Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Wszystko w imi wadzy

Wszystko w imi wadzy

Data: 2013-08-18 07:27:41
Autor: Marek Woydak
Wszystko w imi wadzy

Strach i autorytaryzm PO

Jak daleko posunie się Platforma Obywatelska ogarnięta strachem, że utrata
kontroli nad Polską ujawni kulisy jej wieloletnich rządów? Sygnały, jakie
dochodzą z Pałacu Prezydenckiego, pokazują, że pozwoli sobie na wiele, byle
nie utracić władzy.

Istna humoreska: w zapleczu prezydenckim, za sprawą Henryka Wujca jest
mnóstwo działaczy trzeciego sektora (NGO’s), „budowniczych społeczeństwa
obywatelskiego”. A to właśnie z Pałacu Prezydenckiego wychodzi kolejna
próba dokręcenia śruby społeczeństwu. Wedle projektu przygotowywanego przez
urzędników prezydenta Komorowskiego, dla odwołania władz lokalnych ma być
potrzebna frekwencja minimum taka, jaka była w trakcie ich wyboru.

Konieczny jest tu znany cytat z Karola Marksa: „Hegel powiada gdzieś, że
wszystkie historyczne fakty i postacie się powtarzają. Zapomniał dodać: za
pierwszym razem jako tragedia, za drugim jako farsa”. W naszych obecnych
realiach należy jednak powiedzieć: historia powtarza się jako tragifarsa.

Powtórka z historii

Walka ze związkami zawodowymi jako jednym z ostatnich już bastionów
zorganizowanego oporu społecznego, podporządkowywanie prawem ustalonych
procedur interesom władzy, wreszcie programowe wygaszanie aktywności
społecznej, także w imię interesów rządzących – to nasza rzeczywistość.
Wszystkie te praktyki znamy z przeszłości. Choćby z tych momentów
historycznych, gdy polskie władze przybierały formy autorytarne. To
sytuacja znana w Polsce choćby z lat 80., gdy soldateska gen. Jaruzelskiego
była ostatnią już (na szczęście) zaporą, która miała ocalić w naszym kraju
„demokrację ludową” i radziecką kontrolę nad wschodnioeuropejską strefą
wpływów.

Dziś kostium władzy jest inny, rzecz odbywa się w dekoracjach liberalnej
demokracji. Ale co do zasady mamy do czynienia z tym samym mechanizmem
uruchamiania opresji, z powodu strachu przed utratą władzy. Platforma wie,
że jej (coraz bardziej prawdopodobne) odsunięcie od władzy równoznaczne
będzie z ujawnieniem wszelkich błędów popełnionych przez tę partię na
niekorzyść kraju przez ostatnie lata. Oraz możliwe konsekwencje prawne.
Stąd, gdy dziś rządzący nami mają do wyboru: dalsza władza lub prawa i
dobro obywateli, wybierają to pierwsze. Z punktu widzenia społeczeństwa
partia ta zamienia się w szkodnika, który w trosce o swoje krótkowzroczne
interesy niszczy państwo i wciąż słabe u nas przecież formy obywatelskiej
aktywności.

Wszystko w imię władzy

Strategia PO biegnie dwutorowo. Z jednej strony rządząca partia usiłuje
dokonać pełnej izolacji Prawa i Sprawiedliwości w przestrzeni publicznej.
Temu służą jej dwa ostatnie posunięcia. Pierwszym jest przyznanie telewizji
Trwam miejsca na multipleksie. Jest to próba ugłaskania części krytycznych
wobec PO środowisk prawicy, szczególnie w kontekście nadciągającego
referendum w Warszawie i zapowiedzi wrześniowych strajków w całym kraju.
Oczywiście nie jest powiedziane, że strategia ta przyniesie spodziewane
efekty. Z punktu widzenia interesów władzy pozostaje to jednak bardzo
trafnym zagraniem. Drugi możliwy sojusznik PiS u w walce z Platformą
Oligarchii, związki zawodowe, jest z kolei szantażowany możliwością
wprowadzenia antyzwiązkowych praw drogą parlamentarną. Całościowo to nic
innego, jak próba osłabienia bardzo szerokiej i silnej koalicji (PiS,
radiomaryjny ruch społeczny, związki zawodowe) przed nadchodzącą jesienią
konfrontacją.

