Data: 2009-05-27 18:33:21 | |
Autor: Lorn | |
Wojna w Warszawie | |
K.S. pisze:
[cut] Po co wypowiedzianą tę wojnę? Prezydent Warszawy uzasadnia to "troską o nalezyty wizerunek m.st.Warszawy i ochroną reprezentacyjnego charakteu przestrzeni publicznej". Wyobraź sobie przyzwolenie na taki handelek... Pozwolenie na stoisko gdzie chcesz... Plac Zamkowy pięknie by się prezentował. Za młody jesteś, albo nie pamiętasz... Przejść chodnikiem spokojnie nie można było 'zapraszamy, pamiątki, ciekawostki i inne badziewia'. Wyznaczenie do tego odpowiednich miejsc gwarantuje spokój i porządek. :> -- Immortal silence gathers illusions inside... |
|
Data: 2009-05-27 20:45:00 | |
Autor: kochamspam | |
Wojna w Warszawie | |
K.S. pisze:i > ochroną reprezentacyjnego charakteu przestrzeni publicznej".Arkadie, > Złote Tarasy – oto co przystoi stolicy (kilka wstydliwie ukrytychbazarków > ostatecznie można tolerować).A kto pisał czy żądał pozwolenia wszędzie gdzie zechce!? Sęk w tym że pozwoleń z zasady nie wydają - nawet jeśli jest dużo miejsca, nawet jeśli stół nikomu by nie przeszkadzał, nawet jeśli przez okolicznych mieszkańców byłby mile widziany,... A ten rok kiedy panował handel uliczny bardzo mile wspominam - do późnych godzin wieczornych można było w drodze do domu kupić mnóstwo rzeczy - tanio, bez kolejki, mimochodem; nie trzeba było szukać sklepu. A wczoraj... kupiłem kilo truskawek zważonych ona oko (sprzedawca był po zabraniu wagi i po mandacie). No i stał w miejscu gdzie można byłoby założyć małą plażę. K.S. Umiarkowany handel uliczny jest korzystny dla wszystkich oprócz... urzędników. Obecna wojna nie jest porządkowaniem czegoś co się nadmiernie rozrosło, lecz totalnym tępieniem ludzkiej inicjatywy (a niech idą na kasjerów w supermarketach albo po zasiłek). -- |
|
Data: 2009-05-27 22:38:22 | |
Autor: Lorn | |
Wojna w Warszawie | |
kochamspam@poczta.onet.pl pisze:
K.S. pisze:i A daj palec... :> Sęk w tym że pozwoleń z zasady nie wydają - nawet jeśli jest dużo miejsca, nawet jeśli stół nikomu by nie przeszkadzał, nawet jeśli przez okolicznych mieszkańców byłby mile widziany,... Sęk w tym, że nie każdy sobie życzy, aby go zaczepiano natrętnie na ulicy... nie ważne gdzie by to nie było. A ten rok kiedy panował handel uliczny bardzo mile wspominam - do późnych godzin wieczornych można było w drodze do domu kupić mnóstwo rzeczy - tanio, bez kolejki, mimochodem; nie trzeba było szukać sklepu. Wole iść do sklepu 'nie lubię molochów' i kupić to co chcę... A wczoraj... kupiłem kilo truskawek zważonych ona oko (sprzedawca był po zabraniu wagi i po mandacie). No i stał w miejscu gdzie można byłoby założyć małą plażę. Może pryskane... cholera wie czym, albo z działeczki przy drodze :> smacznego :) -- Immortal silence gathers illusions inside... |
|
Data: 2009-05-28 12:06:08 | |
Autor: kochamspam | |
Wojna w Warszawie | |
kochamspam@poczta.onet.pl pisze:m.st.Warszawy > i >>> ochroną reprezentacyjnego charakteu przestrzeni publicznej".A kiedy widziałeś takie zaczepianie? Ja nigdy. Bardziej mnie zaczepiają wielkie tablice reklamowe, których wszędzie pełno. tanio, > bez kolejki, mimochodem; nie trzeba było szukać sklepu.A na stoisku to nie kupujesz czego chcesz? zmuszają cię?? I jak możesz nazwać stoisko uliczne molochem? Arkadia czy Złote Tarasy to molochy; po 10 minutach człowiek ma dosyć tłoku i hałasu. > A wczoraj... kupiłem kilo truskawek zważonych ona oko (sprzedawca był po > zabraniu wagi i po mandacie). No i stał w miejscu gdzie można byłobyzałożyć > małą plażę.A słyszałeś jak odświeżają mięso w supermarketach? Smacznego. A uliczne truskawki kupowane są rano na giełdzie owocowej. -- Immortal silence gathers illusions inside... -- |
|