Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Wnyki przytrzasny Lisowi ap

Wnyki przytrzasny Lisowi ap

Data: 2013-05-14 10:00:44
Autor: Przemysaw M.
Wnyki przytrzasny Lisowi ap

Wnyki Rogalskiego przytrzasnęły Lisowi łapę. Może naczelny propagandysta
III RP liczy na to, że do sprawy zostanie oddelegowany „sędzia na telefon”
z Trójmiasta

Wydaje się, że sensem życia red. Tomasza Lisa stało się dowalanie PiS-owi i
Jarosławowi Kaczyńskiemu. Wnioskuję to na podstawie zacietrzewienia oraz
zaślepienia z jakim to robi. Bo naprawdę trzeba być niewidomym, żeby
wierzyć w brednie opowiadane przez Rogalskiego przez sprzyjające mu media
nazywanego jeszcze „mecenasem”. Najprawdopodobniej to właśnie Rogalski
przyszedł do redakcji „Newsweeka” i wymachując swoją umową z klientem
udowadniał wygodną dla Lisa propagandową tezę, jakoby to polski podatnik
płacił honorarium temu, który ma jeszcze czelność podawać się za adwokata.

Nawet jeśli u Lisa nie był osobiście Rogalski, to jak tygodnik wszedł w
posiadanie kontraktu na podstawie, którego pełnomocnik wykonywał zlecenie?
W kontrakcie wcale nie musi być napisane skąd zleceniodawca wziął środki.
Lisowi nie chciało się sprawdzać w papierach sejmowych klubu
parlamentarnego PiS, nie chciało się zadzwonić do źródła, by zweryfikować
informację, tylko od razu walnął na odlew, że za Jarosława Kaczyńskiego
płacił podatnik. Tekst się ukazał, wybuchła „afera”. Za Lisem część
dziennikarzy również „poczuła krew” i bez sprawdzenia newsweekowych
rewelacji pobiegła na konferencje prasową z Adamem Hofmanem w roli głównej.
Oczyma wyobraźni już widzieli pochwały w redakcjach, bo przecież taki news
„przykryje” Nowaka, Muchę i inne ostatnie niepowodzenia władzy. Ponownie
redaktor Lis „stanął na wysokości zadania” i uratował sytuację.

Kiedy rzecznik Prawa i Sprawiedliwości starał się wytłumaczyć gawiedzi, że
wszystko było w porządku, ktoś zadał pytanie mające w intencji dobić
prezesa – czy ów zapłacił od tej darowanej mu sumy podatek. A podatek! To
już zatroskani dziennikarze, nie redaktor Lis, odkryli, że przecież możemy
mieć tu do czynienia z próbą oszukania fiskusa. A to wszystko w kontekście
katastrofy smoleńskiej. Nie wiem dlaczego Hofman nie wytłumaczył rozgrzanym
tematem żurnalistom kwestii podatkowych, ucinając zadawanie dalszych pytań
krótkim żołnierskim „Nie!”. Wtedy całe stado poleciało na łeb, na szyję do
największego autorytetu prawniczego, mecenesa, posła i celebryty w jednej
osobie - Ryszarda Kalisza. – Tak, tak. Oczywiście – zagaił jowialnie przed
kamerami Kalisz – od tej kwoty w dodatku przysługuje podatek od darowizny.
Towarzystwu miny zaczęły rzednąć dopiero po ukazaniu się dokumentu
Kancelarii Sejmu, który stwierdzał, że pieniądze pochodziły ze składek
parlamentarzystów PiS (Z/0806/01/08/2012 z dnia 1/08/2012 pt.: usługa
prawna - Smoleńsk). Ponieważ już od jakiegoś czasu Kalisz w ogóle nie
przejmuje się tym co mówi, odbębnił rozmowę z dziennikarzami o podatku i
udał się na spotkanie z Moniką Olejnik w „Kropce nad i”. Tam wydawał się
być naprawdę ciężko zdziwiony, kiedy prowadząca podetknęła mu pod nos wyżej
wspomniany dokument.

– No tak - przyznał zmieszany poseł, celebryta i adwokat w jednej osobie,
przyznając rację, że rzeczywiście pieniądze pochodziły z prywatnego majątku
posłów. – Ale podatek od darowizny prezes musiał zapłacić. Monika Olejnik
nie protestowała i przeszła do innego tematu. A otóż nie musiał panie
mecenasie! Jeżeli darczyńcą jest osoba zaliczona do III grupy podatkowej
(obca) a, tacy są dla Jarosława Kaczyńskiego posłowie Prawa i
Sprawiedliwości, to nie musi on płacić podatku, jeżeli kwota darowizny nie
przekroczyła 4902 złotych polskich. Skoro Klub Parlamentarny liczy sobie
138 członków, to jego posłowie mogą raz na pięć lat darowywać swojemu
prezesowi dokładnie 676 476 złotych, która to kwota będzie zwolniona od
podatku od darowizny i w dodatku nikt nie musi o tym fakcie informować
stosownego urzędu podatkowego. Ale redaktora Lisa zdają się te fakty nie
przekonywać. Dalej twierdzi na swoim blogu, że to Hofman kłamie, bo co
innego mówił „Super Ekspresowi”, a co innego twierdzi teraz.

    Za Rogalskiego zapłacił klub PIS, a więc podatnik. I to by było na tyle

- kwituje Lis.

Pan Hofman może sobie mówić, co mu ślina na język przyniesie, bo nie jest
stroną w tym sporze. Dla sądu ważne są przede wszystkim dokumenty. Chyba,
że naczelny propagandysta III RP liczy na to, że do sprawy zostanie
oddelegowany „sędzia na telefon” z Trójmiasta, który właśnie wrócił do
pracy. Jeśli nie, to ostatnią deską ratunku pozostaje skorzystanie z usług
Rafała Rogalskiego zwanego mecenasem, który już nie jednemu klientowi (w
tym red. Lisowi) się przysłużył. Bo nie wiadomo, czy adwokat Roman Giertych
znajdzie wolne terminy.  Andrzej R. Potocki

Wnyki przytrzasny Lisowi ap

Nowy film z video.banzaj.pl wicej »
Redmi 9A - recenzja budetowego smartfona