Drugi element działań PO to sukcesywne próby ograniczenia obywatelskiego
protestu. Najlepszym tego przykładem jest planowane w ośrodku prezydenckim
uderzenie w dotychczas obowiązujące prawa dotyczące referendum lokalnego w
sprawie odwołania władz samorządowych. Tu już nikt nie udaje, że idzie o
coś innego niż o władzę nad stolicą: najwyraźniej nadwiślańska oligarchia
nie ma najmniejszych złudzeń, że godziny Hanny Gronkiewicz-Waltz jako
prezydent stołecznego miasta są policzone. W Warszawie nie panuje już
porządek – Warszaw(k)ą rządzi strach. Układ rządzący ma pełną świadomość,
że porażka w stolicy, także wizerunkowa, niechybnie przyczyni się do
wzmocnienia efektu domina. I tak już nadwątlona partia władzy otrzyma
potężny cios. Stąd tak ostra reakcja. Oczywiście, jeśli pomysły
prezydenckie na referendum lokalne zostaną wcielone w życie, będzie to
miało dalekosiężne konsekwencje dotyczące całej Polski samorządowej.

Partia reżimu

O ile w kwestii sporu ze związkami zawodowymi czy wprowadzania
antypracowniczych ustaw PO mogła argumentować, że kieruje się liberalną
doktryną gospodarczą i walczy z kryzysem, o tyle w wypadku prób zaostrzania
referendalnych reguł brak jest jakiegokolwiek uzasadnienia, dającego choćby
pozór racjonalności. Tutaj rządzący mogą liczyć jedynie na ignorancję
części obywateli i swój żelazny elektorat. Ale władza wybrała zdecydowanie
zły moment dla swoich antyspołecznych poczynań: ogół wyborców uważnie
obserwuje narastającą degrengoladę państwa i potrafi odczytać motywy
działań Platformy. PO znacznie ryzykuje tym, że część jej rozczarowanych
sympatyków, którzy jeszcze wierzyli w przymiotnik „obywatelska” w nazwie
partii, teraz odpłynie w stronę dotychczasowych satelitów tego ugrupowania:
choćby ku Ruchowi Palikota. Nawet jeśli samorząd w Warszawie ocaleje dla PO
wskutek demontażu aktualnego prawa, będzie to pyrrusowe zwycięstwo:
zaufanie społeczne to czynnik, który jednak trzeba brać pod uwagę.
Tłuczenie termometru niewiele pomaga w zbiciu gorączki.

Jedna rzecz zasługuje tu jeszcze na mocne podkreślenie. W opinii
mainstreamowych mediów PO miała być zaporą przeciw „pisofaszyzmowi”.
Tymczasem w ciągu ostatnich lat autorytarne ciągoty rządzącego ugrupowania,
dostosowywanie demokratycznych procedur do własnych potrzeb i traktowanie
społeczeństwa jako bardzo kłopotliwego elementu politycznych rozgrywek
zdecydowanie przekroczyło wszystko, na co mogły sobie pozwolić kolejne
ekipy rządzące III RP. Partia „światłych Europejczyków” na naszych oczach
przepoczwarza się w partię reżimu, zbudowanego ze wszystkich słabości
fasadowej demokracji liberalnej, warunkowanej postkolonialnymi realiami
kraju. To znakomity dowód na to, że autorytarne formy władzy przybierają w
każdych warunkach nowe, odpowiednie do sytuacji dekoracje i instrumenty.
Ci, którzy szukają dziś w III RP „faszyzmu”, kierują wzrok w złą stronę...
I to właśnie jest nasza polska tragifarsa.
 Krzysztof Wołodźko

Data: 2013-08-18 16:13:08
Autor: Mark Woydak
Wszystko w imię władzy
Ta kanalia znów podszywa się podemnie! Podpisuje się Marek Woydak i używa części mojego adresu e-mail.
Obyś zdechł podła kanalio!

Mark Woydak



Użytkownik "Marek Woydak" <mark.woydak@gmx.de> napisał w wiadomości news:8lpk45sbmfa9$.10pp0azm9p0tz.dlg40tude.net...

Strach i autorytaryzm PO

Jak daleko posunie się Platforma Obywatelska ogarnięta strachem, że utrata
kontroli nad Polską ujawni kulisy jej wieloletnich rządów? Sygnały, jakie
dochodzą z Pałacu Prezydenckiego, pokazują, że pozwoli sobie na wiele, byle
nie utracić władzy.

Istna humoreska: w zapleczu prezydenckim, za sprawą Henryka Wujca jest
mnóstwo działaczy trzeciego sektora (NGO’s), „budowniczych społeczeństwa
obywatelskiego”. A to właśnie z Pałacu Prezydenckiego wychodzi kolejna
próba dokręcenia śruby społeczeństwu. Wedle projektu przygotowywanego przez
urzędników prezydenta Komorowskiego, dla odwołania władz lokalnych ma być
potrzebna frekwencja minimum taka, jaka była w trakcie ich wyboru.

Konieczny jest tu znany cytat z Karola Marksa: „Hegel powiada gdzieś, że
wszystkie historyczne fakty i postacie się powtarzają. Zapomniał dodać: za
pierwszym razem jako tragedia, za drugim jako farsa”. W naszych obecnych
realiach należy jednak powiedzieć: historia powtarza się jako tragifarsa.

Powtórka z historii

Walka ze związkami zawodowymi jako jednym z ostatnich już bastionów
zorganizowanego oporu społecznego, podporządkowywanie prawem ustalonych
procedur interesom władzy, wreszcie programowe wygaszanie aktywności
społecznej, także w imię interesów rządzących – to nasza rzeczywistość.
Wszystkie te praktyki znamy z przeszłości. Choćby z tych momentów
historycznych, gdy polskie władze przybierały formy autorytarne. To
sytuacja znana w Polsce choćby z lat 80., gdy soldateska gen. Jaruzelskiego
była ostatnią już (na szczęście) zaporą, która miała ocalić w naszym kraju
„demokrację ludową” i radziecką kontrolę nad wschodnioeuropejską strefą
wpływów.

Dziś kostium władzy jest inny, rzecz odbywa się w dekoracjach liberalnej
demokracji. Ale co do zasady mamy do czynienia z tym samym mechanizmem
uruchamiania opresji, z powodu strachu przed utratą władzy. Platforma wie,
że jej (coraz bardziej prawdopodobne) odsunięcie od władzy równoznaczne
będzie z ujawnieniem wszelkich błędów popełnionych przez tę partię na
niekorzyść kraju przez ostatnie lata. Oraz możliwe konsekwencje prawne.
Stąd, gdy dziś rządzący nami mają do wyboru: dalsza władza lub prawa i
dobro obywateli, wybierają to pierwsze. Z punktu widzenia społeczeństwa
partia ta zamienia się w szkodnika, który w trosce o swoje krótkowzroczne
interesy niszczy państwo i wciąż słabe u nas przecież formy obywatelskiej
aktywności.

Wszystko w imię władzy

Strategia PO biegnie dwutorowo. Z jednej strony rządząca partia usiłuje
dokonać pełnej izolacji Prawa i Sprawiedliwości w przestrzeni publicznej.
Temu służą jej dwa ostatnie posunięcia. Pierwszym jest przyznanie telewizji
Trwam miejsca na multipleksie. Jest to próba ugłaskania części krytycznych
wobec PO środowisk prawicy, szczególnie w kontekście nadciągającego
referendum w Warszawie i zapowiedzi wrześniowych strajków w całym kraju.
Oczywiście nie jest powiedziane, że strategia ta przyniesie spodziewane
efekty. Z punktu widzenia interesów władzy pozostaje to jednak bardzo
trafnym zagraniem. Drugi możliwy sojusznik PiS u w walce z Platformą
Oligarchii, związki zawodowe, jest z kolei szantażowany możliwością
wprowadzenia antyzwiązkowych praw drogą parlamentarną. Całościowo to nic
innego, jak próba osłabienia bardzo szerokiej i silnej koalicji (PiS,
radiomaryjny ruch społeczny, związki zawodowe) przed nadchodzącą jesienią
konfrontacją.

