Tak refleksja mnie naszła po dzisiejszej mroźnej wycieczce. Otóż po
jakiejś godzinie i wypoceniu pierwszych litrów potu część ubrania
zwyczajnie zamarzła, np. w okolicach szyi. Miałem ubrane dwie koszule
flanelowe i postawione kołnierzyki i to właśnie m.in. one zamarzły
niemal na kość, zamarzł również kołnierzyk kurtki, ale w mniejszym
stopniu.

Zaciekawił mnie fakt, że w tym momencie w ogóle przestałem odczuwać
chłód i przewiew wiatru po szyi i to niezależnie od prędkości. Jeżdżąc
ostatnio przy dodatniej temperaturze odczucia miałem zupełnie
przeciwne, im wszystko bardziej nasiąkało potem i wilgocią, tym
bardziej chłodziło, a niedawna jazda przy mżawce, mgle i paru
stopniach na plusie wychłodziła mnie strasznie.

Eskimosi nie bez przyczyny budują iglo - lód jest nieprzewiewny i
chyba też potrafi izolować cieplnie. Wpadły mi więc do głowy pomysł na
mroźny, domowej roboty wiatro-wstrzymywacz.... ;-)

Otóż wziąć jakiś dres z długim rękawem czy coś co dobrze nasiąka wodą
(niezbyt gruby), namoczyć, wystawić na mróz, poczekać aż zamarznie i
ubrać jako ostatnią zewnętrzną warstwę ubrania. Potem ruszyć w trasę
przy przynajmniej kilkustopniowym mrozie - ciekawe jak by to
działało...

A tak poza tematem, fundnąłem sobie plecak Deutera z 3-litrowym
bukłakiem. Wprawdzie pamiętałem by wdmuchiwać powietrze do rurki,
tylko jak to zrobić mając zmarznięte usta i pełny bukłak... (moje
możliwości to przekraczało). No ale ogólnie rewelacja, całość jest na
tyle mała, że mieści się pod kurtką, wreszcie nie musiałem się
zatrzymywać by walczyć z butelkami wożonymi pod mokrym ubraniem i
najważniejsze, bukłak Source jest naprawdę bezapachowy!

Pozdr-
-Rowerex

Rowerex wytworzył w szalonym umyśle, a następnie przelał w postać elektroniczną to, co następuje::

Zaciekawił mnie fakt, że w tym momencie w ogóle przestałem odczuwać
chłód i przewiew wiatru po szyi i to niezależnie od prędkości. Jeżdżąc
ostatnio przy dodatniej temperaturze odczucia miałem zupełnie
przeciwne, im wszystko bardziej nasiąkało potem i wilgocią, tym
bardziej chłodziło, a niedawna jazda przy mżawce, mgle i paru
stopniach na plusie wychłodziła mnie strasznie.

Hmm... niby współczynnik przewodzenia ciepła dla lodu w -10*C jest około 4 razy większy niż dal wody w +10*C. Pewnie więc chodzi wyłącznie o izolację od wiatru...

sz

Eskimosi nie bez przyczyny budują iglo - lód jest nieprzewiewny i
chyba też potrafi izolować cieplnie. Wpadły mi więc do głowy pomysł na
mroźny, domowej roboty wiatro-wstrzymywacz.... ;-)

To raczej śnieg-zmarzlina z dużą zawartością powietrza = pierzynie
sniegowej , jak wata , styropian, itp :) A lód to chyba do okien
eskimoskich :) Pozdro

Rowerex napisał:

Tak refleksja mnie naszła po dzisiejszej mroźnej wycieczce. Otóż po
jakiejś godzinie i wypoceniu pierwszych litrów potu część ubrania
zwyczajnie zamarzła, np. w okolicach szyi. Miałem ubrane dwie koszule
flanelowe i postawione kołnierzyki i to właśnie m.in. one zamarzły
niemal na kość, zamarzł również kołnierzyk kurtki, ale w mniejszym
stopniu.

Zaciekawił mnie fakt, że w tym momencie w ogóle przestałem odczuwać
chłód i przewiew wiatru po szyi i to niezależnie od prędkości. Jeżdżąc
ostatnio przy dodatniej temperaturze odczucia miałem zupełnie
przeciwne, im wszystko bardziej nasiąkało potem i wilgocią, tym
bardziej chłodziło, a niedawna jazda przy mżawce, mgle i paru
stopniach na plusie wychłodziła mnie strasznie.

Przypominam sobie wlasnie wpomnienia jednego z lagiernikow który rabal
tajge na Syberii. Jedna z technik zabezpieczenia sie przed straszliwym
zimnem bylo polanie ubrania woda i po blyskawicznym zamarznieciu tejze
praca w takim "pancerzu lodowym". Hm, osobiscie nie probowalem.

Pozdrawiam,
Marek, Wroclaw