Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Wikowski nie wie co ustalił Dempc.A powinien. Bo Dempc to dziennikarski pseudonim Wikowskiego.

Wikowski nie wie co ustalił Dempc.A powinien. Bo Dempc to dziennikarski pseudonim Wikowskiego.

Data: 2010-04-24 08:20:01
Autor: karwanjestkretynem
Wikowski nie wie co ustalił Dempc.A powinien. Bo Dempc to dziennikarski pseudonim Wikowskiego.
Redaktor Dempc wywęszył "cuchnący alkohol" od ludzi Bronisława Komorowskiego składających wieniec nad grobem Anny Walentynowicz. Obecny na miejscu redaktor Wikowski nic nie poczuł. A powinien - bo Dempc to jego dziennikarski pseudonim
Portalpomorza.pl opublikował w środę sensacyjny artykuł "Skandal nad grobem Walentynowicz. Delegacja Marszałka Sejmu chwiejnym krokiem ze spóźnionym wieńcem".

W tekście czytamy, że po pogrzebie Anny Walentynowicz na Cmentarz Srebrzysko w Gdańsku przyjechała spóźniona delegacja Bronisława Komorowskiego, a od jednego z jej członków, który "złożył wieniec i bełkotliwym głosem rozmawiał z reporterem po prostu - cuchnęło alkoholem..." Publikację dokumentuje seria zdjęć z rzecznikiem marszałka Jerzym Smolińskim i doradcą Waldemarem Strzałkowskim.


Informację zaraz powtórzyły inne media. Komentarze internautów szły jeszcze dalej, a dziennikarz Radia Plus Piotr Cybulski w swoim blogu na salonie24 napisał: "Cóż, Marszałek Komorowski jest teraz p.o. Prezydenta, kandydat PO, wielka szycha. Co tam będzie do zwyczajnej suwnicowej ze Stoczni przyjeżdżał. Tak się teraz bohaterom dziękuje. Pani Aniu, przepraszam, wstyd mi za niego, po prostu wstyd mi za tego Komorowskiego".

Eurodeputowany PiS Jacek Kurski powiedział w czwartek w Radiu Gdańsk do dziennikarza: "Proszę się zająć sprawą chwiejących się na nogach współpracowników obecnej głowy państwa nad grobem Anny Walentynowicz".

***

W środę w Gdańsku odbyły się dwa pogrzeby ofiar katastrofy prezydenckiego samolotu. O godz. 13 rozpoczęła się msza połączona z pochówkiem Macieja Płażyńskiego w Bazylice Mariackiej. Byłego marszałka Sejmu i wojewodę gdańskiego żegnało kilka tysięcy mieszkańców, przemawiał premier Donald Tusk, na mszy był Bronisław Komorowski i jego wspólpracownicy. - To był pogrzeb mojego byłego szefa sprzed 10 lat, w kościele odczytałem akt nadania mu Krzyża Wielkiego Odrodzenia Polski - mówi Waldemar Strzałkowski.

Aby umożliwić gdańszczanom pożegnanie Anny Walentynowicz mszę za zmarłą odprawiono wcześniej, bo już o godz. 10. A pogrzeb zaplanowano na godz. 15.

Oficjalne delegacje miały przygotowane wieńce na oba pogrzeby, ale uroczystość w Bazylice Mariackiej skończyła się po godz. 16, gdy Anna Walentynowicz była już pochowana. Władze regionu rozwiązały sprawę w ten sposób, że marszałek i wojewoda żegnali Płażyńskiego, a ich zastępcy słynną suwnicową.

Po mszy w Bazylice metropolita gdański abp. Leszek Sławoj Głódź, który odprawiał nabożeństwo, zaprosił Strzałkowkiego na stypę. Znają się od lat.

- Waldek przyjeżdżajcie, porozmawiamy, coś zjecie - powiedział.

Do biskupa pojechali Strzałkowski i Smoliński. Bronisław Komorowski udał się na rozmowę z Tuskiem. Wieniec od marszałka Sejmu dla Anny Walentynowicz czekał w bagażniku jednego ze służbowych aut.

Na stypę do Centrum Ekumenicznego Sióstr Brygidek wybrało się w sumie kilkadziesiąt osób - ministrowie, samorządowcy. Strzałkowski usiadł przy honorowym okrągłym stoliku obok sześciu innych osób. Po jednej ręce miał abp. Tadeusza Gocłowskiego, po drugiej abp. Głódzia. Reszta gości rozmawiała na stojąco.

- Opowiadałem o katastrofie, o poszukiwaniu ofiar, wspominaliśmy Maćka. Arcybiskupa Gocłowskiego uściskałem ciesząc się, ze wyszedł ze zdrowiem na prostą - opowiada Strzałkowski.

Pieczone mięsa, sałatki i czerwone wytrawne wino w kielichach - wszystko w najlepszych gatunkach - podawali klerycy z nowicjatu. - Wypiłem kieliszek, może półtora, to wszystko - twierdzi doradca marszałka.

Współpracownicy Komorowskiego opuścili stypę po godzinie. W drodze na lotnisko pojechali na cmentarz we Wrzeszczu. Spieszyli się na samolot, samochód podwiózł ich w pobliże grobu. - Nie chcieliśmy tych kwiatów wieźć do Warszawy - mówią.

W tym czasie grabarze zasypywali trumnę Anny Walentynowicz. Złożone wcześniej kwiaty i wieńce przesunęli na bok. Delegacja położyła wieniec od Komorowskiego przed grobem i sfotografowała się przy nim.

***

Na miejscu - dwie i pół godziny po pogrzebie - był też Jan Dempc z serwisu portalpomorza.pl. Portal należy do wydawcy Czesława Czyżewskiego, kiedyś kandydata z listy LPR do Senatu.

- Zaczepił mnie jakiś dziennikarz, pytał dlaczego tak późno przyjechaliśmy, dałem mu wizytówkę. A teraz pisze, że zionąłem alkoholem. To obraźliwe. Starszy pan jestem, a tu takich rzeczy ktoś szuka nad grobem - mówi Strzałkowski.

Z Dempcem nie mogliśmy się skontaktować. Na rozmowę zgodził się Janusz Wikowski, redaktor naczelny portalupomorza.pl, były rzecznik Stoczni Gdynia za prezesury Kazimierza Smolińskiego (PiS). - Nasz reporter udokumentował jak cichaczem przyjechali spóźnieni, fotografowali się przy trumnie i było czuć czymś od nich.

- Byli podpici?

- Trudno powiedzieć, to policja mogłaby sprawdzić - mówi Wikowski. - Ten najstarszy był najbardziej zmęczony. Nasz reporter poczuł woń wskazującą, że ta osoba musiała coś spożyć.

Wikowski nie jest pewien, co ustalił Jan Dempc. A powinien. Bo Dempc to dziennikarski pseudonim Wikowskiego. - No tak, to ja byłem świadkiem składania wieńca. Nie mogę wprost powiedzieć, że czułem alkohol. Ale oni sami się przyznali do lampki wina u biskupa.




http://wyborcza.pl/1,75248,7807711,Skandal_nad_grobem_A__Walentynowicz__Jak_bylo_naprawde_.html



Przemysław Warzywny

--
"Śmierć prezydenta wstrząsnęła mną jak wszystkimi Polakami, ale nie można tej śmierci używać do przeinaczania historii i zamykania ust tym, którzy ten fałsz widzą. Falsz ten unieważnia osiągnięcia innych. Nie można udzielać też prawa do przeżywania żałoby lub odbierać go, co robi z jakąś dziwną zaciekłością prof. Krasnodębski."

Wikowski nie wie co ustalił Dempc.A powinien. Bo Dempc to dziennikarski pseudonim Wikowskiego.

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona