Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Wojna pokole艅 przy u偶yciu "cyngli"

Wojna pokole艅 przy u偶yciu "cyngli"

Data: 2011-03-23 09:51:35
Autor: u2
Wojna pokole艅 przy u偶yciu "cyngli"
... podobno pan Michalski z艂o偶y艂 ju偶 samokrytyk臋 za ten wywiad, wiec
warto przypomnie膰 tekst wywiadu :

http://niniwa2.cba.pl/wojna_pokolen_przy_uzyciu_cyngli.html

"Micha艂 Cichy portretuje "Gazet臋 Wyborcz膮" oraz Adama Michnika i Helen臋
艁uczywo z perspektywy zar贸wno w艂asnej fascynacji, jak i rozczarowania.
M贸wi o realnej charyzmie najwa偶niejszych postaci "Gazety Wyborczej", ale
te偶 o ich fobiach i pope艂nianych przez nich b艂臋dach. Momentem kluczowym
dla zrozumienia motywacji, strategii i l臋k贸w tego 艣rodowiska jest -
zdaniem Cichego - trauma Marca 1968.

Najgorszy mo偶liwy moment dla kszta艂towania si臋 pokoleniowej wra偶liwo艣ci:
antysemicka nagonka administrowana przez komunistyczne w艂adze, na kt贸r膮
r贸偶ne grupy spo艂eczne r贸偶nie reaguj膮. Czasem solidaryzuj膮c si臋 z
ofiarami, czasem wr臋cz przeciwnie. Poniewa偶 Adama Michnika i Helen臋
艁uczywo ukszta艂towa艂 Marzec, st膮d te偶 - jak powtarza Cichy - trudno si臋
po nich spodziewa膰 nadmiaru wra偶liwo艣ci czy zrozumienia dla innych
pokoleniowych do艣wiadcze艅. A to z kolei t艂umaczy wyniszczaj膮cy konflikt,
jaki w latach 90. wybucha mi臋dzy "Gazet膮 Wyborcz膮" a t膮 cz臋艣ci膮
pokolenia stanu wojennego, kt贸ra szanuj膮c do艣wiadczenie Marca, pr贸bowa艂a
na Michniku wymusi膰 tak偶e szacunek dla w艂asnej politycznej traumy.
Darowa艂aby redaktorowi "Wyborczej" polityczne negocjacje z
postkomunistami, ale nie mog艂a mu darowa膰 specyficznego emocjonalnego
naddatku w kontaktach z Jaruzelskim, Kiszczakiem czy Urbanem. W tym
pokoleniowym konflikcie zamiast argument贸w zacz臋to wymienia膰 epitety. A
dziennikarzy zast膮pili - jak ich nazywa Cichy - "cyngle".







Cezary Michalski: Nie trafi艂 pan do "Gazety Wyborczej" ze 艣rodowisk
postkomunistycznych czy lewicowych, 偶eby krzewi膰 historyczny kompromis w
obronie w艂asnych interes贸w biograficznych czy fascynacji ideowych.

Micha艂 Cichy: Oczywi艣cie, 偶e nie. To w og贸le nie by艂 klucz naboru do
"Wyborczej". Wr臋cz przeciwnie - takimi kluczami by艂y "Tygodnik
Mazowsze", opozycja... A moje 偶yciowe zaanga偶owanie zacz臋艂o si臋 od tego,
偶e w roku 1981 jako 14-latek dosta艂em si臋 do liceum im. Rejtana, gdzie
zaraz zapisa艂em si臋 do s艂ynnej warszawskiej dru偶yny harcerzy, Czarnej
Jedynki. Udzielali si臋 w niej kiedy艣 bracia Kijowscy, Antoni
Macierewicz, Piotr Naimski czy Ludwik Dorn. Z Dornem by艂em nawet kiedy艣
na obozie harcerskim. Podczas tego obozu okaza艂o si臋, 偶e konserwy
wype艂nione rzekomo sardynkami dla harcerzy zawiera艂y tak naprawd臋
miniaturowe wydanie pisma trockistowskiej Mi臋dzynarod贸wki. Nigdy nie
zapomn臋 tego uczucia zawodu, jakie g艂odny harcerz odczuwa na widok pisma
Mi臋dzynarod贸wki trockist贸w. Dodatkowo moim nauczycielem polskiego by艂
Ireneusz Gugulski, s艂ynny "Gugul". 13 grudnia zosta艂 internowany i od
tego si臋 zacz臋艂o. Wcze艣niej w domu by艂a "Wolna Europa" i jakie艣 numery
"Zapisu". Moja rodzina mia艂a kontakty z opozycj膮, ale polega艂y one
wy艂膮cznie na tym, 偶e byli艣my odbiorc膮 niekt贸rych, bardziej elitarnych
pism podziemnych. Mo偶e nie tyle podziemnych, co nieoficjalnych, bo tak
chyba nale偶a艂oby klasyfikowa膰 np. "Zapis". Od tego si臋 zawsze zaczyna艂o.
W 1981 roku wszystko by艂o bardziej intensywne. Kiedy dosta艂em si臋 do
liceum, by艂o ju偶 po Bydgoszczy i wydawa艂o si臋, 偶e zaraz dojdzie do wojny
domowej. Na korytarzach sprzedawano nielegalne pisma. To by艂
rzeczywi艣cie karnawa艂.

Jak pan sp臋dzi艂 lata 80.?

Troch臋 knuj膮c, troch臋 romansuj膮c z dziewcz臋tami, za kt贸rymi ci膮gn臋艂a si臋
legenda, 偶e pracuj膮 dla podziemia. Jeszcze w latach 80. wsp贸艂pracowa艂em
ze 艣rodowiskiem Macierewiczowskiego "G艂osu". A tak偶e z "Przegl膮dem
Katolickim", gdzie pozna艂em m.in. Leona B贸jk臋, kt贸rego p贸藕niej spotka艂em
w "Gazecie Wyborczej". Fascynowa艂em si臋 ucieczk膮 Naro偶niaka, ukrywaniem
si臋 Bujaka, wszystkim, co mia艂o w opozycji taki bardziej wojskowy
charakter. Cho膰 jednocze艣nie fascynowa艂a mnie tak偶e druga cz臋艣膰 tradycji
KOR-owskiej, ta zwi膮zana z nazwiskami Jacka Kuronia i Adama Michnika.

Chodzi艂 pan na manifestacje?

