Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Wielki brat czuwa

Wielki brat czuwa

Data: 2011-04-22 11:48:17
Autor: u2
Wielki brat czuwa
... i tworzy SIO rękami Żydówki Hall. Dziwne, bo znajomy Żyd - dyrektor
pobliskiego SP jest z PiS-u i daleko mu do takiej inwigilacji :

http://jlackowski.salon24.pl/300511,system-informacji-czy-inwigilacji-oswiatowej

"15 kwietnia posłowie niewielką większością (215 do 211) przegłosowali
przyjęcie, przygotowanej przez Ministra Edukacji Narodowej, ustawy o
systemie informacji oświatowej (SIO). Jest to akt prawny wprowadzający
całkowicie nowe regulacje dotyczące zbierania danych oświatowych.
Przewiduje on, że poszczególne informacje nie będą pozyskiwane zbiorczo
(jak było dotychczas), ale poprzez przypisanie ich do konkretnych
(identyfikowanych poprzez imię i nazwisko, a także PESEL) osób. W ten
oto sposób MEN zamierza stworzyć bardzo dokładną bazę danych o
wszystkich uczniach polskich placówek oświatowych oraz o pracujących z
nimi nauczycielach. Można rozważać, w jakim celu ministerstwo edukacji
pragnie posiadać tak bardzo szczegółową wiedzę w kontekście rozmaitych
jej fragmentów, sądzę jednak, iż nade wszystko warto zastanowić się nad
kwestiami o bardziej fundamentalnym charakterze. Mimo to nie mogę nie
zauważyć, że w szale zbierania różnych informacji autorzy projektu
pragną wiedzieć nawet, o tym czy uczeń posiada kartę rowerową lub
motorowerową.

Czytając przyjęty przez Sejm projekt ustawy nie mogłem uwolnić się od
myśli, iż jest to kolejny krok w kierunku zawłaszczania przez państwową
biurokrację nowych obszarów ewentualnego oddziaływania na obywatela.
Lektura tego projektu to zresztą mało przyjemne zajęcie, gdyż napisany
jest on klasyczną biurokratyczną "drętwą mową", z której jednak przebija
dość ponury obraz. Oto Wielki Oświatowy Biurokrata pragnie prześwietlić
każdego ucznia i każdego nauczyciela, a wszystko to - oczywiście - dla
jego dobra. We wszystkich wyjaśnieniach przedkładanych przez urzędników
MEN pojawiają się niezmiennie dwie kwestie. Oto dzięki tym informacjom
możliwe będzie według nich kreowanie skutecznej polityki oświatowej oraz
nastąpi optymalizacja wydatków oświatowych. W tej drugiej sprawie można
usłyszeć, jakoby bez wprowadzenia takiego systemu inwigilacji nie było
możliwości prawidłowego kalkulowania oświatowej subwencji dla
samorządów. Słuchając zwolenników ustawy można dojść do wniosku, iż
dotychczas przy zbieraniu danych zbiorczych miał miejsce potężny proces
oszukiwania ministerstwa edukacji przez dyrektorów szkół i
samorządowców. Tymczasem każdy, kto zada sobie trud wejrzenia w algorytm
subwencyjny na zadania oświatowe i zorientuje się, jakie dane są
potrzebne, łatwo stwierdzi, iż nie ma żadnej potrzeby przechodzenia na
poziom indywidualnej identyfikacji uczniów, aby mieć pewność
prawidłowego pozyskiwania informacji. Cała tajemnica kłopotów z danymi
tkwi najprawdopodobniej w biurokratycznym bałaganie, utrudniającym
konsekwentne i uporządkowane zbieranie danych w kolejnych latach i
porównywanie ich ze sobą na tle poszczególnych szkół i jednostek
administracyjnych. Szkoda, że ministerstwo nie poinformowało, jaka była
skala nieprawidłowości przy konstruowaniu subwencji na podstawie
poprzedniego mechanizmu. Sądzę, że uczyniono tak świadomie, gdyż nie
mogła być zbyt wielka, chyba że mamy do czynienia z totalnym bałaganem w
systemie, a wówczas bardzo prawdopodobne stanie się "przeciekanie"
zbieranych w SIO danych. Równocześnie podejmując decyzję o wejrzeniu w
indywidualną sytuację każdego ucznia autorzy ustawy mogliby chociaż
wspomnieć, iż może to posłużyć do wprowadzenia systemu finansowania
oświaty poprzez bon edukacyjny przypisany do każdego ucznia. Takie
wyjaśnienia brzmiałyby zdecydowanie bardziej wiarygodnie. Ich brak
świadczy wyraźnie, iż zbieranie tych danych nie ma żadnego logicznego
uzasadnienia i MEN wcale nie zamierza podejmować żadnych działań
zwiększających obywatelską wolność w oświacie.

