Data: 2014-07-16 04:47:39 | |
Autor: stevep | |
Wyklęty "umysł'. | |
# Parcie na szkło tego narcyza może przyprawiać o zawrót głowy. Jeszcze nie ucichła wrzawa po wyczynie lidera Nowej Prawicy i publicznemu spoliczkowaniu konfidenta Boniego (My Little Boni), a tu już nowa kontrowersja została rzucona tłumowi przez mistrza wywoływania zadym - porównanie separatystów ze wschodu Ukrainy do polskich Żołnierzy Wyklętych.
Oczywiście "myśl" rzucona została przez Mikkego absolutnie świadomie i trudno nie mieć wrażenia konsekwencji tego polityka w podbijaniu bębenka swego nadymanego ego. Bo o nic więcej tu nie chodzi. O ile spoliczkowanie Boniego miało jakiś tam cel. Co więcej Korwin-Mikke udowodnił wszystkim , że jest jedynym polskim politykiem, który dotrzymuje słowa. A to w polskim bagienku politycznym rzecz niebywała. Drugim celem była obrona honoru. Te słowo również w polskiej polityce zostało zupełnie zapomniane. Słowo "honor" zapomniane, a znaczenie tego słowa dla bardzo wielu polskich polityków jest absolutnie nieznane, o czym świadczy brak dymisji po ujawnieniu "taśm Sowy". Po trzecie zaś, przyłożenie z liscia SB-ckiemu kapusiowi w wielu środowiskach przyjęto z satysfakcją. Nie ukrywam, że ja również przyjąłem to z radosną satysfakcją. Satysfakcję odczuwam również widząc jakie wzburzenie ten policzek wywołał wśród postubeckiej menażerii władającej Polską, w tym również mentalną sraczkę resortowych dzieci. Podobnego efektu Mikke nie osiągnąłby poprzez nie podanie ręki Boniemu czy tym podobny znaczący gest... Jednak porównanie Żołnierzy Wyklętych, do walczących o rosyjski Donieck separatystów jest całkowicie chybione. Zresztą podejrzewam, że nie po to ten chwyt retoryczny został tu zastosowany. Mikke zestawił po prostu prowokacyjnie i ostentacyjnie dwie z góry przegrane sprawy. I tu się niestety myli. Żołnierze Wyklęci podejmując walkę mieli pełną świadomość klęski swojego poświęcenia już w momencie jej rozpoczynania. Wiedzieli, że przegrają. Że nie mają szans na wygraną. Że to tylko kwestia czasu, gdy ich moskiewskie i promoskiewskie łotry dopadną... Separatyści ze wschodniej Ukrainy łudzili się i nadal się łudzą, iż Putin im pomoże. No to się bardzo w swych rachubach pomylili. Putin nie jest przywódcą państwa, któremu los jego obywateli jest nieobojętny.. Putin ma tylko swoje cele strategiczne. I partię szachów do rozegrania z całym światem . Nie wiem czy się tym świetnie bawi, ale na pewno los separatystów jak i ludności rosyjskojęzycznej we wschodniej Ukrainie jest mu całkowicie obojętny. Tak jak i los Rosjan w kraju przez niego rządzonym. To, że wielu uwierzyło, iż Putin ich z radością przygarnie do matuszki Rossiji, świadczy tylko i wyłącznie o ich naiwności i myśleniu życzeniowym. Putin ich tylko wykorzystał do swoich dalekosiężnych celów. Jakich? Może się kiedyś dowiemy, może nigdy. Ostrzeżeniem dla tych ludzi, walczących o rosyjski Donieck, Słowiańsk czy Ługańsk powinny być wydarzenia w Odessie, gdzie w iście banderowskim stylu zamordowano w okrutny sposób ponad 40 osób, a Rosja nawet nie kiwnęła palcem w bucie. To tylko unijna dypomacja coś przebąkiwała o potrzebie niezależnego sledztwa w sprawie tego ludobójstwa. Ale sprawa została gdzieś tam, na którymś szczeblu wyciszona i ofiary złożone na ołtarzu "pokojowej i demokratycznej Ukrainy". Putin nawet chyba nie zauważył tej "drobnej" sprawy.... # Ze strony: http://tnij.org/04b4lvf -- stevep -- -- - Używam klienta poczty Opera Mail: http://www.opera.com/mail/ |
|