Oczywi艣cie. 3 maja 1982 roku zamiast na lekcje angielskiego do hrabiny
Zofii Dembi艅skiej poszed艂em pobawi膰 si臋 z milicj膮 w ganianego. Swoj膮
torb臋 z ksi膮偶kami zostawi艂em w oknie mieszkania na parterze przy ulicy
Mostowej na Nowym Mie艣cie. Pami臋tam jak pani, u kt贸rej zostawi艂em t臋
torb臋, zapyta艂a mnie przera偶onym g艂osem: "Synku, ale nie ma tu
granat贸w?". Z jednej strony podoba艂o mi si臋 to, 偶e jest zadyma, a ja
jestem taki odwa偶ny. Natomiast skandowanie "Gestapo! Gestapo!" wydawa艂o
mi si臋 nie na miejscu. Naprzeciwko nas stali ch艂opcy z poboru w naszym
wieku. Ja sta艂em na placu Zamkowym, gdzie wjecha艂a armatka wodna
polewaj膮ca nas lekko barwion膮 wod膮, 偶eby mo偶na by艂o p贸藕niej rozpoznawa膰
manifestant贸w. Pa艂owania tam jednak nie by艂o, by艂 tylko gaz. W pewnym
momencie, kiedy uciekali艣my przed tym gazem, trafi艂em na Rynek Starego
Miasta i zobaczy艂em obl臋偶enie komisariatu na Jezuickiej, w kt贸rym rok
p贸藕niej zabito Przemyka. Kiedy ci milicjanci znale藕li si臋 pod du偶ym
naciskiem i nie mieli odsieczy, zacz臋li strzela膰 na wprost czerwonymi i
zielonymi racami. Odbija艂y si臋 one od bruku i kozio艂kowa艂y w
nieprzewidywalnych kierunkach. Wtedy zda艂em sobie spraw臋, 偶e mo偶na tam
zgin膮膰. Doszed艂em do wniosku, 偶e tego typu manifestacje nie s膮 dla mnie.

Mijaj膮 kolejne lata, zadymy si臋 ko艅cz膮, trzeba zacz膮膰 dorasta膰. Jaki pan
ma pomys艂 na siebie?

Uwa偶a艂em si臋 za niedokszta艂conego, wi臋c postanowi艂em p贸j艣膰 na studia, na
kt贸rych mnie wreszcie wszystkiego naucz膮. Wybra艂em histori臋. M贸j wyb贸r
nie mia艂 偶adnego zwi膮zku z planami zawodowymi. Nie zamierza艂em wtedy
pracowa膰, tylko sp臋dzi膰 偶ycie na walce z "czerwonym". Nie obchodzi艂y
mnie 偶adne perspektywy "zawodowego awansu". Na studiach szybko 艣ci膮艂em
si臋 jednak z kolegami z Niezale偶nego Zrzeszenia Student贸w. Pierwszym
przedstawicielem tej organizacji, b臋d膮cej wtedy jeszcze w powijakach,
dopiero odbudowuj膮cej si臋 po stanie wojennym, by艂 niejaki Piotrek
Ciompa. Bardzo mi艂y cz艂owiek, ale posz艂o o to, 偶e zg艂osi艂em swoj膮
kandydatur臋 na starost臋 roku. Tymczasem NZS postanowi艂, 偶e to ich
kandydat ma wygra膰. Po raz pierwszy pokazano mi tam wyra藕nie, 偶e
niewa偶ne jest, kim jeste艣, ale z kim trzymasz. Bardzo ch臋tnie bym si臋 do
nich w贸wczas zapisa艂, ale nikt mnie nie zaprosi艂. W zwi膮zku z tym Ciompa
wygra艂.

I dlatego NZS panu podpad艂?

Nie dlatego. Zawsze i wsz臋dzie przynale偶no艣膰 natury ekskluzywnej, a
zw艂aszcza tajnej, 藕le si臋 ko艅czy. Takie organizacje s膮 dobre na czas
wielkiego kryzysu, ostrej walki, ale w warunkach wolno艣ciowych
przekszta艂caj膮 si臋 w koterie, powoduj膮c zidiocenie swoich cz艂onk贸w. Nie
dopuszczaj膮 g艂os贸w z zewn膮trz i trzymaj膮 si臋 tylko coraz bardziej
kurczowo swojej ortodoksji. Zajmuj膮 si臋 przede wszystkim pilnowaniem
sp贸jno艣ci. Taki los spotka艂 wszystkie tego typu 艣rodowiska, jakim si臋
przygl膮da艂em. Zar贸wno wiele 艣rodowisk prawicowych, np. pampers贸w, jak i
艣rodowisko "Gazety Wyborczej", kt贸re prze偶y艂o swoj膮 wielko艣膰 w latach
1989 - 1996, a potem by艂 ju偶 tylko zjazd. Obecnie to, co si臋 nazywa
"Gazet膮 Wyborcz膮", jest ju偶 tylko wydmuszk膮. Rynek ich wyceni艂. I p艂aci
dzisiaj za akcj臋 Agory ju偶 nie ponad sto z艂otych, ale z艂otych dwana艣cie.

Jak pan trafi艂 do "Wyborczej"?

