Grupy dyskusyjne   »   pl.rec.rowery   »   WiozĹ‚em rowery na haku...

Wiozłem rowery na haku...

Data: 2014-08-20 10:02:05
Autor: Andrzej Ozieblo
Wiozłem rowery na haku...
W dniu 2014-08-19 23:11, Tomasz pisze:

Niestety rowery po przejechaniu na haku 700 kilometĂłw bez deszczu bez
szaleństw po autostradzie, jęczą jak jasna cholera. normalnie człowiek
związany z rowerami nie jest w stanie tego wytrzymać. wszystkie trzy tak
jęczą, zgrzytają jakby wiedziały że za parę kilometrów zacznie się plaża
z piachem.

Na pewno ma to zwiazek z syfem jaki sie dostal do napedu. Pewnie wlasnie kurz. Kiedys wozilem rowery z tylu, ale przeszedlem na bagazniki dachowe, a od kiedy kupilem Thule Proride 591 (taki z pokretlem) nie chce innego rozwiazania. No ale Twoj Picassa moze faktycznie byc klopotliwy (jezdze tez dosc wysokim Peugeot 307).

Od wielu lat jezdze z rowerami z Krakowa nad Baltyk. Co robie. Smaruje naped (przed wyjazdem :)) smarami na bazie wosku, tzw. suchymi, a scisle White Lightening. Starcza na jakies 100-150 km, wiec nie jest bardzo wydajny, ale nie czepia sie piasek i inny syf. Moge spokojnie zostawic rower na plazy przy silnym wietrze i nawiany piasek sie do lancucha nie przyczepia. Gdy wczesniej smarowalem lancuch innym specyfikiem tez musialem wysluchiwac szurgotania przez kilka km. Nawiasem mowic stosuje te oliwke WL wszedzie z wyjatkiem miejskiego roweru, gdzie daje bardziej konkretny smar typu zielony Finish Line.

Wiozłem rowery na haku...

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona