomienie ugasili kocami wartownicy Biura Ochrony Rządu. Pomoc wezwała przechodząca kobieta. Kiedy przyjechało pogotowie i policja, mężczyzna był przytomny, podał swoje dane. Odwieziono go do wojskowego szpitala przy ul. Szaserów. Ma ciężko poparzoną skórę i drogi oddechowe.



Przy ławce znaleziono jego list do premiera Donalda Tuska. - W liście mężczyzna wyraźnie zaznaczył, że motywem były problemy finansowe. Miał kłopoty z płatnościami i komornikiem - mówi rzecznik Komendy Głównej Policji mł. insp. Mariusz Sokołowski.

Drugi list Andrzej Ż. zostawił dla żony.

Ż. pracował przez 15 lat w policji, m.in. w warszawskim zarządzie Centralnego Biura Śledczego, gdzie zajmował się przestępstwami gospodarczymi. Z wykształcenia był prawnikiem. Zwolnił się w lutym 2006 r.

Półtora roku później dostał pracę w urzędzie skarbowym na warszawskiej Pradze. Zajmował się postępowaniami w sprawie wykroczeń skarbowych. Twierdził, że w urzędzie dochodziło do nieprawidłowości związanych z przetrzymywaniem postępowań karnych, które powinny być kierowane do sądu. Zawiadomił o tym Ministerstwo Finansów, ale kontrolerzy nie dopatrzyli się przestępstwa. Za to wszyscy w urzędzie dowiedzieli się, kto kontrolę nasłał.

Po roku szefowa Andrzeja Ż. nie przedłużyła z nim umowy. Odszedł z urzędu, ale nie odpuścił sprawy. Wysyłał listy do mediów i polityków. Jego korespondencja trafiła m.in. do kancelarii premiera, minister Julii Pitery (odpowiedzialnej w rządzie za walkę z korupcją), szefa PiS Jarosława Kaczyńskiego, szefa SLD Grzegorza Napieralskiego i kilku posłów. W większości pozostawały bez żadnego odzewu.

Andrzej Ż. zawiadomił też prokuraturę. W styczniu Prokuratura Rejonowa Praga-Północ wszczęła śledztwo, ale trzy miesiące później je umorzyła. Prokurator w działaniu pracowników urzędu skarbowego nie dopatrzył się ''znamion przestępstwa''.

W liście do premiera Andrzej Ż. napisał: ''Straciłem wiarę w państwo'' i ''Głosowałem na PO''. Podkreślił, że ma żal, że nikt z polityków, urzędników i niezależnych mediów nie zajął się jego sprawą.

W ostatnich trzech latach Andrzej Ż. nie mógł znaleźć pracy, która pozwoliłaby mu na utrzymanie rodziny - ma trójkę dzieci. Z listu wynika, że ostatnio był zatrudniony w Biedronce jako ochroniarz. Zarabiał mało, podupadł na zdrowiu.

Premier dowiedział się o próbie samobójczej, gdy był w Świdwinie (Zachodniopomorskie). - Sprawa jest dramatyczna i chcę sprawdzić jej wszystkie okoliczności - powiedział Donald Tusk. - Poproszę o spotkanie wszystkich, którzy mają cokolwiek na ten temat do powiedzenia. Będę starał się też, jeśli to będzie możliwe, jak najszybciej odwiedzić tego człowieka - zapowiedział Tusk. Z tym na razie może być problem, bo stan Andrzeja Ż. jest bardzo poważny. Lekarze nie dopuścili policjantów do mężczyzny.

Incydent pod kancelarią komentowała też opozycja. - Mam nadzieję, że mimo tego dramatu, bo musi się za tym kryć jakiś dramat, mężczyzna wyjdzie z tego w ostatecznym rozrachunku zdolny do normalnego życia. I to będzie optymistyczne zakończenie tej sytuacji - powiedział prezes PiS.

Sytuację wykorzystał, by zaatakować rząd, Paweł Poncyljusz z PJN: - Miał być rząd obywatelski, miał być rząd silny, który rozwiązuje problemy Polaków, miało być przyjazne państwo, a mamy dzisiaj państwo draństwo.

Wczoraj po południu śledztwo w sprawie wydarzeń przed kancelarią premiera wszczęła prokuratura.






Więcej... http://wyborcza.pl/1,75248,10346387,Samopodpalenie_przed_kancelaria_premiera.html#ixzz1Yqgi7u2q



Przemek

--

"Nie pierwszy raz też służby IV RP próbowały zarzucić sieć na młodego Wałęsę. Jesienią 2007 r. agent Tomasz Kaczmarek z CBA (dziś kandydat PiS w wyborach do Sejmu) skorumpował posłankę PO Beatę Sawicką. W trakcie jej rozpracowywania nalegał na to, by próbowała wciągnąć do swoich interesów innych polityków Platformy."

Więcej... http://wyborcza.pl/1,75478,10323873,Polowanie_na_mlodego_Walese.html#ixzz1YZ5ckPyk

Data: 2011-09-24 09:45:56
Autor: Leprechaun
Więcej faktów na temat desperata.

Użytkownik "Przemysław W" <brońmy RP przed pisem@op.pl> napisał w wiadomości news:j5jtf4$3g5$1news.onet.pl...
49-letni mężczyzna oblał się rozpuszczalnikiem i podpalił obok kancelarii premiera. Zostawił list, z którego wynika, że miał kłopoty finansowe. ''Straciłem wiarę w państwo'' - napisał.

Z tego co przekazały media desperat pisał list również do prezesa PiS, a ten zwyczajnie go olał. Ma ważniejsze sprawy na głowie niż opieka nad nieprzydatnym pracownikiem CBŚ.