8 maja 1989 roku, po wyj艣ciu z zaj臋膰 na uniwersytecie, szed艂em
Krakowskim Przedmie艣ciem, pr贸buj膮c kupi膰 pierwszy numer "Gazety
Wyborczej", ale wsz臋dzie by艂a ju偶 wykupiona. Szed艂em w stron臋 domu na
Sobieskiego i kiedy by艂em ju偶 na Belwederskiej, pomy艣la艂em, 偶e z tego
miejsca do siedziby tej mitycznej redakcji na ulicy Iwickiej jest bardzo
niedaleko. Wszed艂em do budynku redakcji, otoczy艂 mnie niesamowity
rejwach i atmosfera gor膮czkowego podniecenia. Bardzo mi si臋 to
spodoba艂o. Poszed艂em do sekretariatu, gdzie spotka艂em pani膮 Ma艂gosi臋
Wo艂y艅sk膮 i pani膮 Zosi臋 Floria艅czyk, i zapyta艂em, czy m贸g艂bym gdzie艣
dosta膰 pierwszy numer gazety. Nagle jak spod ziemi wyr贸s艂 jaki艣 malutki,
rudy, brodaty cz艂owiek. Popatrzy艂 na mnie z do艂u bezczelnym wzrokiem i
powiedzia艂: "Nie mamy 偶adnego egzemplarza". W贸wczas, nie wiadomo czym
podkuszony, zapyta艂em: "Mam w takim razie drugie pytanie - mo偶e wam w
czym艣 pom贸c?", na co ten cz艂owiek odpowiedzia艂: "Trzeba by艂o zacz膮膰 od
pytania nr 2". By艂 to Grzegorz Lindenberg, pierwszy szef wydawnictwa
"Gazety Wyborczej", p贸藕niej wyrzucony stamt膮d po konflikcie z Helen膮
艁uczywo, tw贸rca "Super Expressu", pierwszego polskiego tabloidu, kt贸ry
odni贸s艂 sukces bez kopiowania obcych wzor贸w. Lindenberg przyj膮艂 mnie w
charakterze pomocy redakcyjnej. Moje pierwsze zadanie polega艂o na
kupieniu dw贸ch kwiat贸w doniczkowych do sekretariatu. Drugie zlecenie
polega艂o na zawiezieniu listu do PAP, a trzecie - na zawiezieniu
artyku艂u do cenzury. Potem spotka艂em na korytarzu Leona B贸jk臋. Kiedy
B贸jko zorientowa艂 si臋, 偶e pos艂uguj臋 si臋 do艣膰 p艂ynnie pi臋cioma obcymi
j臋zykami, zosta艂em przyj臋ty do dzia艂u zagranicznego do zdzierania
teleks贸w z maszyn i sortowania ich wed艂ug j臋zyka. Dziennikarze dzia艂u
zagranicznego zbierali te kupki i pisali na ich podstawie notki. Z
biegiem czasu zacz膮艂em je pisa膰 sam. Potem zacz膮艂em je redagowa膰 i
szybko zosta艂em redaktorem prowadz膮cym w dziale zagranicznym. Po kilku
miesi膮cach zosta艂em wch艂oni臋ty przez sekretariat redakcji i prowadzi艂em
ju偶 ca艂e numery. W tamtych czasach nie ogranicza艂o si臋 to do opieki nad
pierwsz膮 stron膮. By艂o to faktyczne redagowanie numeru od kolumny
pierwszej, przez wszystkie wewn臋trzne, a偶 do kolumny sportu na stronie
16 czy 24 - nie pami臋tam, ile stron mia艂a w贸wczas "Gazeta". Do tego
dochodzi艂y nocne wycieczki do Domu S艂owa Polskiego na Miedzian膮 10,
gdzie nadzorowali艣my metrampa偶y i zecer贸w, kt贸rzy sk艂adali to w o艂owiu i
drukowali. Pocz膮tki mojej kariery by艂y b艂yskawiczne.

Kiedy poznaje pan Michnika i zaczyna pisa膰 teksty wa偶ne dla linii
redakcyjnej "Gazety"?

Adama pozna艂em stosunkowo p贸藕no. Oczywi艣cie obserwowa艂em go na
kolegiach. Na pocz膮tku zachwyci艂em si臋 jednak Helen膮 艁uczywo. Pierwszy
raz zetkn膮艂em si臋 z ni膮 po 2 - 3 dniach od rozpocz臋cia pracy. W贸wczas
redakcja mie艣ci艂a si臋 w s艂awnym 偶艂obku na Iwickiej, kt贸ry mia艂 struktur臋
amfilady. Najbardziej cenione by艂y wi臋c te dwa kra艅cowe pokoje, kt贸re w
amfiladzie nie by艂y. Mo偶na si臋 tam by艂o zebra膰 wok贸艂 du偶ego sto艂u i knu膰
w pewnej izolacji. W jednym z tych pokoj贸w by艂 sekretariat redakcji, a w
drugim archiwum. Wi臋kszo艣膰 najwa偶niejszych kolegi贸w na pierwszym etapie
istnienia "Gazety" odbywa艂a si臋 w archiwum. Mnie tam strasznie ci膮gn臋艂o.
Pewnego dnia drzwi do pokoju by艂y uchylone. Wetkn膮艂em g艂ow臋 i nagle ko艂o
mnie pojawi艂a si臋 jaka艣 kobieta, kt贸rej nigdy wcze艣niej nie widzia艂em i
kt贸ra powiedzia艂a kr贸tko "Nie wchod藕 tu". Tak po raz pierwszy spotka艂em
Helen臋 艁uczywo i od razu poczu艂em, 偶e jest to kto艣 wielki, od kogo
naucz臋 si臋 wszystkiego. Adam Michnik nigdy nie by艂 redaktorem naczelnym
"Gazety". Nale偶y to wydrukowa膰 wersalikami. On by艂 ideologiem "Gazety",
jednak jego wp艂yw zar贸wno na prac臋 redakcji, jak i na kszta艂t gazety
ogranicza艂 si臋 wy艂膮cznie do stron publicystycznych, do komentarzy i
dzia艂u politycznego. Ca艂o艣ci膮 "Gazety" zawsze zarz膮dza艂a Helena.

Zaczyna si臋 wojna na g贸rze i "Gazeta Wyborcza" staje po jednej ze stron,
mimo 偶e powsta艂a jako pismo ca艂ej "Solidarno艣ci".

To by艂 nasz wyb贸r. Oczywi艣cie ludzie, kt贸rzy si臋 z tym wyborem wtedy nie
zgadzali, pr臋dzej czy p贸藕niej z redakcji odchodzili. Moim zdaniem
zupe艂nie niepotrzebnie. Przyja藕ni艂em si臋 z Krzysztofem Leskim, kt贸ry by艂
dla mnie wspania艂ym autorytetem przede wszystkim jako pistolet z czas贸w
podziemnego "Tygodnika Mazowsze" (po drugie wiedzia艂em, 偶e jest synem
legendarnego genera艂a Kazimierza Leskiego, kt贸ry jako genera艂 Hallman
przejecha艂 ca艂膮 okupowan膮 Europ臋 i zrobi艂 inspekcj臋 wa艂u atlantyckiego
dla AK). Mia艂em dla Krzy艣ka wielki szacunek i bardzo 偶a艂owa艂em, 偶e
por贸偶ni艂 si臋 z Michnikiem i Helen膮 w sprawie wojny na g贸rze. Uwa偶a艂em i
nadal uwa偶am, 偶e lepiej by艂oby dla niego pozosta膰 w "Gazecie" i wp艂ywa膰
na ni膮 swoim pisaniem od 艣rodka, ni偶 urz膮dza膰 jak膮艣 demonstracj臋, kt贸rej
nikt nie zauwa偶y艂. Leski by艂 jednym z reporter贸w numer jeden w
"Gazecie". Teraz ma jakie艣 programy w TVP Info, ale, prawd臋 m贸wi膮c, ma艂o
kto wie, 偶e taki reporter istnieje.

To jest argument si艂y. W rodzaju s艂ynnego dzie艂a "Nim b臋dzie zapomniany".

Nie zgadzam si臋. Obozy warowne tworzy艂y si臋 wtedy po obu stronach.
Trzeba by艂o zrobi膰 tak, jak zrobi艂 Wojtek Za艂uska, kt贸ry mia艂 pogl膮dy
podobne jak Krzysiek i zosta艂 w "Gazecie Wyborczej" a偶 do ostatniej
rzezi, czyli zwolnie艅 grupowych w 2009 roku. Dzi臋ki temu, 偶e nadal pisa艂
teksty w dziale politycznym (kt贸ry od ko艅ca lat 90. by艂 zdominowany
przez sztamp臋 intelektualn膮 najgorszego rodzaju) mo偶na tam by艂o
przeczyta膰 co艣, co znamionowa艂o 艣lady samodzielnego my艣lenia. Uwa偶a艂em i
uwa偶am, 偶e wolno艣膰 i demokracja zasadniczo zmieniaj膮 regu艂y gry. Wolno艣膰
s艂owa zobowi膮zuje nas do rozmawiania z ka偶dym. Zgadza艂em si臋 z
Michnikiem zar贸wno co do konieczno艣ci historycznego kompromisu, jak i co
do lustracji. Ale w jednej sprawie Michnik my艣la艂 inaczej. Uwa偶a艂, 偶e
kto艣, kto go "nikczemnie atakuje" - s艂owo "nikczemnie" by艂o u偶ywane
cz臋sto - nie zas艂uguje na podanie r臋ki i rozmow臋.

Wojna na g贸rze jednak si臋 zaostrza i obozy warowne powstaj膮 przez ca艂e
lata 90.

M艂oda prawica - tak偶e pa艅skie 贸wczesne 艣rodowisko - uwa偶ali艣cie "Gazet膮
Wyborcz膮" za taki ob贸z warowny, wi臋c wystawiali艣cie naprzeciwko niej
w艂asne obozy. Na przyk艂ad telewizj臋 Walendziaka. Napisa艂em kiedy艣 tekst
o 艣rodowisku pampers贸w, ale nie zosta艂 puszczony do druku jako nazbyt
koncyliacyjny. Do napisania tego tekstu w wersji, kt贸ra ju偶 zosta艂a w
"Gazecie" opublikowana, wyznaczono wi臋c "cyngla" Michnika, czyli Paw艂a
Smole艅skiego, kt贸ry zawsze potrafi艂 w lot odgadn膮膰, jaki tekst ma
napisa膰, by podoba艂 si臋 szefowi. Drugim z tych "cyngli" jest Agnieszka
Kublik, kt贸ra dysponuje podobn膮 zdolno艣ci膮 jak Smole艅ski. Paradoks
sposobu redagowania "Gazety" przez Michnika polega艂 na tym, 偶e ludzie
atakuj膮cy nas uwa偶ali, 偶e Michnik wydaje swoim "cynglom" okre艣lone
polecenia. Nawet pan, gdy pisa艂 sw贸j artyku艂 "Zniewolony umys艂 III RP",
napisa艂, 偶e "Alfa otrzyma艂 od redaktora polecenie napisania artyku艂u o
呕ydach mordowanych przez 偶o艂nierzy AK podczas Powstania Warszawskiego".
Nikt mi nigdy nie wyda艂 偶adnego polecenia, bym napisa艂 jaki艣 tekst.

Ale dla nas, na zewn膮trz, naprawd臋 nie by艂o istotne, czy Smole艅ski pisze
swoje teksty, 偶eby si臋 Naczelnemu przypodoba膰, czy dlatego, 偶e Naczelny
mu kaza艂. Kr膮偶y艂a anegdota, 偶e po pierwszym tek艣cie Smole艅skiego na
temat mot艂ochu popieraj膮cego Wa艂臋s臋 Michnik podzi臋kowa艂 mu wielkim
bukietem r贸偶 wr臋czonym w obecno艣ci reszty redakcji.

Adam zawsze jest czaruj膮cy wobec ludzi, kt贸rych lubi, i pe艂en agresji
wobec tych, na kt贸rych si臋 zawi贸d艂. Jest postaci膮 dwuwymiarow膮.
Podkre艣lanie tylko jego demonicznej strony i pomniejszanie go przez
takich jego adwersarzy jak Rafa艂 Ziemkiewicz czy Piotr Semka jest dla
niego krzywdz膮ce i 藕le 艣wiadczy o nich.

Wie pan, 偶e "mi艂o艣膰" czy "uwodzenie" Michnika mo偶e si臋 komu艣 nie podoba膰
jeszcze bardziej, ni偶 jego ataki wrogo艣ci.

Ale c贸偶 poradzi膰 na to, 偶e Michnik jest uwodzicielem. Zawsze lubi艂
uwodzi膰 kobiety i intelektualist贸w. W obu wypadkach by艂 bardzo
skuteczny, chyba nawet bardziej skuteczny ni偶 Don Giovanni. Bardzo lubi艂
tak偶e u偶ywa膰 ludzi. M贸wi艂o si臋 o nim cz臋sto "manipulator". Owszem,
manipulowanie nie jest specjalnie przyjemn膮 cech膮 charakteru, ale ta
historia ma dwie strony. Do tego, 偶eby kogo艣 uwie艣膰, potrzeba jego
zgody. Michnik nies艂ychanie twardo testowa艂 odporno艣膰 duchow膮 i
psychiczn膮 wszystkich polskich inteligent贸w, kt贸rzy dusze maj膮 mi臋kkie
jak kisiel. Kto najbardziej nienawidzi艂 Michnika? Porzucone przez niego
kochanki p艂ci m臋skiej: Herbert, Burek, Rymkiewicz...

Wr贸膰my jednak do pana drogi w "Gazecie". Czy pana Michnik uwodzi?

Imponuje mi, a potem przyja藕nimy si臋 ze sob膮. Ale w "Gazecie Wyborczej"
mia艂em zupe艂nie innego mistrza, p艂ci 偶e艅skiej, czyli Helen臋 艁uczywo. Dla
mnie Helena jest postaci膮 rangi historycznej, nie mo偶na jej por贸wnywa膰
ze wsp贸艂czesnymi postaciami. Ze znanych mi ludzi, kt贸rzy w XX wieku 偶yli
w Polsce, mog臋 j膮 por贸wna膰 tylko do Celiny Lubetkin, kt贸ra by艂a 偶on膮
Antka Zukiermana, dow贸dcy 呕OB. I faktyczn膮 dow贸dczyni膮 powstania w
getcie. Misja Heleny, kt贸ra jest stuprocentow膮 呕yd贸wk膮, polega艂a zawsze
na chronieniu polskich 呕yd贸w przed jakimkolwiek z艂ym losem. To zadanie
wykona艂a w stu procentach. By艂a komendantk膮 呕OB w latach 90. Nie mo偶na
si臋 dziwi膰, 偶e ona ze swoim zapleczem kulturowym i genetycznym nie by艂a
specjalnie wra偶liwa na to, 偶e mordowano ksi臋偶y po 1981, czy 偶e genera艂
Fieldorf by艂 ofiar膮 mordu s膮dowego, w kt贸rym bra艂a udzia艂 s臋dzia
Woli艅ska. Misj膮 艁uczywo by艂o ratowanie s臋dzi Woli艅skiej i wszystkich,
oboj臋tnie jak zapisanych w historii Polak贸w 偶ydowskiego pochodzenia
przed jakimkolwiek nieszcz臋艣ciem. Tak偶e przed naprawd臋 istniej膮cym tutaj
antysemityzmem.