Analizując ustawę o SIO trzeba zauważyć, że jest ona kolejnym krokiem
ekipy minister Katarzyny Hall w kierunku umacniania biurokratycznego
modelu oświaty. Oto zamiast państwa pomocniczego mamy w oświacie państwo
uciążliwe ze wzrastającą i coraz droższą administracją, zajmującą się w
znacznej mierze sobą. Warto zauważyć, iż w kolejce do Sejmu czeka
projekt poważnej nowelizacji ustawy o systemie oświaty, którego głównym
elementem jest potężna reforma administracji oświatowej oraz powiązanych
z nią bezpośrednio jednostek, co spowoduje kolejny jej rozrost i będzie
kosztować 700 mln zł. Równocześnie niedawno wprowadzono do naszej
oświaty "nowy" system nadzoru pedagogicznego nad szkołami, a wraz z nim
model oceny jakości pracy szkół, w którym absolutnie zmarginalizowane są
ich wymierne efekty pracy, w tym kluczowe dla oceny skuteczności
działania jednostki oświatowej losy jej absolwentów. Jego zastosowanie
już pokazuje, iż otrzymujemy dalece odległy od rzeczywistości,
biurokratycznie ujednolicony i uładzony obraz pracy szkół. Wprowadzając
przed niespełna dwoma laty kosztujący 80 mln zł system marginalnie
traktowano sprawy, które mają zostać teraz dzięki SIO rozwiązane. SIO
pozwoli bowiem śledzić losy edukacyjne każdego indywidualnego ucznia.
Radbym poznać powody, dla których te kwestie jeszcze niedawno nie
interesowały twórców nowego bardzo kosztownego systemu oceny jakości
pracy szkół, a teraz słyszymy słowa urzędników MEN, iż będą one bardzo
ważne dla kreowania polityki edukacyjnej państwa, chociaż jego autorzy w
dalszym ciągu odżegnują się od myślenia o jakości pracy szkół w
kontekście zobiektywizowanych wymiernych efektów ich działania. To jest
kolejny dowód, iż przedstawiane przez MEN uzasadnienie wprowadzenia
nowej ustawy o SIO jest niezgodne z prawdą. Tak na marginesie, dla
działania systemu śledzenia losów absolwentów szkół wcale nie są
potrzebne dane, które zamierza zbierać MEN poprzez SIO i mechanizm ich
centralnego gromadzenia. Warto także zauważyć, iż dla kreowania
strategii edukacyjnej państwa należałoby na początku określić standard
usługi edukacyjnej, jaką powinien otrzymać każdy polski uczeń w systemie
oświaty publicznej. Następnie należałoby podjąć trud zbudowania systemu
oceny jakości pracy szkół i nauczycieli, który byłby oparty o
zobiektywizowane wymierne wskaźniki. Na tej drodze naturalnie wyłoniłby
się system wynagrodzeń dla nauczycieli wiążący ich wysokość z
uzyskiwanymi przez nich efektami pracy. Jednak dla podjęcia tych działań
wcale nie trzeba SIO w przegłosowanej przez Sejm postaci. Zresztą takie
prace podjęto w ministerstwie edukacji w latach 2006-2007, ale wówczas
nikomu do głowy nie przyszło, w jakim kierunku posteruje oświatą kolejny
minister.

Obecnie wyłania się system oświaty, w którym państwo będzie przejmowało
pod swe skrzydła już pięcioletnie dzieci (już zresztą pojawiają się
głosy, aby jeszcze bardziej obniżyć wiek rozpoczynania obowiązku
edukacyjnego) oraz gromadziło szczegółowe informacje o każdym uczniu i
nauczycielu. W ten sposób ograniczone drastycznie zostanie prawo
rodziców do wpływania na losy edukacyjne swoich dzieci, a urzędnicy
uzyskają dostęp do informacji, które mają charakter bardzo delikatny.
Może się np. okazać, iż za kilkanaście lat osoba dorosła wchodząc w
przestrzeń publiczną przeczyta w prasie o swoich kłopotach oświatowych
(związanych z nauką, czy też z zachowaniem) sprzed lat. Nie mogę nie
stwierdzić, iż najbardziej zdumiewa, iż taki akt prawny powstał w
demokratycznym kraju z inicjatywy władzy, która głosiła, iż trzeba
ograniczyć rolę państwa. Tymczasem dokonuje ona destrukcji zadań państwa
potrzebnych obywatelom, a wprowadza unormowania, które mogą stać się
groźnym dla obywateli narzędziem w jej rękach. I tak w oświacie minister
edukacji uważa, iż nie jest jej obowiązkiem troska o miejsca do nauki
dla dzieci, ale za to pragnie o tych dzieciach wiedzieć nie mniej niż
rodzice. To wydaje się jedną z najbardziej charakterystycznych cech
działań obecnego rządu, pragnącego nie tyle działać dla dobra obywateli,
ale chcącego ich kontrolować, z tłumaczeniem im, że to dla ich dobra.

Warto jeszcze zwrócić uwagę na jedną kwestię. Oto każda władza publiczna
pragnąc pozyskiwać informacje powinna umieć wyjaśnić, jak z nich
skorzysta. Ministerstwo edukacji nawet nie podjęło takiego wysiłku, a
równocześnie nie potrafiło korzystać z informacji zbieranej w dotychczas
obowiązującym systemie informacji oświatowej. Czyli zachowało się w
klasyczny dla biurokracji sposób: mamy problem, to tworzymy nowe prawo
lub nowy urząd. Trzeba przyznać, że w tym minister Hall przebija
wszystkich swoich poprzedników, zarówno liczba wydawanych i
projektowanych przez jej ekipę nowych aktów prawnych, jak też liczba
nowych struktur pozaszkolnych daje jej rekord III Niepodległości, ale
równocześnie poziom wymagań i jakość kształcenia w kierowanej przez nią
oświacie sukcesywnie spada, pomimo że statystyki wyglądają nieźle. A
może tak dokładne prześwietlanie każdego ucznia i nauczyciela jest
potrzebne do jeszcze bardziej "twórczego" kreowania statystyk?"

Data: 2011-04-22 12:20:20
Autor: heÂŽsk
Wielki brat czuwa
On Fri, 22 Apr 2011 11:48:17 +0200, u2 <u_2@o2.pl> wrote:

.. i tworzy SIO rękami Żydówki Hall. Dziwne, bo znajomy Żyd - dyrektor
pobliskiego SP jest z PiS-u i daleko mu do takiej inwigilacji :

 zielinski, byles swego czasu kuratorem, trzeba bylo  uzdrawiac edukacje, a nie chlac w knajpie pod szczytnem.


--

"Nieprawdą jest, jakoby Internet był ziemią niczyją
 i terytorium darmowego opluwania innych."
* My personal opinions are just mine.(Art. 54 Konstytucji RP)

Wielki brat czuwa

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona