Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Wsiowe watahy

Wsiowe watahy

Data: 2012-11-29 23:31:36
Autor: u2
Wsiowe watahy
.... przejmuja wladzuchne :

http://bezdekretu.blogspot.com/2012/11/belwederski-zamach.html

środa, 28 listopada 2012
 BELWEDERSKI „ZAMACH”

 W sprawie rzekomego zagrożenia terrorystycznego ze strony osoby
motywowanej „względami narodowościowymi, nacjonalistycznymi i
ksenofobicznymi” -mamy do czynienia z elementami klasycznej
dezinformacji manipulacyjnej.
 Kombinacja ta, stosowana często przez peerelowskie służby
bezpieczeństwa polegała na przesyłaniu określonych (zwykle fałszywych)
treści ukierunkowanych na grupę lub środowisko będące przedmiotem
manipulacji. Ich oddziaływanie miało wpływać na zachowanie
poszczególnych członków grupy i umożliwiać sterowanie zachowaniami. Dla
zapewnienia sterowania niezbędne było posiadanie wewnątrz grupy agenta
lub agentów, inspirujących określone działania i reakcje. Zadanie
agentów polegało również na zapewnieniu pożądanego odbioru impulsów
kierowanych przez służbę bezpieczeństwa. Gdy poddana manipulacji grupa
próbowała dokonać „czynu zabronionego”, następowała interwencja
bezpieki, sprawę nagłaśniano propagandowo i ogłaszano jako sukces w
walce z opozycją. Wielu z nas pamięta relacje telewizyjne z lat 80. ,w
których pokazywano arsenały zabezpieczone rzekomo podczas „likwidacji
grup terrorystycznych i kryminalnych”. Niektóre z tych „sukcesów” były
efektem stosowania opisanej tu prowokacji. Interweniowano wówczas, gdy
wymagały tego względy propagandowe, gdy bezpieka potrzebowała
spektakularnego osiągnięcia lub rządzący chcieli uzyskać uzasadnienie
dla zwiększenia represji.
 Tego rodzaju kombinacje były niezwykle użyteczne dla władzy, nie
prowadziły bowiem do powstania realnych zagrożeń, pozwalały na pełną
kontrolę wielu środowisk oraz „detonowanie” sprawy w momencie korzystnym
dla reżimu.  Rzekomy „wróg” był w istocie tworem wykreowanym i
inspirowanym przez służby, działał pod ich wpływem i mógł zostać
zdekonspirowany w dowolnej chwili. Określanie ich mianem prowokacji jest
w pełni uzasadnione, bowiem powodzenie dezinformacji manipulacyjnej oraz
zakres aktywności osób poddanych jej wpływom, zależały wyłącznie od
działań agentów i planów służby bezpieczeństwa.
 Podobieństwa między obecną akcją Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i
operacjami przeprowadzanymi przez SB, nie dotyczą jedynie metod pracy
operacyjnej. Te bowiem są stosowane na całym świecie i powszechnie
wykorzystywane w działaniach kontrwywiadu.
 Podstawowa cecha wspólna polega natomiast na wymierzeniu kombinacji w
opozycję oraz spożytkowaniu jej w interesie służby specjalnej, w taki
sposób, by uzasadnić potrzebę zachowania jej uprawnień i uchronić przed
skutkami planowanych zmian.
 Za taką interpretacją przemawiają trzy, podstawowe przesłanki –
okoliczności ujawnienia sprawy, szczególne nagłośnienie motywacji
„terrorysty” oraz ocena sytuacji, w jakiej znajduje się służba, która
prowokację przygotowała.
 Domniemanego „zamachowca” zatrzymano tuż przed 11 listopada i Marszem
Niepodległości, który zgromadził środowiska patriotyczne, nazywane przez
reżim nacjonalistycznymi, ksenofobicznymi lub faszystowskimi. Podczas
Marszu doszło do policyjnych prowokacji, wykorzystanych następnie przez
ośrodki propagandy w celu zdyskredytowania  i oskarżenia opozycji.
„Uczestnicy prezydenckiego marszu 11 listopada mogli być narażeni na
odwet wspólników Brunona K. Zagrożenie było realne, a w gęstym tłumie
jedna kula potrafi zabić kilka osób” – ta kuriozalna wypowiedź jednego z
medialnych „ekspertów” najpełniej charakteryzuje sposób interpretacji
poszczególnych elementów prowokacji.
 Jej warstwa propagandowa została zatem spreparowana w nawiązaniu do
skojarzeń powstałych po 11 listopada i miała posłużyć uderzeniu w
opozycję. „Zdetonowanie” kombinacji kilka dni później, pozwoliło na
wykorzystanie tych skojarzeń i precyzyjne ukierunkowanie reakcji
społecznych.
 Nie przypadkiem, podczas spektaklu odegranego w warszawskiej centrali
ABW, w sposób szczególny podkreślano, że „zamachowiec” działał pod
wpływem sugestii innych osób, a kierować nim miały „względy
narodowościowe, nacjonalistyczne i antysemickie”. Bez wątpienia,
pierwsza część wypowiedzi jest prawdziwa, przy czym stwierdzenie o
„sugestiach innych osób” może dotyczyć agentów ABW, działających „w
grupie Brunona K.”.
 Określenie – „polski Breivik”, uknute natychmiast przez kremlowską
rozgłośnię „Głos Rosji”, wskazywało natomiast nie tylko na usilne
poszukiwanie dowodów „prawicowego ekstremizmu”, ale pozwalało zrozumieć,
w jakim kierunku będzie rozgrywany wymiar polityczny kombinacji. Tuż po
zamachu w Norwegii, rosyjskie służby specjalne objawiły się jako
„sprzymierzeńcy Zachodu” i żądały „zrewidowania ustawodawstwa
dotyczącego radykalnych osób i organizacji, wyrażających ekstremistyczne
myśli i poglądy” oraz „niezwłocznego wypracowania wspólnych posunięć
mających przeciwdziałać ksenofobii i nietolerancji.” Po ujawnieniu
sprawy „polskiego Breivika”, szef rosyjskiego specoddziału „Alfa”,
wsławionego mordowaniem czeczeńskich kobiet i dzieci, uznał, że
„terroryzm z przypadków nadzwyczajnych przeobraził się w wydarzenia
pospolite” i zaproponował, by „walczyć z nim wspólnymi siłami”.
 Celowo rezygnuję z analizowania innych informacji, podawanych podczas
konferencji prasowej. Warto przyjąć, że są one niemożliwe do
zweryfikowania i obarczone ryzykiem manipulacji. Jeśli wiemy, że ludzie
ABW obserwowali „zamachowca” od roku, odpowiadali na zamieszczane przez
niego apele, a nawet stali się członkami „grupy terrorystycznej” –
potwierdza to charakter kombinacji operacyjnej i wskazuje, że wszystkie
działania niedoszłego „terrorysty” odbywały się pod kontrolą Agencji, a
zatem mogły być przez nią monitorowane lub wręcz inspirowane. Nie ma
większego znaczenia, czy w tego rodzaju czynności angażowano
funkcjonariuszy działających pod przykryciem czy tzw. osobowe źródła
informacji, czyli tajnych współpracowników ABW. Operacja była w całości
 kontrolowana, a „zamachowiec” mógł robić to, czego życzyli sobie
inspiratorzy. ABW i wspierająca ją prokuratura występują w tej sprawie
jako jedyni depozytariusze „tajnych informacji”. Taka konstrukcja
przekazu sprawia, że może być on dowolnie preparowany i modelowany, bez
ryzyka ujawnienia prawdziwych okoliczności. Nie pojawi się ono nawet w
trakcie ewentualnego procesu sądowego, bo już dziś można przyjąć, że
będzie się odbywał za zamkniętymi drzwiami.
 Jedno zdanie z konferencji prasowej ABW zasługuje natomiast na uwagę.
Szef Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie, Artur Wrona, stwierdził w
pewnym momencie - „uważam, że funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa
Wewnętrznego winni mieć uprawnienia, które posiadają obecnie”.
Zaapelował też "do osób zajmujących się tworzeniem prawa", by "pewne
działania ustawowe gruntownie przemyśleli". Ta zaskakująca, polityczna
deklaracja, zdaje się ujawniać podstawowy cel inscenizacji związanej z
„zamachem” i dowodzi dużej determinacji ABW.
 Służba zarządzana przez Bondaryka stoi bowiem przed zagrożeniami
wynikającymi z belwederskich planów „reformy służb”, dokonanej w oparciu
o koncepcje powstałe podczas Strategicznego Przeglądu Bezpieczeństwa
Narodowego (SPBN).  Informowałem o nich na łamach „Gazety Polskiej” w
styczniu br., zwracając uwagę, że opracowane przez ekspertów
Komorowskiego „rekomendacje dla Polski” prowadzą do  budowy reżimu
prezydenckiego, w którym ośrodek belwederski pełniłby rolę decydenta w
kwestiach bezpieczeństwa. Środowisko skupione wokół Belwederu zamierza
gruntowanie przekształcić całą strukturę bezpieczeństwa narodowego,
nakierować ją na cele prorosyjskie i upodobnić do wzorców kremlowskich..
Związane z tym zagrożenia, dotyczą nie tylko powołania specformacji
stworzonej według sowieckiego modelu „kułaka”, zarządzanej przez
zawodowych żołnierzy i podległej zwierzchnikowi Sił Zbrojnych, ale
uczynienia z tej służby „zbrojnego ramienia”, grupy rządzącej. Wiele
wskazuje, że realizacja planów SPBN-u dokonywać się będzie w oparciu o
układ personalny byłych WSI i oznacza powrót do koncepcji sprzed 2006 roku.
 Jednym z narzędzi wpływów Komorowskiego ma stać się nadzór nad nową
służbą specjalną, powstałą z połączenia Agencji Wywiadu ze Służbą
Wywiadu Wojskowego. Doprowadzi to do znaczącego ograniczenia
dotychczasowych kompetencji ABW. Szefostwo Agencji plany Belwederu może
traktować niczym zamach na swoją pozycję i przywileje.
 Projekty opracowane w ramach SPBN przewidują m.in. podporządkowanie
Agencji ministrowi spraw wewnętrznych oraz ograniczenie jej zadań do
ochrony kontrwywiadowczej. ABW miałaby przekazać Policji (CBŚ) zadania w
zakresie nielegalnego wytwarzania, posiadania i obrotu bronią i
amunicją, a do Ministerstwa Finansów oddać kompetencje dotyczące
zagrożeń korupcyjnych i ekonomicznych. Sprawy związane z ochroną
informacji niejawnych, zostałyby zaś przekazane do Ministerstwa
Administracji i Cyfryzacji. Jego powołanie było również zaplanowane w
projektach SPBN.
 Perspektywa tak drastycznego ograniczenia uprawnień ABW jest
dostrzegana od dawna i wydaje się główną przyczyną masowych odejść z
Agencji. Do sierpnia br. odeszło z niej 345  funkcjonariuszy, podczas
gdy w całym zeszłym roku służbę opuściło 160 osób. Dymisje wszystkich
zastępców Bondaryka, wydają się potwierdzać tę tendencję.
 Z wypowiedzi Donalda Tuska, szefa MSW Jacka Cichockiego oraz gen.
Kozieja z BBN, wynika, że sprawa „integracji i koordynacji” służb jest
przesądzona. W tej kwestii, podobnie jak w zamyśle reaktywacji wpływów
byłych WSI, panuje całkowita zgoda. Jest ona tak dalece widoczna, że
minister obrony narodowej, w ramach konsultacji społecznych zaprosił
żołnierzy ze stowarzyszenia „SOWA” do prac nad założeniami do projektu
ustawy o zmianie ustawy o Służbie Kontrwywiadu Wojskowego i Służbie
Wywiadu Wojskowego. Nowelizacja ma zapewnić osobom „pokrzywdzonym”
Raportem z Weryfikacji WSI uzyskanie odpowiednich gwarancji
proceduralnych przez wprowadzenie prawa dostępu do akt, możliwości
składania wyjaśnień oraz uruchomienie sądowej kontroli decyzji o podaniu
do publicznej wiadomości danych osobowych objętych raportem.
Niewykluczone, że niedawna inicjatywa Kancelarii Prezydenta, polegająca
na rozsyłaniu pism do urzędów i służb podległych premierowi z pytaniem o
lokalizację materiałów badanych przez Komisję Weryfikacyjną WSI, ma
również związek z ochroną interesów środowiska WSI.
 Służba Krzysztofa Bondaryka, zagrożona marginalizacją i odebraniem
szeregu uprawnień, może próbować kontrakcji. Jednym z jej elementów
wydaje się próba uwiarygodnienia w oczach decydentów i wykazania, że
operacje realizowane przez ABW służą grupie rządzącej i są niezbędne w
walce z opozycją.  Jeśli kombinację związaną z „zamachem” ocenić w tych
kategoriach, okaże się, że jest skutki są korzystne dla wszystkich
środowisk reżimowych.
 Media otrzymały gotowy materiał propagandowy i idealny temat zastępczy,
pozwalający ukryć afery i rządowe porażki. Rząd znalazł pretekst do
powołania "rady ds. przeciwdziałania dyskryminacji rasowej, ksenofobii i
związanej z nią nietolerancji", która podejmie systemową walkę z
„prawicowymi ekstremistami”. Donald Tusk mógł pojawić się w roli „męża
stanu” i nawoływać do „wyrzeczenia się języka agresji i nienawiści”, a
Bronisław Komorowski wcielił się w ulubioną postać „arbitra” i  dostał
kolejny argument do tworzenia restrykcyjnych regulacji prawnych.
Prokuratura wykazała się ścisłym współdziałaniem ze służbami,  zaś  sama
ABW objawiła jako gwarant bezpieczeństwa i wytrwały tropiciel „zagrożeń
terrorystycznych”.
 Efekty tej operacji z pewnością nie uchronią Agencji przed odebraniem
prymatu w służbach specjalnych, a szef ABW nie ocali swojej pozycji.
Kombinacja została nieudolnie „spalona” zbyt nachalnym przesłaniem
politycznym i niewiarygodną, miejscami infantylną narracją, zbudowaną na
tezach propagandy. W równej mierze, jest to dowodem braku
profesjonalizmu, jak desperacji, z jaką służba Krzysztofa Bondaryka
próbuje bronić swoich uprawnień.  Obie przesłanki są druzgoczące dla ABW
i dyskwalifikują Agencję jako propaństwową, profesjonalną formację.
 Nie ma jednak wątpliwości, że niezależnie od dalszych losów Bondaryka i
następstw SPBN-owskiej reformy, sprawa zagrożenia „prawicowym
ekstremizmem” zostanie dogłębnie wykorzystana przez reżim, posłuży do
rozpętania nagonki na środowiska patriotyczne, uzasadni wzrost
represyjności prawa i stanie się preludium przed siłową rozprawą z
opozycją.
 Kombinacja rozegrana przez ABW może być zaledwie początkiem działań,
jakich należy się spodziewać ze strony służb  specjalnych. Ich
kulminacja nastąpi, gdy plany Belwederu zostaną  urzeczywistnione, a nad
nami zaciśnie się „zintegrowana i skoordynowana” pięść wojskowych służb.


Artykuł opublikowany w nr 48/2012 Gazety Polskiej.
 Autor: Aleksander Ścios

Data: 2012-11-26 08:53:12
Autor: pluton_
Wsiowe watahy
Artyku opublikowany w nr 48/2012 Gazety Polskiej.
 Autor: Aleksander cios

kuzwa, mogli by podwyzszyc wierszowke w tej gazecie.
facet pierdzieli 3 kilobajty o niczym.

--
pozdrawiam
P.L.U.T.O.N.: Positronic Lifeform Used for Troubleshooting and Online
Nullification

Data: 2012-11-30 16:37:19
Autor: Przemysaw M.
Wsiowe watahy
Dnia Thu, 29 Nov 2012 23:31:36 +0100, u2 napisa(a):

... przejmuja wladzuchne :

http://bezdekretu.blogspot.com/2012/11/belwederski-zamach.html
 Autor: Aleksander cios

Marzy si wam przejcie wadzy,co? Motoch chce znw rzdzi? Wsiowe
watahy, zwolennicy PiS znw kosy na sztorc i na Belweder! Odebra to co
susznie naley si JEMU!http://www.youtube.com/watch?v=HaDZ9AV_BmI

--

Wystpienie Jarosawa Kaczyskiego dowiodo, dlaczego jest tylko jeden kandydat na przywdztwo w PiS. - Chc zabiega o to, by stan jeszcze raz na czele rzdu Rzeczypospolitej - krzycza dononie prezes PiS.
Brawo! - odpowiedzieli delegaci, wstajc z krzese. - Nie dla wadzy, ale po to by zrealizowa program 2020, zamona Polska w G20 - zakoczy
swoje przemwienie. W czasie prawie godzinnego wystpienia prezesa PiS
nie pad jednak aden konkret na temat tego planu.
Zwyciymy! Zwyciymy! Zwyciymy! - skandowa prezes PiS z ca sal.

Wsiowe watahy

Nowy film z video.banzaj.pl wicej »
Redmi 9A - recenzja budetowego smartfona