Data: 2013-07-13 19:04:07 | |
Autor: Maciej Bebenek | |
Wygrane w totka na zamówienie | |
SJS <siudalski@plusnet.pl> wrote:
Jedyny chyba taki przypadek? W latach '70 nie było maszyny losującej. Totek co niedziela udawał się na wybrany stadion, w stronę publiki strzelał piłeczkami i szczęśliwy zdobywca piłeczki miał prawo do podejścia do urny i wylosowania numerka. no chyba, że prawo zna takie przypadki A co ma do tego prawo? |
|
Data: 2013-07-13 13:11:18 | |
Autor: WM | |
Wygrane w totka na zamówienie | |
On Saturday, July 13, 2013 7:04:07 PM UTC+2, Maciej Bebenek wrote:
W latach '70 nie by³o maszyny losuj±cej. Totek co niedziela udawa³ siê na Byla kiedys afera we wloskim totku. Sierotki losowaly z bebna podgrzane wczesniej, wybrane kulki z numerami. Wykryto przekret, gdy sierotka krzyknela, bo oparzyla sie zbyt mocno nagrzana kulka :) WM |
|