Drugi element działań PO to sukcesywne próby ograniczenia obywatelskiego
protestu. Najlepszym tego przykładem jest planowane w ośrodku prezydenckim
uderzenie w dotychczas obowiązujące prawa dotyczące referendum lokalnego w
sprawie odwołania władz samorządowych. Tu już nikt nie udaje, że idzie o
coś innego niż o władzę nad stolicą: najwyraźniej nadwiślańska oligarchia
nie ma najmniejszych złudzeń, że godziny Hanny Gronkiewicz-Waltz jako
prezydent stołecznego miasta są policzone. W Warszawie nie panuje już
porządek – Warszaw(k)ą rządzi strach. Układ rządzący ma pełną świadomość,
że porażka w stolicy, także wizerunkowa, niechybnie przyczyni się do
wzmocnienia efektu domina. I tak już nadwątlona partia władzy otrzyma
potężny cios. Stąd tak ostra reakcja. Oczywiście, jeśli pomysły
prezydenckie na referendum lokalne zostaną wcielone w życie, będzie to
miało dalekosiężne konsekwencje dotyczące całej Polski samorządowej.

Partia reżimu

O ile w kwestii sporu ze związkami zawodowymi czy wprowadzania
antypracowniczych ustaw PO mogła argumentować, że kieruje się liberalną
doktryną gospodarczą i walczy z kryzysem, o tyle w wypadku prób zaostrzania
referendalnych reguł brak jest jakiegokolwiek uzasadnienia, dającego choćby
pozór racjonalności. Tutaj rządzący mogą liczyć jedynie na ignorancję
części obywateli i swój żelazny elektorat. Ale władza wybrała zdecydowanie
zły moment dla swoich antyspołecznych poczynań: ogół wyborców uważnie
obserwuje narastającą degrengoladę państwa i potrafi odczytać motywy
działań Platformy. PO znacznie ryzykuje tym, że część jej rozczarowanych
sympatyków, którzy jeszcze wierzyli w przymiotnik „obywatelska” w nazwie
partii, teraz odpłynie w stronę dotychczasowych satelitów tego ugrupowania:
choćby ku Ruchowi Palikota. Nawet jeśli samorząd w Warszawie ocaleje dla PO
wskutek demontażu aktualnego prawa, będzie to pyrrusowe zwycięstwo:
zaufanie społeczne to czynnik, który jednak trzeba brać pod uwagę.
Tłuczenie termometru niewiele pomaga w zbiciu gorączki.

Jedna rzecz zasługuje tu jeszcze na mocne podkreślenie. W opinii
mainstreamowych mediów PO miała być zaporą przeciw „pisofaszyzmowi”.
Tymczasem w ciągu ostatnich lat autorytarne ciągoty rządzącego ugrupowania,
dostosowywanie demokratycznych procedur do własnych potrzeb i traktowanie
społeczeństwa jako bardzo kłopotliwego elementu politycznych rozgrywek
zdecydowanie przekroczyło wszystko, na co mogły sobie pozwolić kolejne
ekipy rządzące III RP. Partia „światłych Europejczyków” na naszych oczach
przepoczwarza się w partię reżimu, zbudowanego ze wszystkich słabości
fasadowej demokracji liberalnej, warunkowanej postkolonialnymi realiami
kraju. To znakomity dowód na to, że autorytarne formy władzy przybierają w
każdych warunkach nowe, odpowiednie do sytuacji dekoracje i instrumenty.
Ci, którzy szukają dziś w III RP „faszyzmu”, kierują wzrok w złą stronę...
I to właśnie jest nasza polska tragifarsa.


Krzysztof Wołodźko

Data: 2013-09-10 08:34:53
Autor: leming.show
Wszystko w imi wadzy
 uytkownik Mark Woydak napisa:
Ta kanalia znw podszywa si podemnie! Podpisuje si Marek Woydak i uywa czci mojego adresu e-mail.

Oby zdech poda kanalio!



Mark Woydak


Jak lewacy robili prowokacje i osmieszali katoli pod krzyzem to nie wrzeszczales, zes tupal z radosci, to i teraz siedz cicho, wspolczucia oczekujesz, gon sie.

Data: 2013-09-10 18:11:18
Autor: Mark Woydak
Wszystko w imi wadzy
Uytkownik <leming.show@gmail.com> napisa w wiadomoci news:10b635e6-939a-4eba-acbe-321cd1247481googlegroups.com...
uytkownik Mark Woydak napisa:
Ta kanalia znw podszywa si podemnie! Podpisuje si Marek Woydak i uywa
czci mojego adresu e-mail.
Oby zdech poda kanalio!



Mark Woydak


Jak lewacy robili prowokacje i osmieszali katoli pod krzyzem to nie wrzeszczales, zes tupal z radosci, to i teraz siedz cicho, >wspolczucia oczekujesz, gon sie.

Bredzisz dobry czowieku. jacy lewacy, jakie krzye? Kanalia podszywa sie pod mj adres, a ty mi tu pieprzysz o jakich katolach. Sdzisz, e ten przygup to katol? No to bdzie smay si w piekle! ;-)))

MW

Data: 2013-09-10 09:53:18
Autor: leming.show
Wszystko w imi wadzy
uytkownik Mark Woydak napisa:

Bredzisz dobry czowieku. jacy lewacy, jakie krzye?


http://vod.gazetapolska.pl/tagi/andrzej-hadacz
Jak widze takich pajacow to wiem ze pal gupa:) na zamowienie.

Palikot nie lepszy, raz mowi jedno, innym razem drugie, czlowiek guma:)
https://www.youtube.com/watch?v=1rT7lRWno84

Data: 2013-09-11 17:12:29
Autor: Mark Woydak
Wszystko w imi wadzy
Uytkownik <leming.show@gmail.com> napisa w wiadomoci news:a220a07b-2d12-4dd9-b401-0d60fe87a7eegooglegroups.com...
uytkownik Mark Woydak napisa:

Bredzisz dobry czowieku. jacy lewacy, jakie krzye?

http://vod.gazetapolska.pl/tagi/andrzej-hadacz
Jak widze takich pajacow to wiem ze pal gupa:) na zamowienie.
Palikot nie lepszy, raz mowi jedno, innym razem drugie, czlowiek guma:)
https://www.youtube.com/watch?v=1rT7lRWno84

Co mnie obchodz jacy Andrzeje czy Janusze? Co mnie obchodz jacy katole i lewactwo? Pisaem, e jedna gnida podszywa si pod mj alias, a ty mi wyjedasz z jakimi animozjami do wszelkiego robactwa tej ziemi. Gwno mnie obchodz dziaacze zwizkowi wrzeszczcy pod Sejmem. Mnie obchodzi dopadnicie tej kanalii podszywajcej sie pod moje dane i skrcenie mu jajec. Tyle.

MW

Data: 2013-09-10 16:21:58
Autor: BongoBongo
Wszystko w imi wadzy
Nie wiesz kto? To ten idiota mkarwan. Musiałes mu nadepnąć na bolący
odcisk. Ten parszywiec z milicyjnym rodowodem jest mściwy. To kapuś piszący
donosy do adminów. Jako były milicjant ma to we krwi. Taka komunistyczna
świnia! Dobrze mu życzysz! ;-)

BongaBonga



Dnia Sun, 18 Aug 2013 16:13:08 +0200, Mark Woydak napisał(a):

Ta kanalia znów podszywa się podemnie! Podpisuje się Marek Woydak i używa części mojego adresu e-mail.
Obyś zdechł podła kanalio!

Mark Woydak



Użytkownik "Marek Woydak" <mark.woydak@gmx.de> napisał w wiadomości news:8lpk45sbmfa9$.10pp0azm9p0tz.dlg40tude.net...

Strach i autorytaryzm PO

Jak daleko posunie się Platforma Obywatelska ogarnięta strachem, że utrata
kontroli nad Polską ujawni kulisy jej wieloletnich rządów? Sygnały, jakie
dochodzą z Pałacu Prezydenckiego, pokazują, że pozwoli sobie na wiele, byle
nie utracić władzy.

Istna humoreska: w zapleczu prezydenckim, za sprawą Henryka Wujca jest
mnóstwo działaczy trzeciego sektora (NGO’s), „budowniczych społeczeństwa
obywatelskiego”. A to właśnie z Pałacu Prezydenckiego wychodzi kolejna
próba dokręcenia śruby społeczeństwu. Wedle projektu przygotowywanego przez
urzędników prezydenta Komorowskiego, dla odwołania władz lokalnych ma być
potrzebna frekwencja minimum taka, jaka była w trakcie ich wyboru.

Konieczny jest tu znany cytat z Karola Marksa: „Hegel powiada gdzieś, że
wszystkie historyczne fakty i postacie się powtarzają. Zapomniał dodać: za
pierwszym razem jako tragedia, za drugim jako farsa”. W naszych obecnych
realiach należy jednak powiedzieć: historia powtarza się jako tragifarsa.

Powtórka z historii

Walka ze związkami zawodowymi jako jednym z ostatnich już bastionów
zorganizowanego oporu społecznego, podporządkowywanie prawem ustalonych
procedur interesom władzy, wreszcie programowe wygaszanie aktywności
społecznej, także w imię interesów rządzących – to nasza rzeczywistość.
Wszystkie te praktyki znamy z przeszłości. Choćby z tych momentów
historycznych, gdy polskie władze przybierały formy autorytarne. To
sytuacja znana w Polsce choćby z lat 80., gdy soldateska gen. Jaruzelskiego
była ostatnią już (na szczęście) zaporą, która miała ocalić w naszym kraju
„demokrację ludową” i radziecką kontrolę nad wschodnioeuropejską strefą
wpływów.

Dziś kostium władzy jest inny, rzecz odbywa się w dekoracjach liberalnej
demokracji. Ale co do zasady mamy do czynienia z tym samym mechanizmem
uruchamiania opresji, z powodu strachu przed utratą władzy. Platforma wie,
że jej (coraz bardziej prawdopodobne) odsunięcie od władzy równoznaczne
będzie z ujawnieniem wszelkich błędów popełnionych przez tę partię na
niekorzyść kraju przez ostatnie lata. Oraz możliwe konsekwencje prawne.
Stąd, gdy dziś rządzący nami mają do wyboru: dalsza władza lub prawa i
dobro obywateli, wybierają to pierwsze. Z punktu widzenia społeczeństwa
partia ta zamienia się w szkodnika, który w trosce o swoje krótkowzroczne
interesy niszczy państwo i wciąż słabe u nas przecież formy obywatelskiej
aktywności.

Wszystko w imię władzy

Strategia PO biegnie dwutorowo. Z jednej strony rządząca partia usiłuje
dokonać pełnej izolacji Prawa i Sprawiedliwości w przestrzeni publicznej.
Temu służą jej dwa ostatnie posunięcia. Pierwszym jest przyznanie telewizji
Trwam miejsca na multipleksie. Jest to próba ugłaskania części krytycznych
wobec PO środowisk prawicy, szczególnie w kontekście nadciągającego
referendum w Warszawie i zapowiedzi wrześniowych strajków w całym kraju.
Oczywiście nie jest powiedziane, że strategia ta przyniesie spodziewane
efekty. Z punktu widzenia interesów władzy pozostaje to jednak bardzo
trafnym zagraniem. Drugi możliwy sojusznik PiS u w walce z Platformą
Oligarchii, związki zawodowe, jest z kolei szantażowany możliwością
wprowadzenia antyzwiązkowych praw drogą parlamentarną. Całościowo to nic
innego, jak próba osłabienia bardzo szerokiej i silnej koalicji (PiS,
radiomaryjny ruch społeczny, związki zawodowe) przed nadchodzącą jesienią
konfrontacją.

Drugi element działań PO to sukcesywne próby ograniczenia obywatelskiego
protestu. Najlepszym tego przykładem jest planowane w ośrodku prezydenckim
uderzenie w dotychczas obowiązujące prawa dotyczące referendum lokalnego w
sprawie odwołania władz samorządowych. Tu już nikt nie udaje, że idzie o
coś innego niż o władzę nad stolicą: najwyraźniej nadwiślańska oligarchia
nie ma najmniejszych złudzeń, że godziny Hanny Gronkiewicz-Waltz jako
prezydent stołecznego miasta są policzone. W Warszawie nie panuje już
porządek – Warszaw(k)ą rządzi strach. Układ rządzący ma pełną świadomość,
że porażka w stolicy, także wizerunkowa, niechybnie przyczyni się do
wzmocnienia efektu domina. I tak już nadwątlona partia władzy otrzyma
potężny cios. Stąd tak ostra reakcja. Oczywiście, jeśli pomysły
prezydenckie na referendum lokalne zostaną wcielone w życie, będzie to
miało dalekosiężne konsekwencje dotyczące całej Polski samorządowej.

Partia reżimu

O ile w kwestii sporu ze związkami zawodowymi czy wprowadzania
antypracowniczych ustaw PO mogła argumentować, że kieruje się liberalną
doktryną gospodarczą i walczy z kryzysem, o tyle w wypadku prób zaostrzania
referendalnych reguł brak jest jakiegokolwiek uzasadnienia, dającego choćby
pozór racjonalności. Tutaj rządzący mogą liczyć jedynie na ignorancję
części obywateli i swój żelazny elektorat. Ale władza wybrała zdecydowanie
zły moment dla swoich antyspołecznych poczynań: ogół wyborców uważnie
obserwuje narastającą degrengoladę państwa i potrafi odczytać motywy
działań Platformy. PO znacznie ryzykuje tym, że część jej rozczarowanych
sympatyków, którzy jeszcze wierzyli w przymiotnik „obywatelska” w nazwie
partii, teraz odpłynie w stronę dotychczasowych satelitów tego ugrupowania:
choćby ku Ruchowi Palikota. Nawet jeśli samorząd w Warszawie ocaleje dla PO
wskutek demontażu aktualnego prawa, będzie to pyrrusowe zwycięstwo:
zaufanie społeczne to czynnik, który jednak trzeba brać pod uwagę.
Tłuczenie termometru niewiele pomaga w zbiciu gorączki.

Jedna rzecz zasługuje tu jeszcze na mocne podkreślenie. W opinii
mainstreamowych mediów PO miała być zaporą przeciw „pisofaszyzmowi”.
Tymczasem w ciągu ostatnich lat autorytarne ciągoty rządzącego ugrupowania,
dostosowywanie demokratycznych procedur do własnych potrzeb i traktowanie
społeczeństwa jako bardzo kłopotliwego elementu politycznych rozgrywek
zdecydowanie przekroczyło wszystko, na co mogły sobie pozwolić kolejne
ekipy rządzące III RP. Partia „światłych Europejczyków” na naszych oczach
przepoczwarza się w partię reżimu, zbudowanego ze wszystkich słabości
fasadowej demokracji liberalnej, warunkowanej postkolonialnymi realiami
kraju. To znakomity dowód na to, że autorytarne formy władzy przybierają w
każdych warunkach nowe, odpowiednie do sytuacji dekoracje i instrumenty.
Ci, którzy szukają dziś w III RP „faszyzmu”, kierują wzrok w złą stronę...
I to właśnie jest nasza polska tragifarsa.


Krzysztof Wołodźko

Wszystko w imi wadzy

Nowy film z video.banzaj.pl wicej »
Redmi 9A - recenzja budetowego smartfona