Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.prawo   »   Wujec ostatecznie uniewinniony przez SN

Wujec ostatecznie uniewinniony przez SN

Data: 2019-10-04 10:21:30
Autor: Robert Tomasik
Wujec ostatecznie uniewinniony przez SN
W dniu 04.10.2019 o 07:39, u2 pisze:

Naprawdę - z całego serca. Nigdy ludziom źle nie życzę, ale to jest
przypadek szczególny, gdzie sędziowie powinni zostać jakoś ukarani dla
dobra Polaków.
Pytanie, czy ominął stojący samochód, czy po prostu pojechał dalej, gdy
jadący sąsiednim pasem zaczął hamować widząc wchodzącego przed nim
pieszego. Bo to ma kluczowe znaczenie. Nie zajmuję się ruchem drogowym,
ale bardzo wiele wypadków na przejściu dla peiszych, gdzie są dwa pasy z
jednego kierunku wynika właśnie z takich sytuacji.

Zakładamy, ze pieszy wchodzi z prawej strony. Równolegle jadą od lewej
dwa samochody. Kierujący jadącego tym z prawej widzi pieszego i tak
dopasowuje swoją prędkość, by mu za plecami przejechać. Ten jadący lewym
nie widzi pieszego aż do momentu, gdy ten wychodzi z za jadącego prawym
pasem i ma bardzo mało czasu na jakąkolwiek reakcję.

Potem ten na prawym pasie nagle hamuje i się zatrzymuje, a ten na lewym
nie widząc jego świateł stop (bo jest obok, a nie za nim) uderza w
pieszego. Tu winę za takie zdarzenia tak naprawdę ponosi organizator
ruchu. Na takich przejściach albo powinny być światła, albo powinno się
wyłączyć z ruchu jeden pas. Inaczej wypadek jest kwestią czasu i tyle.

Data: 2019-10-04 10:48:34
Autor: Tomasz Kaczanowski
Wujec ostatecznie uniewinniony przez SN
W dniu 2019-10-04 o 10:21, Robert Tomasik pisze:
W dniu 04.10.2019 o 07:39, u2 pisze:

Naprawdę - z całego serca. Nigdy ludziom źle nie życzę, ale to jest
przypadek szczególny, gdzie sędziowie powinni zostać jakoś ukarani dla
dobra Polaków.
Pytanie, czy ominął stojący samochód, czy po prostu pojechał dalej, gdy
jadący sąsiednim pasem zaczął hamować widząc wchodzącego przed nim
pieszego. Bo to ma kluczowe znaczenie. Nie zajmuję się ruchem drogowym,
ale bardzo wiele wypadków na przejściu dla peiszych, gdzie są dwa pasy z
jednego kierunku wynika właśnie z takich sytuacji.

Zakładamy, ze pieszy wchodzi z prawej strony. Równolegle jadą od lewej
dwa samochody. Kierujący jadącego tym z prawej widzi pieszego i tak
dopasowuje swoją prędkość, by mu za plecami przejechać. Ten jadący lewym
nie widzi pieszego aż do momentu, gdy ten wychodzi z za jadącego prawym
pasem i ma bardzo mało czasu na jakąkolwiek reakcję.

ale to oznacza, ze nie dostosował prędkości do panujących warunków, o zignorowaniu przepisów związanych ze znakiem D-6 (i pochodnymi) nie wspomnę...


Potem ten na prawym pasie nagle hamuje i się zatrzymuje, a ten na lewym
nie widząc jego świateł stop (bo jest obok, a nie za nim) uderza w
pieszego. Tu winę za takie zdarzenia tak naprawdę ponosi organizator
ruchu. Na takich przejściach albo powinny być światła, albo powinno się
wyłączyć z ruchu jeden pas. Inaczej wypadek jest kwestią czasu i tyle.

Nie, na takich jezdniach wystarczy zmniejszyć prędkość przed pasami. Wiesz znam jedną drogę (jednokierunkowa z 2 pasami dla aut + jeden pas dla rowerów). Ruch jest tam duży. Wcześniej dochodziło często do kolizji z pieszymi, aż w końcu ktoś wymusił dostosowanie prędkości umieszczając kilkadziesiąt metrów przed pasami poduszki paryskie. Teraz nie ma tam problemu z przejściem po pasach.

--
http://zrzeda.pl

Data: 2019-10-04 11:48:31
Autor: Robert Tomasik
Wujec ostatecznie uniewinniony przez SN
W dniu 04.10.2019 o 10:48, Tomasz Kaczanowski pisze:

Zakładamy, ze pieszy wchodzi z prawej strony. Równolegle jadą od lewej
dwa samochody. Kierujący jadącego tym z prawej widzi pieszego i tak
dopasowuje swoją prędkość, by mu za plecami przejechać. Ten jadący lewym
nie widzi pieszego aż do momentu, gdy ten wychodzi z za jadącego prawym
pasem i ma bardzo mało czasu na jakąkolwiek reakcję.

ale to oznacza, ze nie dostosował prędkości do panujących warunków, o
zignorowaniu przepisów związanych ze znakiem D-6 (i pochodnymi) nie
wspomnę...

To nie oznacza tego, co napisałeś. Normą jest, że w mieście po dwóch
równoległych pasach jadą samochody z mniej więcej równymi prędkościami.
Bo kawałek dalej jeden pas idzie w lewo, a drugi w prawo. Bo łączą się z
dwóch rożnych kierunków. Taka jazda równolegle nie musi oznaczać
wyprzedzania (to jest zabronione przed przejściem).

Teoretycznie jadący prawym pasem (przy opisanym przeze mnie wyżej
założeniu) powinien się zatrzymać i poczekać, aż pieszy przejdzie całe
przejście. Pieszy zaś nie powinien wejść, dokąd nie upewni się, że
samochody stoją. W praktyce czasem jadący prawym pasem tylko zwalniają i
celują, by przejechać za plecami pieszego. Pieszy widząc zwalniający
pojazd idzie i nie patrzy już, ze drugim pasem jedzie inny samochód. A
ten jadący lewym pasem jedzie równolegle do tego po prawej, ale nie może
go wyprzedzić, bo przepis zabrania. W efekcie - jak już napisałem -
najeżdża na pieszego, za którego plecami przejeżdża ten  jadący parwym
pasem.

Pozornie wszyscy działają zgodnie z przepisami. To bardzo niebezpieczna
sytuacja. Dla mnie głównym winnym jest ten na prawym pasie, bo on, gdyby
zahamował, to czyni sytuację jasną. Ale on przejeżdża za plecami
potrąconego pieszego i odjeżdża najczęściej. Często nawet o potrąceniu
nie wiedząc.


Potem ten na prawym pasie nagle hamuje i się zatrzymuje, a ten na lewym
nie widząc jego świateł stop (bo jest obok, a nie za nim) uderza w
pieszego. Tu winę za takie zdarzenia tak naprawdę ponosi organizator
ruchu. Na takich przejściach albo powinny być światła, albo powinno się
wyłączyć z ruchu jeden pas. Inaczej wypadek jest kwestią czasu i tyle.

Nie, na takich jezdniach wystarczy zmniejszyć prędkość przed pasami.
Wiesz znam jedną drogę (jednokierunkowa z 2 pasami dla aut + jeden pas
dla rowerów). Ruch jest tam duży. Wcześniej dochodziło często do kolizji
z pieszymi, aż w końcu ktoś wymusił dostosowanie prędkości umieszczając
kilkadziesiąt metrów przed pasami poduszki paryskie. Teraz nie ma tam
problemu z przejściem po pasach.

Nie zgadzam się z Tobą. Wolniejsza jazda tylko pozornie tu poprawia
sytuację. Wyobraź sobie taką jednokierunkową ulicę z dwoma pasami. Jeśli
lewym i prawym pasem równolegle jadą samochody po 50 km/h, to żaden
pieszy nie będzie próbował przed nimi przejść, a i kierujący jadący
pasem od strony pieszego widząc włażącego hamuje.

Ale jak jadą te 30 km/h, to pieszy widząc jadącego powoli idzie, bo
sobie wykalkuluje, że zdąży. ten jadąc powoli nie hamuje, bo po co -
pieszy zdąży przejść. Ale ten na sąsiednim pasie zobaczy pieszego w
chwili, gdy ten mu kilka metrów przed maską wejdzie na jego pas. Nawet
przy tych 30 km/h trzeba kilku metrów, by się zatrzymać.

Strasznie nie lubię takich miejsc i staram się jechać na tyle za tym
jadącym sąsiednim pasem, by widzieć jego światła STOP. Ale czasem się
nie daje i trzeba bardzo uważać.

Data: 2019-10-04 12:04:16
Autor: ąćęłńóśźż
Wujec ostatecznie uniewinniony przez SN
Co Ty pie.....sz???
Jeżeli kierowca zbliża się autem do częściowo zasłoniętego (przez cokolwiek) przejścia dla pieszych z prędkością, która nie pozawala mu zdążyć zahamować to jest potencjalnym mordercą ("ze skutkiem ewentualnym").


-- -- -
W efekcie - jak już napisałem - najeżdża na pieszego, za którego plecami przejeżdża ten  jadący prawym pasem.
Dla mnie głównym winnym jest ten na prawym pasie

Data: 2019-10-04 12:29:29
Autor: Robert Tomasik
Wujec ostatecznie uniewinniony przez SN
W dniu 04.10.2019 o 12:04, ąćęłńóśźż pisze:
Co Ty pie.....sz???
Jeżeli kierowca zbliża się autem do częściowo zasłoniętego (przez
cokolwiek) przejścia dla pieszych z prędkością, która nie pozawala mu
zdążyć zahamować to jest potencjalnym mordercą ("ze skutkiem ewentualnym").

Wyjdź z za komputera. Idź na dowolne przejście dla pieszych na którym
masz dwa pasy ruchu w jednym kierunku i poobserwuj. Możesz w godzinę -
Twoim tokiem rozumowania - zrobić statystykę morderstw dla całej Polski.

Data: 2019-10-04 12:12:50
Autor: Tomasz Kaczanowski
Wujec ostatecznie uniewinniony przez SN
W dniu 2019-10-04 o 11:48, Robert Tomasik pisze:
W dniu 04.10.2019 o 10:48, Tomasz Kaczanowski pisze:

Zakładamy, ze pieszy wchodzi z prawej strony. Równolegle jadą od lewej
dwa samochody. Kierujący jadącego tym z prawej widzi pieszego i tak
dopasowuje swoją prędkość, by mu za plecami przejechać. Ten jadący lewym
nie widzi pieszego aż do momentu, gdy ten wychodzi z za jadącego prawym
pasem i ma bardzo mało czasu na jakąkolwiek reakcję.

ale to oznacza, ze nie dostosował prędkości do panujących warunków, o
zignorowaniu przepisów związanych ze znakiem D-6 (i pochodnymi) nie
wspomnę...

To nie oznacza tego, co napisałeś. Normą jest, że w mieście po dwóch
równoległych pasach jadą samochody z mniej więcej równymi prędkościami.
Bo kawałek dalej jeden pas idzie w lewo, a drugi w prawo. Bo łączą się z
dwóch rożnych kierunków. Taka jazda równolegle nie musi oznaczać
wyprzedzania (to jest zabronione przed przejściem).

Teoretycznie jadący prawym pasem (przy opisanym przeze mnie wyżej
założeniu) powinien się zatrzymać i poczekać, aż pieszy przejdzie całe
przejście. Pieszy zaś nie powinien wejść, dokąd nie upewni się, że
samochody stoją. W praktyce czasem jadący prawym pasem tylko zwalniają i
celują, by przejechać za plecami pieszego. Pieszy widząc zwalniający
pojazd idzie i nie patrzy już, ze drugim pasem jedzie inny samochód. A
ten jadący lewym pasem jedzie równolegle do tego po prawej, ale nie może
go wyprzedzić, bo przepis zabrania. W efekcie - jak już napisałem -
najeżdża na pieszego, za którego plecami przejeżdża ten  jadący parwym
pasem.

ale ten lewym nie mając widoczności jechał z nadmierną prędkością, skoro nie był w stanie zatrzymać się i przepuścić pieszego. Zlekceważył znak D-6?


Pozornie wszyscy działają zgodnie z przepisami. To bardzo niebezpieczna
sytuacja. Dla mnie głównym winnym jest ten na prawym pasie, bo on, gdyby
zahamował, to czyni sytuację jasną. Ale on przejeżdża za plecami
potrąconego pieszego i odjeżdża najczęściej. Często nawet o potrąceniu
nie wiedząc.


Potem ten na prawym pasie nagle hamuje i się zatrzymuje, a ten na lewym
nie widząc jego świateł stop (bo jest obok, a nie za nim) uderza w
pieszego. Tu winę za takie zdarzenia tak naprawdę ponosi organizator
ruchu. Na takich przejściach albo powinny być światła, albo powinno się
wyłączyć z ruchu jeden pas. Inaczej wypadek jest kwestią czasu i tyle.

Nie, na takich jezdniach wystarczy zmniejszyć prędkość przed pasami.
Wiesz znam jedną drogę (jednokierunkowa z 2 pasami dla aut + jeden pas
dla rowerów). Ruch jest tam duży. Wcześniej dochodziło często do kolizji
z pieszymi, aż w końcu ktoś wymusił dostosowanie prędkości umieszczając
kilkadziesiąt metrów przed pasami poduszki paryskie. Teraz nie ma tam
problemu z przejściem po pasach.

Nie zgadzam się z Tobą. Wolniejsza jazda tylko pozornie tu poprawia
sytuację. Wyobraź sobie taką jednokierunkową ulicę z dwoma pasami. Jeśli
lewym i prawym pasem równolegle jadą samochody po 50 km/h, to żaden
pieszy nie będzie próbował przed nimi przejść, a i kierujący jadący
pasem od strony pieszego widząc włażącego hamuje.

Ale jak jadą te 30 km/h, to pieszy widząc jadącego powoli idzie, bo
sobie wykalkuluje, że zdąży. ten jadąc powoli nie hamuje, bo po co -
pieszy zdąży przejść. Ale ten na sąsiednim pasie zobaczy pieszego w
chwili, gdy ten mu kilka metrów przed maską wejdzie na jego pas. Nawet
przy tych 30 km/h trzeba kilku metrów, by się zatrzymać.

przy takich przeszkodach zwalniają do prędkości, gdzie mogą się zatrzymać prawie natychmiastowo.


--
http://zrzeda.pl

Data: 2019-10-04 12:38:10
Autor: Robert Tomasik
Wujec ostatecznie uniewinniony przez SN
W dniu 04.10.2019 o 12:12, Tomasz Kaczanowski pisze:


ale ten lewym nie mając widoczności jechał z nadmierną prędkością, skoro
nie był w stanie zatrzymać się i przepuścić pieszego. Zlekceważył znak D-6?

Pojęcie "nadmiernej prędkości" jest pojęciem bardzo pojemnym. W zasadzie
każda kolizja jest spowodowana nadmierną prędkością, bo jakby wolniej
ejchał, to by dał radę. Stad zresztą te statystyki wszystkie. Natomiast
moim zdaniem tę nadmierność powinno sie oceniać w porównaniu z innymi
podobnie jadącymi.

Jak wszyscy po mieście jeżdżą 50 km/h, to oczywistym jest, ze ten jadący
100 km/h jechał z nadmierna prędkością. Ale czy naprawdę? Ilu jadąc 100
km/h przez miasto udało się przejechać bez wypadku? No i teraz weź pod
uwagę, ze przez takie przejście dla pieszych dziennie pewnie kilka
tysięcy samochodów przejeżdża bezpiecznie te 50 km/h i nie jest to żadna
nadmierna prędkość. Ona nadmierna się robi w pewnych dość złożonych

Ale jak jadą te 30 km/h, to pieszy widząc jadącego powoli idzie, bo
sobie wykalkuluje, że zdąży. ten jadąc powoli nie hamuje, bo po co -
pieszy zdąży przejść. Ale ten na sąsiednim pasie zobaczy pieszego w
chwili, gdy ten mu kilka metrów przed maską wejdzie na jego pas. Nawet
przy tych 30 km/h trzeba kilku metrów, by się zatrzymać.
przy takich przeszkodach zwalniają do prędkości, gdzie mogą się
zatrzymać prawie natychmiastowo.

Co to jest "prawie natychmiast"?

No i oczywiście masz rację, ale tylko generalnie. nie można "do jednego
worka" wsadzić takiego, co to jedzie 100 km/h przez miasto, z takim, co
jechał tak jak wszyscy, tylko specyficzna sytuacja na drodze
spowodowała, ze akurat w tym konkretnym wypadku okazało się to za
szybko. i o to mi chodzi. Prawda jest taka, że ja pamiętam, jak
samochody nie miały zewnętrznych, lusterek i nikt w nikogo nie wjeżdżał.
Ale teraz mamy ruch, jaki mamy. Przepisy dopuszczające wyprzedzanie z
każdej strony. Mnóstwo uczestników ruchu. Smartfonowych zombi łażących.
niestety, czasem to jest trudne do ogarnięcia i tyle.

Data: 2019-10-04 12:42:33
Autor: Tomasz Kaczanowski
Wujec ostatecznie uniewinniony przez SN
W dniu 2019-10-04 o 12:38, Robert Tomasik pisze:
W dniu 04.10.2019 o 12:12, Tomasz Kaczanowski pisze:


ale ten lewym nie mając widoczności jechał z nadmierną prędkością, skoro
nie był w stanie zatrzymać się i przepuścić pieszego. Zlekceważył znak D-6?

Pojęcie "nadmiernej prędkości" jest pojęciem bardzo pojemnym. W zasadzie
każda kolizja jest spowodowana nadmierną prędkością, bo jakby wolniej
ejchał, to by dał radę. Stad zresztą te statystyki wszystkie. Natomiast
moim zdaniem tę nadmierność powinno sie oceniać w porównaniu z innymi
podobnie jadącymi.

Jak wszyscy po mieście jeżdżą 50 km/h, to oczywistym jest, ze ten jadący
100 km/h jechał z nadmierna prędkością. Ale czy naprawdę? Ilu jadąc 100
km/h przez miasto udało się przejechać bez wypadku? No i teraz weź pod
uwagę, ze przez takie przejście dla pieszych dziennie pewnie kilka
tysięcy samochodów przejeżdża bezpiecznie te 50 km/h i nie jest to żadna
nadmierna prędkość. Ona nadmierna się robi w pewnych dość złożonych

ale przed D-6 masz obowiązek zwolnić, tak byś mógł się zatrzymać, gdy pieszy będzie wchodził.


No i oczywiście masz rację, ale tylko generalnie. nie można "do jednego
worka" wsadzić takiego, co to jedzie 100 km/h przez miasto, z takim, co
jechał tak jak wszyscy, tylko specyficzna sytuacja na drodze
spowodowała, ze akurat w tym konkretnym wypadku okazało się to za
szybko. i o to mi chodzi. Prawda jest taka, że ja pamiętam, jak
samochody nie miały zewnętrznych, lusterek i nikt w nikogo nie wjeżdżał.
Ale teraz mamy ruch, jaki mamy. Przepisy dopuszczające wyprzedzanie z
każdej strony. Mnóstwo uczestników ruchu. Smartfonowych zombi łażących.
niestety, czasem to jest trudne do ogarnięcia i tyle.

może być zarówno smyrfonowy zombie, jak i osoba niepełnosprawna. Na pasach ma być chroniona i na zachodzie to zrozumiano, u nas ciągle w dzungli....

--
http://kaczus.ppa.pl

Data: 2019-10-04 13:22:25
Autor: J.F.
Wujec ostatecznie uniewinniony przez SN
Użytkownik "Tomasz Kaczanowski"  napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:qn77n1$1m37$1@gioia.aioe.org...
W dniu 2019-10-04 o 12:38, Robert Tomasik pisze:
Jak wszyscy po mieście jeżdżą 50 km/h, to oczywistym jest, ze ten jadący
100 km/h jechał z nadmierna prędkością. Ale czy naprawdę? Ilu jadąc 100
km/h przez miasto udało się przejechać bez wypadku? No i teraz weź pod
uwagę, ze przez takie przejście dla pieszych dziennie pewnie kilka
tysięcy samochodów przejeżdża bezpiecznie te 50 km/h i nie jest to żadna
nadmierna prędkość. Ona nadmierna się robi w pewnych dość złożonych

ale przed D-6 masz obowiązek zwolnić, tak byś mógł się zatrzymać, gdy pieszy będzie wchodził.

Taki troche pusty zapis, bo im blizej przejscia, tym mniejsza predkosc musi byc, abys zdazyl zareagowac.
I w efekcie musisz stanac przed przejsciem ... a czy to aby bylo intencja ministra, skoro wprost nie napisal ?

Ale z go co czytam, to sady czesto sie powoluja na ten zapis, wiec wcale nie taki pusty.
Ot - trafil pieszego, to winny.

może być zarówno smyrfonowy zombie, jak i osoba niepełnosprawna. Na pasach ma być chroniona i na zachodzie to zrozumiano, u nas ciągle w dzungli....

Tylko ze na zachodzie pasow mniej :-)

J.

Data: 2019-10-04 16:06:19
Autor: Robert Tomasik
Wujec ostatecznie uniewinniony przez SN
W dniu 04.10.2019 o 12:42, Tomasz Kaczanowski pisze:

Jak wszyscy po mieście jeżdżą 50 km/h, to oczywistym jest, ze ten jadący
100 km/h jechał z nadmierna prędkością. Ale czy naprawdę? Ilu jadąc 100
km/h przez miasto udało się przejechać bez wypadku? No i teraz weź pod
uwagę, ze przez takie przejście dla pieszych dziennie pewnie kilka
tysięcy samochodów przejeżdża bezpiecznie te 50 km/h i nie jest to żadna
nadmierna prędkość. Ona nadmierna się robi w pewnych dość złożonych
ale przed D-6 masz obowiązek zwolnić, tak byś mógł się zatrzymać, gdy
pieszy będzie wchodził.

Oczywiście masz rację. Tylko, to wszystko zaczyna się komplikować czasem
w realnym ruchu i tyle.


No i oczywiście masz rację, ale tylko generalnie. nie można "do jednego
worka" wsadzić takiego, co to jedzie 100 km/h przez miasto, z takim, co
jechał tak jak wszyscy, tylko specyficzna sytuacja na drodze
spowodowała, ze akurat w tym konkretnym wypadku okazało się to za
szybko. i o to mi chodzi. Prawda jest taka, że ja pamiętam, jak
samochody nie miały zewnętrznych, lusterek i nikt w nikogo nie wjeżdżał.
Ale teraz mamy ruch, jaki mamy. Przepisy dopuszczające wyprzedzanie z
każdej strony. Mnóstwo uczestników ruchu. Smartfonowych zombi łażących.
niestety, czasem to jest trudne do ogarnięcia i tyle.

może być zarówno smyrfonowy zombie, jak i osoba niepełnosprawna. Na
pasach ma być chroniona i na zachodzie to zrozumiano, u nas ciągle w
dzungli....

Powielasz obiegową opinię. Jedź do Niemiec. OK. Tam kierowcy sie
zatrzymują, jak tylko pieszy zbliża się do przejścia. Ale jak przez
wioskę biegnie przelotówka, to masz jedne pasy na kilkaset metrów. W
pozostałych miejscach możesz przechodzić, ale już nie masz
pierwszeństwa. U nas pasy masz co kilkadziesiąt metrów czasem. Rzuć sob
ie okiem choćby na Google w czym rzecz.

Sporo jeżdżę po Słowacji, bo mam blisko. Tam nie znajdziesz przejścia
dla pieszych, żeby dwoma pasami się na niego z jednej strony najeżdżało.
Zawsze wyłączają jeden pas z ruchu. Albo taką wysepką przy krawędzi,
albo wysepką na środku jezdni. A jeśli sa dwa pasy, to światła tym sterują.

Data: 2019-10-04 18:21:52
Autor: Shrek
Wujec ostatecznie uniewinniony przez SN
W dniu 04.10.2019 o 16:06, Robert Tomasik pisze:

może być zarówno smyrfonowy zombie, jak i osoba niepełnosprawna. Na
pasach ma być chroniona i na zachodzie to zrozumiano, u nas ciągle w
dzungli....

Powielasz obiegową opinię. Jedź do Niemiec. OK. Tam kierowcy sie
zatrzymują, jak tylko pieszy zbliża się do przejścia. Ale jak przez
wioskę biegnie przelotówka, to masz jedne pasy na kilkaset metrów. W
pozostałych miejscach możesz przechodzić, ale już nie masz
pierwszeństwa. U nas pasy masz co kilkadziesiąt metrów czasem. Rzuć sob
ie okiem choćby na Google w czym rzecz.

I co za różnica, skoro pasy w pojeciu naszych kierowców (ponieważ masz pierwszeństwo, to masz ustąpić jak coś jedzie), to brak pasów w Niemczech (możesz przejść, ale bez pierwszeństwa)?



--
Shrek

Data: 2019-10-04 12:44:12
Autor: Shrek
Wujec ostatecznie uniewinniony przez SN
W dniu 04.10.2019 o 12:38, Robert Tomasik pisze:

Pojęcie "nadmiernej prędkości" jest pojęciem bardzo pojemnym. W zasadzie
każda kolizja jest spowodowana nadmierną prędkością, bo jakby wolniej
ejchał, to by dał radę. Stad zresztą te statystyki wszystkie. Natomiast
moim zdaniem tę nadmierność powinno sie oceniać w porównaniu z innymi
podobnie jadącymi.

Ciekawa koncepcja. Spróbuj kolegom wytłumaczyć, że skoro wszyscy jadą 90@50 to ty jadąc 100 przekraczasz nadmiernie jedynie o 10 wiec w sumie jesteś w prawie;)

No i oczywiście masz rację, ale tylko generalnie. nie można "do jednego
worka" wsadzić takiego, co to jedzie 100 km/h przez miasto, z takim, co
jechał tak jak wszyscy, tylko specyficzna sytuacja na drodze
spowodowała, ze akurat w tym konkretnym wypadku okazało się to za
szybko.

To nie jest żadna specyficzna sytuacja, tylko normalne przejście jakich są tysiące w kraju. Specyficzna to był jeleń wskakujący w centrum miasta na maskę elki.


--
Shrek

Data: 2019-10-04 14:32:04
Autor: ąćęłńóśźż
Wujec ostatecznie uniewinniony przez SN
Tobie ewidentnie odpie.....ło przez to jeżdżenie radiowozami.
Ile staruszek skasowaliście przy okazji?

Data: 2019-10-04 14:27:44
Autor: ąćęłńóśźż
Wujec ostatecznie uniewinniony przez SN
Wężykiem Jasiu wężykiem!!


-- -- -
przy takich przeszkodach zwalniają do prędkości, gdzie mogą się zatrzymać prawie natychmiastowo.

Data: 2019-10-04 12:28:40
Autor: Shrek
Wujec ostatecznie uniewinniony przez SN
W dniu 04.10.2019 o 11:48, Robert Tomasik pisze:

Teoretycznie jadący prawym pasem (przy opisanym przeze mnie wyżej
założeniu) powinien się zatrzymać i poczekać, aż pieszy przejdzie całe
przejście. Pieszy zaś nie powinien wejść, dokąd nie upewni się, że
samochody stoją. W praktyce czasem jadący prawym pasem tylko zwalniają i
celują, by przejechać za plecami pieszego. Pieszy widząc zwalniający
pojazd idzie i nie patrzy już, ze drugim pasem jedzie inny samochód. A
ten jadący lewym pasem jedzie równolegle do tego po prawej, ale nie może
go wyprzedzić, bo przepis zabrania. W efekcie - jak już napisałem -
najeżdża na pieszego, za którego plecami przejeżdża ten  jadący parwym
pasem.

Pozornie wszyscy działają zgodnie z przepisami.

Nie działają. Pieszy na przejściu (a na prawym pasie jest niewątpliwie na przejścu) ma pierwszeństwo i kierowca na lewym ma psi obowiązek go przepuścić. Po to oznakowali przejście, po to kazali zachować szczególną ostrożność żeby jak nie widzi, że może jechać, to się zatrzymał i sprawdził. Zakaz wyprzedzania przed przejściem to nie jedyny przepis obowiązujący na przejściu. Podstawowa zasada to "widzę że nie ma przeszkód to jadę" a nie "nie widzę przeszkód to jadę". Jak nie widzisz, to masz zwolnić tak, żebyś się dał radę zatrzymać, albo przynajmniej dał możliwość zatrzymania się innym. Dlaczego jak ktoś wyjeżdza tyłem bez widoczności, to nikogo nie dziwi, że robi to na półsprzęgle 3km/h, że jak ktoś jedzie to żeby go ominął lub puścił. A zwolnienie przed przejściem w analogicznej sytuacji braku widoczności większości nie trafia do makówki? Ano dlatego że uważają, że w razie czego to pieszy wyląduje w szpitalu, więc oni mają "tak jakby pierwszeńtwo". Nie mają.

To bardzo niebezpieczna
sytuacja. Dla mnie głównym winnym jest ten na prawym pasie

I to piesze policjant...

Strasznie nie lubię takich miejsc i staram się jechać na tyle za tym
jadącym sąsiednim pasem, by widzieć jego światła STOP. Ale czasem się
nie daje i trzeba bardzo uważać.

Słuszna uwaga.


--
Shrek

Data: 2019-10-04 11:33:34
Autor: Shrek
Wujec ostatecznie uniewinniony przez SN
W dniu 04.10.2019 o 10:21, Robert Tomasik pisze:

Pytanie, czy ominął stojący samochód, czy po prostu pojechał dalej, gdy
jadący sąsiednim pasem zaczął hamować widząc wchodzącego przed nim
pieszego. Bo to ma kluczowe znaczenie.

Czemu kluczowe - wyprzedzanie to wyprzedzanie.

Nie zajmuję się ruchem drogowym,
ale bardzo wiele wypadków na przejściu dla peiszych, gdzie są dwa pasy z
jednego kierunku wynika właśnie z takich sytuacji.

Wynika z kretynizmu kierowcy - widzisz zatrzymujacy się pojazd przed przejściem to czego się spodziwasz? Okrętu?

Zakładamy, ze pieszy wchodzi z prawej strony. Równolegle jadą od lewej
dwa samochody. Kierujący jadącego tym z prawej widzi pieszego i tak
dopasowuje swoją prędkość, by mu za plecami przejechać. Ten jadący lewym
nie widzi pieszego aż do momentu, gdy ten wychodzi z za jadącego prawym
pasem i ma bardzo mało czasu na jakąkolwiek reakcję.

Dlatego właśnie wymyślono, że na przejścu oraz _bezpośrednio_ przed nie wolno wyprzedzać.

Potem ten na prawym pasie nagle hamuje i się zatrzymuje, a ten na lewym
nie widząc jego świateł stop (bo jest obok, a nie za nim) uderza w
pieszego. Tu winę za takie zdarzenia tak naprawdę ponosi organizator
ruchu. Na takich przejściach albo powinny być światła, albo powinno się
wyłączyć z ruchu jeden pas. Inaczej wypadek jest kwestią czasu i tyle.

Przy naszych kierowcach niestety masz rację. Dlatego za wyprzedzanie na przejściach należy jebać, karać i nie wyróżniać. Kara jest dobra 10 punktów to żółta i następne 10 to czerwona kartka. Bo jak tak jeżdzi to pewnie gdzieś pozostałe do oczka dozbiera.


--
Shrek

Data: 2019-10-04 11:51:29
Autor: ąćęłńóśźż
Wujec ostatecznie uniewinniony przez SN
Marnujesz się.
Powinieneś być obrońcą drogowych morderców.
W gruncie rzeczy jak myśliwy zamorduje grzybiarza w lesie bo pomyli chłopa z wiewiórką to wina gajowego, prawda?


-- -- -
winę za takie zdarzenia tak naprawdę ponosi organizator ruchu.

Data: 2019-10-04 12:27:58
Autor: Robert Tomasik
Wujec ostatecznie uniewinniony przez SN
W dniu 04.10.2019 o 11:51, ąćęłńóśźż pisze:

Marnujesz się. Powinieneś być obrońcą drogowych morderców.

Też takie coś mi po głowie chodziło zawsze. Wreszcie ktoś odpowiedni to
zauważył.

W gruncie rzeczy jak myśliwy zamorduje grzybiarza w lesie bo pomyli
chłopa z wiewiórką to wina gajowego, prawda?

Strzelania w lesie powinno się w ogóle zabronić moim zdaniem. Jak
uruchamialiśmy strzelnicę, gdzie głównie strzelamy z broni bocznego
zapłonu i pistoletów, to "komisja" domagała się ogrodzenia naszego
kamieniołomu oraz ustawienia przechwytywaczy.

Po wielkich bojach wyrazili zgodę na jedynie tablice. Przekonał ich
argument, że jeśli jakiś idiota znajdzie sposób na opuszczenie się z 30
metrowej pionowej ściany, to niby jakie ogrodzenie go zatrzyma. A tu
goście na odsłoniętym terenie strzelają z broni, z której kula może
zabić kilka kilometrów dalej. Żadnej kontroli w praktyce i wypadek
często jest po prostu kwestią szczęścia i prawdopodobieństwa. Tak mało
jest wypadków tylko z tego powodu, że w lesie generalnie mało ludzi
chodzi, więc prawdopodobieństwa trafienia kogoś przypadkowo jest
niewielkie.

Pomijam już kwestie humanitarne. Pół biedy, jak to zwierzę zabije na
miejscu. W ubojni też zwierzęta się zabija i później większość z nas je
mięso. Ale nie masz gwarancji, że zwierzę padnie w chwili postrzału i
czasem za takim postrzałkiem chodzą kilometrami, by go dobić.

Data: 2019-10-04 12:59:55
Autor: nie ma emaila
Wujec ostatecznie uniewinniony przez SN
w <5d97010d$0$17361$65785112@news.neostrada.pl>, Robert Tomasik
<robert.tomasik@gazeta.pl> napisał(-a):

Tu winę za takie zdarzenia tak naprawdę ponosi organizator
ruchu. Na takich przejściach albo powinny być światła, albo powinno się
wyłączyć z ruchu jeden pas. Inaczej wypadek jest kwestią czasu i tyle.

Trochę bzdura.

Wujec ostatecznie uniewinniony przez SN

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona