Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.prawo   »   Wyszarpywanie kasy :-)

Wyszarpywanie kasy :-)

Data: 2011-12-30 23:13:17
Autor: Maciek
Wyszarpywanie kasy :-)
Witam

Wracam do opisywanej tu kiedyś sprawy. Przypomnę o co chodziło:
przedsiębiorca X zamówił u przedsiębiorcy Y wykonanie usługi, której
część stanowiło dostarczenie oprogramowania. Napisanie i wdrożenie
oprogramowania przedsiębiorca Y zlecił mi. Oprogramowanie stworzyłem i
wdrożyłem u X, ale w między czasie X i Y mocno się pokłócili. X odmówił
zapłaty końcowej faktury (odesłał ją), Y się jakoś nie upierał, żeby go
sądownie ścigać, oprogramowanie wyłączyło się po jakimś czasie
(zabezpieczenie), X stwierdził, że jestem mu winien kasę za wymianę
oprogramowania na inne, a moje wywala na śmietnik. Y oprogramowania nie
odebrał i faktury nie przyjął, bo przecież u X ono nie działa (X
twierdzi, że musiał je wymienić).
Tymczasem X znalazł speca, który zlikwidował zabezpieczenia w
oprogramowaniu i zwyczajnie nadal go używa bez zapłaty.

Złożyłem doniesienie do prokuratury o podejrzeniu naruszenia moich praw
autorskich, kradzieży oprogramowania itp. przez X, wnioskując przy tym o
przeprowadzenie czynności sprawdzających, czy oprogramowanie jest nadal
używane, co dałoby mi podstawy do wystawienia faktury Y. Prokurator
wniosek odrzucił razem z całym doniesieniem. Złożyłem odwołanie, którym
ma się zająć w połowie stycznia sąd. W posiedzeniu nie muszę brać
udziału. Pytanie: czy może powinienem jednak wziąć w posiedzeniu udział
i czy będę miał tam na cokolwiek wpływ?

Druga sprawa: czy mogę teraz (po kilku miesiącach) wystawić jednak Y
fakturę za wykonanie oprogramowania (z bieżącą datą), czy raczej powinna
ona być wystawiona bezpośrednio po wykonaniu usługi? Szczerze mówiąc
zwlekałem z tym, ze względu na konieczność zapłaty podatków, przy raczej
mało realniej możliwości szybkiego uzyskania zapłaty. Czy wcześniej
wzywać Y do odbioru dzieła i jeśli nie wniesie zastrzeżeń, wystawiać
fakturę, czy nie bawić się w żadne wezwania? Dodam, że nie mam
oczywiście żadnych dowodów na to, że moje oprogramowanie jest nadal
używane, poza świadomością, że nie dało się go tak nagle wymienić, jak
deklarował X oraz "zeznaniami" świadków, którzy zapewne rozpłyną się jak
mgła, gdy okaże się, że musieliby gdzieś zeznawać :-)

--
Pozdrawiam
Maciek

Data: 2011-12-31 14:47:34
Autor: Gotfryd Smolik news
Wyszarpywanie kasy :-)
On Fri, 30 Dec 2011, Maciek wrote:

Druga sprawa: czy mogę teraz (po kilku miesiącach) wystawić jednak Y
fakturę za wykonanie oprogramowania (z bieżącą datą), czy raczej powinna
ona być wystawiona bezpośrednio po wykonaniu usługi? Szczerze mówiąc
zwlekałem z tym, ze względu na konieczność zapłaty podatków,

  IMO jest istotne, co w umowie jest określone jako "wykonanie usługi"
lub "przekazanie oprogramowania".
  Akurat na zapis w postaci "obustronne podpisanie protokołu odbioru"
albo coś podobnego odbiorcy są chętni, więc jest spora szansa że
taki masz.
  Oznacza to oczywiście, że jednocześnie usługa *nie* jest skończona.
  Żeby nie było - IMVHO nie oznacza to braku prawa do wynagrodzenia
od momentu rozpoczęcia faktycznego używania, lecz że wcześniej używanie
było bezumowne (wbrew umowie). Chodzi oczywiście o ewentualne odsetki.

pzdr, Gotfryd

Data: 2011-12-31 14:53:46
Autor: Gotfryd Smolik news
Wyszarpywanie kasy :-)
On Fri, 30 Dec 2011, Maciek wrote:

Złożyłem doniesienie do prokuratury o podejrzeniu naruszenia moich praw
autorskich,

....to jasne...

kradzieży oprogramowania itp.

....a to nijak.
  Przecież dostał je legalnie.
  IMVHO, wrzucanie "nadmiarowych" zarzutów grozi tym, że jak ktoś nie
będzie chciał zająć się sprawą, to skupi się na tych nadmiarowych
(a raczej wykazaniu że są bezzasadne), pomijając te mające podstawę :(

przez X, wnioskując przy tym o przeprowadzenie czynności
sprawdzających, czy oprogramowanie jest nadal używane,
co dałoby mi podstawy do wystawienia faktury Y.

  Zakładam, że tego ostatniego *nie* napisałeś?

Prokurator wniosek odrzucił razem z całym doniesieniem.

  Napisz jak uzasadnił - tak "dla wiedzy".

pzdr, Gotfryd

Data: 2011-12-31 22:14:55
Autor: Maciek
Wyszarpywanie kasy :-)
W dniu 2011-12-31 14:53, Gotfryd Smolik news pisze:
kradzieży oprogramowania itp.
...a to nijak.
  Przecież dostał je legalnie.
Niby tak. Ale można powiedzieć, że nastąpiło odstąpienie od umowy, czyli
nikt nie chciał ściągać z niego kasy, po jego deklaracji, że zaprzestał
używania tego oprogramowania (niby ze względu na zabezpieczenie).
Tymczasem zatrzymał sobie kopię, odbezpieczył ją i zaczął używać.

  IMVHO, wrzucanie "nadmiarowych" zarzutów grozi tym, że jak ktoś nie
będzie chciał zająć się sprawą, to skupi się na tych nadmiarowych
(a raczej wykazaniu że są bezzasadne), pomijając te mające podstawę :(
przez X, wnioskując przy tym o przeprowadzenie czynności
sprawdzających, czy oprogramowanie jest nadal używane,
co dałoby mi podstawy do wystawienia faktury Y.
  Zakładam, że tego ostatniego *nie* napisałeś?
Ależ napisałem. Byłem po rozmowie z prokuratorem, który właśnie
stwierdził, żeby wszystko co powyżej wymieniłem napisać, najlepiej
jakbym od razu wskazał świadków do przesłuchania itp. Napisałem pełen
nadziei, że ktoś się zechce tym zająć i ... oczywiście odrzucili :->

Prokurator wniosek odrzucił razem z całym doniesieniem.
  Napisz jak uzasadnił - tak "dla wiedzy".
Dokładnie tak jak napisałeś: skoncentrował się na zarzucie kradzieży,
napisał, że nie widzi znamion popełnienia tego typu czynu, chociaż w
trakcie rozmowy wyglądało to oczywiście inaczej. Czy ja powinienem
nagrywać te rozmowy, czy jak?

--
Pozdrawiam
Maciek

Data: 2012-01-02 19:33:59
Autor: Gotfryd Smolik news
Wyszarpywanie kasy :-)
On Sat, 31 Dec 2011, Maciek wrote:

W dniu 2011-12-31 14:53, Gotfryd Smolik news pisze:
kradzieży oprogramowania itp.
...a to nijak.
  Przecież dostał je legalnie.
Niby tak. Ale można powiedzieć, że nastąpiło odstąpienie od umowy, czyli
nikt nie chciał ściągać z niego kasy, po jego deklaracji, że zaprzestał
używania tego oprogramowania (niby ze względu na zabezpieczenie).
Tymczasem zatrzymał sobie kopię,

  Ale do tego miejsca mu wolno (kopię dostał legalnie, zaś ewentualna
odmowa skasowania to NIE JEST to samo, co "pozyskanie z nieuprawnionego
źródła")

odbezpieczył ją i zaczął używać.

....a to nie jest kradzież.
  "Nieuprawnione używanie", bez licencji, kodu który został legalnie
pozyskany (i tym się różni od pozyskanego z nieuprawnionego źródła).

  Do tego sprowadzała się moja uwaga; oczywiście, można obrzucając
np. włamywacza błotem dodać że "to pijak", ale grozi to spowodowaniem
burzy "to jest obelga, on nie pije!" i utopieniem zasadniczego
zarzutu w powodzi argumentów nie na temat.

  Cóż, gość *nie* ukradł kodu, zaś Twoja faktura to *nie* jest
sprawa dla prokuratora.
  Dura lex sed lex.
  Zaakceptowałeś czy masz wątpliwości? (komentarz do f-ry niżej)
  Nie pisz, że "poczucie sprawiedliwości" Ci się burzy, bo to wiemy,
a jak tu pisują, do sądu nie idzie się po sprawiedliwość
ale po wyrok :>

przez X, wnioskując przy tym o przeprowadzenie czynności
sprawdzających, czy oprogramowanie jest nadal używane,
co dałoby mi podstawy do wystawienia faktury Y.
  Zakładam, że tego ostatniego *nie* napisałeś?
Ależ napisałem.

  No i co sądzisz o tym pomyśle *teraz*, kiedy już wiesz
w czym problem?

BTW: przeczytałeś aby zapisy *karne* z ustawy prawo autorskie,
  czy wybrałeś wersję "nie znam ale będę stosował"? ;)

Byłem po rozmowie z prokuratorem, który właśnie
stwierdził, żeby wszystko co powyżej wymieniłem napisać, najlepiej
jakbym od razu wskazał świadków do przesłuchania itp. Napisałem pełen
nadziei, że ktoś się zechce tym zająć i ... oczywiście odrzucili :->

  Hm... może ktoś skomentuje, ale IMVHO stwierdzenie że "napisać"
wygląda na podpuchę.
  Dlaczego?
  Ano odpowiedz sobie na pytanie: od czego jest prokurator?
  Nie aby od spraw *karnych*?

  No to teraz deser: czy Twoja niezapłacona f-ra to aby nie jest
roszczenie *cywilnoprawne*?

  Przecież jedno jedyne do czego prokurator (i policja) mogą
być zamieszane, to sprawa *karna* - czyli fakt używania
oprogramowania bez uprawnień.

Prokurator wniosek odrzucił razem z całym doniesieniem.
  Napisz jak uzasadnił - tak "dla wiedzy".
Dokładnie tak jak napisałeś: skoncentrował się na zarzucie kradzieży,
napisał, że nie widzi znamion popełnienia tego typu czynu, chociaż
w trakcie rozmowy wyglądało to oczywiście inaczej. Czy ja powinienem
nagrywać te rozmowy, czy jak?

  Nie wiem, czy z rozmowy (nawet nagranej) dałoby się obronić "właściwą"
tezę. Jak sądzę, większość grupowiczów (dzięki postom z kategorii
"do sprawy cywilnej policja się nie miesza") wie co należałoby
z Twoich oskarżeń zostawić. Teraz Ty też już wiesz.

  Powiem tak: nie miałem nieprzyjemności być zamieszany w sprawę
karną, w szczególności z PA.
  Ale sądząc z opisów:
- "prokurator też pracownik i obiad mu stygnie" :>
- MS$ i podobne korporacje, a może bardziej "organizacje chroniące
   twórców", w przeszłości skutecznie wykonywały "akcje przeciwpirackie"
   atakując właśnie karne elementy prawa autorskiego, jak przy tym
   wychodziły naruszenia umowne, to oczywiście korzystali, bo prawo
   w .pl nie zabrania wykorzystania dowodów "karnych" w sprawie
   cywilnej, mimo, że do "cywilnej" nie byłoby możliwości zdobyć
   stosownych dowodów
- w przeszłości owe postępowania były najwyraźniej nadużywane,
   właśnie z powodu wyżej (zdobywanie dowodów "cywilnych"
   poprzez postępowanie z zarzutami karnymi, mimo braku)
   a w szczególności, nadużywana była asysta policji przy akcjach
   robionych bez uzasadnienia, na zasadzie "wydaje nam się że
   w tym bloku piracą" :> - a że do tego w publikatorach było
   trochę o różnych szkoleniach i "szkoleniach" odbywających się
   w modnych miejscowościach wypoczynkowych, to być może teraz
   dla odmiany dmuchają na zimne i postępowanie wszczynają dopiero
   jak poszkodowany przyniesie sprawcę i dowody na stół :]

  Nie wiem, kiedyś Robert Tomasik wspominał o oświadczeniach
zbieranych od dużych firm, że będą występować z roszczeniami
(żeby się nie okazało, że policja zbiera dowody, zaś później
autor mówi że to nic takiego i sprawy karnej nie ma, więc
nie wiadomo co w tym robiła policja). Czepiałem się wtedy
właśnie zróżnicowania ochrony swiadczonej dla "małych"
i "dużych".

  Nie wypowiem się co do "procedury", bo nie znam, ale na
mój gust, sądząc ze stanu w którym sprawa się znalazła:

- należy *przyjąć* punkt widzenia który jest na piśmie;
   ustnie zgodzić się że pomysł zarówno z kradzieżą jak
   i ścigania "w sprawie faktury" był głupi, a na piśmie
   po prostu zaakceptować stan zastany (bez wyjaśnien);
   pilnować w szczególności żeby *do* odrzuconych zarzutów
   (które jak rozumiem zostały odfiltrowane ze sprawy
   nielegalnego wykorzystywania) owa sprawa nie została
   "doklejoja" do późniejszej argumentacji "ale to już
   było";
   nie mam pojęcia jak inaczej miałoby dać się to ugryźć
- wystąpić z *nową* sprawą opartą *wyłącznie* o fakt
   bezprawnego korzystania z oprogramowania, *nie*
   wywodząc ani kwestii wejścia w posiadanie kodu
   (w końcu gość nie różni się niczym od kogoś kto
   ściągnął np. shareware: ściągnął i ma, a to że mu
   wyekspirowało to wyekspirowało, nie jego *wina*,
   tylko jego zgoda na warunki, wedle których ma,
   ale już nie może używać)

  I teraz hint: jak to zrobić, żeby obcykany z procedurze
prawnik (mam na myśli prokuratora rzecz jasna :))
nie obrócił kota ogonem i nie sprowadził nowego zarzutu do wspólnego mianownika z pierwszą, "przegraną na
argumenty" sprawą, nie mam zielonego pojęcia.
  Bo jak sprowadzi, to uzna za zamkniętą, a że będzie
próbował, można przypuszczać (skoro już raz nie chciał
wybrać "słusznych" podstaw do postępowania karnego,
a zostawił te nie kwalifikujące się).
  IMVHO, potrzebny jest ktoś kto będzie wiedział
nie tyle, że się sprzeciwić, ale *JAK* się sprzeciwić,
żeby nie pomylić np. skargi z zażaleniem i w ten
sposób nie przegrać proceduralnie "miał pan termin
dwa tygodnie, teraz jest za późno".