Rozumiem t臋 interpretacj臋, ale nie do ko艅ca si臋 z ni膮 zgadzam. W Polsce
jest antysemityzm, ale nie ka偶da krytyka komunizmu, nawet w wykonaniu
prawicy, mia艂a podtekst antysemicki. I nie ka偶dy polski 呕yd mia艂 za sob膮
uwik艂anie w komunizm. Cho膰 rozumiem powody, dla kt贸rych 呕ydzi komunizm
akceptowali. II RP nie by艂a dla nich rajem, a Jedwabne jest znakiem
czego艣 jeszcze bardziej obrzydliwego. Ale Mieczys艂aw Grydzewski to
przecie偶 tak偶e by艂 呕yd, w dodatku jako redaktor "Wiadomo艣ci Literackich"
by艂 prawdziwym polskim libera艂em, a p贸藕niej, w Londynie, by艂 jednym z
najbardziej zajad艂ych antykomunist贸w, nienawidz膮cym PRL i lojalnym wobec
II RP. By艂o bardzo wielu takich 呕yd贸w. A najwi臋ksza emigracja 呕yd贸w z
Polski to nie rok 1968, ale druga po艂owa lat 40., kiedy zamiast
komunizmu wybieraj膮 Izrael. Do艣wiadczenie komunistyczne to tylko jedno z
do艣wiadcze艅 呕yd贸w w Polsce, a "Gazeta Wyborcza" czyni艂a je
do艣wiadczeniem najwa偶niejszym, najbardziej reprezentatywnym, w zwi膮zku z
tym antykomuni艣ci mogli obrywa膰 z paragrafu antysemickiego, nawet je艣li
antysemitami nigdy nie byli i nawet si臋 reaktywnie nimi nie stali.

W zasadzie ma pan racj臋. Ale prosz臋 jednocze艣nie pami臋ta膰: problem
polega na tym, 偶e ka偶dy widzi dooko艂a siebie tyle, ile mo偶e. Bardzo
istotne jest to, kto si臋 sk膮d wywodzi, jakie ma do艣wiadczenia i czym
nasi膮ka przy rodzinnych herbatkach i 艣niadaniach. Nie mo偶na mie膰
pretensji do Heleny 艁uczywo, kt贸ra by艂a c贸rk膮 funkcjonariusza
komunistycznej cenzury, Ferdynanda Chabera, 偶e jej punkt odniesienia
obejmowa艂 to 艣rodowisko, z kt贸rym mia艂a do czynienia.

Pokolenie stanu wojennego, nawet jego prawicowa cz臋艣膰, nie by艂o Leszkami
Bublami, wi臋c mieli艣my prawo wtedy powiedzie膰, 偶e si臋 w t臋 zabaw臋 bawi膰
nie chcemy i nie b臋dziemy uto偶samia膰 Agory ze spraw膮 偶ydowsk膮. A problem
komunistycznej przesz艂o艣ci to tyle偶 problem 偶ydowski co polski. Mnie
etniczne kryteria wcale nie kr臋c膮.

Ale jak pan ich nie bierze pod uwag臋, to pan nic nie zrozumie. Tak si臋
sk艂ada, 偶e ludzie Agory byli w wi臋kszo艣ci pochodzenia 偶ydowskiego. Nie
by艂o to ani 偶adnym przypadkiem, ani 偶adnym powodem do wstydu. Ale nie
mo偶na oczekiwa膰 od ludzi z takim backgroundem, 偶e nagle stan膮 si臋
piewcami Narodowych Si艂 Zbrojnych.

Ja te偶 nie jestem piewc膮 Narodowych Si艂 Zbrojnych i nie widzia艂em
powodu, dla kt贸rego "Wyborcza" mia艂aby uznawa膰 ka偶dego swojego polemist臋
czy przeciwnika za NSZ-owca. Widzia艂em te偶, jak na prawicy zaczyna si臋
szeptanka na temat "偶ydokomuny" i tolerancja na t臋 szeptank臋. I to te偶
by艂o z艂e. Nie rozumieli艣my rozmiar贸w traumy marcowej. O tym wszystkim
nale偶a艂o rozmawia膰, ale si臋 nie da艂o.

O tym, kim si臋 jest, decyduje 艣rodowisko, w jakim si臋 偶yje.
Instynktownie przejmujesz pewne zachowania, my艣li i sformu艂owania.
Naczelnym pragnieniem ka偶dego cz艂owieka jest, po pierwsze unikanie
problem贸w, a po drugie uzyskanie pochwa艂y od stada swoich szympans贸w. To
bardzo silny mechanizm wzbudzania pozytywnego konformizmu, bez kt贸rego
umieramy.

Czasami zmieniamy lojalno艣膰.

Ale to wi膮偶e si臋 z wykl臋ciem z dotychczasowej grupy.

Czasem dzi臋ki temu powstaje poczucie, 偶e si臋 jest jednostk膮.

Ja jestem przeciwko indywidualizacji. Uwa偶am, 偶e ka偶dy z nas powinien
by膰 indywidualnie wolny, ale ka偶dy z nas powinien mie膰 tak偶e 艣wiadomo艣膰
swojej przynale偶no艣ci i tego, jak膮 form臋 to nak艂ada na nasze 偶ycie.
Dobrze, 偶e wspomnia艂 pan o wydarzeniach Marca 鈥68. Pozwol臋 sobie
wyg艂osi膰 kr贸tk膮 definicj臋 tego, co znaczy pokolenie. Pokolenie to co艣
takiego, co formuje si臋 pod wp艂ywem zwrotnego punktu w historii, w
momencie kiedy mamy mniej wi臋cej 22 lata. Michnik i Helena w marcu 1968
roku mieli dok艂adnie 22 lata. Byli w sytuacji rocznika Krzysztofa Kamila
Baczy艅skiego czy Tadeusza R贸偶ewicza w roku 1944. Nie ma si臋 co dziwi膰,
偶e powsta艅cy warszawscy do dzi艣 nimi pozostaj膮 i do dzi艣 tocz膮 walki na
barykadach. Tak samo nie mo偶na si臋 dziwi膰, 偶e Michnik ci膮gle mentalnie
jest w marcu 1968 roku. Zdziwi艂bym si臋, gdyby on by艂 w stanie si臋 od
tego uwolni膰. Trauma, kt贸rej wtedy dozna艂, nie polega艂a na tym, 偶e
pa艅stwo komunistyczne wzi臋艂o si臋 za komandos贸w. Polega艂a na tym, 偶e
pa艅stwo komunistyczne za po艣rednictwem Mieczys艂awa Moczara si臋gn臋艂o po
kombatant贸w Armii Krajowej i zyska艂o sobie w艣r贸d nich autentyczne
poparcie na glebie antysemityzmu. To jest przera偶enie, kt贸re Michnika po
dzi艣 dzie艅 nie opu艣ci艂o.

Uderzenie przez "Gazet臋 Wyborcz膮" w powstanie jako pogrom na 呕ydach by艂o
wi臋c reakcj膮 na鈥

....na Moczara, to ci膮gle jest walka z Moczarem. AK-owcy, kombatanci ze
zgrupowania "Rados艂aw", poszli w贸wczas za Moczarem. Wi臋c za to dostali.
Istnieje prawda fakt贸w i prawda fakt贸w jest taka, 偶e wszyscy 呕ydzi
zastrzeleni przez ludzi z opaskami AK i NSZ, o kt贸rych pisa艂em,
rzeczywi艣cie zostali zastrzeleni. Jest tak偶e prawda duchowa i
symboliczna, kt贸ra jest nast臋puj膮ca: nie nale偶a艂o tego tekstu publikowa膰
w 1994 roku w "Gazecie Wyborczej". Na 50. rocznic臋 wybuchu Powstania
Warszawskiego.

Mamy pokolenie 1968 roku z jego traum膮 marcow膮 i mamy pokolenie stanu
wojennego z jego traum膮. Michnik obs艂uguje traum臋 w艂asn膮, ale
niespecjalnie jest czu艂y na traum臋 m艂odszych. Nie tylko uprawia polityk臋
z genera艂ami - co bym nawet zrozumia艂 - ale musi si臋 popisywa膰 swoimi
wobec genera艂贸w uczuciami. Na nas to dzia艂a tak jak na Michnika
zadawanie si臋 kombatant贸w ze zgrupowania "Rados艂aw" z Moczarem.
Zaczynamy na Michnika psioczy膰. Michnik udaje, 偶e tego nie rozumie, a
jego "cyngle" coraz bardziej w pokolenie stanu wojennego - szczeg贸lnie w
jego prawicow膮 cz臋艣膰 - nawalaj膮. Efekt jest taki, 偶e zamiast rozmowy, a
nawet polityki, mamy przepychank臋 traum i wra偶liwo艣ci, kt贸ra daje w
efekcie piek艂o. A dzisiaj moi r贸wie艣nicy s膮 gotowi symbolicznie
dekomunizowa膰 SLD, a nawet Agor臋, cho膰by pod wodz膮 Kry偶ego, Karskiego
czy Wassermanna, bo wierz膮, 偶e to b臋dzie akt sprawiedliwo艣ci za
pa艂owania w latach 80. i za artyku艂y "cyngli" Michnika z lat 90.

Albo pod wodz膮 Kaczmarka, Kornatowskiego, dowolnego oportunisty, kt贸ry
si臋 zas艂u偶y艂. Ale nadzieja, 偶e Michnik uszanuje emocjonalne potrzeby
m艂odszego pokolenia, by艂a nierealna. A to z prostego powodu: nie mo偶e
pokolenie m艂odsze stawia膰 warunk贸w pokoleniu starszemu.

Dlaczego?

Bo jest s艂absze. Bo jest z natury s艂absze, ma mniej pieni臋dzy, mniej
znajomych, mniej kontakt贸w, mniej do艣wiadcze艅. I w takim konflikcie oberwie.

Faktycznie, pokolenie stanu wojennego obrywa艂o od "marcyst贸w", ale te偶
oddawa艂o. Zabawa zrobi艂a si臋 g艂upia i ja艂owa. "Wyborcza" te偶 jej nie
wygra艂a.

Ja w tym nie uczestniczy艂em, mia艂em koleg贸w tak偶e po drugiej stronie.
Nie by艂em "cynglem". Grze艣 G贸rny z "Frondy" by艂 swego czasu naszym
koleg膮 z dzia艂u reporta偶u, zna艂em go. Zna艂em Jacka 艁臋ckiego, kiedy
przyjecha艂 z Lublina i pracowa艂 w "Gazecie", wiedzia艂em, 偶e to jest
porz膮dny cz艂owiek. Nigdy nie przy艂o偶y艂em r臋ki do 偶adnego ataku ani nie
pozwoli艂em nikomu, kto pracowa艂 pod moim parasolem w moim dziale,
przy艂o偶y膰 r臋ki do jakiegokolwiek ataku na was. Kierowa艂em przez 5 lat
dzia艂em kultury i dodatkiem ksi膮偶kowym, kiedy jeszcze istnia艂. Kiedy
by艂em redaktorem dzia艂u kultury w latach 1993 - 1998, na 艂amach "Gazety"
drukowani byli zar贸wno Wis艂awa Szymborska ze swoimi "Lekturami
nadobowi膮zkowymi" czy S艂awomir Mro偶ek ze swoimi felietonami i rysunkami,
jak i "brulionowcy". By艂 Andrzej Stasiuk publikuj膮cy recenzje i eseje,
kt贸re z艂o偶y艂y si臋 p贸藕niej na "Tekturowy samolot", moim zdaniem
najciekawszy jego tom esej贸w, a mo偶e w og贸le najciekawszy od czasu
"Ziemi Ulro" tom esej贸w, jaki si臋 po polsku ukaza艂. Ale poniewa偶
dotyczy艂 popkultury, wi臋c intelektuali艣ci go po prostu nie zauwa偶yli.
Publikowa艂 wtedy w moim dziale swoje wiersze Jacek Podsiad艂o, sam
robi艂em z nim wywiad, gdy dosta艂 Nagrod臋 Ko艣cielskich. Kontaktowa艂 si臋 z
nami Marcin 艢wietlicki, chocia偶 z nim nigdy nie mia艂em "dobrej chemii".

M贸wi pan troch臋 tak jak poczciwy sekretarz od kultury w KC PZPR. Jak
jaki艣 Tejchma: "Ja wybitnych pisarzy z mojego pokolenia ratowa艂em". Ale
przy okazji wyka艅czano reszt臋 jako fanatyk贸w, a jak Jerzy Sosnowski nie
chcia艂 pisa膰 o "bruLionie" czy "Frondzie" jako o "prawicowych dziarskich
ch艂opcach", tylko w spos贸b nieco bardziej skomplikowany, to mu cykl tych
recenzji zabrano.

Jerzemu rzeczywi艣cie odebrano ten cykl. Ale prawda jest taka, 偶e Jerzy
chcia艂 by膰 wtedy nadwornym publicyst膮 "Gazety Wyborczej" i nie chodzi艂
do mnie, tylko dzia艂a艂 bezpo艣rednio przez Michnika. Poniewa偶 chcia艂 by膰
kochany przez Naczelnego i jego afiliacja by艂a bezpo艣rednio przy
Naczelnym, to w zwi膮zku z tym zale偶a艂 od Jego decyzji i kaprys贸w. A co
do wyka艅czania prawicowej cz臋艣ci pokolenia stanu wojennego, to po
pierwsze ono nie by艂o bezbronne - o telewizji Walendziaka ju偶
powiedzia艂em, a przecie偶 by艂o wiele innych instytucji. A po drugie ja w
tym nie uczestniczy艂em, pracowa艂em jedynie w "Gazecie", na kt贸rej 艂amach
w innych dzia艂ach ukazywa艂y si臋 niesprawiedliwe artyku艂y was
wyka艅czaj膮ce. Wiem, 偶e to mo偶e brzmi nieco dwuznacznie, ale taka jest
prawda. Na 艂amach dzia艂u kultury i na 艂amach "Gazety o Ksi膮偶kach", kiedy
ni膮 kierowa艂em, nigdy nie ukaza艂 si臋 偶aden niesprawiedliwy tekst o
pampersach, "bruLionie" czy kimkolwiek innym. Drukowa艂em ludzi, kt贸rzy
wyszli z "bruLionu", ludzi, kt贸rych uwa偶a艂em i uwa偶am nadal za wybitnych
artyst贸w i pisarzy. I wielokrotnie natyka艂em si臋 na rozmaite u艣mieszki
Michnika, kt贸ry pyta艂, czy chc臋 zrobi膰 w "Gazecie" jaki艣 "bruLion bis".

My wtedy widzimy, polemizuj膮c z "Gazet膮 Wyborcz膮", 偶e sami jeste艣my
rze藕nikami, i piszemy ostro, ale oni te偶 na pewno s膮 rze藕nikami. Czemu
zatem jedna ze stron ma uchodzi膰 za moralist贸w? Tak偶e w oczach
inteligenckiego salonu, kt贸ry nie widzi trup贸w zamiatanych pod dywan,
ale jak z nami rozmawia, to pyta zdumiony: "Sk膮d w was tyle nienawi艣ci
do Adama? Przecie偶 on wszystkich kocha".

Je艣li chodzi o moralizm, Michnik naprawd臋 uwa偶a si臋 za moralist臋. To
jest wielowymiarowa posta膰, kt贸r膮 da si臋 opisa膰 tylko przy u偶yciu
wyrafinowanych oksymoron贸w. On jest wyj膮tkowo oksymoroniczny, bo jest
skrajnie amoralnym moralist膮. Moim zdaniem 藕r贸d艂em najwi臋kszej
nienawi艣ci do Michnika jest to, 偶e uwa偶a si臋 go za kogo艣 w rodzaju
fa艂szywego proroka, za faceta, kt贸ry zachowuje si臋 jak kaznodzieja, m贸wi
innym, jak nale偶y si臋 zachowywa膰, co jest moralne, a co nikczemne.
Najpi臋kniejszy oksymoron opisuj膮cy to, o czym m贸wimy, na kt贸ry natkn膮艂em
si臋 w swoim 偶yciu, brzmi: "oty艂y dietetyk". Michnik jest oty艂ym
dietetykiem. Wszyscy to widz膮 poza nim samym. Michnik wyg艂osi艂 kiedy艣
zdanie, kt贸re mi si臋 bardzo mocno wry艂o w pami臋膰: "Nie jest bez
znaczenia, kogo udajesz; nawet je偶eli jeste艣 hipokryt膮, to je偶eli
udajesz 艣wi臋tego, a masz natur臋 w臋偶a i lubisz tylko sycze膰
uwodzicielsko, a p贸藕niej dusi膰 albo gry藕膰, to je偶eli udajesz 艣wi臋tego,
maj膮c tak膮 natur臋, to i tak jeste艣 troszk臋 lepszy, ni偶 gdyby艣 nie
udawa艂". Istniej膮 pewne po偶ytki nawet z hipokryzji. Adam potrafi艂 j膮
wykorzystywa膰 tak偶e do dobrych cel贸w. Na przyk艂ad do ucywilizowania SLD.

Absolutna zgoda co do hipokryzji. Powinno si臋 udawa膰 lepszego od siebie,
bo to zawsze cz艂owieka podnosi. Ale jak si臋 udaje Chrystusa i jedn膮 r臋k膮
pokazuje stygmaty, a drug膮 kogo艣 dusi, to taka dwulicowo艣膰 ju偶
standard贸w moralnych, a nawet politycznych, w niczym nie poprawia.
Wytwarza tylko konflikty w miejscach niepotrzebnych.

Ja to doskonale rozumiem, chc臋 panu tylko powiedzie膰, 偶e gdyby Michnik
by艂 postaci膮 tak jednoznacznie padalcowat膮 i nikczemn膮, jak maluje go
polska prawica, nigdy w 偶yciu nie stworzy艂by wok贸艂 siebie takiego
艣rodowiska wiernych i wpatrzonych w niego wyznawc贸w.

Czemu nie uda艂o si臋 panu pa艅skiej strategii relatywnej mi艂o艣ci i
wzgl臋dnie czystych r膮k upowszechni膰 w innych dzia艂ach "Gazety", gdzie
pisano o "ciemnogrodzie", wywlekano wrogom sprawy osobiste, a ch艂opc贸w z
"Frondy", istotnie pokr臋conych tak jak prawie wszyscy tutaj, od razu
wciskano w buty faszyst贸w?

Na g艂upot臋 starszych nie ma lekarstwa. Mo偶esz wp艂ywa膰 tam, gdzie si臋gaj膮
twoje kompetencje. Moje kompetencje by艂y takie, jakie by艂y, ja by艂em
wtedy zaledwie dow贸dc膮 kompanii w tej gazecie. Owszem, Michnik m贸wi艂 ze
艂zami w oczach, 偶e zrobi mnie swoim nast臋pc膮, ale wysz艂o z tego tyle,
ile ze wszystkich jego obietnic pod adresem wszystkich, to znaczy dwa
lata p贸藕niej przesta艂 si臋 do mnie odzywa膰, poniewa偶 odm贸wi艂em wykonania
jego polecenia zaszlachtowania ameryka艅skich 呕yd贸w za to, 偶e Hannah
Arendt oskar偶yli o antysemityzm w zwi膮zku z "Eichmannem w Jerozolimie".
Dosta艂em plik kartek po angielsku, czyli w j臋zyku, kt贸rego Michnik nie
zna, z poleceniem napisania na podstawie tych kwit贸w szybkiego eseju.
Powiedzia艂em, 偶e po pierwsze musz臋 si臋 przygotowa膰, poczyta膰 ksi膮偶ki, bo
nie mam wystarczaj膮cych kompetencji w tej sprawie, a po drugie uwa偶am,
偶e oni troch臋 mieli racj臋, bo Hannah Arendt sama by艂a wtedy za szybka.

To bardzo ezoteryczny pow贸d rozstania si臋.

To nie jest ezoteryczny pow贸d. Odm贸wi艂em bycia "cynglem", cho膰by w
takiej - jak to pan sugeruje - subtelnej sprawie. To by艂 pierwszy raz,
kiedy Michnik pr贸bowa艂 mi co艣 w taki spos贸b zleci膰, pr贸bowa艂 ze mnie
zrobi膰 Smole艅skiego, a ja Smole艅skim zosta膰 nie chcia艂em. On zacz膮艂 na
mnie wrzeszcze膰, 偶e mam przynie艣膰 tekst, zacz膮艂 na mnie bluzga膰. My
zawsze bluzgali艣my w redakcji, z Helenk膮 i z Adamem, ze wszystkimi - to
by艂o 艣rodowisko, w kt贸rym ja si臋 do pewnego momentu czu艂em rzeczywi艣cie
wolny. Dla mnie wolno艣膰 polegaj膮ca na tym, 偶e si臋 chodzi w krawacie i w
marynarce i nie u偶ywa brzydkich s艂贸w, to jest g..., nie wolno艣膰,
natomiast w momencie, kiedy Adam zacz膮艂 na mnie wsiada膰 i zacz膮艂 mi
grozi膰, 偶e mnie ze艣le do dzia艂u internetu, gdzie Helenka ze mnie zrobi
pracownika, kt贸ry b臋dzie zasuwa艂 od dziewi膮tej rano do dziewi膮tej
wiecz贸r, ja mu powiedzia艂em: "Stary, ty mnie chyba masz za kogo艣 innego,
ja nigdy nie pisz臋 na zam贸wienie". On wtedy krzykn膮艂 do mnie "won!" i
wyrzuci艂 mnie z gabinetu, po czym przesta艂 si臋 odzywa膰, a przecie偶
wcze艣niej byli艣my przyjaci贸艂mi i ja go nadal uwa偶am za kogo艣 w rodzaju
swojego zast臋pczego ojca - troch臋 tak膮 rol臋 w moim 偶yciu odegra艂, tylko
przegapi艂 moment, w kt贸rym sam zacz膮艂 traci膰 si艂y. Jest taki moment w
偶yciu cz艂owieka starzej膮cego si臋, kt贸rego nie mo偶na przegapi膰 - moment,
kiedy trzeba nauczy膰 si臋 mie膰 sojusznik贸w w m艂odszych. Michnik przegapi艂
ten moment, bo on zawsze by艂 tak silny, 偶e wydawa艂o mu si臋, 偶e mo偶e
zaszlachtowa膰 偶yletk膮 ka偶dego. Przeliczy艂 si臋 i poni贸s艂 za to kar臋,
kt贸ra mu si臋 nale偶a艂a.








Micha艂 Cichy, ur. 1967, historyk, specjalista od XVII i XX wieku.
Wieloletni wsp贸艂pracownik Muzeum Holokaustu w Waszyngtonie. Dziennikarz
i publicysta "Gazety Wyborczej" od chwili jej powstania. W latach 1993 -
1998 kierownik dzia艂u kultury "Gazety" i redaktor nieistniej膮cej ju偶
"Gazety o Ksi膮偶kach". W latach 1997 - 2002 wsp贸艂tw贸rca i sekretarz
Nagrody Nike.

Informuje on czytelnik贸w DZIENNIKA, 偶e na znak zaufania do rozm贸wcy
zrezygnowa艂 z autoryzacji wywiadu.

(Powy偶szy tekst zosta艂 zaproponowany przez Micha艂a Cichego) "

Data: 2011-03-23 10:46:12
Autor: Grzegorz Z.
Wojna pokole艅 przy u偶yciu "cyngli"
Nie jestem zgrzesiem, nie jestem peda砮m i nie wyrzucono mnie z szereg體
jehowych.

Je秎i twierdzisz 縠 pisa砮m co takiego to przytocz te moje s硂wa.

Je秎i nie przytoczysz to "ma砪zat sabaka".

Data: 2011-03-23 10:49:15
Autor: u2
Wojna pokole przy u縴ciu "cyngli"
W dniu 2011-03-23 10:46, Grzegorz Z. pisze:
Je秎i nie przytoczysz to "ma砪zat sabaka".


Przytoczy砮m, nie moja wina, ze nie umiesz czyta trollu :)

Data: 2011-03-23 10:50:14
Autor: Grzegorz Z.
Wojna pokole przy u縴ciu "cyngli"
u2 napisa:

W dniu 2011-03-23 10:46, Grzegorz Z. pisze:
Je秎i nie przytoczysz to "ma砪zat sabaka".


Przytoczy砮m, nie moja wina, ze nie umiesz czyta trollu :)

Nie, nie przytoczy砮.

Data: 2011-03-23 10:51:56
Autor: u2
Wojna pokole przy u縴ciu "cyngli"
W dniu 2011-03-23 10:50, Grzegorz Z. pisze:
Przytoczy砮m, nie moja wina, ze nie umiesz czyta trollu :)
Nie, nie przytoczy砮.


Poszukaj sobie w archiwum.

Data: 2011-03-23 10:54:36
Autor: Grzegorz Z.
Wojna pokole przy u縴ciu "cyngli"
u2 napisa:

W dniu 2011-03-23 10:50, Grzegorz Z. pisze:
Przytoczy砮m, nie moja wina, ze nie umiesz czyta trollu :)
Nie, nie przytoczy砮.


Poszukaj sobie w archiwum.

Przed chwil w archiwum znalaz砮m twoje stwierdzenie 縠 nie przytoczy砮.

Wojna pokole艅 przy u偶yciu "cyngli"

Nowy film z video.banzaj.pl wi阠ej »
Redmi 9A - recenzja bud縠towego smartfona