BomBel

Data: 2011-09-24 21:26:45
Autor: MH
Więcej faktów na temat desperata.
Użytkownik - Przemysław W napisał:
49-letni mężczyzna oblał się rozpuszczalnikiem i podpalił obok
kancelarii premiera. Zostawił list, z którego wynika, że miał kłopoty
finansowe. ''Straciłem wiarę w państwo'' - napisał.




Andrzej Ż. w Łazienkach Królewskich oblał się łatwopalnym płynem,
wyszedł z parku w Aleje Ujazdowskie, usiadł na ławce naprzeciwko wejścia
do kancelarii i się podpalił.

Płomienie ugasili kocami wartownicy Biura Ochrony Rządu. Pomoc wezwała
przechodząca kobieta. Kiedy przyjechało pogotowie i policja, mężczyzna
był przytomny, podał swoje dane. Odwieziono go do wojskowego szpitala
przy ul. Szaserów. Ma ciężko poparzoną skórę i drogi oddechowe.



Przy ławce znaleziono jego list do premiera Donalda Tuska. - W liście
mężczyzna wyraźnie zaznaczył, że motywem były problemy finansowe. Miał
kłopoty z płatnościami i komornikiem - mówi rzecznik Komendy Głównej
Policji mł. insp. Mariusz Sokołowski.

Drugi list Andrzej Ż. zostawił dla żony.

Ż. pracował przez 15 lat w policji, m.in. w warszawskim zarządzie
Centralnego Biura Śledczego, gdzie zajmował się przestępstwami
gospodarczymi. Z wykształcenia był prawnikiem. Zwolnił się w lutym 2006 r.

Półtora roku później dostał pracę w urzędzie skarbowym na warszawskiej
Pradze. Zajmował się postępowaniami w sprawie wykroczeń skarbowych.
Twierdził, że w urzędzie dochodziło do nieprawidłowości związanych z
przetrzymywaniem postępowań karnych, które powinny być kierowane do
sądu. Zawiadomił o tym Ministerstwo Finansów, ale kontrolerzy nie
dopatrzyli się przestępstwa. Za to wszyscy w urzędzie dowiedzieli się,
kto kontrolę nasłał.

Po roku szefowa Andrzeja Ż. nie przedłużyła z nim umowy. Odszedł z
urzędu, ale nie odpuścił sprawy. Wysyłał listy do mediów i polityków.
Jego korespondencja trafiła m.in. do kancelarii premiera, minister Julii
Pitery (odpowiedzialnej w rządzie za walkę z korupcją), szefa PiS
Jarosława Kaczyńskiego, szefa SLD Grzegorza Napieralskiego i kilku
posłów. W większości pozostawały bez żadnego odzewu.

Andrzej Ż. zawiadomił też prokuraturę. W styczniu Prokuratura Rejonowa
Praga-Północ wszczęła śledztwo, ale trzy miesiące później je umorzyła.
Prokurator w działaniu pracowników urzędu skarbowego nie dopatrzył się
''znamion przestępstwa''.

W liście do premiera Andrzej Ż. napisał: ''Straciłem wiarę w państwo'' i
''Głosowałem na PO''. Podkreślił, że ma żal, że nikt z polityków,
urzędników i niezależnych mediów nie zajął się jego sprawą.

W ostatnich trzech latach Andrzej Ż. nie mógł znaleźć pracy, która
pozwoliłaby mu na utrzymanie rodziny - ma trójkę dzieci. Z listu wynika,
że ostatnio był zatrudniony w Biedronce jako ochroniarz. Zarabiał mało,
podupadł na zdrowiu.

Premier dowiedział się o próbie samobójczej, gdy był w Świdwinie
(Zachodniopomorskie). - Sprawa jest dramatyczna i chcę sprawdzić jej
wszystkie okoliczności - powiedział Donald Tusk. - Poproszę o spotkanie
wszystkich, którzy mają cokolwiek na ten temat do powiedzenia. Będę
starał się też, jeśli to będzie możliwe, jak najszybciej odwiedzić tego
człowieka - zapowiedział Tusk. Z tym na razie może być problem, bo stan
Andrzeja Ż. jest bardzo poważny. Lekarze nie dopuścili policjantów do
mężczyzny.

Incydent pod kancelarią komentowała też opozycja. - Mam nadzieję, że
mimo tego dramatu, bo musi się za tym kryć jakiś dramat, mężczyzna
wyjdzie z tego w ostatecznym rozrachunku zdolny do normalnego życia. I
to będzie optymistyczne zakończenie tej sytuacji - powiedział prezes PiS.

Sytuację wykorzystał, by zaatakować rząd, Paweł Poncyljusz z PJN: - Miał
być rząd obywatelski, miał być rząd silny, który rozwiązuje problemy
Polaków, miało być przyjazne państwo, a mamy dzisiaj państwo draństwo.

Wczoraj po południu śledztwo w sprawie wydarzeń przed kancelarią
premiera wszczęła prokuratura.






Więcej...
http://wyborcza.pl/1,75248,10346387,Samopodpalenie_przed_kancelaria_premiera.html#ixzz1Yqgi7u2q




Przemek

--

"Nie pierwszy raz też służby IV RP próbowały zarzucić sieć na młodego
Wałęsę. Jesienią 2007 r. agent Tomasz Kaczmarek z CBA (dziś kandydat PiS
w wyborach do Sejmu) skorumpował posłankę PO Beatę Sawicką. W trakcie
jej rozpracowywania nalegał na to, by próbowała wciągnąć do swoich
interesów innych polityków Platformy."

Więcej...
http://wyborcza.pl/1,75478,10323873,Polowanie_na_mlodego_Walese.html#ixzz1YZ5ckPyk


http://13k.pl/-/sugestia.php

BomBel

Więcej faktów na temat desperata.

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona