Data: 2010-04-24 06:45:52 | |
Autor: Wlodzimierz Zabotynski | |
,,Wykluczam wersje bledu pilota" | |
Z ekspertem od systemów nawigacji satelitarnej (imie i nazwisko znane
redakcji) rozmawia Piotr Czartoryski-Sziler. Nasz rozmówca zastrzegl poufnosc swoich danych ze wzgledu na charakter wykonywanej pracy Jak dziala nowoczesny system ostrzegania przed przeszkodami TAWS, instalowany w samolotach? - Wysokosc lotu samolotu jest stale porównywana z trójwymiarowym modelem Ziemi: gdy samolot traci wysokosc lub gdy znajduje sie nisko nad terenem, tzw. Low Level Flight, mapa za pomoca trzech kolorów informuje o niebezpieczenstwie. Czerwony - zólty - zielony pokazuja pilotowi skale zagrozenia. Jednym rzutem oka mozna rozpoznac niebezpieczenstwo, tzw. Dead Ends. Jeszcze zanim zagrozenie bedzie konkretne, mozna go uniknac. Odkad TAWS wprowadzono do uzytku 20 lat temu, zaden z samolotów nie rozbil sie, podchodzac do ladowania. Czy to oznacza, ze ten system jest niezawodny? - Urzadzenia elektroniczne produkowane na potrzeby lotnictwa i wojska sa konstruowane w taki sposób, ze sa praktycznie bezawaryjne. Do tego dochodza liczne procedury kontrolne wykluczajace taki scenariusz. Prezydencki samolot Tu-154M wyposazony byl w system TAWS, co oznacza, ze powinien bezpiecznie wyladowac. Dlaczego, wedlug Pana, tak sie nie stalo? - Samolot powinien byl bezpiecznie wyladowac nawet w zlych warunkach pogodowych. Jezeli widocznosc w plaszczyznie horyzontalnej byla mniejsza niz 550 m, to panowaly przynajmniej warunki ILS CAT-1 - w takiej sytuacji wieza nie powinna byla zezwolic na ladowanie. Poniewaz znane sa warunki pogodowe, nalezy wykluczyc wersje o bledzie pilota. Mozliwosci zasadniczo sa dwie: atak elektroniczny z zewnatrz badz dywersja na pokladzie samego samolotu. W bazie danych systemu TAWS zainstalowanego w Tu-154M moglo nie byc kompletnych cyfrowych map okolic Smolenska, jak sugeruja niektórzy eksperci? - Mapy sa produkcji amerykanskiej. Zadne miejsca nie byly od czasu "zimnej wojny" tak dokladnie sprawdzane i modelowane jak wlasnie okolice rosyjskich lotnisk wojskowych, takze tych najmniejszych. Poniewaz zas w Smolensku w ciagu ostatnich 50 lat nie bylo trzesienia ziemi, prób jadrowych ani dzialan budowlanych zmieniajacych calkowicie powierzchnie terenu, wiec zaden ekspert nie traktuje tej tezy powaznie. Gdyby mapa byla zla, rozbilby sie trzy dni wczesniej wasz premier Donald Tusk. Wiemy, ze istnieja techniki umozliwiajace falszowanie danych, które piloci odczytuja z urzadzen pokladowych samolotu. Na czym one polegaja? - Jedna z technik, opisywanych zreszta w polskich mediach, jest tzw. meaconing polegajacy na przechwyceniu przez specjalne urzadzenie elektroniczne sygnalu satelity o czestotliwosci 1575.420 MHz i wyslaniu go z opóznieniem kilku milisekund z wieksza sila niz sygnal oryginalny. Jesli ktos chce dokonac inteligentnego sabotazu, manipuluje tylko jeden, slaby sygnal satelity znajdujacego sie horyzontalnie. Komputer pokladowy wierzy temu sygnalowi, powstaje przeklamanie polozenia i wysokosci wlasnej pozycji. Sygnal taki mozna wyslac takze z ziemi. Jak duze jest urzadzenie, które go wysyla, i czy samolot musi znajdowac sie nad nim, by sygnal zadzialal? - Urzadzenie zaklócajace sygnal jest bardzo male. Mozna je po prostu zostawic w dowolnym miejscu w lesie. Sygnal ma znikoma moc, odpowiadajaca energii wypromieniowywanej przez robaczka swietojanskiego. Jest on niezauwazalny i nie do wykrycia. Co do zasiegu pracy urzadzenia: grupce mlodych elektroników w Nowym Jorku udalo sie zaklócic ladowanie samolotu na lotnisku w Bostonie! Tak wiec samolot nie musi sie znajdowac bezposrednio nad zródlem zaklócen, nie potrzeba dzial elektronicznych, które zostawilyby slad w postaci charakterystycznych uszkodzen elektroniki pokladowej. Jest to do tego stopnia niebezpieczne, ze fachowcy od bezpieczenstwa lotów swietnie zdaja sobie sprawe z realnego zagrozenia meaconingiem, który nie zostawia sladów. Dlatego tez w samej tylko Unii Europejskiej rozwinieto strategie Navigation Warfare, która ma byc zrealizowana do 2018 roku i zostanie oddana do dyspozycji wojska. Powstalo specjalne konsorcjum przemyslowe, które otrzymalo zlecenia na rozwiniecie tej technologii. Nikt nie wydaje dziesiatek milionów euro z powodu czysto teoretycznego zagrozenia... Czy istnieje prawdopodobienstwo, ze ktos mógl uzyc meaconingu w przypadku prezydenckiego samolotu? Co mogloby na to wskazywac? - Wskazuje na to przesuniecie horyzontalne i wertykalne w stosunku do prawidlowego lotu samolotu. Samolot lecial nad drzewami pozbawionymi lisci, zahaczajac o nie. Moglo sie stac, ze miernik wysokosci mierzyl wysokosc do podloza lasu, a nie do czubków drzew. Nie wiemy jeszcze, czy TAWS w rejonie Smolenska - a tamtejsze regionalne lotnisko nie ma znaczenia miedzynarodowego i nie posiada systemu precyzyjnego naprowadzania ILS - podaje wysokosc terenu nad poziomem zera z uwzglednieniem wysokosci drzew, czy nie. Jest to pytanie do producenta systemu, które nalezy wyjasnic. Z jakich instrumentów korzystal pilot? - Jesli uzywal GPS, odbiór zostal zaklócony, co technicznie umozliwia meaconing. Typowa dla GPS dokladnosc jest bardzo dobra, w wiekszosci przypadków wynosi kilka metrów - jesli spojrzec na specyfikacje GPS Standard Positioning Service (SPS), osiagana dokladnosc obliczania wysokosci wynosi plus minus 25 m (przez 95 proc. czasu). Wedlug TSO-C129A pomiar GPS uzywany jest wylacznie do horyzontalnego prowadzenia maszyny do wysokosci powyzej 500 stóp nad poziomem terenu, a wysokosc jest mierzona miernikiem barometrycznym. W zwiazku z tym jest czysta spekulacja, czy pilot lecial wedlug radiowego miernika wysokosci, na wzrok, czy GPS z pomiarem barometrycznym. Obojetnie jednak, czy uzywal pomiaru barometrycznego czy altimetra radiowego: jesli nie znal wysokosci czubków drzew, bylo to fatalne. Byc moze pilot ignorowal wysokosc lasu, z którym nie mialby kolizji, gdyby samolot nie znajdowal sie w blednej pozycji w wyniku odchylenia wskazan przyrzadów, lecz lecial dokladnie wedlug tzw. Runway. Blad polozenia horyzontalnego rzedu 25 m wykracza poza ramy profilu bledu systemu GPS. Byly dowódca 36. Specjalnego Pulku Lotnictwa Transportowego plk Tomasz Pietrzak twierdzi, ze system TAWS byl prawdopodobnie zblokowany w samolocie prezydenckim. Ma tak nakazywac w pewnych okolicznosciach instrukcja tego urzadzenia... - To obojetne, czy system TAWS byl wlaczony, czy nie i w odniesieniu do jakiej wysokosci mierzyl wysokosc. Pomiar pozycji GPS odbywa sie nadal innymi zródlami, które sa z reguly zdublowane, gdyby jeden z nich nie dzialal. System radarowy RW-5M znajdujacy sie na pokladzie maszyny prezydenckiej umozliwia pomiar wysokosci z dokladnoscia do 5 metrów. Jest wysoce nieprawdopodobne, by pilot znajacy lotnisko, opierajac sie na ocenie wysokosci maszyny na tym wylacznie urzadzeniu, znajdowal sie na 1500 m przed celem na wysokosci 0 metrów! Czy mozna udowodnic, gdyby tak sie stalo, ze wskazania urzadzen samolotu prezydenckiego zostaly przeklamane? - Wiadomo, ze wszelkie niezbedne ku temu informacje znajduja sie w czarnych skrzynkach. Umieszczone w nich nosniki elektromagnetyczne mozna niestety skutecznie zmanipulowac. Kazda informacje mozna z nich przegrac, rozkodowac, a dysponujac odpowiednim sprzetem, wpisac nowe, wiarygodnie wygladajace informacje i nikt nie bedzie w stanie tego sprawdzic. Jako dowód w sledztwie z punktu widzenia interesów suwerennego panstwa polskiego sa one juz niewiarygodne. Mozna wykryc, ze ktos majstrowal przy czarnych skrzynkach? - Jest to niestety nie do wykrycia. Jesli manipulacji dokonuje amator, to mozna to sprawdzic, inaczej jest, gdy dokonuje tego profesjonalista. Profesor Jacek Trznadel, przewodniczacy Rady Polskiej Fundacji Katynskiej, zwrócil sie w liscie otwartym do premiera Donalda Tuska o powolanie niezaleznej Miedzynarodowej Komisji Technicznej do zbadania przyczyn katastrofy samolotu prezydenckiego kolo Katynia. Wnioski takiej komisji z udzialem najlepszych swiatowych ekspertów mialyby podstawowe znaczenie dla opinii publicznej i dla historii. Co Pan sadzi o tym pomysle? - Oczywiscie popieram te propozycje. Byc moze komisja bedzie dysponowala technikami sledczymi, które nie sa nam dostepne. Poza tym to dobra mozliwosc, by na podstawie tych szczatkowych informacji, których nie da sie zafalszowac, odpowiedziec na czesc pytan w tej sprawie. Takiej komisji trudno bedzie tez postawic zarzuty politycznej stronniczosci, które z pewnoscia sa juz teraz zmora niektórych polskich fachowców. Niestety, znajac dotychczasowy przebieg sledztwa, obawiam sie, ze na wiekszosc pytan postawionych przez komisje nie otrzymamy juz odpowiedzi. Wazne jest jednak obiektywne usystematyzowanie watpliwosci w tej sprawie, by setki milionów ludzi na calej ziemi mogly same wyrobic sobie zdanie na temat katastrofy. Dziekuje Panu za rozmowe. http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20100424&typ=my&id=my31.txt (ar) |
|