  No i coś jeszcze: nie wiem jaka jest prawidłowa odpowiedź
na komentarz "ale nie ma żadnych dowodów, to my się
nie mieszamy".

pzdr, Gotfryd

Data: 2012-01-02 22:35:15
Autor: Maciek
Wyszarpywanie kasy :-)
W dniu 2012-01-02 19:33, Gotfryd Smolik news pisze:
odbezpieczył ją i zaczął używać.
...a to nie jest kradzież.
  "Nieuprawnione używanie", bez licencji, kodu który został legalnie
pozyskany (i tym się różni od pozyskanego z nieuprawnionego źródła).
Strasznie mnie to wkurza. Bo gdybym oddał człowiekowi w użytkowanie,
powiedzmy rower, ale taki z zabezpieczeniem, że po X km spadnie mu
łańcuch i już nie da się założyć, on zaś po przejechaniu tych X km by mi
za ten rower nie zapłacił, a wręcz stwierdził, że rower mu nie
odpowiada, nie chce go, ale dodatkowo blokadę zdjął i jednak troszkę na
nim świata jeszcze zwiedził, to czułbym się chyba jednak okradziony. A
to jednak nie byłaby kradzież. Teraz rozumiem, dlaczego jak naście lat
temu zginęło mi z korytarza Wigry 3, to policja zaczęła marudzić, żebym
przed złożeniem zawiadomienia najpierw się o świadków postarał i
zastanowił czy warto itd. No tak - to przecież też nie mogła być
kradzież, tylko najwyżej nieuprawnione używanie, bo korytarz był
"prawie" nie zamknięty (jeden zamek to przecież nie zamknięcie), czyli
właściwie zapraszałem do jazdy ;-) Całe szczęście, że wtedy nie
zgłosiłem, bo tylko bym sobie kłopotów narobił ;-)

  Zakładam, że tego ostatniego *nie* napisałeś?
Ależ napisałem.
Sprostowanie: o fakturze nie pisałem, o fakturze tylko rozmawiałem, zaś
wnioskowałem o przeprowadzenie czynności sprawdzających, czy
oprogramowanie nie jest przypadkiem nadal wykorzystywane.

  No i co sądzisz o tym pomyśle *teraz*, kiedy już wiesz
w czym problem?
Chyba nadal nie wiem, bo przed złożeniem zażalenia skonsultowałem się z
prokuratorem, który wniosek odrzucił, czy warto składać zażalenia, bo
może coś źle opisałem. Trochę sprawę lepiej wyjaśniłem. "Aaaaaaaa,
wszystko jasne. Pan składa zażalenie, tylko pan o terminie pamięta i
dokładniej wszystko opisze!". Złożyłem no i teraz sprawa trafia do sądu,
czyli prokurator (do którego przecież najpierw trafia zażalenie) jakoś
się nie dopatrzył podstaw wszczęcia postępowania. No po prostu wkurza
mnie to maksymalnie, bo to zwyczajne marnowanie mojego czasu, pieniędzy itp.

BTW: przeczytałeś aby zapisy *karne* z ustawy prawo autorskie,
  czy wybrałeś wersję "nie znam ale będę stosował"? ;)
Korzystałem z art. 115 ust. 3

  Hm... może ktoś skomentuje, ale IMVHO stwierdzenie że "napisać"
wygląda na podpuchę.
  Dlaczego?
  Ano odpowiedz sobie na pytanie: od czego jest prokurator?
  Nie aby od spraw *karnych*?
"podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności
do roku". To sprawa karna, czy nie?

  No to teraz deser: czy Twoja niezapłacona f-ra to aby nie jest
roszczenie *cywilnoprawne*?
Jak najbardziej. Ale nie o fakturę tu teraz chodzi, tylko o naruszanie
cudzych praw autorskich lub praw pokrewnych w celu osiągnięcia korzyści
majątkowej.

  Przecież jedno jedyne do czego prokurator (i policja) mogą
być zamieszane, to sprawa *karna* - czyli fakt używania
oprogramowania bez uprawnień.
A czy to właśnie nie zachodzi?

  Nie wiem, czy z rozmowy (nawet nagranej) dałoby się obronić "właściwą"
tezę. Jak sądzę, większość grupowiczów (dzięki postom z kategorii
"do sprawy cywilnej policja się nie miesza") wie co należałoby
z Twoich oskarżeń zostawić. Teraz Ty też już wiesz.
[...]
  No i coś jeszcze: nie wiem jaka jest prawidłowa odpowiedź
na komentarz "ale nie ma żadnych dowodów, to my się
nie mieszamy".
Dzięki za wszystkie wyjaśnienia. Pozostaje mi chyba tylko udać się na to
posiedzenie w sprawie mojego zażalenia i zobaczyć, co z niego wyniknie,
być może uda się tam z kimś pogadać i przedstawić swoje racje. No chyba,
że ktoś stanowczo mi to odradzi ;-)

--
Pozdrawiam
Maciek

Data: 2012-01-02 22:50:16
Autor: Bogdan Karaś
Wyszarpywanie kasy :-)

Użytkownik "Maciek" <maciek@nospam.pl> napisał w wiadomości news:jdt7un$vu1>
Dzięki za wszystkie wyjaśnienia. Pozostaje mi chyba tylko udać się na to
posiedzenie w sprawie mojego zażalenia i zobaczyć, co z niego wyniknie,
być może uda się tam z kimś pogadać i przedstawić swoje racje. No chyba,
że ktoś stanowczo mi to odradzi ;-)


Iść stanowczo trzeba, sąd zapyta o Twoje stanowisko i masz okazję przekonać sąd. Jak znam tą ścieżkę to sąd zwróci prokuraturze, ona coś podłubie i ponownie umorzy. Ale wtedy dopiero możesz  wnieść prywatny akt oskarżenia do sądu.

Bogdan

Data: 2012-01-02 22:53:54
Autor: Bogdan
Wyszarpywanie kasy :-)
Użytkownik "Maciek" <maciek@nospam.pl> napisał w wiadomości news:jdt7un$vu1>
Dzięki za wszystkie wyjaśnienia. Pozostaje mi chyba tylko udać się na to
posiedzenie w sprawie mojego zażalenia i zobaczyć, co z niego wyniknie,
być może uda się tam z kimś pogadać i przedstawić swoje racje. No chyba,
że ktoś stanowczo mi to odradzi ;-)


Iść stanowczo trzeba, sąd zapyta o Twoje stanowisko i masz okazję przekonać
sąd. Jak znam tą ścieżkę to sąd zwróci prokuraturze, ona coś podłubie i
ponownie umorzy. Ale wtedy dopiero możesz  wnieść prywatny akt oskarżenia do
sądu.

Bogdan

Data: 2012-01-07 10:29:08
Autor: Gotfryd Smolik news
Wyszarpywanie kasy :-)
On Mon, 2 Jan 2012, Maciek wrote:

W dniu 2012-01-02 19:33, Gotfryd Smolik news pisze:
odbezpieczył ją i zaczął używać.
...a to nie jest kradzież.
  "Nieuprawnione używanie", bez licencji, kodu który został legalnie
pozyskany (i tym się różni od pozyskanego z nieuprawnionego źródła).
Strasznie mnie to wkurza.

  Rozumiem.
  Ale musisz przyjąć do wiadomości, że mimo iż "złodziej" kojarzy
się z "źle się dzieje", to "kradzież" nie oznacza wszelkich
form spowodowania czyjejś szkody, a jedynie bardzo konkretną:
zabór mienia, zabór, czyli "zabranie wbrew woli".

Bo gdybym oddał człowiekowi w użytkowanie,
powiedzmy rower, ale taki z zabezpieczeniem, że po X km spadnie mu
łańcuch i już nie da się założyć, on zaś po przejechaniu tych X km by mi
za ten rower nie zapłacił, a wręcz stwierdził, że rower mu nie
odpowiada, nie chce go, ale dodatkowo blokadę zdjął i jednak troszkę na
nim świata jeszcze zwiedził, to czułbym się chyba jednak okradziony.

  Ale Twoje poczucie nie ma nic do faktu, że to *nie byłaby kradzież*.

  Miałoby miejsce przywłaszczenie (to jest przestępstwo i nikt nie
twierdzi żeby miało być "słabsze" niż kradzież!), miałoby miejsce
używanie wbrew umowie, ale:

A to jednak nie byłaby kradzież.

  Ano.

Teraz rozumiem, dlaczego jak naście lat
temu zginęło mi z korytarza Wigry 3, to policja zaczęła marudzić,
żebym przed złożeniem zawiadomienia najpierw się o świadków postarał
i zastanowił czy warto itd.

  A nie, tu to raczej chodziło o statystykę :>
  Szanse na złapanie złodzieja marne, to takie zgłoszenie statystykę
psuje.

No tak - to przecież też nie mogła być
kradzież, tylko najwyżej nieuprawnione używanie,

  Usiłujesz sprowadzić do absurdu, ale tak to nie działa.
  Było zamknięcie, było przełamanie zamknięcia, oczywisty
"zabór wbrew woli".
  W przypadku Twojego programu i w przypadku roweru z przykładu
na początku wydanie było DOBROWOLNE.

  Zaakceptuj ten fakt - że owa dobrowolność wyklucza kradzież.

bo korytarz był
"prawie" nie zamknięty (jeden zamek to przecież nie zamknięcie),

  :)
  Nic z tego, nie usiłuj porównywać nieporównywalnego.
  To że przy przywłaszczeniu właściciel jest poszkodowany tak
jak przy kradzieży, faktu braku znamion kradzieży nie zmienia.

  Zakładam, że tego ostatniego *nie* napisałeś?
Ależ napisałem.
Sprostowanie: o fakturze nie pisałem, o fakturze tylko rozmawiałem,

  W sumie, jakby to dziwnie nie wyglądało, z p. widzenia ścigania
przestępcy to jest plus.

  No i co sądzisz o tym pomyśle *teraz*, kiedy już wiesz
w czym problem?
Chyba nadal nie wiem,

  Czego nie doczytałeś?
- tego, że nie było kradzieży
- tego, że fakt niepłacenia sam w sobie nie jest przestępstwem
- tego, że prokurator nie miał chęci zająć się sprawą, więc
   skierowanie sprawy na wyżej wymienione przypadki mógł mu
   odpowiadać, bo dawał podstawy do umorzenia
....czy czegoś innego?

bo przed złożeniem zażalenia skonsultowałem się z prokuratorem,
który wniosek odrzucił,

....patrz o "stygnącym obiedzie". To nie moja opinia, lecz
parę razy widziane na grupie tonowanie oczekiwań poszkodowanych,
poprzez uświadomienie im, że prokurator jest w pracy
i cele wyznaczone mu przez przełożonych nie muszą się
pokrywać z tym na czym zależy poszkodowanemu, a do tego
może akurat woleć wersję z "mniej pracy na dziś"?

czy warto składać zażalenia, bo może coś źle opisałem.

  Wg tego co opisałeś, mi wychodzi że oczekiwałeś, iż
prokurator pomoże Ci odzyskać Twoje pieniądze.
  Nieporozumienie, niestety :(
  Zadaniem prokuratora jest ewentualne wsadzenie przestępcy
do więzienia (upraszczając co do formy kary), z czego
Tobie NIC nie przyjdzie.
  Jedyny zysk który możesz osiągnąć jest taki, że naruszający
Twoje prawa w obawie przed owymi sankcjami *jednak*
spróbuje uregulować sprawę cywilnoprawną.
  Ale to RÓWNIEŻ prokuratorowi nic nie da - zauważyłeś?
  W sumie napracuje się "bez wyniku" :>
  Chyba wszyscy mogliby być zadowoleni, jakby domniemany
oskarżony poszedł w zaparte i został karnie skazany wraz
z przyznaniem poszkodowanemu należnego odszkodowania.
  Ale to nie urządza oskarżonego, więc... pewnie w takim
razie wpłaciłby czym prędzej należną kwotę, zamiast
dwu- lub trzykrotności tej kwoty plus kara.
  Pasuje?

[...]
czyli prokurator (do którego przecież najpierw trafia zażalenie) jakoś
się nie dopatrzył podstaw wszczęcia postępowania. No po prostu wkurza
mnie to maksymalnie, bo to zwyczajne marnowanie mojego czasu, pieniędzy itp.

  No to teraz postaw się w roli prokuratora: masz od zwierzchnika
nacisk "w tym tygodniu wsadzasz dwu przestępców za kratki" :P
  Czy taką sprawę, która albo utknie w sądzie we wzajemnych
oskarżeniach z niepewnym wynikiem, albo w której dla odmiany
potencjalny oskarżony na widok zarzutów wpłaci czym prędzej
należną kwotę w wyniku czego domniemany poszkodowany wycofa
oskarżenie będziesz brał z wielką chęcią, czy może... jednak nie?

  Na moje oko, tak jak Bogdan napisał, trzeba się nastawić na
oskarżenie prywatne.

BTW: przeczytałeś aby zapisy *karne* z ustawy prawo autorskie,
  czy wybrałeś wersję "nie znam ale będę stosował"? ;)
Korzystałem z art. 115 ust. 3

  No 115.3 wydaje się na miejcu.

  Ano odpowiedz sobie na pytanie: od czego jest prokurator?
  Nie aby od spraw *karnych*?
"podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności
do roku". To sprawa karna, czy nie?

  Owszem.
  Ale wtedy nie wolno wspominać o "kradzieży".

  No to teraz deser: czy Twoja niezapłacona f-ra to aby nie jest
roszczenie *cywilnoprawne*?
Jak najbardziej. Ale nie o fakturę tu teraz chodzi, tylko o naruszanie
cudzych praw autorskich lub praw pokrewnych w celu osiągnięcia korzyści
majątkowej.

  Zgadza się.
  Pod warunkiem uniknięcia "wersji o pijaku", a najwyraźniej tak
się sprawa potoczyła.
  I jeszcze raz: z kary dla sprawcy jeszcze Ci nic nie przyjdzie.
  Z kolei cała urzędowa "ścieżka karna" nie ma na celu szukania
Twoich pieniędzy, ich to nie interesuje.
  Ale rzeczywiście wyrok karny znakomicie sprawę należności
upraszcza, czy "przy okazji" zostaną zasądzone (zapomniałem
jak to się nazywa) czy osobno.
  Tyle, że Ciebie urządza "nacisk karny", pod którym oskarżany
zacznie płacić nim zostanie oskarżony w sądzie, a wtedy
sprawy karnej nie ma, więc po co komu kłopot... widzisz
sprzeczność interesów czy nie?

  Przecież jedno jedyne do czego prokurator (i policja) mogą
być zamieszane, to sprawa *karna* - czyli fakt używania
oprogramowania bez uprawnień.
A czy to właśnie nie zachodzi?

  Usiłujesz nie rozumieć :]
  Dałeś się skierować w stronę "kradzież". Sam (chyba nadal)
jesteś tak skłonny nazywać przywłaszczenie i podobne zdarzenia.
  TAKIEGO przekroczenia prawa nie ma i nie było, są podstawy do umorzenia.
  Zakładając prawidłowość Twojego opisu, czytelnicy znajdą sobie
podstawy do oskarżania. Ale tylko dlatego, że CHCĄ.
  A co, jak ktoś *nie chce*?

  Nie wiem, czy z rozmowy (nawet nagranej) dałoby się obronić "właściwą"
tezę. Jak sądzę, większość grupowiczów (dzięki postom z kategorii
"do sprawy cywilnej policja się nie miesza") wie co należałoby
z Twoich oskarżeń zostawić. Teraz Ty też już wiesz.
[...]
  No i coś jeszcze: nie wiem jaka jest prawidłowa odpowiedź
na komentarz "ale nie ma żadnych dowodów, to my się
nie mieszamy".
Dzięki za wszystkie wyjaśnienia. Pozostaje mi chyba tylko udać się na to
posiedzenie w sprawie mojego zażalenia i zobaczyć, co z niego wyniknie,
być może uda się tam z kimś pogadać i przedstawić swoje racje. No chyba,
że ktoś stanowczo mi to odradzi ;-)

  Odradzał nie będę :), weź pod uwagę to co już wiesz:
- celem postępowania karnego nie są Twoje pieniądze
- jak dostaniesz należne wynagrodzenie tylko na podstawie "postraszenia"
   poprzez wszczęcie postępowania, nikt nie ma "wyniku" (policja,
   prokurator, sąd *karny*)
- jesteś (bo jesteś) skłonny rozszerzać krąg rzucanych oskarżeń,
   tak jak z "kradzieżą", więc powinieneś ze dwa razy przemyśleć,
   czy ewentualna koncepcja o co by tu jeszcze oskarżyć dłużnika
   aby nie sprowadza sprawy jeszcze bardziej na manowce :]

pzdr, Gotfryd

Data: 2012-01-07 13:52:18
Autor: Maciek
Wyszarpywanie kasy :-)
W dniu 2012-01-07 10:29, Gotfryd Smolik news pisze:
  Usiłujesz sprowadzić do absurdu, ale tak to nie działa.
  Było zamknięcie, było przełamanie zamknięcia, oczywisty
"zabór wbrew woli".
  W przypadku Twojego programu i w przypadku roweru z przykładu
na początku wydanie było DOBROWOLNE.
  Zaakceptuj ten fakt - że owa dobrowolność wyklucza kradzież.
Tak, wiem, co nie zmienia wcale mojego złego humoru, o czym dalej.

Chyba nadal nie wiem,
  Czego nie doczytałeś?
- tego, że nie było kradzieży
- tego, że fakt niepłacenia sam w sobie nie jest przestępstwem
- tego, że prokurator nie miał chęci zająć się sprawą, więc
   skierowanie sprawy na wyżej wymienione przypadki mógł mu
   odpowiadać, bo dawał podstawy do umorzenia
...czy czegoś innego?
Wszystko jest dla mnie jasne. Nie jest natomiast jasne, dlaczego
urzędnicy sprowadzają mnie na manowce, pracując między innymi za moje
pieniądze. Propozycję złożenia doniesienia do prokuratury o możliwym
popełnieniu przestępstwa kradzieży (z podaniem odpowiedniego paragrafu)
uzyskałem od policjanta i nie chodzi mi o "krawężnika", tylko o oficera
wydziału przestępstw gospodarczych, gdzie się udałem z pytaniem "co
robić?" Następnie wersję tą podtrzymał prokurator, wręcz zachęcając do
składania wniosku z tego paragrafu. I to właśnie mnie wk* maksymalnie.
Do kogo ma się udać człowiek, żeby zasięgnąć informacji odnośnie
problemów prawnych? Może do prawnika? :->
Jestem już przyzwyczajony, że samochód muszę naprawić sam, diagnozę w
leczeniu najlepiej też postawić samemu, w sprawach podatkowych kierować
się radami Gotfryda ... tfu! broń Boże nie radami, tylko co najwyżej
sugestiami, a właściwie to zawsze tylko sobie dyskutujemy ;-)

czy warto składać zażalenia, bo może coś źle opisałem.
  Wg tego co opisałeś, mi wychodzi że oczekiwałeś, iż
prokurator pomoże Ci odzyskać Twoje pieniądze.
  Nieporozumienie, niestety :(
Tak, niestety wciąż mi się wydaje, że urzędnicy mają służyć obywatelom :-)

  Zadaniem prokuratora jest ewentualne wsadzenie przestępcy
do więzienia (upraszczając co do formy kary), z czego
Tobie NIC nie przyjdzie.
  Jedyny zysk który możesz osiągnąć jest taki, że naruszający
Twoje prawa w obawie przed owymi sankcjami *jednak*
spróbuje uregulować sprawę cywilnoprawną.
  Ale to RÓWNIEŻ prokuratorowi nic nie da - zauważyłeś?
  W sumie napracuje się "bez wyniku" :>
  Chyba wszyscy mogliby być zadowoleni, jakby domniemany
oskarżony poszedł w zaparte i został karnie skazany wraz
z przyznaniem poszkodowanemu należnego odszkodowania.
  Ale to nie urządza oskarżonego, więc... pewnie w takim
razie wpłaciłby czym prędzej należną kwotę, zamiast
dwu- lub trzykrotności tej kwoty plus kara.
  Pasuje?
Jak to "nic nie da prokuratorowi"? A gdzie satysfakcja, że kolejny
obywatel doczekał się sprawiedliwości?? :->

  No to teraz postaw się w roli prokuratora: masz od zwierzchnika
nacisk "w tym tygodniu wsadzasz dwu przestępców za kratki" :P
  Czy taką sprawę, która albo utknie w sądzie we wzajemnych
oskarżeniach z niepewnym wynikiem, albo w której dla odmiany
potencjalny oskarżony na widok zarzutów wpłaci czym prędzej
należną kwotę w wyniku czego domniemany poszkodowany wycofa
oskarżenie będziesz brał z wielką chęcią, czy może... jednak nie?
Ale jak się postawię w roli prokuratora, to wyjdzie mi, że najlepiej nie
brać żadnych spraw. Przecież pensja i tak wpada, prowizji od spraw się
raczej nie dostaje ;-)

  Na moje oko, tak jak Bogdan napisał, trzeba się nastawić na
oskarżenie prywatne.
Ok, tylko że z tym to już sobie sam nie poradzę, czyli będę musiał
szukać prawnika, a mam już niemiłe doświadczenia z "poradami" pożal się
Boże doradcy podatkowego. Teraz pewnie się okaże, że trzeba przejść X
przegranych spraw, żeby dobrać sobie odpowiedniego prawnika :->

  Ano odpowiedz sobie na pytanie: od czego jest prokurator?
  Nie aby od spraw *karnych*?
"podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności
do roku". To sprawa karna, czy nie?
  Owszem.
  Ale wtedy nie wolno wspominać o "kradzieży".
Ale to w/w urzędnicy stwierdzili, żeby wrzucić "do wora" co ślina na
język przyniesie.

  Usiłujesz nie rozumieć :]
  Dałeś się skierować w stronę "kradzież". Sam (chyba nadal)
jesteś tak skłonny nazywać przywłaszczenie i podobne zdarzenia.
Oczywiście. Zapewne duża część społeczeństwa tak by to upraszczała. Tym
bardziej zastanawia mnie, dla kogo jest całe to prawo, skoro olbrzymia
część ludzi, nierozumiejąca zupełnie słowa pisanego (a tym bardziej
wszelkiego rodzaju przepisów), zwyczajnie upraszcza wiele spraw, co
później się na nich mści.

  Odradzał nie będę :), weź pod uwagę to co już wiesz:
- celem postępowania karnego nie są Twoje pieniądze
- jak dostaniesz należne wynagrodzenie tylko na podstawie "postraszenia"
   poprzez wszczęcie postępowania, nikt nie ma "wyniku" (policja,
   prokurator, sąd *karny*)
- jesteś (bo jesteś) skłonny rozszerzać krąg rzucanych oskarżeń,
   tak jak z "kradzieżą", więc powinieneś ze dwa razy przemyśleć,
   czy ewentualna koncepcja o co by tu jeszcze oskarżyć dłużnika
   aby nie sprowadza sprawy jeszcze bardziej na manowce :]
Dzięki za wszystkie rady :-)

--
Pozdrawiam
Maciek

Data: 2012-01-07 14:37:14
Autor: Gotfryd Smolik news
Wyszarpywanie kasy :-)
On Sat, 7 Jan 2012, Maciek wrote:

Wszystko jest dla mnie jasne. Nie jest natomiast jasne, dlaczego
urzędnicy sprowadzają mnie na manowce, pracując między innymi za moje
pieniądze.

  Ha.
  Ktoś ich pozatrudniał i wyznaczył im cele, które mają realizować.
  Jakby tak dobrze przyjrzeć się konstrukcji, to wychodzi że państwo
raczej niespecjalnie "powołuje się" (swoich urzędników) do dbania
o indywidualne interesy obywateli.
  Ewentualnie, w celu ich ochrony, może komuś kto im zagraża dać
w łeb. Ale odzyskiwać *dla nich* czegoś nie bardzo chce.
  Zresztą to działa w obie strony, że wspomnę o byłym funduszu
alimentacyjnym (idzie o brak współdziałania alimentowanych, bo
"skoro płacą" to po co było sobie zawracać głowę zobowiązanym).

Do kogo ma się udać człowiek, żeby zasięgnąć informacji odnośnie
problemów prawnych? Może do prawnika? :->

  Wiesz że wielu "nowych" (takich bardziej jednorazowych) grupowiczów
na podgrupie, a wiele tych podgrup nie ma ;) bywa zaskakiwanych
przez fakt, że szukanie pomocy prawnej w sprawach podatkowych
w USie to jest średni pomysł, a w wielu przypadkach - zły.
  No to...

Jestem już przyzwyczajony, że samochód muszę naprawić sam,

  :D
  No i klops.

  Wg tego co opisałeś, mi wychodzi że oczekiwałeś, iż
prokurator pomoże Ci odzyskać Twoje pieniądze.
  Nieporozumienie, niestety :(
Tak, niestety wciąż mi się wydaje, że urzędnicy mają służyć obywatelom :-)

  Ale ta grupa o której piszesz ma służyć w ten sposób,
że przestępców wsadza do więzień lub obkłada karami :)
  I tak policja wykracza poza te ramy, bo co najmniej
słyszałem o przypadkach kiedy przeszli się do zaborcy
(znaczy takiego dopuszczającego się zaboru mienia),
tłumacząc mu w dwu słowach co to za przestępstwo
(pomogło).
  No ale to może w ramach działania "prewencja"... chyba tak :)
BTW:
  Czy prokurator też ma taki zakres działania?
  Bo właśnie czegoś takiego potrzeba - skutecznego uswiadomienia,
że to JEST przestępstwo.

  Tak zupełnie luzem - wspominałeś że przed prokuratorem
rozmawiałeś z kimś z policji z tej "działki", może
właśnie oni by w ramach prewencji...
  Śmiesznie by było, jakby wyszło że prewencję ma "w zakresie"
głównie dzielnicowy :[

  No i idąc dalej, kiedyś Robert Tomasik pisał: policja np.
kompletowała oświadczenia firm, że dana firma zobowiązuje się
podjąć ściganie w razie "namierzenia pirata".
  IMO właśnie po to, aby nie było tak, że jak już "pirat" się
wystraszy, to wszyscy zadowoleni, w szczególności poszkodowani,
bo "dostali swoje", ale w sumie policja nic nie zrobiła,
wykrywalność przestępstw zero... bo wniosek wycofany.

  Pasuje?
Jak to "nic nie da prokuratorowi"? A gdzie satysfakcja, że kolejny
obywatel doczekał się sprawiedliwości?? :->

  A co on żonie za tę satysfakcję kupi?? ;)

  No to teraz postaw się w roli prokuratora: masz od zwierzchnika
nacisk "w tym tygodniu wsadzasz dwu przestępców za kratki" :P
[...cięcie...]
Ale jak się postawię w roli prokuratora, to wyjdzie mi, że najlepiej nie
brać żadnych spraw. Przecież pensja i tak wpada, prowizji od spraw się
raczej nie dostaje ;-)

  To o zwierzchniku miałeś za głęboko w cytacie ;)
  Kierownik na ogół umie jakoś podwładnych dyscyplinować, więc
pewnie i w urzędach sobie z tym jakoś radzą.
  I w tym momencie cały problem przenosi się na konstrukcję,
czyli odpowiedź na pytanie *z czego* jest rozliczana prokuratura.
  Uczciwie przyznaję: nie wiem.
  Ale byłbym zdumiony, jakby rozwiązane przy okazji spory *cywilne*
miały być jakimś dużym plusem.
  Jak to widzisz?

  Na moje oko, tak jak Bogdan napisał, trzeba się nastawić na
oskarżenie prywatne.
Ok, tylko że z tym to już sobie sam nie poradzę, czyli będę musiał
szukać prawnika, a mam już niemiłe doświadczenia z "poradami" pożal się
Boże doradcy podatkowego.

  Acha.
  No to klops :]

Teraz pewnie się okaże, że trzeba przejść X
przegranych spraw, żeby dobrać sobie odpowiedniego prawnika :->

  A tam, po X przegranych spraw, to będziesz mógł wskazywać prawnikom
co mają zrobić ;)

  Ale wtedy nie wolno wspominać o "kradzieży".
Ale to w/w urzędnicy stwierdzili, żeby wrzucić "do wora" co ślina na
język przyniesie.

  Acha.
  Dziwne, że mnie nie dziwi. Mało, niewykluczone ze sam dałbym
się podpuścić, bo oczywiste wnioski widać dopiero po próbie
syntezy danych :>

Oczywiście. Zapewne duża część społeczeństwa tak by to upraszczała. Tym
bardziej zastanawia mnie, dla kogo jest całe to prawo, skoro olbrzymia
część ludzi, nierozumiejąca zupełnie słowa pisanego (a tym bardziej
wszelkiego rodzaju przepisów), zwyczajnie upraszcza wiele spraw, co
później się na nich mści.

  Ty mi lepiej powiedz, jaki promil posłów rozumie zapisy ustaw
nad którymi głosuje. Posłów mamy coś 640... ;)
  Ale z kolei, wg wniosków od "zewnętrznych" obserwatorów (są
np. opisy na .rowery w sprawie zmian w PoRD), jak już posłowie
akurat są kompetetni i spiszą o co chodzi, to pojawiają się
konsultacje i ichnia "pomoc prawna".
  Spróbuj znaleźć i poczytać w wolnej chwili :]

Dzięki za wszystkie rady :-)

  Jakie RADY?? ;>

pzdr, Gotfryd

Data: 2012-01-07 15:14:24
Autor: Maciek
Wyszarpywanie kasy :-)
W dniu 2012-01-07 14:37, Gotfryd Smolik news pisze:
  Ktoś ich pozatrudniał i wyznaczył im cele, które mają realizować.
  Jakby tak dobrze przyjrzeć się konstrukcji, to wychodzi że państwo
raczej niespecjalnie "powołuje się" (swoich urzędników) do dbania
o indywidualne interesy obywateli.
  Ewentualnie, w celu ich ochrony, może komuś kto im zagraża dać
w łeb. Ale odzyskiwać *dla nich* czegoś nie bardzo chce.
Ale podatki, nawet od nieopłaconych należności, pobiera jakoś bardzo
chętnie :->

  Zresztą to działa w obie strony, że wspomnę o byłym funduszu
alimentacyjnym (idzie o brak współdziałania alimentowanych, bo
"skoro płacą" to po co było sobie zawracać głowę zobowiązanym).
A to nie wygląda tak jak z ubezpieczeniem? Ubezpieczyciel wypłaca kasę
za zobowiązanego, ale jeśli ten złamał warunki polisy, to ściągają kasę
od niego? Przepraszam za pytanie, ale tak bym sobie wyobrażał sensowne
działanie funduszu alimentacyjnego. Jeśli jest inaczej, tzn. obywatel
dostaje od funduszu kasę, ale o wypłatę od zobowiązanego równolegle musi
się ubiegać sam, to jakoś bym się nie dziwił braku współdziałania.

Do kogo ma się udać człowiek, żeby zasięgnąć informacji odnośnie
problemów prawnych? Może do prawnika? :->
  Wiesz że wielu "nowych" (takich bardziej jednorazowych) grupowiczów
na podgrupie, a wiele tych podgrup nie ma ;) bywa zaskakiwanych
przez fakt, że szukanie pomocy prawnej w sprawach podatkowych
w USie to jest średni pomysł, a w wielu przypadkach - zły.
Niemniej sytuacja, w której pani w okienku udziela "porad" zagubionemu
podatnikowi jest powszechna. Zapewne wielu się też do tych "porad" stosuje.

Tak, niestety wciąż mi się wydaje, że urzędnicy mają służyć obywatelom :-)
  Ale ta grupa o której piszesz ma służyć w ten sposób,
że przestępców wsadza do więzień lub obkłada karami :)
I niech służy. Wskazałem gościa do sprawdzenia, niech go sprawdzą, a jak
doszukają się opisanych przeze mnie czynów, to w kajdany i do
kamieniołomów ;-)

  I tak policja wykracza poza te ramy, bo co najmniej
słyszałem o przypadkach kiedy przeszli się do zaborcy
(znaczy takiego dopuszczającego się zaboru mienia),
tłumacząc mu w dwu słowach co to za przestępstwo
(pomogło).
  No ale to może w ramach działania "prewencja"... chyba tak :)
BTW:
  Czy prokurator też ma taki zakres działania?
  Bo właśnie czegoś takiego potrzeba - skutecznego uswiadomienia,
że to JEST przestępstwo.
Policja tłumaczyła mi, że i tak nie mogą wkroczyć na teren bez nakazu
prokuratora. Jeśli pójdą bez takiego nakazu, to jest szansa, że nie
zostaną w puszczeni i podejrzany po ich odejściu natychmiast
zniszczy/ukryje dowody. Trochę mi się to kupy nie trzyma, bo sugerowali
chyba, że nie mają _żadnych_ uprawnień, ale przecież pistoletu
policjantowi do głowy nie przystawię i nie zmuszę do wykonywania
określonych czynności, bo broni mi posiadać nie wolno :->

  Tak zupełnie luzem - wspominałeś że przed prokuratorem
rozmawiałeś z kimś z policji z tej "działki", może
właśnie oni by w ramach prewencji...
  Śmiesznie by było, jakby wyszło że prewencję ma "w zakresie"
głównie dzielnicowy :[
Patrz wyżej.

  No i idąc dalej, kiedyś Robert Tomasik pisał: policja np.
kompletowała oświadczenia firm, że dana firma zobowiązuje się
podjąć ściganie w razie "namierzenia pirata".
  IMO właśnie po to, aby nie było tak, że jak już "pirat" się
wystraszy, to wszyscy zadowoleni, w szczególności poszkodowani,
bo "dostali swoje", ale w sumie policja nic nie zrobiła,
wykrywalność przestępstw zero... bo wniosek wycofany.
Ja jestem (jeszcze) zdeterminowany ścigać "pirata". Czyli jestem
aktualnie na etapie chęci przywalenia mu odszkodowania (to słynne 2x lub
3x), więc o robotę mogą być spokojni :->

Jak to "nic nie da prokuratorowi"? A gdzie satysfakcja, że kolejny
obywatel doczekał się sprawiedliwości?? :->
  A co on żonie za tę satysfakcję kupi?? ;)
Aaaaaa. Czyli powinienem zacząć od zrobienia zakupów dla żony urzędnika?
A czy wtedy ciemną nocą kolbami mi do drzwi nie załomocą? ;-)

  To o zwierzchniku miałeś za głęboko w cytacie ;)
  Kierownik na ogół umie jakoś podwładnych dyscyplinować, więc
pewnie i w urzędach sobie z tym jakoś radzą.
  I w tym momencie cały problem przenosi się na konstrukcję,
czyli odpowiedź na pytanie *z czego* jest rozliczana prokuratura.
  Uczciwie przyznaję: nie wiem.
  Ale byłbym zdumiony, jakby rozwiązane przy okazji spory *cywilne*
miały być jakimś dużym plusem.
  Jak to widzisz?
Ja to widzę tak, że na każdym szczeblu poziom olewczości może być
podobny. Tak jak dalej napisałeś: ilu posłów rozumie nad czym głosuje?
No właśnie - ilu? Czy, w świetle tej liczby, jakiś zwierzchnik
prokuratora będzie się wychylał? Po co? Sprawy, w których należy się
wychylić to on pewnie znajduje w prasie codziennej (czytaj: wyniuchano
jakąś nową aferę), a reszta go nie obchodzi. Z pracownikami przecież
trzeba dobrze żyć, bo oni mają swoje związki, układy itd. :-)

Teraz pewnie się okaże, że trzeba przejść X
przegranych spraw, żeby dobrać sobie odpowiedniego prawnika :->
  A tam, po X przegranych spraw, to będziesz mógł wskazywać prawnikom
co mają zrobić ;)
Pytanie tylko, czy oni będą ode mnie przyjmowali faktury za porady? ;-)

  Ty mi lepiej powiedz, jaki promil posłów rozumie zapisy ustaw
nad którymi głosuje. Posłów mamy coś 640... ;)
  Ale z kolei, wg wniosków od "zewnętrznych" obserwatorów (są
np. opisy na .rowery w sprawie zmian w PoRD), jak już posłowie
akurat są kompetetni i spiszą o co chodzi, to pojawiają się
konsultacje i ichnia "pomoc prawna".
  Spróbuj znaleźć i poczytać w wolnej chwili :]
Rozejrzę się - dzięki.

Dzięki za wszystkie rady :-)
  Jakie RADY?? ;>
No takie w potocznym rozumieniu. Dla mnie przywłaszczenie = kradzież,
czyli rada = co najwyżej informacja ;-) I tego będę się w sądzie trzymał ;-)

--
Pozdrawiam
Maciek

Data: 2012-01-31 13:04:37
Autor: Maciek
Wyszarpywanie kasy :-)
W dniu 2012-01-07 10:29, Gotfryd Smolik news pisze:
  Dałeś się skierować w stronę "kradzież". Sam (chyba nadal)
jesteś tak skłonny nazywać przywłaszczenie i podobne zdarzenia.
  TAKIEGO przekroczenia prawa nie ma i nie było, są podstawy do umorzenia.
  Zakładając prawidłowość Twojego opisu, czytelnicy znajdą sobie
podstawy do oskarżania. Ale tylko dlatego, że CHCĄ.
  A co, jak ktoś *nie chce*?
Jak nie chce, to nic się nie poradzi. Sąd też nie chciał się widać
wczytywać, bo również oparł się na braku znamion przestępstwa z art. 278
kk. Dalej widać już się nikomu nie chciało czytać. Ja niestety nie byłem
w stanie pojechać na posiedzenie, więc żadnych dodatkowych wyjaśnień nie
mogłem przedstawić.

To teraz kilka dodatkowych pytań:
1. Czy warto w ogóle składać do prokuratury wniosek z jakimkolwiek
paragrafem, czy nie popisywać się umiejętnością wyszukania kodeksu
karnego w googlu :-), a jedynie opisywać sytuację i najwyżej sugerować,
że coś może być kradzieżą, przywłaszczeniem, czy czymś w tym stylu?
2. W jaki sposób bronić swoich praw autorskich do nienaruszalności
dzieła (usuwanie zabezpieczeń z programu, to chyba naruszanie tych
praw)? Czy prokuratura powinna za coś takiego ścigać (na wniosek
pokrzywdzonego) i jak ją do tego zmusić? :-)
3. Czy po odrzuceniu zażalenia przez sąd, składać jeszcze raz wniosek,
tym razem z zarzutem przywłaszczenia, czy dać sobie spokój i od razu
zbierać na kilku Ukraińców? ;-)

--
Pozdrawiam
Maciek

Data: 2012-02-01 01:29:32
Autor: Gotfryd Smolik news
Wyszarpywanie kasy :-)
On Tue, 31 Jan 2012, Maciek wrote:

W dniu 2012-01-07 10:29, Gotfryd Smolik news pisze:
  Dałeś się skierować w stronę "kradzież". Sam (chyba nadal)
jesteś tak skłonny nazywać przywłaszczenie i podobne zdarzenia.
  TAKIEGO przekroczenia prawa nie ma i nie było, są podstawy do umorzenia.
  Zakładając prawidłowość Twojego opisu, czytelnicy znajdą sobie
podstawy do oskarżania. Ale tylko dlatego, że CHCĄ.
  A co, jak ktoś *nie chce*?
Jak nie chce, to nic się nie poradzi.

  Poradzi się częsciowo - w ten sposób, że *nie* dopuszcza się
do wymienienia czynów które nie miały miejsca.
  Oczywiście, wiem, że dobrze się gada jak słaby punkt już się
ujawnił. Nie mam pojęcia jak teraz postąpić, aby nie zapatować
się proceduralnie (znaczy ze wniosek czy co tam strona złoży
zostanie odsunięty z przyczyn formalnych, bez względu na to
czy ma sens merytoryczny).

2. W jaki sposób bronić swoich praw autorskich do nienaruszalności
dzieła (usuwanie zabezpieczeń z programu, to chyba naruszanie tych
praw)?

  Może ktoś skomentuje, ale IMVHO sprawa jest śliska przez to,
że posiadacz *był uprawniony* do używania programu "w zakresie
testowym".
  Może się bronić że usiłował doprowadzić do "współdziałania
z innym programem", nawet jeśli to bzdura; po prostu nie
ma (jak rozumiem) dowodu, że manipulacje były robione *po*
utracie prawa do posługiwania się.


3. Czy po odrzuceniu zażalenia przez sąd, składać jeszcze raz wniosek,
tym razem z zarzutem przywłaszczenia,

  Przywłaszczenia czego? :O
  Przecież kod dostał *legalnie*, a - przepraszam jeśli źle rozumiem -
przywłaszczyć to mógłby co najwyżej nośnik.
  Czy ja się mylę, czy masz zamiar po raz kolejny próbować postawić
"nieistniejący" zarzut? ;)

pzdr, Gotfryd

Data: 2012-02-01 09:46:35
Autor: Maciek
Wyszarpywanie kasy :-)
W dniu 2012-02-01 01:29, Gotfryd Smolik news pisze:
  Może ktoś skomentuje, ale IMVHO sprawa jest śliska przez to,
że posiadacz *był uprawniony* do używania programu "w zakresie
testowym".
Ale to chyba nie sprawia, że stał się uprawnionym do wprowadzania zmian
w programie? Zwłaszcza zmian polegających na ominięciu zabezpieczeń
przed nielegalnym użytkowaniem.

  Może się bronić że usiłował doprowadzić do "współdziałania
z innym programem", nawet jeśli to bzdura; po prostu nie
ma (jak rozumiem) dowodu, że manipulacje były robione *po*
utracie prawa do posługiwania się.
Dowodu nie ma. Potrzebna by była ekspertyza - zapewne porównanie
programów: ode mnie i aktualnie zainstalowanego.

  Przywłaszczenia czego? :O
  Przecież kod dostał *legalnie*, a - przepraszam jeśli źle rozumiem -
przywłaszczyć to mógłby co najwyżej nośnik.
  Czy ja się mylę, czy masz zamiar po raz kolejny próbować postawić
"nieistniejący" zarzut? ;)
No to ustalmy wreszcie co ten sprawca zrobił, a zrobił co następuje:
otrzymał program zgodnie z umową (dużo szerszą, nie tylko na sam
program), odstąpił od umowy, program odblokował, nadal go używa. A może
to po prostu jest zgodne z prawem i tylko ja się czepiam? :-)

--
Pozdrawiam
Maciek

Data: 2012-02-03 01:51:46
Autor: Gotfryd Smolik news
Wyszarpywanie kasy :-)
On Wed, 1 Feb 2012, Maciek wrote:

W dniu 2012-02-01 01:29, Gotfryd Smolik news pisze:
  Może ktoś skomentuje, ale IMVHO sprawa jest śliska przez to,
że posiadacz *był uprawniony* do używania programu "w zakresie
testowym".
Ale to chyba nie sprawia, że stał się uprawnionym do wprowadzania zmian
w programie?

  JAKICHKOLWIEK?
  No a art.75.2.3 PA to co?

Zwłaszcza zmian polegających na ominięciu zabezpieczeń
przed nielegalnym użytkowaniem.

  Na mój gust masz rację. Z tym "zwłaszcza".
  Ale chodzi o minimalizację pól które można "tfurczo rozwinąć"
(korekta nie poprawiać) w stronę prowadzenia na manowce.
  Znadując jakikolwiek przypadek w którym program "nie współdziałał"
(w okresie i w zakresie w którym był uprawniony do korzystania)
mógł modyfikować. Oczywiście "zwłaszcza" o którym piszesz już
nie bardzo, ale pamiętamy, że ktoś może chcieć znaleźć dziurę
w całym i skupić się na "w szczególe w innym miejscu".
  Zauważ co robię: nie podważam Twojej tezy, że nie mógł
usuwać zabezpieczeń. Wymsknęło Ci się, że nie mógł wprowadzać
zmian, więc mogę nalać dwa wiadra wody i kilka kilobajtów
tekstu w wyjaśnianiu że to nieprawda :P
  Proste pytanie: tego chciałeś?
(komentuję i objaśniam: a co, jeśli JA chciałem? ;>)

  Przywłaszczenia czego? :O
  Przecież kod dostał *legalnie*, a - przepraszam jeśli źle rozumiem -
przywłaszczyć to mógłby co najwyżej nośnik.
  Czy ja się mylę, czy masz zamiar po raz kolejny próbować postawić
"nieistniejący" zarzut? ;)
No to ustalmy wreszcie co ten sprawca zrobił, a zrobił co następuje:
otrzymał program zgodnie z umową (dużo szerszą, nie tylko na sam
program),
odstąpił od umowy, program odblokował, nadal go używa. A może
to po prostu jest zgodne z prawem i tylko ja się czepiam? :-)

  Nie jest zgodne (oczywiście IMO & AFAIK i z zastrzeżeniem iż
nie jestem prawnikiem).
  Bezprawnie używa programu.
                           ^ *KROPKA* (fixed font żeby trafiło).
  Nic więcej. NIC WIĘCEJ.

pzdr, Gotfryd

PS Nie wiem gdzie leży definicja "nic" i definicja "więcej", bo
  bym zapodał linki i tam Cię odesłał ;)

Wyszarpywanie kasy :-)

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona