Rowerex napisał:
Tak refleksja mnie naszła po dzisiejszej mroźnej wycieczce. Otóż po
jakiejś godzinie i wypoceniu pierwszych litrów potu część ubrania
zwyczajnie zamarzła, np. w okolicach szyi. Miałem ubrane dwie koszule
flanelowe i postawione kołnierzyki i to właśnie m.in. one zamarzły
niemal na kość, zamarzł również kołnierzyk kurtki, ale w mniejszym
stopniu.
Zaciekawił mnie fakt, że w tym momencie w ogóle przestałem odczuwać
chłód i przewiew wiatru po szyi i to niezależnie od prędkości. Jeżdżąc
ostatnio przy dodatniej temperaturze odczucia miałem zupełnie
przeciwne, im wszystko bardziej nasiąkało potem i wilgocią, tym
bardziej chłodziło, a niedawna jazda przy mżawce, mgle i paru
stopniach na plusie wychłodziła mnie strasznie.
Przypominam sobie wlasnie wpomnienia jednego z lagiernikow który rabal
tajge na Syberii. Jedna z technik zabezpieczenia sie przed straszliwym
zimnem bylo polanie ubrania woda i po blyskawicznym zamarznieciu tejze
praca w takim "pancerzu lodowym". Hm, osobiscie nie probowalem.
Pozdrawiam,
Marek, Wroclaw